pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Wypraszam sobie, bo bynajmniej Percy nie jest nudny jak flaki z olejem. Po prostu w przeciwieństwie do Lii, on uważa na innych i myśli o tym jak jego czyny mogą wpłynąć na jego bliskich. No dobra, raz, ten jeden raz, gdy podejmował decyzję o walce ostatnim razem zdarzyło mu się nie wziąć pod uwagę wszelkich konsekwencji i ewentualnych problemów, jakich mógłby swoją śmiercią przysporzyć dziadkowi i innym, ale to był wyjątek od reguły. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Bo nadal uważał, że zarabianie w ten sposób naprawdę pomaga finansowo jego rodzinie – małej, bo małej, złożonej tylko z dwóch osób, ale mimo wszystko.
Trochę się uspokoił w trakcie tej rozmowy, a w zasadzie to nawet po swoim małym wybuchu. Chyba jego nerwowa i neurotyczna strona po prostu na moment dała mu spokój i ucichła. Nie miał ochoty już rwać włosów z głowy ani przesadnie panikować czy rozmyślać nad tym wszystkim. Chwilowo mu przeszło. Wystarczył ten spływ słów oraz kilka oddechów.
Ponownie westchnął.
Wiesz, że mam rację – wytknął jej. – Wiesz, że ty sama powinnaś się bardziej martwić o siebie. I wiesz co? Wtedy, kiedy pomyślałaś, że dobrym pomysłem będzie nauczyć się walczyć i… nawet cały ten szantaż był dobrym krokiem w dbaniu o siebie. Szkoda, że nie poszłaś jeszcze dalej z tym – powiedział szczerze i nieco brutalnie, ale nie chciał sprawić jej teraz przykrości czy cokolwiek jej wypominać. Naprawdę uważał, że powinna komuś powiedzieć i nie być z tym sama, bo to, co robiła nie było wcale rozsądne. Wiedział jednak, że nie może jej się ciągle powtarzać, i że to nie czas i miejsce na ciągnięcie tego tematu. Dlatego wolał po prostu przeprosić i spróbować naprawić to, że przez chwilę – czyli wtedy kiedy się do niej nie odzywał – był bucem.
Przepraszam – powiedział szczerze i westchnął. – Powinien był napisać chociaż tyle, że żyję – przyznał ze skruchą i w myślach obiecał sobie, że następnym razem da jej znać. O ile będzie następny raz, choć pewnie oboje woleliby, żeby nie było. Odwzajemnił w końcu jej uśmiech i z nerwowym gestem poprawił włosy. – Dobra, to może w ramach rekompensaty… chodźmy się napić. To znaczy… po mojej zmianie, okej? Wieczorem. Po prostu zapraszam cię na frytki, burgera i piwa. Stawiam oczywiście. – Bo jeśli znał jakikolwiek sposób na polepszenie z kimś relacji to właśnie zaproponowanie mu jedzenia i picia, no i jeszcze zapłacenie za to z własnej kieszeni. No i faktycznie uznał, że choć tyle jest jej winien za tą całą pomoc, dowiezienie w jednym kawałku do szpitala i martwienie się. I uznał też, że nie będzie niczego złego w takim wspólnym wyjściu.
Lia Hargreeves

/zt x2 <3
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
28

Percy w ostatnim czasie nawet nie starał się zbytnio na siebie uważać. Trochę mu było szkoda tego, że jego podopieczny wyjechał, bo musiał przyznać, że treningi we dwóch były jednak skuteczniejsze i motywujące. Poza tym Percy naprawdę lubił trenować młodego. Nagle poczuł przy nim, że w sumie, gdyby tylko trochę się podszkolił to mógłby pretendować na trenera boksu. Dlatego, gdy Pelle wyjechał to Percy nagle trochę poczuł się samotnie na treningach. Wciąż dbał o formę i regularność, bo jednak nie mógłby sobie pozwolić na spadek formy przed walką. Ale po niej? Sytuacja wyglądała całkowicie inaczej. Akurat trafiła mu się też ostatnim razem dobrze płatna (bo zapewne świetnie obstawiona) walka i zgarnął na tyle wystarczającą sumkę, że przez jakiś czas naprawdę nie musiał martwić się o rachunku. Kiedy więc trochę doszedł do siebie i nie wyglądał tak jakby go coś przejechało, wziął najwięcej zmian jak tylko mógł w Surf Shopie i aż do momentu następnej walki, to właśnie na tej drugiej, normalnej pracy miał się skupić.
Co za tym idzie – czas pewnie spędzał albo na plaży, albo w Surf Shopie, albo w domu z dziadkiem. Zważywszy jednak na to, że nie widział się z Hargreevesem zapewne jakoś od czasu okołoświątecznego, postanowił nakłonić go do przyjścia do jego miejsca pracy. Zwłaszcza, iż z troską zakładał, że Jake’owi przyda się trochę słońca i powietrza. Wręczał właśnie klientce wieszak z białą tuniką na plażę, kiedy spostrzegł swojego przyjaciela w drzwiach.
Już się stęskniłeś, boo? — zawołał z czarującym uśmiechem, sprawiając, że grupka nastolatków stojących najbliżej i oglądających deski surfingowe, parsknęła głośnym śmiechem. Jak każdy najlepszy przyjaciel, Percy musiał się przecież odwdzięczyć za zrobienie mu siary na imprezie halloweenowej i to jeszcze przed byłym chłopakiem, prawda. Nie mógł jednak długo wytrzymać i zagryzać wargi, więc też się szczerze roześmiał, klepiąc Jake’a po ramieniu, gdy chłopak podszedł bliżej. — Chodź. Mam teraz przerwę i ogarnąłem nam jedzenie — powiedział już pojednawczo i przeskoczył zwinnie ponad ladę sklepową, tylko po to, by podnieść ją od środka dla przyjaciela. Może i czasem zachowywał się trochę jakby miał ADHD, ale to wszystko dlatego, że rozpierała go od kilku dni energia, a z racji tego, że dawno nie miał walki, bo po ostatniej miało mu wystarczyć na jakiś czas kasy, to ta energia nie miała zbytnio ujścia. — Wziąłem ci tacosy grande z dodatkowym serem i frytkami. — I mam nadzieję, że to jest to jakieś top of the top Jake’a, żeby nie wyszło, że Matthews tak naprawdę wcale nie zna swojego przyjaciela. Dla siebie zamówił to samo, choć zazwyczaj unikał niezdrowego jedzenia, ale odkąd Pelle wyjechał i Percy nie miał już treningów bokserskich, to mógł nieco zaniedbać swoje zdrowe odżywianie się i powszamać średnio zdrowe żarcie z dodatkowym serem i boczkiem. Poza tym to nawet nie był cheat day – skoro miał zamiar później wyrównać sobie te kalorie jakimiś warzywami oraz zbilansowanym odpowiednio posiłkiem.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake już nawet nie miał siły powtarzać Percy'emu, że martwi się o niego za każdym razem, kiedy przystępuje do walki. Jednocześnie był jednak dobrym przyjacielem i bez chwili zawahania zgodził się na to, aby Matthews u niego nocował by nie musieć pokazywać się dziadkowi. Zdawał sobie sprawę z tego, że Percy nie bierze udziału w walkach z powodu jakiegoś widzimisię (a nawet jeśli, to Jake zdecydowanie nie chciałby o tym wiedzieć), a głównie po to żeby wesprzeć finansowo grandpapę Matthewsa. Było w tym coś szlachetnego - a jednocześnie mimo wszystko brutalnego i nie mam tu na myśli mordobicia. Smutne było to, że seniorzy otrzymywali głodowe emerytury, które po wykupieniu podstawowych leków niemalże topniały do zera.
W każdym razie, Jake o dziwo z ochotą przyszedł dziś do Surf Shopu. No dobra, jego wewnętrzny introwertyk przez moment pomyślał, że może lepiej zaprosić Percy'ego do siebie. Nie było tajemnicą, że Hargreeves za ludźmi nie przepadał, więc nie powinno to dzisiś Matthewsa. Bardziej zadziwiające było pewnie to, że Jake jednak zebrał kuper i opuścił swoją jaskinię.
Kiedy znalazł się już w środku i usłyszał przypałowe powitanie przyjaciela, zrobił teatralnego facepalma. Uśmiechnął się do grupki nastolatków kiedy obok nich przechodził, by po chwili znaleźć się obok Percy'ego.
- Długo mi tego nie zapomnisz, co? - zagadnął uśmiechając się nieco przepraszająco do obsługiwanej przez rudzielca klientki. - Nie wiem czy wiesz, ale dostarczyliśmy wszystkim niezłej rozrywki. A, pewnie wiesz, bo Ty z naszej dwójki jednak kontaktowałeś - roześmiał się kierując się za przyjacielem za sklepową ladę. Od razu dostrzegł dobry humor Matthewsa, co sprawiało że i on sam lepiej się poczuł. - Ekstra. No nikt mnie nie zna tak jak Ty, kochanie - stwierdził żartobliwie i posłał mu w powietrzu całusa, po czym się roześmiał, bo przecież to był żarty. A może nie. A może tak. A może nie. - Najpierw masa, potem rzeźba? - spytał wskazując głową na taki sam zestaw Percy'ego. I owszem, było to top of the top żywieniowych miłości Jake'a, dlatego nie mogąc się powstrzymać, od razu sięgnął po jedną frytek, a następnie zaczął dobierać się do tacosów.
percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Było wiele powodów, dla których Percy brał udział w walkach, ale w żadnym z tych scenariuszy powodem nie było jego własne widzimisię. Aczkolwiek nigdy nie przeczył, iż głównym powodem były zarobione z tego tytuły pieniądze. Poza tym owszem, może i miał trochę kompleks bohatera, co niejednokrotnie było widać po jego zachowaniu i po większości relacji, jakie posiadał, ale wbrew pozorom nie robił wszystkiego, tylko po to, by mieć okazję do ryzykowania swoim życiem. Miał jeszcze w sobie trochę instynktu samozachowawczego, naprawdę. Walki były dla niego prostym zastrzykiem gotówki, a nie oszukujmy się, ale Percy raczej nie miał większego wyboru. Nie zamierzał i nie chciał dilować pod żadnym pozorem. Nie zamierzał w żaden sposób sprzymierzać się z rodziną Corrente, nawet jeśli tam też prawdopodobnie miałby szybki dochód. Nie był na tyle uzdolniony, co Jake, by przyjmować różne zlecenia, bo jednak nie od dzisiaj wiadomo, że branża IT była najlepiej płatna. Tylko, że do samego Matthewsa zwyczajnie nie przemawiała. Wypłata z Surf Shopu zwyczajnie nie wystarczała, a, że w walkach był swego rodzaju faworytem, to wybór był raczej prosty. To był dla niego dość łatwy sposób zarabiania i przynajmniej nie musiał się martwić o rachunki, leki dla dziadka i czynsz. No, bo co innego...? Chociaż może Percy powinien się nauczyć grać na gitarze i spróbować się wkręcić do 5SOS.
Oczywiście, że Percy uśmiechał się niewinnie na widok facepalma Jake’a, bo przecież co złego to nie on, prawda? Poza tym naprawdę był na tyle blisko z Hargreevesem, że nie krępowały go ani tego typu odzywki, ani jakieś okazjonalnie naruszanie strefy komfortu i przykładowe przytulania. Wiedział, kiedy nie należało naruszać strefy komfortu Jake’a i tego nie robił, ale we wszystkich innych przypadkach raczej nie miał z tym problemu. I jak można było zauważyć na imprezie halloweenowej – Jake raczej też nie. A już na pewno Percy nie zamierzał się przejmować ludźmi wokół.
Prawdopodobnie nigdy — oznajmił ze śmiechem Percy. Czy jako przyjaciel w ogóle mógłby zapomnieć? — Nie zauważyłem — odparł ironicznie. Chociaż faktycznie mógł nie zauważyć za bardzo skupiony na tym, by po chwili wyjść za byłym chłopakiem i sprawdzić czy z nim wszystko w porządku, bo na skutek jednego z niewygodnych pytań, podczas gry, wydawało się, że bynajmniej w porządku nie jest. Percy chyba momentami bywały zbyt skupiony na tym, co już było dla niego nieosiągalne.
Kochanie? Ale mało oryginalna i sztampowa odzywka — droczył się i nieco się skrzywił na tego całusa, ale oczywiście tylko w żartach, bo zaraz jego rysy twarzy złagodniały, a on się rozpromienił. Faktycznie miał dobry humor. Natomiast po chwili wzruszył ramionami na jego pytanie. — Taaa. Poza tym chyba przez jakiś czas mogę się niezdrowo odżywiać — odparł, nie patrząc już na chłopaka i udając ogromnie zaabsorbowanego swoimi tacosami, bo chyba niezbyt miał ochotę na kontynuowanie tego tematu.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Faktycznie, Jake nie mógł narzekać na zarobki w swojej branży. Nawet, jeśli czasami miał nieco gorszy miesiąc i mniej zleceń, to wciąż były one dobrze płatne. Jego rodzinna sytuacja nie była też tak patowa jak Percy'ego. Charlotte miała renomowaną posadę, jego dziadkowie mimo tego, że również byli na emeryturach, jakoś tam sobie radzili. Jake oczywiście raz na jakiś czas krypto wspomagał dziadków, na przykład ostatnio kupił im nowy ekspres do kawy, pod pretekstem zaległego prezentu z okazji ich rocznicy. W każdym razie, bez problemu stać go było na wynajem chatki, utrzymanie siebie i sporych rozmarów (i wchłaniającą spore ilości jedzenia) Javę, a także zakup nowego sprzętu od czasu do czasu (jak na gadżeciarza przystało) no i jakieś tam przyjemności. Starał się nie afiszować jakoś z tym za brdzo przy Matthewsie, ale z drugiej strony doskonale wiedział, że Percy gardziłby takim traktowaniem go z pewną litością. Zapewne Percy był również zbyt dumny na przyjmowanie jakichkolwiek form pożyczek, zatem Jake'owi pozostawało oferowanie przyjacielowi po prostu pomocnej ręki w formie chociażby noclegu.
Jake i jego strefa komfortu to ciekawy temat swoją drogą! Bo z jednej strony no właśnie, stronił od ludzi i nawet kumpelskich przytulanek, a tu nagle okazuje się że jego pijane oblicze wręcz łaknęło takiej bliskości! Dla Jake'a wniosek był prosty - on i alkohol nie byli dobrymi kompanami, bo wtedy z Hargreevesa wychodził jakiś szatan. Chociaż oczywiście jego zachowanie na halloweenowej imprezie zostało przez wszystkich, łącznie z nim, obrócone w żart, więc nie miał zamiaru się za to samobiczować.
- Zapamiętaj to na zawsze - ja i wódka z sokiem nie stanowimy dobrego duetu. Jeśli jeszcze kiedykolwiek zobaczysz nas razem, od razu nas rozdziel. I nie zważaj na to, jak głośno będę wyznawał jej miłość - wyszczerzył się, bo to chyba była właśnie główna winowajczyni całego zamieszania. Po innych alkoholach Jake zazwyczaj jednak stawał się śpiący i z reguły zamulał, a tu proszę.
- "Mało oryginalna i sztampowa"? No proszę jaki wymagający - stwierdził równie rozbawiony jak Percy, którego dobry humor najwyraźniej udzielał się również jemu. - Mhm, okej - odparł, wyczuwając że Percy nie za bardzo chce o tym gadać. Zatem jako dobry przyjaciel Jake uznał, że to moment na odwrócenie uwagi przyjaciela. - Taki z Ciebie kocur, nie myślałeś o przygarnięciu kotki do kompletu? Ostatnio przyplątała się do mnie, a Java raczej średnio żyje z kotami. Byłem już z nią u weta, ma komplet szczepień i jest gotowa obdarzyć Cię dozgonną miłością - uniósł brew. Warto spróbować, bo chociaż Ginny miała spytać swoich współlokatorek o możliwość przygarnięcia kolejnego zwierza, to jednak nie wiadomo z jakim skutkiem zakończy się ta misja.
percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Swoją drogą Jake był przecież taki młody, a całkiem już nieźle ustawiony, jakby nie patrzeć. Na pewno żyło mu się lepiej niż jego rówieśnikom w Polsce, którzy w większości na tym etapie życia dopiero dorabiali w gastro i gnieździli się w akademikach. Brrr. W każdym razie Percy pewnie był trochę po cichu dumny ze swojego przyjaciela, bo pomimo jego czasem introwertycznej natury, to chłopak całkiem nieźle się ogarnął życiowo. A gdzie odczuwał braki, to na szczęście miał swojego najlepszego przyjaciela, który ochoczo mu te braki mógł pomóc nadrobić np. w kwestiach społecznych. I zdecydowanie Percy nie przyjąłby od Jake’a żadnych form pożyczek – wystarczyło mu samo to, że od czasu do czasu mógł u niego przenocować, a i tak czasem i z tym czuł się głupio i dlatego, gdy mógł starał się zrewanżować choćby w postaci zaproszenia go na jakieś jedzenie.
No nie wiem, Jake, przecież czasem należy ci się coś od życia. No i byłeś główną atrakcją tego… może nie wieczoru, ale w tamtym pomieszczeniu na pewno byłeś najbardziej rozrywkowy — stwierdził z rozbawieniem. Nie zamierzał przecież odmawiać przyjacielowi alkoholu, widząc, jak dobrze się bawił na imprezie halloweenowej. I jak bardzo wyluzował. I to wszystko przecież w kontrolowanych warunkach, więc nic złego się nie wydarzyło. Zresztą, gdyby coś złego się działo z przyjacielem Percy’ego, to oczywiście by go zgarnął i pilnował. Albo kazałby komuś go pilnować. A tak? Trochę zabawy jeszcze nikogo nie zabiło. Co najwyżej w Jake’a mógł uderzyć tylko kac moralny następnego dnia, ale to już inna sprawa. Zresztą, Percy też idealny nie był i z reguły pewnie wpadał na bardzo głupie i zbyt odważne pomysły po alkoholu. Dlatego mimo wszystko starał się pilnować. Zwłaszcza, gdy miał mieć walkę w następnych dniach po imprezie.
Znamy się już prawie dziesięć lat, więc poprzeczka musi być wysoko — rzucił żartem. Trochę go nostalgia uderzyła w tym momencie, ale faktycznie – Jake był jedną z pierwszych osób, które poznał w Lorne Bay, gdy przeprowadził się po śmierci rodziców i po tym, jak drudzy dziadkowie nie dawali sobie z nim rady; i na pewno był pierwszą osobą, z którą Percy się zaprzyjaźnił. Poza tym, nie oszukujmy się, gdyby nie obiady babci Jake’a, to Percy i jego dziadek prawdopodobnie żyliby początkowo o jedzeniu z puszek i o konserwach.
Taki ze mnie… co? — Już w połowie tego wtrącającego pytania, zaczął się śmiać, wpatrując się z niedowierzaniem w Jake’a. Całkowicie go ten zwrot wybił z myślenia i dopiero po chwili, gdy już przeżuł kawałek tacoska, dotarło do niego, że propozycja Hargreevesa to całkiem dobry pomysł. Co prawda Percy bardziej był psiarzem, ale ogółem kochał wszystkie czworonogi (i te kopytne chyba też), więc na pewno kotka miałaby z nim dobrze. Poza tym wiedział, iż dziadek nie będzie miał nic przeciwko. — Hej… w sumie czemu nie? — rzucił z uśmiechem. — Dla dobra Javy. No wiesz, żeby nie musiała się tobą z nikim dzielić — skomentował. — Jak ją nazwałeś? — zapytał jeszcze ze zmarszczeniem brwi i zaciekawieniem. A może nie nazwał jej wcale tylko czekał na danie takiej możliwości właścicielowi? W każdym razie Percy był ciekawy, bo oczywiście zakładał, że będzie to typowo nerdowskie imię.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Fakt, Jake należał do tej uprzywilejowanej części społeczeństwa i zdawał sobie z tego sprawę. Ale jednocześnie nie żył ponad stan (no dobra, poza kupowaniem od czasu do czasu jakiegoś super gadżetu albo ulepszenia do swoich sprzętów) i tak naprawdę nikt poza jego najbliższymi nie wiedzieli, że dobrze mu się wiedzie. A i wśród nich nie zachowywał się przecież jako pozer, tylko był zwykłym ziomkiem stroniącym od ludzi, poświęcającym się swojej pasji.
- Pomyślałbyś kiedyś, że użyjesz stwierdzenia "najbardziej rozrywkowy koleś w pomieszczeniu" w stosunku do mnie? - sam również nie mógł powstrzymać śmiechu. Jasne, zdarzało mu się w przeszłości przesadzić z alkoholem. Nie był abstynentem i jak przeciętny młodziak lubił czasem się napić z kolegami czy popróbować różnych mieszanek alkoholi. Ale zazwyczaj nie zachowywał się wtedy tak głośno i nie robił wokół siebie takiego szumu i zamętu! W każdym razie, w tym wyluzowaniu pewnie pomagała mu świadomość tego, że Percy gdzieś tam jest w pobliżu i w razie czego przytacha go do domu jak będzie trzeba.
- Widocznie oglądam za mało komedii romantycznych na Netflixie - stwierdził, kręcąc głową jakby sam siebie przyłapał na jakimś gorącym uczynku. Panów zdecydowanie łączyła mocna więź. Praktycznie razem wchodzili w okres dojrzewania, zawsze mogli sobie polegać i ich przyjaźń zdecydowanie wykraczała poza szkolną ławkę, w której wspólnie spędzili przecież trochę czasu.
- Daj mi dokończyć. Nie widzisz, że buduję napięcie? - wydusił między napadami śmiechu, bo przecież hej, tylko starał się tu robić ładny wstęp dla próby opchnięcia Percy'emu kociaka! Kotki w zasadzie. Prawdę mówiąc nie spodziewał się, że Matthews tak szybko będzie w stanie podjąć decyzję. Jednak zwierzak to duża rzecz! Chociaż koty miały przecież w sobie dużą dawkę niezależności, więc tak naprawdę przez większość czasy Percy pewnie w ogóle nie będzie odczuwał obecności nowego domownika. - Ciebie jako konkrencję jakoś dzielnie znosi, ale kolejnej może już nie przeżyć tak dobrze - wyszczerzył się do przyjaciela. Jego szczęśliwie Java akceptowała i była jedynie trochę zazdrosna o atencję, jaką Jake poświęcał Matthewsowi kiedy ten go odwiedzał. - Hmm... Wiesz, jeszcze nie ma imienia. Mówię do niej Kici Kici póki co, ale raczej nie jest do tego przywiązana - roześmiał się. - Także możesz nadać jej imię jakie żywnie Ci się podoba. Ale jeśli nic nie przyjdzie Ci do głowy, mam całą listę propozycji, na przykład Jira... Szkoda, że to nie samiec, bo wtedy byłaby wykapanym Pythonem - mówiąc to wszystko oczywiście ciągle się śmiał, aż taki nakręcony na technologię nie był! No dobra, był, ale nie musiał tym karać kolejnych zwierzaków. - No chyba, że pójdziemy bardziej w science fiction, to wtedy to wykapana Leia - przyznał.
percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Zastanowił się przez chwilę i musiał przyznać Jake’owi rację. Rzeczywiście – chyba nigdy wcześniej podobne określenie nie przeszło mu przez myśl w odniesieniu do przyjaciela. — Chyba nie — odparł szczerze, wzruszywszy ramionami, bo to nie był zarzut, a czyste stwierdzenie faktu. Nie żeby było w tym cokolwiek złego. W końcu nikt tego od Jake’a nie wymagał i nie powinien wymagać. Ale chyba miło było widzieć raz na jakiś czas chłopaka w tak zabawnym wydaniu. Na pewono było to bardzo zabawne dla samych obserwatorów.
Zmarszczył brwi. — Twoje doświadczenie naprawdę opiera się tylko na komediach romantycznych? — spytał lekko podejrzliwie, ale oczywiście się z nim drażniąc. Do czego zapewne Jake już był przyzwyczajony, bo faktycznie chłopcy wchodzili razem w okres dojrzewania. W ten okropny czas niepewności w życiu Percy’ego, kiedy to pewnie Hargreevesowi jako pierwszemu się przyznał co do swojego głębokiego i beznadziejnego zauroczenia Perrym. I nie tylko.
Przewrócił na niego oczyma, ale zamilkł i w istocie pozwolił mu dokończyć. Od razu nawet zapomniał o tym, co jeszcze przed momentem sprawiało, że nawet nie był w stanie spojrzeć w oczy przyjacielowi. Widocznie zadziałała ta zmiana tematu, skoro Matthews momentalnie się zaczął szczerzyć. I też kwestia tego, że w sumie wystarczyło, by Jake zaczął się śmiać i momentalnie to się udzielało Percy’emu. No i musiał przyznać, że Jake naprawdę potrafił sprzedać komuś kota. I to nie w worku. — Tak, bo Java wcale nie traktuje mnie jako konkurencji. Bardziej jako kolejny obiekt do ulokowania uczuć — oznajmił z przekonaniem Percy i zaśmiał się lekko w przerwie od jedzenia. Nie dziwił się jej wcale, bo pomimo tego, iż pewnie Java obdarzała najszczerszą miłością Jake’a, to jednak na pewno nie mogła być zbyt oporna na pieszczoty i głaskanko ze strony Percy’ego. — Stary…, Python to naprawdę nie jest dobre imię — oznajmił ze śmiechem, potrząsając głową. Poza tym jeszcze nawet nie widział tej kotki, a już wiedział, że imię Leia będzie dla niej idealne. Bo bez kitu, ale Jake ewidentnie czyta mi w myślach, więc pewnie Percy’emu też to przyszło do głowy równocześnie, zanim jeszcze jego najlepszy przyjaciel wypowiedział owe słowo na głos. — Też pomyślałem o Lei — przyznał szczerze i posłał mu lekki uśmiech.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
- Nie, nie tylko. Trochę też na grach komputerowych i filmach science fiction. Leia i Han Solo na zawsze w moim sercu - złapał się teatralnie za klatkę piersiową. Wiadomo, takie historie miłosne widziane na ekranie przez dzieciaka potrafiły ukształtować wyobrażenia na temat wielkiej miłości! No dobra, trochę zgrywał, bo Jake już jako dziecko miał bardzo zdroworozsądkowe podejście do świata, rzeczywistości, a z czasem także i do relacji międzyludzkich. Być może była to kwestia jego ścisłego umysłu, że wszystko z reguły umiał na chłodno przekalkulować - kosztem nastoletnich porywów serca. Trochę nie wiedział, co go ominęło w związku z tym, ale cóż, młody był, wszystko przed nim!
Hargreeves poczuł ulgę widząc, że na twarzy przyjaciela znowu pojawił się szeroki uśmiech. Wiadomo, nie bał się konfrontacji z trudniejszymi tematami i cięższym czasem w życiu Percy'ego, ale jeśli Matthews sam będzie chciał pogadać, dobrze wiedział że może na Jake'a liczyć o każdej porze dnia i nocy.
- Java ma w sobie tyle miłości, że na luzie obdzieli naszą dwójkę - odparł z uśmiechem, bo chociaż suczka była wpatrzona w swojego pana jak w obrazek, to jednocześnie była jednak bardzo przekupna i bardzo łatwo było wkupić się w jej łaski. Za to skrzywił się, kiedy Percy skrytykował jego wspaniały pomysł nerdowskiego imienia. - Mnie się podoba. Gdyby Kici Kici była chłopcem, na bank też byłaby zachwycona - wzruszył nonszalancko ramionami, przekonany że imię Python było fabulous. No ale na szczęście nie musieli długo dyskutować, skoro jak się okazuje Jake to wizjoner potrafiący wnikać w ludzkie umysły! - No to chyba mamy jednogłośną decyzję. Witamy Leię w rodzinie. Myślisz, że Twój dziadek nie będzie miał nic przeciwko? - zerknął na przyjaciela zajadając się tacosem. W sumie to dość istotna kwestia, czy dziadek Matthews również zaakceptuje nowego domownika. - Może taki nowy domownik dobrze mu zrobi. Wiesz, kiedy Ciebie nie ma na dłużej, dobrze żeby dziadek miał jakieś towarzystwo - stwierdził zerkając pytająco na Matthewsa.
percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Zaśmiał się tylko w odpowiedzi. Wiedział, że Jake przesadza. Zresztą chyba trochę zazdrościł przyjacielowi tego zdrowo-rozsądkowego podejścia do związków. On niby był Wagą – Percy taka zodiakara, a dawno o tym nie wspominałam w poście – ale mimo wszystko czasem reagował zbyt emocjonalnie, a w jego głowie tworzyły się przeróżne scenariusze odnośnie do różnych sytuacji, które nawet później nie miały racji bytu. On chyba po prostu nie potrafił kalkulować na chłodno, nawet jeśli w każdej sytuacji starał się dążyć do kompromisu. Fakt, że Percy raczej wolał problem przegadać niż go zignorować, ale wiedział też, że nie wszystkim odpowiadało takie otwarte gadanie o obawach i o uczuciach. Poza tym właśnie w tych momentach, gdy zależało mu na czymś za bardzo i bywał zbyt emocjonalny, budziła się w nim pewna upartość. No i potrafił się zafiksować na problemamch, z którymi się zmagał, i wtedy już w ogóle się za bardzo przejmował. Dlatego tak – zazdrościł bardzo tej chłodnej kalkulacji, którą posiadał Jake.
Ale wiesz, że każdy nieobyty w temacie patrzyłby na ciebie dziwnie i kazałby ci się tłumaczyć z tego imienia? — spytał ironicznie Percy, przegryzając kolejne nachosy z serem ze swojej sterty. Niemniej, na szczęście zmiana imienia z Kici Kici na Leię poszła równie sprawnie, co nabijanie się z Pythona. Obdarzył przyjaciela uśmiechnął i kiwnął głową. — Pewnie! Dziadek to sekretny kociarz. Widziałem, jak dokarmia kota sąsiadki, która mieszka dwa domy dalej. Pewnie dziadek trochę pokręci nosem, że to on niby będzie musiał się nią zajmować, ale mogę się założyć, że wystarczą mu trzy dni i będzie kochał Leię bardziej niż mnie — odparł z pozytywnym nastawieniem i wzruszeniem ramion. Poza tym Jake miał rację, staruszkowi przyda się towarzystwo w te dni i noce, kiedy Percy’ego nie będzie w domu. Zwierzę to zawsze dobry towarzysz. A tym bardziej koty, które były przecież nieco bardziej niezależne od psów. — Kiedy mogę po nią wpaść? — spytał, znów sięgając po kolejne nachosy. Aż dziwne w sumie na niego, że spytał, bo zazwyczaj wpadał do przyjaciela bez zapowiedzi, ale… coś go chyba tknęło, że powinien spytać.
Jake Hargreeves
IT ninja — wszędzie
22 yo — 179 cm
Awatar użytkownika
about
Jego matka robi mu za kumpelkę, a dziadkowie za rodziców. Wpadkowy syn Rufusa, którego nigdy nie poznał. Studiuje, programuje i ogarnia owczarka Javę. Mieszka z psem na bagnach i uwielbia te dni kiedy nie musi widywać się z ludźmi
Jake z kolei mógłby pozazdrościć Percy'emu umiejętności mówienia głośno o swoich uczuciach. Sam takie rzeczy zazwyczaj kisił w sobie, co niestety czasami odbijało się na jego zdrowiu. No bo hej, czasami człowiek dosłownie rozbi się lżej na duszy, jeżeli coś z siebie wyrzuci. Bo potem zostaje tylko omawianie spraw z szamponami i odżywkami i wygrywanie kłótni pod prysznicem.
- Hej, znam gorsze imiona. Na przykład... nie wiem, Mruczuś. Nazwanie tak kota to największy banał jaki tylko ludzkość mogła wymyślić - zauważył z szerokim uśmiechem. Tak samo jak nazwanie psa Reksio albo Azor - no zero wyobraźni i fantazji! By the way Jake był niezmiernie dumny z imienia Java, które nadał swojej suczce. Krótko, na temat i przy okazji definiowało jej właściciela nerda. No idealne imię, i d e a l n e.
- Ooo widzisz. Może to jego sposób na podryw tej sąsiadki? - poruszył zabawnie brwiami. W sumie starsze osoby też przecież potrzebowały bliskości i nie mam tu na myśli żadnych zbereźnych rzeczy. Ale takie spacerkowe randki albo wspólne oglądanie zachodów słońca z drugą osobą w kwiecie wieku - czemu nie! - Spoko, zawsze tak jest. Zazwyczaj ten kto najbardziej marudzi, że nie chce zwierzaka, potem zakochuje się w nim na amen - stwierdził, bo znał nawet osobiście parę takich przypadków. Zazwyczaj padało na nieprzejednaną głowę rodziny, która zarzeka się że jego palec nie tknie nowego kudłatego domownika, a potem chodzą razem na ploteczki i manucure. W przenośni, hehe.
- Mogę ja Ci ją kiedyś podrzucić, od razu przywitam się z Twoim dziadkiem. Może przyniosę mu jakieś zapasy od mojej babci? Ostatnio robiła jakieś przetwory, na bank ma tego aż tyle że aż jej się nie mieści w piwnicy - typowa babcia Hargreeves - gotowała zawsze jak dla całego wojska, a potem gromadziła to wszystko jakby szykowała się na wojnę. Oczywiście z przyjemnością obdarowała zapasami swoich znajomych, w tym rzecz jasna dziadka Matthewsa, z którym znali się z milion lat.
percy matthews
pięściarz/instruktor karate dla dzieci — Dom Kultury
23 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Nielegalnie obija mordki różnym ludziom, żeby dostać szybką kasę i zapłacić rachunki, bo emerytura dziadka nie wystarcza. Uczy też dzieciaczki karate. I ma maks przyjazną mordkę, więc zna praktycznie każdego w tej dziurze.
Roześmiał się. W sumie to podzielał zdanie Jake’a co do nazywania zwierzaków jakoś oryginalnie. Sam też pewnie nie pokusiłby się na jakieś sztampowe imię dla psa czy kota, prawda? Jemu z kolei łatwiej było czerpać z popkultury, ale zważywszy na to, że Jake był w porównaniu z nim trochę jednak większym nerdem, to przynajmniej mógł liczyć na jakąś oryginalną podpowiedź. No i nazwanie kociaka Leią było już przecież znaczące. By the way, też uważał, że imię Java to sztuka sama w sobie i Jake naprawdę się postarał.
Mój dziadek i podryw? No nie wiem… poznałeś w ogóle mojego dziadka? — zapytał z rozbawieniem, potrząsając głową. Może po prostu on jako wnuk tego nie dostrzegał, ale nie wydawało mu się, by dziadek poszukiwał randeczki. Aczkolwiek pewnie dobrze by mu to zrobił, gdyby sobie znalazł kogoś, z kim mógłby spędzać czas na typowo seniorskich aktywnościach. Miłość starych ludzi jest przecież piękna. — No właśnie. Dlatego jestem pewien, że nie będzie miał nic przeciwko — dodał Percy i wzruszył niedbale ramionami. Wygląda na to, że postanowione i Jake Hargreeves właśnie wcisnął mu kociaka. Wytarł kąciki ust, gdy już skończył jeść i zaczął sprzątać po sobie, przelotnie spoglądając na zegarek. Choć najchętniej dalej by sobie rozmawiał z Jakiem to niestety musiał powoli wracać do pracy.
Z szerokim uśmiechem spojrzał na przyjaciela i tylko skinął głową. — Pewnie. Wpadaj, kiedy ci pasuje i z czym tylko ci pasuje. Uwielbiamy przetwory twojej babci. Zresztą… uwielbiamy wszystko, co tylko ugotuje — oznajmił, bo taka prawda. Samą babcię Hargreeves też uwielbiali i trochę widzę to tak, że dziadek Matthews i babcia Hargreeves to taki friendship goals. — Sorry, nie żebym cię wyganiał, ale kończy mi się przerwa — rzucił ze wzruszeniem ramion. — Ale… fajnie, że wpadłeś. — I pewnie po tym zbili ze sobą piątkę, uderzyli się barkami, poklepali po ramieniu czy pożegnali w jakiś inny typowy dla nich przyjacielski sposób.

/zt x2 <3
ODPOWIEDZ
cron