malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
5.

Powrót w rodzinne strony, choć był decyzją całkowicie niezależną i podjętą w pełnej świadomości, wcale nie kojarzył się Leighton z możliwością zaznania czegoś stałego. Niewiele bowiem było w jej życiu aspektów, które określiłaby mianem stabilnych, dlatego też nie przywiązywała zbyt dużej wagi do tego, co czekało na nią w Lorne Bay - rodzina, dawni znajomi, liczne pytania powód nagłego przyjazdu. Tego ostatniego nie byłaby przecież w stanie jednoznacznie nazwać, dlatego też wolała udzielać bardzo zdawkowych i ubogich w treść odpowiedzi oscylujących wokół wymówek takich jak chęć odpoczynku czy czasowego zwolnienia tempa, które sobie niegdyś narzuciła, a które wraz z upływem lat stało się powodem do niezadowolenia.
Istniała jednak osoba, której reakcji się nie obawiała, a nawet więcej - przy której liczyła na szczerze odczuwaną radość w związku z ponownym spotkaniem. I choć wiadomość do Chrisa wystosowała dopiero po kilku dniach, bo te pierwsze w Lorne Bay upłynęły jej pod znakiem rozpakowywania walizek oraz przetransportowanych pudeł, to nie zmieniało to faktu, że na wieczorne spotkanie czekała jak na szpilkach. Niewiele miała w swoim życiu osób, którym ufała, z którymi utrzymywała stały kontakt, które byłaby skłonna określić mianem prawdziwych przyjaciół. Postaci te byłaby w stanie zliczyć na palcach jednej dłoni, a i tak miałaby pozostawiony spory zapas, dlatego nie zamierzała oszczędzać na podarunkach, które bezpiecznie spoczywały na dnie przewieszonej przez ramię materiałowej torby na zakupy.
To był jej szczęśliwy dzień, ponieważ na klatkę schodową dostała się dzięki wychodzącej z budynku kobiecie, a po naciśnięciu dzwonka przy odpowiednich drzwiach niemal od razu sięgnęła po przyniesione ze sobą fanty.
Wolisz potraktować je jako spóźniony prezent świąteczny czy prezent na poczet kolejnego Bożego Narodzenia? – Nie mogła przecież obiecać, że do tego czasu wciąż pozostałaby w Lorne Bay, dlatego dość łaskawie pragnęła dać kumplowi wybór tuż po tym, jak drzwi się uchyliły, a oczom Chrisa ukazały się dzierżone w kobiecych dłoniach butelki z alkoholem; zapowiedziane w esemesach wino, ale również jedna z jej ulubionych whisky.
Mam nadzieję, że zamówiłeś pizzę – zaszczebiotała wesoło, kiedy przekroczyła próg mieszkania i niemal od razu oplotła swoimi ramionami szyję przyjaciela, tym samym pozwalając mu na zamknięcie jej w niedźwiedzim uścisku.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Czasami Lorne Bay kojarzyło mu się z Trójkątem Bermudzkim. Ludzie- z założenia wpadający tutaj na kilka dni, tygodni, miesięcy zostawali tutaj na lata. Można by rzec, że ta mieścina wchłaniała ich. Była jak obrzydliwa kreatura, która ciągle domagała się świeżego żeru w postaci przyjezdnych. Tak, Haynes był pisarzem i wszelkie alegorie nie były mu obce, jak i fakt, że sam miał tu zostać jedynie na trochę.
A tu proszę, osiedlił się ponownie, zapuścił korzenie, które wydawały mu się spleśniałe i wcale nie był zaskoczony wiadomością od przyjaciółki, która wcześniej mieszkała znacznie dalej niż kilka mil. Jak stwierdził wcześniej, miasto ciągle wyciągało macki do ludzi, którzy z nim flirtowali i odwiedzali je przelotem. Najwyraźniej i na Lei (bo to zawsze była Lei) znalazło haka i był zaintrygowany wręcz jakich metod użyło.
Pewnie dlatego dzień wydawał mu się ciągnąć niesamowicie. Nie widział się dziś z Alaską, bo ostatnie, trudne dni ich związku służyły chwilowej separacji, a jego pies przebywał dziś z byłą żoną. Nawet skrypty skończył na tyle wcześnie, że zaczął porządkować swój kawalerski przybytek. Owszem, to zadanie zarzucił w ekspresowym tempie, ale przecież nie przychodziła do niego inspekcja, a kobieta, która niegdyś widziała przypadkiem jak zajada gile z nosa.
Wprawdzie ich relacja rozwinęła się od tego czasu, ale takie rzewne wspomnienia sprawiały, że na dźwięk dzwonka podskoczył. Co było zabawne przy jego wzroście i posturze, tak bardzo, że słyszał uderzenie laską o jego podłogę. Najwyraźniej ta wścibska sąsiadka z dołu myślała, że sufit spada jej na głowę.
Odłożył marzenia na półkę i ruszył nareszcie do drzwi, by z miejsca zawładnęła nim energia drobnej dziewczyny.
- Wolę wierzyć, że w następne święta mi wręczyć to osobiście - ale butelki średnio go interesowały, więc odłożył je delikatnie na tę samą półkę od marzeń o martwej sąsiadce i objął ją swoimi rękami. Ba, po chwili uniósł do góry i mocno przytulił wdychając zapach i nostalgię w wersji instant.
- Co ty tu właściwie robisz? Początkowo myślałem, że pewnie znowu połączysz się ze mną na facetime - mruknął i jedynie kiwnął głową, gdy wspomniała o pizzy, pewne rzeczy były dość oczywiste.
Położył ją delikatnie na podłodze i zamknął drzwi wciąż przypatrując się jej jakby była jednym z objawów delirium i nie istniała naprawdę. Niebywałe, że była właśnie tutaj.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Gdyby ktokolwiek zapytał ją o powody powrotu, z nieskrywaną dezaprobatą musiałaby spuścić głowę i skonfrontować się z ciszą, jaka zapadłaby pod wpływem jej niewiedzy. Nie istniał żaden racjonalny powód powrotu w rodzinne strony, choć brak weny czy chęć odpoczynku wydawały się wymówkami na tyle wiarygodnymi, by uwierzyła w nie sama Leighton. Nie chodziło jednak o to, by szerzyć kłamstwa, dlatego też pewnych tematów wolała zwyczajnie unikać. Niełatwo było bowiem przyznać się do chwilowego zastoju w pracy, zamknięcia kilku wystaw i braku perspektyw na otworzenie nowych.
W chwili największego kryzysu oczywista wydawała się zatem wizyta w miejscu, w którym czuła się najbezpieczniej - nawet jeżeli ona i Chris zajmowali się zupełnie innymi dziedzinami sztuki, to jednak wypracowane przez lata wzajemne zrozumienie, dotyczące zarówno sfery prywatnej, jak i zawodowej, pomagało w najgorszych momentach. Bez strachu o bycie ocenionym, bez schematycznych wyrzutów pokroju a nie mówiłem, bez obawy o pozostanie z problemem bez jakiejkolwiek pomocy.
Ale przecież nie przyszła tylko po to; po radę i możliwość wypłakania się w ramię z poczucia bezradności i tego, co wydarzyło się już podczas podróży do Lorne Bay. Poza alkoholem i obiecanym maratonem, pragnęła po prostu spędzić wieczór z człowiekiem, z którym wszystko układało się po prostu dobrze; przy którym wszystko było w porządku.
Jeszcze nie zdecydowałam, gdzie je spędzę – wyznała zgodnie z prawdą, jednocześnie woląc przygotować przyjaciela na kolejny wyjazd. Z drugiej jednak strony wciąż szła w zaparte z remontem mieszkania, co mogło być niemą sugestią o planie pozostania w rodzinnym miasteczku nieco dłużej. – Może na biegunie północnym? – dodała, poruszając brwiami. Chłodniejsze klimaty niekoniecznie do niej pasowały, czego najlepszym dowodem były lata spędzone we Włoszech, ale nieobce były jej również te zimne pory roku, zwłaszcza podczas miesięcy spędzonych we Francji. Było jednak wiele miejsc, które chciałaby odwiedzić - mniej lub bardziej egzotycznych, dlatego nie wykluczała niczego.
Ostrzegę cię, gdy już jakieś miejsce wybiorę – obiecała na niemal jednym oddechu, bo - to musiała przyznać - Chris włożył w uścisk niezwykle dużo siły, z którą jej drobna postura nijak mogła się równać.
Zamierzałam, ale potem zechciałam skontrolować, czy w ogóle mnie wpuścisz – mruknęła w rozbawieniu, ruszając w stronę salonu, gdzie - jak mniemała - mieli spędzić najbliższe godziny. – Dlaczego to pytanie zawsze pada jako pierwsze? To takie dziwne, że człowiek wraca do domu? – W jej pytaniach nie było ani cienia pretensji, bo w gruncie rzeczy troska najbliższych była niezwykle miła. Bywała jednak uciążliwa, kiedy nie było się pewnym, co właściwie siedziało w głowie i działo się w sercu.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Sam jakiś czas temu stanął przed podobnym wyborem. Mógł pozostać w Melbourne, gdzie po leczeniu znalazłby niszę jako niezły ghowriter i tym sposobem zamknąłby epopeję, jaką był w jego życiu pozamałżeński romans. Mimo wszystko jednak powrócił tutaj, do miejsca, gdzie jego kochanka podłożyła ogień pod jego dom i gdzie mieszkali jego rodzice, choć rzadko ich odwiedzał. W końcu dla nich był wiarołomnym oszustem i tak miało zostać do ich śmierci. W Lorne Bay nie brakowało duchów przeszłości, a on sam je całkiem nieostrożnie wywoływał chodząc do Shadow i szukając dziewczyny, która złamała jego życie. Można by rzec, że stał się wręcz jednym z tych, którzy za wszelką cenę szukali nostalgicznej wyprawy w przeszłość.
Proust z jego strumieniem świadomości mógł się schować.
Daleki był więc od bycia hipokrytą, który ocenia swoją przyjaciółkę. Wprawdzie miał tendencje do tego jak każdy pisarz, ale tego typu zachowania wyniósł z tego mieszkania razem ze śmieciami. Był gotowy i otwarty na każde rewelacje i gdyby nawet Lei mu poważnie oświadczyła, że zmienia płeć albo zapisała się do sekty to pewnie byłby w jakiś sposób zmartwiony, ale po czasie by jej przyklasnął. Wszystko co miało sprawić, że jest szczęśliwa, uszczęśliwiało i jego.
Rzadko miał do czynienia z tego typu solidarnością z jakąkolwiek kobietą, więc szanował tę przyjaźń prawie tak mocno jak szkocką, która znalazła się na regale.
- Źle byś wyglądała w puchówce - przekrzywił głowę starając się ją wyobrazić w towarzystwie tej całej północnej aury. Zimno jednak jak dla każdego Australijczyka było dla niego dość abstrakcyjnym konstruktem, więc nareszcie roześmiał się głośno i ją puścił.
Skoro miał obietnicę, że zniknie bez pożegnania to mógł nawet przestać ją dusić swoim uściskiem, poza tym alkohol czekał na rozlanie, więc faktycznie zabrał ją do salonu, gdzie już czekała karafka.
Miał przygotowane wino, ale przeczuwał, że tego typu rozmowy prowadzi się lepiej po mocniejszym alkoholu, więc okrasił whisky lodem i usiadł obok niej.
- O ile ta podła mieścina to nadal twój dom…- zauważył. Czy to było dziwne? Z całej kuli ziemskiej wybrała to miasteczko, opętane przez krokodyle, pająki i węże, a na dodatek ślady dzieciństwa, które zawsze zawierały w sobie traumę. Dla Chrisa było to niepojęte, ale zrozumiałe. W końcu on też tu powrócił. - Poza tym ludzie pytają o to, bo trudno zacząć gadać o czymś ważnym. Wyskakują więc z tego typu informacjami, nawet ja - uniósł ręce w geście przeprosin i uśmiechnął się do niej. - Ale przechodząc do tematów ważnych…Znalazłem dziewczynę - zabawnie to brzmiało, gdy miało się prawie czterdzieści lat i powinno się raczej myśleć o dzieciach i stabilizacji.
Tymczasem on miał swoją dwudziestolatkę, plan na nową książkę i kilka byłych, które rujnowały mu zdrowie psychiczne.
Był okrutnie ciekaw czy u niej też tak kolorowo i radośnie.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ponoć ładnemu we wszystkim jest ładnie? – zagaiła z brwią uniesioną w wymownym geście; zupełnie tak, jak gdyby to wcale nie było pytanie wymagające odpowiedzi, a raczej jedno z tych, które padło tylko dla zasady, wszak była to oczywistość powszechnie wszystkim znana. O kwestiach związanych z niekoniecznie sprzyjającą ciepłolubnym osobom aurom wolała nie dyskutować, wszak to nie tak, że planowała wspomnianą już w rozmowie wycieczkę. Liczne podróże były przygodą i ciekawym urozmaiceniem codziennego życia, ale po latach tułaczki nawet ona poczuła znużenie wieczną nieobecnością i brakiem miejsca, które naprawdę mogłaby nazwać domem. Choć wolnym duchem była niemal od zawsze, to jednak sentymentalna część jej natury dawała o sobie znać, niejako popychając ją w kierunku decyzji takich jak ta o powrocie do Lorne Bay.
Ciężko stwierdzić – mruknęła w dezaprobacie dla poruszonej kwestii. Co prawda ta zakrzątała jej głowę właściwie od momentu opuszczenia płyty jednego z włoskich lotnisk. – Nie jestem do końca pewna, co nim jest – wyjaśniła może nieco zbyt filozoficznie, ale jednocześnie wiedziała, że on był w stanie to zrozumieć. Zaznał przecież życia podobnego do tego, które prowadziła ona, znał blaski oraz cienie sławy, uczucie niepewności względem całego otoczenia oraz tym, kim było się w oczach innych. W pewnych kręgach nie można było pozwalać sobie na zupełną swobodę, dlatego Leighton tym bardziej pragnęła docenić dzisiejsze popołudnie i możliwość spędzenia czasu z osobą, którą mogła określić mianem przyjaciela.
Aha. Ja wolę konkrety – rzuciła nieco weselej, spoglądając na Chrisa wzrokiem, pod którym miał ustąpić i przejść do wieści ważnych z perspektywy zmian, jakie zaszły w jego codzienności. I choć spodziewała się czegoś mocnego, to niewątpliwie nie mogła przygotować się na bombę, którą na nią zrzucił. – Dziewczynę. – W tonie jej głosu pobrzmiewało wiele różnorakich emocji; od zadowolenia, poprzez ciekawość aż do nieznacznego zaskoczenia, bo przecież dawno nie pojawił się u jego boku nikt, kogo warto byłoby wspomnieć w rozmowie przeznaczonej jedynie dla ich uszu.
Brzmi to bardzo lakonicznie – zauważyła po krótkiej pauzie, kiedy w końcu udało im się rozsiąść na kanapie przed telewizorem. Leighton jednak - na razie - nie sprawiała wrażenia zainteresowanej ekranem, a twarzą przyjaciela. – Coś więcej? Jak się poznaliście? Jak się nazywa? Kim jest? – dodała zachęcająco, może i nieco ponaglająco, bo przecież newsy tego typu nie mogły czekać.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Za to on przechylił głowę, bo choć nie zamierzał walczyć z tego typu truizmami to nie do końca wiedział czy uważa Lei za osobę ładną. Trudno było mu zachować obiektywność, bo znali się praktycznie od zawsze i przez to widział ją w dość skrajnych stanach, więc nie zamierzał wzniecać walki o puchówkę. Uznał również, że ten jego komentarz wyrażał jedynie fakt, że będzie za nią tęsknił, niezależnie jaki kontynent wybierze.
Po części Chris był jak niesforne i artystyczne dziecko, które domagało się ciągłej uwagi i atencji. Przy ich braku do głosu dochodziły jego najgorsze pomysły.
Kilka z nich już przyszło mu wcielić w życie, ale do tego jeszcze mieli dojść. Jak na razie siedzieli i dywagowali nad domem.
- Mnie nie pytaj. Mój teraz to hektar spalonej ziemi - zażartował, bo faktycznie jak każdy artysta rozumiał tę potrzebę poszukiwania wrażeń, która niekoniecznie sprzyjała osadniczemu trybowi życia. Był beduinem i nie powinien tak przeżywać pożaru, ale jednak wciąż było mu szkoda swojej zabytkowej maszyny do pisania.
I twarzy, z która łączyła się wielka historia dziewczyny.
Upił drinka i roześmiał się.
- Ależ oczywiście, że wiem, że cenisz konkrety i dlatego mówię ci, że mam dziewczynę - tyle, że jednocześnie jestem złośliwym skurwysynem i nie zdradzam szczegółów, chciał dodać, ale powiedziało to jego spojrzenie. Idealnie budował napięcie, bo nie wygłosił kolejnej uwagi do momentu, w którym zaczęła w końcu pytać.
- Dobra, słuchaj, bo to dość popieprzone - uprzedził. - Ona była narzeczoną mojego dawcy i właśnie przez transplantację się poznaliśmy. Nie wiem nawet czy to do końca legalne - stwierdził rozbawiony, ale z drugiej strony jak ich mogli ukarać? Zabiorą mu twarz tego przyjemniaczka, który w międzyczasie okazał się podłym człowiekiem? Brzmiało to jak nonsens i w jakiś sposób wpisywało się w życiu Chrisa Haynesa, w którym nie brakowało walki z byłą żoną o psa i spalenia przez kochankę.
- W każdym razie jesteśmy razem i to powinna być idylla - tyle, że pociągnął zbyt duży łyk, by przyjaciółka nie wychwyciła, że znajduje się tam przeklęte ale.
Zawsze wypełzało zza rogu i jak kazde małe słowo było potwornie upierdliwe i sprawiało mnóstwo problemów.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Cień konsternacji odmalował się na twarzy Leighton niezwykle dosadnie, acz tylko na krótką chwilę - chociaż konfrontacja z kwestiami trudniejszymi do przepracowania nie była czymś, czego się bała (akurat!), to jednak pewne tematy wolała pozostawić nienaruszone, wszak były one gruntem zbyt cienkim i wyboistym, by poruszała się po nim z charakterystyczną dla siebie pewnością siebie. Poza tym - tego dnia pragnęła skupić się na pozytywnych aspektach, takich jak jej powrót w rodzinne strony oraz spotkanie z najlepszym przyjacielem, toteż bardzo ochoczo i bez głębszej analizy porzuciła jeden wątek na rzecz drugiego, w jej opinii dużo ciekawszego. Bo choć daleko było jej do starszych pań, które żyły każdą nabytą w drodze mniejszego lub większego przypadku informacją, to lubiła orientować się w nowościach - zwłaszcza tych, które zagościły w życiu bliskich jej osób.
Droczysz się ze mną – zauważyła, skupiając uważne spojrzenie na jego twarzy. – I igrasz z moją cierpliwością. – A na pewno przez cały okres ich znajomości zdążył zorientować się, że było to przedsięwzięcie co najmniej ryzykowne i po które nie należało sięgać zbyt często, biorąc pod uwagę różne, nie zawsze możliwe do przewidzenia reakcje Wyatt. Z drugiej jednak strony, miękła, kiedy chodziło o rodzinę i przyjaciół, dlatego nie umiałaby się na niego gniewać zbyt długo.
Popieprzone, huh? Co ty nie powiesz – mruknęła pod nosem, wspomnieniami niemal od razu wracając do swojej pierwszej nocy w Lorne Bay po powrocie. O ile o przygodach z komunikacją miejską zdążyła zapomnieć, o tyle zupełnie przypadkowe spotkanie z Burnettem na stałe wryło się w jej pamięć i skutecznie odbierało zdolność spokojnego przesypiania nocy. Nie powinna była podchodzić do tego w tak emocjonalny sposób - doskonale o tym wiedziała - ale czasami serce górowało nad zdrowym rozsądkiem, nawet jeżeli ten podpowiadał, że minęło dużo czasu, a rozdrapywanie starych ran było co najmniej zbędne. – O ile jest pełnoletnia, nie postawią ci żadnych zarzutów – skwitowała z nieco większą przekorą i, idąc śladami Chrisa, sama zrobiła łyka alkoholu.
Powinna być, ale...? – Nawet jeśli próbował ukryć przed nią niewygodne szczegóły ze swojego aktualnego życiowego rozdziału, to jednak Leighton raz, że pozostawała zbyt bystra, dwa doskonale znała jego, trzy wciąż widziała różnicę między jest świetnie a lakonicznym powinno być świetnie, które niewiele miało wspólnego z autentyczną radością oraz spokojem.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
Igranie z ogniem (o zgrozo!) było jedną z najbardziej ulubionych czynności przez Chrisa. Byli ludzie, którzy prowadzili raczej osiadły i bezpieczny tryb życia. Jako pisarz również powinien się zaliczać do tej kategorii, skoro jego bronią była nieskończona wyobraźnia. Jednak Haynes lubował się w niebezpieczeństwach i jego życie nosiło ramy ciekawego dopiero wówczas, gdy zmagał się z ekstremami.
Nie było to ani zdrowe na dłuższą metę (alkohol wyniszczał wątrobę) ani mądre (już raz skończył z tego powodu marnie), więc próbował się ograniczać do rozrywek powodujących mniejsze szkody. Ze zdradzania i zarywania coraz młodszych panienek przerzucił się więc na rzucanie kąsków Lei, która mogła z niecierpliwości zrobić mu krzywdę. To jednak wciąż było kontrolowane ryzyko, bo wiedział, że ma do niego słabość i grzecznie zaczeka aż ta z pozoru prosta historyjka nabierze rumieńców.
Albo i nie, znamienne jednak było, że dziewczyna była pierwszą z bliskich mu osób przed którymi poruszał w ogóle temat swojego związku. To chyba najlepiej świadczyło o łączącej ich relacji.
- Każdy ma jakiś sport, nie? - i tak zwlekał, mocno odkładał ten temat i uniósł brwi, by i ona stwierdziła, że tak, to jest popieprzone. Musiała mówić z własnej autopsji, więc jak żongler porzucił na chwilę temat Lockwood i zerknął na nią dłużej.
- A ty coś nawyprawiała? - miało to vibe tatuśka z Południa, który czeka na ukochaną, blondwłosą (taak) córeczkę z pistoletem, by dorwać tego nicponia, co złamał jej serce i odebrał dumę.
Nie wiedział jednak czy z tego powodu powinien czuć się dumny czy to już kostucha się na nim oglądała, więc powrócił do tematu wiodącego i zakładającego sks z niedorzecznie młodą dziewczyną.
- Ma jakieś dwadzieścia siedem lat - uściślił. Mentalnie pewnie miała więcej, bo przeszła przez gehennę, a na dodatek jej chłopak… - Widuję się z nią. Z moją byłą, która spaliła mi dom. Prawdopodobnie, bo przecież się nie przyzna - wzruszył ramionami, bo przecież to było zupełnie naturalne. Jadać kolacyjki z kochanką, która zniszczyła mu życie i tylko czasami fantazjować o tym, by podano mu na tacy jej głowę.
Szczegółów było, zresztą, więcej, ale postanowił jej to wspaniałomyślnie oszczędzić i odbić piłeczkę.
- To co ty masz na sumieniu? -albo i kogo, bo Chris wiedział, że za takimi sentymentalnymi powrotami zawsze stoi mężczyzna, który zjawia się znienacka. Pisał o tym w pewnym kryminale, ale na szczęście jego bohaterka zmądrzała i zamroziła wybranka.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ty lubisz te ekstremalne – odparła, nie czekając długo z reakcją, jaką było dość teatralne wytknięcie języka w kierunku przyjaciela. Przez te wszystkie lata ich znajomości Leighton zdążyła przyzwyczaić się do wszelakich jego zagrywek - również tych, które były poniżej pasa, a które i tak prowokowały ją do śmiechu i odwdzięczenia się pięknym za nadobne.
Ja? – mruknęła w celu upewnienia się, że wystosowany przez niego zarzut naprawdę był skierowany w jej stronę. Byłoby to co najmniej nieodpowiednie, bo przecież to wcale nie tak, że w jego towarzystwie dopuszczała się szaleństw wszelakiego typu i nie czuła w związku z nimi jakiegokolwiek poczucia winy. Z drugiej zaś strony miała wrażenie, że te czasy bezpowrotnie przeminęły, a oni obydwoje jakby wydorośleli, co w połączeniu z dzielącą ich przez kilka ostatnich lat odległością nijak sprzyjało nieodpowiedzialnym decyzjom oraz rozrywkom niekoniecznie pasujących do osób w ich wieku. – To nie ja wyprawiam. To inni ludzie. Jestem poboczną ofiarą – wyjaśniła lakonicznie, nie uważając, by wdawanie się w szczegóły na tym etapie ich spotkania było odpowiednim pomysłem, wszak czuła się zdecydowanie zbyt trzeźwa, by bez zająknięcia opowiedzieć o spotkaniu z facetem, który zniknął z jej życia lata temu, a względem którego ona wciąż czuła bliżej nieopisaną, prawdopodobnie nieuzasadnioną złość.
Powiedz, że to jakiś pokręcony, nie do końca zrozumiały dla mnie sposób na zdemaskowanie jej? – Uniesiona wymownie brew sugerowała ciekawość, z kolei zatrzymane na wysokości oczu Chrisa spojrzenie nadzieję na to, że miał jakiś chytry plan, którym zamierzał się z nią podzielić, a który po prostu zaczął już realizować. – Poznam ją? – Jego aktualną dziewczynę oczywiście, bo to właśnie ona wciąż pozostawała głównym tematem tej dyskusji, nawet jeżeli mężczyzna podejmował usilne próby zepchnięcia dialogu na nieco inny tor.
Och, no wiesz, jak to jest. – Nie miała pojęcia, czy faktycznie wiedział, zwłaszcza że nie zdążyła wspomnieć, o co dokładnie chodziło, dlatego kolejny łyk alkoholu był spory i miał ją zachęcić do ewentualnych zwierzeń. – Jesteś małolatą, spotykasz faceta, on wyjeżdża i bajka się kończy. On przestaje odpisywać na listy, z czym musisz się pogodzić, a wracając do Lorne Bay, spotykasz go na środku drogi w drogim aucie, z psem i dwoma dziecięcymi fotelikami na tylnym siedzeniu – wyjaśniła pokrótce, by zaraz potem znów przyssać się do butelki w nadziei, że moc trunku pozwoli wymazać z pamięci to, jak żałośnie się czuła - zarówno podczas tamtego spotkania po latach, jak i obecnie, opowiadając o nim.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Tak, dokładnie taką wymówkę miałem, gdy po pijaku wskakiwałem do łóżka jakiejś lafiryndy. To nie byłem ja, tylko ona - czy wydorośleli? Musiał przyznać, że zdecydowanie zmienił swoje nawyki. Już nie ganiał za spódniczkami i nie szukał w barze kuszących ofert w cenie numeru telefonu. Czuł się zbyt stary, by uganiać się za małolatami. Nawet ostatnio odmówił kursu literatury na uniwersytecie, bo nie był przekonany, że to byłby dobry pomysł.
Studentki w końcu nie powinny stanowić obszaru jego zainteresowań.
Mawiano jednak, że ludzie się nie zmieniają i sam w swoich książkach niejednokrotnie powracał do tego motywu.
Po części więc nie kierował zarzutu w stronę swojej przyjaciółki, ale w samego siebie. Może i byli odpowiedzialnymi i dorosłymi ludźmi, ale życie często stawiało ich przed wyborami, które były skomplikowane. Najwyraźniej jednak za mało wypił, by nie dzielić się z nią tego rodzaju truizmami.
Uśmiechnął się w końcu i jak na razie porzucił temat jej złych wyborów życiowych, a sam skupił się na tym, który popełnił dawno temu. Wbrew obiegowej opinii nie miał nigdy na myśli porzucenie żony. Wręcz przeciwnie, Chris Haynes do dziś żałował, że zerwał znajomość z kochanką, a ona w efekcie rozpętała piekło. Dosłownie piekło, bo wszystkim zajęły się płomienie.
- Wiesz, też tak myślałem. Dowiem się, że to ona, doprowadzę do jej skazania i będziemy mieli swój happy end… z nią - i on miał na myśli Alaskę, a nie Pearl, choć o blondynce myślał ostatnio za często. - Tymczasem dowiedziałem się tyle, że to był wypadek i gdyby nie pies to żyłbym ze swoją starą twarzą i karierą pisarską - cóż, tej zaś nie sprzyjało jego załamanie nerwowe i rzucanie książkami po podpaleniu.
Śmiesznie było dowiedzieć się po latach, że tym wszystkim kierował absolutny przypadek. Te zaś były tak absurdalne, że od razu nalał im drugą kolejkę i tak wyposażony w procenty był gotów na jej historię.
- Jesteś kobietą i nadal coś do niego czujesz czy to już tylko sentyment? Poza tym on ci nie odpisał, wiesz co robimy z takimi facetami - dodał rozbawiony, ale był gotów usłyszeć jej wersję wydarzeń, a nawet jeśli to wypali to im kibicować.
Niezależnie od ilości fotelików samochodów bądź psów. Jeśli chodzi o wybór drużyn to Chris zawsze był #teamleighton i żadna żona bądź rodzina nie mogła tego zmienić.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
malarka — gdzie wena poniesie
31 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ja tylko wróciłam do Lorne Bay – mruknęła, unosząc ręce w geście obrony, na którą pragnęła być przygotowana, gdyby przypadkiem przyjaciel postanowił wystosować w jej stronę dalsze, dużo mocniejsze zarzuty.
Decydując się na zorganizowanie podróży powrotnej w rodzinne strony, nie brała pod uwagę tego, że mogłyby dopaść ją demony przeszłości, z którymi miała do czynienia z dala od tego australijskiego miasteczka. Wiedziała, że mogła natknąć się na starą, wścibską, prawdopodobnie demencyjną sąsiadkę, na nauczyciela z czasów szkoły średniej czy koleżankę, z którą w młodości pokłóciła się o głupotę pokroju zniszczonego ubrania czy ukradzionego na szkolnej potańcówce chłopaka. Były to scenariusze, na które w jakimś stopniu czuła się przygotowana, a ich szkodliwość nie niosła ze sobą zbyt poważnych konsekwencji. Relacji z Burnettem nie nazwałaby za to błahą; choć ich znajomość trwała niezwykle krótko i pozbawiona była gwałtownych uniesień i pełnych żarliwości wyznań, to jednak w znaczący sposób wpłynęła na to, jak ukształtował się charakter i sposób postrzegania świata i ludzi przez Leighton. Poza tym - spotkania tego typu, po latach, na zupełnym odludziu, zdarzały się tylko w filmach lub książkach; może nawet jednej z tych, które mógłby napisać Chris, gdyby tylko podzielił się z nią procentem od sprzedanego egzemplarza.
Gdyby nie pies...? – powtórzyła za nim, spoglądając w jego stronę w ewidentnym ponagleniu. Miała wrażenie, że bardzo skrupulatnie omijał szczegóły dotyczące tamtego spotkania, ale na jego własne nieszczęście był jedną z tych osób, których Leighton nie bała się pociągnąć za język, nawet jeżeli prawda była niewygodna albo bolesna.
Pozbywamy się ich w okrutny, acz wysublimowany sposób – dokończyła za niego, zaraz potem zanosząc się śmiechem. Niestety - wcale nie chodziło o to, że śmiała się do rozpuku z własnego poczucia humoru, wszak to bywało na wątpliwej jakości poziomie. Chyba po prostu pragnęła zyskać na czasie - nawet jeżeli miałoby to być tylko kilka dodatkowych sekund - i przeanalizować pytanie, którym Chris trafił w samo sedno problemu. – To nie tak, że usychałam z tęsknoty i postanowiłam żyć życiem wiecznej singielki, ale kiedy go zobaczyłam – podjęła, poprawiając się na kanapie, choć i ten gest nie brał się z braku wygody, a raczej zdenerwowania związanego z poruszonym tematem – to przez krótką chwilę zaczęłam zastanawiać się nad tym, co by było gdyby? Że może to my mielibyśmy dzieci i psa? – Brzmiało to niezwykle absurdalnie, szczególnie z ust dorosłej kobiety, ale pewnych myśli nie dało się tak po prostu pozbyć.
To straszna dziura. Prawdopodobieństwo kolejnego spotkania jest dość wysokie.

Chris Haynes
przyjazna koala
grażynko
brak multikont
pisarz kryminałów — oraz scenarzysta
36 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
pisze kryminały, choć jego życie to ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym, pewnego dnia uświadomi sobie, że kocha Constance, ale na razie jego serce zdobył jego pies o cudownym imieniu Werter
- Do najbardziej nawiedzonego miasta, zwanego skądinąd naszym rodzinnym - uniósł toast w geście rozbawienia. Czyż nie tak zaczynała się co druga książka? Bohaterka powracała do starej mieściny, w której została jej sympatia oraz ukochana fryzjerka (ta, która teraz popijała za dużo ginu) i szybko sprawy przybierały dziwny obrót. Wiadomo, że w romansach zakochiwała się na nowo w starej miłości (recykling pełną gębą),a w jego książkach zazwyczaj ginęła na końcu w wyjątkowo paskudny sposób.
Nie musiał mówić czego z dwojga złego bardziej życzył Lei.
- Gdybym nie wrócił tutaj to myślę, że żona wreszcie wybaczyłaby mi ten romans i żyłbym teraz długo i szczęśliwie ze swoim psem - zauważył, ale nie dawał jej do zrozumienia, że bycie tutaj to kiepski pomysł. W końcu, gdyby nie ta mieścina na końcu świata to nie poznałby Alaski i nie przeżywał szumnej, drugiej młodości przed czterdziestką.
- Gdyby nie pies to bym się nie spalił. Ona nawet nie chciała mnie zabić, po prostu pragnęła zniszczyć mój dom - wyjaśnił, ale machnął ręką. Odkąd miał na niej bliznę po szkle to obiecał sobie solennie, że Pearl stanie się częścią jego skomplikowanej przeszłości.
Niepotrzebnie przytargał trupa ze swojej szafy (metaforycznie, rzecz jasna) i zaczynał o nim fantazjować.
Jego myśli o Pearl znalazły jednak pokraczną drogę do mózgu Leighton, bo właśnie oboje myśleli o zakopywaniu byłych. Roześmiał się mocno.
- Jestem autorem kryminałów. Gdy kogoś zabijesz to wal do mnie jak w dym. Razem pozbędziemy się ciała tak, że jeszcze zwrócą ci za niego odszkodowanie - obiecał rozbawiony, ale zaraz spoważniał, bo sprawa była całkiem na serio, a on nie należał nigdy do ludzi udzielających dobrych rad. Pić z nią mógł, wychodziło mu to najlepiej, ale gdy chodziło o rozsądne postępowanie to odpadał w przebiegach. Nigdy nie był dobry w tego typu zawodach, a jego życie dotąd przypominało telenowelę.
Wiedział jednak na pewno jedno.
- Jest jakiś powód dla którego nadal nie masz dziecka, więc pewnie nie bylibyście parką z dziećmi - stwierdził dość trzeźwo biorąc pod uwagę jego stan. - Wiesz do czego prowadzi myślenie co byłoby gdyby? Ja ostatnio sobie podciąłem nadgarstek - parsknął. - Może akurat wam to było pisane? To rozstanie - wzruszył ramionami, zgodnie z jego nową filozofią życiową robił wszystko, by pozostawić przeszłość za sobą i to również rekomendował Lei, choć wiedział na pewno, że uszanuje każdą jej decyzję.
- Poza tym to już żonaty i dzieciaty człowiek, nie polecam romansów - zażartował i kiwnął głową. O tym mówił, przeklęte miasto duchów, gdzie za rogiem czaiła się niewygodna przeszłość.

Leighton Wyatt
zdolny delfin
enchante #8234
ODPOWIEDZ