pani psycholog — gabinet zwierzeń
35 yo — 172 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Święta, święta i jeszcze nie po świętach.
Priscilla nie mogła narzekać na nadmiar wolnego czasu. To taki okres w roku, gdzie ludziom szczególnie doskwierała samotność, a wraz z nią do głosu dochodziły bardzo nieprzyjemne myśli. Część ludzi zostawała z nimi sam na sam, nie umiejąc sobie zdrowo poradzić z samotnością. Część to właśnie pacjenci podobni do tych, z którymi rozmawiała Priscilla, którzy chcieli poradzić sobie z tymi emocjami w kontrolowany i bezpieczny sposób.
Szkoda, że ona sama nie miała w sobie tyle odwagi. Przecież zwrócenie się do kolegi po fachu oznaczałoby, że mimo posiadanej wiedzy sama się w swoich myślach zaplątała. I tak, wiedziała gdzieś tam podskórnie, że to bardzo złe podejście, zakrawające nawet o hipokryzje, a mimo to nadal nie sprawdziła kalendarza wizyt jednego z profesorów i szanowanych specjalistów w okolicy. Zamiast tego ubzdurała sobie, że ustrojenie - SAMODZIELNE - domu oraz udanie się - SAMOTNE - w tłum mieszkańców Pearl Lagune i nie tylko, którzy cieszyli się grillowanymi przysmakami morza oraz przygotowywali się do zawodów surfingowych.
A to wszystko w duchu nadchodzących świąt.
Priscilla zaszła do jednej z budek, skuszona zapachem chociaż obiecała sobie, że nie będzie dotykać grilowanego jedzenia do momentu wspólnego, rodzinnego obiadu. No cóż, widocznie silna wola nigdy nie była jej mocną stroną. Na razie jednak przysiadła przy jednym ze stoisk i coraz częściej zerkała w stronę stoiska, w którym trwały zapisy na zawody w budowaniu bałwana z piasku. Pamiętała, że kiedyś całą rodziną brali w podobnych zabawach udział. A teraz? Teraz już była za poważna na takie zabawy, nawet jeżeli serce wyrywało się w tamtym kierunku. I trudno powiedzieć, czy to była chęć obudzenia stary wspomnień czy raczej potrzeba beztroskości i zabawy.
Szybko się jednak wybudziła z tego marzenia, kiedy przechodzący surfer - a przynajmniej tak zakładała po tym jak dostała w głowę - nie zważając na piękną damę w żółtej sukni trącił jej głowę swoją deską. - Ej, uważaj trochę! - zawołała, czerwieniąc się nieco na policzkach, chociaż trudno powiedzieć co naprawdę było powodem rumieńców.
ambitny krab
lenia
abraham | ernest | larabel | novalie