koordynatorka — The Last Goodbye
30 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Nieszczęśliwa małżonka, organizująca pogrzeby i udająca, że wszystko gra przy steku z tofu.
Podobno zaczęło się od klątwy, kilka pokoleń temu. Wersje są różne, że chodziło o zdradę, o zmarłe dziecko, o siostrzane waśnie i spory. I chociaż każdy próbował to bagatelizować, w tej rodzinie było zaskakująco dużo przedwczesnych zgonów, nowotworów i nieudanych małżeństw. I nie inaczej było kiedy urodziła się Alice. Pierwsze lata życia miała wypełnione przez pogrzeby różnych członków rodziny, śmierć więc od pierwszych lat życia była dla niej związana z życiem. Jej ojciec był zapalonym myśliwym, który strzelał, a później przynosił do domu i oprawiał zwierzynę, więc tu też widziała z pierwszej ręki jak łatwo zakończyć życie jakiegoś stworzenia. Zabierał ją na polowanie już jak miała pięć lat, co nie było ani odpowiedzialne, ani mądre, bo totalnie zniechęcił ją do jedzenia mięsa i polowań. Próbował na niej wymusić zainteresowanie, bo w trakcie porodu pojawiły się pewne komplikacje i doskonale wiedzieli, że nie będą mieć więcej dzieci, a więc nie pojawi się na świecie ten upragniony syn. I przez całe życie dawał jej mocno odczuć, jak bardzo jest rozczarowany jej obecnością, płcią i charakterem. Kiedy sadziła w ogrodzie kwiatki, on akurat przypadkiem je podeptał.  Więc z tego powodu była małym, grzecznym i cichym dzieckiem, które nie lubiło się wyróżniać z tłumu. Do tego stopnia, że aż trzy razy zapomniano jej na wycieczce szkolnej, bo była taka cicha, że dopiero po powrocie się zorientowano, że jednak jej brakuje wśród dzieci. Przez swoją nieśmiałość nie zbierała też wysokich ocen w szkole, co oczywiście również wzbudzało dezaprobatę jej ojca. Kiedy miała dziewięć lat wszystko tylko bardziej się skomplikowało, bo jej mama poważnie zachorowała. Nowotwór krok po kroku zjadał jej ciało i sprawiał, że powoli znikała, a Alice miała wrażenie, że znikała razem z nią. A przynajmniej te nieliczne chwile, kiedy czuła, że jej dzieciństwo jest chociaż trochę radosne. Ojciec jednak zabraniał jej płakać i się mazać, bo przecież trzeba być twardym w życiu, więc zdusiła to bardzo głęboko w sobie. Tak samo jak zduszała jego surowe wychowanie, wieczne pretensje i oczywiście każdy głupi pomysł. Jak na przykład wtedy, kiedy wrzucił ją do jeziora, żeby nauczyła się pływać i omal się nie utopiła. Od zawsze wymagał też od niej żelaznej dyscypliny, pomagania w domu i idealnie pościelonego łóżka. Nie omieszkał też wyrażać swojego niezadowolenia z pasem w ręku i z krzykiem. Kiedy dwa lata później jej mama przegrała walkę z rakiem, życie w tym domu stało się coraz trudniejsze. Ojciec zaczął być naprawdę nie do zniesienia, każda głupota potrafiła doprowadzić do awantury, a ta oczywiście koncentrowała się na małej Ally. Starała się skupiać wtedy na szkole, zapisywać się na jak najwięcej zajęć pozaszkolnych, żeby jak najmniej bywać w domu. Nie zawsze to niestety pomagało. W szkole jednak nikt nic nie zauważał, a ona nigdy się nie skarżyła. Była tą grzeczną uczennicą, która zawsze ma idealnie wypełnione zadanie domowe, zbiera same piątki, ale nigdy nie wyrywa się pierwsza do odpowiedzi. Nie odmawiała też nigdy nikomu pomocy w szkole, więc szybko stała się korepetytorką dla niektórych osób z klasy.  Kiedy poszła do liceum było podobnie, nie wyróżniała się z tłumu, wolała się wtopić w tłum i nikomu nie przeszkadzać. Jak się w kimś zakochała, nie miała odwagi powiedzieć mu o tym wprost. Była takim małym tchórzem i cykorem, że zajęło jej miesiąc powiedzenie komuś, że wyczuła coś dziwnego w swojej piersi i że chyba powinna się tym zająć. Mama jej przyjaciółki zabrała ją do ginekolożki, a ta zadzwoniła po jej ojca. Później było badanie i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Najpierw biopsja, później zaplanowane wycięcie guza. Jeszcze nigdy nie rozbierała się przed żadnym mężczyzną, a już jakiś lekarz musiał rozcinać jej ciało i wyciągać z niej zbuntowane komórki. Guz na szczęście był łagodny i po powrocie do domu zalecono jej odpoczynek i uważną obserwację. To wydarzenie miało jeden plus, trochę ociepliło relacje między nią, a jej ojcem. I sprawiło, że życie z nim zrobiło się odrobinę bardziej znośne. Do tego stopnia, że nawet udało jej się zaplanować pójście na studia. Wybrała zarządzanie, bo zawsze lubiła organizować to i owo. Jednocześnie dorabiała w firmie cateringowej, żeby jej ojciec nie musiał za wszystko płacić. Poznała tam swojego pierwszego naprawdę poważnego chłopaka, w którym zakochała się od pierwszego wrażenia. Dość szybko, bo tylko po pół roku razem postanowili się pobrać i wzięli skromny ślub w gronie przyjaciół. Jej ojciec się nie zjawił, uznał że pan młody jej się nie podoba i to na pewno nie przetrwa. Więc nikt nie poprowadził jej do ołtarza, ale mimo to starała się nie rozpłakać się w trakcie ceremonii i cieszyć się tym co miała. Michael był zresztą wspaniały i robił wszystko, żeby ten dzień był dla niej wyjątkowy. I pobrali się, zamieszkali razem w niewielkim mieszkaniu z beznadziejnym ciśnieniem wody, migającym światłem i lodówką, która na chwilę przestawała działać, kiedy się spuszczało wodę. Nic tam nie działało w pełni dobrze, ale im to wystarczało. Ona skończyła studia, zaczęła pracować jako asystentka w firmie cateringowej, pomagając przy organizacji różnych przyjęć. I tak zaczęły się najwspanialsze trzy lata jej życia, przykrywane jednym małym cieniem - comiesięcznymi wizytami u jej ojca. A później... później chyba słynna rodzinna klątwa ją dopadła. Michael wstawał z łóżka i... po prostu się przewrócił. Jego ciałem wstrząsnął spazm i już nigdy się nie obudził. Wezwała pogotowie, robiła cpr aż do przyjazdu karetki, ale na nic się to zdało. Miał tętniaka o którym nie miał pojęcia. I po prostu pękł, zabijając go właściwie na miejscu. Ally została wdową i nie wiedziała jak ma być bez miłości swojego życia. Z braku sił zwolniła się z pracy i wróciła do domu, gdzie ojciec trochę podupadł na zdrowiu. Pomagała mu, pracowała w okolicznym sklepie wykładając paczki i dławiąc w sobie żałobę. Jakby tego było mało, wizyta u ginekologa ujawniła wielkiego guza na jednym z jej jajników. I znów przechodziła to samo, badania, biopsję, a później wycięcie całego jajnika i w pakiecie badania genetyczne. Wynik był jak wyrok z opóźnionym zapłonem. To tak bardzo ją przeraziło, że w końcu uległa namowom ojca, że powinna się zacząć z kimś umawiać i to zrobiła, tym razem z synem jego przyjaciela. Podobno takim dobrym chłopcem. Obiecywał że się nią zaopiekuję, a ona była zbyt zagubiona, żeby się zastanowić czy aby na pewno tego chce. Poza tym nigdy nie potrafiła odmawiać. Nawet nie wiedziała kiedy na jej palcu pojawił się kolejny pierścionek zaręczynowy, a później kolejne skromne wesele, tym razem z jej ojcem w sercu tego wszystkiego. Zanim się zorientowała, już była żoną, mieszkała na jego farmie i nie poznawała swojego życia. Greg jest zawodowym kierowcą, więc zależnie od trasy często bywa poza domem.  Pierwszy rok ich małżeństwa był dobry. Zawsze był zaborczy i zazdrosny, nie lubił kiedy spędzała z kimś czas bez niego. Ale z czasem zaczęły się pojawiać różne teorie i podejrzenia. Nawet musiała się zwolnić z pracy, bo nie odpowiadał mu jej szef. To właśnie wtedy zdecydowała się na dom pogrzebowy, uznając że w ten sposób uciszy jego podejrzenia. Najpierw pracowała na recepcji, ale szybko odkryli, że jej doświadczenie z firmy cateringowej i studia mają o wiele większy potencjał. Dla wielu osób praca w domu pogrzebowym jest dziwna i przerażająca, ale dla niej to bardzo kojące zajęcie. Potrafi dogadywać się z ludźmi, pocieszać ich i pomagać w przechodzeniu tych najtrudniejszych chwil. I naprawdę lubi swoją pracę. Wracanie do domu już mniej, zwłaszcza kiedy Greg przyjeżdża i zaczynają się awantury, bo zupa była za słona, albo stek jest źle doprawiony. Alice robi to na oko, bo sama nie jada mięsa, czym oczywiście on niesamowicie pogardza. A kiedy zbyt wiele wypije... zdarzyło się, że razem z ostrymi słowami, szły też czyny. Już dwa razy musiała jechać na izbę przyjęć, żeby się zbadać i skłamać, że tylko spadła ze schodów, że to tylko otwarta szafka, której zapomniała zamknąć.... ale tłumaczy jej sobie, że są małżeństwem, że to nic, że tylko był zdenerwowany. Zawsze znajduje się jakaś przekonująca wymówka, a potem on znów wyjeżdża i ma dom tylko dla siebie. 

- rok temu znalazła w lesie pokiereszowanego owczarka niemieckiego. Zabrała go do weterynarza i od tego czasu ma pieska. Nazywa się Lila
- w sumie umie pływać... ale kwalifikuje się to bardziej jako walka  o przetrwanie. Wini za to ojca i jego "urocze" sposoby na uczenie jej pływania w dzieciństwie, 
- przez ojca znakomicie strzela, ale generalnie tego nie robi. Nie ma nawet własnej broni, 
- jest weganką, mięso wyczuje nawet po zapachu potrawy i nie tknie go za nic, prędzej zwymiotuje, 
 - sery i jajka jada tylko ze szczęśliwych farm, pełnych szczęśliwych zwierząt, a także ich roślinne odpowiedniki,
- bardzo dobrze gotuje, zakochała w kuchni roślinnej niejednego mięsożercę! 
- zawsze ma w kieszeni różowe gumy orbit, inne dla niej nie istnieją, 
- ma rękę do roślin, ratuje nawet te zabite przez inne osoby, 
- kocha bajki, ogląda je tak często, że większość dialogów zna na pamięć, 
- lubi sobie też śpiewać to i owo, kiedy gotuje, piecze, sprząta albo po prostu idzie spacerkiem przez miasto,
 - nawet ma talent do robienia fryzur i do makijażu, 
- po raz pierwszy w życiu była zakochana w szkole.. w dziewczynie. Kiedy chciała o tym porozmawiać z tatą, naskoczył na nią, że to bzdura, niemoralne myśli i wysłał ją do łóżka z biblią do czytania, 
- wiecznie gdzieś zostawia telefon  i o nim zapomina, 
- nigdy też nie ma parasola kiedy akurat pada... 
- nosi obcasy tylko w pracy, żeby wyglądać profesjonalnie. Później zmienia je na trampki lub inne niskie buty, 
- kompletnie nie jest wierząca, chociaż próbowała różnych religii... 
- ma mutację BRACA1 i BRACA2, dowiedziała się jak miała 23 lata, po tym jak wycięli jej jeden jajnik. Wcześniej miała też usuwane guzy z piersi. Teraz musi się regularnie badać i sprawdzać, czy znów nie ma raka, 
- ma bardzo dobrą orientację w terenie, wystarczy że raz spojrzy na mapę i doskonale się odnajduje, 
- lubi oglądać ekranizacje komiksów, ale zawsze zakrywa oczy na brutalnych scenach
- kiedy się bardzo stresuje nie może jeść. A że często i łatwo się stresuje, to jest bardzo szczupłą kobietą... 
- nigdy nie farbowała swoich naturalnie  czarnych włosów,
- ma kolczyk w nosie, to była jedna z tych szalonych rzeczy, które zrobiła z Michaelem po ślubie. Razem zrobili sobie też pasujące tatuaże, dlatego ma serce na lewym pośladku, 
- uwielbia wędrówki i spacery, to pomaga jej oczyścić głowę, 
- lubi oglądać zawody z łyżwiarstwa figurowego, turnieje szachistów i zawody lekkoatletyczne. Nie potrafi wyjaśnić czemu akurat szachistów, ale fascynują ją! 
- ma bardzo słabą głowę,
- oglądając serial zawsze kibicuje najbardziej ciapowatej i niepozornej postaci, 
- kocha świeczki, ale nie te zapachowe, bo one jednak strasznie śmierdzą...
- ma zdecydowanie zbyt wiele obrazów i wazonów. Część tych drugich regularnie tłucze jej mąż... no ale ogólnie kocha wazony i kwiaty w nich,
- regularnie ćwiczy jogę i czasami próbuje inne zajęcia, ale z różnym skutkiem! 
- ...oczywiście poza wodnymi. 
Ally Underwood
27.04.1992
lorne bay
koordynatorka
the last goodbye
carnelian land
mężatka, bi
Środek transportu
Ma do dyspozycji samochód, małe volvo, ale częściej jeździ po miasteczku na rowerze z koszykiem 

Związek ze społecznością Aborygenów
Od strony jej matki wywodzi się od Aborygenów, ale nigdy nie szukała z nimi bliskich kontaktów. Jej mama umarła kiedy była małą dziewczynką, a sama wstydziła się pytać i szukać... ale jak ktoś z tej społeczności wyciąga do niej rękę, chętnie ją bierze. 

Najczęściej spotkasz mnie w:
Na łąkach, w kwiaciarni, no bywa tam gdzie jest ładnie i zielono! 

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Mąż lub ojciec. 

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
No spoko!  
 Alice Haley Underwood
 Zoë Kravitz 
sumienny żółwik
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany