barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
No więc w tej popieprzonej lekturze, której dalszego czytania odmówił w połowie — został zmuszony do późniejszego przewertowania jej stronic, by zaliczyć przedmiot — było strasznie dużo boga. Złego i dobrego, gniewnego i miłosiernego. I chociaż nikt nie wychował go w oparciu o jakąkolwiek religię, to o tymże surowym bycie myślał właśnie teraz, gdy frywolne myśli mknęły ku orfeuszowej nagości. — Tak się składa, że pisałem ją siedząc w kabinie, ale dzięki za tę uroczą recenzję — tak naprawdę Orfeusz mógł mieć rację; minione dni naznaczone strachem o jego życie odarły go z wszelkiej kreatywności. Był pewien, że jego praca jest tragiczna. Że egzamin pójdzie mu f a t a l n i e, lecz mimo to musiał dotrzeć dziś na uczelnię. Nawet jeśli wymyślono by dla niego później inny termin. Nawet jeśli był pewien, że nie będzie w stanie skupić się na zadawanych mu pytaniach, myśląc o prysznicu i Orpheusu, o tych podłych słowach, które były wyłącznie złośliwością. A które, mimo to, nim wstrząsnęły. — Niektórzy twierdzą, że Ernest był gejem, ale tylko ta jedna biografia podejmuje się tego tematu. Wiesz, że jego matka ubierała go w sukienki? — przeskakiwał między stronami tej cholernej książki, wpatrywał się w słowa pozbawione znaczenia i nie potrafił zrozumieć, dlaczego też wpadł na tak idiotyczny pomysł. Wejść tu. Z pełną świadomością tego, co tu zastanie. Jakoś nagle zapomniał, że zrobił to wyłącznie dlatego, bo ponoć się spieszył.
Więc Hemingway. Roztrząsanie prywatności tegoż butnego pisarza, zamiast analizowanie słów, które — jak mu się teraz zdawało — wcale nie padły. Nie, musiał je sobie wymyślić. — W Opal wystawili jakąś budę z burgerami i w ogóle — zasugerował, zdając sobie sprawę z tego, że co chwilę wstrzymuje oddech. Że zaczyna się mu kręcić w głowie od tejże pary wirującej w powietrzu, składającej na jego ciele gorące pocałunki. Dlaczego Orpheus musiał być aż tak okrutny? Musiał mieć świadomość tego, jaki wpływ na nim wywiera; musiał dostrzegać to zakłopotanie odznaczające się w każdym peryklesowym słowie. Musiał wiedzieć, że każdą propozycję traktuje nazbyt poważnie. Odłożywszy na bok książkę zaśmiał się jednak — uwaga o mydle była jego przepustką — odwracając się z pełną ufnością i zgryźliwością wymalowaną na twarzy. A potem zamarł i wcale nie spojrzał w dół. Nie, nie skupiał się wcale na tym atletycznym, niedostępnym ciele, na każdej kości zarysowanej w niemalże idealny sposób za sprawą mięśni i… — Orpheus! — krzyknął ze złością, upuszczając swoją pracę byle gdzie (przecież to i tak nie było ważne), po czym doskoczył prędko do drzwi i ściągając z haka ręcznik, cisnął go gniewnie w stronę chłopaka. Mógłby po prostu wyjść; w końcu to on był tutaj intruzem. A mimo to sięgnięcie ku klamce wydało się mu nieistniejącą opcją. — Nie wiem, nie chodzimy z Percym na randki — nie miał pojęcia, dlaczego ujął to w ten sposób. Chodzimy. Chyba niekoniecznie zdał sobie nawet z tego sprawę, przyzwyczajony po prostu do tego, że Percy wypełniał jego codzienność.

orpheus wrottesley
inspicjent w lorne bay radio — instruktor krav magi w lb gym
30 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś przecież wrócę. Wszyscy wracają kiedyś do miejsc, z których chcieli uciec.
- Co? Jaki Ernest? - konsternacja tchnięta tym niespodziewanym wyznaniem zmarszczyła mu czoło, jako że nie zarejestrował momentu, w którym tak całkiem na poważnie mieli przejść do omawiania pracy Peryklesa. - Poza tym… Co? - ponowił swe jakże idiotyczne pytanie z jakże idiotycznym wyrazem twarzy, niewyrażającej teraz nic innego, jak tylko okropne zagubienie. - Bo tylko gej może być ubierany w sukienki? - nie wiedział, czy wściekać się teraz na tę przeklętą książkę przybliżającą losy zupełnie nieznanego mu Ernesta, na Peryklesa mającego jakieś chore, stereotypowe zdanie na temat własnej orientacji, czy jednak uznać, że wszystko zrozumiał w sposób niewłaściwy, co… nie byłoby w zasadzie niczym nowym. A potem tę parę wodną unoszącą się w każdym calu powietrza zabarwiło jeszcze jego ciche westchnięcie, wyrażające niechęć względem powierzonej mu propozycji. - Myślałem raczej o jakiejś restauracji - oznajmił powoli, teoretycznie - niezobowiązująco. Miał mokre, potargane włosy, które starał się kilkoma zwinnymi ruchami dłoni odkleić od czoła. Na policzkach zaś gościł delikatny rumieniec - powstały raczej otaczającą go, ciepłą wilgocią, niżeli faktem, że wzrok Peryklesa wwiercał się teraz w jego pozbawioną ubrań sylwetkę. - Co się pieklisz? Co ty w sumie spodziewałeś się zobaczyć, wchodząc mi do łazienki? Nie mów, że po raz pierwszy w życiu widzisz kogoś nago - zaśmiał się w sposób nieskoncentrowany na atak, a przepełniony jakimś tkliwym i szczerym ciepłem. Obrywając następnie szorstkim materiałem ręcznika w tors, wywrócił oczyma i opatulił się nim w pasie. - Poza tym tylko tobie to przeszkadza - dodał jeszcze, niczym dziecko pragnące wypowiedzieć to ostatnie słowo, w teorii mające zagwarantować mu wygraną w tejże niepoważnej zwadzie. - No to od dzisiaj będziesz go już na takie zabierał, potrenujemy na sobie - zadecydował z rozbawieniem, myśląc nie tyle o dość jednoznacznych reakcjach bruneta na dzisiejsze przygody w łazience, które powinny wymusić w Orfeuszu nieco więcej taktu, a bardziej o chłodzie wdzierającym się spod ręcznika, którego i tak miał się za moment pozbyć, by dokończyć tę okrutnie przerwaną mu kąpiel, o ile reszty dnia nie chciał przechodzić z mydlinami w oczach i we włosach.

pericles campbell
barman w cherry road — w wolnych chwilach pisze książkę
24 yo — 182 cm
Awatar użytkownika
about
Morze mnie gniewne rzuciło na skały, na to mi tylko zostawiając duszę, bym lepiej śmierci bliskiej czuł katusze.
Utrzymywanie spojrzenia z dala od orfeuszowego ciała okazywało się zadaniem niezwykle ciężkim; choć wokół piętrzyły się stosy książek, a kilku z nich nie zdążył do tego dnia nawet przejrzeć, nie wabiły go już swymi tłoczonymi okładkami i skrywanymi wewnątrz historiami. I choć uznawał, że postępuje porządnie — nie skierował swego wzroku ku współlokatorowi choćby na ułamek sekundy — rosnąca w nim podłość zezwalała, by wyobraźnia szkicując obraz perfekcyjnie zbudowanego ciała, zakrapiała jego policzki wyrazem zawstydzenia. — Hemingway, oczywiście — odparł odkaszlnąwszy, z zakłopotaniem wertując trzymaną książkę. — Nie, to taka bardziej ciekawostka, o której się nie mówi. Chociaż autor tej biografii traktuje ją jako pewne usprawiedliwienie — wzruszył jedynie ramionami, nie doszukując się w całej tej historii niepotrzebnego dramatu. Być może podchodzono do tego w sposób nie tyle stereotypowy, co po prostu niesprawiedliwie krzywdzący, ale biografia ta czepiając się tak wielu ważnych aspektów na temat znamienitego autora poruszyła tak wiele zagadnień, iż pewne podłości można było jej wybaczyć. Nie zamierzał jednak czynić na ten temat wykładów czy też jakkolwiek bronić słów własnych i przytoczonych — nie sądził, by posiadał odpowiednią ku temu wiedzę, no i poza tym przepełniała go pewność, że Orpheusa to wszystko nie obchodzi. Bo przecież Orphy jest hetero. Bo przecież jeśli go to ciekawi, to tylko z powodów niezwykle powierzchownych, może badawczych — wspartych o próbę zrozumienia z czego wynika dziwaczność Peryklesa. I właśnie na tym wszystkim starał się skupić, gdy nagość, gdy randka, gdy uśmiechy, wobec których zapomniał nie tylko o oddechu, lecz na kilka chwil nabrał pewności, że własne nogi go zawiodą i poślą go wprost na brudną, przyprószona parą wodną podłogę. Nie był w stanie udzielić mu jakichkolwiek odpowiedzi, zagubiony w tej nieszczęsnej sytuacji w sposób co najmniej absurdalny. I choć to Orpheus był nagi, Perry czuł się tak, jakby było na odwrót; obnażył w końcu przed nim swe uczucia w sposób niezaprzeczalny — nie potrafiłby skonstruować jakiegokolwiek sensownego wyjaśnienia na tę zarumienioną, przepełnioną dziecinnymi uczuciami twarz. — Aha, okej, okej, to się zgadamy. Napiszę jak skończę zajęcia — zdołał wymamrotać, nim wreszcie opuścił teren dusznej łazienki, uśmiechając się idiotycznie i licząc na to, że zbyt prędko bijące serce nie rozbudzi w nim w żaden sposób narkolepsji. Zdołał jednakże wyjść z domu przed ponownym spotkaniem Orpheusa, co najpewniej uratowało go przed kompletną kompromitacją.

koniec
orpheus wrottesley
ODPOWIEDZ