29 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Manager w Riley Hotel.
Uformowała życie na kłamstwie. Jest ono takie, o jakim marzyła. Ma pracę, ukochaną, dom, znajomych i poczucie bezpieczeństwa, które boi się stracić.
Φ Akta z Jetimore Φ
Imię i nazwisko dziecka: Elira Damaris
Ojciec: Nieznany
Matka: Ajkuna Damaris (Notatka: Zmarła w 04.02.2000r. Zamordowana przez islamskich klientów. Powodem mogły być odmienne poglądy religijne)
Miejsce urodzenia: Korcza
O dziecku: Spłodzone w grzechu. Zrodzone z matki dziwki i ojca nie lepszego sortu. Zaleca się surowe traktowanie, żeby dziecko nie poszło w ślady ojca oraz matki. Złe geny da się wyplenić a przyszłe grzechy zniwelować. Niech Bóg ma ją w opiece.

Φ Fragment audycji Φ
O domu dziecka Jetimore w Ersekë wiele się słyszało, lecz ani kościół katolicki w Albanii ani władze katolickiego przybytku nie komentują sprawy, która wypłynęła aż czterdzieści lat od momentu powstania placówki. Jak to się stało i co rzeczywiście działo się w domu dziecka? Opowie nam gość specjalny, jedna z wychowanek zakonnic, Drita Halili. Może na dobry początek powiesz nam, czemu zdecydowałaś się nie pozostać anonimowa?

Na dobry początek stwierdzę, że dziwi mnie pana wszechobecny entuzjazm. Czuje się, jak na placu zabaw.

Proszę wybaczyć, to radiowa maniera. Wracając do pytania..

Wracając do pytania, nie jest pan wcale lepszy od świętoszkowatych sióstr. Udajecie dobrych i miłych, ale wcale tacy nie jesteście. Dla pana to sensacja. Dla mnie walka o te wszystkie dzieci, które źle traktowano i jakie zmarły na niewydolność oddechową przez odrę lub ospę. Te wszystkie dzieci, których zgony spowodowane były, zdaniem siostrzyczek, niezdolnością do rozkwitu lub skrajnym niedożywieniem wskutek uporczywego nieposłuszeństwa. Pan tego nigdy nie zrozumie, ale nie jestem tu po to, żeby zmieniać pańskie podejście do życia. Przyszłam, żeby wszyscy się dowiedzieli, co działo się w Jetimore. Małe dzieci miały najgorzej. Jeśli zrobiły kupę do majtek, nie pozwalano ich zmienić i kazano tak chodzić cały dzień. Resztki od pieprzonych zakonnic były rarytasem. Co dzień jedliśmy ziemniaki i kapustę, bo bękarty nie zasługiwały na smakołyki. Wszyscy nimi byliśmy. Traktowano nas równo. Prawie. Źle było wszystkim, ale najgorzej mieli ci, co nie posiadali ojców a matki uznawano za dziwki. Takie dzieci traktowano tak samo, jak kurwy i nierządnice, dla których nie ma przebaczenia. Ich pościele wymieniało się tylko raz na dwa miesiące niezależnie od tego, czy się moczyli czy u dziewczynek część zalała się krwią. Widziałam takie, którym kazano przez tydzień nosić te same majtki, bito po twarzy za niedomyte naczynia, chodziły spać bez kolacji albo.. mi się poszczęściło.. pan nie rozumie, jak wielkie szczęście miałam, że moi rodzice zginęli w wypadku. Że urodziłam się w niedysfunkcyjnej rodzinie. Ich posiadanie było moim szczęściem. Piekłem zaś trafienie prosto pod skrzydła pieprzonych siostrzyczek z Jetimore […]

Φ Wykład profesora Steina Φ
Według ONZ handel ludźmi jest trzecim, po broni i narkotykach, najbardziej dochodowym przestępstwem na świecie.
Szacuje się, że co roku od 500 000 do 700 000 kobiet pada ofiarą handlu ludźmi. Ponad połowę stanowią dzieci, których cena w Europie wynosi średnio 3 500 dolarów.
Współczesne niewolnictwo przybiera formy pracy przymusowej, wykorzystywania w przemyśle erotycznym, zmuszania do prostytucji, żebractwa, niewolnictwa, zawierania przymusowych małżeństw, popełniania przestępstw i handlu organami.
*W 30% sprawczyniami tej zbrodni są kobiety.

Φ Sesja terapeutyczna. Pacjentka: Tau Enobakhare Φ
Czasami myślę o osobie, która mi pomogła. Pepermint – tak na nią wołano. Zastanawiam się, co teraz robi. Czy nadal tańczy dla tych zwyroli? Czy pracuje dla tyrana, o którym myśl sprawia, że cała drżę? Czy dalej robi te wszystkie złe rzeczy, o które inne dziewczyny miały do niej żal? Ja też. Nie rozumiałam, czemu pomagała tym okropnym ludziom, ale z biegiem czasu zrozumiałam, że tylko tak mogła tam przetrwać. Musiała się dopasować i ja postanowiłam zrobić to samo. Chciałam być jak ona byleby przeżyć i nie skończyć, jak ktoś niższego sortu. Wiem, jak to brzmi. Niektórzy myślą, że bycie striptizerką samo w sobie jest upadkiem człowieka, ale w branży erotycznej bycie tancerką znajdowało się wyżej od ulicznej dziwki. Te też miały swoje kategorie. Rozumie pan? Dziwki miały kategorie. Były te droższe, głównie z ulicy, bardziej luksusowe i zadbane oraz te wiecznie naćpane, które leżały na zużytych brudnych materacach i czekały na kolejnego zapoconego klienta. O innych nie będę mówić. Tak naprawdę żal mi wszystkich, ale w tym świecie każdy radził sobie, jak mógł. To dlatego starałam się być jak ona, co musiała dostrzec, bo.. trochę tego nie rozumiem. Czemu wybrała akurat mnie a nie siebie? Czemu to ja mogę siedzieć tutaj z panem, mieć rodzinę, pracę i dom, kiedy ona może.. przepraszam.. nie wiem, jak znalazła mój paszport i czemu oddała wszystkie swoje oszczędności. Wszystko obmyśliła. Miała plan ucieczki, z którego od razu skorzystałam. Nawet się nie zastanawiałam a teraz.. teraz żałuje, że w tamtej chwili, gdy ona wyciągnęła do mnie dłoń, ja odgryzłam jej całą rękę i nawet nie pomyślałam, co z nią potem będzie.
Pamiętam, że zapytałam ją, czemu to robi.
Odpowiedziała „Chciałabym, żeby ktoś zrobił to dla mnie”.

Φ Rozmowa kwalifikacyjna Φ
- Zna pani albański, hiszpański i portugalski. To dość niecodzienne zestawienie.
Vivian pomyślała, że jeszcze dziwniejsze byłoby, gdyby wpisała obok podstawy japońskiego i zaawansowany język dziwkarzy. Wtedy nijak nie wyłgałaby się z tego kłamstwa.
- Albańskim i hiszpańskim posługuje się bardzo dobrze, zaś portugalskiego liznęłam trochę podczas wymiany studenckiej, o której wspomniałam przy punkcie ze studiami. – Swoboda odpowiedzi przekonała kadrową z początku niepewnie mierzącą ją wzrokiem.
Liberto nie przejmowała się spojrzeniami. Ani tymi pełnymi pożądania ani oceniającymi ją za to, kim stawała się w ich oczach.
Wysoko unosiła podbródek, ale nie zadzierała nosa. Plecy miała proste, lecz nie była sztywniarą. Wypowiadała się pewnie i elokwentnie, jak na kogoś, kto większość swego CV zmyślił. Znała je na pamięć, a nawet lepiej – żyła nim. Była osobą z teczki, którą właśnie trzymała starsza kobieta skrupulatnie analizująca każde napisane słowo.
- Słychać po akcencie – stwierdziła tamta poprawiając okulary. – Wychowała się pani w hiszpańskiej rodzinie?
Vivian starała się nie unieść kącików warg, chociaż była z siebie niezwykle zadowolona. Wszyscy myśleli, że od urodzenia miała do czynienia z hiszpańskim, pomimo iż tak naprawdę pierwszy raz zetknęła się z nim w wieku piętnastu lat.
- Po moim urodzeniu rodzice wyjechali do Hiszpani szukać lepszego życia. Uznali, że Stany Zjednoczone są przereklamowane. – Uśmiechnęła się ciepło, jakby wspomnienie nieżyjącej rodzicielki wcale ją nie dołowało. Ciężko tęsknić za kimś, kto nie istniał.
Kadrowa uniosła wzrok w stronę szklanej ściany, za którym stało troje mężczyzn. Wśród nich Liberto dostrzegła szefa hotelu, dla którego zamierzała pracować. Nie spłoszyła się. Wręcz przeciwnie, nieco przekręciła krzesło, na którym siedziała tak aby móc pokazać się z profilu i lekko odwróciła głowę wraz z delikatnym radosnym uśmiechem, który musiał się sprzedać. Dzięki temu uśmiechowi dostała wiele napiwków.
Φ Φ Φ Φ Φ

Mówię prawdę..
Jestem Vivian Liberto. Osobą, która w wieku ośmiu lat straciła rodziców i trafiła do sierocińca w Sewilli. Od małego byłam sprytnym, zaradnym i mądrym dzieckiem. Szybko się uczyłam i wyłapywałam zależności, chociaż żaden ze mnie wielki matematyk. Doktorantką nigdy nie zostanę, ale znam życie i wiem jak ono działa. Pojmowałam to już wtedy, gdy w sierocińcu kazano nam się uczyć a wiele dzieci na to narzekało. Ja też. Nie wszystkie przedmioty były mi w smak, ale dzięki zawziętości zyskałam możliwość oraz stypendium na studia.
Nigdy nie liczyły się dla mnie wyniki. Mam wrażenie, że prześlizgiwałam się przez kolejne semestry i cudem zaliczałam kolejne egzaminy. Wiele osób twierdziło, że jestem w czepku urodzona a ja po prostu wiedziałam, jak wykorzystać swoją chwilę. Umiałam się sprzedać. Nadal to potrafię.
Jestem właśnie tą osobą a nawet lepszą. Sześć lat temu trafiłam do nowego kraju, w którym stworzyłam swój świat. Dostałam przystępną pracę, a potem pięłam się po szczeblach kariery czarując nie tylko swym wdziękiem, ale również zaradnością. Szef to dostrzegł, widzieli też znajomi, których zyskałam. Mam przyjaciół, drugą połówkę, dom, ulubione miejsca, smaki i przede wszystkim decyduje sama za siebie.
Całe życie byłam odpowiedzialna za osobę, którą teraz jestem i jaką kiedyś będę.

..nawet kiedy kłamię.
Moja prawda jest zarazem kłamstwem, w które już sama nie wierzę. Straciłam wiarę w istnienie życia, które kiedyś miałam. A przecież było moje. Tylko moje i nikogo innego. Pomimo trudności wyniosłam z niego naprawdę wiele i choć nie jestem dumna z tysiąca rzeczy, które uczyniłam, czasu już nie cofnę. Nie będę się nad sobą użalać ani wspominać. Nie zamierzam, bo tamtego życia już nie ma. Nie ma dziewczynki, która mając osiem lat trafiła do katolickiego domu dziecka, skąd uciekła mając zaledwie piętnaście wiosen. Nie jestem osobą, która tułała się po ulicy, aż ktoś ją spostrzegł. Nie jestem naiwniaczką, która zaufała pierwszej osobie wyciągającej do niej rękę ani kimś, kogo przewożono z jednego miejsca w drugie, aż stał się zagubionym jelonkiem podatnym na wszystkie piękne oraz te agresywne sugestie. Od lat nie jestem też Pepermint, striptizerką zaczynającą jako ta młoda urocza dziewczyna przekonująca inne, że czeka je pomyślna przyszłość. Mi również taką obiecywano, ale tą osobą – także już nie jestem. Nigdy nie będę też kobietą, która pomagała przechowywać nowe młode dziewczęta do dalszego transportu. Nie zostanę już niczyją pupilką, chociaż tylko dzięki temu nie skończyłam na ulicy lub w burdelu wśród innych przećpanych dziwek. Mogłam być jedną z nich, ale – nimi także nie byłam.
A może jednak?
Może byłam kimś, kto widział i słyszał zbyt wiele? Kto zna twarze i nazwiska związane z tym wszystkim, co dla mnie było więzieniem? Może wiem, kto to finansował i kto jawnie wykorzystywał nieletnie dziewczęta?
Może byłam właśnie tą osobą?
Tylko, że już nią nie jestem.
Nie chcę być.
Wolę zapomnieć i zostawić prawdę głęboko zakopaną w sobie.
Vivian Liberto (kiedyś Elira Damaris)
11.11.1992r.
Korcza (Albania)
Manager
Riley Hotel
Fluorite View
zaręczona, panseksualna
Środek transportu
Kiedyś jeździła starym gratem. Aktualny wóz nie jest lepszy, ale daje radę w trasie między Lorne Bay a Cairns.

Związek ze społecznością Aborygenów
Brak

Najczęściej spotkasz mnie w:
Praca, dom i bar.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Narzeczoną.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, ale bez obcinania kończyn. Proszę też nie zabijać. Niech trochę pożyje.
Vivian Liberto
Alanna Arrington
ambitny krab
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany