MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
#

Zeta za to chyba chciałby mieć znacznie mniejsze więzi z samym Tingaree, jak i z własną rodziną, niż można by tego oczekiwać. I w przeciwieństwie do Hazel. W sumie nie było to chyba jakieś zaskakujące, zważywszy na fakt, że jego ojciec, jak i większość rodziny po prostu trzęsła całą dzielnicą. Ale i przestępcza działalność Corrente pozwalała lokalnej społeczności na poszerzenie zysków i jakikolwiek dochód. Bywały dni, kiedy Zeta to wykorzystywał, ale znacznie więcej było takich, w których Zeta chciałby się wyprzeć rodziny.
Co do samej Hazel. Co nieco o niej poszperał i podytał. Ale zdecydowanie w mniejszym stopniu, niż przed ich poprzednim spotkaniem. Chyba po części sam chciał zgłębić o niej więcej informacji poprzez rozmowę. A nie research.
Początkowo chciał wyciągnąć Hazel tylko po to, by się z nią spotkać. I gdy to sobie uświadomił, dotarło do niego, że wyjątkowo głupio się do tego zabrał, bo przecież mógł po prostu się z nią umówić. Domyślał się jednak, że prawdopodobnie dostałby z jej strony tylko kosza, a tego jego duma jako tako nie zdołałaby przetrawić. Wolał więc zmanipulować owe spotkanie za pomocą wymówki, a gdy zdał sobie sprawę tego samego dnia, że właściwie nie wie, jak to pociągnąć, pomyślał, iż sam jego urok chyba w tej sytuacji nie wystarczy. Dlatego więc, gdy tylko dotarł na miejsce spotkania i dostrzegł dziewczynę, przybrał tą pozę, co zwykle. Nonszalancką i z grubsza obojętną. Nie zdążył się nawet przywitać, gdy zaszczyciła go owymi słowami i spojrzeniem w istocie godnym naburmuszonej nastolatki. — Chodzi o Jeddę — wypalił, chwytając się tej jednej nici, która ich w zasadzie połączyła. No proszę, i nawet nie musiał kłamać, bo w istocie czegoś nowego się o siostrze dowiedział, a tylko Hazel i może jeszcze jego kuzynka były aktualne zainteresowane tym, co właściwie stało się z jego siostrą. — Dokopałem się do pewnych wiadomości. Pomyślałem, że… może cię to zainteresuje — odparł ze wzruszeniem ramion. Może nieco wykorzystywał Jed jako wymówkę, by pociągnąć w miarę kulturalna rozmowę z Hazel, ale mimo temat jego siostry był poniekąd tematem wspólnym, którego nie mógł przedyskutować z nikim innym poza Hazel. Nawet jego rodzina do samego zniknięcia Jeddy podchodziła przecież zupełnie obojętnie.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Hazel miała zapewne swego rodzaju romantyczną wizję Tingaree, które kojarzyło się jej z czasem dzieciństwa i godzinami spędzonymi w antykwariacie dziadków. Wróciła tu po latach jako dorosła kobieta i dopiero ponownie zaczęła poznawać lokalną społeczność, choć co starsi jej członkowie wciąż ją pamiętają i jak ją odwiedzają, to często mówią, że pamiętają ją z czasów, gdy jeszcze była brzdącem i tym podobne. Dotychczas nie miała okazji napotkać się na ciemniejszą stronę dzielnicy, ani nie dotarły do niej słuchy o przestępczej działalności Corrente – może to i dobrze, bo wtedy tym bardziej broniłaby się przed jakimkolwiek kontaktem z Zetą.
Zdecydowanie, gdyby Corrente postanowił się po prostu z nią umówić to by uznała, że jest zapewne niespełna umysłu i czemu miałaby z nim spędzać swój wolny czas – miała bowiem przecież wiele rzeczy na głowie w swoim życiu… by zapewne na samym końcu, oczywiście z litości, bo jakże z innego niby powodu, na to się zgodzić. Sztuczka jednak z „muszę ci coś powiedzieć” była jednak zdecydowanie bardziej skuteczna i jak może przyszło jej do głowy, że może po prostu jej to napisać czy powiedzieć przez telefon, tak wyszła z założenia, że jednak delikatne sprawy lepiej omawiać twarzą twarz. Prawdę powiedziawszy, to Ebenhart po części się spodziewała, że to mogło być związane w jakiś sposób z Jeddą… bo z czym by innym? Jed była jedyną „rzeczą”, która ich łączyła.
Mimo jednak tych domysłów, nie mogła sobie nie pozwolić na lekkie pokazanie pazura, bo Zeta nie może sobie przecież pomyśleć, że przyszła tu dla niego i jest w jakikolwiek zadowolona z powodu swojej obecności jeden na jednego z nim. Gdy jednak padło imię jego siostry, twarz Hazel niemal od razu złagodniała, przybierając lekko zmartwiony wyraz nawet, a ręce opuściła wzdłuż tułowia, pozbywając się w ten sposób wizerunku naburmuszonej nastolatki.
Jed? Czego się dowiedziałeś? – zapytała, spoglądając mu prosto w oczy, widocznie wyczekująco. Trochę denerwowały ją takie gierki, że zaczyna jakiś temat, ale zanim przejdzie do meritum, to robi podchody. Skoro to było ważne, to chyba powinien powiedzieć jej to od razu? – Wszystko z nią w porządku? – dodała zaraz potem. To była chyba najważniejsza rzecz, jakiej chciała się dowiedzieć. Żeby Jed nie groziło żadne niebezpieczeństwo i była cała i zdrowa. Może i nie znały się jakoś wybitnie dobrze, ale zdążyła Jeddę polubić na tyle, że nie chciała, by stała się jej jakaś krzywda.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Skrajnie odmienne podejście i co za tym idzie również wspomnienia miał w tej kwestii Zeta, który Tingaree kojarzył raczej z miejscem skomplikowanym. W pewnym sensie było ono jego ostoją, przystanią i czymś, co śmiało mógłby nazwać domem. Jednakże z drugiej strony zawsze kojarzyło mu się z ogromem niesprawiedliwości i ciemności. Jako dzieciak nigdy nie czuł się tu dobrze – zawsze miał wrażenie, że jest oceniany przez pryzmat własnego nazwiska i czyny jego ojca. Zawsze miał wrażenie, że ludzie wymagają od niego, iż albo udowodni wszystkim jak bardzo się mylą i jak daleko mu od pójścia w ślady rodziny Corrente, albo skrajnie wymagają od niego, by wręcz wpasował się w tą rolę potomka i dziedzica Corrente, którą mu przydzielili. I prawdę powiedziawszy jedynie Jedda jako tako sprawiała, że jeszcze nie zwariował, i naprawdę starał się zachowywać pozory. Dobrą minę do złej gry, można by powiedzieć. Ale odkąd jego siostra bliźniaczka zaginęła, Zeta coraz częściej zastanawiał się, dlaczego wciąż tutaj tkwi i wykonuje te wszystkie szemrane rzeczy dla swojego ojca. Kiedyś przecież mógł się usprawiedliwiać tym, by ojciec dał spokój Jeddzie i pozwlaał jej być sobą – ale w obecnej sytuacji? Chyba powoli przestawał już mieć jakiekolwiek motywacje. Jednakże, to nie miejsce i nie pora na takie filozoficzne rozważania.
Faktycznie – jego siostra powoli stawała się wymówką do spotkania z Hazel, choć Zeta dopiero w tym momencie realnie dostrzegł szansę na próbę zaangażowania Hazel. Bo w sumie dlaczego by nie? Dziewczyna wydawała się szczerze jej zaginięciem zaniepokojona. O samej Audrey przecież już nie miał co myśleć, bo najlepsza przyjaciółka Jeddy wyjechała z Lorne Bay, natomiast jego kuzynka Vanessa twierdziła, że również straciła kontakt z Jeddą, a ostatnią wiadomość od niej otrzymała parę miesięcy temu. I o ile najbardziej pomocny – i nieświadomy – okazywał się Jake; tak bezstronność Hazel również mogła okazać się całkiem korzystna. — Usiądziemy? — zapytał, widząc jej reakcję i to jak złagodniało jej oblicze, gdy tylko wspomniał o siostrze. Możliwe, że rzeczywiście Hazel była jedyną osobą, z którą mógł obgadać dręczące go myśli. — W zasadzie w porządku, o ile faktycznie wierzyć wiadomościom, które wysłała do mojej kuzynki — wydusił z siebie, gdy już zapewne usiedli na jeziorem, którego tafla odbijała promienie słoneczne. — Problem w tym, że kontakt nagle się urwał i Nessa – ta moja kuzynka – przestała otrzymywać jakiekolwiek informacje od Jeddy — wyjaśnił jeszcze i nerwowo przeczesał dłonią włosy. Zerknął przelotnie na Hazel i postanowił zaryzykować z jeszcze jedną teorią – wciąż bowiem wydawało mu się, że dziewczyna może coś przed nim ukrywać i być może wie więcej niż chce mu powiedzieć. — Mówi ci coś imię Johann? — spytał ostrożnie, spoglądając jej w oczy.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Mogłaby się wywiązać między Hazel a Zetą dosyć ciekawa konwersacja, gdyby się podzielili swoimi doświadczeniami w kwestii Tingaree. Z jednej strony były one zupełnie skrajne, z drugiej jednak… był wspólny mianownik w postaci bycia ostoją dla ich obojga, choć zapewne rozumieli to w trochę inny sposób. Prawdę powiedziawszy to Haze po części też była „oceniania” przez pryzmat swojego nazwiska, ale w pozytywny sposób – jej dziadkowie prowadzili antykwariat całe swoje życie i lokalna społeczność bardzo ich lubiła. Wiele starszych ludzi kojarzyło Ebenhart z czasów, gdy była młodsza, więc również dosyć pozytywnie w jej stronę się zwracają i wiele razy słyszała, że się cieszą, że antykwariat pozostaje w rękach Ebenhartów, bo jakby przejął to ktoś inny, to nie byłoby to samo. Tak więc z jednej strony byli do siebie podobni… a z drugiej tak zupełnie różni. Przeciwieństwa się jednak podobno przyciągają, więc kto wie, może kiedyś się pojawi między nimi jakieś inne połączenie, a nie tylko Jedda?
Mimo że się nie znały jakoś specjalnie dobrze, to mimo wszystko się od Jed martwiła – ot, niewiele na świecie było ludzi, którym Hazel życzyła źle. W sumie to była tylko jedna taka osoba i już zemsty na niej dokonała, więc w sumie to nie przejmowała się jej osobą, tak długo jak się wywiązywała z zobowiązań. I zdecydowanie chciałaby wiedzieć, że z dziewczyną wszystko było w porządku – może gdyby Jedda była nieco bliższa i miały bardziej bliską relację, to zrobiłaby coś więcej, aniżeli tylko pasywnie czekała, jednakże… nie chciała się też w sumie mieszać.
Mhm – odparła jedynie na propozycję przycupnięcia. Gdyby przyszło im usiąść na jakiejś ławce, to by zrobiła to jak najdalej Zety było to możliwe. Zdecydowanie nie chciała by wchodził w jej strefę osobistą. – To już są jakieś informacje – odparła, choć wcale nie poczuła się jakoś lepiej… wciąż ta cała sprawa z zaginięciem Jeddy była dla niej naprawdę dziwna i nie rozumiała, dlaczego Zeta upierał się, by nie angażować w to policji. Dla Hazel było to totalnie nie do pojęcia. – Nie wspominała żadnych szczegółów? Gdzie jest? Skoro ta Twoja kuzynka dostawała od niej wiadomości… to może dałoby się jakoś namierzyć lokalizację, z której pisała? – Policja zdecydowanie miałaby taką moc – wystarczyłoby, że skontaktowaliby się z operatorem czy cholera wie jak to działa, ale nie miała pojęcia czy Zeta takie rzeczy ogarniał. Z drugiej strony, wcale by się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że jednak potrafił, biorąc pod uwagę w jaki sposób ją wystalkował. – Nie, a powinno? – odpowiedziała, nie wahając się zbytnio. Nie brzmiało to jednak w żaden sposób podejrzanie, a i Hazel spoglądała na Corrente nieco pytająco. Wyglądała jakby rzeczywiście nic na temat tej osoby nie wiedziała...

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Zeta zapewne też kojarzył Ebenhartów – przynajmniej ze słyszenia. Choć chyba pozytywem w tym wszystkim było to, że najwyraźniej rodzinę Hazel nigdy nie spotkała konieczność obcowania z seniorem Corrente. I właściwie w tym momencie Zeta mógł być za to szczerze wdzięczny, bo w przeciwnym wypadku dziewczyna zapewne byłaby do niego jeszcze bardziej uprzedzona. I jeszcze więcej powodów by miała, by go nienawidzić. Choć może na ten moment to zbyt mocne słowo na określenie ich relacji. Póki co Zeta wyczuwał z jej strony jedynie niechęć, a z tym jeszcze mógł jakoś pracować. Nadal nie do końca rozumiał, co w niej było takiego, że faktycznie miał ochotę, by popracować nad ich kontaktem, ale była na tyle intrygująca – tak samo jak jej historia, na której skrawek się już przecież natknął – że jego determinacja nie pozwoliła mu na przejście obok niej obojętnie. I właściwie nie wiedział, dlaczego w sumie zamierzał się przed nią otworzyć i zdradzić jej coś więcej o samej Jed i jego wątpliwościach w tej całej sprawie. Ale chyba zdążył już się przekonać, że niczego z Hazel nie ugra, jeśli nie będzie szczery. Zresztą, ona sama wydawała się mega autentyczna. I zadziorna, tak swoją drogą, ale dla kogoś takiego jak Zeta o wiele bardziej liczyła się autentyczność.
Och, dlaczego sam na to nie wpadłem — oznajmił ironicznie, wywracając oczyma. Zaraz jednak nieco się stonował, zdając sobie sprawę, że propozycja Hazel wynikała z czystej dobroduszności. Odchrząknął więc i posłał jej nieco czarująco-przepraszające spojrzenie, które miało przykryć ten wcześniejszy niemiły ton. — Przepraszam. Po prostu chodzi o to, że to pierwsza rzecz, jaką spróbowałem zrobić. I jaką Vanessa spróbowała zrobić, tak szczerze mówiąc. Tylko, że jesteśmy rodziną z krwi i kości, i doskonale każdy z nas potrafi zacierać za sobą skutecznie ślady — powiedział z rozgoryczeniem. W końcu Jedda – choć broniła się jak mogła – była córką Corrente. I potrafiła doskonale kamuflować swoje przewinienia nawet tak niewinne, jak chociażby ukrywanie lokalizacji przed zamartwiającym się bratem i kuzynką. — Jedda zwłaszcza. Ona jest… dość sprytna, by tak po prostu zniknąć —dodał niechętnie i odwrócił na moment wzrok. Prawdę powiedziawszy, chyba się tego po niej mógł spodziewać prędzej czy później.
Westchnął cicho na jej odpowiedź i potrząsnął głową. — Nie, niezupełnie. Po prostu pomyślałem, że może miałyście okazję plotkować o chłopakach czy coś w tym stylu — wyznał i po raz kolejny uświadomił sobie, że chyba Hazel naprawdę niczego przed nim nie ukrywała i rzeczywiście jej relacja z Jeddą nie była aż tak zażyła. Wciąż w to trochę powątpiewał gdzieś tam ostatkiem nadziei i sił, ale z każdą kolejną taką rozmową, musiał przyznać, że Hazel chyba naprawdę nie kryje jego siostry. Pewnie byłby mocno rozczarowany, gdyby jednak okazało się, że dał się nabrać. — Johann to były chłopak Jeddy. No, może nie taki były, ale jakiś czas temu zaginął bez słowa. Sprawa się przedawniła, a policja porzuciła już poszukiwania uznając, że prawdopodobnie po prostu miał dość wszystkiego i wyjechał. Ale Jed nie chciała dać za wygraną i trochę zafiksowała się na punkcie wyjaśnienia tej całej sprawy… — wyjaśnił w dużym skrócie.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Może dziadkowie Hazel by wiedzieli coś więcej na ten temat, jednakże ona sama wiele lat spędziła poza Lorne, więc nie zdążyła poznać bliżej starszego Corrente i się zorientować, czym dokładnie ta rodzina się zajmowała. Jednocześnie nie rozmawiała na temat Zety z dziadkami, bo nie widziała w sumie takiej potrzeby. Niepotrzebnie pewnie by się martwili. Może gdyby jednak o nim napomknęła, to by została przed nimi ostrzeżona czy coś w ten deseń – tak, była kompletnie nieświadoma wielu spraw i uważała Zetę po prostu za zbyt… wścibskiego człowieka, który się wprosił bez jakiejkolwiek zapowiedzi. Bo skoro udało się mu ją wyśledzić w Internecie, na pewno natknął się na stronę antykwariatu czy profil na Instagramie, gdzie były podane wszystkie informacje. Haze, po przejęciu biznesu po siostrze, wprowadziła trochę innowacji, żeby się utrzymać, jak chociażby właśnie ten Instagram, za pośrednictwem którego mogła nawet sprzedawać online, dzięki czemu nie była ograniczona do mieszkańców miasteczka
Och, no tak, zapomniałam, że naoglądałeś się Mr. Robot i jesteś naczelnym hakerem Lorne Bay – powiedziała nieco ironicznie, jednocześnie wywracając przy tym oczami. Ona nie rozumiała jego podejścia w tej kwestii. Gdyby to Neva nagle zniknęła i przestała się z nią kontaktować, to od razu by się skontaktowała z policją, no ale co ona tam mogła na ten temat wiedzieć. – Ciekawa z was rodzina – odparła jedynie na te wiadomości. Nigdy by nie przyszło jej do głowy, żeby zacierać za sobą ślady, tak by najbliżsi nie potrafili jej odnaleźć. Nie żeby potrafiła, ale gdyby miała taką wiedzę, zdecydowanie by z niej nie skorzystała. Nie ma jednak co porównywać jednej relacji rodzinnej do drugiej. Zwłaszcza, że Hazel nie zdawała sobie wiele sprawy na ich temat.
Cóż, od samego początku mówiła mu, że nie miała pojęcia, gdzie Jedda się znajdowała i nie zamierzała w żaden sposób tego ukrywać. To że jej nie wierzył, to już była inne sprawa, na którą nie miała większego wpływu. I jak miały z Jed jakąś powierzchowną relację, ale nie wchodziły zbytnio głęboko w swoje prywatne życie. Raczej rozmowy ograniczały się do tematów około treningowych.
Nie, nie rozmawiałyśmy. Mówiłam, że głównie się spotykałam z Jeddą na lekcje surfingu – odparła. Bardzo nie lubiła się powtarzać, ale najwidoczniej musiała, skoro potrzebował takiego potwierdzenia z jej strony. – Naprawdę chciałabym Ci pomóc w tej kwestii, ale nic nie wiem, może w końcu mi uwierzysz – westchnęła ciężko. Może i nie przepadała jakoś specjalnie za Zetą, ale zdecydowanie nie zamierzała go w tak ważnych sprawach okłamywać. Sympatie i antypatie czasem muszą zejść na boczny plan.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
maks przepraszam </3

Nieomal parsknął śmiechem na jej ironiczną odzywką, jednakże zdołał jednak ukryć wszelkie emocje. Musiał przyznać, że jej zadziorność naprawdę mu imponowała i to, że rzeczywiście odpowiadała mu tak szybko i ironicznie. Bo faktycznie ¬– on naczelnym hakerem może i nie był, ale posiadał jakieś umiejętności hakerskie, a czego nie potrafił to zrzucał na głowę Jake’a i oczekiwał zawsze owocnych rezultatów, za które słono płacił. W sumie dla niego nic z tych rzeczy, o których jej wspomniał nie było niczym nadzwyczajnym, bo właściwie były w jego rodzinie od zawsze. — Bycie Corrente jest ciekawe — mruknął tylko w odpowiedzi, odwróciwszy od niej wzrok. Miał to być żart, ale jego głos rozbrzmiał głębokim rozgoryczeniem. Cóż, niemal od dziecka musiał radzić sobie z różnymi przeciwnościami losu w postaci wyłamywaniu zamków, byciu ulicznym kieszonkowcem, bronieniem siebie i Jeddy, i wielu innych sprawach, które albo zapamiętał jako życiową lekcję, albo wyparł z pamięci z wielu względów. Pewnie nie każdy dzieciak w wieku sześciu lat potrafi wyłamać kłódkę i zwinąć drugiemu dzieciakowi rower, ale Zeta potrafił. Dlatego pewnie jej dziadkowie zdecydowanie by ją przed nim ostrzegli. Zresztą, nie tylko z powodu tego, jaki był sam Zeta, ale z powodu jego rodziny i ogólnej opinii w Tingaree o niej. Ktoś mógłby się zastanawiać, dlaczego Jedda była tak bardzo różna od niego – i właściwie Zeta zawsze uważał, że była to poniekąd jego zasługa, że Jed nie musiała robić żadnych z nielegalnych i podejrzanych rzeczy. Chyba jako jedyna, bo nawet jego kuzynka Vanessa była przecież w jakiś sposób powiązana z półświatkiem, który reprezentowali. Nessa z kolei była geniuszem, jeśli chodziło o podrabianie fałszywych dowodów. Nie miała sobie równych. A z kolei Zetę sprowadzono do roli przedstawiciela i negocjatora w transakcjach i wszelkich innych sprawach „biznesowych”, co poniekąd przyjął z ulgą.
Zerknął na dziewczynę przelotnie. Chciał jej wierzyć i prawdopodobnie podskórnie nawet był w stanie jej uwierzyć – w końcu chyba nie miała powodów, by ściemniać – ale w tej chwili chyba po prostu chwytał się tonącej brzytwy. Westchnął nieco rozeźlony z powodu nienawiści do siebie i do całego świata, i wbił w nią czujne spojrzenie. — Okej, wybacz. Widocznie jestem już mocno zdesperowany — oznajmił z gorzkim i suchym roześmianiem się. Mówił prawdę – w końcu naprawdę był zafiksowany na punkcie znalezienia siostry i dlatego wszędzie węszył spisek i każdy z jej otoczenia wydawał się podejrzany. Z każdą kolejną minutą jednak zaczął uważać, że Hazel nie będzie w stanie mu pomóc. I trochę go to bolało.
Hazel Ebenhart
Właścicielka antykwariatu — Basara
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ex-baletnica, która musiała zrezygnować ze swojej kariery ze względu na kontuzję. Uprawia yogę, czyta książki w parku i nie bardzo wie co zrobić z tym całym wolnym czasem, który ma odkąd zaprzestała profesjonalnego tańca.
Nie ma problemu <3

Prawdę powiedziawszy to niewiele osób spodziewało się po niej takiego zachowania – była przecież baletnicą, a te często kojarzyły się z gracją i delikatnością. Hazel oczywiście takowe posiadała, inaczej nie osiągnęłaby tych swoich sukcesów, ale jedynie na deskach sceny. W prywatnym życiu zdecydowanie potrafiła o siebie zadbać i mieć dosyć cięty język. I o ironio – to właśnie balet ją tego nauczył. Bowiem nawet jeżeli się tańczy w jednym zespole, to nigdy się tam nie ma koleżanek. Wieczna rywalizacja, docinki na temat wyglądu, wagi, wszechobecna zazdrość, że ktoś dostał lepszą rolę od nas. Gdyby Ebehart nie miała ciętego języka i silnej psychiki, to zapewne odpadłaby gdzieś na etapie szkoły baletowej.
Zdążyłam zauważyć – odparła. Zdecydowanie im dłużej Zetę znała, tym bardziej była pewna, że raczej nie chciałaby mieć zbyt wiele z nim wspólnego i z minuty na minutę wydawał się coraz bardziej podejrzany. Prawdę powiedziawszy, to Hazel zaczęła się zastanawiać kim tak naprawdę była sama Jedda. Jasne, nie były ze sobą blisko i tak naprawdę Jed uczyła ją jedynie surfować, nie zmieniało to jednak faktu, że sprawiała zupełnie inne wrażenie niż jej brat i nie posądziłaby ją o jakieś nie do końca legalne działania… no a Corrente tak. Bo sam fakt, że próbował namierzyć siostrę chyba pod to podchodziło?
No niestety, ale Zeta zdecydowanie wpadł pod zły adres, jeżeli chodziło o szukanie swojej siostry… choć trochę zajęło mu zrozumienie tego, prawdę powiedziawszy. Od momentu spotkania w jej antykwariacie twierdziła, że nie ma nic z tym wspólnego i Jedda niczym się nie dzieliła, ale najwidoczniej Corrente potrzebował nachodzić ją nieco dłużej, upewniając się, że nie kłamie.
Nie ma za co, rozumiem, że martwisz się o siostrę – odpowiedziała. Może zabrzmiała trochę szorstko, co nie do końca było jej intencją. Po prostu nie lubiła, gdy ktoś podważał jej prawdomówność. Po prostu. – Co nie zmienia faktu, że nie pochwalam sposobów prób odnalezienia Jed – dodała zaraz potem, co by sobie Zeta przypadkiem nie pomyślał, że zaczęła darzyć go jakąś sympatią, albo, co gorsza, zgadza się z jego metodami działania. Bo zdecydowanie tak nie było.

Zeta Corrente
MANAGER — THE PRAWN STAR
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Zamieszkuje dzielnicę Tingaree i jest w 1/3 Aborygenem. Pracuje jako manager w the prawn star , bo to tak ładnie wygląda w CV, a gdy nie udaje przemiłego chłopca to pomaga ojcu w szemranych interesach. Obecnie chodzi wściekły na cały świat, bo jego siostra wyjechała i zostawiła go w tej zapadłej dziurze.
Właściwie wszystkie te cechy, które Hazel wykreowała w sobie poprzez balet, w przyszłości miały tylko okazać się jeszcze bardziej atrakcyjne dla Zety. Zresztą; jej cięty język i postawa, która jednoznacznie pokazywała, że Hazel nie jest osobą, która daje sobie w kaszę dmuchać – to wszystko sprawiało, że dziewczyna podobała się Zecie już w tej chwili. Przykuwała uwagę, co musiał przyznać bezapelacyjnie. Zresztą, to była tylko kwestia czasu, by oboje dowiedzieli się, jak w zasadzie podskórnie wiele ze sobą mają wspólnego. Póki co Zeta kierował się tylko przeczuciem. I chęcią odkrycia zagadki co naprawdę stało się z Jeddą, a do tego potrzebował wspólnika zbrodni.
Niestety jego odczucia były najwyraźniej zupełnie odwrotne do tego, co czuła Hazel. Być może Zeta nie zrobił jeszcze niczego, by zyskać w jej oczach, ale i tak spuścił nieco z tonu. Skinął natomiast w odpowiedzi na jej słowa, bo cóż innego miałby powiedzieć? Naprawdę martwił się o siostrę i był gotów zrobić wszystko, byleby tylko ją odnaleźć. Nie widział jednak szansy w tym, by Hazel miała okazać się jakkolwiek przydatna. Bo jeśli nie kłamała – a naprawdę wszystko wskazywało na to, że nie – to chyba nie wnosiła niczego do owej sprawy. Była jedną z osób, które widziały Jeddę po raz ostatni, ale wszystko wskazywało na to, że było to naprawdę przelotne spotkanie. Takie, które zupełnie nic nie znaczyło w owej sprawie zaginięcia Jed.
Zeta bynajmniej jednak nie zamierzał się poddać. Po prostu postanowił, że obierze inny kierunek działania. Zaangażuje bardziej Hargreevesa w przeszukanie laptopa. Spróbuję nakłonić Vanessę do prób skontaktowania się z Jeddą. Najwyżej samodzielnie odbędzie jakąś podróż w ostatnie miejsce, w którym widziano jego siostrę. Póki co nie mógł zrobić nic więcej i dość boleśnie dotarło do niego, że nie może niczego więcej oczekiwać od samej Hazel. — Nie będę zajmował ci już więcej czasu — oznajmił z westchnieniem i podniósł się ze swojego miejsca. Dziewczyna nie wydawała się chętna do prowadzenia dalszej rozmowy, a jej postawa wręcz do niego krzyczała, iż nie darzy go ani gramem sympatii. A Zeta nie był na tyle zadufany w sobie, by nie potrafić odczytać poprawnie energii. — Dziękuję, Hazel, że znalazłaś dla mnie chwilę. — Nie wiedział czemu to powiedział i czemu zabrzmiał aż tak oficjalnie, ale uderzyła go myśl, że przynajmniej na pożegnanie powinien pokazać się z nieco lepszej strony. Hazel Ebenhart

/ zt x2 <3
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Pewnie zanim pogoda się zepsuła..

Dni wolne zwykł spędzać w łóżku, śpiąc. Serio, jego współlokatorka pewnie myślała, że w ogóle go nie ma, bo on sam miał wrażenie, że przenosi się w czasie, zakopany w pościeli, odpływając i wracając do rzeczywistości raz po raz. Zdarzyło mu się wstać się czegoś napić, zdarzyło mu się wyłonić z jaskini do łazienki, ale robił to wszystko w takim trybie zombie, że można go było posądzić o lunatykowanie. Sam nie powiedziałby, że do końca się budził.. Dopiero kiedy musiał zacząć żyć i iść do pracy, albo jeśli poczuł się ze swoim gniciem wyjątkowo źle i czuł potrzebę doprowadzenia się na skraj omdlenia, ćwicząc. Nic z tego nie było zdrowe, tak, wiedział, ale z drugiej strony nie widział powodu, żeby to zmieniać. Tym razem, zamiast spać, miał uczyć Stevie pływać. Dlaczego miał być niby dobrą osobą do uczenia kogokolwiek, czegokolwiek? Nie miał bladego pojęcia, ale ta opcja wdawała mu się znacznie lepsza, od zniknięcia z rzeczywistości na te dwa dni wolnego. A już zupełnie poza tymi racjonalnymi powodami; uważał ją za atrakcyjną, więc opcja spędzenia z nią czasu, pół nago, w wodzie, była mocno przekonująca na tym zupełnie płytkim poziomie. Był w sumie tylko prostym facetem, nie? Totalnie.
Przygotował się na tą wycieczkę porządnie. Wrzucił do plecaka ciuch na przebranie później, bo przecież mokre ubranie było obrzydliwe, zgarnął dwa duże ręczniki i, tak butle wody oczywiście, bo bez wody to on się nie ruszał nigdzie, wiadomo. Miał też nadzieję, że nie będzie świeciło za bardzo; nawet nie chodziło o to, że zamiast się opalać, płonął na słońcu, po prostu.. Jego skóra była tak biała, że mógł ją oślepiać, totalnie jak ten niby-wampir z tej książki dla nastolatek. Tak. Naprawdę to było jego jedyne zmartwienie, ale liczył też na to, że jezioro będzie otoczone wysokimi drzewami, dającymi trochę cienia, chroniąc przed ewentualną patelnią.
Przyszedł po nią, dokładnie tak jak się umówili i szczerze, skoro uważała się za speca od google maps, pozwolił jej nawet prowadzić. Bladego pojęcia nie miał gdzie idą.. I chyba mu to w niczym nie przeszkadzało.
- W sumie.. Nie pływałaś tak nigdy-nigdy? W amerykańskich szkołach nie uczą pływać? - rzucił ciekawie, kiedy tuptali po szlaku, na który normalnie chyba w życiu by nie trafił. Gdzieś w głowie próbował sobie też zrobić miejsce, żeby zapamiętać mniej-więcej gdzie to było, bieganie po ziemi, nie betonie, było przecież znacznie wygodniejsze.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
lorne bay — lorne bay
25 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
It's not the shade we should be casting
It's the light, it's the obstacle that casts it
It's the heat that drives the light
It's the fire it ignites
To nie była randka. To była pierwsza podstawowa i w gruncie rzeczy najważniejsza informacja, którą powinna wbić sobie do głowy raz i porządnie.
Okej, może i mieli spędzać czas tylko we dwoje po tym jak spędzili wieczór trzymając się za ręce na plaży o wschodzie słońca, prowadząc luźne konwersacje o wszystkim, co przyszło im do głowy (łącznie z wilkołakami grasującymi w mglistych lasach w jej dalekim domu). Może i odebrał ją z mieszkania i miał jej pomóc nauczyć się pływać. Może i postarała się wyglądać ładnie, mimo że nie była aż tak odklejona, żeby robić mocny makijaż tuż przed pływaniem – przynajmniej sukienkę miała ładną. No i może… Tylko może była szczerzyła się jak idiotka do telefonu, kiedy zaproponował jej tę całą przygodę i od tamtej pory coś tłukło się mocniej w jej sercu za każdym razem, gdy myślała o tym, że ten dzień się zbliżał…
Ale nie, to pod żadnym pozorem nie była randka. To był tylko spacer dwójki znajomych, którzy zmierzali w stronę jeziora, gdzie mieli spędzić kilka godzin półnago po pas w wodzie.
- To właściwie całkiem zabawne… Tak myślę... Okej, pewnie totalnie nie – stwierdziła, obracając głowę w jego stronę. Uśmiechnęła się lekko. Nie potrzebowała patrzeć cały czas w telefon, żeby pilnować mapy. Ścieżka prowadziła tylko w jedną stronę, nie musiała kontrolować co chwilę, czy nigdzie przypadkiem nie zbłądzili. - Kiedy byłam mała, byłam całkiem niezła w pływaniu. Potem było dorastanie, inne rzeczy na głowie, przestałam chodzić na basen i kiedy później próbowałam się nauczyć, okazało się, że to wcale nie jest tak proste jak było – przyznała i wzruszyła ramionami. - Wiesz, że żegluję? – chyba jeszcze mu o tym nie mówiła. - Z jakiegoś powodu to zawsze dziwi ludzi. Żegluję, ale gdybym wypadła z łódki, pewnie utrzymałabym się na wodzie przez dwie sekundy, a potem… - nie dokończyła werbalnie. Zamiast tego palce jednej dłoni zacisnęła na nosie, drugą uniosła do góry, a potem falistym ruchem zeszła nieco niżej na kolanach, co miało wskazywać, że najprawdopodobniej by utonęła, gdyby coś takiego miało miejsce.

Noah O'Sullivan
barman — moonlight bar
32 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Oczywiście, że to nie była randka.. Bo przecież wychodziła z nim, a on się w takie rzeczy po prostu nie bawił. Chyba jej tego nie powiedział wprost, bo.. z powodu, nad którym nie chciał się zastanawiać, nie chciał jej od siebie odstraszać? Poznała faceta, który był zdecydowanie zbyt pewny siebie i zbyt do przodu i jeszcze miałby jej powiedzieć na dzień dobry, że on to w sumie się nie umawia z ludźmi. On ich tylko wykorzystuje. Tyle że... Tutaj nikogo nie wykorzystywał? A jeśli już, to tylko po to, żeby nie spędzić znów kilku dni patrząc na wewnętrzną stronę swoich powiek i udając, że nie istnieje. Nie brzmiało jak wykorzystywanie.
Słuchał jej odpowiedzi, zerkając na nią raz po raz, lekko się przy tym uśmiechając. W sumie był w stanie to chyba nawet zrozumieć.. I w jakiś sposób miało to sens? Dzieciaki były zwykle cholernie odporne na stres, oczekiwania i inne takie pierdoły, które przychodziły z wiekiem, a które skutecznie potrafiły przekreślić uczenie się czegokolwiek. Parsknął, gdy powiedziała mu o żeglowaniu.
- Nie no, kapok by cię uratował. Mogłabyś pomajtać nogami do brzegu... Chociaż to brzmi jak super niewygodny sposób pływania. - bo chyba zakładała kapok? Gdzieś tam z tyłu głowy był prawie pewny, że jeśli by coś wypożyczała, to musiałaby założyć... Ale z drugiej strony, może miała swoją małą żaglówkę i lubiła sobie igrać ze śmiercią z jakiegoś powodu? Nie mógł oceniać, serio.
- O. Chyba jesteśmy niedaleko, nie? - podniósł rękę, żeby wskazać na coś, co wydawało mu się przerzedzeniem w drzewach. Ich ścieżka prowadziła dokładnie w tamtą stronę.. Istniała spora szansa, że to było właśnie to. - Zaraz zobaczymy, czy serio jesteś z ołowiu i będziesz szła na dno, nie ważne co. - dodał, lekko rozbawiony, a rękę , której przed momentem używał do wskazania kierunku, przesunął do guzików swojej cienkiej, jeansowej koszuli. Zaczynając od góry, niespiesznie rozpinał ją jedną ręką, trochę bezwiednie i nie zwracając na ten fakt jakiejś większej uwagi; mieli pływać, i tak będzie ją ściągał i tak, więc równie dobrze już mógł zacząć.

stevie mayfield
kawka
AR#7194
ODPOWIEDZ