Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
38


Hej, nie dam rady wpaść, jestem poza Lorne w sprawach służbowych. Kurier podrzuci wam prezenty.
Wiedziała, że nikt nie sprawdzi, czy mówiła prawdę i w zasadzie nie przejmowała się tym szczególnie. To nie pierwszy raz, gdy nie pojawiła się na rodzinnych świętach. Jeszcze nie była w stanie, ale nie przeszkadzało jej to, że jej bliscy nie odbierają tego w ten sposób. Jeśli lepiej było im wierzyć w to, że ma w dupie rodzinę, była gotowa wziąć to na klatę. Już dawno uznała, że woli być uważana za podłą, niż słabą. Tym bardziej, że to właśnie ta głupia słabość nie pozwoliła jej odwiedzić domu państwa Campbell, gdzie zewsząd docierały do niej dowody tego, że Lucille tam była i już jej nie ma. Na ścianach roiło się od jej zdjęć, a tych z Pearl nie można było tam znaleźć. Miała wrażenie i to całkiem realne, że byłoby lepiej, gdyby to jej zabrakło. Lucy nigdy by się tak nie zachowywała. Już tydzień przed świętami wszystko ustalałaby z mamą, a dzień przed nimi, do późna gotowałaby z nią, śmiejąc się z jakiś dziecięcych wspomnień. Tylko, że Pearl nie była swoją starszą siostrą. Mogła więc skupić się na pracy, w ten wyjątkowy świąteczny wieczór, a potem wypić być może nieco za wiele wina i zasnąć, jakby nic specjalnego jej nie ominęło. Dom opuściła tylko po to by odwiedzić Nathaniela, nie dla siebie, a dla nich, może dla Diviny, chociaż nie została na dłużej, mimo zaproszenia organistki. Nie tłumaczyła się, w zasadzie nie planowała nawet kłamać na temat swoich planów, po prostu nigdy o nich nie wspominała i dzień później uważała sprawę za zamkniętą. Na wieczór była umówiona z Jasperem, więc nie zamierzała podnosić się z łóżka przed południem, gdyby nie walenie do drzwi. Jęknęła okrutnie, sięgając po telefon, by zobaczyć, że jest zaledwie jedenasta, a potem jakimś cudem założyła na siebie szlafrok, klnąc pod nosem, gdy schodziła boso po skrzypiących schodach.
- Do cholery, przecież idę! - warknęła na ostatnich stopniach, bo jeśli był to jakiś kurier, albo domokrążca, to planowała poczęstować go taką wiązanką, by szybko zmienił profesję. Napędzana tą myśląc z być może zbyt dużym impetem pociągnęła za klamkę, a jej zdenerwowanie natychmiast ustąpiło zaskoczeniu. Skonsternowana zamrugała kilka razy, przepuszczając go w wejściu.
- Jasper? Mieliśmy się spotkać wieczorem - przypomniała mu, wygładzając nieco włosy, by te nie wskazywały aż tak jednoznacznie, że ją obudził. Była pewna, że jeszcze będzie z rodziną, bawił się w święta, więc to jego pojawienie się trochę ją zaniepokoiło. - Coś się stało? - zapytała zaraz, mając nadzieję, że mimo wszystko miło spędził Boże Narodzenie i może zwyczajnie się pomylił, czy cokolwiek.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
- Jak mniemam to właśnie z panem Margaretta zdecydowała się spędzić święta - wyniosły głos pani Campbell całkowicie zabił ducha świąt, z którym Jasper podszedł do niej, aby złożyć życzenia. - Niech pan jej złoży od nas życzenia i podziękuje za prezenty, bo pewnie nie będzie miała nawet czasu odebrać telefonu - dodała, bo Ainsworth nadal nie odezwał się słowem, nie rozumiejąc tego co właśnie do niego mówiła. Przecież miała spędzić święta z rodziną, a przynajmniej on tak sądził, gdy pytał o to czy ma plany. Odpowiedziała, że ma. - Wesołych świąt - rzuciła na koniec, po czym odeszła, a Jay widząc wychodzącą przed kościół Divinę, zaraz do niej podszedł, aby odwieść ją do Nathaniela.
Norwood bardzo zależało na tym, aby uczestniczyć w świątecznych nabożeństwach, a Nathaniel niekoniecznie chciał jej podczas nich towarzyszyć, więc do Jasper podjął się tej roli. Czekają więc na organistkę przed świątynia, po zakończonej mszy natchnął się na matkę Pearl, a ta... ta sprawiła swoimi słowami, że Jay zmienił plany na resztę dnia i chwilę przed jedenastą stanął u progu domu blondynki.
- Też się cieszę, że ciebie widzę - rzucił, bo dosłyszał jak narzekała schodząc po schodach, a potem jej zaskoczona mina także była średnio miłym powitaniem. - Mieliśmy, mieliśmy też spędzać święta z rodziną, a jednak plany się zmieniły - odpowiedział z lekka ironia, po czym zmierzył Pearl wzrokiem. - To ty mi powiedz co się stało? - Zapytał, odbijając piłeczkę po czym zmierzył dziewczynę wzrokiem. Musiała nadal spać gdy zapukał do drzwi, a więc albo balowała do nocy, albo gdzieś się włóczyła, albo po prostu nie miała żadnych planów na ten dzień aż do wieczora. - Potrzymaj to, zaraz przyniosę resztę - rzucił nagle, jakby zapominając o wcześniejszym temacie, ale to nie tak, że nie chciał do niego wrócić.
Nauczył się jednak tego, że pyskatą Pearl trzeba neutralizować i nie pozwalać na to, aby wiecznie czuła się panią sytuacji, bo potem przychodzą jej głupie pomysły do głowy. Dlatego najpierw musiał ją zaskoczyć swoimi odpowiedziami i wprawić w konsternację, a potem na moment przejść w konwersacji do innych spraw, aby znów wrócić do tego o czym mówili na początku. Taktyka wychowywania Campbell była skomplikowana.
- Moja matka nie umie gotować standardowych ilości posiłków, więc pewnie przez tydzień każdy z rodziny będzie jadł jej makarony - oznajmił, po tym jak wrócił z auta niosąc kolejną porcję pakunków, które odłożył na blacie w kuchni. - Więc dzięki niej urządzimy ci święta, bo skoro nie spędziłaś ich z rodziną, ani ze mną to albo byłaś w jakimś podrzędnym klubie i się zaraz na ciebie wkurwię, albo powiesz mi co robiłaś i też będę niezadowolony, ale potem przejdziemy do milszego scenariusza - wyrzucił za jednym tchem, po czym podniósł wzrok na blondynkę oczekując na jakąś reakcję, czy też odpowiedź. - A więc?

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
To nie tak, że nie cieszyła się na jego widok, po prostu nie była na tyle naiwną, zauroczoną panną, by wierzyć, że zjawił się tutaj z tęsknoty, na kilka godzin przed umówionym przez nich spotkanie, akurat dzień po świętach. Liczyła więc mocno, że po prostu jakimś cudem się pomylił, ale też jego postawa świadczyła o tym, że to czcze życzenia.
- Nie sugeruj, że się nie cieszę - przewróciła oczami, wypowiadając te słowa z wyraźnym przekąsem, chociaż w tych konkretnych okolicznościach faktycznie nie była zadowolona. Planowała przed spotkaniem się umyć, ubrać, posprzątać puste butelki po winie, które zalegały tu i tam, a o których w tym momencie jeszcze nie myślała, będąc w zbyt dużym szoku z powodu ich spotkania. - Nie spędzałeś świąt z rodziną? - uniosła brew, nie dając się złapać na jego aluzje. Nie miała pojęcia skąd wiedział, że nie była u rodziny, ale dopytywanie wyglądałoby, jakby była jakimś winnym, przyłapanym na gorącym uczynku. Tak łatwo się nie da... poprawiła więc szlafrok, wiążąc go mocniej w talii i zabrała od niego pakunki, które jak się okazało, były jedzeniem. Z jednej strony... było to cholernie miłe, zmiękczyło jej serce, wprawiło w drżenie kolana, ale... ale gdyby uznała, że to zachowanie ją totalnie rozbraja, to tak, jakby przyznała się do tego, że zależało jej na świętach, że spędzenie ich w pojedynkę było bolesne. Odsłoniłaby się, jak jakaś słaba panienka, która potrzebuje opieki i znów byłaby w tym miejscu, w którym liczy na innych za bardzo, a przecież inni koniec końców mieli ją w dupie. Dlatego też nie weszła do kuchni, a jedynie stanęła w przejściu, po tym, jak z szafki zgarnęła papierosy i odpaliła jednego.
- A jeśli spędziłam święta w jakimś podrzędnym klubie, to co? Czeka mnie lanie? - uniosła brwi, opierając się z nonszalancją po przejście. Zaciągnęła się też i powoli wypuściła dym z płuc, dochodząc do wniosku, że bardziej przydałaby jej się woda, niż fajka, ale nieważne. - Naprawdę przyjechałeś tutaj tylko dlatego, że nie spodobał ci się mój sposób spędzania świąt? - zmarszczyła delikatnie czoło, wzrokiem przebiegając po tych wszystkich pakunkach. - Nie rozumiem czemu miałbyś się na mnie wkurwiać - szła w zaparte, na moment przygryzając wargę, jakby w ten sposób łatwiej jej było zapanować nad mimiką. W zasadzie... tak to właśnie wyglądało. Nie do końca umiała się odnaleźć w takiej sytuacji, wciąż gubiąc się w momentach takich, jak ten. Część jej, ta która miała absolutnego fioła na jego punkcie, chciała pozwolić sobie na radość i zaufanie, ale ta druga... ta zniszczona przez ogrom złych decyzji i złych relacji, kazała jej trzymać się tej framugi i nie wierzyć w to, że mogłaby być trwałą częścią takiego obrazku. Z mężczyzną, który przywozi jej jedzenie ugotowane przez kochającą mamę, bo nie chce, by była sama.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Nie cieszyła się, a nawet jeśli to jak to miała w zwyczaju robiła wszystko, aby nie dać po sobie nic znać, jakby okazanie jakichkolwiek pozytywnych emocji względem niego miało nagle sprawić, że stanie się delikatną i wrażliwą panną. Czasem go to irytowało, ale z reguły bawiło, bo doskonale wiedział, że właśnie taka była; wrażliwa, emocjonalna i przejmująca się wszystkimi na których jej zależało. Jednak dla własnego spokoju, Jasper wolał nie dzielić się swoimi przemyśleniami z Pearl.
- Oczywiście, że spędziłem. Dante kazał ciebie pozdrowić, a moja matka chciałaby ciebie poznać, tak swoją drogą - odpowiedział nawet nie podnosząc wzroku na Pearl, bo nadal zajęty był ogarnianiem tego co przyniósł do jej kuchni, a przy okazji wyrzuceniem z do śmieci tego, co zagracało blat. - Ty nie spędziłaś - dodał, łapiąc za dwie butelki z winem i spoglądając na blondynkę wymownie, po czym odwracając się, aby umieścić je w szafce pod zlewem.
Mógłby powiedzieć od razu skąd wie o tym, że nie spotkała się z państwem Campbell, ale chciał ją podrażnić, tak jak ona drażniła jego. Zbyt często rozdawała karty i chyba zapomniała o tym, że nie każdy na tym świecie będzie grał tak jak ona sobie życzy.
- Nagroda za to, że nie powiedziałaś co robisz? Chciałabyś - odpowiedział uśmiechając się sugestywnie, po czym schował ostatnie pudełka do lodówki i podszedł do blondynki stając na przeciwko niej. - Tak - wyjaśnił szczerze, bo nawet jak irytowało go to, że nie wiedział co robiła i zataiła przed nim prawdę to jeszcze bardziej wkurwiała go myśl, że w takie dni nie było przy niej nikogo bliskiego. - A wkurwiam się, bo nie zasługuję na to, aby nie mówić mi o tym co robisz podczas świąt. Nie jestem ogierem do łóżka, z którym sypiasz jak ci się chce, a kimś więcej, a przynajmniej takie odniosłem wrażenie. No, ale jeśli to nie prawda to zabieram żarcie, bo nie zasłużyłaś. Prezentu też nie dostaniesz - dokończył, na wydechu po czym wyciągnął z pomiędzy smukłych palców Pearl, papierosa i zaciągnął się nim powoli, nie ustanie zerkając w stronę blondynki, czekając na jej reakcję.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Bolała jej głowa, w gardle ją suszyło i stanowczo potrzebowała jeszcze kilku godzin snu, jednak mimo to kącik ust jej drgnął, gdy Jasper wspomniał o swoim bracie.
- Oho... opowiadał o tym, jak się poznaliśmy przy Wigilijnym stole... Na pewno wypadłam przed twoją matką doskonale - nie mogła powstrzymać się od tego żarciku, doskonale pamiętając popapraną sytuację, która z resztą miała miejsce dosłownie kilka dni temu, podczas której rozebrała się przed młodszym Ainsworthem. Rozbawienie jednak było chwilowe. - Nigdy nie mówiłam, że zamierzam tak je spędzić - wzruszyła ramionami, poprawiając materiał szlafroka i ponownie zaciągnęła się papierosem, na moment nie śledząc tego co robi Jasper. Przynajmniej nie do momentu, w którym już pozbył się butelek po winie. Była dorosłą kobietą, więc dlaczego nagle czuła się tak, jakby zrobiła coś nie tak i powinna odczuwać wstyd względem odrobiny alkoholu.
- Może i bym chciała... Wolę pokrzyczeć twoje imię w sypialni, niż słuchać opierdolu w kuchni... - zauważyła całkiem racjonalnie. W prawdzie aktualnie nie była w stanie, w którym miałaby szczególnie dużo sił na seks, ale wciąż zdecydowanie było to bardziej zachęcającą opcją, niż wykład na temat jej zachowania w święta. W idealnym świecie nigdy by się nie dowiedział o tym, jak je spędziła i nie byłoby teraz tej całej afery. No, ale najwyraźniej Jasper miał swoje plany, a ona prychnęła cicho, gdy tak po prostu potwierdził jej domysły. Przyłapała się też na myśli, że wyjątkowo w tej sytuacji wolała, jak był między nimi większy dystans, bo wtedy łatwiej było jej siedzieć w roli, niż w tych chwilach, w których stał bezpośrednio przed nią. - Nie traktuję cię jak ogiera do łóżka - wymsknęło się jej niemalże natychmiast i zgromiła go spojrzeniem, patrząc, jak zaciąga się jej papierosem. Pozwoliła mu na to, tym bardziej, że jej gardło więcej by nie zniosło. - Gdybyś zapytał o to, co robię podczas świąt, to bym ci powiedziała, że nic szczególnego, ale... jesteśmy ze sobą miesiąc, więc nie chciałam, żebyś z mojego powodu olewał rodzinę, wmawiając sobie, że siedzę samotnie i wypatruję na niebie pierwszej gwiazdki - przewróciła oczami, zadzierając nieco podbródek, jakby to w magiczny sposób mogło zniwelować różnicę w ich wzroście.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Cóż... Opowieść o tym jak naprawdę Dante poznał Pearl pewnie nigdy nie miała być ze szczegółami przedstawiona Państwu Ainsworth, a przynajmniej tak sądzę, bo może Dante planuje inaczej. W każdym razie rozbawienie Pearl sprawiło, że Jay przewrócił oczami, a dopiero potem uśmiechnął się nieznacznie.
- Wypadłaś lepiej niż ja przed twoją - wyjaśnił enigmatycznie nadal będąc zajętym ogarnianiem kuchni, ale gdy Pearl dodała kolejne słowa, na moment spojrzał w jej kierunku. Wybitnie nie lubił, gdy zachowywała się w ten sposób, więc prychnął cicho nim zaczął odpowiadać. - Oczywiście, że nie mówiłaś, bo przecież musisz wprowadzać w życie nieustannie te swoje zagrywki, które nie przynoszą w nic dobrego, ale nie umiesz sobie odpuścić - wyraził swoją opinię na temat tego jej "zgrywania tajemniczej", nie był przy tym ani zły, ani poirytowany, wręcz przeciwnie był całkiem wyluzowany, może trochę zmęczony tymi gierkami. - Rozwiąż ten szlafrok to zaraz obydwoje pokrzyczymy na siebie w tej kuchni, a potem wrócimy do dyskusji - zaproponował, bo w zasadzie nie miałby nic przeciwko jakby pewnego poranka powitał go widok nagiej Pearl w drzwiach, a nie uniesiony i niezadowolony głos niosący się po korytarzu, gdy w pędzie biegła do drzwi. - Wiem, a więc czemu mi nie powiedziałaś, że będziesz sama? - Zapytał zaciągając się ponownie papierosem, aby zaraz potem zgasić go w popielniczce lezącej nieopodal i ponownie wrócić wzrokiem do Pearl. - Pytałem, co robisz... Powiedziałaś, że masz plany, a z tego co mówisz i co widzę to były dość kiepskie - wyjaśnił poniekąd rozumiejąc co kierowało Campbell, ale z drugiej strony właśnie to go drażniło, bo nie chciał, aby sądziła, że nie ma prawa zaprzątać jego głowy swoją osobą. Miała ku temu prawo, właściwie Jasper powoli zdawał sobie sprawę z tego, że miała ku temu o wiele więcej prawa niż ktokolwiek inny. - Ale jesteś dla mnie ważna dłużej niż miesiąc to po pierwsze, a po drugie... Już nawet nie chodzi o to, że byłaś tutaj sama w święta, bo skoro naprawdę być tego chciała, to mógłbym to uszanować. Chodzi o to, że nic mi nie powiedziałaś, a poza tym nie sądzę, abyś była szczęśliwa spędzając święta tak jak je spędziłaś, więc cieszę się, że tutaj przyjechałem i dziś już nie będziesz sama - dokończył, a nim Pearl zdążyła powiedzieć cokolwiek przywarł do niej, odnajdując jej usta i zatracając się na kilka długich sekund w pocałunku, który na dobrą sprawę mógłby być początkiem spełnienia tych planów z początku ich drobnej dyskusji.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Znów na jej twarzy zamajaczyło coś na kształt cienia uśmiechu, gdy przypomniała sobie okoliczności, podczas których jej rodzina poznała Jaspera. Wówczas nawet nie był jej partnerem.
- Trzeba było zrzucić gacie na stypie, pewnie też byś zaimponował - podsumowała bez ciebie skrępowania, ale zaraz ponownie odrobinę przygasła, wzdychając ciężko. Nie lubiła słuchać wykładów, bo... nie przywykła do nich. Przez śmierć Lucille rodzice długo mieli ją w dupie, jedynie mówiąc, że nie mają do niej siły, bez silenia się na dłuższe pretensje. Nie przywykła więc do podobnych rozmów i teraz z naburmuszoną miną próbowała wymyślić, jak ma się zachować. - Nie wprowadzam żadnych zagrywek - odpowiedziała najprostszą ripostą, jaka przyszła jej do głowy, ale nie wiedziała, jak ma się zachować. Mimo to nie przeszkadzało jej to w tym, by wyszczerzyła się w uśmiechu, chociaż ten był raczej szelmowski, a nie wesoły czy przyjemny. - Sam go rozwiąż... własnoręcznie ściągam ciuchy tylko przed twoim bratem - wypaliła, nawiązując do dość niefortunnej sytuacji, w jakiej przyszło jej poznać Dante. Ktoś inny mógłby się tego wstydzić, ale Pearl daleka była od pruderii. Poza tym wolała już takie lekkie, około seksualne tematy, niż rozmowę o tych nieszczęsnych świętach.
- Żeby nie wzbudzać w tobie litości, czy czegoś... - pomasowała skroń i odwróciła głowę do boku, wzruszając przy tym ramieniem. Migrena jakby się wzmogła. - Ja tam lubię swoje plany, nie patrz na mnie tak, jakbyś myślał, że było mi przykro - parsknęła, jakby to miało być jakimś absurdalnym żartem. Nie było jej przykro, nie potrzebowała świąt, żeby sobie przypominać, że jej rodzina nie jest w komplecie. Z resztą nigdy nawet za nimi nie przepadała. Zerknęła na niego niepewnie, kierowana jego wyznaniem i nim jakkolwiek zdążyła je skomentować, poczuła jego wargi na swoich własnych. Mruknęła zaskoczona, a potem przymknęła oczy, bo mimo wszystko zdecydowanie lubiła go tutaj... w swojej kuchni, domu, życiu. Nawet gdy ją wkurwiał wykładami, przez które czuła się jak gówniara. No i też chętnie odwróciłaby jego uwagę od tego opierdolu, dlatego objęła jego kark ramionami i jedną z nóg oplotła najpierw jego łydkę, a potem biodro. - Gówno byś uszanował... jesteś strasznie terytorialny, barmanie - podsumowała nieco bezczelnie, mącąc mu w głowie nie bez powodu, ale też nie bez własnej przyjemności. - Też się cieszę, że przyjechałeś, ale nie pogardziłabym jeszcze dwoma godzinkami snu - dodała po chwili, bo faktycznie... brakowało jej tego czasu w łóżku i nieszczególnie w takim stanie chciała go powitać.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wprowadzała zagrywki, nieustannie i niekoniecznie umiejętnie, a może i kiedyś udawało jej się sprawnie manipulować tymi, których chciała oszukać, ale Jay coraz sprawniej radził sobie z rozszyfrowywaniem jej zagrań. Dlatego nie kupował żadnych jej tłumaczeń, będąc przekonanym, że i Pearl nie wierzyła w ich prawdziwość. Wolał też nie pozwalać jej na przedłużanie tej dyskusji i kolejne próby uświadamiania mu, że był w błędzie. Znacznie korzystniej wychodziło im pożytkowanie czasu na inne czynności.
- Masz racje, ale nie miałabyś też nic przeciwko - wymruczał, zajęty pocałunkami składanymi na szyi Pearl. Poczynał sobie coraz śmielej, a blondynka nie zachowywała się tak, jakby jakkolwiek jej to nie odpowiadało, więc między wypowiedziami zdążył rozwiązać jej szlafrok.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Kilka godzin później, gdy Pearl ponownie zeszła na dół już przygotowana i w mniej buńczucznym nastroju, czekała ją niespodzianka. I nie chodziło tylko o zapakowane prezenty leżące obok wielkiej monstery, na której Jasper zawiesił lamki, aby imitowała choinkę, a także o pełen przeróżnych, włoskich potraw stół. Swoją drogą kupienie czegokolwiek Campbell stanowiło dla Ainswortha nie małe wyzwanie. Ostatecznie stanęło na trzech prezentach: perfumach, kaszmirowym szalu i nożu sprężynowym w bardzo kobiecej stylizacji. Ten ostatni podarunek oczywiście nie był przypadkowy, a Jasper wcale nie był pewny czy chciałby go wręczyć Pearl, ale z drugiej strony blondynka tak często ładowała się w jakieś opresje, że chyba czas najwyższy, aby nauczyła się machać nożem nieco lepiej niż do tej pory.
Co zaś się tyczy przyjęcia to może nie było ono najbardziej uroczyste i najpiękniej przygotowane, a Jay miał na sobie mało elegancką koszulę zapięta na dwa guziki, ale było przyjemnie.
- Wesołych świąt, Perełko - powitał ją, odkorkowując wino, aby to odpoczęło nim zajmą się jedzeniem. - Możesz zacząć od prezentów, skoro i tak nie bawimy się w tradycje - dodał zaraz po tym jak Campbell przestała rozglądać się po pokoju. - Albo od papierosa, bo w sumie zapaliłbym - rzucił po sekundzie, aby nieco rozładować atmosferę, bo przecież Pearl pewnie nie chciałaby zostać przyłapana na jakimś wzruszaniu się, albo co gorsza uznaniu, że wspólne święta to wcale nie taka straszna sprawa.


pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Prychnęła cicho, słysząc jego pewne siebie stwierdzenie.
- Cenię sobie swoją niezależność, okay? - mruknęła, by zaraz spojrzeć w odruchu w dół, jakby samo uczucie nie wystarczało za wystarczający dowód tego, że faktycznie rozwiązał jej szlafrok. W sumie było to z korzyścią dla niej. Nawet większą, niż mogła przypuszczać.
Ukryta treść
Aby zobaczyć ukrytą treść, musisz odpisać w tym temacie.

Po tym jak dość głośno wykrzyczała jego imię, faktycznie poprosiła, by zaniósł ją do łóżka i niemalże natychmiast objęła ramionami poduszkę, kładąc się w poprzek i zasypiając jak dziecko niedługo po tym. Kompletnie nie przejmowała się tym, co Jasper w tym czasie będzie robił, nie przeszkadzało jej to, że był w jej domu i była to nawet miła myśl. To poczucie, że ona sobie tutaj drzemie, a tam na dole ktoś się krząta i nie jest t ktoś, kto planuje ją zabić... chyba.
Mimo wszystko nie spała dwóch godzin, ale wzięła kąpiel, bo potrzebowała, wzięła też jakieś proszki na ból głowy, nie dbając o to, że z Jasperem będzie piła wino, ubrała się w końcu i nawet pomalowała, schodząc na boso na dół, skąd dobiegał do niej zapach jedzenia, a w tym domu... takie zapachy się nie zdarzały. Przez nie poczuła ssanie w żołądku.
- Jedzenie by mi wystarczyło za prezent - zauważyła wchodząc głębiej i zauważając więcej, niż jeden podarek, postawiony przy monsterze z lampkami. - Nie kłamałam, jak mówiłam, że niczego nie potrzebuję - przypomniała mu po czym podeszła bliżej i odpaliła papierosa, wsuwając go w jego wargi. Była... trochę nieswoja, a kiedy myślała nad powodem tego zachowania, w głowie zaraz zaświtał jej powód i cóż... chwilę zastanawiała się, czy mu o nim mówić. Zdecydowanie większa część jej kazała tego nie robić i może dlatego objęła go bezczelnie wsuwając dłonie w kieszenie na jego tyłku, nosem trącając tors wystający spod odpiętej koszuli. - Nie spędzałam jeszcze świąt z żadnym facetem - mruknęła, składając pocałunki na jego torsie. - Nawet mnie to jara... wizja ciebie, jako mojej świątecznej kuchareczki - przyznała, czując, że mogłaby spokojnie zrujnować świętowanie kolejną aktywnością fizyczną z gatunku tych niegrzecznych, więc odsunęła się, by sobie na to nie pozwolić, po czym podeszła do monstery i ułożyła obok niej eleganckie pudełko owinięte w szary papier i ozdobione suszoną pomarańczą. W środku znajdował się voucher do studia tatuażu i z ckliwych historii ich zdjęcie w ramce, ale miała dla niego jeszcze inny, symboliczny prezent, którego nie mogła położyć pod... rośliną. - Prezenty potem, mam wrażenie, że nie jadłam nic od tygodnia - tak zadecydowała i usiadła do stołu, nakładając sobie pierwszej potrawy.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Zarówno on, jak i Pearl mieli tendencję do odzierania rzeczywistości z tej ckliwej i doniosłej otoczki. Desakralizowanie każdego momentu mogłoby stać się ich wspólnym hobby, ale z drugiej strony było w tym coś wyjątkowego; monstera służąca za choinkę, świąteczne potrawy podane w plastikowych pojemnikach i zamiast uroczystego powitania, papieros palony na spółkę. Zdecydowanie niestandardowo podchodzili do rzeczywistości i właśnie może dzięki temu ta degloryfikacja wcale nie była taka niepoprawna.
- Jedzenie to nieplanowany dodatek - odpowiedział, bo gdyby dzisiejszego poranka nie spotkał matki Pearl, przyjechałby do blondynki dopiero wieczorem i niekoniecznie miał w głowie to, aby jakkolwiek obchodzić z nią święta. Jednak jego plany uległy zmianie. - Nie kłam, potrzebujesz o wiele więcej niż ci się wydaje - dodał, niekoniecznie mając na myśli same prezenty, ale nie ciągnął dalej tematu. - Masz ze mną swój pierwszy raz, a to coś znaczy - odparł, układając usta w niepoprawnym uśmiechu. - Nie przyzwyczajaj się za bardzo - burknął niby z przekąsem, ale bardziej zainteresowany był tym co robiła blondynka i tym jak po jej ciele błądziły jego dłonie, aniżeli samą rozmową. Dobrze więc, że Campbell postanowiła przerwać tę chwile intymności. - Pewnie powinienem powiedzieć, że nie musiałaś mi nic kupować, ale wiesz co? Jara mnie to, że pomyślałaś o mnie... chociaż jestesmy ze sobą tylko miesiąc - skomentował to jak Pearl odkładała pod "choinką" prezent i nie umiał powstrzymać się od odrobiny uszczypliwości, bo przyłapywanie Campbell na byciu istotą ludzką, która posiada uczucia było ostatnio jednym z jego ulubionych zajęć.
Zaraz potem zasiedli za stołem, który niekoniecznie wyglądał najbardziej odświętnie, a gdzieś między pojemnikami z makaronem leżała popielniczka, bo nadal palili papierosa, ale przynajmniej zachęcająco pachniał przez te wszystkie świąteczne potrawy.
- Coś tłustego zrobi ci dobrze na kaca - rzucił, niby lekko, ale zaraz zerknął w stronę blondynki, sięgającej po jakieś tam pudełko z potrawą. - Czemu nie spędziłaś świąt z rodziną? - Zapytał ponownie, bo nawet jeśli przedyskutowali jej kłamstwo w kontekście tego, że cos przed nim ukryła, to nadal Jasper nie miał pojęcia dla czego w ogóle siedziała sama w te święta. - I powiedz szczerze, bo nie chce mi się znów bawić w podchody - zaznaczył nieco bardziej stanowczym tonem, bo nie zawsze miał ochotę grać kartami, które rozdawała blondynka.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Skinęła jedynie głową, bo sama nie chciała poruszać tematu tego nieplanowanego dodatku. On niebezpiecznie zbliżałby ich do tematu świąt, który dla Pearl nie był wcale wygodny. Nie lubiła się tłumaczyć przed nikim, ani zbierać wykładów dotyczących swojego postępowania, więc uznała, że ta kwestia została rozwiązana wraz z chwilą, w której kilka godzin temu Jasper rozwiązał jej szlafrok.
- Że niby tak dobrze wiesz, czego potrzebuję? - przewróciła oczami, ale sama też bezpiecznie nie ciągnęła, dopiero po chwili pozwalając sobie na prychnięcie. - Tak, w końcu doczekałeś się rozdziewiczenia mnie w jakiejś kwestii... nie zapomnij zapisać tego w pamiętniczku - uśmiechnęła się przesłodko, w odpowiedzi na jego własny uśmiech. Posłała mu zaraz po tym znaczące spojrzenie, które mogło mówić, że chyba jednak się będzie przyzwyczajać, aż w końcu zajęła miejsce przy stole, zerkając na pojemniki i dwa nie pasujące do siebie talerze, które wyciągnął z jej szafki. - W końcu to święta... nie wypada nie dać czegoś swojemu chłopakowi, ale nie wyobrażaj sobie za wiele... to nic specjalnego, typowe skarpety - wzruszyła ramionami z nieco udawaną nonszalancją, łapiąc za pierwsze pudełko z brzegu, zawierające coś, co wyglądało naprawdę apetycznie.
- To nie mój pierwszy kac - zauważyła, ale już delikatnie się spięła, bo czuła, że te słowa nie zostały rzucone tak po prostu i coś na pewno po nich nastąpi. W zasadzie się nie pomyliła, bo tyle, co potrawa wylądowała na jej talerzu, już miała większą ochotę by zapalić, niż sięgnąć po widelec. - Sądziłam, że już ten temat mamy za sobą - przypomniała obojętnie, ostatecznie łapiąc za sztućce i udając, że nie czuje na sobie jego spojrzenia. Wsunęła odrobinę jedzenia do ust, przeżuła, przełknęła i w końcu na niego spojrzała z rezygnacją. - Nie lubię świąt - wzruszyła ramionami, wierząc, że to wystarczy. Ponowne zacisnęła mocnej dłonie na sztućcach, posyłając mu spojrzenie męczennika. - Nie wszyscy mają takie stosunki z rodziną, jak ty, Jasper. Odpuść i skup się na mnie, a nie na mojej rodzinie, co? - ostatnie słowa wypowiedziała już lżej, może nawet z krnąbrnym uśmieszkiem na ustach, jakby chciała go odrobinę udobruchać. - Bardzo dobre... pochwal mamę, chociaż nie chcę wiedzieć, ile to ma kalorii - szybko zmieniła temat, wpychając do ust widelec z kolejnym kęsem.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wiedział lepiej od niej czego potrzebowała. Co więcej od jakiegoś czasu nauczył się już wielu sztuczek, które pozwalały mu koegzystować z Pearl w miarę harmonijnie. Przy tym też rozumieć co kryło się między wierszami jej wypowiedzi i interpretować jej dziwaczne zachowania na spokojnie i chłodno, bo zazwyczaj to co wydawało się prawdą na pierwszy rzut oka, było tylko pięknie upozorowanym kłamstwem. Więc tak, śmiało mógł stwierdzić, że wiedział czego potrzebowała.
- Lepiej od ciebie - odpowiedział bez cienie zawahania, spoglądając na jej śliczną, zadziorną twarzyczkę z góry, ale kolejne słowa Campbell pozostawił bez komentarza. Przewrócił tylko oczami, po czym pokręcił głową z lekką rezygnacją i odprowadził dziewczynę wzrokiem. Tak, nauczył się też niekiedy odpuszczać, bo każda słowna potyczka z Pearl nie musiała być od razu przez niego wygrywana, a przynajmniej blondynka wyglądała na zadowoloną, co zdradzał ten łobuzerski uśmiech wymalowany na jej zmysłowych ustach. - Zawsze marzyłem o skarpetach pod choinką, dzięki - rzucił krótko, prychając cicho śmiechem.
I przyjemnie było sobie podocinać, pożartować i poskupiać się na błahych tematach, ale Ainswortha wciąż nurtowało to dlaczego, Campbell nie zdecydowała się odwiedzić żadnych krewnych. Owszem, domyślał się, że jej stosunki z rodziną nie są najlepsze, ale nie sądził, że były aż tak kiepskie, by nie pojawiła się w domu na święta. Tym bardziej, że widziała się z rodzicami podczas pogrzebu, a jej kuzyn niedawno pomieszkiwał u niej przez jakiś czas.
- Nie mówiłaś o tym, że ich nie lubisz - mruknął pod nosem, niby skupiając się na zawartości swojego talerza, ale bardziej od jedzenia interesowała go ta konwersacja. Dłubał więc beznamiętnie widelcem w potrawce, podczas gdy jego myśli krążyły wokół Pearl. - Pochwalę, ale nie zbywaj mnie tak - odparł, po tym jak ostatecznie odłożył sztućce. Tego też się nauczył, że czasem musiał zmusić Campbell do wyjścia ze swojej strefy komfortu, tylko po to, aby zobaczyła, że poza nią może być też całkiem miło i przyjemnie, nawet jak pierwszy krok zazwyczaj jest bolesny i trudny. - Skupiam się na tobie, a więc na wszystkim co z tobą związane i okej... Rozumiem, że masz kiepskie relacje z rodzicami, mój brat także nie był w domu na święta, ale ja byłem, u niego chociaż na chwilę, gdy zaś ty siedziałaś tutaj sama, prawda? - Zapytał, ale wcale nie oczekiwał na odpowiedź, bo zaraz potem kontynuował swój krótki monolog. - Nie chcę tego... Nie chcę dać ci się spławiać i udawać, że w dupie mam to co robiłaś w święta i to że o niczym mi nie powiedziałaś... Chcę, żebyś pozwoliła sobie wreszcie zbliżyć się do mnie i jeśli o coś mogę prosić na te święta, poza skarpetami, które pewnie będą zajebiste, to właśnie o to - zakończył, spoglądając na Pearl z lekką niepewnością, po czym na kilka sekund na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu nim ponownie wlepił wzrok w talerz. - Jedz, bo będzie zimne, a wtedy nie jest tak smaczne - rzucił, chyba tylko po to, aby powiedzieć cokolwiek i zmienić temat, bo w zasadzie nie miał już nic więcej do dodania.

pearl campbell
ODPOWIEDZ