piekarz/budowlaniec/striptizer — trochę wszędzie
25 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
wyrabia bułki, biega na budowie, a potem ukrywa zmartwienia w białym proszku, żyjąc w swojej fantazji, a nie prawdziwym życiu
Wśród wspomnień z dzieciństwa ma kilka dobrych, zwłaszcza w otoczce włoskiego jedzenia. Chociaż w tej rodzinie odbywało się wiele kłótni i sporów, kiedy siadali razem do stołu, nagle wszystko było w porządku. Domowej roboty makaron, który przygotowywała babka, rodowita włoszka, sos ze świeżych pomidorów, z przyprawami zebranymi z jej ogródka. Te chwile, kiedy nagle lodówka nie była pusta, a do drzwi nie dobijał się ktoś, kto domagał się spłaty jakichś długów zaciągniętych przez jego ojca. Który swoją drogą zniknął, kiedy Nicolo miał 5 lat, zostawiając ich mamę z tym wszystkim samą. Ale od początku.

Chociaż są rodziną wywodzącą się z Włoch, przyjechali tu zanim jeszcze Nico przyszedł na świat. Za lepszym życiem, za szansą na zarobek, jak to mówił jego ojciec. W praktyce po miesiącu tą wspaniałą pracę stracił i łapał się byle czego, coraz częściej pocieszając się piwem i grami z szemranymi ludźmi. Ich mama pracowała w szpitalu jako pielęgniarka, więc co rusz musiała jeździć na różne zmiany, czasem podwójne. Z jej pensji jednak trudno było opłacić domek i wyżywić rodzinę, w której była ona, mąż i trójka dzieci. Coraz częściej lodówka zaczynała świecić pustkami, a prąd od czasu do czasu znikać, kiedy nie wyrabiali się z płaceniem rachunków. Pojawiali się wierzyciele, a razem z nimi niebezpieczne sytuacje, jak wybite okna i podpalony samochód. A później pan Tribbiani postanowił zniknąć i zostawić żonę z trójką dzieci i swoim bałaganem. Teraz to do niej przychodzili wierzyciele, chcący odzyskać swoje pieniądze.


Alkohol. Pusta lodówka. Pretensje. Awantury. Braki. I chociaż do piątego roku życia Nico był bardzo pulchnym dzieckiem, to szybko zaczęło się zmieniać. Szybko też zauważył, że o wiele łatwiej jest po prostu skłamać i dokładnie tak jak jego rodzice, udawać że w ogóle nie ma problemu. Że idzie do kolegów po szkole się bawić, a nie zjeść normalny posiłek. Że nie może zaprosić kolegów na weekend, bo mama znowu jakiś remont w domu i wszędzie jest zamieszanie z bałaganem. Nauczył się kreować rzeczywistość, tak samo jak oszukiwać w gry w kości i nie tylko, żeby wygrywać od innych dzieci ich pieniądze na lunch, czy różne fanty. W ten sposób zyskał swoją deskorolkę, dzięki zakładowi, który wygrał nie do końca uczciwie. Ale przynajmniej mógł później powiedzieć, że nabił sobie siniaka na niej, a nie podnosząc mamę z podłogi w łazience, gdzie leżała we własnych rzygowinach. Co gorsza, im starszy był, tym mniej miał pomocy, bo jego starszy brat wyprowadził się z domu jak tylko skończył 16 lat. A siostra szukała sobie lepszych zajęć, niż zajmowanie się matką i młodszym bratem.


Jak dopracowana może być iluzja o własnym życiu? Nicolo przekonał się, że bardzo. Uchodził za jednego z cool kids, mimo że sytuacja w domu była gorzej niż tragiczna. Musieli się wyprowadzić ze swojego domu do parszywego mieszkania, w którym prawie nigdy nie było ciepłej wody, a piecyk w kuchni wydzielał niepokojący aromat gazu. Było tam zimno i paskudnie, co rusz pojawiał się jakiś pająk albo mysz, którą Nico musiał stąd wywalać. Nie trudno się domyślić, że nie miał czasu na zajmowanie się szkołą i wykorzystywał pomoc miłych dziewczyn do oddawania zadań domowych i wpisywania dobrych wyników na sprawdzianach. Bo zawsze znalazł się ktoś, kto mu podpowiedział. Zarabiał już mając 10 lat, najpierw kosząc trawniki w całym Tingaree i sprzątając rynny. Potem, jak trochę podrósł, zaczął pomagać przy budowach, zwłaszcza na wakacjach. W szkole mówił, że jedzie spędzić czas z ojcem, co oczywiście było kłamstwem. Ale opalenizna przy pracy na dachach była tak samo mocna, co z egzotycznych plaż, a mięśnie wyrobione w trakcie noszenia pustaków i worków z cementem, tak samo dobre jak z najlepszych siłowni. A w Tingaree każdy wiedział co się dzieje u niego w domu. A przecież nie donosi się na sąsiada.



Im był starszy, tym paradoksalnie trudniejsze było życie w ten sposób, ale było już za późno na powiedzenie prawdy. Wikłał się w to wszystko coraz bardziej, nawet do końca nie wiedząc, o jest prawdą, a co nie. Mimo że był nastolatkiem, podkradał alkohol matce i z kolegami go wypijał gdzieś za garażami. Mimo że miał dziewczynę, nie miał odwagi jej powiedzieć o sobie prawdy. A kiedy potrzebował kasy, coraz częściej zdarzało mu się coś ukraść i zastawić w lombardzie lub po prostu sprzedać na jakimś portalu. I coraz mniej w tym wszystkim lubił siebie. Nie miał też wielkich planów na przyszłość i pomysłów na to, co ze sobą zrobić. Nie czuł się na siłach, żeby iść na studia, nie wiedział też w czym by się dobrze sprawdzić. Nie chciał też dalej kraść, bo wiedział, że to do niczego nie doprowadzi. A miał już szesnaście lat, to był najwyższy czas na podjęcie takich decyzji. I na wyprowadzkę z domu. I chciał te decyzje podejmować ze swoją dziewczyną. Niestety, kiedy chciał powiedzieć jej prawdę i do niej przyszedł, zauważył jak się obściskuje z innym facetem. To nie był pierwszy raz, kiedy bliska osoba go zawiodła, powinien się już dawno przyzwyczaić. Ale jednak.. zabolało. Wrócił do domu, kompletnie nie wiedząc co ma zrobić. Życie pozorami jednak było silniejsze od niego, musiał zrobić coś, żeby nie być rogaczem i osłem. I dlatego kiedy następnego dnia jego dziewczyna przyszła do szkoły, mogła razem z połową szkoły, zobaczyć go obściskującego się z inną. Oko za oko. Ząb za ząb.


Kiedy szkoła się skończyło, nie skończyło się jego dzieciństwo, bo ten statek już dawno odpłynął. O ile w ogóle kiedykolwiek wypłynął. Znalazł się na rozdrożu i zdecydował, że będzie robić to, co potrafi najlepiej. W końcu długi ojca i matka alkoholiczka była też jego odpowiedzialnością. Może i mógłby to olać, uciec jak jego brat, ale jego brat już nie żyje. Miał wypadek, który wcale nie był taki przypadkowy. Nicolo nie wie, czy to długi, czy depresja, czy jeszcze coś innego do tego doprowadziło, ale... nie ma już brata. Tak samo jak nie ma ojca. I mógłby nie mieć już matki. Dlatego zaczyna swój dzień od czwartej nad ranem, kiedy idzie do piekarni i przez kilka godzin pomaga przy wyrabianiu chleba, bułek i nie tylko. Później idzie na budowę, gdzie nosi ciężkie worki ii robi to, co majster rozkazuje. A potem idzie do Shadow, bierze działkę i z jej pomocą jest w stanie iść z kumplami, połączyć to z alkoholem lub małym wandalizmem. A potem wraca do swojego domku, który się rozpada, ale mimo wszystko jest jego. Po drodze jeszcze sprawdza, czy jego matka wciąż żyje i czy w jej portfelu jest coś na wódkę i wierzycieli. Zakręca gaz, który często jest uruchomiony, gasi jej papierosa, zanim spali cały dom. I wraca do siebie. Mógłby mieszkać z nią i mieć na to oko, ale wtedy nie mógłby dalej siebie oszukiwać, że wcale nie jest tak źle, jak na to wygląda.


- radzi sobie świetnie na budowie i w domu, z naprawami i tak dalej. Zresztą, nie ma kasy na jakieś remonty,
- wciąż jeździ na deskorolce, ale ma też stary samochód, który kupił za graty sprzedawane w lombardach,
- dużo pali, dużo pije, zbyt często zdarza mu się też sięgać po coś mocniejszego,
- ma opinię łamacza serc i dba o to, żeby się dobrze trzymała,
- zdarza mu się też bić z nieodpowiednimi osobami,
- czasami ma też jeszcze jeden sposób na zarobek. Tańczy na prywatnych przyjęciach u bogatych pań z Cairns. Tak, jako striptizer. Tak zarabia na nowe części do swojego auta, kiedy coś się w nim sypie,
- w ogóle to tak, bardzo dobrze tańczy! Śpiewa też całkiem nieźle, ale musi mieć naprawdę dobry humor,
- jest nieco mitomanem, mistrzem tworzenia alternatywnych historii i wymówek,
- ma też cięty język, sarkazm i ironia to jego najlepsi przyjaciele,
- miewa kumpli, ale nie ufa nikomu na tyle, żeby się z kimś naprawdę przyjaźnić,
- bardzo dobrze oszukuje w różne gry, zawsze cię ogra,
- tak naprawdę to nigdy nie był na prawdziwej siłowni,
- nie umie też jeździć na rowerze, bo nigdy roweru nie miał. W szkole udawał że to dla leszczy,
- nie umie też pływać, nikt go nigdy nie nauczył. Tylko raz go brat wrzucił do wody, ale prawie się utopił,
- nie wie gdzie jest jego ojciec,
- ma problem z gniewem. Potrafi się bardzo szybko zezłościć,
- przeklina i potrafi być sporym chamem,
- ma też czarny humor i bywa złośliwy,
- uwielbia zwierzęta, ale nigdy żadnego nie miał i trochę boi się mieć,
- lubi się dobrze bawić, chodzić na imprezy, tańczyć do rana,
- zdarza mu się budzić w dziwnych miejscach po grubych imprezach, na przykład na plaży lub w czyjejś wannie. Kilka razy obudził się też w innym mieście,
- jak siedzi za kółkiem to jest trochę piratem drogowym,
- nie ogarnia za bardzo seriali i filmów, bo średnio ma czas na oglądanie ich,
- chociaż paradoksalnie kocha kino. Oczywiście wkrada się na seanse, żeby za nie ni płacić...
- świetnie gra w xboxa, oczywiście tylko u swoich ziomków, swojego nie ma,
- ma włoską krew, więc fantastycznie gotuje,
- nie ma pojęcia gdzie jest jego ojciec, ani czy w ogóle żyje. Nie utrzymuje też kontaktu z rodziną we Włoszech, nie widział ich od jakichś siedmiu lat,
- nie przepada też jakoś specjalnie za swoimi urodzinami. Niby spędza je z kumplami, ale w domu... no pijana matka często całkiem o nich zapominała,
- nie lubi też swojego pełnego imienia, przedstawia się jako Nico lub po prostu Nick,
- za to perfekcyjnie mówi po włosku, używa tego języka czasem na podrywach. Czasem dla zgrywy zamiast komplementów, komuś mówi, że jest zgniłą ropuchą, no ale działa, bo laska i tak nie zna języka!
- chociaż nie jest aborygenem, czuje się dobrze w tej społeczności. Możliwe, że łączy ich to zamknięcie od świata i pilnowanie swoich sekretów. Nico też od zawsze czuł się tak, jakby trochę nie pasował i był nieco... inny. Pierwszą osobą z tej społeczności, która dała mu szansę, był Jarrah, u którego kosił trawnik. To on mu opowiedział nieco o ich historii i on pomógł mu się wkręcić w pracę na budowach. Nico go podziwia, chociaż nigdy nie potrafił tego dobrze okazać. To też Jarrah pomógł mu wynająć ruderę, w której teraz mieszka. Nico podejrzewa, że przypomina mu o jego zmarłym synu, ale nigdy go o to nie zapytał wprost. W każdą niedzielę za to przychodzi do niego na piwo i posiedzieć sobie przy zachodzie słońca na werandzie, gadając o niczym.
Nico Tribbiani
27.11.1999
Lorne Bay
piekarz / budowlaniec / striptizer
LE COIN DE PARADIS / na zlecenie / w Cairns
tingaree
kawaler, hetero
Środek transportu
Ma swoje rozklekotane auto i deskorolkę.

Związek ze społecznością Aborygenów
Korzenie nie, ale jego rodzina zawsze mieszkała w okolicy. Jego mama jest pielęgniarką, która nie zwracała uwagi na to komu pomaga, a z kolei ojciec nie zwracał uwagi z kim gra i pije. Sam Nico jako dzieciak oferował się do koszenia trawników, czyszczenia rynien, a potem już samo poszło. Jest w ten sposób częścią społeczności, chociaż nie jej ważnym, czy pełnoprawnym członkiem.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Wszędzie, zawsze może cię zaskoczyć! Najczęściej jakimś złośliwym komentarzem albo towarzystwem do piwa.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Jego mamę albo siostrę.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Nicolo Albus Tribbiani
scott eastwood
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany
cron