stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
Harper nie dawała niestety Sarclet analogicznych powodów do troski. Życie miłosne najmłodszej córy Callaway mocno jednak kulało. No dobra, nawet nie kulało bo to zakładało chodzenie, a tymczasem ono leżało i kwiczało. Może dlatego Harps tak bardzo była zaangażowana w życie miłosne Scar? Skoro w swoje nie mogła...
Komplement Harper był całkiem niewinny! Tak tylko palnęła, bo na tym etapie jednak nie miała podstaw żeby myśleć że Colton mógłby ze Scarlet coś więcej. Na tym etapie, to wymaga dodatkowego podkreślenia heh. W każdym razie taki Brooks byłby mile widziany w rodzinie, o czym Harpi miała oczywiście zamiar mu o tym powiedzieć. Oczywiście wszystko w ramach niewinnej hipotezy.
- No weź, palenie zawsze można rzucić. A Ty jesteś taki opiekuńczy i chcesz dla Scar jak najlepiej... No to się najbardziej ceni w relacjach damsko-męskich, nie? A nie jakichś tam niegrzecznych chłopców... - zaczęła się głośno zastanawiać, w ogóle nie przekminiając że potencjalnie mogłaby wprowadzić Coltona w jakieś zaklopotanie. No i rodzinne święte Brooks-Callaway to totalnie pełna chata by była! A jak jeszcze jakieś bombelki by do tego doszły, to już w ogóle pełna chata jak w Kevinie. Ale Harper uwielbiała ten gwar rozmów przy świątecznym stole, także zapraszam serdecznie do rodzinki wink wink.
- Wcale a wcale Ci nie wierzę kiedy mówisz że jesteś taki zły! - stwierdziła z rozbawieniem. No dobra, może Colton był dość szorstki na pierwszy rzut oka, ale to nie był żaden tam red flag. Bardziej chyba kwestia kobiety, która do niego dotrze i wydobędzie na światło dzienne drzemiące w nim ciepło. - No jasne, że tak. Wiesz, niby nie powinno się nikogo ograniczać w spełnianiu marzeń, no ale come on! Nie można zjeść ciastka i mieć ciastka jednocześnie - odparła filozoficznie, bo jej zdaniem o to się rozbijało - skoro Joel podjął decyzję o wyjeździe, to nie powinien już zawracać Scarlet głowy. I choć Harper była ambitna i marzyła o wspaniałej karierze, to jednak również wierzyła w miłość i poświęcenie w jej imieniu. Harps nawet nie udawała, że nie jest naiwną romantyczką. I że marzyła o tym, żeby ktoś tak się kiedyś dla niej poświęcił... achhh.
- No, coś w tym jest. Taka rodzinna fucha - stwierdziła z uśmiechem, bo faktycznie pod kątem zajęcia Harps i Scar były bardzo podobne. Ale też prawda była taka, że dla Harper starsza siostra zawsze była inspiracją i w ogromnej mierze przyczyniła się do wyboru zawodowej ścieżki Harperki.
Rozradowana spojrzała na Coltona, kiedy ten zaproponował jej ustawienie się z którymś z jego braćmi. No i niech jeszcze Colton powie o sobie choćby jedno negatywne słowo!
- Wow, byłoby super! Wiesz, nie wyciągałabym od nich jakichś tam szczegółów, ale taka ogólna rozmowa to zawsze jakaś wartość dodana - stwierdziła z przekonaniem. Kiedy życie rzucało ci cytryny, to trzeba było wycisnąć z nich lemoniadę! Lemoniada z Brooksa w tym przypadku. - A ten fotograf to Ezra, prawda? Znamy się, ostatnio podrzucił mi nawet info o konkursie fotograficznym, w którym chyba wezmę udział. I chyba nawet poproszę Ezrę o bycie moim modelem - połączyła wątki i nazwiska, nawet nie spodziewając się że konkurs foto o którym mówiła będzie źródłem największej żenady w jej życiu. No, przynajmniej największej po dwudzistym roku życia! A wystarczyło dokładnie przeczytać regulamin, to by wiedziała że musiała w tym konkursie sfotografować modela całkiem nago...

Colton Brooks
Ach i post numer 200 Harperki! :wohoo:
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
29 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Pozytywne nastawienie sióstr Callaway było chyba ich znakiem rozpoznawczym. Obie widziały w Coltonie pozytywy, które on wolał przyćmiewać swoim ewentualnym marudzeniem - albo pewnością siebie, z której żartował i nie brał na serio. Po prostu nie był jakoś szczególnie do komplementów przyzwyczajony. Zazwyczaj ładnie ich unikał. Nawet jak taka Scarlet wprost go nie komplementowała - jak dzisiaj jej siostra - to wytrzymała z nim już ponad dwa lata, więc coś na rzeczy być musiało.
- Ekhm... Zgadzam się. Takie cechy się bardziej ceni od kogoś kto może nie szanować i w ogóle. Po prostu... dziwnie słyszeć coś takiego o sobie - niby wciąż sobą był, ale jakieś zakłopotanie się pojawiło. W sumie szok bo nie pamiętał kiedy ostatni raz ktoś go tak zaskoczył - w liceum? Koło dwudziestki? Z dobrych parę lat temu na pewno. A tutaj proszę. Wystarczył komplement o jego opiekuńczości - czy jakiejkolwiek dobre cesze - i już nie wiedział o co chodzi. - Domyślam się, że też nie uwierzysz jakbym powiedział, że dbanie o Scarlet to moja praca? - prawda i kłamstwo jednocześnie. Musiał przede wszystkim dbać o jej wizerunek, książki, spotkania i inne takie organizacyjne sprawy by jej kariera się rozwijała. Poza ewentualnymi wyjazdami i spotkaniami z redaktorem lub promotorami, nie miał obowiązku by martwić się o Scarlet. Ale to robił... Jak wtedy kiedy mu napisała, że jest chora, a on przyjechał by ją wesprzeć i nawet pluszowego Lokiego jej kupił - do dzisiaj nie wie co go podkusiło. Oczywiście takie "występki" tłumaczył samemu sobie, że to też część pracy. Dziwna część... taka niewidzialna gałąź... No, jakoś to musiał tłumaczyć by na swoją ludzką stronę nie zwalać. Nawet jeśli autorka posta od razu by go wrzuciła na podwójne rodzinne święta.
- Ech, nie wiem co takim po głowie chodzi. Może dziwna nostalgia i przywiązanie... I głupie nadzieje, że będzie jak dawniej, więc i on w końcu zachowa się tak samo bo pomyśli, że za każdym razem będzie na niego czekać - i się skrzywił bo tak jak nie podejrzewał o to Joela wcześniej, tak teraz lepiej znał Scarlet i się trochę obawiał, że może dojść do czegoś takiego. Zwłaszcza jeśli Scar nie wyleczyła się z niego do końca - a Colton wiedział, że się nie wyleczyła... i pracował nad tym by uruchomić jej wenę właśnie bez męskiego pierwiastka w tle. Oczywiście nie uważał przez to, że jego szefowa jest naiwna, ale domyślał się, że tak zwane uczucia mogą przysłaniać wiele.
- Tak. Jeden z nich to właśnie Ezra. Adam pracuje bardziej w terenie - bo mógł załatwić jednego, mógł obu. I tak, wierzył, że nawet jak któryś byłby przeciwny to go przekona. - Modelem? W takiej pracy go jeszcze nie widziałem. Zachęcam gorąco. Ale może mu tego nie mów bo jak się dowie, że jestem za to jeszcze odmówi - jak to między braćmi. Łatwiej im uwierzyć w złośliwości niż prawdziwe wsparcie. Nie żeby Ezra się by mylił bo Colton był po prostu mega ciekawy jak młodszy braciszek wypadnie na sesji fotograficznej, no ale oficjalnie to wsparcie było! Niech zdobywa doświadczenie! Może będzie chciał zostać modelem jak dobrze pójdzie! A jeśli Colton się dowie o nieporozumieniu jakie wyniknie z tej sesji między Harper, a jego bratem to chyba padnie ze śmiechu. - Tak sobie myślę, że byłoby to dla niego ciekawe doświadczenie. Zwłaszcza, że sam zawsze stoi za obiektywem, a nie przed - no i fotografuje akurat niezbyt przyjemne obrazy i dowody, ale to szczegół. Notabene jakoś tak na plus było mu wiedzieć, że ktoś z jego rodziny dogaduje się kimś z rodziny Callaway. Na święta będzie mniej przedstawiania przynajmniej.

Harper Callaway
Woooow gratulacje! :excited: Podziwiam bardzo! :wohoo:
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
Może jak Colton jeszcze trochę poprzebywa wśród sióstr Callaway to sam w końcu zacznie świergotać tak jak one? W końcu jak to mówią, z kim przystajesz, takim się stajesz! Harper nie widziała póki co w Coltonie ponuraka - moooże jedynie trochę zdystansowanego gościa, ale też przecież nie znała go aktualnie zbyt dobrze.
- Sama już nie wiem, czy jesteś taki skromny, czy tak tylko się ze mną droczysz - rzuciła rozbawiona. Jeśli reakcja Coltona nie była droczeniem, to Harper kompletnie nie rozumiała jego lekkiego zakłopotania. No dobra, sama również peszyła się, kiedy kiedy ktoś mówił jej coś miłego, ale hej, Colton musiał wiedzieć to, że jest opiekuńczym facetem! - Hm... nie, nie uwierzę. To znaczy rozumiem, że dbasz o jej wenę, karierę i tak dalej... No ale nie wiem, chyba Wasze relacje wykraczają już trochę poza te pracowe. No hej, właśnie obgadujemy jej byłego faceta - szepnęła konspiracyjnie, jakby bała się Scarlet ma tu gdzieś porozstawiane podsłuchy. Harper może nie miała aż tak bogatego CV jak Colton, ale nie pamiętała żeby w jakiejkolwiek pracy tak intensywnie omawiała życie miłosne swojego szefa z członkiem jego rodziny. Już nie wspominając o tym, że tak by o swojego szefa dbała z własnej woli - no chyba, że byłby jej kraszem, czy tam miłością życia. No i jakby nie było, Harper i Coltona nie połączyła jedynie troska o Scar, ale także niechęć do Joela. Co musiało być podszyte jakimiś emocjami, prawda? Harper nie była w ciemię bita, więc powoli zaczynała sobie dodawać jedno do drugiego.
- Ale to niemożliwe, żeby było jak dawniej. Ludzie się w końcu zmieniają. W sensie dojrzewają, zmienia się ich podejście... Nawet jak wejdziesz do tej samej rzeki, to przecież prąd będzie już inny - dodała filozoficznie, nawiązując do ich niedawnej wymiany wiadomości. Aż się wzdrygnęła przypominając sobie, co wypisywała o moczeniu stóp! Miała nadzieję, że do żadnego moczenia tam nie dojdzie. Oczywiście to nie była jej sprawa, ale koniec końców chodziło tylko i wyłącznie o troskę o Scar. Dobrze, że razem z Coltonem grali do tej samej brami, bo gdyby Scar dowiedziała się o tej rozmowie, to chyba powyrywałaby młodszej siostrzyczce nogi z tyłka.
- A nie robił tego nigdy wcześniej? Ma całkiem dobre warunki, na bank jest mega fotogeniczny - pochwaliła Ezrę, tak czysto - powiedzmy - profesjonalnym okiem raczkującem pani fotograf. Bo sama miała przecież teraz czysto profesjonalne podejście do sprawy - dopóki nie stanie przed wizją zobaczenia nagiego Ezry, którego przecież już nigdy by nie odzobaczyła. - W sensie... Fotografuje trupy, tak? - dopytała wprost, lekko się wzdrygając. - Jeny, mi to by chyba obiad stanął w gardle jakbym coś takiego zobaczyła na żywo - skrzywiła się. - Ale jeśli faktycznie zostałabym dziennikarką śledczą, to chyba powinnam się jakoś przygotować na takie widoki - dodała po chwili. Wspólne rodzinne Callaway - Brooks na pewno będą ciekawe! I liczne. Chyba musieliby ucztować w stodole, żeby się każdy bez problemu pomieścił! - A słuchaj, nie zgłodniałeś? Mam zupę krem z dyni, nie mogę Cię stąd wypuścić bez sprobowania - wymierzyła w niego zartobliwie łyżkę, żeby wiedział że nie żartuje!

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
29 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Na tą chwilę nie przewidywał aby miał się stać bardziej skowronkowy, ale towarzyski to kto wie. Chociaż też lepiej nie mieć wygórowanych oczekiwań względem kogoś takiego jak Brooks bo jeszcze specjalnie się szczelniej w sobie zamknie. Z drugiej strony może jednak coś było w tym "skowronkowym" powiedzeniu? Jakby nie patrzeć to jeszcze ze dwa lata temu trzymałby się od Harper na dystans - bo na początku to aż tak się nie spoufalał z szefową i w sumie sądził, że go zaraz wyrzuci z roboty. Może faktycznie coś się zmieniło...
- Pewnie i to i to - zdarzało mu się droczyć i skromny też bywał - nie żeby się pokazywał na lewo i prawo bo to dobra cecha, a mu lepiej szły sobie żarty z tymi negatywnymi. - Nie powiem, że nie - wzruszył lekko ramionami bo ciężko było temu zaprzeczyć. Był profesjonalistą, ale też nie traktował Callaway jak maszynki do wypłaty. By tworzyć trzeba mieć wenę i on to rozumiał aż za dobrze. - Akurat co do tego "obgadywania" to pewnie by miała obiekcje. Jeszcze by pomyślała, że coś knujemy - a przecież oni tacy niewinni! Nic nie szkodzi, że sobie tak gawędzą, prawda? Dobrze poplotkować z kimś kto ma podobne zdanie w pewnych kwestiach - a w tej konkretnej kwestii to Scarlet mogłaby mieć zupełnie inne zdanie od tej jakże niewinnej dwójki.
- Głębokie - kiwnął głową z podziwem. - Zgadzam się w stu procentach. Miałem tak ostatnio w sklepie. Zauważyłem chrupki, których nie jadłem od dziecka, więc oczywiście kupiłem. Niestety okazało się, że zmienili skład na "zdrowszy" i smakują teraz jak tektura - może przykład nie najlepszy, no jak producent mógł go tak zniechęcić do ulubionego niegdyś przysmaku! I jeszcze ci napiszą na opakowaniu, że nic się nie zmieniło - kłamcy. Niestety było to też mniej filozoficzne od porównania Harper, które notabene wliczało się według Coltona bardzo na plus. Co chwilę go zaskakiwała ta dziewczyna. - Wolałabym żeby się nie sparzyła jak ja - nawiązywał naturalnie do Joela, a nie do chrupków bo ich może akurat nawet nigdy nie jadła. Tylko co mogli zrobić? Czy w ogóle coś mogli? Czy to wtedy podchodziłoby pod wcale-nie-knucia?
- Hmmm... Chyba nie? Przynajmniej nie pamiętam. Zawsze sądziłem, że jest zbyt nieśmiały do pracy modela - różnych poz, ciuchów i wyrzeczeń każą takim robić, więc on osobiście nie widział w tej roli Ezry, ale może się otworzy przy Harper i skrzydła rozwinie w tym kierunku? - Tak. Fotografuje trupy to najtrafniejsze stwierdzenie. Oczywiście Ci powie, że jeszcze dowody i inne takie, ale trup to raczej jest główny dowód - detektyw Colton w akcji. No, ale ciało jednak było najważniejsze. - Może trochę. Jak będziesz mieć szczęście to unikniesz oglądania takich scen. Śledcza dziennikarka zajmuje się różnymi śledztwami? - i jemu od razu kojarzyła się taka praca ze zbrodnią i niezbyt miłymi dla oka obrazami, ale zbrodnie różne bywały, prawda? Chyba... A może zależało na co się trafi? Sam liczył, że Harper uda się zostać tym kim chciała, i lepiej by oglądała trupy niż sama takim się stała... Tak, ten zawód brzmiał coś niebezpieczne. - Z dobroci serca przyszedłem szafkę naprawić, a mi grożą, eeech. To chyba nie mam wyboru - westchnął ciężko jakby nie dano mu wyjścia, ale skoro pracę wykonał i miło się knuł... znaczy miło się rozmawiało to i zupkę mógł zjeść.

Harper Callaway
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
Już samo to, że Colton spędzał czas z siostrą swojej szefowej coś znaczyło! Harper nie wiedziała jakie relacje Brooks miał ze swoimi poprzednimi szefami, ale jakoś wątpiła że spoufalał się z członkami ich rodziny. A może się myliła? W końcu jakby nie było miała na temat Coltona jednak szczątkowe informacje. Grunt, że na ten moment wystarczyły one, aby ocenić go totalnie pozytywnie.
Tak jak myślała, Colton nie zaprzeczył że relacje jego i Scarlet już dawno wykroczyły poza strefę zawodową. Na ten moment nie miała jednak wyraźnych podejrzeń, że kryje się za tym coś więcej - z naciskiem na "na ten moment". W końcu sama, kiedy pracowała jeszcze w redakcji portalu plotkarskiego, traktowała swojego przełożonego i zespół jako rodzinę, bo łykała ten cały pseudo korporacyjny bełkot jako prawdę objawioną. Ostatecznie szef, czyli głowa tejże rodziny, zrobiła ją w jajo. I tak to bywało z tymi pracodawcami! Oczywiście Scar była inna i na pewno nie miała takich metod jak Max.
- My i knucie, pfff. No chyba, że mowa o wyknuciu dla Scarlet sposobu na uniknięcie złamanego serca - zgodziła się od razu z Coltonem. Dobry team z nich był! Jakby trzeba było, to i Joela się pozbędą... just sayin'.
- O to, to! Joel to właśnie taki zdrowy chrupek. Niby wszystko w porządku, jesz go i nie masz wyrzutów sumienia, ale ostatecznie uświadamiasz sobie, że tak naprawdę potrzebowałaś tych tłustych, nieidealnych czipsów, po których masz całe tłuste palce - co jedna metafora, to lepsza tej dwójce wychodziła! Czasami mniej idealne jest lepsze i daje dużo więcej radości jednak. Na przykład czips, który jest trochę gburowaty, mało skowronkowaty i na nazwisko ma Brooks... Nie to, żeby taki Colton był tłusty i zostawiał ślady na paluchach! Na tym może zakończę ten akapit, bo boję się co napisałabym dalej.
- Ezra nieśmiały? - zdziwiła się, chociaż prawdę mówiąc - nie znała go aż tak dobrze, więc może taka wiadomość nie powinna jej dziwić. - To w takim razie pewnie dobrze się odnajduje w tej pracy, nie musi z nikim gadać... - roześmiała się ze swojego żarciku. Harper na pewno do takiej roboty by się nie nadawała, za bardzo lubiła rozmawiać. Ale tak, żeby mogła dostawać odpowiedzi od rozmówcy, a z trupem to jednak różnie to może być. - Tak, ale niekoniecznie z kryminalnymi. To też wykrywanie różnych afer i takich tam... No, chyba, w sumie tak naprawdę to jeszcze tak na dobre to się tym nie zajmuję - dodała, bo jednak wciąż była w fazie nauk pod czujnym okiem Jacksona. Musiała się najpierw dowiedzieć skąd taki temat w ogóle się bierze, a dopiero potem może ruszać z kopyta.
- Jakie grożą, to same przyjemności są - zaśmiała się i porozlewała zupę na dwa talerze, żeby dać dobry przykład sama też musiała zjeść przecież. - Spędzasz całe święta z rodziną? Czy jednak wolisz wtedy posiedzieć sam? - spytała, siadając sobie na przeciwko Coltona.

Colton Brooks
Agent jednej pisarki — Pracuje wszędzie
29 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Wcale nie niańka, a agent Scarlet Callaway. Poza tym malarz, a pracował w bardzo wielu miejscach, ale jakoś nigdzie nie zagrzał długo miejsca.
Jak tak się zastanowić to faktycznie nie spoufalał się tak z rodzinami szefostwa, ale z drugiej strony nigdy nie wytrwał nigdzie aż dwa lata w tej samej pracy. Pewnie znalazłby sporo niby powodów acz fakt faktem traktował Scarlet inaczej. W zasadzie od samego początku, gdzie podchodził do niej podejrzliwie i niezbyt ufnie przez jej relację z Cami. Na szczęście jak widać poszło to w dobrym kierunku. Chyba... Chyba?
- To byłoby działanie w dobrej wierze, a nie jak ktoś mógłby powiedzieć "knucie" - zauważył, zgadzając się tym samym z Harper i przy okazji dając im w razie czego dobre odpowiedzi na obronę choć sam nie zamierzał się Scarlet spowiadać z tego z kim i gdzie spędza czas wolny, plotkując sobie z jej siostrą. Trzeba też przyznać, że jakby im przyszło się Joela pozbyć to jeden telefon i Brooks bez pytań się zjawia. On w sumie mało kiedy pyta. Nie można im jednak odmówić troski o Scar! Aczkolwiek Colton byłby pewny, że ona by tego tak nie widziała. Za dobrze ją już poznał. Dlatego też jeszcze wtedy o tym nie wiedział, ale choinkowy prezent będzie musiał dostarczyć przez Harper - wtedy w ogóle prezentu jeszcze nawet nie planował.
- Nie mogę się nie zgodzić. Swoją drogą dziwię się, że nie poszłaś w ślady siostry i nie chciałaś książki napisać jakiejś. Metafory masz w punkt - ależ to by była ciekawa opowieść. Pełna interesujących metafor! Niby sam z chrupkami zdrowymi wyszedł, ale porównanie nieidealnego partnera do niezdrowego chrupka to było coś głębokiego ponownie. Sam by siebie takim nazwał, ale głównie dlatego, że tęsknił za tym starym i dobrym smakiem, który niekoniecznie musiał być super zdrowy - jadł to i jakoś wciąż żył. - Myślisz, że jest sposób by jej wyperswadować próby powrotu do niego tak by nie chciała w nas ciskać piorunami? - takiemu Coltonowi na pewno by się oberwało, ale nie wiedział jak takie rozmowy wyglądają między siostrami. Jakby nie patrzeć to miał samych braci i on nie był szczególnie wylewny jak chodziło o uczucia i emocje. Oszczędny w słowach to dobre określenie, o.
- Tak ja go widzę. Jest chyba najbardziej nieśmiały z naszej siódemki. Nie żeby zawsze i do każdego, no ale widziałem go w "akcji" - z drugiej strony najwięcej tego widział w ich "młodzieńczych" latach, więc mogło się pozmieniać, ale... jakoś nie sądził. No i zawsze miał wrażenie, że Ezra jest z Brooksów najbardziej hmm... niewinny? Dobry? Grzeczny? Na pewno swoje miał za uszami, ale Colton porównywał go z resztą braci tylko. - Słuszna uwaga - zgodził się z jej żarcikiem, który był jak dla niego prawdą idealną. - Ciekawe co by pomyśleli koledzy policjanci jakby tak zaczął jednak z "dowodami" gadać - nawet się lekko uśmiechnął na taką dziwną wizję bo na pewno nie zostałby potraktowany jak ktoś normalny. No, ale ciekawie by było! - Cóż... brzmi niebezpiecznie, ale jeśli to Ci się marzy to mam nadzieję, że się uda. A w razie czego możesz mnie dopisać do listy osób, które mają samochód do ucieczki - jak było wspomniane - telefon i się zjawi bo jednak dziennikarz śledczy nie brzmi jak spokojna posadka.
- Z rodziną - zaczął, dziękując przy tym za zupę i zajmując przed nią miejsce. - Urwaliby mi głowę jakbym się nie zjawił. W sumie... też bym im urwał, więc nie mogę się dziwić - już jakoś tak wychowani zostali, że nawet takie nietowarzyski Colton nie wyobrażał sobie aby Świąt z rodziną nie spędzać. - U Was pewnie też gwarno będzie - oboje mieli duże rodziny, a jak ktoś jeszcze miał swoje lub przychodził z kimś nowym to wiadomo - tak przynajmniej strzelał, że i u Callawayów jest podobnie.

Harper Callaway
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
Harper kochała takie akcje z tajemniczymi prezentami od anonimowych darczyńców, dlatego jeśli tylko będzie miała okazję, to chętnie weźmie udział we wręczaniu prezentu od Coltona starszej siostrze! Generalnie to Harper trochę się bała reakcji Scar na wieści o kontaktach młodszej Callaway z agentem siostry. Nie chciała, żeby uznała ze Harps wtrąca się w jej sprawy, ani żeby Colton nie oberwał rykoszetem za to, że odwiedza siostrę szefowej bez jej wiedzy. Dlatego Harper wymyśliła jakąś pierdołę do naprawy (upsss wydało się!), żeby mieć podkładkę, że spotkała się z Brooksem w konkretnym celu.
- No co Ty, w życiu nie chciałabym konkurować ze Scarlet. Chociaż wiadomo, ona jest bezkonkurencyjna. Ale nie powiem, w jakimś tam stopniu zawsze była dla mnie inspiracją - przyznała szczerze, no bo gdyby Scarlet nie weszła na pisarską ścieżkę, nie wiadomo czy Harper również skręciłaby w stronę dziennikarstwa. Może próbowałaby szukać swojej ścieżki w zupełnie innym miejscu? Tego już nigdy się nie dowie. Grunt, że obecnie robiła to, co kochała... No, prawie robiła. Musiała tylko znaleźć jakiś chwytliwy temat żeby zabłysnąć.
- Myślę, że mnie nie posłucha... Mogę chyba tylko negatywnie się o nim wypowiadać, ale czy to by pomogło? Nie mam pojęcia - westchnęła, uświadamiając sobie ze chyba nie miała aż takiej mocy sprawczej. Mogła co prawda rzucić, że "Na Twoim miejscu bym uważała" i takie tam, ale Scar była chyba ostatnią osobą skłonną do ulegania takim tekstom.
Z zaciekawieniem posłuchała tego, co Colton opowiadał o młodszym bracie. Ciekawe, ciekawe, że Ezra zgodził się na bycie jej modelem. Może przed aparatem wstępuje w niego dzika artystyczna bestia?
- Albo zaczął im odpowiadać... Creepy - parsknęła śmiechem, który po chwili stłumiła kiedy uświadomiła sobie że trochę się nabijają z Ezry. Coltonowi to wolno, wiadomo, jako starszemu bratu. A jej? No nie wiedziała!
- Dzięki, Colton. No i widzisz? Kolejny dowód na to, że jesteś sto... tysiąc razy lepszy niż jakiś tam Joel - wywróciła teatralnie oczami.
Na odbitą piłeczkę w temacie świąt przytaknęła głową. Nie ma co ukrywać, w wielodzietnych rodzinach "spokojne Święta" stanowiły oksymoron. U Callaway'ów zawsze było głośno, gwarno, a każdy z domowników wywoływał spore zamieszanie. Ale prawda była też taka, że Harper to kochała i nie wyobrażała sobie spędzania świat w mniejszym gronie.
I tak pojedli zupy z dyni, popili dobrej herbaty, poobgadywali jeszcze Joela. Harper upewniła się, że z Coltona równy gość i nawet w głowie zaświtała jej myśl, że Scarlet naprawdę powinna się koło niego pokręcić!

/zt x 2 <3
Colton Brooks
ODPOWIEDZ
cron