były żołnierz royal navy — prywatny ochroniarz jednej nieznośnej panny
37 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
“People who talk less frequently notice more.”
002

Wystarczyło mu usłyszeć krótkie „dam ci spokój, jeśli…” padające z jej ust, by zaczął słuchać uważniej tego, co Tea miała do powiedzenia. Na ogół nie robił tego zbyt dokładnie, trzeba przyznać; był wrażliwy na słowa klucze, ale kiedy po raz kolejny rozpoczynała tyradę pod jego adresem albo tę drugą spośród ulubionych, mówiącą o jej nieszczęściu i niezadowoleniu z danej sytuacji, po prostu wyłączał się. Pewne rzeczy padały tak często, że mógłby zrobić bingo i pewnie każdego dnia udałoby mu się trafić w kilka pól, przynajmniej po jednym razie. Współpraca z taką malkontentką była naprawdę uciążliwa, ale jednocześnie Hal wiedział już w dużej mierze, czego powinien się spodziewać. Tego jednak nie przewidział w obliczeniach — że któregoś dnia ona tak po prostu zaproponuje, że może przestać uprzykrzać mu życie swoimi pomysłami znikąd, za cenę pozornie niewinnego żartu.
A jednak, zaproponowała. Była to jednocześnie najbardziej idiotyczna propozycja, jaką słyszał od bardzo dawna, a ponadto istniała szansa, że miała go zwyczajnie oszukać, ale uznał, że gra była warta świeczki. Wiedział, że nie chodzi o czapkę — nie potrzebowała czerwonego nakrycia z pomponem do szczęścia, nie wspominając o tym, że lada dzień Cromwell miał wysłać do jej domu kogoś z ozdobami świątecznymi i takich czapek miała mieć prawdopodobnie dziesiątki. Wiedział, że chodzi o sprawdzenie go; pewnie miała go za człowieka, który nie opuści gardy bez względu na wszystko, czy to w pracy, czy po niej. I… taki właśnie był, w zasadzie. Na ogół, bo na fen moment był zwyczajnie zmęczony. Po tamtej nocy, kiedy uciekła przed nim z klubu, kiedy znalazł ją po prawie dwóch godzinach na plaży, miał dość tych infantylnych przepychanek. Gdyby mógł coś przehandlować za dzień spokoju od jej pomysłów i kaprysów niemożliwych do spełnienia, nie wahałby się; dlatego właśnie nie miał żadnych wątpliwości i bez namysłu zdobył to, co sobie wymyśliła — czapkę świetego Mikołaja, jeszcze przed momentem znajdującą się na głowie przyjaźnie wyglądającego staruszka, który stanowił główną atrakcje na jarmarku, otoczony dziećmi domagającymi się prezentów. W scenerii australijskiej wyglądało to tak absurdalnie, że nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo okazywał się być Grinchem w oczach tych pojedynczych dzieciaków, które widziały jego niecny czyn. Ani z tego, że za cenę świetego spokoju zgodził się dobrowolnie spełnić kolejną, niedorzeczną zachciankę. — Tydzień. Nie, dwa tygodnie. Żadnych wycieczek w środku nocy ani wyjazdów dalej, niż do Cairns – postawił swój warunek, zatrzymując się z dłonią zawieszoną w powietrzu; ściskał w niej własność Mikołaja i miał zamiar oddać ją Philo dopiero w chwili, kiedy obieca, że ten warunek zostanie spełniony. O ile w ogóle. Wszak nadal istniała szansa, że zrobił to wszystko na nic.

philotea wingrove
christmas special
-
-
bez pracy — i nadziei
28 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
You are the dancing queen
Young and sweet
Only seventeen
002 —

Była ciekawa, ile gotów był zrobić Harold, aby uzyskać święty spokój. Taki, którego mu nie zmąci swoimi pomysłami, taki, którego w żaden sposób nie zakłóci głupim paplaniem, spokój, na który na pewno bardzo liczył, a którego nie mógł oczekiwać biorąc pod uwagę jej wszystkie pomysły, zachcianki i fanaberie, które co i rusz wpadały do głowy Philo.
Obserwowała, jak analizuje, jak przetwarza, a w końcu podejmuje decyzje. Wszystko trwało nie więcej, jak kilkanaście sekund, w czasie których Harold zrozumiał, że ta oferta jest dobra, że co więcej, ta oferta sprawia, że otrzyma prawdopodobnie najlepszy prezent świąteczny, na jaki kiedykolwiek mógł liczyć. Przez tłum dzieci przedarł się niczym maszyna, a następnie zerwał z głowy Mikołaja czapkę i jak gdyby nigdy nic, niewzruszony tym, co właśnie zrobił wrócił do Philotei. A ona? Cieszyła się, jak gdyby rzeczywiście gwiazdka przyszła wcześniej w tym roku, a jej najlepszym prezentem, który mogła otrzymać była ta czapka i cały akt, który właśnie miał miejsce. Była skłonna za to zapłacić świętym spokojem, ciszą i nieodzywaniem się do siebie, spędzaniem czasu tylko w domu, na układaniu pod choinką prezentów czy rozwieszaniu lampek. To nie była duża zapłata za to, co właśnie miało miejsce. A ona i tak miała być w tym wszystkim sama. Niezmiennie pozostawiona w pojedynkę, otrzymując odrobinę zainteresowania raz na dwa tygodnie, w weekendy. Ale nie narzekała, uważała, że nie ma prawa narzekać, w końcu miała więcej, niż niejedna osoba mogła sobie wymarzyć. Więcej niż sama kiedykolwiek marzyła.
Żadnych wycieczek w środku nocy. Żadnych dalszych wyjazdów. Żadnych głupich pomysłów i zachcianek. Przyjmowanie z godnością odmowy — wymieniła wszystko to, co on sam powiedział i dodała jeszcze więcej od samej siebie, taka hojna była w ramach bożonarodzeniowego cudu. — Umowa stoi, czy zrobiłeś to wszystko na marne? — spytała. W zasadzie to nie wiedziała, jak wiele mogła się po nim spodziewać, tak naprawdę nie znała Harolda, a jej próba poznania go nie skończyła się ani razu powodzeniem. Odpowiadał jej półsłówkami i zachowywał się tak, jak gdyby spędzanie z nią czasu było absolutną koniecznością. A co więcej, nieznośna cecha jaką posiadał, bycie służbistą, sprawiało, że Tea miała odbieraną radość ze wszystkiego, co w przeszłości dawało jej odrobinę rozrywki. Co jej poprzedni kierowca pozwalał robić, a czego obecny kategorycznie zabraniał. Gdyby nie fakt, że widziała czasem z jakim znudzeniem i niechęcią na nią spogląda to mogłaby uznać, że wszystko brało się z troski, którą ją darzył. Ale nie, nie podejrzewała go o posiadanie w sobie takich uczuć względem samej siebie.

harold drysdale
powitalny kokos
bazinga
brak multikont
ODPOWIEDZ