psycholog dziecięcy — LORNE BAY STATE SCHOOL
27 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Bittersweet
The rain is all falling
Don't you want to cover me up from the storm?
Welcome to the playground, follow me

Gorzki posmak bolesnego rozstania poznała krótko po skończeniu dwóch lat, choć w pamięci przeplatał się z ostatnim, słodkim pocałunkiem matki, złożonym na czole dziecka. Dziecka, które nie znało świata, nie potrafiło zrozumieć dlaczego rodzice ją żegnają, ani tego, dlaczego ciocia, którą widziała dwa razy w życiu, zabiera ją na wycieczkę samochodem, którego nie znała. Słone łzy cieknące z błękitnych oczu małej blondyneczki i strach przed nieznanym, potrafi wracać do tej pory, najczęściej nocą, gdy już, jako dorosła kobieta, próbuje walczyć ze swoimi koszmarami.
Adopcja przebiegła pomyślnie, lecz rodzice mieli wiele obaw. Choć decyzja została podjęta, późnymi wieczorami walczyli z wyrzutami sumienia, wahając się, czy podjęli dobrą decyzję. Ta kobieta nie była obca, była bliską przyjaciółką rodziny, osobą, która mogła zapewnić godne życie ich córce. Woleli wybrać gorsze zło, niż skazać Michelle na życie w biedzie i obdartych ubraniach — tata długo nie mógł znaleźć pracy po tym, jak firma, w której pracował upadła, gdy wybuchł skandal związany z odpadami zaśmiecającymi rzekę płynącą nieopodal. Matka natomiast, choć próbowała, nie mogła znaleźć pracy przez swój stan zdrowia.
Oglądając zdjęcia, które dostała od cioci widziała smutny, szary obrazek biednej rodziny i zniszczony, drewniany dom. Rodzice nie wyglądali na bardzo smętnych, blondynka powiedziałaby nawet, że wręcz przeciwnie — w końcu na każdym zdjęciu jedno z nich trzymało wesołe dziecko, które potrzebowało uwagi i bliskości rodziców.
Wielokrotnie rzucała album w kąt, kładąc się na łóżku i patrząc w sufit, rozżalona, zła i smutna, z tego powodu, że została oddana. Miała żal do swoich rodziców, choć w głębi ducha była im wdzięczna za to, że nie skazali jej na to cholerne piekło.
Po wybuchu złości, kilkuminutowym płaczu i otarciu nosa chusteczkami, zbierała zdjęcia porozrzucane po pokoju i chowała do albumu, czule, głaszcząc okładkę. Tylko tyle zostało jej po rodzicach, nie miała nawet żadnych wspomnień, które były z nimi związane. Bała się, że zapomni o tych zmęczonych życiem, choć radosnych twarzach. Nie chciała stracić najcenniejszego skarbu, który posiadała, dlatego dbała o te zdjęcia, które były cząstką jej życia, dlatego tak dużo się uśmiechała. Każdy uśmiech, każdy oddech i haust powietrza był dla nich, chciała być piękna, bo ufała swojej cioci, która mówiła, że nie ma piękniejszej rzeczy od szczerego uśmiechu i wdzięcznego spojrzenia. Brała te słowa do siebie, wierząc w to, że kiedyś tym pięknym uśmiechem obdaruje swoich rodziców.
Na razie obdarowała nim tylko jedną osobę...

I can't understand your answer, so leave me alone.
If you can understand mine, please take it and go

Zawsze czekała na godzinę jego powrotu do domu.
Serce omal nie wyskoczyło jej z piersi, gdy tuż po przyjeździe do nowego domu, dotknął tych złotych, cienkich włosów i szepnął ciche ,,będziesz moją siostrą?" Miał sześć lat, a jego dotyk był tak cholernie czuły, przepełniony ciepłem i dziwną troską oto małe, bezbronne dziecko. Pamiętała ten dotyk, towarzyszył jej przez wiele długich lat, a spojrzenie zielonych oczu, przepełnionych miłością od zawsze sprawiał, że miękły jej kolana.
Kochał ją, od początku to wiedziała. Miłość bywa jednak brutalna i tak jak on kreował się w jej oczach jako prawdziwy bohater, do którego pałała prawdziwą miłością, tak ona była dla niego tylko młodszą siostrą, a słowa Kocham Cię, wypowiadane z jego ust nie były wypowiadane w ten pożądanym dla niej sposób. Siedziała ze swoim ulubionym misiem, gdy to wszystko do niej dotarło.
Wielokrotnie wypowiadał te słowa, lecz ona nigdy mu nie odpowiedziała.
Nie odpowiedziała nawet wtedy, gdy się żegnali.
Zalewała się gorzkimi łzami, gdy on po skończeniu liceum poinformował ją o wyprowadzce z miasta do Sydney. Chciał się uczyć, a ona próbowała to zrozumieć, choć cholernie nie chciała, by ją zostawiał. Do tej pory byli razem, przez tyle lat wiedziała, że może na nim polegać, czuła się ważna i kochana. Wielokrotnie obdarowywała go swoim najpiękniejszym uśmiechem, a On ją zostawił… Wyjeżdżając w towarzystwie swojej dziewczyny, o którą była zazdrosna. Atrakcyjna, wysoka brunetka o magnetyzującym spojrzeniu, pełna ambicji i charyzmy, która wręcz od niej biła.
Michie, bo tak ją nazywał wiedziała, że nie jest w stanie jej dorównać. Nieważne jak długo z nim mieszkała, jak wiele razem przeszli ile par spodni zdarła, chodząc z nim po dachach walących się budynków.
Przytulając ją w progu ostatni raz, również wypowiedział te magiczne słowa Kocham Cię i nie dostał odpowiedzi. Od dnia tego pożegnania obiecała sobie, że nigdy nie pozwoli na to, by ktoś inny, poza nim, powiedział do niej Michie.
Była na siebie zła, gdy wyjechał. Pustka rozdzierająca serce była nie do zniesienia. Do tej pory nawet trochę nie potrafiła polubić samej siebie, była zakompleksiona, nieśmiała i wycofana… Wtedy się znienawidziła, kolejna ważna osoba zostawiała ją samą, co było nie tak?
Siedząc na moście łączącym brzegi rzeki, wpatrzona w błękitne kręgi na wodzie, rozmyślała nad sensem swojego życia. Nie potrafiła go odnaleźć, a miała siedemnaście lat. Chciała się dalej uczyć, miała predyspozycję na najlepszą uczelnię, ale czy była w stanie zdać egzaminy… Wahała się. Czujność, którą w sobie uśpiła, obudził nieznany, męski głos. Odwróciła głowę w kierunku mężczyzny, który na oko mógł mieć około siedemnastu lat i poczuła się… Malutka. Miał zadatki na osobę, która po raz kolejny mogła wpłynąć negatywnie — na już i tak niską — samoocenę. Przyprowadził ze sobą dziewczynkę, dużo młodszą od niej samej, która poczęstowała ją ciastkami. To dziecko było przy tym takie… Radosne, co doprowadziło nastolatkę do nieprzyjemnego ucisku w żołądku. Nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, coś w niej pękło. Nie bardzo potrafiła nazwać emocje, które w tamtym momencie jej towarzyszyły, a najbardziej nie potrafiła pojąć tego, że to radosne dziecko, nie miało nawet własnego domu, a mężczyzna po prostu się nią opiekował.
To przypadkowe spotkanie było przełomem w życiu dziewczyny, dzięki któremu dorosła i odnalazła swój cel. Jej marzeniem była pomoc dzieciom w odzyskaniu dziecięcej radości, którą straciły przez niesprawiedliwość świata. Dzieciom takim samym jak ona i ta dziewczynka, chciała być jak ten mężczyzna, czuć, że jest dla kogoś ważna.

The red butterfly, can't even send a single message

Listy...
Mnóstwo niewysłanych listów do Niego, które zaczęła pisać, chcąc by kiedyś je odczytał.
Wyprowadziła się z domu, który dzielili, zaczęła swoje własne życie, w mieszkaniu przy Opal Moonlane, które wynajęła, gdy poszła na studia.
Wszystkie listy, które nie posiadały adresata, schowała w drewnianej szkatułce do której zaglądała, gdy tęskniła. Wszystkie swoje uczucia, które do niego żywiła, przelała na papier, dzięki temu czuła się lżej. Wracała myślami do opisanych w nich dni. Wspólna zabawa w chowanego, pierwsze szkolne porażki, w których ją wspierał, pierwsze rozczarowania i wysoka gorączka, która nie opuszczała jej przez tydzień.
Na studiach miewała lepsze dni i gorsze. Pierwsze oblane kolokwium i niezaliczony rok przeżywała dość mocno, lecz nie zraziło ją to do powtórzenia semestru. Chciała go powtórzyć, bo pragnęła osiągnąć cel, który sobie postawiła.
Życie studentki mocno dało jej w kość.
Na studia wyjechała do Sydney, to była ta sama uczelnia do której chodził jej brat. Nie było go tam jednak, a blondynka nie ukrywała rozczarowania. Zaprzestała poszukiwań, skupiając się na nauce, zapisywaniu notatek i wkuwania pojęć z zaawansowanej psychologii, które w przyszłości będą jej potrzebne do wykonywania zawodu. Wypłakiwała się ciotce, gdy przyjeżdżała na obiadki w niedziele, rozmawiała z przyjaciółmi, ale nie czuła się ani trochę lżej. W zasadzie... Otaczała się dużą ilością ludzi, lecz czuła się wśród nich samotna i zagubiona. Nie potrafiła się w tym wszystkim odnaleźć, nie chciała się jednak poddawać.
Skończyła studia na kierunku pedagogicznym, a później psychologicznym, za specjalizację obrała psychologię dziecięcą.
Odebranie dyplomu było jednym ze szczęśliwszych dni w jej życiu.
Kolejnym takim dniem było dostanie pracy w szkole.
Jest szczęśliwa, lecz nie czuje się w pełni spełniona. Wciąż do szczęścia brakuje jej tylko jednej osoby i choć zaczyna wątpić w to, że kiedykolwiek się z nią spotka, wciąż żywi taką nadzieję.

***
• Jej brat zaginął kilka lat temu na jednej z uniwersyteckich wycieczek. Do tej pory nie odnaleziono go ani żywego, ani martwego, dlatego policja wstrzymała dochodzenie, uznając go za zmarłego. Michelle jednak nie dopuszcza do siebie tej opcji, dlatego naiwnie wierzy w to, że kiedyś się spotkają.

• Pisze listy, hobbystycznie. Jeśli ktoś nie potrafi czegoś powiedzieć, jej radą zawsze zostają listy i przelanie swoich uczuć na papier. Zdaniem blondynki, literki zostawione na kartce papieru są bardziej szczere niż słowa, które można puścić w niepamięć.

• Od liceum walczy o równość i brak prześladowań. W szkole założyła nawet grupkę, która popierała jej zdanie, brali udział w różnych protestach i manifestacjach, łącząc się z ludźmi, którzy byli ofiarami prześladowań.

• Została psychologiem dziecięcym, utożsamia się z strażniczką dziecięcych uśmiechów. Mocno angażuje się w swoją pracę, próbując zrozumieć każdego mniejszego, czy większego pacjenta, który odwiedzi jej gabinet. Stara się nawiązać z dzieciakami nić, którą buduje na zaufaniu. Dzieciaki muszą wiedzieć, że jest ich przyjaciółką, a nie rodziców, czy też opiekunów.

• Relacje z ciotką ma całkiem pozytywne, choć od kilku lat jest wobec niej zdystansowana. Być może wynikło to z faktu, że jej ukochany brat zaginął, a przecież tylko jemu mogła w pełni ufać.

• Ma dwadzieścia siedem lat i nigdy nie była w poważnym związku. Jej relacje zaczynały i kończyły się na randkach, w wyjątkowych sytuacjach na jednej nocy, następne było rozstanie. Raz wdała się w dłuższy romans, z ojcem jednego z uczniów, którzy do niej przychodzili. Był to dość długi, namiętny romans, ale nie została po nim nic, prócz kilku zdjęć.
Michelle ,,Michie" Young
10.05.1994
Lorne Bay
psycholog szkolny
Lorne bay state school
Opal Moonlane
Panna, biseksualna
Środek transportu
Samochód, na ogół nie swój, bo kobieta nie posiada prawa jazdy. Porusza się głównie stopem, lub taksówką. Wśród taksówkarzy jest dość znana.
Co się z tym wiąże, rzadziej można ją spotkać w komunikacji miejskiej, unika autobusów - zwłaszcza latem, gdy ludzie mocno się pocą.

Związek ze społecznością Aborygenów
Żadnych powiązań.

Najczęściej spotkasz mnie w:
Miejscach, w których może przebywać samotnie i w ciszy. Ma upatrzone miejsce nad rzeką i tam na ogół spędza dużo czasu, lubi wieczorami patrzeć w gwiazdy, bądź w taflę falującej wody i zatopić się we własnych myślach. Spędza też dużo czasu w ulubionej kawiarni, opychając się kalorycznymi deserami, a także w barach, a czasem nawet klubach nocnych, gdy musi się kompletnie zresetować.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Ciotka

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak
Michelle Young
Sarah Mikaela
powitalny kokos
xaye
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany