Strażak — Lorne Bay Fire Station
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Strażak. Księgowa dla znajomych. Wolontariusz w schronisku. Dwa lata temu zbyt zabawowa - dzisiaj przeciwnie.
I tak spędziły jakże owocne dwie godziny na przekonywaniu starszej kobiety o słuszności założenia pasa. Gdyby ich posłuchała to już dawno byłaby na powierzchni. Ba, jeśli nie stało jej się nic strasznego to po obejrzeniu przez medyka mogłaby nawet już w domu być! Niektórzy ludzi naprawdę lubili utrudniać i sobie innym. Potrafiła ogarnąć, że nie każdemu się ufa, i im też niekoniecznie trzeba, ale były miłe, kulturalne i naprawdę starały się wszystko wyjaśnić bez pośpiechu - mimo, że na pewno każda z nich o cierpliwość musiała walczyć całą sobą.
Doceniała fakt zainteresowania jednego z policjantów, ale pomysł z mediatorem jej samej się nie podobał. Mediatora bierze się do mediacji z niebezpiecznymi osobami. Może i pani Carter taka była bo szkodziła kilku osobom tutaj, no ale Hargrove była przekonana, że to tylko jeszcze bardziej by im zaszkodziło niż pomogło. Zwłaszcza jakby starsza kobieta dowiedziała się z kim rozmawia. To już z dwojga złego lepiej by one zostały tu do końca... Zwłaszcza, że same to zaczęły, więc do dodatkowych obelg doszłoby jeszcze posądzanie i poddawanie się i brak kompetencji - acz to drugie padło nieraz w ciągu tych nieszczęsnych dwóch godzin. Notabene Blake miała wrażenie, że siedziały tam pół dnia bo się tak dłużyły próby przekonywania! I jakimś cudem, wreszcie im się udało... Widać wspólne siły, wytrwałość i ciągłe powtarzanie formułek bezpieczeństwa na spokojnie dało swój efekt - albo samej kobicie się znudziło i chciała w końcu stamtąd wyjść. Oczywiście pomogły jej swoimi rękami kiedy tylko pojawiła się na górze i oddali ją czekającym medykom. Nie zabrakło naturalnie gróźb o złożeniu skargi na ich zachowanie, ale... nie zrobiły niczego złego. Naprawdę się pilnowały i miała nadzieję, że obie mają tą świadomość. Najwidoczniej też nie każdy dzisiaj chciał im na złość zrobić bo policjant, który się temu przyglądał od początku sam je zapewniał, że za nich poręczy. Ba, jeszcze dostały im się komplementy, iż dawno nie widział tak dobrze przeprowadzonej akcji. Ach, mimo pewności, że zrobiły co należało to jednak miło było to usłyszeć od kogoś innego - i od kogoś kto się zna na przeróżnych akcjach.
W każdym razie wreszcie wróciły do swojego wozu, mając zamiar wrócić do remizy i odpocząć. Nie tylko fizycznie, ale przede wszystkich psychicznie - w ciszy i w spokoju. Albowiem im się należało!

zt x2

autumn goldsworthy
ODPOWIEDZ