lorne bay — lorne bay
28 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Pilnuje obiektu wypoczynkowego, by wszystko działało jak należy i załatwia papiery
Brakuje mu dziewczyny którą stracił przez swoją głupotę
Wieczorami wyżywa się w sali muzycznej, stukając w klawisze i tworząc coraz to nowsze melodie
I. Glissando

[akapit]

Na początku był chaos, który został zamknięty w gigantycznej kuli na osiemnaście tysiąc leci...


Poprawka, na osiemnaście lat, a kula, w której chaos został zamknięty, miała postać willi z ogrodem stojącej na obrzeżach Sydney.
Łatwy start w życie był jedyną rzeczą, którą ojciec, zadufany w sobie dupek, właściciel kilku hoteli w Sydney, mógł zapewnić swoim dzieciom. Była ich trójka, dwóch chłopców i jedna dziewczynka, Wolfiemu przypadła rola najstarszego brata i to na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo. Ojca w domu nie było, ciągle wyjeżdżał i zostawiał rodzinę, tłumacząc się biznesowymi spotkaniami, dzieci zostawały więc z matką, oraz gospodynią, która często matkę zastępowała. Kobieta od zawsze była zapaloną artystką, większość czasu spędzała przy fortepianie, zapisując dziwne ciągi nut, których młody brunet na początku nie potrafił zrozumieć. Jego matka była kompozytorką, szalenie utalentowaną i wyczuloną na piękno, oraz wdzięk otaczającego świata. Rodzeństwo lubiło z nią zostawać, pokazywała im niesamowite rzeczy, siedziała i ćwiczyła z dzieciakami kaligrafię, a w pracach domowych powiązanych z rękodziełem, nie miała sobie równych. Nicole była i wciąż jest słońcem i wschodem rodziny Nicholls, w przeciwieństwie do ojca, który swoim zachowaniem i zdystansowaniem, przypomina raczej zachód.
Dzieci były dobrze traktowane, choć wielokrotnie zdezorientowane. Zarówno matka, jak i ojciec stosowali zupełnie inny sposób wychowawczy. Podczas gdy ojciec stosował kary, zabraniając dzieciom wychodzić na dwór, bądź na rower, matka te wszystkie zakazy ignorowała, skupiając się na tłumaczeniu. Do młodszego rodzeństwa bardziej przemawiał sposób matki, Wolfie natomiast potrzebował twardej ręki, od zawsze był nieznośny i najbardziej rozpuszczony. Nie tolerował ojca, który trzymał go w ryzach i ograniczał, lecz musiał po kilku latach przyznać, że ten dystans i chłodne wychowanie, były mu potrzebne. Nicole stawiał na pierwszym miejscu i to ona była dla niego najważniejsza, lecz do ojca miał większy szacunek i czuł wobec niego respekt.
Choć czując ten respekt, otwarcie go nienawidził i nieraz bezczelnie potrafił mu o tym przypomnieć. Ojciec wiedział, że był na przegranej linii, ze względu na to, że jego najstarszy syn doskonale wiedział o tym, że zdradził matkę, a także o tym, że zrobił dzieciaka swojej kochance. Zachowanie ojca przestało mu się podobać, gdy zaczął dorastać. Nie podejrzewał go o zdradę, lecz podejrzliwość chłopaka wzbudziła rozmowa telefoniczna, którą ojciec odbył w swoim biurze.
,,Przecież nie dam Ci pieniędzy na zabieg, to też moje dziecko. Mogłaś być ostrożniejsza"
Niczego więcej nie potrzebował, wtedy też stracił do ojca resztki szacunku.
Nicole również o tym nie wiedziała, dowiedziała się kilka lat później, gdy ojciec przyznał jej się do zdrady. Wolfgang rozpoczynał wtedy studia, które opłacił ojciec, tłumacząc mu, że ,,jako najstarszy syn, kiedyś przejmiesz moje obowiązki[/i]. Brunet nie miał nigdy podrygu do interesów, nigdy nie czuł, żeby zarządzanie dało mu spełnienie, lecz na studia poszedł, jak ta potulna owca, skazana z góry na rzeź.


II. Crescendo

[akapit]

Kiedy prowadzisz zwyczajne życie, melancholia przenika wszystko: pożółkłe strony książek, szczoteczka do zębów w łazience, wiadomości w telefonie komórkowym.


Nie mógł powiedzieć o swoim życiu, że było zwyczajne, choć melancholia wszystko przenikała. Szkoła, była dla niego odskocznią, której wyjątkowo mocno potrzebował, lecz uświadomił to sobie gdzieś między ostatnią klasą szkoły podstawowej, a pierwszą szkoły średniej. Nie przykładał się do nauki, bo w szkole o kierunku artystycznym matematyka i biologia schodziły na dalszy plan. Podczas, gdy jego rówieśnicy ze szkoły podstawowej uczyli się biologii i chemii, albo angielskiego i historii, on uczył się nut, zrozumienia świata i oddawania go za pomocą melodii zagranej na klawiszach fortepianu. Szkoła muzyczna nauczyła go spokoju, którego nie potrafił osiągnąć w domu pogrążonym w chaosie. Jedynym miejscem, w którym czuł się pewnie, nie licząc swojej sypialni, był pokój muzyczny, w którym mnóstwo czasu spędzała Nicole, a on tuż u jej boku, bądź na kolanach, wciskając wszystkie klawisze po kolei. Będąc dzieckiem wydawało mu się, że gra niesamowicie dobrze, matka natomiast do tej pory potrafi mu wypomnieć, że cholernie mocno fałszował i w niczym nie przypominało to czystego, pięknego dźwięku.
Życie chłopaka nabierało tempa, rozkręcało się cholernie powoli, by w ostatnim akcie zaskoczyć widownie i zakończyć finalnym, głośnym przytupnięciem o sceniczne deski. Dzięki szkole średniej czuł, że żyje. Zostawił za sobą problemy w domu, zostawił ojca i zdradzaną matkę, skupiał się na sobie, rozwijał pasje i chodził od domu, do domu, pogrążając się w nastoletnich imprezach. Nicholls był lubiany, często otaczany przez wianuszek dziewcząt, które lgnęły do niego głównie przez szarmanckie zachowanie. Ojciec, nie licząc dystansu do ludzi, nauczył go czarującej elegancji, którą potrafił wykorzystywać. Nie był jednak licealnym bad boyem, umawiającym się na randki z każdą dziewczyną. Była tylko jedna za którą się oglądał, lecz przez długi czas dla niego nieosiągalna... Nie potrzebował jednak sztucznego zainteresowania i pocieszania, wolał muzykę i tylko jej był od początku wierny.

III. Callando

[akapit]

Pomyśl, czy pamiętasz ten zachód słońca, gdy wracaliśmy do domu? Tak, byliśmy szczęśliwi, mapa przyszłości rozkładała się szeroko przed nami.


Studia, początek czegoś nowego i pożegnanie z dziecinną przeszłością. Nauka, egzaminy, mała kawalerka wynajęta za pieniądze ojca i markotne wkuwanie formułek. W swoich nieskrytych marzeniach, pragnął iść do akademii muzycznej, dalej uczyć się komponować i poznawać sztukę z innych perspektyw. Nie najlepiej czuł się się wciągach i nudnych, monotonnych formułkach, które odkładał za każdym razem, gdy próbował się ich nauczyć. Nie należał do najszczęśliwszych studentów, rozmawiając z ludźmi z roku nawet nie ukrywał swojego niezadowolenia, mówiąc otwarcie o planie swojego ojca. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego mu się nie postawił, choć wiele razy to robił. Być może zżerało go poczucie obowiązku, nie miał co liczyć na rodzeństwo, które zaczynało liceum i szkołę podstawową, a ojciec chorował. Wolfgang nie zauważył, by staruszek czuł się tragicznie. Miał siłę wyprowadzić się od matki, wziąć rozwód i zamieszkać z nową kobietą - to czemu miałby nagle poczuć się gorzej, prowadząc te cholerne hotele?
Brunet obiecał sobie, że skończy to cholernie zarządzanie, a później zacznie szukać zajęcia, jako muzyk.
Monotonia go przygnębiała, nie potrafił dogadać się z dziewczyną, która przez ciążę miała dziwne wahania nastrojów, a wieczory spędzał przed telewizją, bo ona nie miała ochoty się spotykać.
Dość nagle w jego życiu pojawiła się młodsza dziewczyna, która wraz ze swoim pojawieniem, przyniosła mu nadzieję i mały promyk słońca. Honey, dziewczyna tak samo słodka jak jej imię, które potrafił wypowiadać z niemałą czułością, gdy wplatał dłonie w jej włosy, które odcieniem przypominały plaster miodu - pokazała mu życie z nieco innej strony, odzyskał wiarę w lepsze jutro i za nic w świecie, nie chciał jej tracić. Dlatego, choć bardzo pożądał jej obecności, słowem nie wspomniał o dziewczynie, która była w ciąży. Miło wspominał ten czas, który spędzali razem, oglądając wschód słońca z brzegu rzeki, a moment w którym odeszła... Był bolesnym ciosem, na który zasłużył.
Kolejnym ciosem były słowa dziewczyny z którą się związał.
To nie jest Twoje dziecko, tak, zdradziła go. Z najlepszym przyjacielem o którego był zazdrosny od początku związku.

IV. Finale

[akapit]

W moim sercu błyszczy urok opowieści z młodzieńczych lat... Te wszystkie problemy, którym nie mogłaś podołać, chciałem pokonać razem z Tobą

Studia ukończył z wyróżnieniem, ojciec był cholernie dumny z syna i niejednokrotnie chwalił się bogatym znajomym inteligencją swojego syna. Fałszywe uśmiechy posyłane na bankietach, sztywniacy w garniturach i zbyt eleganckie kobiety popijające wino drobnymi łyczkami, by nie rozmazać soczyście czerwonej szminki. Nie czuł się tam dobrze, choć był do nich przyzwyczajony od najmłodszych lat. Męczyła go ilość czasu, godziny które tam spędzał niesamowicie się dłużyły, lecz co innego miał do roboty? Dwudziestosiedmioletni kawaler, który świeżo ukończył studia i nie bardzo wiedział, co począć dalej.
Moment, w którym ojciec zniknął mu z oczu, w towarzystwie jakiegoś mężczyzny, był dość... Przełomowy; Nicholls dostał pracę w hotelu, w którym miał pracować, jako manager. Nie był zachwycony, dopóki nie dowiedział się o miejscowości do której miał jechać.
Wszystkie drogi kończą się w Lorne Bay.
W mieście, w którym mieszkała Honey.
Mieście, w którym matka dostała pierwszą pracę.
Mieście, w którym miał zamieszkać i nauczyć się żyć.
Spakował rzeczy, te bardziej potrzebne i mniej, a zdjęcia, które towarzyszyły mu przez te kilka lat i wskazywały drogę, teraz wiodły go do Lorne Bay.

akord kończący
- Szuka wyciszenia, gdzie tylko może. Jako indywidualiście, trudno mu działać w grupie i myśleć w chaosie. Nie potrafi pozbierać wtedy myśli, więc szuka sposobów, by przywrócić w głowie porządek. Pomaga mu w tym kaligrafia japońska, potrafi przesiedzieć godzinami na podłodze, a z każdym pociągnięciem pędzla odnosi wrażenie, że odzyskuje wewnętrzną równowagę.

- Na śniadanie i kolacje je głównie płatki z mlekiem, tosty, lub kanapki posmarowane dżemem i kremem orzechowym. Taki posiłek popija kawą rano, aa wieczorem białą czekoladą, lub kakao. Ogólnie jeśli chodzi o jedzenie, to nie jest zbyt wymagający, choć gdyby mógł, ciągle jadłby dobrze przyprawionego homara na zmianę z potrawami kuchni japońskiej i indyjskiej. Lubi ciekawe połączenia smakowe i aromatyczne potrawy, które nie są neutralne i bezsmakowe.

- Straszny z niego pedant. W domu musi panować błysk, a na głowie ład i porządek. Umie utrzymać porządek, lecz spędza dużo czasu poza domem, dlatego poważnie zastanawia się nad gosposią, albo osobą, która pomoże mu ogarniać mieszkanie. Warunek jest tylko jeden, powinna całkiem nieźle gotować, bo on, choć potrafi, to nie zawsze mu się chce.

- Leworęczność odziedziczył po ojcu. W rodzinie tylko ta dwójka może pochwalić się tą umiejętnością, a przynajmniej tak mu się wydaje.

- Jego ojciec pochodzi z Anglii i choć syn szczerze nim gardzi i robi wszystko, by nie być taki jak on, nie zawsze mu wychodzi. Często spogląda na ludzi z góry, narzeka na homoseksualistów, choć otwarcie nie nazywa się homofobem, a herbatkę pije kilka razy dziennie, zaparzonej w eleganckiej filiżance. Wrzuca trzy kostki cukru i miesza dwa razy w lewo i dwa razy w prawo - taka naleciałość. Niesamowicie wkurza go również bałagan na stole i źle ułożone sztućce, gdy widzi nóż i widelec, które leżą nie po tej stronie, co powinny, osobiście czuje się urażony.

- Potrafi jeść ryż pałeczkami, w taki sposób, że żaden chińczyk by się za niego nie powstydził. Brunet dąży we wszystkim do perfekcji, więc jedzenie pałeczkami również ćwiczył tak długo, dopóki nie nauczył się używać ich odpowiednio.

- Przyjechał do Lorne Bay z polecenia ojca, który załatwił mu tu staż. Nie zdążył mu jeszcze powiedzieć, że po pierwsze; ma zamiar z tego stażu zrezygnować, po drugie, będzie szukał pracy jako pianista, a po trzecie, że ma go w dupie i do Sydney nie ma zamiaru wracać, bo jest mu tu dobrze - zwłaszcza z tą willą, którą mu kupił. Poza tym, chciałby znaleźć Honey i choć nie zna tego miasta, próbuje się w nim jakoś odnaleźć.

- Lubi sporty wodne, nic więc dziwnego, że mnóstwo czasu spędza na plaży. Od kilku lat trenuje windsurfing i jest w tym dobry, choć czasem się wkurza, gdy zbyt silna fala albo wiatr, zepchną go do wody. Powtarza sobie wtedy, że nawet najlepszemu się zdarza i ćwiczy dalej.

- Wspiera lokalnych sprzedawców i małe sklepy. Miód tylko z tutejszej pasieki, ryby od rybaków, a inne mięsa od rzeźników. Jeśli kupuje produkty to tylko pochodzenia naturalnego, nienawidzi marketowej chemii i uważa, że od tego boli go brzuch.
Wolfgang Nicholls
14/03/1993
Australia, Sydney
Manager, pianista
PULLMAN PD SEA TEMPLE RESORT & SPA HOTEL
Pearl Lagune
hetero, kawaler
Środek transportu
Głównie jest to samochód. Nie lubi komunikacji miejskiej, tak po prostu.
Związek ze społecznością Aborygenów
Niewielki, wie tylko tyle, że jego ojciec związał się z aborygenką i... W sumie nic więcej, nie zna kultury tych ludzi, nigdy się tym szczególnie nie interesował.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Najczęściej kręci się w okolicy Pearl Lagune, tam ma mieszkanie, więc często bywa. Zdarza mu się przebywać również przy Sapphire River, na targu.
Ma swoje ulubione miejsce nad rzeką, z której obserwuje wschody i zachody słońca, to taka jego własna, malutka rutyna, która sprawia mu ogromną przyjemność.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodzinę

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wyrażam, lecz z umiarem, proszę
Wolfgang Nicholls
Francisco Lachowski
powitalny kokos
Aurel
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany