opiekun dla zwierząt | barista — schronisko dla zwierząt | sparrow coffee
22 yo — 184 cm
Awatar użytkownika
about
And if I only could make a deal with God,
And get him to swap our places,
Be running up that road,
Be running up that hill,
Be running up that building
Kojarzycie tych ludzi urodzonych pod szczęśliwą gwiazdą, którzy cały czas coś wygrywają, płyną gładko przez życie i ogólnie cały czas powodzi się im, chociaż wcale jakoś bardzo się nie starają? Tak? Grant do nich nie należy. Ten chłopak na żadnych etapie swojego życia nie miał łatwo, a mimo to ten szeroki uśmiech jeszcze nie opuścił jego twarzyczki. Jeszcze.
Ale od początku… jego historia rozpoczęła się w nietypowym momencie, bo wcale nie od narodzin, a od dnia w którym został pozostawiony przez swoją biologiczną matkę pod drzwiami zupełnie obcych ludzi wraz z listem. Nikt nie doszedł do tego kim chłopczyk był wcześniej ani kim byli jego rodzice. Znane było jedynie jego imię wymienione we wcześniej wspomnianym liście. Tego dnia „narodził się” Grant Smith. Jeden z wielu, dosłownie, bo jako sierota było się jednym z wielu, niewyróżniającym się z tłumu, częścią nijakiej, szarej materii. Nawet bezpiecznie było nie rzucać się w oczy, chociaż Grant niezbyt to rozumiał. Albo inaczej, świadomie przeciwstawiał się temu. Nawet w momencie, gdy jako młodzieniaszek był okładany przez innych, starszych od niego chłopaków - tak po prostu dla zasady - to on zamiast skulić się, milczeć i poczekać, to gdy już odchodzili, wstawał, uśmiechał się do nich i rzucał bezczelnym już skończyliście? Ten chłopak od małego nie miał zbyt dobrego instynktu samozachowawczego.
Później miało być już lepiej. W końcu trafił do innej rodziny zastępczej i nie był już jednym z wielu, tylko… jednym z kilkorga. Niestety nadal średnio odnajdywał się wśród osób, które odgórnie dyktowały mu warunki, które niekoniecznie podobały mu się. Lecz zdobył już pewne doświadczenie, które umożliwiało mu obronę, a czasem nawet świadomy atak na swojego oprawcę. Dlatego też musiał zmieniać te rodziny trzykrotnie, a w ostatniej doszło już do takiego incydentu, który groził mu poprawczakiem. Zrobiło się poważnie i niebezpiecznie, a wizja zamknięcia w zakładzie dla nieletnich sprawiła, że Grant dojrzał o wiele szybciej i wyciągnął kolejne lekcje od życia. Miał plan doczekać już swojej pełnoletniości w sposób zupełnie bezkonfliktowy - co byłoby niemożliwe z jego porywczością - lecz nie musiał ryzykować, bo wtedy w jego życiu pojawiła się Julie Grover, samotna kobieta przed czterdziestką, która pomimo niewielkiego majątku miała ustabilizowane sytuację finansową i życie prywatne. Musiała bardzo chcieć adoptować dziecko, bo jednak samotni opiekunowie rzadko otrzymują na to zgodę, ale udało się jej. W tym wszystkim najdziwniejsze było to, że jej wybór trafił na Granta. Oczywiście to miało sens, że nie brała niemowlaka, miała jednak swoje lata i też należało wziąć na to poprawkę. Lecz to, że jego losy splotły się z drogą Julie było jego wygraną na loterii, z której mógł się cieszyć przez całe kolejne cztery lata swojego życia.
Dzięki Julie, jej wychowaniu, naukom oraz uczuciom, Grant wyszedł na ludzi. Nauczył się rozmawiać, mówić i opisywać swoje problemy i emocje, nie oczekiwać tylko tego co najgorsze, nie atakować zanim druga strona zdąży zaatakować. Otworzył się na innych, szczególnie na jedną dziewczynę, z którą okazało się, że wiele go łączyło, co w konsekwencji skończyło się jego pierwszą, nastoletnią miłością, jakże intensywną, silną, głęboką oraz... krótką. Po jej odejściu chodził przybity przez kilka dobrych miesięcy, ale w końcu wziął się w garść. Otrzymał należytą edukację, do której przyłożył się do tego stopnia, że udało się mu dostać na studia. Miał plan na siebie, pomysł na życie i to jak miałaby wyglądać jego przyszłość, gdy Bóg postanowił sobie ponownie z niego zażartować. Wtedy gdy przez jakiś czas - dzięki jego ciężkiej pracy i walki o siebie - układało się w jego życiu dobrze, okazało się że Julie ma nowotwór złośliwy. Oboje podeszli do tego problemu tak jak było im najłatwiej, czyli z uśmiechem na ustach i odpowiednią porcją humoru. Nie w ich naturze było załamywać się i poddawać na samym starcie. Dzięki pozytywnemu nastawieniu i odpowiedniej opiece lekarskiej pani Grover walczyła z rakiem przez kolejne dwa lata. Jednak w końcu zaczęła tą walkę przegrywać. Nawet wtedy oboje zachowywali się w sposób niezrozumiale optymistyczny. Grant wiedział, że zabierając mamę ze szpitala już ma się tylko nią opiekować, a ona nie jest już w żaden sposób leczona, jedynie jej ból jest uśmierzany. Julie też na pewno to wiedziała, ale rzucała różnymi pomysłami co jeszcze zrobi czy jak spędzą razem czas, gdy tylko jej się poprawi. I chociaż żadne z nich nie mówiło o tym wprost, to oboje doskonale wiedzieli, że mogło być już tylko gorzej.
Po śmierci Julie Grant ponownie został sam. Może nie tak bardzo „sam”, jak to bywało wcześniej, bo miał dziewczynę, jakiś znajomych i plan na swoje życie, lecz pomimo tego wszystkiego zaczął odczuwać okropną pustkę. Chociaż nie dawał niczego po sobie poznać i ponownie robił dobrą minę do złej gry, to po odejściu Julie stracił nie tylko mamę, ale osobę z którą łączył go ten specyficzny rodzaj porozumienia, której nie musiał tłumaczyć wszystkiego, bo ona po prostu wiedziała. Mimo to wziął się w garść i dalej próbował iść przez życie pewnym krokiem z tym szerokim uśmiechem na ustach.

× Grant studiuje behawiorystkę zwierząt, już po pierwszym praktykach udało mu się na stałe zaczepić w schronisku dla zwierząt, gdzie zamierza już zostać po zakończeniu nauki.
× Po śmierci Julie zatrudnił się w Sparrow Coffee by dorabiać weekendami (miał już doświadczenie, gdyż wcześniej pracował w Frogs Restaurant), chociaż pani Grover zostawiła mu wystarczające fundusze, żeby mógł spokojnie dokończyć edukacje, to jednak chłopak woli nie korzystać z nich, jeżeli nie będzie takiej potrzeby.
× Jest wysportowany, jednak nie jest to konsekwencja chodzenia na siłownię. Grant uwielbia wszelkie aktywności fizyczne, spędzanie czasu na świeżym powietrzu, górskie wycieczki oraz długie spacery. Z kolei masę mięśniową udało mu się zbudować w czasie wakacji, gdy dorabiał sobie na budowie u znajomego Julie.
× Jest wierzący, co także jest skutkiem wychowania pani Grover. Chociaż nie lata co niedzielę do kościoła i nie uczestniczy aktywnie w różnego rodzaju obrządkach.
× Ma dziewczynę, z którą układa mu się… dobrze, chociaż Grant musiał oszczędzić jej nieco faktów ze swojego życia, by zwróciła na niego uwagę. Jest ona typem ścisłowca, który zawsze ocenia wszystko z dystansem, kalkuluje oraz nie okazuje zbyt wielu uczuć i emocji. Jednak są już razem od jakiegoś czasu i… po prostu są.
× Ma także grupkę znajomych, chociaż nie jest ona zbyt liczna, bo jednak z etapu swojego dzieciństwa Grant nie utrzymał wielu relacji. W tym jednego, dosyć bliskiego kumpla, który często towarzyszy mu w wypadach w góry.
× Ogólnie chłopak jest naiwnym, niepoprawnym optymistą - tego podejścia do życia nauczył się od Julie - i jeszcze udaje mu się utrzymywać dalej to nastawienie, nie pozwalając dojść do głosu tej posępnej części swojej osobowości, którą dawno już w sobie pogrzebał. Jeszcze.
× Nie znosi smrodu papierosów, a tym bardziej wymieszanego z zapachem mocnych perfum. Z niewiadomych przyczyn to go bardzo odrzuca i drażni.
× Po śmierci Julie przygarnął psiaka ze schroniska.
× Nigdy nie przeczytał listu od swojej biologicznej matki.
Grant Grover
30.07.1999r.
Lorne Bay
student behawiorystki zwierząt, opiekun dla zwierząt, barista
schronisko dla zwierząt, sparrow coffee
SAPPHIRE RIVER
kawaler, heteroseksualny
Środek transportu
Głównie rower, komunikacja miejsca, wkrótce zapewne motocykl.

Związek ze społecznością Aborygenów
Ma już dosyć dalekie korzenie.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W czasie semestru - uniwersytet, miejsca pracy - schronisko dla zwierząt i Sparrow Coffee, wszelakie miejsca gdzie można spotkać taką młodą, aktywną, wesołą duszyczkę - kawiarnie, bary, parki, plaże, kino.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Dziewczynę.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie.
Grant Grover
Andre Lamoglia
ambitny krab
wkurwix#7366
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany