piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
#5

Nico nie był fanem świąt. Właściwie to był antyfanem świąt odkąd tylko pamiętał. Głównie dlatego, ze ta cała otoczka świąteczna, w której pokazywali mu szczęśliwą rodzinę, prezenty, atmosferę miłości i bliskości po prosty go niesamowicie wkurwiała. ,Bo on tego nie miał. Nie miał nawet jednej setnej tego czegoś. Choinka może i była, ale zawsze sucha i krzywa, zgarnięta z wyprzedaży. Ozdoby były nijakie, tandetne i do siebie nie pasujące, ukradzione pewnie skądś. A zamiast świątecznej uczty i rodzinnej atmosfery, miał schlaną matkę, pretensje, wyrzuty i cóż... schlaną matkę. Nie było prezentów, tylko rozczarowanko, nic więc dziwnego, że totalnie nienawidził świąt i wszystkiego co z nim związane. A że kapitalizm żył sobie w najlepsze, to niestety ten cały świąteczny szajs był mu wciskany prosto w gardło, aż mu się chciało z tego powodu rzygać. Najlepiej na wszystko i wszystkich dookoła. Nie ma też nic dziwnego z tym, że jak znalazł się w centrum miasta i zobaczył dzieci w kolejce do Mikołaja, razem z rodzicami to cóż... no nie wywołało to w nim dobrych emocji, ani uczuć. Bo te dzieciaki pewnie dostaną od rodziców dokładnie to, czego sobie zażyczyły. I dostaną buziaczki, ciasteczka, bajkę na dobranoc i całą resztę szajsu, której on nigdy nie miał. A że był generalnie pijany i to tak dość, postanowił im zepsuć święta! I dlatego właśnie ignorując kolejkę, podbiegł do Mikołaja, wskoczył na jego podest i ukradł mu czapkę! - To nie jest prawdziwe, MIKOŁAJ NIE ISTNIEEJEEEE, to przebieraniec, MIKOŁAJ NIE ISTNIEJEE - wykrzyczał, łapiąc jeszcze za brodę przerażonego Mikołaja i zrywając mu ją z nosa. A potem odskoczył na bok i prychnął zirytowany, po czym zaśmiał się, chociaż bez wesołości. - A ty na co się gapisz? - i rzucił do osoby, która go ewidentnie oceniała za to co zrobił! To znaczy chyba, nie wiem, ale się dowiem, co nie.
lorne bay — lorne bay
30 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Jedno ciało. Dwie osobowości. Jedna historia. Jeśli pragniesz ją poznać, to pamiętaj. Robisz, to na własne życzenie.
Święta. Czas, w jakim jej życie zawsze zmieniało się w koszmar. Sztuczne uśmiechy, radość i prezenty. Wszystko, to było dla Beryl niczym innym jak tylko dodatkiem, do życia. Przecież od chwili, w jakiej dowiedziała się, że jej rodzina ją okłamywała była pewna, że wszystko, co ją otaczało było jedynie otoczką. Niczym innym. Iluzją zapisaną w świecie, jaki znała. W symulacji, jaką dla niej przygotowali. Na szczęście miała jeszcze R. Ta od chwili przebudzenia była zawsze, z nią. Nawet teraz gdy obie przyglądały się zachłannym spojrzeniem facetowi krzyczącemu na całe gardło, że Mikołaj nie istnieje. Było, to takie urocze, a zarazem słodkie. Przynajmniej dla nich. Te wszystkie smutne twarze. Łzy pojawiające się na twarzach dzieci... Wszystko, to było takie piękne. Radosne. Jak nic mogła przysiąść, że nawet poczuła tą magię świąt. Ten nieuchwytny element. Nagle usłyszała głos. Pełen pretensji. Należał, do tego wariata, a przecież wariaci zazwyczaj trzymają się razem. Wariata, jaki obrzucił ją spojrzeniem, a na jej twarzy w pierwszej chwili pojawił się uśmiech, a w kolejnej czysty radosny śmiech wypełnił jej gardło i płuca. Beryl oraz Reina śmiały się niczym małe dzieci, lecz zawieszone w czasie pytanie wreszcie sprawiło cuda. Uspokoiły się. Zerknęły w stronę mężczyzny, jednocześnie puszczając w jego stronę porozumiewawcze oczko i również wykrzyczały tekst, jakim jeszcze chwilę, to on zniszczył życie dzieciakom. Tak właśnie wyglądał, u niej czas świąt. Nie liczył się wcześniejszy wypad na jarmark, z pracodawczynią. Masa roboty pozostawionej w domu... Liczyło się tylko tu i teraz. Radosne niszczenie dzieciństwa innym. One jednak nie ograniczyły się jedynie, do mikołaja. Wprost przeciwnie zaczęły wymieniać każdą okazję świąteczną, mityczne stwory nie pozostawiając przy tym jednorożców w spokoju! Jak szaleć, to szaleć. Prawda? Jednak wszystko, co dobre musi kiedyś się skończyć, a co za tym idzie, wreszcie zamilkła obrzucając mężczyznę rozbawionym dziecinnym spojrzeniem, jakim obdarza się najlepszą zabawkę czy coś w tym stylu. -Dzięki- rzuciła w jego stronę. Tylko tyle. Miała przecież zamiar odejść. Przecież nie będzie wdawać się w dyskusje, bo i po co? Zabawiła się chwilę i tyle. Było miło. Przynajmniej po raz pierwszy, od dawna czuła, się człowiekiem. Nie maszyną pozbawioną uczuć. Nie kimś pustym. Przez chwilę była szczęśliwa. Dziwne uczucie.
nico tribbiani
ambitny krab
Beryl
brak multikont
piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Nico nawet nie wiedział co to są prawdziwe, magiczne święta. Nie wiedział nawet jak sobie je wyobrażać. Jedyne co znał, to oczywiście filmy i seriale, no i opowieści znajomych… ale te okraszane były narzekaniem, jak to w ludzkiej naturze często bywa. Bez narzekania nie ma imprezy, a już na pewno nie rodzinnej ani przyjacielskiej imprezy. Beryl Rees przynajmniej miała jakiś punkt odniesienia, jakieś… no dobre wspomnienia. To ma przecież wiele plusów, bo człowiek zawsze może do tych wspomnień sobie wrócić albo…. no udawać, że to jednak była prawda. Nico coś tam wiedział o życiu w kłamstwie, ale no lepiej udawać że wciąż jest dobrze, niż że jest, mimo że nigdy nie było. Co też należało do tych zdecydowanie smutnych prawd…
No i nie spodziewał się, że kobieta zacznie się śmiać, ani tym bardziej, że po chwili do niego dołączy. Dlatego uniósł brwi i przyklasnął jej, bo oczywiście, należało się.
- Okej, w nagrodę dostajesz czapkę, ale przy okazji wisisz mi piwo - rzucił w sumie bardziej w żartach, chociaż za piwo by się nie obraził nawet takie ze sklepu. W sumie często lepsze niż w barach, a tańsze, co nie.
ODPOWIEDZ