Właściciel winnicy i farmy — Farma Callaway
53 yo — 190 cm
Awatar użytkownika
about
Mam winiarnię i stado... dzieci, hehe
Co do tego nie było żadnych wątpliwości. Nawet jeżeli było coś co Sal musiałby sobie zgooglować, żeby poznać znaczenie jakiś zwrotów to wolał zadzwonić, albo napisać do swoich dzieci z prośbą o wyjaśnienie. Te zazwyczaj tłumaczyły mu wszystko takim językiem, że nie miał problemów ze zrozumieniem tego. No i dodatkowo zawsze dawali mu rady kiedy powinien jakich zwrotów używać. Ewentualnie kiedy powinien ich nie używać, bo wyszły już z mody. Na przykład „sztos” i „dzban” nie były takie modne jak kiedyś. Teraz raczej się ich nie używało. Na szczęście nie doszło też do momentu, gdzie rzeczywiście użył słowa „sztos”.
-Właśnie zauważyłem. Ceny aparatów są kosmiczne. Za moich czasów nie były tak drogie. – Westchnął ciężko. Nie mógł narzekać na pieniądze. Miał sporo odłożone, żył wygodnie, ale mimo wszystko miał szacunek do pieniądza i nie lubił wydawać pieniędzy niepotrzebnie. Jednoczesnie wyznawał zasadę, że życie jest tylko jedno i nie ma co spędzać go na oszczędzaniu, ale też nie zawsze chciał tracić swój dobytek na swoje zachcianki. –Nie wiem czy pamiętasz pana Philippsona. Byłaś mała jak zmarł, ale miał taki niewielki sklep z antykami i na zapleczu miał swoją prywatną ciemnię. Często sam wywoływałem z nim zdjęcia. Fantastyczny człowiek. Nigdy nie doczekał się dzieci, więc jego sklep został zlikwidowany. – Machnął ręką i pokręcił głową z niedowierzaniem. Ten sklep, w opinii Sala, był bardzo ważną częścią Lorne. To tam kupił dla Jenny bujany fotel, który do dzisiaj stał na ganku. –To prawda. Nawet dużo nowych seriali, które powstają to są osadzone w dawnych czasach i ludzie chętniej je oglądają niż nowości. – Pamięta w jakim był szoku jak sobie jechał na zakupy i w radio puścili Kate Bush, o której sam Salvador zapomniał, a po piosence było wyjaśnienie, że wszystko przez jakiś serial o potworach na Netflixie. Chciał nawet sobie obejrzeć ten serial, ale skończyło się na tym, że w czternastej minucie pierwszego odcinka zasnął. –Co mnie na przykład nadal smuci to to, że świat NADAL nie docenia wspaniałej Kylie Minogue. – To był dla niego nadal niesamowity szok. Dla świata (a zwłaszcza dla Europy, bo Ameryka przespała Kylie), pani Minogue była gwiazdą jednej piosenki. Świat nie doceniał tej wspaniałej, australijskiej piosenkarki. A Sal, jak prawdziwy patriota, miał zamiar Kylie bronić.
-Poważnie? – Zapytał ze szczerą ulgą i nawet położył sobie dłoń na klatce piersiowej. –Nie mówisz tak tylko dlatego, że jestem twoim ojcem? – Uśmiechnął się delikatnie. Chciał mieć pewność, że ten pomysł jest naprawdę dobry i nie będzie jakimś niewypałem, który jego dzieci wyśmieją. –Jak dla mnie to brzmi super. Jeżeli wyląduje w Internecie to trafi do większej liczby ludzi. – Zgodził się. Chciał osiągnąć jeszcze większy sukces, chciał dążyć do perfekcji. –Oczywiście z Facebookiem to będziesz musiała mi pomoc jeśli nie przejąć całą akcję. – On to pewnie zrobiłby to wydarzenie tak, że założyłby nowe konto dla użytkownika i dodał do znajomych Jenny i na tym koniec. Znając jego to pewnie jeszcze zaprosiłby jakąś Jenny, która nie była jego żoną. –Super. Trochę liczyłem na to, że się zgodzisz, bo sam to bym pewnie nie ogarnął. Albo ogarnięcie zajęłoby mi za dużo czasu. – O jak on się cieszył, że miał tak dobre relacje z Harper. Że chciała mu pomagać i nie tylko jemu jako jednostce, ale też przy rodzinnej farmie. –Poważnie? – Nigdy by nie pomyślał, że obecni młodzi ludzie są ciekawi świata i tego jak coś powstaje. –No to śmiało zaprezentuj im nalewkę i zaproś na to wydarzenie. Poznają wszystko od poszewki. Poza oczywiście sekretami i składnikami. – No bo przecież Sal nie był głupi. Nie zaprosi tutaj ludzi po to, żeby zdradzać im sekrety swoich win. Chętnie opowie o procesie powstawania wina, a także zbioru owoców. Oprowadzi po najciekawszych miejscach i zaprosi na degustację. Tak, coraz bardziej mu się to podobało.

Harper Callaway
dziennikarka śledcza — The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Po skończonym stażu zdobyła swój wymarzony zawód dziennikarki śledczej. Grzeczne pidżama party z przyjaciółkami powoli zamienia na mniej grzeczne wieczory z Nico, w którym powoli się zakochuje, ale przez różowe okulary na nosie nie dostrzega, jak niewiele o nim wie.
Za czasów Salvadora sprzęt może nie był aż tak drogi, ale też pewnie nie był aż tak dobry jak w dzisiejszych czasach. Harper dostała pewnie swoją pierwszą lustrzankę właśnie od rodziców, ale prawdę mówiąc obecnie marzyła o aparacie o parę klas wyżej. Z tym, że był on niestety poza jej możliwościami finansowymi, a nie miała serca prosić znowu rodziców o tak drogi prezent. Musiała więc szlifować umiejętności na tym, co miała.
- Średnio go pamiętam.... To znaczy pamiętam, że miałeś takiego znajomego, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie jego twarzy - odparła szczerze. Prawdę mówiąc wszyscy znajomi taty zlewali jej się w jedną twarz - pokrytą pierwszymi zmarszczkami twarz starszego, siwiejącego człowieka. - No dokładnie! Na przykład takie Stranger Things - wspomniała dokładnie o tym serialu, o którym pomyślał Sal. I który zresztą pewnie sama mu poleciła, wierząc że klimat lat 80-tych spodoba się ojcu. Nie przewidziała jednak, że trochę mniej wciągnie się jednak w perypetie nastolatków.
- No co Ty! Mówię serio - zapewniła natychmiast i naprawdę miała to na myśli - nie to, że chciała być jedynie miła dla papy. - Spoooko, tato. Wszystko ogarnę. Ty będziesz musiał tylko przygotować wkład, wiesz, mięsko. Znaczy treść, tak mniej więcej. A ja wszystko obrobię graficznie - raz, że chciała być wspierającą córką. Dwa - Harper po prostu uwielbiała takie akcje. A jeśli jeszcze mogła sprawić tym przyjemność akurat tacie, to już w ogóle odjazd.
- No serio! Tato, powinieneś zdecydowanie bardziej uwierzyć w siebie - stwierdziła rozbawiona, bo trochę ją jednak bawiło to zdziwienie Sala. Oczywiście, że ludzi interesowały takie rzeczy! Ale też wiadomo, wszystko przychodziło z wiekiem, bo przecież w liceum jej znajomi byli głównie zainteresowani jednak tym, jak szybko takie winko kopnie, niż tym jak zostało zrobione. Może to kwestia tego że jej rówieśnicy powoli jednak zaczynali dorastać i poszerzać horyzonty. - Niczym się nie martw. Wszystko ogarnę - zapewniła jeszcze na koniec, po czym zabrali się do pałaszowania obiadu.
Harper musiała przyznać, że uwielbiała dni takie jak ten. Przyszła tu przyznać się do swoich ostatnich problemów (na szczęście już rozwiązanych) i nie dość, że dostała ogrom wsparcia, to jeszcze wyjdzie stąd z nową misją do wykonania!

/zt x 2
salvador callaway
ODPOWIEDZ