manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
/ po grach

Boże. Chyba nigdy nie przywyknie do tej dzielnicy.
Spędziła trochę czasu w Cairns. Spędziła trochę czasu w Lorne Bay, ale jakoś nigdy nie przyszło jej do głowy, że tu, wśród dziczy, drzew oraz koali mogła czuć się nieco nieswojo. Jedynym plusem życia w Tingaree był pozorny spokój, taki, który pozwoli jej odpocząć od wielkich szaleństw i zmusi ją do rozmyślań. Tylko o czym miałaby myśleć? O tym, że wystawiła Hardena i sprzedała się Nathanielowi? O tym, że chyba już ostatecznie pogrzebała wszelkie więzi ze swoją siostrą, gdy zaczęła sypiać z jej wciąż-jeszcze-mężem? Nie żałowała ani tego pierwszego, ani tego drugiego. Dziś potrzebowała po prostu spokoju, chwili wytchnienia i tego, by po prostu się odstresować. To dlatego pozwoliła sobie na nieco dłuższy sen, a potem nieco dłuższy niż zwykle leniwy poranek. Miała być kawa, miała być jajecznica, miał być święty spokój, a tymczasem...
Skończyły jej się jajka. To zdecydowanie najgorsza opcja ze wszystkich. Była pewna, że coś zachowało się jeszcze w czeluści jej lodówki, a tymczasem ta zionęła chłodem. I pustkami. Westchnęła głośno, gdy nie dostrzegła w niej nic, z czego mogłaby przygotować sobie dobre śniadanie. Nic więc dziwnego, e jej myśli ruszyły powoli do lodówki sąsiada.
Zanim wyruszyła tam fizycznie, najpierw nieco się przygotowała - zostawiła sobie być może nieco zbyt kuse jeansowe szorty, ale uznała jednak, że pod t-shirt, który miała na sobie, warto założyć biustonosz. Tak przygotowawszy się podeszła w końcu po drzwi domku swojego najbliższego sąsiada. Zapukała. Czekała.
Na szczęście sąsiad był w domu.
- Cześć. Mieszkam obok. Masz jaja? - zaczęła rozmowę. - Bo chciałabym dwa. Pożyczyć. Od ciebie - posłała mu znaczące spojrzenie. I nie, nie spojrzała mu w krocze. Przeciwnie. Patrzyła mu prosto w oczy i wyciągnęła nawet rękę po wspomniane jajka. Szkoda tylko, że jej gest mógł zostać odebrany nieco inaczej.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
O ile Preston prawie całe życie spędził w Lorne Bay i można powiedzieć, że jego centrum i bardziej turystyczne obszary zna jak własną kieszeń, to Tingaree jest mu znane najmniej. Jeśli miałby powiedzieć, z czym ta porośnięta bujną zielenią dzielnica mu się kojarzy, to w pierwszej kolejności wymieniłby sanktuarium dla dzikich zwierząt, miejsce to robi bardzo wiele dobrego i śmiało, można powiedzieć, że jest jedną z najlepszych wizytówek małego miasteczka. Drugim skojarzeniem jest dom, w którym kilka dni temu postanowił zatrzymać się na dłuższy czas. Kiedyś, jako dzieciak i później nastolatek przyjeżdżał tutaj z ojcem, który przyjaźnił się z właścicielem skromnego drewnianego domu. Początkowo po prostu biegał wśród zieleni, ganiając żaby i inne żywe stworzenia, które napotkał na swojej drodze, później wypuszczał się już na dalsze spacery, ale w końcu po śmierci ojca, kontakt z jego przyjacielem całkowicie się urwał. Turner niestety nie dowiedział się wystarczająco szybko, że mężczyzna zmarł, a przecież pojawiłby się na pogrzebie. Tym większe było jego zaskoczenie, gdy podczas krótkiej wizyty w kancelarii notarialnej, dowiedział się, że staruszek Smith zostawił mu w spadku właśnie ten skromny drewniany dom. Nie można powiedzieć, początkowo był w całkiem dużym kłopocie, nie wiedząc, co ma z tym fantem zrobić. W końcu postanowił płynąć z prądem, szczególnie że i tak potrzebna była mu jakaś ucieczka od poprzedniego życia. Nie wiedział jeszcze, jak długo tutaj zabawi, na razie zapakował się w dwa kartony, które upchnął w bagażniku swojego auta i przyjechał do Tingaree. Plan był taki, przeprowadzić generalne porządki w domu, potem go odświeżyć, jeśli będzie taka potrzeba, no a z dotychczasowego mieszkania wynieść swoje rzeczy i wynająć, chociażby na krótkie pobyty dla turystów. Obecnie był jakoś w trakcie drugiego etapu swojego planu, bo nie zdecydował się urlop w pracy, a poza tym pogoda tutaj dawała się we znaki jeszcze bardziej niż w centrum i wystarczyła chwila wysiłku, a już czoło oprószały krople potu.
Czy samotność dobrze robiła policjantowi? Tego jeszcze nie wiedział. Jedno, czego może być pewien już teraz, to, że ciągłe zajęcia sprawiają, że mniej myślał o prywatnych problemach. Na jego wygląd mogły wpływać nieco gorzej, bo przez większość czasu wygląda jak taki niedomyty malarz pokojowy albo inny kafelkarz, ale kto go tam widzi w środku buszu?
Dziś miał wolne, ale od jakiegoś czasu kiepsko sypia, więc bladym świtem zerwał się z łóżka i znowu przystąpił do prac remontowych. Postawił sobie ambitny cel — odnowienie drewnianej podłogi na prawie całym parterze. Co wiązało się z dużą ilością szlifowania, kurzu i ogólnego bałaganu.
Nie spodziewał się nikogo, więc słysząc pukanie do drzwi, nawet w pierwszej chwili nie przerwał swojego zajęcia. W końcu poza najbliższą rodziną nikt jeszcze nie wiedział o niespodziewanym spadku. Dopiero gdy usłyszał odgłos pukania po raz drugi, podniósł się z klęczącej pozycji, bo z podłogą, to jednak nie da się inaczej pracować, sięgnął po jakąś pierwszą lepszą ścierkę, by przetrzeć twarz i wytrzeć w nią ręce, a potem otworzył drzwi. Jego oczom okazała się nieznajoma kobieta, co tu dużo mówić, dosyć kuso ubrana, więc odruchowo zmierzył ją wzrokiem i stety-niestety wyrobił sobie wstępną opinię.
- Tak się składa, że mam. A co, potrzebujesz pomocy w pozbyciu się zwierzaka z łazienki? - zapytał z ironicznym uśmieszkiem. - Nie wiem, czy udźwigniesz... - rzucił jeszcze, choć już wiedział, że chodzi o jaja spożywcze. Preston od przyjazdu tutaj, na zakupach był tylko raz i, prawdę mówiąc, zawartość jego lodówki też nie wyglądała zbyt zachęcająco.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Wiele osób (wiele kobiet) powiedziałoby, że niedomyty malarz lub kafelkarz, ktoś, kto samodzielnie umie zrobić coś we własnym domu, może być naprawdę pociągający. Preston powinien się więc cieszyć, że własnymi rękami remontuje domek, bo to świadczyło jedynie o jego zaradności. Dobrze się stało, że właśnie ktoś taki został jej nowym sąsiedem. Gdyby to u niej coś się zepsuło i trzeba byłoby zająć się naprawą, wiedziałaby już, że tuż obok mieszka ktoś, kto mógłby jej pomóc.
Pomóc może jej też z jajami.
- Dziś wyjątkowo żadne zwierzę się tam nie zakradło, ale gdyby kiedyś się zdarzyło, będę już wiedziała do kogo przyjść - uśmiechnęła się. A co do tego, czy dźwignie jaja... - Niech zgadnę. Masz tylko strusie, w dodatku z jakiejś ekologicznej hodowli - ona również pozwoliła sobie na żart. Nie spodziewała sie tego, że początek ich rozmowy może przebiegać własnie w ten sposób, ale chyba był to sposób, który jej odpowiadał. Na luzie, z humorem, nieco zaczepnie. Zdawała sobie sprawę z tego, że to ona zaczęła, ale to miło, że sąsiad nie spojrzał na nią, jak na wariatkę, tylko podjął wyzwanie i pociągnął temat.
- Makayla - przedstawiła się. - Mieszkam tam - ruchem głowy wskazała swój dom. Niby wspomniała już o tym, że mieszka obok, ale w zasadzie sąsiad nie mógł być do końca pewny, czy miała na mysli dom po prawej, czy po lewej. - Jesteś synem Smitha?
Własnie z takiego założenia wyszła, kiedy zdała sobie sprawę z tego, że ktoś wprowadził się do zwolnionego domku, w którrym jeszcze do niedawna mieszkał starszy pan. No, nie był może jeszcze aż taki stary i Wyatt nie znała go jakoś szalenie dobrze, ale jego śmierć nie umknęła uwadze kobiety. Nic dziwnego, że założyła własnie taki stopień pokrewieństwa między panami. To nasuwało się od razu.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Preston dorastał w domu, w którym ojciec wszystko próbował zrobić samodzielnie. Mały Preston czasem przyglądał się temu i chyba stąd u niego też jest takie przekonanie, że dopiero jak czegoś nie uda mu się zrobić samodzielnie, to będzie dzwonił do fachowca. No i tutaj nie spodziewał się, że ktokolwiek go zobaczy, więc dobrze, że w ogóle miał na sobie strój, który już na wstępie nie odstraszał potencjalnych niezapowiedzianych gości.
Tak ze strony oszczędności, to pewnie specjaliści z miasta doliczyliby sobie dodatkową opłatę za dojazd, można więc powiedzieć, że podwójnie oszczędza, a panienka Wyatt nawet nie wie, jaki skarb jej tutaj spadł na ziemię.
- Pewnie, nie krępuj się. O każdej porze dnia i nocy. - powiedział z przekąsem. Gdyby faktycznie jego sąsiadce wydarzyła się sytuacja z nieproszonym gościem albo zepsutą uszczelką w kranie, to pewnie postarałby się pomóc. Jego nastawienie do tego zależne byłoby od typu relacji z sąsiadką. Gdyby chodziło o staruszkę, to siłą rzeczy starałby się zachowywać jak najbardziej neutralnie, ale miał kiedyś taką nieznośną sąsiadkę, w jej przypadku nie szczędziłby sobie złośliwości. Jak wyglądałoby to w przypadku Makayli? Na ten moment można powiedzieć, że karta była czysta i dopiero najbliższe minuty dadzą Prestonowi jakieś pierwsze wrażenie o brunetce. Bo takie wizualne, to zrobiła na nim wręcz bardzo dobre, ale ubierając się w ten sposób, trudno nie zrobić wrażenia. Nawet facet, który jest największym pantoflarzem, na krótką chwilę zatrzymałby wzrok na zgrabnych nogach kobiety, czy jakieś innej części jej ciała, która akurat przyciągnęła jego uwagę.
- No właśnie. Nie wiem, czy miałaś kiedykolwiek z takimi do czynienia i czy potrafiłabyś się właściwie z nimi obejść. - uniósł jedną brew ku górze, tak że zmarszczki na jego czole stały się jeszcze bardziej widoczne. Nie, nie przejmował się tym, najważniejsze jest przecież, aby twoja twarz wyrażała emocje.
Ważne jest też to, żeby obie strony dobrze się czuły w jakimś tam typie konwersacji, a skoro oboje odbili już piłeczkę, nie ucinając wątku, to sprawa zdawała się jasna. Zabawne byłoby tylko, gdyby teraz z sąsiedniego domu, który to chwilę temu nowa znajoma wskazała mu jako jej, wyszedł jakiś wielki, napakowany facet i wydał z siebie dźwięk, niczym Tarzan w środku buszu, mający przywołać jego kobietę do domu. Nieznacznie uśmiechnął się na tę myśl i skinął głową na stwierdzenie kobiety.
- Wyglądam na syna staruszka z buszu? - zapytał. Właściwie było to pytanie retoryczne, bo biorąc pod uwagę lokalne zwyczaje, z przyczyn oczywistych mogła pomyśleć właśnie w ten sposób. - Nie byliśmy spokrewnieni. John po śmierci żony został sam. - wyjaśnił. Nie było sensu trzymać kobiety dłużej w niepewności, z drugiej strony nie uważał, by musiał się jakoś szczegółowo tłumaczyć. Postawił więc na wersję minimum, w której odpowiedział na pytanie Makayli.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Usmiechnęła się na znak, że weźmie sobie do serca jego słowa i jeśli tylko będzie potrzebowała pomocy, nie omieszka poprosić o nią właśnie swojego najbliższego sąsiada. Nigdy nie była specjalnie towarzyska i kiedy coś jej się psuło, to po prostu wzywała odpowiedniego fachowca. Kto wie, może przyszłości nieco się to zmieni?
- Chyba mnie nie doceniasz. Miałam już do czynienia ze znacznie... większymi rzeczami i doskonale sobie z nimi radziłam.
Kto wie, być może poradziłaby sobie również z Tarzanem, ale chyba nie będzie okazji, by sprawdzić jej umiejętności z jednej, prostej przyczyny: z jej domu nie wyjdzie żaden facet - napakowany, lekko przysuszony, starszy, młodszy, władczy, siedzący pod czyimś pantoflem. Zresztą, akurat mężczyzna opisany przez nowego znajomego zdecydowanie nie byłby w jej typie. Makayla nie dałaby nikomu przywołać się do domu, a już na pewno nie w obecności sąsiada. Nie oznaczało to jednak, że mając kogoś na poważnie będzie biegała po Lorne i odwiedzała wszystkich panów w okolicy. Była wolna i od nikogo nie zależna, nic więc dziwnego, że nie krępowała się odwiedzić mieszkańca sąsiedniego domostwa.
- Wiesz, gdyby tak dokładniej ci się przyjrzeć, to kto wie, tak po trzecim, może czwartym kieliszku wina, powiedziałabym, że jesteś stuprocentowym Aborygenem - zażartowała. - Lubiłam go. Był w porządku. Nie przeszkadzało mu to, że często wracałam z pracy o późnych godzinach, więc czasem podrzucałam mu jakieś zakupy - dodała po chwili. Szkoda, że panu się zmarło, ale co poradzić? Przecież nikt nie żyje wiecznie. - Remontujesz dla siebie? Wprowadzasz się?
Znów skinęła głową, tym razem w kierunku jego sylwetki, a przede wszystkim stroju mężczyzny. Nie dało się ukryć, że nie oderwała go właśnie od jakiejś typowo papierkowej roboty, tylko od tej fizycznej. Może był mocno zajęty i wcale nie miał ochoty teraz z nią gawędzić?
Nie, na pewno nie mógł mieć jej już dość. Nawet jeśli kompletnie jej nie znał.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Jeśli brunetka często będzie korzystała z zapewnienia wypowiedzianego chwilę temu przez Turnera, wówczas mężczyzna może nauczy się w końcu, że może lepiej czasami ugryźć się w język, bo ktoś może opacznie zrozumieć wypowiedziane przez jego słowa albo zwyczajnie wykorzystywać je w złośliwy sposób. Nie, że miał rozpaczać w takiej sytuacji, prędzej rozpocząłby planowanie odwetu. Czas pokaże. Póki, co Preston nie ma nawet pewności czy zabawi tutaj na tydzień, miesiąc czy zadomowi się na kilka lat.
- Zobaczymy. - powiedział, unosząc jeden kącik ust. Nie, to nie była żadna obietnica, groźba, czy nawet podjęte wyzwanie. Prawdę mówiąc, nie miał pewności, kiedy będą mieli kolejną okazję do spotkania, bo z sąsiadami w centrum Lorne Bay, to nie widywał się za często na klatce schodowej. Tutaj sytuacja może być zgoła inna, ale założył, że jednak nie będą mieli częstych okazji do spotkań, a co za tym idzie dłuższych pogawędek i interakcji.
Preston nie krytykował zachowania kobiety. To znaczy, może trochę oceniał ją po wyglądzie, ale nie pod takim względem, że ubrała się seksownie, to nie powinna się potem dziwić, że ktoś uznał to za prowokację czy zaproszenie do czegoś więcej. Policjant był mocno osadzony w patriarchalnym świecie, jego świat w wielu kwestiach był czarno-biały, pewnie też nieco zacofany jak na dzisiejsze czasy, ale po tym jednym względem z racji wykonywanej pracy, sporo już widział i nauczył się taktu. Choć na co dzień to zdecydowanie bliżej mu do słonia w składzie porcelany, który jednym niezgrabnym ruchem potłukł efekty wielomiesięcznej pracy.
A co sobie pomyślał i jak ocenił sąsiadkę, to niech na razie zostanie jego słodką tajemnicą.
- Tak, to ile już dziś wypiłaś? - celowo łapał nieznajomą na wypowiedziane przez nią słowa. Akurat po tym względem to on do świętych nie należał. W gorszych momentach też zdarzało mu się pić alkohol w porze śniadania. Nie byłby jednak sobą, gdyby się trochę nie poczepiał, chociażby dla sportu, żeby nie wyjść z wprawy.
- To uprzejme z Twojej strony. - skinął lekko głową. Nie mógł ocenić, czy byli na tyle zżyci, że pojawiła się na pogrzebie Smitha, bo on sam na nim nie był. O śmierci znajomego swoich rodziców dowiedział się trochę czasu po ceremonii. - Pracujesz na nocne zmiany? - uniósł pytająco brew. Na lekarkę czy pracowniczkę innych służb ratunkowych mu nie wyglądała, ale jest jeszcze kilka branży, w których pracuje się nocami. O Shadow jakoś nie pomyślał, wydawało mu się, że na tancerkę, to mimo doskonałej figury, brunetka jest jednak zbyt dojrzała, a do bardziej podejrzanych biznesów pewnie tylko mężczyźni mają dostęp.
- Sam jeszcze nie wiem. Najpierw wyremontuję, a potem podejmę decyzję czy będę chciał sprzedać. - odpowiedział. Jeśli chodzi o sprzedaż, to tutaj sprawa może być nieco skomplikowana, nie zamierzał jednak martwić się na zapas.
- W porządku, sprawdzę co mam w lodówce, zaczekaj chwilę. - powiedział i odwrócił się na pięcie, by wejść do domu i skierować się do kuchni. Nie zamknął za sobą drzwi, więc jeśli sąsiadka okaże się wścibska, to może zajrzeć do środka.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Nie, nie była raczej osobą, która w złośliwy sposób wykorzystywałaby zdanie wypowiedziane w luźnym i zabawnym kontekście, jaki z pewnością tu dominował. Podobał jej się ten rodzaj humoru, więc znacznie bardziej prawdopodobne było to, że znów przyjdzie do sąsiada w poszukiwaniu jaj, niż to, że zrobi z tego użytek w niezbyt przyjemny sposób. Umówmy się - nie należała do wielkich fanek zacieśniania sąsiedzkich (i w ogóle międzyludzkich) relacji. Mimo to dla nowego znajomego mogłaby zrobić wyjątek. Wysoki, przystojny, nowy w okolicy... Być może nie powinna patrzeć na niego w ten sposób, ale była tylko kobietą. Słabą, kruchą kobietą, która popełniała błędy.
Okej. Przyjście tu nie było błędem, podobnie jak ona nie była aż tak krucha i słaba. Jednakże... Ładnie to brzmiało, prawda?
- Trzy - przyznała bez ogródek. - No dobrze. Niecałe dwa. Pod warunkiem, że faktycznie traktujemy "dziś" jako czas od północy, a nie od śniadania.
Pierwszy posiłek miała dopiero przed sobą. Ot, jeszcze w klubie wypiła kieliszek, zaczęła kolejny, ale nie dokończyła go, bo nie miała ku temu sposobności. Wolała wrócić do domu. Tak po prostu.
- Powiedzmy, że czasami muszę zostać w pracy nieco dłużej, niż powinnam. Jestem managerem.
Nie przyznała się jeszcze do tego, że pracowała w nocnym klubie. Nie dlatego, że Shadow cieszyło się wątpliwą reputacją. Już i tak powiedziała, czym się zajmuje, a to, gdzie realizowała się zawodowo... To nie tak, że się wstydziła. Wręcz przeciwnie. Makayla należała raczej do grona osób, które na swój sposób wręcz tym epatowały, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, jak mogła być postrzegana. Doskonale wiedziała, w jakim świecie się obraca. Zdawała sobie sprawę z tego, co robił jej szef i że w jego świecie nie było dla niej miejsca, więc nawet o nie nie zabiegała. Nie pchała się tam, gdzie jej nie wzywano i taka rola zupełnie jej pasowała. Czy wpisywało się to w patriarchalny świat? Zapewne. Wyatt nigdy nie próbowała przebić się na pierwszy plan. Odpowiadała jej rola, jaką odgrywała. To Nathaniel był na świeczniku. To on był szefem i właścicielem. Ona tylko podejmowała część decyzji w jego imieniu, ale i tak ostateczne zdanie należało do niego. Makayla nie zamierzała się z tym kłócić.
- Nie miałabym nic przeciwko takiemu sąsiadowi - puściła mu oczko. A skoro nie zabronił jej wchodzić, to zrobiła krok do przodu. Kuchnia mężczyzny niekoniecznie ją interesowała, ale reszta... A i owszem, weszła tam, gdzie był start/powinien być nowy salon. - Szczerze mówiąc, liczyłam na to, że zaproponujesz mi wspólne śniadanie - odezwała się po dłuższej chwili.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Na pierwszy rzut oka Makayla wyglądała właściwie na taką silną babkę, która to potrafi sobie ustawić cały świat wedle własnego widzimisię. Zarówno jej aparycja, jak i sposób bycia wskazywał, że właśnie w ten sposób może być. Jednak pierwsze wrażenie i powierzchowność to jedno, a co tam się dzieje pod spodem, kiedy znika we własnych czterech ścianach, bez natarczywych spojrzeń osób postronnych, to zupełnie inna sprawa. Równie dobrze mogłoby być tak, jak to najlepiej brzmi, to znaczy krucha i słaba kobieta. Aczkolwiek jeśli Preston miałby mieć w tej kwestii cokolwiek do powiedzenia, to wolał zdecydowanie te, które nie dają sobie w kasze dmuchać. Po prostu imponował mu taki styl bycia u kobiety. Dobrze jest być wsparciem dla kobiety, która czuje się bezpiecznie w twoim towarzystwie, ale gdy wiąże się to z telefonem co kwadrans, to Turner nie wytrzymałby zbyt długo. Tak samo w przypadku sąsiadki, która przychodziłaby do niego z każdą duperelą. Po przekroczeniu jakiejś tam granicy cierpliwości już nawet zgrabne nogi i głęboki dekolt w niczym by nie pomogły.
- Logiczne założenie skoro śniadania jeszcze dziś nie jadłaś. - zauważył. A tak na poważnie, to kobieta nie wyglądała na wstawioną — choć niektórzy mogą się dobrze maskować — więc nawet nie podejrzewał, że mogłaby zacząć dzisiejszy dzień od szota lub dwóch.
- Jesteś pracoholiczką, co? - zapytał w sumie retorycznie, ale jeśli brunetka miała ochotę, to mogła odpowiedzieć na jego pytanie. Jemu właściwie ta wiedza wystarczyła, tym bardziej że przecież nie zrewanżował się opowieścią, jak to przez dobrych siedem lat swojego zawodowego życia pracował w drogówce i jego codzienność w dużym uproszczeniu polegała na badaniu poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu, ewentualnie na pomiarze prędkości, bo w małym miasteczku praktycznie nie ma szans na karierę. W skrócie był policjantem i właściwie biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to ciekawe jak Makayla zareagowałaby na tę wiadomość. Już nawet nie chodzi o samo Shadow, bo chyba wyłącznie tajemnicą poliszynela było to, że właściciel klubu ma układ z miejscowym komendantem, a plotki głoszą, że nawet z kimś wyżej, bo przecież inne służby już dawno mogłyby go doścignąć. Bardziej interesująca jest przeszłość kobiety, o której to Preston z kolei nie ma najmniejszego pojęcia.
- Pozwolisz, że ja nie będę tak szybko ferował wyroków. - powiedział z dystansem. No bo co? Ładny widok z okna to nie wszystko. To mu może co najwyżej załatwić, że nie zapomni, że jest tylko facetem, którego ciało reaguje na ładne widoki.
Już w kuchni zajrzał do lodówki. Znalazł tam kilka jajek, resztę mleka i resztę pizzy z zeszłego wieczoru. No uczty to z tego nie da się zrobić. Mając w głowie to, że i tak będzie musiał pojechać po pracy na większe zakupy, wziął do ręki pudełko i skierował się do wyjścia. Zaskoczył go jednak głos sąsiadki dochodzący z wnętrza domu. A podobno ludzie tutaj są nieufni wobec obcych...
- Jeśli masz ochotę na śniadanie z resztkami starego lakieru fruwającego w powietrzu, to zapraszam. Mam jeszcze mleko i wysuszoną pizzę. - powiedział, podając kobiecie tekturowe pudełko.
- Tak swoją drogą, to nie wiem, czy cię tego uczyli, nie nie wchodzi się bez zaproszenia, bo możesz zastać trupa na środku pokoju albo inne rzeczy. - stwierdził. Mężczyzna nie był przywiązany do tego domu i nie miał tutaj właściwie nic cennego, więc pokusił się tylko o taki drobny przytyk, żeby nowa znajoma sobie nie myślała, że przemilczy sprawę.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
Telefony co kwadrans zdecydowanie byłyby dla niej zbyt męczące, również dla niej. Lubiła być postrzegana, jako twarda, radząca sobie w życiu, ale jednocześnie doskonale wiedziała, że w męskim świecie i tak będzie kobietą, niekoniecznie równorzędnym partnerem do rozmów, dlaczego więc nie miałaby odgrywać roli, jaką jej narzucono? A jeśli przy okazji będą się z tym wiązały jakieś dodatkowe profity...
- Niektórzy mogliby tak o mnie pomyśleć. Osobiście wolę mówić, że naprawdę lubię swoją pracę i spędzanie w niej czasu, sprawia mi mnóstwo przyjemności.
Nie skłamałaby. Grunt to znaleźć sobie zajęcie, które naprawdę odpowiadało człowiekowi i czerpać z niego przyjemność. Oczywiście pieniądze również. One też są przecież ważne. Nie można przecież udawać, że forsa nie istnieje, a skoro już się ją zarabia, można przeznaczyć ją na jakieś miłe wydatki, na przykład... kolejną parę szpilek.
- Jasne.
Kim byłaby, gdyby mu na to nie pozwoliła, w dodatku w jego własnym domu? Każdy ma prawo do własnej opinii i własnego zdania. Przyzwyczaiła się już do tego, że ludzie mogą podchodzić do niej w różnoraki sposób. Najlepiej sprawdzić wszystko osobiście i po prostu dać się ponieść tej dzielnicy.
- To i tak dobrze, że znalazłeś te jajka - puściła mu oczko. Za pizzę chyba jednak podziękuje. Gluten, kalorie, te sprawy. Odłożyła pudełko gdzieś na bok, nie chcąc, by sąsiad przypadkiem wo nie wdepnął lub na nim usiadł, a sama zaczęła wnikliwiej przyglądać się wnętrzu. Nie dlatego, by je krytykować lub mówić mu, co powinien wyremontować w następnej kolejności, bo nie taka była jej rola, ale po to, by spróbować zestawić je sobie z obrazem domu, w którym do tej pory mieszkał Smith. Niby ludzie mają świadomość tego, że osoby starsze po prostu umierają, a Makayla nie była z mężczyzną aż tak blisko, ale odejście sąsiada i tak wywarło na niej dość duże wrażenie.
- Nie boję się trupów. Martwi już nie żyją, więc nic mi nie zrobią - odparła zaczepnie. - Sugerujesz, że powinnam wezwać policję?
Kto wie, może nowy sąsiad wprowadził się tu z całym orężem dziwnych narzędzi i ciała dopiero się tu pojawią? Oczywiście tylko żartowała, bo żadnej policji nie będzie wzywała. Nie była taka.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Jedni godzą się z nałożonymi rolami społecznymi, inni — jak Makayla — potrafią czerpać z nich korzyści, jeszcze inni buntują się przeciw tym utartym zasadom i to chyba dzięki tym ostatnim coś w świecie się zmienia. Preston nie zamierza krytykować żadnej ze stron, szczególnie że sam nieraz kroczył tymi wytyczonymi ścieżkami, wcale nie ułatwiając pracy swoim współpracownikom, a właściwie to współpracowniczkom, bo kobiety w policji ktoś kiedyś określił mianem mniej predysponowanych do wykonywania tego zawodu. Być może to mit, w takim razie Turner musiał mieć wyjątkowego pecha, natrafiając w swojej pracy na takie nie do końca zaangażowane, czy niewykazujące wystarczającego zaangażowania koleżanki w pracy. Z drugiej strony, jak już zdarzała się taka, która swoją inteligencją przewyższała każdego policjanta płci męskiej na komisariacie, to wstyd było się przyznać, że jest lepsza. Takie trochę błędne koło ślepego podążania za utartymi przekonaniami.
- W porządku, czyli wracasz o dziwnych porach. Dobrze, że mieszkasz obok, a nie nade mną. - stwierdził. Kobieta w szpilkach jest jak bardzo okej, ale kiedy piętro wyżej mieszka kobieta, która stuka obcasami o nieludzkich porach, już nie jest taka fajna. Takie doświadczenia Preston też miał już w swoim życiu, to było jeszcze w czasach studenckich, więc nie sypiał za wiele i nie przeszkadzało mu to przesadnie. Dziś już nie przemilczałby problemu, tylko poruszyłby temat przy pierwszej możliwej okazji.
À propos dzielnicy, Preston zdawał sobie sprawę, że z sąsiedztwem w tak zamkniętej społeczności może być różnie. Na razie jednak nikt się do niego nie przyczepił. Może dlatego, że jeszcze nie wszyscy zorientowali się w zmianach, jakie zaszły. Mężczyźnie nie zależy na rzucaniu się w oczy, większość czasu i tak spędza w domu. Nawet jeśli przez te temperatury panuje w nich ukrop trudny do zniesienia.
- Jajka mam zawsze pod ręką. Jak na prawdziwego samca przystało. - odparł, przewracając przy tym oczami. Zaraz potem podążył wzrokiem, za spojrzeniem brunetki. - Nie ma tutaj czego podziwiać. - rzucił krótko, podpierając się o zniszczoną framugę drzwi, nad tym też będzie musiał popracować jeszcze przed malowaniem ścian.
Na widoku było kilka sentymentalnych pamiątek należących do Smitha. Preston jeszcze nie wie, co z nimi zrobić, bo akurat aranżacja wnętrz nie jest jego mocną stroną, ale najpewniej nie będzie chciał się ich pozbyć, chociażby z szacunku do staruszka.
- Możesz spróbować. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. - powiedział obojętnie, zupełnie bez stresu. Nie było tajemnicą, że on sam jest policjantem, ale kto powiedział, że musi w pierwszych dziesięciu minutach znajomości wyznawać, czym zajmuje się zawodowo. Makayla też nie była w tej kwestii przesadnie wylewna.
To będzie ciekawa znajomość, jeśli przyjdzie im rozmawiać jeszcze kilka razy.

Makayla Wyatt
manager — klub Shadow
38 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Czarna owca rodziny Wyatt. Sprzedała swoją duszę właścicielowi Shadow, pilnuje jego interesów i twardą ręką zarządza jego klubem. Chłodna, sztywna, niezbyt miła. Jej ludzką twarz widuje jedynie mały Joey, syn zmarłej niedawno siostry, a nieokrzesany Jeremy wprowadza chaos w jej uporządkowane życie.
- Spokojnie. Nie należę do grona upierdliwych sąsiadów. Nie powinieneś spodziewać się z mojej strony żadnych problemów. Dom jest dla mnie miejscem, w którym przede wszystkim odpoczywam.
Rzeczywiście, pod tym względem można było uznać ją niemal za idealną sąsiadkę. Nie urządzała imprez, nie słuchała głośnej muzyki, nie sprowadzała sobie hałaśliwych gości... W zasadzie rzadko zapraszała kogokolwiek innego niż jej rodzeństwo. Nie była zbyt towarzyska. Być może panna Wyatt pasowałaby bardziej do jakiejś innej dzielnicy Lorne Bay, a jednak z jakiegoś powodu wybrała życie w tej najmniej dostępnej części miasta. Może właśnie dlatego? Dla świętego spokoju? Nic dziwnego, że sama również nie zamierzała zakłócać go osobom ze swojego najbliższego otoczenia.
- Ale będzie. Kiedy już skończysz - puściła mu oczko. - Gdzie wcześniej mieszkałeś?
Pytała zarówno o dzielnicę, jak i o miasto, bo przecież mężczyzna wcale nie musiał pochodzić z Lorne Bay. I nie, to nie było żadne przesłuchanie ani nic w tym stylu. Ot, po prostu była ciekawa, skąd przeniósł się do Tingaree. Rzadko pojawiali się tu obcy. Zdecydowana większość tej lokalnej społeczności, w tym ona, posiadała jakieś aborygeńskie korzenie, nie będzie więc niczym dziwnym to, że kilka osób, głównie tych starszych i najbardziej konserwatywnych, zwróci na niego uwagę.
- Okej, jeśli ty nie będziesz nasyłał policji na mnie, ja nie będę nasyłać jej na ciebie - uśmiechnęła się. - Gdybyś potrzebował jakiejś rozrywki na wieczór, po skończonej pracy, polecam jakieś wieczorne piwo na tarasie, zwłaszcza w czasie zachodu słońca. W naszej części osiedla nie ma aż tylu wysokich drzew, mamy całkiem dobry widok.
Ale mężczyzna pewnie już był tego świadomy. W końcu bywał tu już u starego Smitha.

Preston Turner
detektyw — Lorne Bay Police Station
38 yo — 180 cm
Awatar użytkownika
about
Przetyrany życiem policjant, nad którym właśnie zawisło ryzyko przedwczesnej renty inwalidzkiej.
Być może Makayla ma coś do ukrycia i zamieszkanie tutaj nie jest tak zupełnie bezpodstawne, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Bo prawda jest taka, że wnioskując po pierwszym wrażeniu, kobieta nie wklejała się policjantowi aż tak bardzo w klimat hermetycznego osiedla, które na ogół zasiedlają ludzie mający korzenie aborygeńskie. Nie mógł oczywiście wykluczyć, iż kobieta takowe miała, po prostu na pierwszy rzut oka jest taką paniusią, której podoba się całe to miejskie życie, wymyślne kawy, posiłki zjadane na mieście i częste imprezy. Tutaj pewnie łatwiej byłoby wśród pająków znaleźć towarzystwo do zabaw, niż pośród sąsiadów, którymi w większości są jednak starsi ludzie albo rodziny z małymi dziećmi. Na razie Turnerowi nie chciało się tego analizować, nie wydarzyło się przecież nic, co mogłoby przyciągnąć jego uwagę, a jeśli kiedyś się to zmieni, to bez problemu odnajdzie informacje, które mogłyby go zainteresować. Teraz lepiej byłoby, aby nie przebywał zbyt wiele z ludźmi, więc o ile można w ten sposób powiedzieć w kontekście śmierci przyjaciela jego rodziców, to dobrze się stało, że w jego życiu pojawił się ten stary drewniany domek.
- Wtedy możesz wpaść i ocenić czy jest już na czym zawiesić oko. - powiedział. Na dziś dzień, nie było tu atrakcyjnie ani dla znawcy pięknych wnętrz, ani dla potencjalnego złodzieja. Plan był jednak taki, by komukolwiek, kto zamieszka tutaj na kolejną dekadę, dobrze się mieszkało i nie musiał zbyt wiele inwestować w remonty, to byłby duży atut podczas ewentualnego procesu sprzedaży nieruchomości. - Od zawsze mieszkam w Lorne Bay, w ostatnich latach w centrum Moonlane. - odpowiedział, nie uznając tego pytania za zbyt nachalne. Jednocześnie nie zaczął opowiadać całej historii swojego życia, bo wtedy musiałby doprecyzować, że na czas nauki i kilka późniejszych lat wyjechał do Brisbane. Jednak duża metropolia okazała się nie być dla niego wystarczająco zachęcająca i wrócił w rodzinne strony, czego ceną było małżeństwo, ale również brak możliwości rozwoju zawodowego.
- Nie wiem, czy powinienem to obiecać. - stwierdził enigmatycznie. Chodziło o to, że według pewnej pokrętnej logiki i on nie mógłby nigdy przekroczyć progu domu, ba... nawet altanki nowej sąsiadki. A może kiedyś chciałby to zrobić, na ten moment nie wykluczał takiej ewentualności, szczególnie że Makayla nieświadoma niczego, właśnie zaprosiła go na wspólną posiadówkę z widokiem na zachodzące słońce. Romantycznie zaczyna się ta znajomość. - Czasami mogę Ci przeszkadzać wierceniem albo innymi pracami w podziwianiu widoków, ale może kiedyś dołączę. Dzięki za propozycję. - skinął głową. Mogłaby go też zaprosić na śniadanie, w końcu skoro jajka były jego, to tak jakby miał już swój wkład w posiłek. Najwyżej kiedyś się upomni o zwrot pożyczki.

Makayla Wyatt
ODPOWIEDZ