komendant — Lorne Bay Fire Station
34 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
komendant straży pożarnej, którego życie prywatne właśnie zaczyna się rozpadać po ujawnieniu jego dawnych grzeszków pod wpływem narkotyków
- Psy zdecydowanie łatwiej kochać niż ludzi. Wiesz, że po prochach byłem brutalny, ale nigdy nie przyszło mi do głowy skrzywdzić zwierzęcia? Zaś ludzie… - pokręcił głową. Ci, których znał, nawet ci najbliżsi nie przestawali go krzywdzić, więc doskonale wiedział, że prościej przychodziły mu uczucia w kierunku zwierząt. Był przekonany, że Eve- zwłaszcza jako ich opiekunka cierpi na tę samą przypadłość.
Był więc zaskoczony, gdy odkrył, że jej emocje rozlewają się nie tylko na psy, za które jest odpowiedzialna. To było, zresztą, tylko stwierdzenie faktu, bo nie znał jej aż tak dobrze. Uśmiechnął się z satysfakcją, gdy przyznała, że w kwestii ludzi to zależy. Tak, on też się z tym zmagał i był przekonany, że każda osoba w publicznej służbie w końcu czuje tego rodzaju wypalenie i zobojętnienie.
To właśnie ono sprawiało, że byli absolutnie perfekcyjni w swojej robocie. Szkoda tylko, że i poza nią zaczynali zachowywać się jak zdalnie sterowane roboty, bez grama uczuć.
Sądził, że na tym właśnie polega ich ryzyko zawodowe.
Roześmiał się z jej słów na temat panienek. Cóż, był młody, jurny, miał wrażenie, że ma cały świat u swoich stóp, więc nic dziwnego, że interesowały go jedynie relacje z płcią piękną (ta brzydsza też by uszła). Trudno było o inne osiągnięcia, skoro wszystko, co miał, zawdzięczał swojemu ojcu. Tak naprawdę nawet jego uroda była sprawką starego, więc nawet dobrych dziewcząt nie zdobywał sam. Cholera!
- Nie mam rodziny, zobowiązań. Co innego mam robić poza gaszeniem pożarów i ćpaniem? - wzruszył ramionami, to nie była wina tego nieboraka, że nie mógł się odpędzić od adoratorek, nawet jego bezczelność i aparycja chama nie pomagały. Kobiety przepadały za takimi typami, a potem ryczały przez niego w poduszkę.
- Nie, ćpanie to największe gówno. Zapytaj mojej matki, która zaczyna pięćdziesiąty odwyk. Ciekawe czy ma jakiś gratisy ze względu na ilość - roześmiał się i spojrzał na nią ze znikomym uśmiechem. Mimo wszystko jej odmowa sprawiła mu przekorną radość. Pewnie, gdyby był mocniej nagrzany to sam zrzuciłby ją z tego mostu, by uwolnić od beznadziei życia, ale obecnie był trzeźwy i afirmował przetrwanie za wszelką cenę.
Jej, co do swojego miał poważne wątpliwości, choćby ze względu na to, że nie był w stanie prowadzić takiego zwykłego życia. Ten ideał wydawał mi się martwy, więc i on sam powinien się dostosować i skończyć tę udrękę.
Mimo wszystko na jej słowa objął ją delikatnie ramieniem i złożył na skroni spontaniczny pocałunek właśnie za to, że była jedną z kobiet, które walczyły za wszelką cenę.
- Nie możesz się poddać, wiesz? Przynajmniej dla swoich psów…i trochę też dla mnie, bo nie zniósłbym kolejnego morderstwa na sumieniu. Kiedyś w końcu muszę je odnaleźć i coś czuję, że zostanę przez nie zagryziony - uśmiechnął się lekko i spojrzał w granatową toń. To była Australia, więc zapewne czaiły się tam niesamowite potwory. Przez chwilę czuł nawet wołanie tych wszystkich topielców, ale dziś oni uniknęli śmierci. - To miałabyś ochotę się napić? - już odwykł od proponowania takim kobietom czegoś innego, zresztą Eve mimo wszystko wyglądała mu na zdeklarowaną lesbijkę. Pragnął jednak poznać ją bliżej, skoro zaczęli się sobie tak spontanicznie zwierzać. Łudził się, że nie odwróci się od niego nawet wówczas, gdy pozna prawdę i dowie się jakim był potworem. Tak naprawdę każda się odwracała prócz Diviny, a ona już należała do przeszłości. A on, on był bardzo samotny.

Eve Paxton
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
klik – bo Dick wspomniał o matce.

- Za to ty w tej dziedzinie możesz osiągnąć sukces – wtrąciła na temat jego matki, która nie umiała porządnie dokończyć odwyku. Wreszcie przestać ćpać, czy cokolwiek robiła i prowadzić jako tako rozsądne życie bez nałogów. Jednak decyzje tej kobiety ani jej słaba wola nie musiały być powielone przez Dicka. On może to wiedział albo i nie, ale w tej chwili nie stali tu na moście, żeby się moralizować. Nie powie mu, że może rzucić, bo był lepszy od swojej matki. Nie przekona do niczego, bo Remington sam musiał tego chcieć a zwłaszcza zrozumieć, że mógł cokolwiek zmienić. Podobno ten stan przychodził po osiągnięciu dna, więc gdzie ono znajdowało się w przypadku mężczyzny? Jak nisko musiał upaść, żeby się wreszcie ogarnąć?
Była już zmęczona walką i tylko dlatego chciała odpuścić. Starała się jak mogła, ale momentami dopadało ją sekundowe wahanie, czy aby na pewno da radę. Bo ile można? Każdy, nawet największy chojrak, miał swój limit.
Ona nawet nie była chojrakiem a przynajmniej się za taką nie uważała.
Nie drgnęła, nie skrzywiła się ani nie zmarszczyła brwi. Owszem, zaskoczył ją gest strażaka, ale o dziwo mało kto robił wobec niej podobne rzeczy. Wiele osób uważało, że nie musiało, bo była silna i niezwyciężona. Ba, taką właśnie przed nimi grała i chyba po prostu powinna już przestać udawać.
Łatwo powiedzieć.
- Dobrze, że nie jesteś detektywem, wiesz? Bo nawet gdybyś miał to swoje sumienie przed nosem to byś go nie znalazł. – A miał, bo to ono odzywało się, kiedy wspominał o psach i o tym jak z żalem mówił o złych rzeczach wyrządzonych jakiejś kobiecie. Sumienie machało mu przed nosem marchewką, ale on jej nie zauważał bo najwyraźniej uznał, że nie zasłużył. – Dzięki – dodała patrząc na niego, ale nie wyjaśniła za co mu dziękowała. Za rozmowę. Za to, że dołączył się do niej na moście. Możliwe, że za wszystko.
Wzięła głęboki wdech i wyprostowała się odsuwając od barierki.
- O ile nie zaczniesz nazywać mnie suką, bo podobno sypiam z twoją dziewczyną. – To był jedyny warunek, który mu postawiła (chyba, że później postawi też co innego khe khe).
W drodze do baru zapoznała Dicka z krótką historią z dzisiejszego wieczora o tym, jak facet jej byłej dziewczyny nazwał ją suką. Czemu? Bo Gin miała problem, przez który musiała zamieszkać u Eve a facet ubzdurał sobie, że obie razem sypiają. Co gorsza Paxton nie wiedziała o istnieniu Williama ani o statucie związku z Gin a teraz nagle stała się szmatą, bo podobno ruchała kobietę, która miała faceta. Perspektywa łażącego po mieście gagatka, który rozpowiadał o niej takie rzeczy wcale nie była miła zwłaszcza, że nie była też prawdziwa. Wkurzyło ją to i doprowadziło na most, ale nie.. to nie był główny powód.
To była tylko pęknięta sznurówka..

„W domu wariatów lądujemy nie przez wielkie kłopoty, nie przez stratę ukochanej osoby, lecz przez sznurowadło, które pęka, kiedy nie mamy ani chwili do stracenia”

z/tx2 Dick Remington
ODPOWIEDZ