koślawa barmanka — w moonlight bar
27 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Porzuciła bezrobocie na rzecz u d a w a n i a, że potrafi robić alkoholowe koktajle. Ponadto zadłużyła się, remontując chatkę po dziadkach i trochę panikuje na widok seksownego sąsiada.
Nocą mama opowiadała nam bajki. Wszyscy — cała nasza piątka — słuchaliśmy jej z przejęciem. Lubiliśmy opowieści o siłach natury, przebiegłych duchach oraz zwierzętach kryjących w sobie niezwykłe talenty. Niestety im byliśmy starsi, tym większym sceptycyzmem się wykazywaliśmy. Oczywiście nie wszyscy; było nas pięcioro i część całkowicie oddała się aborygeńskiej kulturze, której pozostałości rodzice wytrwale pielęgnowali. Nie, nie byliśmy d z i c y. Zostaliśmy wychowani w zgodzie z naturą, w umiłowaniu wolności i niechęci wobec przemocy. Nauczono nas doceniać wartość owoców pracy własnych rąk oraz umiejętność obycia się bez pomocy technologii. Z pewnością byliśmy o d m i e n n i, ale niewątpliwie uważaliśmy to za atut.

Mnie — bo nie powinnam wypowiadać się w imieniu mojego licznego rodzeństwa — najbardziej przeszkadzała konieczność życia w niewielkim społeczeństwie. Zawsze kochałam ludzi, ich różnorodność, piękno urody i porywczość charakterów. Pragnęłam wolności we wszystkich aspektach życia, nie jedynie w tych, które były na rękę moim rodzicom zaślepionym miłością do aborygeńskich zwyczajów. Nigdy nie byłam negatywnie nastawiona do kultury moich przodków, jednak zawsze uważałam, że poza Tingaree istnieje świat, który warto odkryć. Dziecięca ciekawość popchnęła mnie ku wyjściu z rezerwatu, następnie poznaniu Lorne Bay, a kiedy nawet miasteczko okazało się za małe, sprawiła, że wyjechałam.

Z ogromną niecierpliwością czekałam na dzień osiemnastych urodzin, który miał wyznaczyć początek największej przygody mojego życia. We wszystkich dokumentach wpisano, że przyszłam na świat w sylwestrową noc, ale tak naprawdę urodziłam się na przełomie lat i to rodzice zdecydowali, by taka data została mi przypisana. W każdym razie nie ucieszyli się, gdy wyznałam, że wyjeżdżam. Powtarzali, że nie chcą mnie stracić. Straszyli, że nie poradzę sobie w świecie tak odmiennym od naszego, a gdy zrozumieli, że nie są w stanie mnie zatrzymać, błagali, żebym się nie zmieniała. I choć wówczas przyrzekłam im, że zawsze będę ich uroczą, grzeczną dziewczynką, szybko zrozumiałam, że to nieprawda. Byłam nastolatką, moja osobowość dopiero się kształtowała, a doświadczenia, które zdobyłam w trakcie trwania podróży sprawiły, że stałam się i n n a.

Wraz z kilkorgiem towarzyszy opuściłam Australię. Wspólnie odkrywaliśmy piękno świata, mając w plecakach tylko niezbędne rzeczy. Optymizm nikogo nie opuszczał. Pracowaliśmy dorywczo wszędzie tam, gdzie ktoś chciał zaoferować nam nocleg lub pieniądze. Najwięcej czasu spędzaliśmy na zabawie; tańcząc przy ogniskach, podziwiając barwne wschody słońca, kochając się na plażach i mając nadzieję, że każdy kolejny dzień będzie lepszy od poprzedniego. Jeśli to była wolność, o której opowiadali mi rodzice, nie chciałam z niej rezygnować,

Do Lorne Bay wracałam kilkukrotnie; przy okazji niektórych świąt, gdy kończyły mi się pieniądze lub szczerze tęskniłam za rodziną. Mając dwadzieścia dwa lata wróciłam jednak, by stanąć przy boku starszej siostry, która zdecydowała się wyjść za mąż. Spóźniłam się; suknię druhny ubierałam w łazience na lotnisku, a makijaż próbowałam zrobić w taksówce, za którą musiał zapłacić drużba, bo mnie akurat skończyły się pieniądze. Uroczystość była piękna, odbyła się zgodnie z kulturowymi wyznacznikami aborygeńskich obrządków, Hallie wyglądała niczym leśna wróżka, a całość obrazka niszczył jedynie pan młody. Bo choć urody nie można mu odebrać, nie zdołałam polubić jego charakteru.

Żartowałam, że moje życie to bałagan, w którym jedynie ja jestem w stanie się odnaleźć; było chaotyczne, pełnie nieprzewidzianych zwrotów akcji oraz spontanicznych decyzji. Uwielbiałam je. Wtedy poleciałam na Filipiny. I wszystko zaczęło się zmieniać.
Doskonale pamiętam, jak cholernie trzęsły mi się dłonie, kiedy sięgałam po telefon, by zadzwonić do starszej siostry z prośbą o radę, o pomoc; ale Hallie mnie ubiegła. Odebrałam i słysząc szczerą radość w jej głosie, omal nie wybuchnęłam płaczem. Zdradziła mi, że jest w ciąży, że rozsadza ją radość, ale również nęka ją wiele obaw. Nie byłam w stanie zniszczyć jej szczęścia, więc nie wyznałam, że tani test kupiony na stacji benzynowej wykazał, że ja również zostanę m a t k ą. Nie powiedziałam nikomu i nim włączyłam racjonalne myślenie, wypełniałam dokumenty wymagane do przeprowadzenia aborcji.
Kilka godzin po wykonaniu zabiegu, zadzwonił do mnie starszy brat, by poinformować, że Hallie zginęła w wypadku.

Siedząc w samolocie, za który zapłacili mi rodzice, bezustannie płakałam, obwiniając się o śmierć siostry. Nękały mnie wspomnienia, w których matka opowiadała nam, że rodzeństwo jest duchowym połączeniem, którego nie należy rozrywać; ja przecięłam więź. Wmówiłam sobie, że gdybym nie zdecydowała się na aborcję, Hallie wciąż by żyła.

Nigdy więcej nie opuściłam Australii. Wolność zadrwiła za mnie, sprawiając, że zaczęłam p r a g n ą ć stabilizacji, choć przez te wszystkie lata tak bardzo się jej obawiałam i odsuwałam od siebie wszelkie długoterminowe zobowiązania. Wróciłam do rodziców, wróciłam do społeczności aborygenów i przez chwilę myślałam, że daje mi to szczęście. Nic bardziej mylnego; im dłużej nie opuszczałam rezerwatu, tym bardziej się dusiłam. Powrót do korzeni okazał się trudniejszy niż początkowo zakładałam. I z tego powodu małymi krokami zaczęłam wracać do s i e b i e. Podejmowałam pracę w różnych miejscach w Lorne Bay, ale w żadnym nie utrzymałam stałego zatrudnienia - szefowie powtarzali, że za często się spóźniam, jestem niedbała i roztrzepana. Mieli rację, ale to nie było coś, czym zamierzałam się przejmować. Z przyzwyczajenia zganiałam wszystko na wychowanie. Zaskakujące, że niektórzy to rozumieli. Lub tylko udawali.

Odkrycie, że zmiany zachodzące w życiu w związku ze śmiercią bliskiej osoby nie są permanentne, było dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Obawiałam się, że codzienność nie nadejdzie już nigdy. A jednak ponownie zaczęłam się uśmiechać, bumelować wedle wcześniejszych zwyczajów i być E L L; wrażliwą, pełną empatii dziewczyną, która znana jest ze swojego impulsywnego charakteru oraz nieposkromionej ciekawości. Oczywiście miało to również swoje złe strony, choćby to że wciąż nie nauczyłam się oszczędzać. Wolałam wydawać zarobione pieniądze na przyjemności, co ostatecznie skończyło się tym, że współlokator wyrzucił mnie za drzwi, pozbawiając dachu nad głową. Nie zamierzałam wracać do rodziców, więc schronienie postanowiłam poszukać w domu niegdyś należącym do moich dziadków. Ponadto przyjaciółka załatwiła mi pracę w kwiaciarni - może wśród kwiatów łatwiej będzie mi odnaleźć odrobinę odpowiedzialności.

∻︎

→ Gdy była małą dziewczynką, babcia nauczyła ją zaplatać biżuterię z ozdobnych rzemieni łącząc je z kamieniami naturalnymi. Długo uważała to za niepotrzebną umiejętność, aż w końcu zrozumiała, że może na niej zarabiać. Obecnie przyjmuje zamówienia na aborygeńskie ozdoby i sprzedaje je poprzez własną stronę internetową.
→ Jest dumną posiadaczką kameleona jameńskiego, bardzo intensywnie wybarwionego samca imieniem Franklin. Zwierzątko żyje w pokaźnych rozmiarów terrarium, jada różnego rodzaju owady, ale również kawałki truskawek, jabłek czy bananów. Ponadto przepada za świeżą bazylią, a nawet liśćmi rukoli. Franklin pracuje jako reproduktor; rocznie zapładnia od trzech do czterech samic, za co otrzymuje niezłe wynagrodzenie.
→ Często zmienia swoje nastawienie wobec jedzenia - jednego dnia odżywia się wyłącznie owocami, twierdząc, że rezygnuje z innych produktów, innym razem z miłością w oczach oczekuje na grillowaną karkówkę z dodatkiem tłustego sosu. Za to niezmiennie uwielbia czekoladę oraz lody pistacjowej.
→ Jako osoba bardzo żywiołowa, ma kłopoty z utrzymywaniem koncentracji; łatwo się rozprasza, często błądzi myślami w różnych kierunkach i ma nieprzyjemny zwyczaj wchodzenia rozmówcom w słowo.
Elodie Cornelia Donoghue
31.12.1996
Lorne Bay
Barmanka
Moonlight Bar
Tingaree
Panna, która w nosie ma płci
Środek transportu
Jeździ na rowerze, ale marzy o błękitnym samochodzie, na którym mogłaby namalować stokrotki.

Związek ze społecznością Aborygenów
Jest córką aborygeńskich potomków, którzy chętnie kultywują tradycje przodków, jednocześnie dając własnym dzieciom swobodę wyboru życiowych ścieżek. Chociaż Ell w wielu aspektach wyłamuje się ze schematu życia społeczności aborygenów, w niektórych kwestiach jest im bliska. Stara się znaleźć złoty środek między tradycjami a nowoczesnością.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Wszędzie tam, gdzie dużo się dzieje.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Rodziców lub rodzeństwo.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak; nie torturujcie bez wyraźnej potrzeby.
Ell Donoghue
aslihan malbora
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany