Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Trzeba przyznać, że ostatnia wizyta u Autumn dała mu trochę w kość – i to dosłownie. Lustro, które spadło mu na stopę doprowadziło do złamania palca. I wiele osób zapewne by stwierdziło, że co to niby takiego… cóż, Remington wylądował z nogą w gipsie, mimo że się pytał, czy szyna by nie wystarczyła. Niestety, nie było takiej opcji, więc Orion chcąc nie chcąc, musiał się z tym faktem pogodzić. To sprawiło, że został uziemiony w Lorne na trochę dłużej niż planował tu być i musiał przełożyć spotkanie z klientem w Nowym Jorku. Oczywiście nie bardzo mu się to podobało, ale nie miał tak naprawdę innej opcji.
Został poinstruowany, że musi odpoczywać i tej nogi nie naruszać. Chcąc jak najszybciej wrócić do siebie, był grzecznym chłopcem i nie ruszał się zbytnio z łóżka – nie licząc toalety czy odgrzania sobie jedzenia, który pod nos przynosił mu katering dietetyczny. W tym momencie cieszył się, że na taki luksus było go stać, bo inaczej siedziałby głodny – co jak co, ale gotowanie w tym stanie nie było najlepszą opcją, nie wspominając w ogóle o tym, że Remingtonowi było naprawdę bardzo daleko do szefa kuchni.
Mimo wszystko starał się jakoś względnie produktywnie spożytkować czas spędzony w łóżku – czy to przez czytanie branżowej pracy, czy pracę, która nie wymagała od niego siedzenia przy stole kreślarskim w postaci sztywnych obliczeń, bo nim zacznie cokolwiek projektować, to musiał mieć pewność, że miał w ogóle do tego miejsce.
W pewnym momencie pod oknami jego mieszkania zrobiło się dosyć głośno – ot, jednak nie przejął się tym zbytnio, biorąc pod uwagę, że było Halloween i dzieciaków pełno latało po ulicach. Żeby ułatwić sobie życie i oszczędzić wychodzenia z domu i pukania do drzwi, postawił przed budynkiem kocioł (dosłownie) wypełniony słodyczami po brzegi, by dzieciaki same sobie brały. Była nawet kartka z napisem „samoobsługa”. Może miał trochę zbyt dużo wiary w to, że ktoś nie weźmie wszystkiego dla siebie, ale cóż lepsze to niż ciągłe dobijanie się do drzwi.
No więc gdy zaczął słyszeć uporczywy dzwonek, trochę się zdenerwował. Westchnął ciężko, chwytając za swoje kule, bez których po domu nie chodził, i zaczął kuśtykać do tych nieszczęsnych drzwi.
Już idę! – wydarł się, tak by natarczywy przybysz w końcu przestał dzwonić.
Drzwi otworzył w dresach i zwykłej, czarnej koszulce, z kilkudniowym zarostem i ogólnie w dosyć mało reprezentacyjnym stanie. To co zobaczył, jednak go zdziwiło. Zamrugał, spoglądając na Goldsworthy z lekkim niedowierzaniem.
Autumn? – zapytał, by następnie się zorientować, że stała w roboczych ubraniach. – Gdybym nie znał Twojego ojca to bym pomyślał, że to bardzo udany strój strażaczki. – Zaraz potem zobaczył te wszystkie wozy, gdzieś była w tle policja. – Co się dzieje? – zapytał, widocznie zdezorientowany, jednocześnie poprawiając kule.
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
42

Autumn Goldsworthy nie cierpiała wielu rzeczy. Obecnie dość wysoko w rankingu plasował się Dick Remington, ale zaraz za nim były zmiany halloweenowe. Bo Autumn szczerze nienawidziła pracy w tym jednym dniu. Gardziła wręcz tymi wszystkimi przesadzonymi psikusami i prankami, które kończyły się wezwaniem straży czy policji. Zazwyczaj też przynajmniej jedna trzecia wezwań (jeśli nawet i nie połowa) była fałszywym wezwaniem. Co roku próbowała się wykręcić od pracy w Halloween, ale w tym roku złożyło się parę czynników, które skutecznie uniemożliwiły jej te wykręty.
Po pierwsze, dopiero co wróciła do pracy. Może nie dopiero co – ale faktem było, że całkiem niedawno i głupio by było czegokolwiek żądać, zważywszy na powód, dla którego w pierwszej kolejności znalazła się na przymusowym wolnym. Po drugie, to Dick rozdzielał zmiany. A rozdzielał je tak, by nie widzieli się zbyt często w budynku straży. Postać młodszego Remingtona chyba wkurzała ją przy tej całej sytuacji najbardziej, gdyż kazano jej go przeprosić. Przeprosić! Było to upokarzające, niesmaczne i nieszczere, gdyż w przekonaniu Autumn jemu naprawdę należał się ten kopniak w przyrodzenie. Tak czy inaczej złość na Dicka wcale jej nie minęło, a można powiedzieć, że wręcz się spotęgowała i Autumn mocno musiała się zmuszać do ignorowania w pracy komendanta. Jednocześnie chciało jej się po prostu ryczeć na myśl, że on sobie spokojnie stąpa po ziemi, a Saskia przeżywa najgorszą traumę życia.
Zlecenie, które przyszło dotyczyło samobójcy. Tak przynajmniej uważano na początkowej fazie wezwania. Dlatego Autumn i parę innych osób pojechało we wskazane miejsce przy asyście policji, gdzie z bliska okazało się, że to wcale nie żaden samobójca, a dekoracja halloweenowa. Gdy Autumn przyjrzała jej się bliżej w tym zachodzącym świetle, doszła do wniosku, że postać zaczepiona o barierkę balkonu to opętana Max ze Stranger Things. Za plecami usłyszała złorzeczenie jednego z policjantów na temat tego, że wlepi rezydentowi mandat o kwocie przekraczającej wszelkie poziomy normy. I tu Autumn nie mogła się bardziej nie zgodzić, ale jednocześnie najpierw chciała usunąć dekorację. Zaproponowała, że poinformuje o tym właściciela i spróbuje przedostać się na balkon. Była jednak mocno zirytowana po całym dniu tego typu fejkowych wezwań, które pozornie brzmiały bardzo niebezpiecznie. Dlatego z taką natarczywością naciskała na dzwonek.
Czy mogliby państwo… — zaczęła w miarę swobodnie, gdy drzwi zaczęły się otwierać, ale urwała, widząc mężczyznę w pełnej krasie. Postać o kulach. W dodatku niczym nie przypominająca tego eleganckiego mężczyznę, który był u niej. Natychmiast skrzywiła się na wspomnienie ostatniej wizyty Oriona u siebie i omiotła go spojrzeniem. Dopiero jego słowa wyrwały ją z zamyślenia. — Słucham? — spytała ostro ze zmarszczeniem brwi, bo co ma do rzeczy jej ojciec i jej ubiór roboczy. Jakimś cudem znów się zirytowała. — Co się dzieje? Cóż, zacznijmy od nieodpowiedzialnego i nierozsądnego doboru dekoracji balkonowych — oznajmiła z przekąsem, obdarzając go surowym spojrzeniem.
Orion Remington
Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Orion miał ogromny szacunek do wszystkich służb – czy to policja, straż pożarna czy ochrona zdrowia. Często pracowali w czasie, gdy większość społeczeństwa miało wolne. Czy to święta, czy takie rzeczy jak Haloween właśnie. Dlatego zawsze było mu głupio, gdy potrzebował ich pomocy właśnie w ten dzień. Kiedyś wylądował w szpitalu w Wielkanoc i przyszło mu przepraszać, że się uderzył czołem w szafkę i rozciął przy tym tak brew, że nadawała się do szycia. Do dzisiaj nie wiedział, jakim cudem to w ogóle było możliwe, ale najwidoczniej był mistrzem dziwnych urazów, biorąc pod uwagę ostatnie perypetie u Autumn.
Wiele by dał, by wiedzieć, co jego bratanek wyprawiał, naprawdę! Nie miał jednak o tym zielonego pojęcia i jednocześnie odbijało mu się rykoszetem, bowiem Goldsworthy na nazwisko „Remington” reagowała niczym byk na płachtę. Biedaczek wciąż się zastanawiał, co było z nim nie tak i w jaki sposób mógł ją urazić, zupełnie nieświadomy skąd się u kobiety wzięła ta cała niechęć do jego osoby… Może kiedyś się to wyjaśni.
Ogólnie to nie licząc kotła wypełnionego słodyczami, to dom Oriona w żaden sposób nie był ozdobiony – nie można było znaleźć żadnych dyń w ogrodzie czy innych upiornych dekoracji. Powodów ku temu było kilka – przede wszystkim cały ten kult kiczu, plastiku średnio mu się podobał i zdecydowanie wolał nie kupować chińskich dekoracji. Zaś kwestia dyni była dla niego… cóż, marnowaniem jedzenia, a co jak co, ale Orion starał się żyć jak najbardziej less waste. Drugim, bardziej trywialnym powodem, było to, że po prostu jego obecny stan na to nie pozwalał. Po ludzku nie miał jak ozdobić swojego domu, bo ciężko o to z nogą w szynie. I jak nie dekorował ogródka, tak samo i balkonu, choć los najwidoczniej miał ku temu inne plany.
Sporym zdziwieniem było dla niego zobaczenie Autumn w stroju roboczym, zdecydowanie nie tego się spodziewał. Widząc jej reakcję na głupi żart, w pierwszym odruchu chciał obronnie podnieść ręce, jednak przypomniał sobie, że stał o kulach, więc się powstrzymał.
Wybacz, głupi żart – odpowiedział na swoją obronę. Kolejnych słów jednak się jeszcze bardziej nie spodziewał. Autumn mogła zobaczyć, jak na twarzy Oriona pojawia się zaskoczenie, jego oczy się rozszerzyły. – Dekoracji balkonowych? Z całym szacunkiem, Autumn, ale czy ja wyglądam na kogoś, kto byłby w stanie ozdabiać dom? Rozejrzyj się, nie mam żadnych ozdób w ogrodzie. – Orion się domyślił, że zapewne przez te domniemane dekoracje była cała afera, ale jedno było pewne – on w tej kwestii był niewinny.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Rzeczywiście, na nazwisko, które Orion nosił przecież znacznie dłużej niż Dick, Autumn reagowała niemal alergicznie. Pewnie kiedyś, gdy ta ich relacja zgęstnieje to mu w końcu wyjawi, co stało za powodem jej zachowania, ale jeszcze nie dzisiaj. Póki co, wciąż zupełnie nieświadomie, zbierał sobie u niej minusy i powodował, że tylko wręcz chciała go jeszcze bardziej unikać. A przecież tak na dobrą sprawę to nawet nie zrobił dokładnych pomiarów u niej w mieszkaniu za pierwszą wizytą i wszystko wskazywało na to, że przyjdzie im się spotkać co najmniej jeszcze ze dwa razy. Chyba, że tak jak i w dniu Halloween wypadnie im coś całkiem niespodziewanego. Choć wydawać by się mogło, że jej niechęć względem mężczyzny nieco zelżała, tak po powrocie do pracy, ponownie wykształciło się u niej to uczucie irytacji ilekroć widziała kogokolwiek z rodziny Dicka. Była świadoma tego jak bardzo jest niesprawiedliwa wobec starszego Remingtona, ale mimo wszystko nie potrafiła się przemóc. Dosłownie działo się z jej organizmem tak jak podczas alergii.
Wydawał się autentycznie zaskoczony i przez głowę przeszło jej, że być może Orion naprawdę nie ma pojęcia o dekoracjach na balkonie. Ale to byłoby raczej dziwne… W każdym razie jego słowa utwierdziły ją w przekonaniu, że te dekoracja to jakiś zbieg okoliczności, który będzie łatwy do wytłumaczenia. Niemniej, przyznawanie się do błędu – zwłaszcza przed kimś o szumnym nazwisku Remington, bo cały czas o to się rozchodziło – nie należało do listy jej ulubionych zadań. Dlatego wydala z siebie niezadowolony pomruk, opuszczając nieco jednak gardę i przyglądając mu się uważnie. Istniała też przecież zawsze opcja, że ktoś zrobił to za niego. Żona? Dzieciaki? Właściwie słabo orientowała się w rodzinnej sytuacji Oriona. — Wpuścisz mnie? — zapytała znienacka. — Jeśli to możliwe to chciałabym przejść na balkon — dodała w gwoli wyjaśnienia, spoglądając na Oriona z wyczekiwaniem. Przejście przez dom bezpośrednio na balkon i wykrycie „zabawnego” stanowiło już dobry start do rozwiązania tej sytuacji. — Pozwolenie mi na pewno pomogłoby w wykręceniu się od mandatu, który chcą ci wlepić — dodała nieco ciszej i dyskretnie wskazując za siebie na zirytowanego policjanta, który przypatrywał im się ze zmrużonymi oczyma. W normalnych okolicznościach przyklasnęłaby każdemu policjantowi z wypisanym mandatem, ale tutaj okoliczności zaczęły powoli wskazywać na niewinność Oriona, czego wciąż na głos nie przyznawała.
Orion Remington
Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Trzeba przyznać, że to był pierwszy raz, gdy czegoś takiego doświadczał – choć na razie nie był problemu świadomy tudzież nie wiedział, że nazwisko, które dzielił ze swoim bratankiem było tutaj problemem. Nigdy nie był oceniany przez pryzmat innych i uważał, że wszystko co w swoim życiu osiągnął i opinię jaką miał, to na to sobie zapracował (z lekką dozą szczęścia po drodze, wiadomo). I to pomimo bycia młodszym z rodzeństwa, gdzie zwykle się jest porównywanym do starszego brata czy siostry. Orion zdecydowanie wolałby wiedzieć, co było problemem, bo teraz mógłby zachodzić o głowę, wyrywać sobie włosy i nie wiadomo co jeszcze, a w życiu by się nie domyślił, co było prawdziwym powodem niechęci kierowanej w jego stronę. Owszem, wiedział, że Richard miał swoje za uszami i był święcie przekonany, że pozycję komendanta chociaż częściowo załatwił mu ojciec. Zdawał sobie sprawę z wielu jego problemów, wiedział, że kiedyś był na odwyku. Nie przeszłoby mu jednak przez myśl, że byłby w stanie dopuścić się tak haniebnego czynu. Może z wiary, że nawet Dick posiadał jakiś kręgosłup moralny?
Orion zwykle dekorował dom na Haloween i z wielką chęcią częstował dzieciaki cukierkami, ale w tym roku niestety nie był w stanie tego zrobić. Nic więc dziwnego, że był mocno zdziwiony całym tym zamieszaniem wokół jego domu, a jeszcze bardziej – faktem, że oskarżali go o zły dobór ozdób, których on przecież nie instalował. Nie zamierzał też nikomu niczego utrudniać, więc, gdy Goldstworthy zapytała, czy może wejść, przytaknął głową i od razu zrobił jej miejsce w drzwiach.
Oczywiście, zapraszam – odparł, a następnie przy pomocy kul dokuśtykał do schodów. W tym momencie żałował, że sobie wymyślił dwupiętrowy dom, no ale co zrobić. Krok po kroczku wchodził do góry i czy Autumn chciała, czy też nie, musiała się za nim wlec.
Bez wątpienia dom mógł robić wrażenie i widać było, że jego właściciel zdecydowanie miał pieniądze. Na ścianach można było zobaczyć różne obrazy mniej bądź bardziej możliwe do zrozumienia, co dokładnie autor miał na myśli. Najbardziej ze wszystkich wyróżniał się jednak tryptyk, który przedstawiał zapewne jakąś mitologiczną scenę. Pół nagie nimfy latające po łące namalowane w renesansowym stylu.
Zapraszam – odparł, otwierając drzwi… w sumie to bardziej na taras, aniżeli balkon, bo to był on dosyć spory. Spokojnie można byłoby zrobić grilla. – I chyba wiem co wywołało zamieszanie… ale ja tu tego nie zawiesiłem. Musiało się zahaczyć o barierki – odparł ze spokojem w głosie, będąc zdecydowanie pewnym siebie i nie brzmiał jak ktoś, kto próbował się wytłumaczyć, że on wcale nie jest winny. Ot, zwykłe stwierdzenie faktu. – To jak, obejdzie się bez mandatu? – zapytał, uśmiechając się lekko, jednocześnie poprawiając chwyt kulach.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Otrzepała buty na tyle, na ile mogła na wycieraczce i generalnie stąpała ostrożnie, by mu nie nabrudzić. Podążała za nim powoli i znów przeszło jej przez myśl, iż jego stan był poniekąd jej winą. Skrzywiła się więc do jego pleców, ale szybko zwalczyła to poczucie winy, na które teraz zdecydowanie nie było czasu. — Piękny dom — rzuciła komplementem, kiedy nagle tak w sumie szli po tych schodach. Zdążyła uprzednio się rozejrzeć co nieco i z uznaniem musiała przyznać, że dom Oriona – co chyba nie powinno być dziwne, zważywszy na jego zawód – był naprawdę imponujący w środku. I cóż, niesamowicie w nim wszystko było zapewne drogie. Pewnie niektóre eksponaty przekraczały jej roczną pensję, co od razu przypomniało jej o tym, że Remingtonowie byli po prostu bogaci. Nic dziwnego, że Dick czuł się taki bezkarny. Zapewne myślał, że pieniądze jego rodziny załatwią wszystko. Nawet jeśli Orion zapracował na to wszystko sam – a bardzo możliwe, że tak było – to Autumn na ten moment nie potrafiła sprowadzić tego do tej jednej myśli.
Obrzuciła go krótkim spojrzeniem, gdy podzielił się z nią owym spostrzeżeniem. Doszła do tego samego już będąc na dole, ale stąd ozdoba wyglądała na jeszcze mniej upiorną niż z trawnika. Nawet jakby chciała – a zapewne chciała bardzo – nie mogła go uznać za winnego. Max ze Stranger Things zaplątała się o barierkę, a mimo to powiewała na wietrze jak opętana. — Zobaczymy, czy uda mi się przekonać tego policjanta — odparła beznamiętnie na wzmiankę o mandacie. Po czym przykucnęła, próbując odwiązać ozdobę. — Uwierzysz, że ktoś zadzwonił i zgłosił próbę samobójczą? — spytała w gwoli wyjaśnienia swojej dzisiejszej wizyty, ale wciąż na niego nie patrząc. — Ktoś zobaczył „dziewczynę stojącą na barierce” i zadzwonił na numer alarmowy — dodała jeszcze, siłując się ze sznurkiem, ale jej dłoń nie miała za dużego pola manewru z tej strony barierki. Zobaczyła, że jej kolega po fachu podjeżdża z drabiną, więc podniosła się z kucek, ale nie czekała aż drabina całkowicie przylgnie do tarasu. Jeszcze zanim dźwignia znalazła się wystarczająco blisko, Autumn przechyliła się mocno przez barierkę i dosięgła jedną ręką do zaplątanego słupa, by go rozwiązać. Drugą wciąż trzymała się barierki. Jedna jej noga nieznacznie się uniosła.
Orion Remington
Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Nie przeszkadzał mu jakoś za bardzo bród, była w pracy i nie zamierzał wymagać od niej zdejmowania butów. Zwłaszcza, że jutro i tak przychodziła sprzątaczka, więc tym bardziej. Dla wielu ludzi to mogło wydawać się dosyć… snobistyczne, że ten płacił komuś, by sprzątał syf, który zrobił. Teraz nie bardzo miał jak to robić sam, ale gdy jego nogi funkcjonują w pełni sprawie, to też raczej korzystał z profesjonalnych usług. Czy byłby w stanie zrobić to sam? Jasne, tylko to zajmuje czas, który on mógł poświęcić na pracę, projekty i tym podobne. Nie wspominając o tym, że często bywał poza Lorne i gdy był nieobecny, domem również trzeba było się zajmować. Gdy wracał po długiej podróży, zawsze czekała go świeża pościel w łóżku i lodówka pełna jedzenia – to była wygoda, której Remington nie mógł sobie odmówić.
Dziękuję – odparł jedynie. Czy mógł zacząć się przechwalać, że sam go zaprojektował? Owszem, ale nie widział w tym sensu… i po części wydawało się mu to dosyć oczywiste. Był architektem. Uważał, że jego własny dom był swego rodzaju wizytówką jako profesjonalisty. I owszem, wiele rzeczy tutaj było drogich, ale nie wszystkie – część mebli Orion znajdował w antykwariatach i albo sam je przerabiał, albo szedł do jakiegoś lokalnego rzemieślnika, by to zrobił. I wbrew pozorom przez drogie nie chodzi też o „markowe” – bo na to aż tak nie patrzył. Po prostu nie kupował rzeczy w wielkich sieciówkach. Dębowy stół i krzesła do kompletu zamówił prosto od stolarza, który był wybitnym rzemieślnikiem. Nie wspominając o tych wszystkich obrazach czy innych dziełach sztuki.
Trzeba przyznać, że w duchu ta sytuacja trochę go bawiła, ale aż tak bardzo tego nie pokazywał, starając się zachować względną powagę, bo mimo wszystko ktoś myślał, że jakiś człowiek na jego balkonie chce popełnić samobójstwo.
Będę zobowiązany – odparł, uśmiechając się lekko do Autumn, obserwując ją jednocześnie i jej postępowaniom. – Z daleka po ciemku mogło to tak wyglądać, ale nie ukrywam… dosyć surrealistyczne – powiedział. Trzeba przyznać, że Orion był szczerze zaskoczony tym zbiegiem okoliczności, że akurat przytrafiło się to jemu i Goldsworthy była na służbie.
Widząc jak Autumn zaczyna majstrować przy barierce i jakie akrobacje zaczęła wyprawiać, Orion poczuł się… dwojako. Z jednej strony była w pracy i raczej wiedziała co robi, z drugiej budził się w nim wewnętrzny dżentelmen, pomimo stanu w którym się znajdował i zapewne raczej średniej użyteczności. Mimo wszystko dokuśtykał bliżej Goldsworthy, odkładając przy tym jedną kulę w róg balkonu.
Pomóc w czymś? – zapytał, jednocześnie, mimowolnie, pilnując Autumn, żeby przypadkiem nie wypadła, gotowy chwycić ją za łydkę (byle nie but, który mógłby w ręce zostać).

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Oczywiście Autumn daleko była do choćby wyobrażenia sobie życia, jakie prowadził Orion. Póki co na razie dostrzegała jedynie przepych i przywileje, aczkolwiek… nie raziło ją to aż tak bardzo jak w przypadku Dicka. Być może przyczynił się trochę do tego jej własny ojciec, bowiem, gdy tylko wspomniała, że owszem, Orion był u niej w mieszkaniu, by dokonać pomiarów, do których ostatecznie nie doszło do skutku – jej ojciec mógł wspomnieć coś o tym, że Orion jest naprawdę świetny w swym fachu i wszystkiego dorobił się na własną rękę. Dlatego Autumn naprawdę starała się stopować nieco z ocenianiem mężczyzny. Na te gorąca zapewnienia ojca tylko przewracała oczyma, ale nawet ona musiała przyznać, że wystarczająco ufa swojemu staruszkowi i jego ocenie ludzi. I dość oczywistym było, że jako architekt pewnie sam sobie zawdzięczał wygląd tego domu. Autumn nawet nie sądziła, by mógł komukolwiek zlecić projektowanie wnętrza, skoro to była właściwie jego broszka. Nie miała pojęcia o znaleziskach z antykwariatu i własnych przeróbkach, ale zapewne byłoby to coś, co by jej zaimponowało. Zresztą, gdyby trochę spuściła z tonu, to zapewne wiele innych rzeczy by jej zaimponowało nieco bardziej.
Faktycznie był to olbrzymi zbieg okoliczności i nawet Autumn trochę było ciężko w to uwierzyć. Właściwie podświadomość podpowiadała jej, że los się na nią uwziął i zesłał na jej drogę Oriona Remingtona, którego bynajmniej w swoim życiu po tych wszystkich przejściach z Dickiem, nie potrzebowała. Nie dość, że naprawdę nie cierpiała zmian w pracy w Halloween, to jeszcze na ten moment nie przepadała szczególnie za Orionem. Nie z jego winy. Zupełnie nie. Ale mimo wszystko była trochę teraz jak bohaterka Dumy i Uprzedzenia albo Perswazji, albo innej książki Jane Austen i była właśnie… cóż, uprzedzona. Wolała, więc trzymać się na bezpieczny dystans.
Oczywiście z pozycji, w której się znalazła – przechylona przez barierkę – nie miała możliwości tak naprawdę zobaczenia i ocenienia tego, że się do niej zbliżył. Prawdę powiedziawszy, myślała, że Orion wciąż znajduje się w bezpiecznej odległości, więc tym bardziej przechyliła się, próbując dosięgnąć sznurka. — Nie robię tego pierwszy raz — rzuciła automatycznie, powstrzymując się przed ciężkim westchnieniem i ukazaniem rozdrażnionego tonu, bo poczuła się… dziwnie. Miała wrażenie, że przecież facetowi by tego nie zaproponował, prawda? A ona nie lubiła, gdy ktoś patrzył na nią przez pryzmat bezsilnej kobiety, której trzeba okazywać rycerskość na każdym kroku. — Mam! — mruknęła ożywionym szeptem, gdy wreszcie udało jej się rozplątać sznurek od barierki. Gwałtownie się wyprostowała, trzymając balon, i jednocześnie wzdrygnęła, spostrzegając obecność mężczyzny nieco bliżej, niżby się spodziewała. Uniosła nieco wzrok i mimowolnie natrafiła na jego tęczówki. — Ojej! — zawołała i reflektując się, odskoczyła odruchowo o krok, bo jednak wciąż był Remingtonem, a osobom o tym nazwisku jeszcze przez jakiś czas nie pozwoli się zbliżyć na zbyt bliską odległość z obawy przed pewnymi konsekwencjami. A przynajmniej tak jej się wydawało, heh. I nawet teraz, by poniekąd zamaskować tą niechęć i to, że poczuła się mocno nieswojo, napotykając jego spojrzenie, odchrząknęła. — Chcesz zatrzymać Max? — zapytała, próbując zatuszować swoją niezręczną reakcję.
Orion Remington
Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Po części rozumiał swego rodzaju uprzedzenie względem tego, jakim życiem żył – Orion był w pełni świadomy swojej mocno uprzywilejowanej w społeczeństwie pozycji i wiedział, że nie wszyscy w życiu mieli tyle szczęścia co on. Nikt nie ma w tym świecie równych praw i szans, taka była prawda – to na jakim kontynencie, w jakim kraju czy rodzinie się rodzimy ma ogromne znaczenie. I jasne, jeśli ktoś był ambitny, to mógł wiele osiągnąć, ale to kosztowało taką osobę więcej wysiłku aniżeli kogoś, kto miał chociażby rodziców będących przedstawicielami klasy średniej. On nie musiał się za swoich młodzieńczych lat przejmować takimi rzeczami jak opłaty na studia, czy będzie miał się z czego utrzymać w obcym mieście, bo jego rodzice byli w stanie mu to wszystko zapewnić… a miał na roku znajomych, którzy pomimo najwyższych stypendiów i tak musieli jeszcze pracować i sobie dorabiać, bo inaczej by nie mieli z czego żyć. I pomimo że skończyli ten sam kierunek i teraz prowadzą względnie podobne życie, to doszli do tego w zupełnie inny sposób. Oczywiście, że nikt za Remingtona się nie nauczył na kolokwia, zaliczenia, nie spędził za niego wielu godzin przy stole kreślarskim… ale on w międzyczasie nie musiał latać z tacą, mieszać drinków czy przewracać burgerów, mógł w pełni skupić się na nauce. To już był przywilej sam w sobie.
Prawdę powiedziawszy, to architektura była swego rodzaju kompromisem pomiędzy tym, co mówił umysł, a czego chciało serce. Orion ma bowiem duszę artysty i niektóre z dzieł, które Autumn miała okazję zobaczyć, były jego autorstwa. Jednakże gdy stanął przed wyborem, jaką ścieżką pójść, wybrał tą bardziej pragmatyczną, będąc świadom, że ze sztuki samej w sobie może ciężko mu się utrzymać. Architektura jednak… wciąż miała w sobie ten artystyczny pierwiastek, bardziej aniżeli jakieś inne typowo ścisłe przedmioty. Darzy jednak ogromnym szacunkiem osoby, które miały więcej odwagi niż on sam i postanowiły pójść za głosem serca i zająć się sztuką – i z chęcią takich zdolnych artystów wspierał, czy to w formie patronatu czy kupowania ich dzieł.
Wybacz – odparł, uświadamiając sobie, jak to mogło w sumie wyglądać z perspektywy Goldsworthy. W żaden sposób nie chciał wyjść na księcia na białym koniu, który pomaga damie w potrzebie, choć jak się tak by zastanowił… to pewnie, gdyby była mężczyzną, to tego by nie zaproponował. Chcąc nie chcąc, był trochę „starej daty” i pewne rzeczy były w nim zakodowane, mimo że starał się mieć otwarty umysł, to i tak jeszcze wiele jeszcze musiał się nauczyć.
Gdy stawał obok niej, zupełnie nie pomyślał o tym, że jak Autumn się wyprostuje, to będzie dosyć blisko niego (a podobno jest dobry z matematyki), więc to było niemałe zaskoczenie również i dla niego. Chcąc jej dać jednak przestrzeń, wziął się również cofnął o pół kroku. Zdecydowanie nie chciał naruszać w żaden sposób strefy osobistej Autumn czy wprawiać ją w zakłopotanie.
Dziękuję za profesjonalną pomoc – odparł jak najbardziej szczerze, miał nadzieję, że Goldsworthy tego źle nie zrozumie. – Mam nadzieję, że w przyszłym roku moi sąsiedzi wybiorą bardziej racjonalne dekoracje. Na pewno poruszę ten temat na najbliższej radzie osiedla, żeby wam nie dokładać pracy – dodał zaraz potem, chcąc też trochę zmienić temat i ukryć lekkie zakłopotanie.

autumn goldsworthy
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Trochę to było rzeczywiście niesprawiedliwe. Ale Autumn już dawno nauczyła się przełykać łyżkę goryczy. Właściwie nauczyła się tego już jako dzieciak, bo przecież w jej rodzinie nigdy się nie przelewało. I pamiętała wszystkie te niewybredne komentarze na temat klepania biedy przez jej rodzinę ze strony rówieśników. Komentarze te miały miejsce przynajmniej do czasów szkoły średniej, bo wówczas poznała Dale’a i jej świat mocno się odmienił. Ale pamiętała jak wiele razy Otis, jej brat, wracał z podbitym okiem do domu, bo ktoś go zaczepił i powiedział coś paskudnego o tym, że państwo Goldsworthy nie powinni mieć dzieci, skoro nie potrafią ich utrzymać. I pamiętała jak sama wiele razy miała problemy, bo zaczepiła kolegów brata i wytłumaczyła im parę kwestii w bardzo dosadny sposób. A w gruncie rzeczy nigdy nie było w jej rodzinie skrajnej biedy. Po prostu nie mogli sobie pozwolić na pewne rzeczy, które bogatsze dzieciaki miały na skinienie palca, ale to nie tak, że czegokolwiek im brakowało, bo jednak wychowali się w domu pełnym miłości i wsparcia. Nawet wtedy, gdy Autumn jako nastolatka sprawiała problemy wychowawcze, idąc w ślad za pierwszą miłością swojego życia, to wciąż otrzymywała miłość i wsparcie. Ale zawsze była ambitna i udało jej się w życiu osiągnąć całkiem sporo. I zawsze starała się wyzbywać zazdrości. Tylko z przejściem obok bezkarności miała już spory problem, a to właśnie miało miejsce w przypadku bratanka Oriona.
Westchnęła cicho, ale mimo wszystko poczuła wdzięczność, gdy ją przeprosił. To jednak coś znaczyło, bo przynajmniej miała świadomość tego, że Orion chyba zrozumiał swój błąd i pozwoli jej pracować na jej własnych warunkach. Chyba mogła nawet powiedzieć, że wreszcie jej zaufał? W każdym razie tak właśnie myślała, gdy pozwolił jej pracować w ciszy i nie proponował już więcej pomocy. Za każdym razem, gdy próbował załagodzić sytuację, czuła się dziwnie, bo zupełnie jej to nie pasowało do wizerunku jego osoby, jaki sobie wykreowała w myślach.
Jeśli ta sytuacja z naruszeniem przestrzeni nie była wystarczająco kłopotliwa, to już jego kolejne słowa tak. A przynajmniej wprawiły Autumn w chwilowe osłupienie, bo nie miała pojęcia, co sprawiało, że je wypowiedział. W dodatku zignorował jej głupiutki żarcik, ale z tym postanowiła przejść do porządku dziennego. Odchrząknęła nieco zaskoczona i przestąpiła z nogi na nogę. — Nie ma za co. Nie zrobiłam niczego wielkiego — powiedziała, bo przecież nie uratowała go z pożaru ani nic podobnego. Następne jego słowa nie wiedziała do końca, jak odebrać, ale nie mogła wyzbyć się wrażenia, że zabrzmiały one jak słowa typowego bogacza. To były tylko dekoracje. I sama nie wiedziała czy odniosła takie niechętne wrażenie, bo jest do niego uprzedzona, czy może dlatego, że ona sama po prostu nie robiłaby z tego aż takiej dramy, bo omawiać to na spotkaniu rady. Chyba była ciut jednak uprzedzona, dlatego wstrzymując całą swoją niechęć, tylko wzruszyła ramionami. — Jak uważasz. — Może nie zabrzmiało to zbyt profesjonalnie ani też miło, ale i tak była to chyba najbardziej bezpieczna odpowiedź z całego jej arsenału. — Myślę, że zejdę podstawioną drabiną. Nie ma sensu, żebym jeszcze bardziej brudziła podłogę w twoim domu — powiedziała już lekkim i znacznie łagodniejszym tonem. Wciąż trzymając balon, przełożyła kolejno nogi nad barierką i już była na podstawionych mechanicznych schodkach. — Ja… — zaczęła jeszcze, chwytając się na powrót barierki balkonu oburącz i znów spoglądając mu w oczy. — Mam plany mieszkania w samochodzie. Wiem, że jesteś teraz prawdopodobnie na zwolnieniu lekarskim przez… ten wypadek z lustrem, ale pomyślałam, że jeśli nie będzie zbyt późno to mogłabym ci podrzucić plany po mojej zmianie? — spytała, wpatrując się w niego. Bo choć wciąż średnio chciała go widzieć to jednak należałoby temat garderoby pchnąć do przodu.
Orion Remington
Architekt i mecenas sztuki — Freelancer
39 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
It is only when we are no longer fearful that we begin to create.
Świat zdecydowanie bywał niesprawiedliwy i Orion sobie obiecał, że jeśli kiedyś dorobi się w swoim życiu dzieci, to będzie starał się zrobić wszystko, by te doceniały to co mają i nie zrobić z nich rozwydrzonych bachorów, które myślą, że będą miały wszystko na skinienie palca. Zdecydowanie zapracowanie w jakiś sposób na nowy gadżet było czymś, co mógłby wprowadzić. I oczywiście chciałby wpoić w nie szacunek do każdego człowieka, niezależnie od statusu społecznego… Biorąc jednak pod uwagę, że niedługo mu się pojawi czwórka z przodu, a kobiety, z którą chciałby spędzić swoje życie nigdzie na horyzoncie nie było (jeszcze) widać, to coraz częściej myślał, że chyba skończy jako bezdzietny kawaler… albo może adoptuje jakieś dziecko i skupi się bardziej na pracy stacjonarnej? To była jakaś opcja, aczkolwiek nie zastanawiał się nad tym aż tak.
Orion zdecydowanie musiał się wiele nauczyć, jeżeli chodziło o „nowoczesny świat”. Był wychowany w starej dacie, więc miał zakodowane swego rodzaju wartości, które przez wiele osób były teraz uważane za nieodpowiednie – jak chociażby bycie dżentelmenem i oferowanie pomocy kobiecie. Nie miał złych zamiarów, ale zdecydowanie mogło to źle zabrzmieć w odczuciu Autumn, dlatego przeprosił i postanowił zapamiętać na przyszłość. Miał otwarty umysł i zdecydowanie starał się uczyć i rozwijać, a nie zatrzymać się w czasach swojej młodości i mówić rzeczy typu „gdy ja miałem dwadzieścia lat…”.
Trzeba przyznać, że w sumie zrobiło się trochę niezręcznie między nimi przez te przypadkowe naruszenie strefy osobistej. Nie wiedział jak się do końca zachować, po prostu starał się być dla niej miły, co by jeszcze bardziej nie pogorszyć sytuacji, ale miał wrażenie, że co by nie powiedział, to tylko bardziej się pogłębiał…
To nie problem, ale jak Ci wygodniej – odparł jedynie na stwierdzenie, że zejdzie drabiną. Nie przejmował się brudem na podłodze, wbrew pozorom nie miał bzika na punkcie posadzki w swoim domu. Przyjdzie gosposia i posprząta. No ale to już zależało od Autumn. Uniósł wzrok, gdy Goldsworthy zaczęła mówić… w sumie to się trochę tego nie spodziewał. – Możesz śmiało je podrzucić, spać zwykle chodzę po północy, więc późna godzina to nie problem. Zaś noga to nie problem, by zrobić wstępne plany – powiedział, posyłając Autumn uśmiech. W sumie to okropnie mu się już nudziło na tym zwolnieniu, więc nie miał nic przeciwko, żeby trochę popracować… to już ten typ.

[zt x2]
ODPOWIEDZ