strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
45

Jakieś dwa lata temu mogłoby się wydawać, że Autumn Goldsworthy wygrała w totka. W końcu trafił się jej porządny facet. Taki, który nie miał kartoteki, nie nosił na barkach żadnego paskudnego sekretu związanego z morderstwem, taki, który nie ćpał i nie miał problemów z żadnymi używkami. Do tego był opiekuńczy, szczery, zabawny i obdarowywał Autumn prezentami, które były zawsze trafione i z wyczuciem. Bo nie chodziło przecież o niepotrzebne wydawanie kasy – tylko o znajomość swojej połówki. Chyba wszyscy w jej otoczeniu mówili jej, że ma cholerne szczęście, i że lepiej trafić nie mogła. Problem w tym, że właśnie ten argument uderzał w Autumn najmocniej. Może i ona lepiej trafić już nie mogła, ale Colton? On zdecydowanie mógł. I zasługiwał na kogoś, kto odwzajemni jego uczucie z pasją i namiętności. Natomiast Autumn z każdym kolejnym dniem ich związku dochodziła do wniosku, że chyba nie będzie tą osobą.
Myślę, że powinniśmy zerwać — powiedziała nagle i zupełnie znikąd, podnosząc głowę i odkładając na bok nóż, którym kroiła paprykę w swoim mieszkaniu. Choć w zasadzie to wcale nie tak, że owe słowa wzięły się całkowicie z próżni. One krążyły po głowie Autumn już od dłuższego czasu, tylko nie miała pojęcia, w jaki sposób je sformułować i wydobyć na powierzchnię; nie miała pojęcia, jak mogłaby je tak bezkarnie wypowiedzieć, patrząc Coltonowi prosto w oczy. Trochę się zresztą bała, bo przecież Colton Brooks już swoje przeszedł i nie była pewna czy zniesie kolejne odrzucenie. Ona sama wiedziała, że nie chce być porównywana do jego byłej narzeczonej-niedoszłej-żony. Ale jednocześnie wiedziała, że tak naprawdę wcale nie chce planować wesela, po to, by w ostateczności stanąć z Coltonem na ślubnym kobiercu. I owszem – przecież zdarzyło im się snuć wizję. Zdarzało im się rozmawiać na tematy ewentualnych zaręczyn i na docinki ze strony rodziny zwykle odpowiadali pewnie już niedługo albo tak, planujemy zaręczyny. I zawsze tym słowom towarzyszyła radość i rozbawienie, i szczery uśmiech. Tyle, że w pewnym momencie Autumn zdała sobie sprawę, że owe formułki wypowiadają już automatycznie, niemal jakby wyuczyli się ich na pamięć albo po prostu zbywali swoich rozmówców z przekorą. A przecież nie tego chciała dla Coltona, a już zdecydowanie nie tego chciała dla samej siebie. Co jeszcze gorsze i do czego doszła całkowicie zresztą niedawno, a co do tej pory sprawiało, że ślinę przełykała z goryczą i obrzydzeniem do samej siebie – Autumn chyba wcale nie chciała spędzić reszty życia z dobrym i miłym Coltonem.
I cóż, wiedziała, że jej rodzice zapewne zapłaczą się na śmierć, bo po tej całej wtopie z Lukiem (i po nieudanym związku z Bergmanem, który wyrządził ostatecznie więcej szkód niż dobrego) naprawdę sądzili, że Colton będzie tym jedynym; że będzie idealnym zięciem; i że nigdy nie skrzywdzi Autumn. I co do tego ostatniego, Autumn była przekonana, bo na swój pokręcony sposób Colton ją przecież kochał. I ona kochała jego. Naprawdę mocno. Ciężko nie kochać kogoś, kto tak bardzo cię szanuję jako jednostkę i tak bardzo się o ciebie troszczy. I ona go szanowała. Dlatego właśnie musiała z nim się rozstać. — Tak. Naprawdę powinniśmy zerwać — powtórzyła raz jeszcze, ale tym razem z większym przekonaniem niż wcześniej.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
  • #16
Heh, zabawne. On by siebie nigdy porządnym nie nazwał, ale jak uderzać w kartotekę to faktycznie takiej nie miał. Mimo swego ogólnego obojętnego czy marudnego nastawienia to został na tyle dobrze wychowany, że potrafił się zachować. Prawdą też było to, że potrafił się starać kiedy mu zależało. A zależało mu przecież na Autumn. Zależało mu jeszcze zanim zaczęli ze sobą chodzić bo wszak długo się przyjaźnili. Nie chciał jej stracić... ale czy to przywiązanie głównie trzymało ich związek? Zawsze, gdy tak myślał próbował się skupić na czymś innym. Między Cami, a Autumn miał inne dziewczyny, ale zawsze znajdował się powód do zakończenia związku. Raz była to jego wina, raz strony przeciwnej, ale o powód zakończenia zawsze było łatwo. W przypadku jednak Goldsworthy nie chciał jej stracić. Kochał ją w stu procentach tyle, że... chyba nie w sposób stricte romantyczny. Z początku mu się wydawało, że tak właśnie jest bo Autumn niczego nie brakowało i to super zakochać się w najlepszej przyjaciółce, która odwzajemnia te uczucia, prawda? No właśnie... A może za dużo nad tym myślał? Sam już nie wiedział. Też uważał, że akurat Goldsworthy zasługuje na kogoś kto będzie ją kochał ponad wszystko. Oczywiście nikt nie był tego godzien i Brooks nie zaakceptowałby nawet jakby jakiś ideał był z Autumn, no ale przyjaciel już ma taką rolę.
I wtedy. Tak całkiem znienacka to ona wyrzuciła z siebie słowa o zerwaniu. I mimo, że sam Colton miewał te myśli to i tak był zaskoczony. Zamiast jednak automatycznie założyć, że czują podobnie to wiadomo, że góra myśli mu się zwaliła do głowy i to nie bardzo pozytywnych - o sobie. Osobiście uważał, że przebolał niedoszłą małżonkę - acz sprawy za zamkniętą nie uważał do końca. Nie mniej Goldsworthy była pierwszą kobietą po Cami, przy której dopuszczał ślub - mimo, że wiele razy powtarzał, że nie chce się żenić. Chyba powinien docenić, że tak wcześnie Autumn woli zerwać niż uciec sprzed ołtarza.
- Ykhm... - musiał odchrząknąć po tym jak ponownie powtórzyła swe wyzwanie bo jednak zaskoczyło go to na tyle, że za pierwszym razem za długo cicho siedział. - I tak długo ze mną wytrzymałaś - skomentował, masując sobie kark kiedy tak siedział przy blacie kuchennym. Co innego mógł pomyśleć? Niektórzy mieli o nim o wiele lepsze zdanie niż on sam. Co prawda była to garstka osób, dla których nie był chamem wytykając im wady - jak miesiąc temu kiedy to przez to stracił pracę... nie żeby pierwszy raz i się nie przejął bo szybko nową znalazł. - Wiesz, że cię kocham? I wiesz, że nie lubię kłamać - kłamstwa go męczyły, więc musiał to podkreślić. Przy okazji przedłużając swoje odpowiedzi bo sam nie był pewny jak się zachować. Nie chciał jej stracić, ale też uważał, że lepiej jak się rozstaną. Ale nie chciał jej stracić... No i czy druga część nie brzmi okrutnie? Nie miał problemu z byciem okrutnym skoro prawda tego wymagała i pewnie Autumn też tego doświadczyła nieraz, ale teraz serio obawiał się, że cokolwiek powie to sprawi, że jego najlepsza przyjaciółka opuści jego życie na zawsze.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
W zestawieniu tych wszystkich chłopaków/mężczyzn, z którymi umawiała się do tej pory Autumn, Colton był jak najbardziej porządnym facetem. Bez kartoteki, bez żadnych przewinień, bez choćby cienia chęci zboczenia ze ścieżki prawa. Zdecydowanie był tym, który raczej by chronił Autumn, aniżeli namawiał do czegoś złego, za co później im obydwóm przyszłoby płacić konsekwencje. Był dla niej miły, kochał ją i z pewnością słuchał jej słów i narzekań, i wszystkiego, z czym tylko Goldsworthy chciała się z nim podzielić. Można powiedzieć, że był dla niej idealny i w tym trochę tkwił problem. Colton był tą osobą, którą jej rodzice szczerze uwielbiali i trzymali kciuki, by to on okazał się mężczyzną, z którym Goldsworthy będzie chciał spędzić resztę swojego życia. Lubili go i zapewne już na tym etapie traktowali go jak syna. I dla samej dziewczyny, Colton był niemalże stałym elementem jej życia, bo zupełnie przecież nie potrafiła sobie wyobrazić momentu, kiedy miałaby go zabraknąć w jej codzienności. To byłoby dziwne, wręcz nienaturalne i nie tego chciała. Jakoś też nie wyobrażała sobie, by kiedykolwiek mogłaby go na przykład nie zobaczyć w swoim mieszkaniu o poranku, zanim w pośpiechu wygrzebałaby się do pracy. Tylko, że od pewnego czasu zaczynała mieć wątpliwości czy naprawdę te wszystkie pozytywne emocje z nim związane nie bazują na przyzwyczajeniu.
Patrzyła na niego długo, z bijącym sercem i z wyczekiwaniem, czując jednocześnie, że zaraz chyba serce jej pęknie z żalu, jeśli Colton się nie odezwie. Aż wreszcie to zrobił i po jego słowach, Autumn poczuła się jak śmieć. Zaczerpnęła gwałtownie powietrza. — To nie ty jesteś problemem. Tylko ja — oznajmiła natychmiast, bo naprawdę to nie była kwestia tego, że długo z nim wytrzymała. Aczkolwiek wiedziała, że jej słowa brzmią banalnie i sztampowo, ale mimo to musiały owe słowa paść. Autumn naprawdę nie wyobrażała sobie momentu, w którym miałaby obwiniać o cokolwiek Brooksa. Wiedziała, że to w niej tkwił problem, bo nie potrafiła z nim być chociaż był dla niej naprawdę dobry. — Tak — powiedziała i pociągnęła nosem. — Ja ciebie też, Colti — dodała. Oczy jej się zaszkliły, ale z całych sił powstrzymywała płacz, bo uważała, że to naprawdę nie fair w stosunku do Coltona, by to ona płakała, skoro z nim zrywa. — Tylko, że nie tak jakbym tego chciała — dodała. I ponownie ogarnęły ją wątpliwości, bo co też najlepszego wyprawiała? Wiedziała, że ją kochał szczerze i prawdziwie, a ona miała z tym problem tylko dlatego, że brakowało jej pasji w tym wszystkim? — Kocham cię. Kocham cię jakbyś już był członkiem mojej rodziny. Kocham cię od dawna, bo zawsze przy mnie byłeś, nawet jak na to nie zasługiwałam. I zrobiłabym wszystko dla ciebie — zapewniła drżącym głosem. Wciąż pozostawała po swojej stronie wyspy i musiała pod blatem ukryć roztrzęsione od emocji dłonie. —Tylko, że boję się, że to trochę za mało, że tak naprawdę nie kocham cię w równym stopniu, co ty mnie i tylko marnuję twój czas. Boję się, że pewnego dnia dotrze do ciebie, że to wcale nie tego oczekiwałeś, bo jesteśmy świetnymi partnerami, świetnymi przyjaciółmi, ale tak naprawdę niczym więcej… — Teraz, kiedy Autumn już zaczęła mówić to wszystkie dotychczasowe myśli zaczęły wylewać się z niej niczym strumień świadomości. I miała sobie za złe, że tak to postrzega, bo może faktycznie o to chodziło w życiu? By przede wszystkim zakochać się w przyjacielu i zbudować z nim zdrowy, partnerski związek? A ona to odrzucała w imię jakiegoś głupiego przeczucia, że zachowuje się nie fair wobec Coltona.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Osobiście uważał, że obok porządnego faceta nawet nie stał... w przenośni rzecz jasna bo taki Ezra był nad wyraz porządny, ale wiadomo o co chodzi. Miał wiele wad, o których doskonale wiedział, ale też się większością nie przejmował - jak nagminnym paleniem. Po prostu jak mu na kimś zależało to starał się bardziej niż codzienny Colton. Nie zawsze było to proste, ale próbował być lepszy. Tak więc jeśli widziano w nim "ideał" czy odpowiedniego faceta to była to zasługa tylko i wyłączenie drugiej strony - za to, że dla kogoś takiego chciał być lepszy. Mimo tego wszystkiego i tak rzekłby, że faktycznie był chociażby lepszy od innych facetów jakich Autumn miewała. Za często ciągnęło ją do tych nieodpowiednich, a przecież zasługiwała na więcej. Czy to znaczyło, że Brooks był za grzeczny i dlatego się nim znudziła? Mógłby gdybać, gdyby nie fakt, że mieli podobne powody względem zerwania.
- Wiesz jak to brzmi - skrzywił się po usłyszeniu banalnego tekstu na zerwania. Nie żeby nie chciał jej wierzyć i na pewno nie chciał być zgorzkniały - nawet jak sytuacja go usprawiedliwiała - no ale miał parę zerwań za sobą. Ba, sam używał czasem tego tekstu, a poza tym widział wiele komedii romantycznych - o których chciałby zapomnieć - i oglądał seriale. Wiedział, że w większości przypadków nie jest prawdziwy i przez to jak bardzo go wyeksponowano to mało kto w to wierzył. Nie mógł jednak być na nią zły. Nie przy tym jak widział jak jej ciężko... a następnie mówiła słowa, o których sam myślał od jakiegoś czasu, więc byłoby nie fair jakby zaczął tutaj robić jakąś awanturę. - Oboje wiemy, że ja nie zasługiwałem częściej - według niego taka była prawda, a przy tym chciał ją chociaż trochę rozluźnić. Dlatego też nie przerywał zbyt często i czekał wiedząc, że gdyby to on zaczął tą rozmowę to byłoby strasznie trudno. No i Autumn mogłaby się czuć jak on w tej chwili... Niby powinien to przyjąć spokojnie, a jednak... chodziło przecież o Goldsworthy i strach, że straci ją na zawsze. Ale też skłamałby jakby powiedział, że widzi ich przyszłość razem. Znaczy no... widzi, ale jako przyjaciół co sobie zamieszkają w sąsiednich domkach i będą marudzić na miejscową młodzież podczas, gdy ich małżonkowie będą musieli ich do pionu ustawiać. A kiedy skończyła mówić w końcu wstał, okrążył wyspę i ją przytulił mocno. Nie po to by zatrzymać! Wiadomo, że Brooks siły nie używał przecież żadnej kobiecie, a już tym bardziej nie przecież Autumn. Chciał ją wesprzeć zanim to on zacznie mówić bo pewnie biedna się przejmował równie bardzo jak on... jeśli nie bardziej skoro to właśnie ona miała tyle odwagi aby z tym wyjść. - Nie wiem czy to co powiem będzie jakimś pocieszeniem... Myślę, że kochamy się w równym stopniu. O tym co powiedziałaś też myślałem od jakiegoś czasu - rozluźnił uścisk, gdyby chciała uciec i nie podobało jej się to co słyszy. - Kocham cię. Zawsze kochałem i zawsze będę. Ale jako przyjaciele byliśmy równie super jak teraz. Minus śniadania do łóżka - nie byłby sobą jakby nie próbował na rozluźnienie czegoś przemycić. - Rozumiem co mówisz. Tak myślę... Bo jesteś dla mnie ideałem. Rozumiejąca mnie jak nikt inny, piękna i pewna siebie. A mimo to... z jakiegoś powodu nie czuję tych durnych fajerwerków, o których tyle się gada - i tutaj był wręcz zły na samego siebie. Nie byłoby lepiej, gdyby faktycznie był tym wszystkim mega zdruzgotany? Oczywiście było mu przykro i wszystko go bolało bo jednak chodziło o Autumn, ale nie chciał jej przy sobie zatrzymywać "bo tak".

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn miała swoje niezdrowe ciągoty do nieodpowiednich mężczyzn. Wystarczyło spojrzeć na jej przeszłe związki i nawet nie trzeba było szukać daleko, bo wystarczyło popatrzeć na Luke’a. Owszem, Winfield miał kilka zaskakująco atrakcyjnych dla niej cech, jak na przykład spontaniczność i to, że kochał dobrą zabawę i przekładał ją czasem ponad bezpieczeństwo, no i nie mogła zaprzeczyć, że jako młoda, bo przecież dwudziestotrzyletnia dziewczyna czuła z Lukiem nieustanną ekscytację, ale to wszystko… to wszystko ostatecznie przecież runęło jak domek z kart i Autumn dość trzeźwo podeszła do zakończenia ich znajomości w momencie, gdy Luke zaczął przepadać w narkotykach. Za to Brooks był stabilny. Był jej najlepszym przyjacielem i Autumn wystarczyło tylko usłyszeć tembr jego głosu, by poczuć się w sekundę bezpiecznie. Nawet teraz, podczas tego całego zrywania, chciała się do niego przytulić, by cały ten zebrany w niej niepokój zniknął.
Wiem, ale to prawda. Wydaje mi się, że to ja jestem pełna wad, i że to ty starasz się bardziej w tym związku. I to jest mocno nie fair… — odparła z rozgoryczeniem. Czuła się autentycznie winna, że z nim zrywa i dlatego było jej tak ciężko. Pokręciła nawet gwałtownie głową, nie chcąc wypowiadać zaprzeczenia z obawy, że głos jej się załamanie. Ale to ona na niego nie zasługiwała z tym całym swoim bagażem doświadczeń i zranionym sercem. Jasne, on też miał swoje problemy i szczerze powiedziawszy ta zadra z powodu Cami pewnie niejednokrotnie dawała o sobie znać i przez to Autumn miewała czasem dość. Ale jednocześnie…wykazywała się na tyle zrozumieniem, że przecież Colton w tych ostatnich lata otworzył przed nią swe serce, prawda? Dlatego w pewnym stopniu oboje sobie chyba trochę pomogli.
Stresowało ją to rozstanie i naprawdę pomogło jej to, że Colton bez słowa do niej podszedł i ją przytulił. Zadrżała w jego objęciu i przymknęła oczy, wtulając się z głębokim westchnieniem w jego klatkę piersiową. Poczuła częściową – niewielką – ulgę. Podniosła na niego jednak spojrzenie, gdy to on zaczął mówić. I wbrew sobie, a może ze zwykłej nerwowości, roześmiała się nerwowo, gdy tylko zakończył to wszystko mówić. — O mój Boże, dlaczego jesteśmy właśnie tacy… nieporadni i skomplikowani, i coś nam nie pasuje choć nie wiemy co? — zapytała retorycznie z drżeniem w głosie. Było jej miło z powodu jego słów, ale jeszcze lepsze było to, że poczuła jeszcze większą ulgę, słysząc, że i on ma pewne obiekcje.
Wysunęła się z jego objęcia i odsunęła o krok, ale tylko po to, by stać z nim twarzą w twarz i móc na niego patrzeć i móc chwycić swobodnie jego dłoń. — Hej… chciałam ci podziękować. Za wszystko. — Ścisnęła jego palce i lekko się uśmiechnęła. Oczy jej błyszczały od zebranych w nich łez wzruszenia, ale kompletnie się tym nie przejmowała. Bo przed Coltonem nigdy nie musiała udawać i ukrywać smutku.
Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
30 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Ach, Luke... Spotkał... czy też raczej dopiero spotka go tylko raz pojęcia w dodatku nie mając, że dzielili podobny typ jak o kobiety chodziło. Nie dość, że Autumn to potem Cami. Powinni chyba jednak kiedyś się lepiej poznać. No, ale w tamtym momencie Colton ani myślał o poprzednich facetach swej dziewczyny - za chwilę byłej dziewczyny. Sytuacja była dla niego nietypowa. Pierwszy raz jednocześnie chciał i nie chciał zerwać z kobietą, z którą mógł resztę życia spędzić. Nie chciał jej tracić. Nie chciał jej ranić. Rozsądna część Coltona mówiła mu, że głupotą jest zrywanie bo nie znajdzie nikogo lepszego jak Goldsworthy, z którą się świetnie dogadywał. Durne serce jednak chciało tego większego uczucia. Tych fajerwerków jak to się mówi. Bo nie to, że nie kochał Autumn. Kochał ją całym sercem, ale nie w "fajerwerkowy" sposób. A nawet w sumie nie był pewny czy takie uczucie jest prawdziwe. Czy kiedyś spotka go coś takiego? Może myślał o czymś co się nigdy nie wydarzy? Przecież nie był kimś kto rzuca uczuciami na lewo i prawo, otwierając się przed każdym. Ba, w życiu otworzył się może przed dwiema osobami i tyle. Mógł właśnie całkiem zaprzepaszczać swoje szanse na "normalne", ustatkowane życie.
- Nie odczuwam tego w ten sposób... A wady ma każdy. Mnie też daleko do ideału ku ogólnemu zaskoczeniu - takie maleństwo na małe rozluźnienie bo widać było, iż obojgu ciężko z tym co właśnie się działo. Nigdy nie uważał, że Autumn jest pełna wad. Gdyby mu to przeszkadzało to by nigdy parą nie zostali. Ba, nawet przyjaciółmi. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jaki sam jest. I tak, starał się w związku... i te starania przysłaniały mu też w jakiś sposób prawdziwe uczucia - czy też ich brak. Doceniał jednak Goldsworthy za wiele rzeczy. Sam fakt, że jakimś cudem wytrzymała z nim pomimo jego nieuleczonej zadry z Cami to było coś. Nie sądził by ktokolwiek mógł to przetrzymać, a jemu było ciężko zagoić tamtą ranę. Może, gdyby jednak z Autumn czuli do siebie coś więcej niż tylko przyjaźń to może kiedyś by się zagoiło do końca? Kto wie. Na pewno w tamtej chwili nikt nie przypuszczał, że kiedyś Brooks trafi na uczucia do osoby, z którą problem "Cami" będzie o wiele większy.
- Już taki z nas dziwny duet - westchnął ciężko, spoglądając na przyjaciółkę. - Ja bym powiedział, że jacyś z nas marzyciele co szukają tych co nas "odkomplikują". O ile ma to sens jakiś - ale skoro byli skomplikowani emocjonalnie to nie potrzebowali sensu. Prawdę mówiąc nie miał w głowie teraz innych przyszłych związków. Właściwie był przekonany, że po Autumn będzie się leczył długo. Jednak jedyna rzecz o jakiej myślał to byle jej nie stracić. I jak to zrobić by z pary przeszli znowu tylko na przyjaźń... nie chcąc siebie unikać.
- Na pewno za najlepszą spaloną jajecznice - uśmiechnął się ciepło choć przez smutek kiedy chwyciła jego dłoń i mu podziękowała. - Proszę... choć nie czuję bym zrobił coś spektakularnego. Ale pamiętaj, że twój przyszły gach mu cię traktować jeszcze lepiej ode mnie. To takie minimum - co by miała porównanie. Wiedział, że nie da sobie w kasze dmuchać, ale niech nie myśli zadowalać się jakimiś ochłapami! - Bo inaczej wkroczę - i wkroczyłby! Przyjaciele mają lepszy osąd od zakochany, więc by się nie zawahał. Tak jak i teraz kiedy sam lekko ścisnął jej dłoń, a drugą przetarł policzek swojej już eks... i pocałował delikatnie w czoło. Mógł wprowadzać lżejszy ton, ale bał się strasznie co będzie jak się dzisiaj rozstaną.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn właściwie odczuwała dokładnie to samo – jakaś część jej samej przekonywała ją, że nie znajdzie nikogo lepszego, że właśnie swoim głupim zachowaniem skazuje się na samotność i nigdy nie będzie szczęśliwa, bo straci Coltona. Nie mogła po części uwierzyć w to, że naprawdę puszcza go wolno, ale jednocześnie przekonywała się, że zachowałaby się bardzo niesprawiedliwie, gdyby została. Bo Colton zasługiwał na kogoś super, kto będzie go kochał w całej swojej mierze. Kiedyś Autumn przeczytała, że „Miłość nie rozkłada się po równo w związku. Nigdy nie jest pół na pół. To zawsze siedemdziesiąt do trzydziestu, lub sześćdziesiąt do czterdziestu. Ktoś zakochuje się pierwszy. Ktoś stawia drugą osobę na piedestale. Ktoś staje na głowie, by życie toczyło się gładko i przyjemnie, a partner po prostu załapuje się na ten wózek.” I właśnie tak czuła się Goldsworthy, przynajmniej zanim Colton nie przedstawił jej swoich obaw. Tylko, że Autumn chyba pragnęła być tą, która pokocha kogoś w proporcji siedemdziesięciu procent.
Parsknęła śmiechem i z westchnieniem się do niego przytuliła, by raz jeszcze usłyszeć bicie jego serca. Doceniała to, że naprawdę ma o niej takie dobre zdanie, choć przecież znał ją z poprzednich lat i wiedział, że gdy była w związku z Bergmanem to często miała konflikt z policją; wiedział, że zdarzyło jej się zrobić coś głupiego i nieodpowiedzialnego; wiedział, że żaden z jej byłych nie był porządnym typem i dopiero to on był tym, czego pragnęłaby każda normalna dziewczyna. — To ma sens — przyznała z westchnieniem. Bo faktycznie może oboje mieli za bardzo marzycielskie podejście, może gdyby oboje zeszli nieco na ziemię, to właśnie by się nie rozstawali. Pewnie gdy Autumn opowiadała później o ich rozstaniu rodzeństwu, to oboje popukali się w głowę i oznajmili jej, że jest durna.
Uśmiechnęła się do niego i tylko skinęła głową na potwierdzenie, że znajdzie sobie takiego faceta, który będzie ją traktował jak gentelman i nawet jeszcze wtedy nie wiedziała, jak bardzo wcale nie przestrzeliła z tą myślą. — Wiesz, to nie jest wystarczające pożegnanie — oznajmiła, gdy ją pocałował w czoło i przetarł jej łzy. I pewnie wielu by powiedziało, że nie powinna robić tego, co zrobiła następnie, ale to była Autumn i wiadomo, że robiła wszystko po swojemu, więc wspięła się na palcach i pocałowała go odpowiednio na pożegnanie. — Ale… będziemy się przyjaźnić, prawda? Wiem, że to zazwyczaj takie głupie gadanie, podczas rozstania, ale ja naprawdę cię lubię i chciałabym chociaż spróbować się przyjaźnić — oznajmiła z nagłym popłochem i paniką w głosie, gdy już się od niego oderwała. Zapewne obiecali sobie, że owszem spróbują się przyjaźnić i potem już w niezręczności się rozeszli.
Colton Brooks

/ zt x2 :crying:
ODPOWIEDZ