fotografka — Beast Daylight Photo Studio
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Niedoszła lekarka, niedoszła dziennikarka, niedoszle szczęśliwa. Wszystko dostała od ojca, ale z remontem i samotnym życiem została w pojedynkę.
Fotografia 1. Dziecko zawinięte w błękitny kocyk. Śpi. Widoczna tylko buzia. W tle białe prześcieradło i granatowa narzuta.

Mama zmarła przy porodzie. Ojciec nie był długo samotny, bo tuż po pogrzebie zaczął spotykać się z inną kobietą. W tej rodzinie królowały lekarskie tradycje – matka pediatra, ojciec endokrynolog, macocha – kardiolożka. Poniekąd byłam w dobrych rękach. Wymagających i oczekujących, że ja też zwiążę się z medycyną, ale dobrych.
To były pozory. Ojca nigdy nie było w domu, a macocha nie bała się uderzyć mnie po rękach, gdy obgryzałam paznokcie, czy zamknąć w pokoju, gdy nie chciałam jeść. Nikt o tym nie wiedział. W końcu to taki dobry dom, prawda?

Fotografia 2. Dziewczynka i chłopiec wspinają się do domku na drzewie. Dziewczynka w ogrodniczkach idzie przodem, chłopiec uważnie patrzy na nią z dołu. W tle zadbany dom i równo przystrzyżony trawnik.

Lubiłam chodzić do szkoły. Pod pewnymi względami. Lubiłam kontakt z innymi dziećmi, lekcje matematyki, rysunek i beztroskie bieganie po korytarzach. Nie lubiłam, gdy macocha stała nade mną, póki nie skończyłam pracy domowej, i gdy razem z ojcem bezustannie naciskała, bym szykowała się na studia medyczne. Z biegiem czasu nikt już nie pilnował, żebym odrabiała lekcje, ale temat medycyny powracał, zwłaszcza że miałam dobre oceny – bo tylko one pozwalały mi uczęszczać na zajęcia fotograficzne. Tata uważał to za wymysł, ale jako dziecko z dobrego domu – mogłam mieć jakieś drobne dziwactwo.
Gorzej było z tolerancją dla dziwnych znajomych. Regularnie słyszałam, że znajomość z nim nie wyjdzie mi na dobre i że dzieci takie jak on nie powinny zadawać się z takimi dziećmi, jak ja. Kiwałam głową i ruszałam dalej. Ojciec rzadko miał czas na takie dyskusje – w końcu prawie nigdy go nie było.

Fotografia 3. Dużo młodych ludzi wokół ogniska. Na pierwszym planie na kraciastym kocu dziewczyna i chłopak trzymają się za rękę, uśmiechają się, nie patrzą na siebie. W tle plaża.

Bardzo go kochałam. W pewien sposób. Jako przyjaciela, ale też duszę, której nie mogłam do końca zrozumieć. Gdy ojciec zabierał mnie i macochę do Cairns, na spotkania z rodzinami swoich przyjaciół, w których byli ci wszyscy wzorowi synowie, siedziałam drętwo i śmiałam się nerwowo, bo nigdy nie lubiłam czuć na sobie spojrzeń, choć podobno zawsze tańcząc przesuwałam się na sam środek parkietu, a śmiejąc się zwracałam uwagę wszystkich dookoła. Wiedziałam, że ceną za moją wolność jest medycyna. Grzecznie odpowiadałam, że będę lekarzem.
A gdy mnie pocałował, bardzo chciałam, żeby świat już zawsze składał się z nas dwojga. Nawet gdyby nie miało z tego powstać nic więcej. Tylko my we dwoje, nasza przyjaźń, żadnej wparowującej do mojego pokoju macochy, żadnego surowego ojca, który nigdy nie słuchał i wciskał pieniądze, by zatkać mi usta.
Ale musiał wyjechać.

Fotografia 4. Piękna blondynka w ciąży, w ogrodniczkach i bluzce w paski. W dłoni trzyma kartkę ze strzałką wskazującą na brzuch i napisem – „Nasza Lia”. W tle dom z fotografii drugiej.

Słowami twoja matka też była tak głupia moja macocha uświadomiła mi, że od zawsze rywalizowała z mamą o ojca. I skorzystała na jej śmierci. Nie wiedziałam, czy bardziej zabolało mnie to, czy fakt, że pomachała mi przed nosem listem od niego i oświadczyła, że ojciec się o tym dowie. I dowiedział się. Potem też zabrał mi telefon i oddał po tygodniu, z jednym numerem usuniętym z listy.
Powiedział, że zapisał ten numer i da mi go, gdy dostanę się na studia.
Myślisz, że dotrzymał słowa?

Fotografia 5. Młoda blondynka w sukience w łączkę z aparatem. Robi zdjęcie autorowi fotografii. W tle rozmyte białe i złote balony, bawiące się pary.

Zrezygnowałam z medycyny w momencie, gdy zrozumiałam, że ojciec wcale nie zapisał numeru. Szybko. Macocha była zdziwiona, gdy wciągnęłam walizkę do domu. Tata też. To nie była miła rozmowa. Zakończyła się w momencie, gdy do drzwi zapukał listonosz. Przywiózł zaproszenie na galę podsumowującą duży konkurs fotograficzny. W Nowym Jorku. Byłam w gronie laureatów. Błysk dumy w oczach ojca uświadomił mi, że może jednak dojdziemy do porozumienia.
Wróciłam na studia. Tym razem jednak – na dziennikarstwo, za przyzwoleniem i za pieniądze ojca. Mieszkałam jednak w Lorne Bay, bo szybko dostałam tu pracę jako fotografka. To był mój kawałek szczęścia, mała wysepka na oceanie łez. Nie związałam się z dziennikarstwem, ale oprócz czułych portretów i poruszających jakąś wrażliwą strunę duszy krajobrazów, polubiłam też robienie zdjęć z ukrycia. Zawsze byłam w tym dobra, ale odkryłam, że można z nich ułożyć piękne dokumenty.

Fotografia 6. Młoda blondynka w skromnej, białej sukience stoi przed dużą fotografią laguny na Syreniej Wyspie. Trzyma się za nadgarstek, wygląda na skrępowaną, ale jest uśmiechnięta.

Czasem jeżdżę na wernisaże. Czasem dostaję nagrody. Zwykle jednak jestem tutaj, tak po prostu, robiąc zdjęcia do dokumentów czy sesje rodzinne. Nie cieszę się międzynarodową sławą. Moje nazwisko jest kojarzone w środowisku i w Lorne Bay – tu głównie dzięki dobremu domowi, z którego wyszłam. W zasadzie – nie wyszłam.
Tydzień temu ojciec kazał mi wrócić do domu. Wyjechał do Adelaide razem z macochą, by zająć się jej rodzicami. Ja miałam zająć się remontem łazienki dla gości, swojego starego pokoju i zrobieniem porządku po ich pospiesznej wyprowadzce. Zostałam właścicielką domu pełnego niezbyt miłych wspomnień.
Czasem mam wrażenie, że wciąż słyszę jego śmiech w kuchni, jak wtedy, gdy bandażowałam mu kolano.
Ophelia "Lia" Crawford
25 kwietnia 1996
Lorne Bay
fotografka
Beast Daylight Photo Studio
Fluorite View
panna, heteroseksualna
Środek transportu
Na któreś urodziny dostałam od ojca za dużego dla mnie białego Forda Rangera. Pachniał nowością, ale że nigdy nie miałam szczególnego talentu do prowadzenia samochodu, od zawsze wolę iść wszędzie na piechotę, a często łapię stopa. Rola kierowcy to dla mnie ostateczność.

Związek ze społecznością Aborygenów
Czasem zapuszczam się do Tingaree, by zrobić zdjęcia. Dzika przyroda może nie robi w Australii wrażenia, ale za granicą wciąż potrafi być odświeżająca. Lubię też ten spokój, a drewniane domki uważam za najpiękniejsze w całym Lorne Bay.

Najczęściej spotkasz mnie w:
studiu fotograficznym, ale często odwiedzam też plaże, las deszczowy czy pastwiska – wszystkie spokojne miejsca, w których nikt nie wchodzi mi w obiektyw. Nie izoluję się też od ludzi i bywam w barach czy kawiarniach, a z racji na liczne zlecenia często odwiedzam Cairns czy Port Douglas.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Ojca.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak, bez ingerencji w życie zawodowe i ciężkich uszczerbków na zdrowiu.
Ophelia "Lia" Crawford
Sarah Mikaela
niesamowity odkrywca
viol#9498
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany