[Freddie Prescott]

This is your story

so make it count

Nazywasz się Freddie Prescott. Dla rodziny i przyjaciół Fred, dla nieznajomych po prostu Freddie. Masz dwadzieścia pięć lat, mieszkasz w słonecznym Lorne Bay i pracujesz w pobliskim kinie. Twoja historia wcale nie wygląda jak te z obszernych, książkowych opowieści; główny bohater zdany na pastę losu, pozostawiony sam sobie, bo rodzice niespodziewanie zginęli w wypadku samochodowym, przez co pół życia spędziłeś na garnuszku u ciotki zza granicy, gdzie finalnie poznałeś miłość swojego życia i pomimo lifestylu badboya w skórzanych kurtkach, potrafiłeś odnaleźć w sobie prawdziwe uczucia i pokochać. Nie. Sorry. To nie ta bajka.
U ciebie wyglądało to dosyć zwyczajnie. Szczęśliwa, kochająca rodzina, w której pomimo wzlotów i upadków nigdy nie brakowało miłości. Ojciec dobrze zarabiał, matka robiła najlepszy makaron z kurczakiem pod słońcem, a starsze rodzeństwo chroniło w czasach młodziaka przed wszystkim, co złe. Całkiem nudno, co?
Nawet w szkole nie uczyłeś się najgorzej. Oceny oscylowały zdecydowanie powyżej średniej, a uwag za złe zachowanie zgarniałeś tyle, co wszyscy inni w klasie. Nic nadzwyczajnego. Po szkole meczyk w piłę z chłopakami, przewroty na trzepakach i osiedlowe gry w podchody, które jakimś cudem zawsze udawało ci się wygrywać. Nie wychylałeś się. Dorastałeś, jak na porządnego nastolatka przystało. Jasne, miałeś swoje odchyły; jak ten, gdy w wieku czternastu lat po kłótni z matką spakowałeś dorobek swojego życia do niewielkiego tornistra, kilka par majtek oraz koc i uciekłeś z domu, by po kilku godzinach spędzonych w zimnie i deszczu przy placu zabaw wrócić do domu z podkulonym ogonem, ale czyż nie każdy z nas kiedyś przez to przechodził?
Liceum również potraktowało cię z wysoką łaskawością. Uczyłeś się, rozwijałeś pasje i uczęszczałeś na pozalekcyjny kurs fotograficzny, który zrodził w tobie prawdziwe zamiłowanie do analogów. Wszędzie biegałeś z tym ustrojstwem. Cykałeś fotki przypadkowym przechodniom, koszom na śmieci, gołębiom i dosłownie wszystkiemu, co udało się zmieścić w obiektywie. Uwolniłeś duszę artysty, która chowała się gdzieś w środku przez cały ten czas.
W liceum też poznałeś swoją największą miłość. Słodka Gwen; przepiękna rudowłosa z kręconymi włosami i oczami zielonymi niczym trawa w najpiękniejszy dzień wiosny. Z początku myślałeś, że nie masz u mniej najmniejszych szans, że to nie ta liga, jednak los uśmiechnął się do ciebie, krzyżując wasze drogi przy pracy nad wspólnym projektem z biologi. Wystarczyło zaledwie kilka niewinnych spojrzeń, przypadkowych dotyków i nim się obejrzałeś, kroczyliście razem przez korytarz ze splecionymi dłońmi oraz etykietą pary. I tak wasza miłość kwitnie po dziś dzień, a raczej chciałoby się powiedzieć, że więdnie, bo przecież niewinna Gwen robi cię na boku już dobre kilka lat, jednak ty zdajesz się niczego nie widzieć. A szkoda, bo zasługujesz na coś lepszego, Fred.
Przez jakiś czas próbowałeś mieszkać sam. W końcu stać się niezależnym mężczyzną, uwolić się od męczącego bagażu dzielenia dachu z rodzicami i kręcić codzienne domówki (bo przecież tak to właśnie wygląda na filmach), jednak dniówka w kinie pozwalała jedynie na wynajem jednej trzeciej mieszkania. Całe szczęście z pomocą przyszła ukochana Presley, która wyciągnęła cię ze szponów rodziców i pozwoliła dzielić ze sobą przestrzeń. Bogu dzięki za taką siostrę. Serio. W końcu to już nie pierwszy raz, kiedy uratowała ci tyłek, ale o tym już kiedy indziej..

Ciekawostki

małe i duże

— Lekkoduch z dobrym sercem. Wszędzie go pełno.
— Uzależniony od orzeszków w czekoladzie. Potrafi zjeść nawet cztery wielkie paki za jednym razem.
— Uczulony na cytrusy. Wystarczy jedna pomarańczka i już puchnie niczym balon.
— Wielki fan Gro o Tron. Oglądał każdy sezon po kilka razy. Oczywiście oprócz ostatniego, który jest mocno chujowy.
— Wyjątkowo pomocny. Sławny wśród sąsiadów, znany z zawodowego wnoszenia zakupów (nawet na piąte piętro!)
— Ofiara kreatywnego wymyślania imion przez rodziców i ich zbyt dużej miłości do muzyki. Jak się można łatwo domyślić, imię dostał po kultowym wokaliście zespołu Queen.
— Poranny jogging, wieczorny wypad na siłownie i budowanie masy to zdecydowanie nie jego klimaty. Woli za to dobrego burgera, piwo i nowy film na Netflixie w sobotni wieczór.
— Posiada kilka tatuaży. Co prawda większość jest wyjątkowo głupia i pochowana w miejscach intymnych, ale wiadomo; czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal!
— Pali sporadycznie, za to raczej nigdy nie odmówi sobie wypadu na alko z kumplami.
— Złota rączka. Potrafi naprawiać lepiej niż nie jeden majster i to nie tylko używając taśmy izolacyjnej!
— ...i podobno żarty ma jeszcze wyjątkowo dobre (ale to akurat sam sobie zawsze dopowiada).

Freddie Prescott

06/06/1997

Lorne Bay

Pracownik Kina

EVENT CINEMAS CAIRNS CENTRAL

OPAL MOONLANE

Kawaler, hetero

Środek transportu
Mam cinquecento w holenderskim gazie,
siadaj na kanapie jak nie no to na razie.

Związek ze społecznością Aborygenów
Zerowy. Rodzice przybyli do Lorne chwile przed narodzinami pierwszego dziecka Prescott.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Kinie, Parkach, Opuszczonych budynkach gdy cykając foty. A i Sapphire River, gdzie pomaga niepełnosprawnej kuzynce w codziennym życiu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Siostrę, Presley. Ewentualnie starych, ale wolałby nie.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak. Tylko może nie zabijajcie!

Freddie Prescott

Timothée Chalamet

[lorne bay]

witamy w lorne bay

Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!