detektyw — lorne bay police station
36 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Got so much to lose, Got so much to prove, God don't let me lose my mind. Trouble on my left, Trouble on my right, I've been facing trouble almost all my life. My sweet love won't you pull me through. Everywhere I look I catch a glimpse of you.
Mając piętnaście lat, zdobywa finałowy major score, a tłumy rodziców i uczniów okolicznego liceum wiwatują na trybunach szkolnego boiska. Jego spojrzenie mimowolnie szuka wśród publiczności surowego spojrzenia tego, którego nieobecności jest przecież świadom. Wzrusza lekceważąco ramiona - nie ważne.
Powtarza te słowa jak mantrę.
Nie ważne. Nie ważne. Nie ważne.
Nadchodzi kolejny mecz, kolejne zawody. Kolejny triumf. Kolejna porażka. Kolejna kłótnia. Kolejne spięcie. Kolejny raz, gdy nie zaspakaja określonego zakresu wymagań ojca. Kolejny raz, gdy mówi sobie, że ma to gdzieś. Że to nie jest dla niego ważne.
Ze wszystkich emocji jakie wypełniają ciało nastolatka, najlepiej poznał złość. Duszoną w samym środku. Zagłuszoną wciąż powtarzającymi się słowami. Kłamstwami, które tworzy dla samego siebie. Pozwala by ta uchodziła z niego ilekroć wychodzi na boisko. To nie pasja prowadzi krok, napędza tętno rozjuszonego adrenaliną serca. Ta sama złość, której istnienie zaprzecza, sprawuje nad nim kontrolę w brutalnej grze.
Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że jest jednym z tych dzieciaków, którzy nie mają prawa tego czuć. Nie mają prawa być niewdzięcznymi. Jest dzieciakiem z przywilejami.
Jego rodzina ma przestronny dom z basenem, rodzice kupują mu schludne, modne ubrania. Całkiem przystojny rys twarzy i metkę sportowca - nie musi martwić się odrzuceniem, standardy jego rówieśników nie są zbyt wysokie. Wystarczy poczucie humoru, odrobina dystansu, pozorna pewność siebie, aby czuć się zaakceptowanym. Nie martwi się pieniędzmi. Przetrwaniem. Nie musi myśleć o jutrze - na każdego Pritcharda zawsze czeka świetlana przyszłość.
On za piękną fasadą widzi zepsucie jakie toczy wnętrze ich rodzinnego ogniska.

Reggie nosi w sobie gniew ojca. Ten jego zdaje się być jednak znacznie bardziej powściągliwy. Zimny. Nie znosi kompromisów. Nie na sali sądowej, już nie na pewno w swoim królestwie.
Jego żona, dzieci. Oni chodzą w jak zegarku. Nie toleruje przeciętności. Nie toleruje słabości. Nie toleruje syna, który powoli zaczyna przypominać go coraz bardziej. Reggie ma jego zaciętość, złośliwość, niemalże święte przekonanie o własnej racji. Ojciec widzi w nim te same pęknięcia, które szpecą odbicie w łazienkowym lustrze - gdy spogląda w nie prawdziwie, wiedząc gdy nikt nie patrzy. Widzi w chłopcu potencjał, którego nie potrafi wykorzystać. Rozpieszczonego przez matkę gówniarza, który jest zbyt słaby by móc więcej. Zbyt niepokorny. Niemal wynaturzony.
Reggie i ojciec toczą bój odkąd tylko pamięta.
Reggie widzi jego zamiłowanie do obłudy i ślad szminki na białym kołnierzyku. Dostrzega, że matka nie radzi sobie z rzeczywistością po utracie córki i wypełnia ją białymi pastylkami, a ból ukrywa pod promiennym uśmiechem. Tym, który nie denerwuje jego ojca. Na własnej skórze odczuwa tyranię ojca.
Mimo tego, że oczy zdają się dostrzegać prawdę. Naiwnie pragnie innej rzeczywistości. W pogoni za nią, dominują go myśli, że jest po prostu niewystarczający. Zepsuty. Że być może gdyby był inny, miałby to wszystko czego pragnie w głębi duszy. Niedoścignioną aprobatę. Że być może gdyby nie dostrzegał rysów na szkle, byłoby mu łatwiej egzystować. Mógłby wpasować się w rodzinny obraz.


Mając dwadzieścia pięć lat dowiaduje się, że będzie ojcem. Rodzi się w nim całkiem nowy, jak dotąd nieznany rodzaj strachu. Strach przed tym, że mógłby stać się własnym ojcem.
Rany chłopca wrosły w mężczyznę. Nabrały innego wymiaru. Nawet jeśli wciąż powtarza te same słowa. Już z
większą pewnością.
Już wie, że go zawiódł.
To dalej jest nieważne.
Niegdyś żył w potrzasku ambicji ojca.
Teraz był wolny.
Podążał własną ścieżką. Odcinając się od dróg przetartych przez pokolenia Pritchardów. Dumę wciąż mierził fakt, że chociaż zamiast prawa wybrał psychologię, to wciąż rachunki za studia były opłacane przez ojca. Każdy kolejny przelew był jak splunięcie w twarz. Nie odwrócił się od niego. Nie dał jednak zapomnieć o tym, że oczekiwał czegoś innego. Kilka lat później wciąż szydził z podjętej przez syna kariery policjanta.
Nastoletni gniew przekuł się w gniew młodego mężczyzny. Gniew, który wybuchał ilekroć cokolwiek szło nie po jego myśli. Dusił go w planach na przyszłość. Nadziei, że odciął się już od przeszłości. Stanowił już o sobie, a tej niezależności i wolności nikt nie mógł mu jej odebrać.
Stoi na skraju młodości. Świadomość istnienia dziecka rozwijającego się pod sercem jego partnerki, zmienia wszystko. Kompletnie odwraca dotąd znany porządek. Na chwilę przed tym nie wiedział niczego o jutrze. Był centrum własnego świata. Teraz czuł z wolna opadający nań ciężar. Odpowiedzialność - w zupełnie nowym wymiarze. Przyszłość, która splotła go z kimś innym. Tym nieokreślonym kimś kto miał dopiero nadejść. Wszystko miało się zmienić.


Mając trzydzieści pięć lat, pustym wzrokiem błądzi po sali sądowej. Widzi dziesięć lat zamkniętych w ciągu zeznań i zarzutów, kłamliwych insynuacji.
Nie uciekł od grzechów własnego ojca, podążając tą samą ścieżką niewiernego męża.
Zna smak frustracji. Ciągłej, narastającej z miesiąca na miesiąc. Z roku na rok. Dojrzewającej w nim latami.
Znów był niewystarczający. Jako mąż, głowa rodziny.
Wciąż roztargnionym szumem pracy. Tak, chciał sobie wtedy coś udowodnić. Że nie był śmieciem za jakiego miał go ojciec, a kimś kto potrafi wykonywać swoją pracę w najlepszy możliwy sposób. Miał to udowodnić już dla samego siebie, nie dla niego. Jednak sylwetka ojca ciągnęła się cieniem nawet kilkanaście lat po tym jak opuścił rodzinnego gniazdo.
Gdy wielkie miasto okazało się zbyt przytłaczające dla jego rodziny, pozostawił ją na rzecz posady w rodzinnym Lorne Bay.
Gdy małe, wynajęte mieszkanie okazało się zbyt ciasne dla dwójki dzieci, zaciągnął kredyt i za namową żony przyjął zapomogę od ojca i wybudował własny dom.
Za każdym razem trzaskał drzwiami i wychodził z domu, wiedząc że to wszystko nie wystarcza.
Wciąż nosi w sobie gniew. Tętniący w żyłach jak śmiercionośna trucizna. Jest poza kontrolą. Drżał na języku, gdy wypluwał z siebie jad podczas kłótni z żoną. Wibrował w mięśniach ilekroć musiał stawić czoła biurokratycznej maszynie, w którą się zaplątał lata temu.
Zawieszenie w służbie opadło na barki z zatrważającym je ciężarem. Nawet jeśli miało wymiar obowiązkowego urlopu i wymogu uczęszczania na sesję terapeutyczne.
Jego życie rozpieprzyło się w pył, a ten osadził się na wargach, na skórze. Stał się jego częścią.


Mając trzydzieści sześć lat, stawia czoła samemu sobie. Wszystko to co za nim, jest wciąż przed nim. Szuka prawnika, który pomoże mu odzyskać prawa rodzicielskie. Z trudem wiążę koniec z końcem, uginając się pod ciężarem kredytów i alimentów. Wynajmuje rozpadający się dom. Próbuje odzyskać twarz. Próbuje być kimś z kogo jego dzieci mogły być dumne. Szuka nadziei na następnych dziesięć lat.
Wciąż nosi w sobie gniew, tym razem nie okłamuje się jednak, że to jest nieważne.
Reginald "Reggie" Pritchard
04/06/1986
Lorne Bay
Detektyw
Lorne Bay Police Station
sapphire river
rozwodnik, heteroseksualny
Środek transportu
Porusza się samochodem. Coraz rzadziej, już raczej w wyjątkowe dni wyjeżdża na przejażdżki swoim motorem - prezentem dorosłego Reggiego dla młodszej wersji siebie. Jako dzieciak marzył o Harleyu-Davidsonie, niemniej jednak posiadając go... jeździ na nim znacznie rzadziej niż mógłby oczekiwać. Wciąż jednak ciężko jest z niego zrezygnować.

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
W piątkowe wieczory w Moonlight - ot, z przyzwyczajenia. Większość czasu jak dotąd spędzał z rodziną, teraz gdy pustka domu przygniata wyrusza w szlak, na plaże, idzie na siłownie.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
rodzice i rodzeństwo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Reginald "Reggie" Pritchard
Boyd Holbrook
powitalny kokos
izka
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany