ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
10

Adam nie był jedynym Brooksem, z którym Mabel łączyła jakaś zażyłość. Właściwie w latach licealnych Mabel przyjaźniła się z Coltonem, stąd też jej wizyty w domu Brooksów, co dało jej z kolei sposobność na poznanie pozostałych braci, wówczas jeszcze gówniarzy, na których spoglądała raczej z obojętnością. Ale tak – z czasem zaczęła kojarzyć Ezrę, Raymonda i Archera, i pozostałych braci, z którymi chyba jednak miała mniejszy kontakt. Wówczas natomiast Adam wydawał jej się tym starszym, przystojnym i tajemniczym bratem, którego nie widywała zbyt często, a jeśli już to tylko przelotnie. Wówczas ta różnica wieku wydawała jej się znacząca na tyle, że nawet za bardzo nie skupiała się na najstarszym Brooksie. Z czasem to wszystko się dość zabawnie poodwracało, bo z Coltonem kontaktu nie miała chyba wcale, z Raymondem natomiast się kolegowała, można by rzecz, a Adam któregoś razu został jej polecony jako kontakt w jednej ze spraw, którą rozgrzebywała na rzecz podcastu. I takim sposobem wpadli na swoje orbity, a później… to już historia. W każdym razie jej relacja z Adamem nabierała tempa i poniekąd ciekawiło ją czy ktoś z Brooksów już o nich wie. To znaczy – oboje raczej się nie kryli ze swoją relacją, ale co innego chodzić za rękę po mieście i pozwalać plotkarzom na gadanie, a co innego oznajmiać komuś wprost, że się spotykają. Sama Mabel nie pisnęła jeszcze słówkiem przed swoim rodzeństwem i rodzicami. Natomiast ciekawa była czy Adam powiedział o niej swoim braciom. To spotkanie z Raymondem tak naprawdę wcale nie miało na celu wybadania tego – bardziej Mabel chciała się po prostu spotkać z dawno niewidzianym kumplem. A że przy okazji dowie się czy Ray jest już świadomy, że być może następnym razem spotkają się w innym gronie – bez planowania niczego w przód oczywiście – to już inna sprawa.
W każdym razie po umówieniu się na szybką kawę, Mabel zjawiła się w Once Upon a Tart i zamówiła sobie kawę grande w oczekiwaniu na kolegę. Kiedy tylko wszedł do środka, pomachała mu i odłożyła telefon na bok, który scrollowała, zabijając czas. — Cześć — przywitała się, gdy tylko podszedł bliżej i wyciągnęła do niego ręce, by go przytulić na powitanie.
Raymond Brooks
koszykarza — Cairns Taipans
26 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Ma wielu braci i fantastyczną mamę. Wychowanek drużyny z Cairns, w której obecnie gra. Skupia się na sporcie, by nie myśleć o tym, że jego była dziewczyna niebawem urodzi jego dziecko.
/ po grach

Ray niekoniecznie był jeszcze na czasie ze wszystkimi rewelacjami, jakie miały miejsce w życiu jego braci. Działało to również w drugą stronę. Do tej pory jakoś nie znalazł czasu (i ochoty), by porozmawiać sobie z rodziną o tym, co działo się u niego i o tym, że niebawem na świecie będzie jeszcze więcej Brooksów. No... Nie do końca Brooksów, bo jednak sprawy były tu nieco bardziej skomplikowane, ale Ray zdecydowanie nie był jeszcze gotowy na to, by z kimkolwiek rozmawiać o swoich sprawach. Ale sprawy innych... To już zupełnie inny temat.
Lubił Mabel. Serio. To dlatego cieszyła go perspekywa spotkania i spędzenia z nią czasu. Znalazłby go dla niej nawet wtedy, gdyby miał inne plany, ale na szczęście, tego dnia w ogóle ich nie miał. To dlatego tak ochoczo przystał na propozycję zjedzenia czegoś dobrego.
- Siema - dostrzegł jej ręce, więc podszedł bliżej i rzeczywiście się do niej przytulił, choć w zasadzie winno się chyba powiedzieć, że nakrył ją swoją sylwetką. Przecież był od niej wyższy niemal o pół metra! Czy to w czymkolwiek przeszkadzało? Ależ skąd! - Cholera, skurczyłaś się - pozwolił sobie na delikatny przytyk. Wiedział, że Mabel się na niego nie obrazi, a gdyby nawet próbowała, to weźmie ją na ręce i zagrozi, że ją upuści, jeśli ta wciąż będzie się na niego gniewała. Ha! Gdyby to zrobił, to na pewno by się na niego obraziła, pozostaje więc wiara w to, że nie będzie trzeba uciekać się do takich sposobów.
- Nic się nie zmieniłaś. Wciąz wyglądasz kwitnąco - pozwolił sobie na komplement. - Co pijesz?
Prawdopodobnie będzie chciał zamówić sobie to samo, oczywiście pod warunkiem, że nie jest to mix cukrzycy i miażdżycy w jednym, bo mimo wszystko naprawdę starał się dbać o swoją formę oraz kondycję.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Tak to już chyba bywało między rodzeństwem, że czasami „zapominało się” zrobić im aktualizację ze swojego życia. Ale nic nie stało na przeszkodzie, by to później masowo nadrobić, prawda? Mabel poniekąd też tak miała i czasem potrafiła nie gadać z Milo przez trzy tygodnie, po to, by zadzwonić do niego po tym czasie i przepytywać go jak na spowiedzi. I samej też streścić mu wszystkie sprawy, które ją dotknęły w tym czasie. Chociaż jeszcze nie zdarzyło jej się „ukrywać” przed resztą rodziny sprawy takiej jak ciąża, ale cóż, widocznie mieli nieco inne spojrzenie z Raymondem na pewne sprawy.
Jęknęła cicho, gdy tak ją nakrył całym swoim ciałem. Czym mama Brooks ich wszystkich żywiła, że byli tacy wyrośnięci? Akurat w przypadku Adama jej to nie przeszkadzało, ale przy najwyższym z braci Raymondzie wyglądała jak dzieciak. — To ty łyknąłeś jakieś magiczne fasolki na wzrost! — zawołała z oburzeniem i szturchnęła go z rozbawieniem łokciem w żebra. Oczywiście, że się nie gniewała za te niewinne przytyki o wzrost. Aczkolwiek zostało jej wszystko zaraz wynagrodzone owym następującym komplementem. — Dziękuję. Ty też — odparła z promiennym uśmiechem w odpowiedzi. Może i w ostatnim czasie wyglądała nieco kwitnąco i promiennie, ale ewidentnie przyczynił się do tego taki jeden Brooks i to nie ten, który właśnie przed nią siedział. Bo odkąd zaczęła spotykać się z Adamem to wydawało jej się, że była jakaś taka… szczęśliwsza. — Kawę z mlekiem — odpowiedziała i poprawiła włosy, bo zapewne jej się nieco rozmierzwiły od tego przytulania się. Dała mu więc chwilę na zamówienie czegokolwiek tylko sobie zażyczył, zanim zdecydowała się pociągnąć rozmowę i dowiedzieć się czegoś więcej. — Co u ciebie nowego? — zapytała dość neutralnie, zagajając lekko i podpijając małymi łyczkami kawę. Wolała chyba zapytać jako pierwsza i pozwolić się owej rozmowie potoczyć własnym tempem.
Raymond Brooks
koszykarza — Cairns Taipans
26 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Ma wielu braci i fantastyczną mamę. Wychowanek drużyny z Cairns, w której obecnie gra. Skupia się na sporcie, by nie myśleć o tym, że jego była dziewczyna niebawem urodzi jego dziecko.
Bo to nie ona była w ciąży. Gdyby chodziła z brzuchem... No, raczej by tego nie ukryła przed światem. Ray miał ten komfort, że to nie on tył i nie on będzie wielką kulką. To dlatego mógł udawać przed całym światem, że nic się nie działo i uważał, że nic go nie zdradza. Sam zamierzał poradzić sobie ze swoimi sprawami, a skoro tak, to wiele wskazywało na to, że Brooks po prostu to spieprzy.
- Okej, może przypadkiem połknąłem kiedyś o dwie za dużo - uśmiechnął się. Musiał przyznać, że choć Mabel była skrzatem, to jednak była uroczym skrzatem. - Mają tu jakieś dobre herbaty? A ciasta? Dostanę coś takiego, żebym nie dostał od tego cukrzycy?
Wiadomo, czasem zdarzało mu się wyskoczyć na jakieś piwko, dwa, może nawet siedem, ale dziś planował stosunkowo zdrowy dzień. Wieczorem miał trening. Nie mógł pozwolić sobie na to, żeby poruszać się nieco ociężale. Przecież nie dostałby się do pierwszego składu, a głównie na tym mu teraz najbardziej zależało. Na grze.
- U mnie? A nie, po staremu. Jest mniej więcej tak, jak jeszcze miesiąc temu.
Ani trochę nie skłamał. Przecież miesiąc temu jego była też była w ciąży, też wtedy grał i również liczył na to, że będzie miał spokój. Jedyna różnica polegała na tym, że wtedy jeszcze nie wiedział o tym, że będzie ojcem. Teraz już wiedział i wiedza ta szalenie mu ciążyła.
- Dostaję coraz więcej minut na boisku, wiesz? Jeśli tak dalej pójdzie, to wszystkie dzieciaki w okolicy będą biegać w koszulkach z moim nazwiskiem. Gdybyś chciała taką specjalną, z autografem, to wiesz...
Poruszył brwiami. Oczywiście nie zechciałby niczego w zamian. Po prostu dałby ją Mabel.

mabel fairweather
ARCHITEKTKA / PODCASTERKA TRUE CRIME — QUEENSLAND'S ARCH-DEVELOPMENT
28 yo — 157 cm
Awatar użytkownika
about
Siostra Milo. Całe dzieciństwo i lata nastoletnie mieszkała w Tingaree. Później wyjechała na rok do Hongkongu. Później wróciła studiować na University of Queensland. Następnie mieszkała przez parę lat w Port Douglas, aż wreszcie dwa lata temu zamieszkała znowu w Lorne Bay. Jest architektką, a po pracy prowadzi podcast true crime, więc jeśli wspierasz ją na Patronaite to zapewne jest Ci wdzięczna i dziękuje w każdym odcinku.
Zmierzyła go dość wymownym spojrzeniem. — Wodę — odparła ironicznie i przewróciła oczyma. — Daj spokój, chyba raz na jakiś czas możesz sobie pozwolić na coś kalorycznego, prawda? — rzuciła żartobliwie. — Ale herbaty mają dobre. Ja lubię gruszkową na przykład — dodała jeszcze po chwili zastanowienia, przeglądając ponownie kartę dań. Tak po prawdziwe jednak rozumiała pobudki Raya i jego chęci zdrowego odżywiania się. Nawet nie same chęci, a chyba trochę konieczność związaną z byciem sportowcem. Ona sama już ten etap dawno miała za sobą, ale też nie upychała się przesadnie. Po prostu nigdy sobie niczego nie żałowała, jeśli tylko miała na coś ochotę. Oczywiście wciąż wszystko miała pod kontrolą, gdyż wiedziała, iż ma tendencję do tycia i tym samym nie chciała powtórki z dzieciństwa. — O! Mają dobre ciasto marchewkowe — powiedziała, kiwając głową z uznaniem, bo serio je uwielbiała. Jak wszystkie inne ciasta w małych ilościach, ale to już pomniejsza kwestia, nad którą nie warto się pochylać.
Serio? — spytała podejrzliwie, bo zawsze jej się wydawało, że życie Raymonda było nieco bardziej dynamiczne niż jej własne i działo się w nim po prostu więcej, dlatego nieco się zdziwiła na wieść, iż toczy się ono po staremu. Na przykład u niej w przeciągu miesiąca zmieniło się całkiem sporo. I miało to trochę związek z pewnym innym Brooksem.
Natomiast po chwili szczerze się roześmiała na jego słowa, odgarniając włosy na plecy. — Pewnie, że chcę. A podpiszesz ją własnoręcznie markerem czy zwerbujesz do tego niewinne minionki? — zażartowała ponownie. — No i to świetnie! Gratulacje. Mogłabym przyjść kiedyś na twój mecz? Tak żeby sprawdzić czy tylko się przede mną tak popisujesz czy faktycznie dają ci zagrać na tym boisku. — Czuła, że z nim może się poprzekomarzać w taki właśnie sposób. Poza tym oczyma wyobraźni widziała, jak siedzi z Adamem i resztą Brooksów i ogląda mecz Raya.
Raymond Brooks
koszykarza — Cairns Taipans
26 yo — 197 cm
Awatar użytkownika
about
Ma wielu braci i fantastyczną mamę. Wychowanek drużyny z Cairns, w której obecnie gra. Skupia się na sporcie, by nie myśleć o tym, że jego była dziewczyna niebawem urodzi jego dziecko.
- Niby tak, ale odkąd tu jestem, mama nigdy nie wypuszcza mnie z domu bez porządnego obiadu. Obawiam się, że pod koniec sezonu ważyłbym tyle, że nikt normalny nie dopuści mnie do gry.
Tego zdecydowanie nie chciał. Koszykówka była sensem jego życia i nie wyobrażał sobie nawet dnia, w którym miałby przestać w nią grać. Gdyby nie był zawodowcem, pewnie pozwalałby sobie na odrobinę luzu, ale w obecnej sytuacji musiał jednak trzymać linię. Ale ona niech sobie niczego nie żałuje! Ray nasyci chociaż oczy widokiem smacznego jedzenia.
- Dobra. Wezmę którąś z zielonych herbat i to ciasto, bo chyba nie darujesz mi, jeśli go z tobą nie zjem - uśmiechnął się. Ciasto z marchewki nie może być niezdrowe, prawda? To przecież warzywa, a tych powinno jeść się jak najwięcej. - Serio. Wciąż gram, robię swoje, jestem coraz lepszy, drużynie jakoś idzie, więc nie mogę narzekać.
Mógłby tylko narzekać na to, jak wyglądało jego życie prywatne, ale przecież nie będzie nikomu się tu żalił. Jakoś zapanuje nad swoimi problemami, bo to, co obecnie się działo, zdecydowanie było problemem. Nie chciał jeszcze mówić jej o tym, co zmalował. Może będzie jeszcze ku temu okazja?
- Oczywiście, że podpiszę ją własnoręcznie - skrzywił się. Jak mogła pomyśleć o tym, że miałby wykorzystać do tego kogoś innego? Nie był jeszcze aż tak wielką gwiazdą, by zatrudniać ludzi do obsługi swojego "fanklubu". Musiał troszczyć się o niego sam. - Pewnie, że możesz. Załatwię ci nawet jakieś bilety, a jeśli zdobędę jakieś punkty, to wskażę cię palcem - obiecał jej. Oczywiście nie powie jej teraz, że wtedy prawdopodobnie pokażą ją wszystkie telebimy w hali sportowej, bo jeszcze biedna byłaby gotowa wycofać się ze wszystkiego i z całego wyjścia na jego mecz.
- I nigdy się nie popisuję. Zapamiętaj to.
Mówił z szalenie poważną miną, ale zaraz już się uśmiechnął.

mabel fairweather
ODPOWIEDZ