złota rączka — to i tam
34 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
pracuje jako złota rączka, ale lubi też pisać, malować i robić różne rzeczy, żeby zbyt wiele nie myśleć
Kiedy Ivy była mała, szybko przejęła rolę małego dorosłego. Mieszkała sama z mamą w Londynie i musiała jej przypominać, że czas zapłacić rachunki, że trzeba zjeść śniadanie i że musi wyjść do przedszkola (a później także i do szkoły). Niewiele wie o swoim dzieciństwie z pierwszych lat, bo jej mama niewiele jej opowiadała. Tylko trochę o kołysce wypełnionej kwiatami, o drzemkach na łące i o śpioszkach, które jej mama sama dla niej szyła. A Ivelisse chyba nawet nie chciała poznać tej drugiej strony, widzieć swoją mamę jako zbyt roztrzepaną kobietę, która zaniedbywała swojego niemowlaka. Woli się skupiać na tym, że razem dały radę. I że właśnie to uczyniło ją tą silną kobietą, którą jest teraz, nawet jeśli nie znała nawet swojego ojca. A kolejne lata miały ją uczynić osobą jeszcze silniejszą.
Jej mama bardzo często się zakochiwała, a jak już to robiła, to zmieniała pod tego faceta całe swoje życie. Zmieniała zainteresowania, dietę, często też kolor włosów. Kiedy Ivy miała siedem lat, prawie przez rok jeździły w kamperze po Europie, bo jej ówczesny ukochany był podróżnikiem z zamiłowania. Był też ćpunem i dlatego zakończyła się ich wspólna droga, pełna lepszych i gorszych chwil. Znalazły się w Berlinie, w którym mieszkały przez kolejne dwa lata. To był jeden z ulubionych przystanków Ivy. Tam po raz pierwszy poszła do prawdziwej szkoły, chociaż wszyscy mówili po niemiecku i tak naprawdę niewiele rozumiała przez połowę tego czasu. Ale to był ten czas, kiedy miała chwilę na po prostu bycie dzieckiem. Hans był dobry dla jej matki, dbał o nie, miał ładny dom, dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa. Grał na gitarze (czego ją nauczył) i świetnie jej gotował (w czym mu po prostu towarzyszyła). Pokazał jej też pierwsze triki na naprawianie rzeczy w domu i wokół domu... a raczej udoskonalił jej dziecięce próby reperowania wszystkiego. Był dla niej pierwszym wzorem ojca, tym mężczyzną w życiu, do którego później porównywała wszystkich innych partnerów matki i nie tylko. Taka bajka nie mogła jednak trwać wiecznie i skończyła się razem z wypadkiem samochodowym, w którym zginął. To nawet nie była jego wina, miał po prostu pecha trafić na pijanego kierowcę. A one razem z mamą znów zostały z niczym, nie wiedziały gdzie się podziać. Zamieszkały przy niewielkim pensjonacie, gdzie jej mama zatrudniła się jako pokojówkach. Po dwóch miesiącach zakochała się w jednym z gości, a on w niej. I jak to miała w zwyczaju, nie bacząc na konsekwencje spakowała swój dobytek, spakowała córkę i wyjechała z mężczyzną do Australii. Brzmi jak związek, który nie może się udać? Na pewno nie był bez komplikacji, ale kobieta dość szybko zaszła w ciążę, pokazując Ivy co to znaczy mieć rodzeństwo. Przez różnicę wieku oczywiście była bardziej nianią, niż siostrą do zabawy, ale robiła dobrą minę do złej gry. Wydawało jej się, że musi się zachowywać tak, jakby to wszystko jej pasowały, tak żeby znowu z mamą nie wylądowały same, w punkcie wyjścia. Nowa rodzina nie była zresztą aż taka zła, tylko czasem czuła, że nie do końca do niej przynależy. W takich chwilach uciekała w świat sztuki, muzyki i pisania do szuflady, żeby przykryć jakoś poczucie samotności. Dbała tez o to, żeby zawsze w domu czuć się potrzebna, dlatego jak tylko się coś psuło, zawsze starała się to naprawić. Lorne Bay zaczęło być dla niej miejscem, w którym po raz pierwszy czuła, że jest w domu i że nie będzie musiała zaraz zmieniać okolicy. Że może nawiązać w końcu jakieś przyjaźnie, przywiązać się do szkoły i do społeczności. Chłonęła z ciekawością historię tego kontynentu, a także poznała rdzennych aborygenów, wsłuchując się także i w ich opowieści. Trochę się zakochała w ich rozumieniu społeczności i tradycji i było jej trochę przykro, że sama tego nie ma. Gdzieś w jej głowie to najwyraźniej jednak zostało, bo jak w szkole zaczęła randkować, to zawsze znajdywała poważnych chłopaków i poważne związki. W szkole też była tą odpowiedzialną, która zawsze pilnowała terminów i miała jakieś pytania co do pracy zaliczeniowej. Z ocenami za to bywało u niej różnie, bo miała tendencję do uciekania myślani i zbaczania z drogi której oczekiwano w kluczu. Była oryginalna, ale nie lubiła się wybijać z tłumu i zwracać na siebie zbyt dużej uwagi. Zawsze bardzo mocno stresowały ją wszystkie wystąpienia publiczne, zwłaszcza przed dużą publicznością. W przedstawieniach szkolnych o wiele lepiej odnajdywała się w roli drzewka, niż Julii od Romea. Mimo że w ostatniej roli raz została obsadzona i prawie umarła ze stresu tuż przed premierą. Nie poszło jej fatalnie, chociaż potknęła się o swoją wielką kieckę i lekko kontuzjowała Romea. Ale uznała, że skoro to przetrwała, to uda jej się przetrwać wszystko.
Życie oczywiście zamierzało to sprawdzić. Jej mama zmarła dość nagle, kiedy Ivy zbliżała się do swoich 18 urodzin. Dostała zawału w drodze z pracy, nikt nie zdążył jej znaleźć na czas, żeby ją uratować. I wtedy Ivy poznała czym jest prawdziwa samotność. Była w żałobie, kiedy zdecydowała, że nie chce iść na studia i zamiast tego zatrudniła się w warsztacie samochodowym. Naprawiała auta i próbowała poukładać sobie wszystko w głowie, żyć na własny rachunek. Niby jej mama była po ślubie z ojczymem, ale że nie byli spokrewnieni, nie chciała być dla niego ciężarem. Pomagała czasem przy rodzeństwu, ale jednocześnie wiedziała, że to czas poukładać swoje własne życie. I dlatego wyprowadziła się do mieszkania ze współlokatorem i spróbowała życia na własną rękę. Nie było jej łatwo, zwłaszcza że do tej pory była przyzwyczajona, że ona i jej mama stoją razem, ramię w ramię przeciwko światu. Brakowało jej wspólnych rozmów i rozważań, bo zrozumiała, że traktowała ją jak swoją najlepszą przyjaciółkę przez te wszystkie lata. Nikt nie znał jej tak dobrze jak mama, a... może raczej nie dała się nikomu poznać tak dobrze, jak dała się poznać własnej mamie. To oczywiście wpływało na jej relacje i związki, które się przez to rozpadały. Nie lubiła się jednak nad tym za bardzo rozwodzić, co też chyba odziedziczyła po swojej mamie. Unosić głowę do góry i po prostu robić kolejny krok w życiu - jako metoda na wszystko/ Dziesięć lat temu przeniosła się do domku i zaczęła pracować jako złota rączka dla swoich sąsiadów, ograniczając czas spędzany w warsztacie. Chciała próbować czegoś nowego! Wtedy też zdecydowała się na szalony krok i napisanie swojej powieści. Od okładki do okładki, zajęło jej to rok i nawet wysłała ją do wydawnictw. Wszystko po to, żeby nie dostać od nich żadnej propozycji , czy dłuższej odpowiedzi niż tylko, że nie są zainteresowani. Wtedy zdecydowała, że zamiast na marzeniach, skupi się na życiu to i teraz. Po dwóch latach od tego postanowienia była już mężatką, zakochaną w swoim mężu. Małżeństwo nie do końca było takie, jak sobie wyobrażała, ale tak naprawdę jej to nie przeszkadzało. Skupiła się na wzlotach i upadkach, starając się dążyć do stworzenia prawdziwej rodziny. Ale zarówno los, jak i jej mąż mieli trochę inne plany. Ciążą pozamaciczna skończyła się wycięciem jajowodu, a mąż... no zawsze wolał odkładać ciążę i dzieci na jeszcze trochę później. Aż tu nagle Ivy stuknęła trzydziestka, a dzieci dalej nie było. Czuła, że czas jej ucieka, więc temat dzieci coraz bardziej między nimi narastał, aż nie doprowadził do tego, że raczej nie było czego zbierać. Zdecydowali się na rozwód, tak żeby każde mogło robić w życiu to, co potrzebuje. I w ten sposób Ivelisse znów zaczyna od nowa, w małej chatce w środku lasu.



- ma czarnego kota Moirę
- uwielbia muzykę klasyczną
- grywa sobie na gitarze i ukulele
- potrafi też rzeźbić z gliny i nie tylko, czasem wciąż to robi
- rysowanie, szkicowanie i malowanie to jej sposób na relaks
- lubi pić wino, ale nigdy nie wsiada po alkoholu za kierownicę. I nie pozwala tego robić innym, jak spróbujesz to może cię powalić, żeby zabrać klucze.... dla Twojego dobra
- bardzo boi się pająków, ale też bardzo się stara ich nie zabijać, a eksmitować na podwórko
- jest fleksitarianką i stara się żyć zdrowo i często ruszać
- co dla niej najczęściej oznacza jazdę na rowerze, spacery i czasem jogę, nie jest wysportowanym typem
- lepiej nie graj z nią w piłkę, bo może cię kontuzjować. Okej, siebie
- pół życia walczy z nałogiem papierosowym i ma chwile, kiedy udaje jej się rzucić
- ...a potem do fajek wraca
- jest zdecydowanie rannym ptaszkiem
- i stąd jej tatuaż w postaci nóżek kosa na nadgarstku. Jest zainspirowany rozlaną kawą i nóżkami ptaka, który przypadkiem w nią wdepnął i stanął na jej notatkach
- bardzo lubi kawę, ale prawie zawsze ją rozleje, kiedy pije
- często zmienia kolor włosów
- ma piegi, dość sporo prawdę mówiąc
- ma lekko zachrypnięty głos, dlatego niewiele jest piosenek przy których nie fałszuje na wieczorach z karaoke
- ponad obcasy zawsze chętniej wybierze trampki i adidasy
- ma ich dość sporą kolekcję
- uwielbia stare filmy, ma swoją kolekcję, bo wiele z nich trudno jest znaleźć w sieci
- lubi rozwiązywać krzyżówki i sudoku, a także grać w planszówki. Ma ich sporą kolekcję
- uwielbia też bajki i komiksy, rewatchuje je bardzo często
- udaje że wcale nie, ale wzrusza się na filmach i książkach
- książek też ma całkiem sporą kolekcję, nie może się za to przekonać do ebooków. Już kilka czytników przypadkiem utopiła w wannie...
- uwielbia kwiaty i rośliny doniczkowe, zawsze w jej salonie można znaleźć cięte kwiaty w wazonie. A jej doniczkowe kwiaty... no chwilę pożyją
- uwielbia rzeczy vintage, targi staroci i pchle targi. Ma zdecydowanie za dużo wazonów
- kiedy coś gotuje, tańczy i śpiewa
- bardzo lubi piec, ale jeśli piecze cos czekoladowego, to znaczy że jest smutna
- uwielbia robić ludziom prezenty, zawsze bardzo poważnie podchodzi do wybierania czegoś idealnego dla tej osoby
- interesuje ją astrologia i wierzy w horoskopy
- jest średnim kierowcą
Ivelisse Shumway
07.01.1989
Londyn, Anglia
złota rączka
freelance
tingaree
w związku małżeńskim, biseksualna
Środek transportu
Ma swój pick-up, czasami jeździ też rowerem

Związek ze społecznością Aborygenów
Korzenie nie, ale po przyjeździe tu zainteresowała się ich kulturą. To u nich robiła pierwsze naprawy za wynagrodzenie, sporo się też nauczyła od osób mieszkających tam. Podziwiała też ich społeczność, to jak są ze sobą blisko i zawsze była z nimi w bliskich relacjach. I chyba dlatego zaufali jej i pozwolili na wynajęcie chatki w tej dzielnicy miesiąc temu.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Różnie, bywa wszędzie.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Męża lub przyrodnie rodzeństwo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak ale bez skrajności proszę
Ivy Carleen Shymway
emma stone
ambitny krab
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany