Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
#8


Nina bardzo długo rozpamiętywała ostatnie spotkanie z Alfie'm. Czuła się bardzo źle z tym, że spotkali się pierwszy raz po długiej rozłące, chyba najdłuższej, jaką za sobą mieli i nie spędzili mile tego czasu. Zwłaszcza, że mężczyzna dawał znać, że nie wszystko mu się w tym momencie układa i potrzebowałby raczej wsparcie swojej przyjaciółki, a nie jakieś fochy od niej. Blondynce było po prostu wstyd za to jak się zachowała, nie potrafiła nijak tego inaczej nazwać. Dlaczego zrobiła to, co zrobiła? Nie miała pojęcia, nie potrafiła tego jakkolwiek usprawiedliwić, wierzyła, że lekarz miał prawo się na nią po prostu obrazić. Wieloletnia znajomość, czy fakt, że inni robią takie rzeczy i uchodzi im to na sucho to nie był argument. Oni nie byli jak wszyscy, oni byli wychowani w inny sposób i tego trzeba było się trzymać.
Mama niejednokrotnie jej powtarzała, że mężczyźni cenią sobie kobiety takie, a nie inne. Że grzecznym, dobrze wychowanym dziewczynkom nie wypada zrobić pewnych rzeczy, bo płeć brzydka tego nie doceni, a raczej będzie widzieć w tym tylko problem. Pani Peterson często takie wykłady dawała córce, kiedy jeszcze starała się ją wychować na ułożoną kobietę z klasą. Tematy takich rozmów były różne, wachlarz był szeroki, nawet jeśli pewne sytuacje były trochę odrealnione i w XXI wieku nie było to czymś, na co zwraca się większą uwagę. Jedną rzeczą, w której Nina musiała jej teraz przyznać rację, było to, że kobietom po prostu nie wypada wyjść z inicjatywą, czy składać pewnych propozycji. A już na pewno nie wypada namawiać obcego (w sensie niespokrewnionego, nie będącego w związku z kobietą proponującą) mężczyznę, by zamieszkał z nią. Buxton miał pełne prawo, aby powiedzieć nie i powiedzieć, że to po prostu jej nie przystoi. Bo faktycznie, świadczyłoby to o niej gorzej, niż o mężczyźnie. Zdecydowanie, gdyby pomyślała to by wiedziała, żeby tego nie proponować.
Musiała więc przeprosić Alfie'go. Za to, jak przez nią ich spotkanie się potoczyła, za to, że postawiła go w niezręcznej sytuacji i że uniosła się bez sensu, zamiast udzielić mu wsparcia, o które właściwie prosił. Młoda kobieta wymyśliła, że przygotuje mu jakieś danie i przywiezie mu jako gałązkę oliwną, na znak że przychodzi z pokojem i chce pojednania. Był w tym całkiem sympatycznym planie jeden problem, a właściwie dwa. Buxton wspomniał o tym, że mieszka na łodzi, ale nie powiedział na której, a pytanie się o konkretne dane na pewno by zepsuło niespodziankę. No i nie znała jego grafika w szpitalu, bo już wiedziała, że wrócił do pracy. Choć tak na zdrowy rozum, to nie potrafiła powiedzieć, dlaczego zależało jej na tym, aby to była niespodzianka.
Tego poranka wychodziła ze szpitala trochę niewyspana i z nastawieniem, że jej kubki smakowe bardzo jej nie lubią, skoro nie pozwalają na to, aby wypiła kawę, która mogłaby ją rozbudzić i dać dawkę energii. Nocka w szpitalnej aptece nie była ciężka, nie było wiele do pracy, ale to jednak był ciężki dyżur. Zakładając okulary słoneczne na nos, bo po przekroczeniu progu szpitala w drodze na parking dla pracowników, zobaczyła znajomą sylwetkę.
-Hej Alfie-powiedziała po przyspieszeniu kroku by go dogonić, bo Buxton musiał opuścić swoją zmianę dosłownie chwilę przed nią i też kierował się do swojego samochodu. Nie bardzo wiedziała, jakie ich relacje są w tym momencie, ale zamierzała skorzystać z okazji i go przeprosić. Uśmiechnęła się lekko do niego i przygryzła wargę, jakby zastanawiając się co powiedzieć. -Masz chwilkę?-zapytała na wszelki wypadek, w końcu jej monolog, który miała ułożony w głowie mógł trwać nieco dłużej niż trzy minuty, które na pewno by go nie zbawiły. Jednak mógł mieć plany, inne zobowiązania i nie mieć głowy w tym momencie na takie rozmowy.

Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Trudno powiedzieć czy Alfie rozpamiętywał tę całą historię. Był zbyt dobrze wychowany, by obwiniać Ninę o pewne rozluźnienie ich relacji, zwłaszcza że to on wyjechał na cały rok do Szkocji. Wydawało mu się, że zawsze, że mogą wrócić do poprzedniego stanu rzeczy, ale najwyraźniej to nie było takie oczywiste. Żadne z nich nie zastygło w niezmienionej formie, więc oczywistym było to, że dziewczyna się zmieniła. Nie mógł jej za to winić, ba, nigdy nie chciał obwiniać ją za cokolwiek, więc postanowił dać jej konieczny czas. Tak naprawdę niewiele więcej miał do zrobienia jak przystało na dżentelmena.
Wprawdzie mógł ją również przeprosić, ale nie czuł się aż tak winny, a nie znosił hipokryzji. Nie wybaczyłby sobie oszukiwania jej w imię powrotu do jej łask. Trwali więc tak naprawdę w impasie i z każdym dniem powoli oswajał się z faktem, że jego przyjaciółki może zabraknąć. Ta myśl jednak tak go uwierała i gniotła, że był skłonny nawet złamać swoje własne zasady i spróbować ją przeprosić. Wszystko po to, by pozostała w jego życiu.
Na szczęście jednak tego typu konflikty wewnętrzne nie mogły zdominować jego egzystencji, bo świeżo rozpoczęty staż wyciskał z niego absolutnie każdą minutę wolnego czasu. Już nie pamiętał czy za pierwszym razem było równie ciężko czy po prostu się postarzał, ale obecnie wręcz padał na pysk po nocnej zmianie w szpitalu. Czekała go jeszcze przeprawa do portu i walka ze szczurami. Tymi lądowymi i tymi morskimi, bo ostatnio coś tłukło się w jego łódce. Miał nadzieję, że to nie jakiś zmutowany gatunek australijskich gryzoni i nie skończy jako chuderlawa przystawka.
Tak naprawdę jednak był tak zmęczony, że w tym momencie wszystko było mu jedno i pewnie na widok takiego potworka zwyczajnie wzruszyłby ramionami i poszedł spać. Właściwie już na parkingu przysypiał lekko, więc szedł na czuja do swojego mercedesa. Nawet w gronie lekarzy był jedynym, które takie cacko posiadali, więc nie musiał się bać, że się pomyli. Obiecał sobie solennie, że otworzy drzwiczki, a potem zaśnie na tym parkingu. W końcu nie narażałby nikogo na kontakt z sennym kierowcą, którego reakcje były opóźnione o kilka lat świetlnych. Z zamyślenia i marzeń o przyjemnym zaśnięciu na tylnym siedzeniu (trochę jak menel, ale co z tego) wyrwał go głos Niny. Był tak zaspany, że w pierwszym momencie myślał, że ją sobie wyobraził. Nie mogła przecież tutaj być, to jego pokręcony umysł podsyłał mu ludzi, o których myślał.
Odwrócił jednak głowę i ujrzał dziewczynę, która zrównała się z nim krokiem. Musiała biec przez ten opustoszały parking. Ucieszyłby się z tego, gdyby… nie ziewał tak okrutnie, co oczywiście, próbował przed nią ukryć zasłaniając twarz mankietem swetra.
- Chwilkę… - powtórzył. Miał jedną, ale miał przeznaczyć ją na świętą drzemkę. Oparł się jednak o swój samochód i kiwnął głową. Był zaintrygowany co ma mu do powiedzenia, choć jeszcze nie na tyle, by nie marzył o ciepłej kołdrze. W końcu stał na nogach od szesnastu godzin i powoli już zapominał co znaczył owocny sen.
Spojrzał więc na nią wyczekująco, mogła zaczynać.

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Tylko to nie wyjazd Alfiego spowodował rozluźnienie ich relacji. Gdyby Nina zachowywała się tak jak zawsze, czyli rozważna, zachowawcza dziewczyna, która co prawda nie bała się powiedzieć o niczym swojemu przyjacielowi, to nigdy nie zachowywała się tak nierozsądnie, tak jak wtedy. Dlatego też słusznie, czy nie, brała całą winę na siebie i tylko na siebie. Stąd wiedziała też, że musiała zrobić pierwszy krok ku pojednaniu. Po powrocie ze Szkocji Buxton to zrobił - to w końcu jej, jako jednej z pierwszych powiedział o powrocie. Na zachowanie jak na porządnego mężczyznę przystało nie można było narzekać. Potrzebowała tylko czasu, aby przygotować sobie ładną przemowę a także aby znaleźć odpowiedni moment na rozmowę. W końcu też była osobą na stażu w szpitalu i choć jej profesja była o wiele łatwiejsza i mniej odpowiedzialna, to i tak zajmowała jej sporo godzin z każdego dnia. Stąd zwłoka i chciałaby to tak wytłumaczyć.
Z każdym dniem czuła się bardziej zraniona swoją głupotą i po prostu musiała spróbować to wyjaśnić Była wdzięczna losowi, że akurat spotkała mężczyznę na parkingu szpitala i to w sytuacji, która ewidentnie wskazywała na to, że oboje skończyli swoje zmiany. W przeciwnym razie, gdyby zmierzali dopiero do budynku szpitala, to blondynka poprosiłaby tylko Alfiego tylko o to, by umówił się z nią i mogli w innym terminie porozmawiać. A wiadomo, że słysząc takie słowa... Różne myśli pojawiają się w głowie. Brzmiało to trochę jak groźba - choć w tym wypadku nie byłoby akurat wielkich domysłów, o czym będą rozmawiać. Dla kogoś znającego tą młodą dziewczynę tak dobrze jak doktor Buxton, powinno być jasne, że ta chce się wytłumaczyć i zapewne przeprosić, bo nie była osobą, która chowa urazę, lub nie potrafi przyznać się do błędu.
-Widzę, że nocna zmiana przeczołgała Cię, więc nie będę zbędnie przedłużać-zapewniła. Widziała, jak bardzo Buxton był zmęczony i trochę mu współczuła. Nocka na prawdziwym oddziale, gdzie walczy się o życie musiała być naprawdę ciężka i wyciskać człowieka jak cytrynę. A że Alfie był dopiero stażystą, to pewnie spadały na niego wszystkie obowiązki, by lekarz mógł przyciąć komara.
-Chciałam Cię przeprosić za to, jak się zachowywałam, gdy spotkaliśmy się ostatni raz. Nie jestem dumna ze swojego zachowania, bo ewidentnie coś leżało Ci na wątrobie i potrzebowałeś wsparcia, a w zamian otrzymałeś moje fochy z niewiadomego powodu. Nie umiem wytłumaczyć, co we mnie wstąpiło. Masz pełną rację. Nie jesteśmy zwykłymi, przeciętnymi ludźmi, nasze zachowanie jest szeroko komentowane. Mężczyźnie wolno więcej, a ja nie powinnam Ci tego proponować. Myślę, że dało się zauważyć, że nie była przemyślana decyzja-uśmiechnęła się lekko. Pal licho, że to było coś, co według jej małego rozumku, mogłoby świadczyć o tym, że jest szansa na to, że jej marzenia o zostaniu dziewczyną Alfiego się kiedyś ziszczą. -Jesteś w stanie mi wybaczyć? Bardzo mi zależy na tym, aby nasze relacje wróciły do tego, jakie były przed rokiem-powiedziała, uważnie ważąc każde słowo. Marzyła o tym, by oboje mogli zapomnieć o tym małym wyboju na ich długiej drodze przyjaźni. Każda relacja ma gorsze chwile, ale też każdej należy się druga szansa, prawda?

Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Może i gdyby był bardziej przytomny to dotarłby do niego z łatwością cel tego spotkania, ale obecnie praktycznie lewitował. Wszystko co działo się w jego głowie orbitowało jedynie wokół łóżka, o którym fantazjował tak zawzięcie, że aż było mu wstyd. Był dwudziestolatkiem i powinien spędzać czas na zabawie i na poznawaniu nowych ludzi, ale najwyraźniej marzył jedynie o wyspaniu. Jeszcze do niedawna wnioskował, że jak każdy stażysta jest człowiekiem z reguły niedoświadczonym, obecnie zaś czuł się tak potwornie stary i zużyty, że był przekonany, że w przyszłym życiu wcieli się w chusteczkę higieniczną i nie taką pierwszej świeżości, ale tę pogniecioną i ciśniętą gdzieś do dżinsów.
Mimo tak ponurych rozważań i chęci zaśnięcia przy Ninie postanowił ją jednak wysłuchać, co mówiło samo przez się ile ta dziewczyna dla niego znaczy. Innych zbyłby mruknięciem, upodabniającym go do jego ulubionego mentora. Dla niej mógł uśmiechnąć się i pokręcić głową, gdy stwierdziła, że zmiana go przeczołgała.
Co to dla niego… On przecież za chwilę otrzeźwi się i pójdzie balować.
- Nic nie szkodzi. To tylko zmęczenie- i po części też zniechęcenie, bo czuł, że po ich ostatniej rozmowie nic nie było takie jak być powinno. Mimo wszystko miał wrażenie, że jego wrodzona życzliwość kosztowała go znacznie więcej niż powinna. Być może Nina przywykła do tego rodzaju mężczyzn, ale bywali oni rodzynkami w społeczeństwie w ogóle. Zazwyczaj Buxtonowi towarzyszył podziw i uwielbienie, a tu po raz pierwszy napotkał się z ewidentnym fochem z powodu kierowania się swoimi zasadami. Była to dla niego nowość i nie do końca umiał się w tym odnaleźć, choć mocno się starał zrozumieć zachowanie Niny.
Głównie dlatego, że mu na niej zależało i była dla niego istotna.
- Dlaczego się tak zachowałaś? - zapytał więc całkiem wprost, bo nie dla niego były gierki, zwłaszcza że serio był zmęczony i już miał dość rozszyfrowania języka kobiet, który w tym momencie wydawał się mu się bardziej przerażający niż anatomia na pierwszym roku studiów. - Skąd wzięły się te fochy i tego typu zachowanie? Nigdy nie byłeś tego typu człowiekiem, a teraz nagle zmieniłaś się. Stało się coś przez ten rok?- jeśli myślała, że tak po prostu odpuści i da jej odejść po tym wszystkim to musiała go nie znać. Owszem, mogli planować sielski powrót do przeszłości i wskrzeszenie ich przyjaźni, ale Alfie Buxton wręcz MUSIAŁ wiedzieć, co się wydarzyło i dlaczego nagle stała się dla niego tak obca.
Ze zmartwieniami poradził sobie sam i jak głosiła piosenka, z pomocą starych przyjaciół (w gronie których nie było obecnie Niny), więc teraz pragnął dowiedzieć się czegoś od niej.
Tylko tym razem byłby wdzięczny za prawdę, a nie żałosne wymówki.
- Tego potrzebuję, żeby ci wybaczyć. Prawdy - wyjaśnił cicho, cała ta rozmowa dziwnie go otrzeźwiła i po raz pierwszy od pobytu na tym parkingu nie czuł się tak jak pod wodą. Był pobudzony i gotowy na konfrontację.
Wręcz jej wymagał.

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Na pewno nie był to idealny moment na poważną rozmowę. Nina zdawała sobie sprawę z tego, że po nocnym dyżurze człowiek nie jest towarzyski, że są inne priorytety, niż rozmawianie na tematy niekoniecznie przyjemne. Jednak ta cała sprzeczka, czy nieporozumienie, jak zwał tak zwał, naprawdę ciążyły blondynce na sumieniu. Wina, którą z łatwością wzięła na siebie uwierała ją niczym ziarnko piasku w bucie i nie mogła już dłużej wytrzymać. Zobaczyła Alfiego i wiedziała, że musi się przyznać do błędu i błagać o wybaczenie, że nie chce czekać już ani momentu więcej, bo potrzebowała go w swoim życiu. Już wystarczająco długo Alfiego w nim nie było.
Kiwnęła głową, gdy ten zbagatelizował swój stan, to wyczerpanie. Byli może i młodzi, ale nie na tyle, by móc się tylko bawić życiem, nie bacząc na konsekwencje. Oboje dorośli na tyle, by mieć obowiązki względem innych. Oboje mimo że byli stażystami, byli już odpowiedzialni za życie i zdrowie innych osób. Okres słodkiego dzieciństwa był już za nimi, więc powinni ponosić konsekwencje swoich czynów i odpowiadać za nie. Również za głupoty, a także gdy nie było to miłe. Przed taką konsekwencją stanęła właśnie Nina.
-Szczerze? Nie umiem podać jednego, konkretnego powodu. Nie chce się wymigiwać od odpowiedzialności. Po prostu... Sama siebie zaskoczyłam. Przede wszystkim, to była absolutnie nieprzemyślana decyzja, ale poczułam się odrzucona przez Ciebie. Wiem, że Twoje słowa były prawdziwe i teraz, na spokojnie jestem tego samego zdania. -powiedziała. Chciała być jak najbardziej szczera jak mogła, jednak omijając jeden mało wygodny fakt. -Tyle razy słyszałam: nie przejmuj się tym, co inni mówią o tobie i co sądzą. Bądź sobą, rób to co uważasz za stosowne. W nawiązaniu, abym się nie zmieniała i nie starała się wpasować na siłę do towarzystwa. A raz zrobiłam to, co chciałam, co w tym momencie uważałam za stosowne i taka reakcja...-Tak, naprawdę tak się poczuła. Wiedziała, że lekarzowi chodzi o co innego, ale wtedy zareagowała w ułamku sekundy i wyszło jak wyszło. Czy coś się stało przez ten rok? Na pewno trochę się zmieniła, trochę wydoroślała przez fakt, że zaczęła tworzyć własną, jednoosobową rodzinę, nie była już córeczką Petersonów, którzy kontrolują o której wróciła do domu i czy przypadkiem kogoś nie przyprowadziła sobie.
-Na pewno trochę się zmieniłam. Jednak nie chcę, abyś sądził, że na gorsze. Pomysł wspólnego mieszkania był nieprzemyślany, ale w gruncie rzeczy nie miałabym nic przeciwko temu, abyś został moim współlokatorem. Moglibyśmy nadrobić stracony czas, kiedy byłeś w Szkocji, wspólnie spędzać wolne chwile... Mieszkanie samemu posiada pewne minusy-powiedziała, gdy przeniosła wzrok w stronę młodego mężczyzny po chwili patrzenia w bok, jakby nie widząc Alfiego, łatwiej jej było fantazjować o tym, co mogli by wspólnie robić. Choć ta wizja bardziej pasowała do Buxtona i Niny jako pary, a nie jako współlokatorów, ale trzeba się cieszyć z wszystkiego, co się ma.
Alfie chciał prawdy? Chyba tylko tak mu się wydawało, bo jakby Buxton usłyszał, dlaczego jego przyjaciółka zachowuje się jak dzikuska, to może chęć szczerości zostałaby zaspokojona, tak ta wiedza by go przeraziła, albo zniechęciła. Na pewno nie było to, co czego się spodziewał, na co był przygotowany. -To jest prawda. Jeszcze raz mi przykro, że nie mogłeś polegać na mnie wtedy, kiedy tego potrzebowałeś-powiedziała. Nie sądziła, żeby specjalnie minęła się mocno z prawdą, gdy tłumaczyła się ze swojego postępowania. Wyłożyła kawę na ławę wszystko, co czuła w tamtej chwili: odrzucenie, chęć bliskości ze strony, zagubienie w tym, czy powinna zachowywać się tak, jak jej serce podpowiada, czy tak jak inni tego od niej oczekują, a także pewną samotność. Mieszkanie samej, nie posiadanie nikogo bliskiego, również w romantycznym, również odbiło się w tamtej rozmowie.

Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Wprawdzie był rozbudzony, ale bał się, że zacznie być zirytowany. Nie była osobą, która łatwo wpędzała go w tego typu stan, po prostu brak snu dawał się mu we znaki i przez to czuł, że wywiera na niej presję. Dżentelmen zaś nigdy nie zachowywał się w ten sposób i Alfie próbował przywołać się do porządku. Jego rodzice z pewnością nie byliby dumni, gdyby potraktował Ninę chłodno i wolał tego uniknąć. Trochę jednak zabolał go fakt, że przede wszystkim myślał o zdaniu swojej rodziny, a nie tej dziewczyny. Najwyraźniej jednak jej postępowanie odcisnęło na nim większe piętno niż przypuszczał i miał wrażenie, że kręcą się trochę w kółko.
W końcu pragnął jej wybaczyć i zapomnieć o wszystkim, a jednocześnie czuł się dziwnie skołowany faktem, że nie zamierzała powiedzieć mu wprost o co chodzi. Takich wykrętów zaś szczerze nienawidził i jego mina wyrażała więcej niż tysiąc słów, które mógłby jej powiedzieć. Dlatego przerywała możliwość jego drzemki? By powiedzieć mu, że nie wie dlaczego tak się zachowywała?
Dawno nikt nie wciskał mu takiego kitu, ale wychowanie w bogatej rodzinie robiło swoje i Buxton w mig potrafił rozpoznać, że coś tu się nie klei. Nie rozumiał z jakiego powodu Nina nagle zamieniła się w tego typu histeryczkę, ale nie umiał też przyjąć na serio jej słów, że ona sama nie ma pojęcia.
Zakręciła się przy tym tak bardzo, że dosłownie aż prychnął.
- Nie chcesz mi powiedzieć? Nie mów, ale nie pieprz, że cię odrzuciłem. Przyjaciele nie kłamią - zaś ona ostatnio uskuteczniała mówienie nieprawdy na takim poziomie, że aż zrobiło mu się słabo. A może to jego organizm podpowiadał, że pora na sen? Zdecydowanie wszystko miało być lepsze od tego, co usłyszał i co wydało mu się największym nonsensem.
Nigdy nie prosił jej, by udawała kogokolwiek, kim nie jest. Ba, wielokrotnie ją nawet zachęcał, by kroczyła własną ścieżką, a nie tą utartą przez rodziców. Jej słowa zaś brzmiały jak wyrzut, bo śmiał odrzucić jej propozycję? To nawet nie chodziło o bycie sobą, bo wspólne mieszkanie raczej by jej w tym nie pomogło, a o postawienie na swoim i kontrolowanie go. Zupełnie jak Buxtonowie. Tymczasem on miał gdzieś, kim jest naprawdę i tylko pragnął zachować jej reputację, bo ludzie gadali. Niepotrzebnie. Tak bardzo niepotrzebnie starał się dla kogoś, kto traktował go w tak protekcjonalny sposób.
- Bądź sobą to nie znaczy: zmuś kogokolwiek do tańczenia pod twoją batutę. Mnie próbowałaś - zauważył cierpko i otworzył drzwi od samochodu. Nie spodziewał się, że po tej rozmowie zaproponuje mu wspólne mieszkanie. - Ale Nina, moje powody wcale nie zniknęły. Nie zamieszkam z niezamężną dziewczyną przed ślubem, nawet jako współlokator. Nie będę jej i siebie narażać na pokusy, bo właśnie taki jestem. Myślałem, że to rozumiesz, ale czasami mam wrażenie, że nie tylko się zmieniłaś. Dostałaś amnezji i teraz starasz się mnie dopasować do jakiejś foremki chłopca ze stażu. Może kogoś takiego poszukujesz - podsumował gorzko, bo miał po części dość tłumaczenia się z tego, że nie przystaje do rzeczywistości.
Na jej słowa o braku wsparcia pokręcił głową. Powoli już uczył się, że może liczyć tylko na siebie.
- Daję radę. Tobie zaś zalecam trochę uczciwości, bo mam po dziurki w nosie tych wykrętów - odpowiedział spokojnie. Nie krzyknąłby na nią nigdy, choć obecnie był wściekły, przepracowany i senny, a na dodatek prawda, jakiej oczekiwał, nie ujrzała światła dziennego. A może on sobie to wszystko wmawiał?

Nina Peterson
Studentka Farmacji — James Cook University
26 yo — 167 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Dla Niny w tym momencie nie liczył się nikt więcej, to co powiedzą jej rodzice, co powiedzą Buxtonowie, Ainsley czy ktokolwiek inny, kto miałby jakiekolwiek prawo, aby oceniać tą sytuację, ich relacje. W tym momencie dziewczyna nie przejmowała się czymkolwiek innym. Ta relacja była dla niej naprawdę ważna i starała się ją naprawić. Jednak jak w każdej sytuacji, do tanga trzeba było dwojga. Ona mogła tłumaczyć, zwierzać się i przepraszać, ale jeśli druga strona nie ma chęci na przyjęcie przeprosin, te wszystkie wysiłki spełzną na marne.
Starała się, od samego początku spotkania. Zrobiła rachunek sumienia, przemyślała swoje postępowanie, wyciągnęła pierwsza dłoń, gotowa przepraszać. Miała przygotowaną przemowę, lecz wygląda, że to było wciąż za mało.
Nie potrafiła ukryć, że słowa wypływające z ust Buxtona raniły ją. Nie było miłe słuchać takich wypowiedzi na swój temat z ust kogokolwiek, a co dopiero z ust osoby, która dla niej tak bardzo się liczyła. Jednak miała misję do spełnienia, dla dobra ich dwójki, ich przyszłości, wieloletniej przyjaźni na którą pracowali całe swoje życie. Nie zamierzała się kłócić, odszczekiwać się. To nie było w jej stylu, nie była kłótliwą osobą. Wiedziała, nauczona przez matkę, że cisza czasem boli bardziej niż najbardziej trafna riposta.
-Nie, Alfie. Nie próbowałam. Rzuciłam propozycję, której nawet przez pięć sekund nie przemyślałam. -sprostowała tylko, lekko łamiącym się głosem. Całe szczęście, że miała ciemne okulary na nosie, to nie można było zauważyć, że łzy zbierały się w jej oczach. Było jej niesamowicie przykro w tej sytuacji i była na skraju rozpłakania się. A wiedziała, że to nie jest miejsce na takie emocje, że na pewno w niczym nie pomogą. Nie chciała go kontrolować, nie chciała go do niczego zmuszać. Jeśli miałby to zrobić, to liczyłaby na to, że zrobi to z własnej chęci, a nie czując się zmuszony, czy szantażowanym - że albo się wprowadzi do Petersonówny, albo zaważy to na ich relacjach.
-Może się zmieniłam, nie przeczę. Przez ten rok też się zmieniłeś i owszem... próbuję Cię dopasować do foremki Alfiego Buxtona, którą przez lata tworzyłam w swojej głowie. W której od lat się podkochiwałam.-dodała, czując jak pojedyncza łza spływa jej po policzku. Lekarz chciał szczerości? To ją dostał, niech sam ocenia, czy to jest najlepsze rozwiązanie w każdej sytuacji. Choć było to kolejne wyznanie, którego nie przemyślała, czuła się sprowokowana przez tą całą sytuację. Przez ten cały okres młodzieńczego wzdychania do chłopaka Nina się obawiała, że jeśli wyzna swoją miłość do Alfiego, to zniszczy ich przyjaźń i nie będzie miała nic, ani przyjaciela, ani chłopaka. W tym momencie czuła, że to pierwsze już było przeszłością, że ten rok rozłąki zmienił ich nie do poznania i ich relacje zmieniły się w pył, więc nie można było zepsuć już więcej. Spojrzała przez ułamek sekundy na swojego rozmówcę, po czym otarła łzę palcem, wzruszyła ramionami i odeszła w stronę swojego samochodu. Teraz ruch Buxtona, ona nie mogła zrobić nic więcej, chyba że chciałaby się płaszczyć i za wszelką cenę błagać o wybaczenie. A i wtedy nie wiadomo czy byłoby możliwe, aby wrócili do dawnych relacji. Nie było to warte, nie było to w jej stylu i dla nikogo nie zamierzała zachowywać się wbrew sobie, wbrew swoim przekonaniom.

Alfie Buxton
rezydent chirurgii — Cairns Hospital
24 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
panicz, który marnuje swoją błękitną krew wypruwając żyły na rezydenturze z chirurgii urazowej, poza tym dumny chłopak pani architekt, choć nadal ma kłopoty rodzinne i mieszka na łodzi
Nie przepadał za histeryzującymi kobietami. Wiedział, że dawniej, zwłaszcza w wyższych sferach kultywowano obraz młodej panienki, która wręcz omdlewa pod wpływem emocji i jest taka egzaltowana, ale jego nigdy takie chwyty nie brały. Z prostego powodu, Alfie Buxton dorastał otoczony najsilniejszymi kobietami, jakie znał. Jego prababcia uczestniczyła w bitwie o Anglię, jego babcia organizowała pomoc dla ludzi zza Żelaznej Kurtyny, jego mama uczestniczyła w obradach ONZ. Ba, nawet Claire ze swoim uporem i wyjątkową przenikliwością była jedną z najbardziej pewnych siebie i zdecydowanych dziewcząt w jego otoczeniu.
Nie inaczej było w szpitalu, gdzie jego młode koleżanki zazwyczaj musiały zmierzyć się z ogromem antypatii i uprzedzeń. Może i był dwudziesty pierwszy wiek, ale kobiety traktowano czasami naprawdę paskudnie i nawet jego rycerskość się na nic zdała.
W tym wszystkim zaś była Nina, która od kilku dni podnosiła lament o to, że nie chce z nią mieszkać. Zupełnie jakby zerwała się z bajki o kapryśnej królewnie, która wymaga określonego postępowania. Zaś Alfie może i miał swoje zasady, ale nade wszystko nie lubił ustawiania sobie życia. Nie po to zerwał z bólem więź z matką i godził się ze szczurami, by teraz wkraść się pod pantofelek księżniczki, która nie potrafiła pojąć jego punktu widzenia.
Pokręcił więc głową.
- Nie, Nina. Propozycja byłaby wtedy, gdybym ci odmówił, a ty byś to przyjęła. Tak robią przyjaciele. Rozumieją decyzje, a nie wymuszają swoje. Ty CHCIAŁAŚ ze mną mieszkać, ale ja z tobą niekoniecznie i nie ma w tym nic złego. Mogę mieć swoje poglądy, mogę uważać, że tego typu mieszkanie razem zniszczyłoby naszą przyjaźń i powinnaś to uszanować - można było mu zarzucić wiele, ale Alfie Buxton rzadko wpadał w jakikolwiek gniew, więc i teraz brzmiał niesamowicie spokojnie, choć był nią rozczarowany. Nienawidził historii w żadnej postaci i nie sądził, że ujawni się nagle w jej dramatycznym wyznaniu.
Gdyby powiedziała mu to rok temu to z pewnością zostałby w Australii na stażu i to świadczyłoby o tym, ile wówczas dla niego znaczyła. Obecnie jedynie pokręcił głową.
- Trochę to zajęło, co? Musiałem się domyślić? - uwielbiał, gdy kobiety obwiniały go o to, że nie widział ich zainteresowania swoją osobą i jednocześnie wcale go nie okazywały. Miał wiele zalet, ale jasnowidze jeszcze nie bywał. Myślał też, że jej słowa jakoś bardziej niż wstrząsną, ale za dużo było w tym teatru i dramatyzmu, a on po ostatniej historii unikał tego jak ognia.
- Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś. Jedź bezpiecznie - dodał, bo mimo wszystko martwił się o nią, ale nie zamierzał iść z nią w kontrę i przekonywać, że zachowanie sfochowanej królewny przyniesie jakiś pozytywny skutek w ich relacji. Po części chyba sam wydoroślał, bo czuł się całkiem wolny z tą decyzją i nie obwiniał się za nią, choć w jego żyłach na tyle dotkliwie pulsowała krew, że mógł wsiąść do samochodu i odjechać stamtąd.
Konsekwentnie zabierała mu sen, choć nie w tym znaczeniu w którym zapewne by chciała.

zt
Nina Peterson
ODPOWIEDZ