Lekarz rodzinny — Lorne Bay Medical Center
35 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Ma urwanie głowy nie z jednym, a z dwójką (wspaniałych) dzieci. Niestety wciąż nie zrozumiał, że niektóre (wyjątkowe) relacje zdarzają się tylko raz w życiu.
To nie było wobec niej w porządku, mimo to Dion c i e s z y ł się z łez, które spływały po jej zaczerwienionych od emocji policzkach. Wierzył, że tym razem oznaczały coś dobrego, że nie były tylko wyrazem wewnętrznej frustracji z powodu ogromnego dyskomfortu, jaki nieumyślnie sprowadził na nich oboje, ale przede wszystkim rozpoczynały niełatwy proces godzenia się ze zmianami, jakie ich czekały. Nie był na tyle naiwny, by zakładać, że po długich i męczących miesiącach zmiana nadejdzie w oka mgnieniu, ale miał podstawy, by wreszcie odetchnąć. Potrzebował tego; prawdopodobnie w mniejszym stopniu niż ona, ale naprawdę potrzebował czegoś, czego będzie mógł się złapać, by wciąż mieć siłę podtrzymywać nie tylko siebie, ale również ją. Bo zamierzał to robić, zamierzał być dla niej podporą.
Wychowywanie dziecka go nie przerażało. Wystarczyło spojrzeć na Paddy’ego, by zrozumieć, że spisał się w tym temacie naprawdę dobrze. Za to nie miał pojęcia, jak wychowuje się dziecko w duecie. Jak to jest, kiedy wszystkie decyzje trzeba konsultować z drugą osobą? Kiedy część odpowiedzialności można powierzyć matce? A przede wszystkim, jak to jest tworzyć r o d z i n ę? Dawno zaniechał prób założenia własnej. Liczył się z tym, że jego syn nigdy nie doświadczy ciepła, jakie może dać wyłącznie matka, ale jednocześnie nie ryzykował, że przypadkowa kobieta, która mogłaby ją zastąpić, zniknie, kiedy znudzi się obowiązkami. Jeśli Giselle myślała, że jedynie ona podejmowała ryzyko, myliła się. Oboje wystawiali się na ogromną próbę, z tą różnicą, że jeśli o nią chodziło, Dion nie bał się spróbować. Uparcie obstawał przy tym, że to mogło zadziałać. Że powinni poradzić sobie ze wszystkim, bo przecież ufali sobie i pewien sposób byli dla siebie ważni. Teraz ważniejsi niż kiedykolwiek wcześniej.
— Powiedzmy — odpowiedział. Na jego ustach zamajaczył wesoły uśmiech, w którym dostrzegalne było odprężenie. — Miałem dużo wolnego czasu — dopowiedział, pozostawiając w zawieszeniu to, że wolny czas zawdzięczał wykreśleniu z kalendarza ich wspólnych spotkań. Zanim ich życie się skomplikowało, a ona zdecydowała się zdystansować.
W reakcji na jej kolejne słowa pokiwał głową. Nim cokolwiek powiedział lub nim doszedłby do wniosku, że to nie najlepszy pomysł, przytulił ją. Nie nachalnie, nie tak, jak robił to wcześniej, ale z większą ostrożnością oraz delikatnością. Nie tylko dlatego, że nosiła jego dziecko, ale przez wzgląd na niedawną niechęć. Nie mógł się jednak nad sobą zapanować i jego ręka podświadomie znalazła się na jej plecach, które niespiesznie gładził. — Kocham cię, jak cholera, ale czasami trudno mi cię zrozumieć — powiedział cicho, nie przestając tulić jej w ramionach. — Do niczego cię nie zmuszę, ale teraz już znasz moje zdanie i wiesz, czego oczekuję. Bądźmy dla niego dobrymi rodzicami, Gisa — dodał, wciąż się nie odsuwając. Tak dawno jej nie obejmował! Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo za nią tęsknił.

Giselle Farber
pediatra — lorne bay medical centre
32 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ma przymusowy urlop od pracy w przychodni, ponieważ sama przywitała na świecie swoje dziecko. A chociaż tym stara się cieszyć, sytuacja z jego ojcem nadal wydaje się zbyt skomplikowana.
Powinna czuć się z tym lepiej – powinna cieszyć się na myśl o tym, że dziecko przyjdzie wychowywać jej z najlepszym przyjacielem, który zwyczajnie nie zostawi jej samej, gdy przyjdzie gorszy moment. Powinna dostrzegać w tym pozytywy, a jednak nie potrafiła, ponieważ jej myśli cały czas skupione były na tym, w jaki trudnym znaleźli się położeniu. Giselle nie chciała niczego między nimi komplikować, a jednak nie była w stanie udawać, że wspólnie spędzona noc nie wpłynęła na nią w ogóle. Wbrew temu, co myśleć mógł sobie Dion, nie było to spowodowane tym, iż to w nim doszukiwała się winy za ich obecne położenie. Nie, czuła się z tym źle przez uczucia, którymi go darzyła, i którym dała dojść do głosu w najgorszym z możliwych momentów. Bo tak, pozwoliła sobie być jego pocieszeniem, a teraz oboje musieli mierzyć się z konsekwencjami. W dodatku takimi, które ciągnąć się będą za nimi przez całe życie – albo przynajmniej przez najbliższych osiemnaście lat.
Nie znał prawdy. Nie miał pojęcia o tym, co siedziało w jej głowie, dlatego naiwnie zakładał, że dalej będzie już tylko łatwiej. Giselle mogła też popełniać błąd, dając mu złudną nadzieję na to, że wszystko samo się poukłada, ale nie potrafiła zdobyć się na szczerość. Nie umiała wyznać mu tego, co było prawdziwą przyczyną jej zachowania, ponieważ bała się, jak on na to zareaguje. Bała się również, że ich relacja jeszcze bardziej się zmieni, ponieważ on nie będzie chciał zrobić nic, co mogłoby zranić jej uczucia. Nie chciała, żeby chwila namiętności sprawiła, że między ich dwójką zmieni się wszystko.
Kiedy znalazł się blisko, przez jej plecy przemknął dreszcz, który stał się jeszcze wyraźniejszy, gdy brunet ulokował na jej plecach własną dłoń. Choć chciał chyba poprawić jej humor, swoimi słowami tylko jeszcze bardziej łamał jej serce, które teraz drastycznie przyspieszyło tempa. Nie miał pojęcia, jak bardzo ją to bolało. - Powinieneś się przygotować. Za pewien czas możesz mieć na głowie dwie takie - odezwała się, mając nadzieję, że w ten sposób uda jej się rozładować atmosferę, która jej samej wydawała się napięta. Swoją drogą, choć mogła, nie wiedziała jeszcze, co miało im się urodzić, a jednak podświadomie zakładała, że Dion, który miał już przecież syna, teraz mógł woleć przyozdabiać dziecięcy pokoik lalkami, różyczkami oraz misiami w jasnym, pudrowym kolorze. Zabawne, prawda? Chociaż sama miała zostać matką po raz pierwszy, bardziej i tak myślała o jego preferencjach, jakby za wszelką cenę zależało jej na tym, aby go uszczęśliwić. Ciążyło jej bowiem to, w co wpakowały ich jej uczucia. Za pewien czas mieli się o tym przekonać.

zt.

now everything is going to change
ODPOWIEDZ