weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Leonard Callaway

Do tej operacji szykowali się tygodniami. Ostatnie badania zarówno krwi, jak i prześwietlenie oraz usg wskazały rozległego guza nerki u pewnego owczarka australijskiego, z możliwymi przerzutami na wątrobę, jednak tamte zmiany były tak słabo widoczne, że ciężko było stwierdzić czy jest to zmiana złośliwa czy zwykły tłuszczak, otóż psy podobnie jak ludzie cierpieli na kilka rodzajów nowotworów, zarówno tych łagodnych, jak i tych złośliwych. Dokładnie zaplanowali tę operację i Rose cieszyła się, że będzie mogła tak poważny zabieg wykonać wraz z bardziej doświadczonym w zawodzie szefem. Oprócz tej dwójki w operacji miał uczestniczyć jeszcze jeden weterynarz i asystentka która będzie kontrolowała stan psiaka podczas operacji. Mieli jeszcze zaledwie kilka dni, góra tydzień zanim właściciel miał pojawić się na miejscu wraz z wyczekiwanym pacjentem, jednak los chciał inaczej i pojawili się wcześniej, a mianowicie psiak został potrącony przez jakiś duży, terenowy samochód. Tutaj nie było czasu na wzywanie dodatkowej pomocy, zatem Rose i Leonard ruszyli do działania, mieli przecież do uratowania kolejne zwierzęce życie. Mimo tego że było niezwykle ciężko to znaleźli w końcu krwawienie i zatamowali je, zszywając naczynie krwionośne, zadbali o zespolenie kości, a Rose uznała że zyskali przy tym okazję na pozbycie się guza.
- Leonard, teraz albo nigdy. Narkoza utrzyma go jeszcze przez jakiś czas, parametry są w normie, myślę że możemy teraz usunąć chorą nerkę oraz spojrzeć dokładniej na wątrobę. Wiesz doskonale że nie prędko go ponownie otworzymy, a do tego czasu może zjeść go nowotwór. - stwierdziła bardzo poważnie, licząc na to że mężczyzna podejmie wraz z nią to ryzyko. I tutaj pozwolę tobie zadecydować co powiedział Callaway oraz co zrobili następnie, czy usunęli zainfekowany narząd oraz wycięli guzka na wątrobie, a następnie zszyli pacjenta czy jednak usunęli jedynie skutki wypadku i zaszyli psa, jednak ten spał spokojnym snem w sali pooperacyjnej, w kojcu wyścielonym ciepłymi i miękkimi kocami. Już przebrana i obmyta z krwi weterynarz zajrzała do niego by sprawdzić czy oddycha, najbliższe godziny będą decydujące czy pies w ogóle wybudzi się z narkozy. Tymczasem szatynka weszła do pokoju socjalnego i wręcz opadła na krzesło, tak jakby ta operacja wyssała z niej wszelakie siły, jakie jeszcze w sobie chwilę temu miała. Całe szczęście mężczyzna wrócił skądś ze smakowicie pachnącym obiadem, co pobudziło zmysły kobiety, a w brzuchu od razu poczuła burczenie i głód. Najwidoczniej była głodna, ale wcześniejsza adrenalina sprawiała, że nie czuła swoich potrzeb.
- Co tam dobrego przyniosłeś? - zapytała, będąc gotową zjeść choćby konia z kopytami, a tak serio to nie wybrzydzałaby w tym momencie. Po tak niezwykle trudnej emocjonalnie, psychicznie i fizycznie operacji kobieta była gotowa zjeść cokolwiek, niezależnie od tego czy danie byłoby zdrowe.
happy halloween
nick
właściciel i weterynarz — animal wellness center
28 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
single ready to mingle
#8

To był bardzo wymagający dzień. Operacja nie była łatwa i trzeba było podjąć ciężkie decyzje. Całe szczęście jak na razie wszystko wyglądało dość dobrze i mały, futrzasty pacjent odpoczywał po meczącym dniu. Leonard też powinien, bo ledwo stał na nogach, ale nie chciał pokazywać się od tej "słabej" strony. Dlatego po operacji szybko się wymył, przebrał w normalne ciuchy, bo nie chciał łazić po mieście w zakrwawionym fartuchu. Nawet jeżeli to była pora Halloween. W każdym razie trochę go nie było, ale gdy już wrócił do kliniki to przyniósł ze sobą same najlepsze rzeczy. Był dobrym szefem, dbał o swoich pracowników i chciał, by żyło im się tu wszystkim miło i wygodnie. Płacił nie najgorzej, a na dodatek naprawdę chciał, by atmosfera panująca tutaj była jak najlepsza. Poza tym, nie mógł też narzekać na swoich weterynarzy, bo każdy z nich miał łeb na karku i chciał rzeczywiście dbać o zdrowie zwierząt. Weterynarze z powołania. Tak mógł ich nazwać. Rose zdecydowanie była jedną z nich.
- Mam nadzieję, że lubisz chińszczyznę? - W okolicy nie było zbyt wielkiego wyboru przysmaków, ale Leonard i tak starał się najlepiej jak mógł. - Może nie jest to jakieś wybitne jedzenie, ale przynajmniej jest ciepłe - stwierdził z lekkim uśmiechem i przeszedł przez korytarz żeby wejść do pokoju socjalnego, a następnie rozstawił tam paczki z jedzeniem. - To była ciężka operacja i świetnie sobie poradziłaś - musiał ją pochwalić, bo spisała się na medal.

Rose Hepburn
ambitny krab
catlady#7921
zoya - inej - gin - james
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Leonard Callaway

Sama Rose odczuwała już ogromne zmęczenie, pewnie jakby mężczyzny nie było jeszcze przez pięć minut to zastałby szatynkę śpiącą z głową leżącą na blacie w pokoju socjalnym. Całe szczęście że nie chrapała, choć po bardzo męczącym dniu i to się jej zdarzało, ale cicho sza, nikt o tym nie wie aż jej na tym nie przyłapie. Dobrze że kobieta ogarnęła się, w sensie umyła i przebrała krótko po operacji, jak jeszcze trzymała ją adrenalina, bo teraz to nawet trzymanie widelca i jednocześnie otwartych oczu byłoby dla niej dość sporym wyzwaniem. Ale się go podejmie, jest silna, da radę.
- Jeśli jest to makaron chiński z warzywami i kawałkami kaczki to nie tylko lubię, a wręcz uwielbiam. - samej gdy nie chciało się jej gotować to zamawiała do domu chińszczyznę, jednak najlepsza jaką jadła to właśnie z kawałkami kaczki, coś niespotykanego, a jednocześnie wyśmienitego i delikatnego w smaku. Jak widać Rose miała podniebienie delikatne niczym pański piesek, hue hue.
- A tak serio to jestem gotowa zjeść cokolwiek, byle było ciepłe i syte. - a makaron należał do sytych dań akurat, więc czemu nie? Wyjęła zapewne pałeczki dołączone do zestawu i otworzyła kartonik z jedzeniem, którego zapach szybko dotarł do jej nozdrzy i obudził drzemiącego w niej małego głoda. Dobrze że potrafiła operować pałeczkami, przynajmniej nie było wstydu, ale z drugiej strony mieli również widelce na miejscu, ale każdy zawsze chce się pokazać z jak najlepszej strony ze swoimi umiejętnościami czyż nie?
- Dziękuję, włożyłam w nią całe swoje serce, jak i w każdy dzień pracy. - gdy była nastolatką to by nigdy nie pomyślała że zostanie weterynarzem z powołania, była wtedy wręcz pewna że jej powołaniem i pasją jest taniec i to z nim wiązała swoją przyszłość. Los jednak bywa przekorny i sprawił, że to właśnie weterynaria stała się jej powołaniem i naprawdę oddała zarówno tej pracy, jak i swoim pacjentom całe swoje serce.
- W ogóle muszę przyznać że tworzymy całkiem niezły team, ogółem jako zespół. - to drugie dodała po chwili, by nie zabrzmiało że się mu podlizuje czy może go podrywa, uważając ich za dobry team. Ale dobrze się jej pracowało zarówno z Leonardem, jak i z resztą zespołu. A romanse? Takie pracowe nie były jej w głowie, bo wiele słyszała na ten temat, że z takowych wychodzą niezłe kwasy.
happy halloween
nick
właściciel i weterynarz — animal wellness center
28 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
single ready to mingle
Leonard mógł odetchnąć z ulgą, ze udało mu się trafić w kubki smakowe Rosie. Nie daj Boże jeszcze musiałaby udawać, ze jej smakuje, żeby szefowi nie sprawić przykrości. A tak? Wszyscy zadowoleni. To mu się jednak udało. Głupi ma zawsze szczęście. - No to myślę, że będziesz zadowolona - powiedział z dumą wskazując na pudełka z jedzonkiem. - Jest makaron, warzywa, kaczka i na dodatek jest ciepłe i zapychające. Spełnia wszystkie Twoje wymagania - jego zresztą też! Czuł, że za chwilę zaczęłoby mu burczeć w brzuchu i gdyby taki odgłos się wydobył z jego brzuszka to, by się idiota zapadł pod ziemię. Byłoby mu strasznie głupio. Leonard, pomimo tego, że chętnie, by zaimponował Rosie swoimi umiejętnościami jedzenia pałeczkami, ale niestety takowych nie posiadał. Nie chciałby się też pobrudzić więc po prostu jak totalny przegryw zaczął sobie wyciągać widelce z szuflady w socjalnym.
- Tak, widać to po Tobie. Nie potrafiłabyś cokolwiek zrobić na pół gwizdka. Takich pracowników się docenia, a przynajmniej ja takich doceniam - no, bo nie mógł mówić za wszystkich szefów. Moze niektórzy lubili jak pracownicy siedzieli i nic nie robili. Różni ludzie byli! - Też mi się tak wydaje, chyba raczej dosć dobrze się dogadujemy co nie? W sensie wszyscy, a nie tylko my... - znaczy sądził, że oni też się dobrze dogadują, ale nie będzie tego mówił tak personalnie do niej, bo jednak był szefem i nie chciał żeby później były jakieś dziwne nieporozumienia. Chociaż z drugiej strony... nikt jeszcze nie umarł od drobnego flirtu. - Może powinniśmy wybrać się na jakąś imprezę integracyjną? Co Ty na to? - On jako szefu oczywiście, by stawiał! - Smacznego - mruknął podając jej jedzenie i usiadł sobie na krzesełku przy stole. - Od zawsze chciałaś byc weterynarzem? - Zapytał, bo niektórzy wybierali ten kierunek, bo nie dostali sie na medycynę.

Rose Hepburn
ambitny krab
catlady#7921
zoya - inej - gin - james
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Leonard Callaway

Podobno każda kobieta potrafiła udawać, więc Rose też taką umiejętność najwidoczniej posiadała, ale teraz zwyczajnie była na to zbyt zmęczona by jeszcze udawać, że danie które kompletnie jej nie smakuje jest rewelacyjne. Dobrze zatem że nie musiała tego robić, bo jednak to jej szef i przydałoby się mu nie narażać. Jednak to była chińszczyzna, była tam kaczka, były warzywa i makaron, więcej jej do szczęścia w tym momencie nie było jej potrzeba. I do pełnego brzuszka także.
- Przyznaj, jesteś jakimś medium, które potrafi czytać mi w myślach czy wyglądam na kogoś kto uwielbia chińszczyznę jeśli ma te trzy najważniejsze składniki? Jest jeszcze trzecia opcja że ty również lubisz to samo. - ucieszyła się zatem na widok smakowitego jedzonka, ale również była ciekawa skąd wybór mężczyzny padł na takie jedzonko, mimo że wcześniej nie pytał Rose na co ma ochotę. Chociaż ona w tej chwili naprawdę nie była zbyt wymagająca, a nawet gdyby była to nie rzuciłaby mu jakimś kawiorem czy innymi potrawami dla burżuazji. Wcale nie czuła się burżujem, mimo że jej rodzina była związana z przemysłem filmowym. A gdy mężczyzna wyjął widelec to przez chwilę zastanawiała się czy zaproponować mu swoją pomoc, czy niekoniecznie, ale postanowiła zaryzykować. Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, jak powiadają.
- Może pokazać ci jak się je pałeczkami? - zaproponowała zatem, bo mogło być też tak że mężczyzna nie miał okazji nigdy nauczyć się tej umiejętności, bo nikt przy nim tak nie jadł chińszczyzny. A Rose wydawało się że jest dobrą nauczycielką i jest w stanie go tego nauczyć. A nuż będzie potrafił tą umiejętnością zaimponować wśród znajomych. Wiadomo też było że jeśli jej odmówi to nie będzie miała mu za złe, mógł być wystarczająco zmęczony na naukę czegoś nowego.
- Dziękuję, bardzo miło mi to słyszeć. - pewnie nawet po tych słowach delikatnie się zarumieniła, bo jednak jak każdy lubiła słuchać słowa docenienia przez innych, a bycie docenioną przez szefa to zawsze jakiś plus do pewności siebie. Poza tym była zbyt ambitna by siedzieć w miejscu i nic nie robić, musiała się rozwijać.
- Tak tak, też tak uważam. Chociaż my też się całkiem dobrze dogadujemy i na sali operacyjnej i w wyborze obiadu... - chyba zaczęła się pogrążać, dlatego na chwilę zamknęła się, jedząc. Ale impreza integracyjna znacznie ją ożywiła.
- To jest bardzo dobry pomysł, przyda się integracja naszego zespołu po pracy. W sumie pierwsze miejsce jakie przychodzi mi na myśl to klub Shadow, ale niezbyt go polecam, mimo że łatwiej by było załatwić tam jakąś zniżkę, bo mój brat tam pracuje. - trochę się czuła w tej chwili rozbita między młotem, a kowadłem. Nie lubiła zbytnio tego miejsca, miała z nim nie najlepsze wspomnienia, ale wszyscy się mieli dobrze bawić, więc mogła schować urażoną stamtąd dumę do kieszeni i przynajmniej dać szansę temu klubowi. A wszystko i tak zależało od Leonarda jak on widział tę integrację.
- Nie uwierzysz, ale jako dziecko i nastolatka uwielbiałam zwierzęta, ale nie myślałam w ogóle o weterynarii. Swoją przyszłość wiązałam z tańcem i naprawdę byłam w tym dobra, dlatego jeśli byś chciał wynająć coś skromniejszego to mogę zrobić lekcję tańca dla chętnych na integracji. Coś prostego przy czym każdy się będzie dobrze bawił. - obiecała sobie że nie będzie już nigdy więcej tańczyć, ale złamała tę zasadę podczas walentynek. Prawdę powiedziawszy brakowało jej trochę tańca, więc może mogłaby od czasu do czasu robić sobie takie wyjątki?
- A ty chciałeś od zawsze zostać weterynarzem? - ona to go raczej widziała w roli strażaka, bo większość mężczyzn ma takie marzenia. A jakie marzenia miał mały Leonard?
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ