nienajlepsza asystentka — lorne bay
26 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Frankie jest bipolarna, więc z jej nastrojem jest jak w przejaskrawionym bollywoodzkim filmie: czasem słońce, czasem deszcz.

OBECNIE: OSZUKANE SŁOŃCE.
Kiedyś było normalniej (?)

Z nią, nie z życiem w ogóle. Życie raczej zawsze było dość upiorne. Szalona matka artystka, która co kwartał zmieniała partnera, a co się z tym wiązało, także miejsce zamieszkania. Do samych szkół średnich chodziła sześciu. Zawsze musiała się zajmować też nie tylko sobą, ale też matką. A nawet matką przede wszystkim. To po niej chyba odziedziczyła ten komplet chorej głowy. Chociaż, to też ciężko powiedzieć. Nie istnieje w końcu żadna dokumentacja medyczna, która mogłaby pomóc jej w szukaniu przyczyny i początków objawów. Mało tego, kiedy w wieku 17 lat chciała zrobić prawo jazdy, okazało się, że nie posiada żadnych obowiązujących dokumentów. Zmieniała placówki edukacyjne tak często, że nikt się nie zorientował? Kogo miała za to winić? Siebie? Matkę? Państwo?
Kiedy dostała się na studia, po raz pierwszy zostawiła swojego upiornego i jedynego członka rodziny za sobą. Całe – nowe – życie stało przed nią otworem. Mogła zostać dziennikarką, albo pisarką, mogła pracować w wydawnictwie, mogła recenzować książki. Miała na siebie tyle pomysłów. Ale wtedy zaczęły pojawiać się te ciemniejsze dni.

Kiedy pada.

Zaczęło się niewinnie. Od cichego głosu z tyłu głowy. Po co tu przyjechałaś? To nie jest miejsce dla ciebie. To zdanie toczyło się w młodej dziewczynie jak kula śnieżna. Od małego płatka, który na początku wystarczyłoby zaledwie zdmuchnąć, przez śnieżkę, taką jak rzucają się dzieci i konstrukcje, z których można byłoby ulepić bałwana, po nagłą i silną lawinę, która przygniatała ją w całości. Frankie w takich dniach przestawała wychodzić z mieszkania. Potem w ogóle z łóżka. Smutne popołudnia przeciągały się w całe dnie. Czasem jeden, częściej kilka. Powoli kończyły jej się już wymówki na nieobecności na zajęciach i w dorywczej pracy, która pomagała się jej utrzymać. Na początku mówiła szczerze, ale nauczona doświadczeniem, że nikogo to nie interesuje, zaczęła kłamać. Zalało mi mieszkanie. Zachorowała moja matka. Problemy rodzinne. W kolejnej kawiarni, w której się zatrudniła, podawała się za samotną matkę, żeby zdobyć więcej empatii i wyrozumiałości dla swoich niezapowiedzianych nieobecności. Ale zawsze ktoś miał w końcu dosyć. Najpierw wszyscy kierownicy zmian, a potem także uczelnia. Panna Stern została z niczym (nie licząc zaciągniętego kredytu studenckiego). I wydawać by się mogło, że te ciemne dni zostaną już z nią na zawsze, jednak…

Kiedy świeci słońce.

Jak gdyby nigdy nic odsłania okno z uśmiechem na ustach. To dzień, w którym jest lepiej. Może wciąż policzki pulsują trochę od szlochu poprzedniej nocy, ale jest… Wspaniale! Nie ważne, że utknęła w tej dziurze pod Cairns, bo nie stać jej absolutnie na cokolwiek innego. Ma za to świetną pracę. Wspaniałą. Najlepszą! Może nie płacą najlepiej, ale stać ją na ratę kredytu studenckiego, na uroczy domek tysiąc kilometrów od centrum i czasem na bilet na autobus. Ale jak tu jest pięknie! Kto może w końcu pochwalić się życiem tak blisko Oceanu? I nie ma z nią też szalonej matki. Poza tym jest na tyle młoda, że wszystko się jeszcze dobrze poukłada. Może uda jej się wrócić na studia? Kto wie! W dni n a f a l i przychodzi do Lewis Corp z szerokim uśmiechem na ustach, wita się z ochroniarzem, podrywa szefa sprzedaży, parzy najlepszą kawę na świecie, przyjmuje wszystkie zadania od Melvis z ogromnym entuzjazmem i ochoczo zostaje po godzinach.
Ale potem.
Kilka chwil później.
Czasem dzień, czasem dwa. Czasem nawet tydzień czy kilka!
Ale zawsze to przyjdzie.
Niekiedy nawet za godzinkę.
Ten cichy głosik.
Co tutaj robisz?
Przecież nikt cię tu nie chce.
I nie potrzebuje.
Jesteś nikim. Nikim Frankie. Nikim, nikim, nikim.

I nawet jeśli brunetka próbuje jak mantrę powtarzać sobie w głowie:
Nie, nie, nie, nieprawda, nie, proszę.
To i tak to przyjdzie.
I tak nastąpi.
Jak złoczyńca w bajce dla dzieci – na tyle niegroźny, żeby nie przerazić, ale na tyle prawdziwy, żeby się go jednak obawiać.
Ciemne zdanie owinie ją swoimi ramionami i zaproponuje, żeby nie wychodziła z łóżka.
Wcześniej jeszcze podpowie, żeby warknięciem pożegnała się z ochroniarzem i napluła do kawy szefowi sprzedaży – w końcu kawał z niego chuja.
Ale potem. Ale potem znowu przyjdzie ten DOBRY dzień. Bo dwubiegunowość to cholerny rollercoaster, który się nie zatrzymuje. Przynajmniej już dawno nie u Frankie.


Franklin Marcy Stern
17.05.1997r.
Melbourne, Australia
Asystentka
Lewis Corp
Sapphire River
heteroseksualna, panna
Środek transportu
Nie stać jej nawet na bilet na autobus.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie, ciężko jej nawet powiedzieć, kto jest jej ojcem, co dopiero mówić o jakichkolwiek dalszych korzeniach.

Najczęściej spotkasz mnie w:
W pracy - jeśli jest w swojej najlepszej formie.
W łóżku - jeśli ma znaczący spadek nastroju.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Nikogo, w rubrykę u lekarza wpisała namiar na sekretariat Lewis Corp, swojego najnowszego miejsca zatrudnienia.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak!
Franklin Stern
Jessica Sikosek
ambitny krab
warren#4947
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany