Licealistka — Tylko szkoła
17 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Artystka i marzycielka
Wzdychająca do brytyjskiego księcia
***
Lekarze...
Ludzie, którzy towarzyszą mi od zawsze. Moi rodzice są lekarzami, paradoksem całej tej sytuacji jest to, że każdego lekarza traktuję jak rodzica.
Znów słyszę dźwięki dobiegające zza drzwi mojego pokoju. Lekarze i pielęgniarki hałasują, biegając po korytarzu w tę i we w tę. Usłyszałam alarm, któryś z pacjentów wcisnął czerwony przycisk. Każdy z nas, pacjentów ma w swoim mieszkanku taki przycisk, mamy go używać, gdy źle się poczujemy. Wtedy pielęgniarki mają obowiązek do nas zajrzeć i jeśli potrzeba — wezwać lekarza. Dwa pokoje ode mnie pomieszkuje chłopak, choruje na pylicę płuc, mógł źle się poczuć, a może stracił przytomność?
Wychylam się, choć nie powinnam, bo jest już po dwudziestej trzeciej. Zerkam w tamtym kierunku... Widzę lekarza klęczącego w progu drzwi, być może przeprowadzają resuscytację.
Zerkam na drzwi obok, przez długi czas ten pokój zamieszkiwała dziewczyna, niewiele młodsza ode mnie. Przegrała walkę z nowotworem, cztery dni temu. Jej organizm nie wytrzymał, a leczenie, choć długotrwałe nie przyniosło skutków.
Moim drugim domem jest szpital, dawno przestałam się tego wstydzić. Znam chyba wszystkie możliwe procedury, znam wszystkie skróty, a personel medyczny nie jest w stanie mnie zaskoczyć — pielęgniarzy i lekarzy również znam. Trafiam tu przynajmniej trzy razy w roku, za każdym razem spędzam minimum dwa tygodnie. Kilka dni na podawaniu antybiotyków, a lekko ponad tydzień na obserwacji. Moje płuca są sprawne w sześćdziesięciu procentach, nie jest źle, choć i tak muszę czekać na przeszczep.
Pewnie zastanawiacie się na co choruję... Nie jest to żadną tajemnicą, mukowiscydoza towarzyszy mi od trzeciego roku życia.
Dzień moich narodzin był dla rodziców wielką radością, lecz od pierwszego dnia drżeli o moje życie. Pierwsza diagnoza? Zapalenie płuc, dwa lata później, gdy przewlekłe duszności i kaszel nie mijały, astma. Dopiero po trzech latach jeżdżenia, drążenia, pobieraniu krwi, UST i rezonansach postawiono diagnozę — tak, zgadza się, to mukowiscydoza. Wyjątkowo paskudna i nieprzyjemna choroba, która dopada wybrańców, tak nazywają Nas lekarze, wybrańcami. Chyba nie ma szczepu bakteryjnego, który powtarza się u wszystkich pacjentów, każdy z Nas dostaje inny zestaw witamin, inne leki, inne antybiotyki. Właściwie, ta choroba ciągle mutuje.
Teraz powinnam być na plaży, razem z moimi przyjaciółkami. Omijam kolejną szkolną wycieczkę, bo złapałam paskudne przeziębienie. Moje przyjaciółki leżą na plaży, podrywają szkolnych przystojniaków, a ja muszę się nacieszyć opowieściami i videochatem, bo nie dane mi jest z nimi przebywać. Ze wszystkim jestem jednak na bieżąco. Wiem, że Emily i Jake zejdą się za kilka dni, prawdopodobnie będę wtedy rzygać w szpitalnej toalecie.
Wiem, że Mary wzdycha do Naszej wspólnej koleżanki i zbiera się w sobie, by jej o tym powiedzieć, nie mogę jej wesprzeć, ani dodać otuchy, bo siedzę w pieprzonym szpitalu.
Obok łóżka mam stoliczek, a tam pięć pojemniczków, każdy ma inną zawartość. Czerwone pigułki, niebieskie, białe. Jedne na śniadanie, inne na kolację, moje życie to jeden wielki harmonogram, muszę przestrzegać godzin, bo naprawdę chce żyć.
Wiecie jak to jest, gdy po przebiegniętym maratonie nabieracie do płuc powietrza i zaczynacie kasłać z wysiłku? Macie wrażenie, że zaraz wyplujecie ducha. Po chwili jednak wszystko wraca do normy — ja tego nie znam.
Z każdym kaszlnięciem i boleścią płuc zastanawiam się, czy nie był to mój ostatni wdech, ostatni wydany dźwięk i ostatnia rzecz, którą odczuje przed śmiercią.
***

Ciekawostki:
♪ Bloga, którego prowadzi do tej pory, założyła pięć lat temu. Jadąc do szpitala, zawsze brała ze sobą laptopa i książki, bo wiedziała, że nigdy nie zostanie na jeden, bądź dwa dni. Pomysł z blogiem pojawił się nagłe. Uznała, że skoro nie ma z kim porozmawiać, to założy bloga. Na blogu opisuje swoją codzienność, jednego dnia bardziej humorystycznie, innego smętnie, lecz ma grono swoich czytelników, którzy naprawdę ją uwielbiają i wspierają.

♪ Nauczyła się żyć z mukowiscydozą, choć sprawia jej to problem. Musi liczyć się z tym, że każde przeziębienie, zapalenie płuc, czy inna choroba wywołująca niewydolność oddechową, może okazać się śmiertelna. Dlatego unika takich sytuacji, robi wszystko, by nie złapać żadnego wirusa, bądź bakterii, dlatego bierze mnóstwo witamin wspomagających odporność.

♪ Do Lorne Bay, wraz z rodzicami i siostrą, przeprowadziła się dziesięć lat temu. Wcześniej mieszkali w Sydney. Powody przeprowadzki były dwa, albo raczej... Jeden duży. Rodzice dostali tutaj pracę, dodatkowo mogli mieć oko na córkę, bo okazało się, że w tutejszym szpitalu wprowadzono nowy antybiotyk po którym miał nastąpić przełom w leczeniu. Na chwilę obecną zbyt wielkiej poprawy nie ma, ale chociaż nie dusi się tak mocno, jak wcześniej.

♪ Ma starszą siostrę — Layle. Przez długi czas dziewczyny darły między sobą koty. Layla była zazdrosna, Bell się wkurzała, bo przecież nie prosi rodziców o to, by zajmowali się nią dwadzieścia cztery na dobę. Oni po prostu robią to z miłości. Lisbell trochę to przeszkadza, bo czuje się jak niepełnosprawna, ale stara się zrozumieć fakt, że chcą dla niej dobrze.

♪ Unika biegania, bo nie ma najlepszej kondycji. Nie potrafi jednak usiedzieć na miejscu, więc surfuje, gdy tylko pogoda dopisuje, a ona ma pewność, że niczego nie złapie. Hobbystycznie tańczy również balet, spokojna muzyka ją wycisza i uspokaja.

♪ Nie lubi dzieci, nie dlatego, bo jej przeszkadzają. Ona po prostu wie, że nigdy nie będzie mogła poczuć, jak to jest być matką. Mukowiscydoza wywołuje bezpłodność, dlatego nie chce przyzwyczajać się do dzieci, których nigdy mieć nie będzie.

♪ Stara się być pozytywnie nastawiona do świata, co nie jest łatwe. Mimo tego, że na jej ustach zawsze jest szeroki uśmiech i patrzy na wszystko pozytywnie, ma gorsz dni. Potrafi wstać z łóżka lewą nogą i przepłakać cały dzień w poduszkę, użalając się nad sobą i swoim losem. Prawdopodobnie ma początki depresji, ale nie chce iść do lekarza, twierdząc, że sama sobie poradzi, a leków bierze już wystarczająco dużo.

♪ Uwielbia przyrodę. Przyjazd tutaj, jej skromnym zdaniem, był jednym z lepszych wyborów rodziców. Dookoła domu, w którym mieszkają, rośnie las deszczowy, nieopodal są pastwiska. Ma dokąd iść, gdy potrzebuje czasu, który chce spędzić sama, bądź ze swoimi przyjaciółmi.

♪ Do szkoły oczywiście chodzi. Dyrektor jest powiadamiany, gdy dziewczyna ląduje w szpitalu, a wtedy nadrabia materiał na lekcjach prywatnych, odbywających się przez Internet. Dzięki temu nie ma zbyt wielu zaległości.

♪ Kawy nie pije w dużych ilościach, sam smak jej nie podchodzi. Upaja się natomiast smakiem cappuccino. Za każdym razem kupuje inne, a wszystko po to, by mieć jak najlepsze rozeznanie w smakach. Lubi pić różnorodne napoje, dlatego tak chętnie kupuje szaszetki.

♪ Dziewczyna pasjonuje się rękodziełem. Marzy o tym, by pracować jako krawcowa, a najlepiej jako projektantka. Prowadziła przez chwilę kanał na youtubie o tematyce krawieckiej, lecz nie poradziła sobie z falą hejtu i zrezygnowała. Uszyła sobie nawet szmacianą lalkę, w stylu loli z którą śpi i zawsze zabiera ze sobą do szpitala.
Lisabell Whittemore
11/ 10/ 2004
Sydney
Uczennica
Lorne Bay State School
Pearl Lagune
Panna/Biseksualna
Środek transportu
Po mieście porusza się głównie komunikacją miejską i rowerem. Czasem wyjdzie na wrotki, lecz krótkie dystanse bardziej ją interesują, niż dłuższa jazda. Do sklepu i z powrotem bez problemu pojedzie na wrotkach, w dalszą drogę wybierze się jednak rowerem.

Związek ze społecznością Aborygenów
Nie ma żadnych powiązań, ale chciałaby poznać prawdziwego Aborygena... A może ich już po prostu nie ma?
Najczęściej spotkasz mnie:
Nad wodą, na plaży. Nie powinna uprawiać ciężkich sportów, ani zmuszać ciała do dużego fizycznego wysiłku, lecz lubi surfing. Nikt jej nie pośpiesza a i pływa nawet dobrze, więc czasem wyjdzie na deskę.
Spędza też dużo czasu w stadninie, bądź na pastwiskach. Ma nawet swoje ulubione miejsce na jednej z górek, nad pastwiskami. Ma doskonały widok na gwiazdy wieczorem, oraz konie maszerujące po pastwisku.
Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Layle, starszą siostrę.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Wyrażam. Nie krzywdźcie mi jej tylko bardziej, niż to konieczne — dziewczyna i tak ma już pod górkę!
Lisabell Whittemore
Yael Shelbia
ambitny krab
-
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany