20 yo — 000 cm
Awatar użytkownika
about
dziecko uciekające przed problemami pokroju dorosłości, do lorne bay z kolei wróciła i robi za studentkę czegoś tam poważnego, z czego będą hajsy
I never told anyone that
a few weeks ago I broke a glass in my apartment

Rodzice stanowili dobraną parę, zwłaszcza kiedy pod uwagę weźmiemy wspólne zainteresowania. W domu, dla przykład lubili na siebie krzyczeć. Oboje wkładali w to całe serca. Obiecywali sobie rozwody. Z takim zaangażowaniem jakby znów składali sobie przysięgę przed ołtarzem. A potem i tak nic z tego nie wychodziło. Zawsze koniec końców się godzili. Tę część lubili niemal w równym stopniu.
Zdawali się mimo wszystko szczęśliwi. Stanowili akurat taką parę jak na klasę średnią z ładnym domem na przedmieściach przystało. Potrafili wytrwać w tym wszystkim, bo jedyną istotną stałą w ich życiach zdawało się oczekiwanie na coraz to lepszą przyszłość. Podczas, gdy ona, jako dziecko potrafiła egzystować jedynie w teraźniejszości. Oni jak mantrę powtarzali sobie, że kiedyś będzie lepiej. Dla niej istniało jedynie teraz. Fala pochłaniająca jej zamek na plaży. Piasek wysypywany z butów. Ciepły głos babci wypełniający pomieszczenie. Dochodzący z kuchni zapach ciasta, wciąż jeszcze tkwiącego jeszcze w piekarniku. Zabawa przed domem z dziećmi z okolicy. Dzień i noc. Wszystko to działo się teraz. I w zupełności jej to wystarczało.
Aż do momentu, gdy wszystko to się zmieniło. Zmuszono ją do myślenia w nowych kategoriach. Ułożenia tego wszystkiego w kontekście czasu. Nagle nie potrafiła już oderwać wzroku od przeszłości. Bo kiedyś przecież było już dobrze. Nie miała pojęcia po co cokolwiek zmieniać. Tyle, że w jej świecie dorośli w przeciwieństwie do dzieci okazali się wizjonerami pozbawionymi sentymentów. I kiedy tylko nadarzyła się pierwsza lepsza okazja potrafili podjąć decyzję o porzuceniu rodzinnej miejscowości dla Sydney. Wszystko w imię wielkomiejskiego awansu. Ich niewierność nie mieściła się jej w głowie.


I was too lazy to clean it up so
I kind of just pushed it into a corner

Nie polubiła zgiełku dużych miast. Tak nagle potrafił sprawić, że czuła się całkiem osamotniona.
Nie lubiła anonimowości, którą zyskiwało się na ulicach metropolii. Przez nią robiła wszystko byleby tylko wypaść na ich tle na tak ekscentryczną jak to tylko możliwe.
Przede wszystkim jednak nie lubiła zmian. A im dzieciństwo spędzone w Lorne Bay było odleglejsze, tym szczęśliwsze jej się wydawało. Chciała móc po prostu wrócić do swojego dawnego pokoju. Z książką na kolanach i kubkiem gorącej czekolady, usiąść w oknie wychodzącym na ocean.
Po raz pierwszy musiała nauczyć się tego co to znaczy być kimś z zewnątrz. W szkole wydawało jej się, że nikt nie potrafił nawet zapamiętać jej imienia. Tak jakby niezależnie od upływu czasu wciąż stanowiła dla wszystkich nowość, choć nie dość egzotyczną, by wydała się komukolwiek dość interesująca. Dzień w dzień, setki spojrzeń zostawianych przez nieznajomych na jej ciele, które w miarę jego dojrzewania zmieniały się w pozostawiany na nim obcy dotyk. Coś w niej sprawiało, że zawsze stanowiła dla nich towarzystwo jedynie na jedną noc. Może po prostu zbyt słabo ukrywała to, że znalazła się w miejscu, w którym nigdy nie chciała być. Że nigdy się nie dopasuje, w którekolwiek towarzystwo, bo pochłaniają ją jedynie myśli o powrocie. Na tyle obsesyjne, by nie starczyło jej siły na rozważania o czymkolwiek innym. Dlatego kończąc szkołę średnią, o ile doskonale wiedziała gdzie chce studiować, tak nie miała pojęcia co. Z niczym nie miała większych trudności, jednak w niczym nie była też specjalnie dobra. Przyglądając się oceną na świadectwie wydawała się sobie wręcz absurdalnie przeciętna. Uczyła się jedynie akurat dość dobrze, by nie mieć problemu z przyjęciem na wybrany uniwersytet. Za to rodzice zdawali się mieć w stosunku do niej dość skonkretyzowane plany. Widząc ją podążającą ich śladem, wspinającą się po szczeblach w którejś z korporacji. Wieńczącą swoją drogę w zarządzie pierwszego lepszego banku albo pieczołowicie ukrywającą oszustwa podatkowe jakiegoś polityka. W ich oczach dokładnie to stanowiło synonim udanego życia. A czego więcej mogliby dla niej chcieć? Nie było sens się z tym kłócić. Zwłaszcza nie, kiedy samemu nie potrafiło się samodzielnie określić istoty tego sensu. Nawet gdy miało się świadomość tego, że dorośli, jak zwykle posługiwali się przestarzałą już definicją.
Tym sposobem trafiła na najnudniejszy kierunek jaki mogłaby sobie wyobrazić. Niepotrzebnie zajmując na uczelni miejsce potencjalnemu przyszłemu wilkowi z Wall Street. Ale liczyło się tylko to, że ten był jednym spośród tych oferowany przez najbliższą Lorne Bay uczelnię. W końcu wracała do domu i jedynie to miało wtedy dla niej znaczenie.


and now every few days I step on a tiny piece of glass
it doesn’t hurt it’s just part of my new lifestyle

Naiwnie myślała, że wystarczy po prostu wrócić, by wszystko wróciło do swojego poprzedniego stanu. Próbowała odtworzyć jakiś fragment tamtej siebie, tą część którą pamiętała jeszcze sprzed wyjazdu. Wydawało jej się, że na miejscu powinno jej to przyjść naturalnie. Tymczasem nic nie wyglądało tak jak to zapamiętała. Wyrosła z części dziecięcych przyjaźni, które tu pozostawiła. A inna część przyjaźni wyrosła z niej. Czas zatarł część wydeptanych przez nią ścieżek. Na próżno szukać czegoś równie odległego od rzeczywistości co wspomnienia.
Nadeszła pora by w końcu pogodzić się z przykrą prawdą - wszystko się zmieniło. Nawet, ku własnej niechęci, ona sama.
Mimo to nie zamierza już się stąd ruszać. Zostaje tu na dobre. Albo przynajmniej na razie.

Nori Barton
*czasami przedstawia się jako rory lub nora, ludzie mniej się dziwią i potrafią to od razu zapisać
30/08/2001, lorne bay
studiuje finanse i rachunkowość
i czasem dorabia sobie jako kelnerka na przyjęciach
JAMES COOK UNIVERSITY
opal moonlane
panna, panseksualna
Środek transportu
Niby ma prawko i jakby mało jej było - ma nawet samochód. A mimo to woli żerować na dobrej woli (i paliwie) znajomych. Sama za kierownice wsiada najrzadziej jak to tylko możliwe.

Związek ze społecznością Aborygenów
Krew płynąca w jej żyłach, to mieszanka wybuchowa ze wszystkich stron świata, wśród jej przodków nie zabrakło też australijskich autochtonów. Choć raczej nie jest to bliska korelacja i na tym (poza paroma wizytami w sanktuarium, gdy była mała) ich rodzinne powinowactwo się kończy

Najczęściej spotkasz mnie:
Przesiadującą na plaży lub snującą się gdzieś po mieście - karmiącą papugi w parku, okupującą mieszkaniach znajomych, robiącą zakupy w spożywczaku albo na dachu jakiegoś budynku, o trzeciej nad ranem pijącą tanie wino, gdy gra Elvis. A w miarę zbliżana się sesji coraz częściej na uniwersytecie lub w uczelnianej bibliotece.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Krewnych.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
nori barton
Sharnee Gates
powitalny kokos
nikt
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany