Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
#12

Kolejny wieczór, kolejna zmiana w Shadow. Ostatnimi czasy Luke brał ich ile wlezie, bo nie chciało mu się siedzieć samemu w domu. Cami chyba zaczęła mieć jakieś życie towarzyskie i też rzadko tam bywała, więc nie miał się z kim kłócić. Z kolei nowa współlokatorka, Lati, również rzadko zastawał w mieszkaniu. W sumie to już sam nie wiedział, czy dalej z nimi mieszka, czy już się wyprowadziła.
W każdym razie, dodając dwa do dwóch wyszło mu - a z matematyki był naprawdę kiepski - że powinien poszukać wrażeń w pracy. Tutaj chociaż - oprócz typowych barmańskich obowiązków, czyli gadania z klientami - miał ostatnio dodatkową rozrywkę w postaci zawstydzania Diane bezwstydnym flirtem. Co prawda Mason nie wykazywała póki co większej inicjatywy, ani tym bardziej chęci na zacieśnianie więzi z kolegą z pracy, ale Winfielda mocno średnio to obchodziło. Upatrzył ją sobie, więc dopóki nie dostanie jasnego sygnału, żeby zjeżdżał na drzewo, a potem kolejnego i jeszcze kolejnego, Luke nie miał zamiaru rezygnować z łowu. No i chyba nie trzeba było dodawać, że Luke - jako typowy człowiek bez wyobraźni - nie za bardzo się przejmował tym, że jak coś nie wypali, albo wypali, ale się skiepści, to może sobie sam nasrać do swojego gniazda przez takie pracowe romansiki. Ale tym najwyżej zainteresuje się już po fakcie. Zawsze spadał na cztery łapy, więc i tym razem powinno mu się udać.
Jego zmiana powoli dobiegała końca, a klientów było już coraz mniej. Tancerki powoli schodziły z podestu, pomimo głośnych prostestów ostatnich amatorów wygibasów na rurze. Kątem oka odnotował, że jedna z nich - nówka sztuka, która pojawiła się w Shadow jakieś trzy tygodnie temu - nieco chwiejnym okiem po drodze zagadała do wspomnianej Diane. Mason, jak to Mason, zawstydziła się samym faktem rozmowy z człowiekiem, a po chwili zawstydziła się jeszcze bardziej. Nie po to Luke inwestował w nią swój czas, żeby nie wiedzieć, że oznaczało to iż nowa ruda koleżanka najwyraźniej próbuje podpierdolić mu laskę sprzed nosa. Wyprostował się i nie spuszczał z nowej złowrogiego spojrzenia.
- Widzę co robisz i mam dla Ciebie wiadomość: nawet o tym kurwa nie myśl - zagaił do Blair, kiedy dziewczyna akurat przechodziła obok baru - Mam na nią rezerwację, do odwołania. Próbuj szczęścia gdzieś indziej, będę trzymał kciuki - dodał wzruszając ramionami i posyłając jej niewinny uśmiech. Oczywiście jego rezerwacja pochodziła z samonadania, ale kto by się przejmował takimi detalami!

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
✶ 1 ✶
Zacznijmy od tego, że Blair absolutnie nie znalazła się tutaj przypadkiem. Od samego początku koniecznie chciała dostać pracę w Shadow, a to z jednego, bardzo konkretnego powodu - pracował tu Luke Winfield, jej starszy brat, o którego istnieniu do niedawna nawet nie miała pojęcia. Przeżyła niemały szok, kiedy przypadkiem się dowiedziała - najpierw nakrzyczała na staruszków, że jak w ogóle śmieli trzymać to w tajemnicy przez tyle lat, później na własną rękę przeprowadziła małe dochodzenie a na koniec rzuciła wszystko w cholerę i przeniosła się do Lorne, nawet nie oglądając się za matką, ojcem i rodzinnym Perth. Chciała się stamtąd wyrwać już od jakiegoś czasu i wreszcie nadarzyła się ku temu idealna okazja.
Nie chciała na dzień dobry atakować Luke'a rewelacjami o ich pokrewieństwie, wolała przez jakiś czas zachować to dla siebie i lepiej go poznać, udając zwykłą koleżankę z pracy. Zdarzało się wprawdzie, że następnego dnia miała pewien problem z uporządkowaniem informacji, jeśli akurat za dużo piła, ale i tak wydawało jej się, że o najważniejszych ogólnikach już wiedziała.
Tak naprawdę to nawet nie podrywała Diane. Nie umknęło jej uwadze, że Luke sporo się koło niej kręci a ostatnie czego chciała to z nim konkurować - choć z całą pewnością zamierzała się podroczyć, bo brat, który nawet nie wiedział że jest jej bratem, najwyraźniej uznał ją za poważną konkurencję, co wydało jej się niezwykle urocze.
- Ale że co niby robię? - zapytała najbardziej niewinnym tonem na jaki było ją w tej chwili stać. Ona przecież tylko rozmawiała, to chyba nie było żadnym wykroczeniem? Nawet, jakby z jakiegoś powodu było, to i tak miałaby to gdzieś. - Rezerwację, no proszę! Gdzie można złożyć sobie rezerwację na ładną dziewczynę? Też chcę! - Próbowała brzmieć całkowicie poważnie, ale nuta ironii w jej głosie była aż zanadto wyczuwalna. No i umówmy się, nawet nie była trzeźwa. Gdyby była, zapewne siedziałaby gdzieś w kącie, walcząc z bólem głowy, nie odzywając się do nikogo i kiwając się niczym dziecko z chorobą sierocą... była to jednak dosyć odrealniona wizja, bo nie było opcji, żeby Blair nie piła będąc w klubie, gdzie widok i zapach alkoholu atakował ją niemal z każdej strony, dlatego każde wyjście do toalety było równoznaczne z dyskretnym popijaniem tego, co udało jej się przemycać w torebce. - Czy Diane wie, że została zarezerwowana? Mogę się jej zapytać? - Raczej nie miała zamiaru tego robić, ale Luke wcale nie musiał o tym wiedzieć. Była ciekawa, jak bardzo, i czy w ogóle się tym przejmie czy raczej machnie ręką, uznając, że Mason i tak nie będzie słuchać pierdolenia podpitej striptizerki, pracującej tu niespełna miesiąc.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke nawet w najśmielszych snach nie spodziewałby się, że jego biologiczni rodzice po tym, jak porzucili jego, zechcieliby zrobić sobie kolejnego dzieciaka. Przynajmniej tak było teraz, bo mniej więcej do 7. roku życia zdarzało mu się myśleć, że musiał bardzo nabroić skoro rodzice już go nie chcieli, więc na pewno mają drugie, tym razem grzeczne dziecko i tworzą teraz wspaniałą szczęśliwą rodzinę. Sam miał szczęście w nieszczęściu, że trafił akurat do Winfieldów, którzy - jako że sami nie mogli mieć dzieci - adoptowali kilka pociech. Taktycznie pominę ich liczbę, bo sama nie wiem już na ten moment jaki jest stan rodzeństwa adopcyjnego, hehe. W każdym razie, dostał w gratisie drugie życie, ale widmo pierwszego wciąż nad nim krążyło i zdaje się, że lada moment miało go dopaść ze zdwojoną siłą. Ale nie spodziewał się, że dopadnie go akurat w tym miejscu.
Blair pracowała w Shadow mniej więcej od trzech tygodni i Winfield od razu wyczuł, że za ognistym kolorem włosów szedł ognisty charakterek. Jako, że Luke uwielbiał się drażnić z ludźmi i w ten właśnie sposób okazywał im sympatię, nie przywitał nowej koleżanki chlebem i solą, a zaczepnymi komentarzami. Ona zawsze mu się odgryzała i tak oto rozwijała się ta - wydawałoby się - pracowa znajomość. Więc jeśli Blair chciała się z nim podroczyć tego wieczoru, to Luke oczywiście połknął haczyk. Był typem człowieka, któremu wydawało się że jest nieomylny, więc był święcie przekonany, że faktycznie ma w rudej konkurentkę.
- Wypełnia się taki specjalny formularz rezerwacyjny i wysyła sową do Departamentu Ładnych Dziewczyn - wymyślił na poczekaniu krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej - Zacząłem rozpracowywać tę pannę zanim Ty pojawiłaś się na świecie - dodał wzruszając ramionami, jakby chciał zasugerować że już przez sam fakt bycia starszym ma pierwszeństwo. W sumie, to nie wiedział ile Blair miała lat, ale dawał jej niewiele ponad 20 lat. Okej, może trochę przestrzelił tym swoim tekstem, ale jak mówiłam był całkiem kiepski z matmy. Uśmiechnął się ironicznie słysząc jej kolejny komentarz. Zaczynał naprawdę lubić to rude dziewczę!
- Droga wolna. Na pewno uwierzy, że ten czarujący koleś zza baru mógłby być taki bezczelny i traktować ją tak przedmiotowo - prychnął unosząc brew. Okej, Luke żył trochę w swoim świecie i był przekonany, że Diane faktycznie może o nim tak myśleć - że Winfield to fajny, zabawny gość. Chociaż z drugiej strony, zanim upatrzył sobie Mason jako potencjalną laskę to pewnie był przy niej sobą, jak teraz na przykład, i nie zrobił na niej najlepszego wrażenia. Ale hej, ostatnio starał się wydobyć tę milszą stronę swojej osobowości i Diane musiała to dostrzec! - Ale pamiętaj, że lepiej mieć we mnie przyjaciela niż wroga - dodał przezornie schodząc nieco z tonu, bo jednak nie chciał, żeby Blair spierdoliła mu podryw.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Blair tyle szczęścia niestety nie miała, bo rodzice nigdy nie zgubili jej pod sklepem, ani nie odwalili publicznie niczego, co mogłoby być pretekstem do odebrania im kolejnego dziecka. Czasami trochę żałowała, bo miała świadomość, że prawdopodobnie nie wpakowałaby się w żadne gówno aż do tego stopnia, gdyby nie wychowywała się w takiej patologii. Jej życie mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, tymczasem w wieku dwudziestu trzech lat była zaawansowaną alkoholiczką, bez wykształcenia, bez normalnej pracy, bez żadnych perspektyw na przyszłość... czasami naprawdę dobijała ją świadomość, jak okropnie żałosne jest jej życie, chociaż zwykle starała się zbyt dużo o tym nie myśleć, bo im więcej myślała, tym więcej piła i koło się zamykało.
- Tylko skąd ja teraz wezmę sowę, cholera! - Udała, że bardzo poważnie się nad tym zastanawia, puszczając mimo uszu przytyk odnośnie wieku i darując sobie przypominanie mu, że Diane najpewniej (stuprocentowej pewności nie miała, bo zwykle nie wypytywała o takie rzeczy) miała mniej więcej tyle samo lat co ona. Mało istotny szczegół, choć musiała przyznać, że logika którą Luke kierował się podczas swoich wyliczeń była iście fascynująca. - Może uwierzy, może nie - najlepiej po prostu zapytać - rzuciła nonszalancko, mało dyskretnie zerkając w stronę obgadywanej dziewczyny, która na szczęście jeszcze nie zdawała sobie sprawy, że jest główną bohaterką tej dyskusji. Cóż, czasami niewiedza była lepsza. - Och, powiało grozą! - Po raz kolejny starała się udawać powagę, nawet teatralnie złapała się za serce żeby to podkreślić, ale umówmy się, bycie poważną w takich sytuacjach nie było jej najmocniejszą stroną, więc już po chwili parsknęła śmiechem, wywracając oczami. - Chill, nie planuję ci jej odbić, Winfield. Chyba. Raczej. Może? - Trochę ją bawiły próby zasiania w nim ziarna niepewności i nic nie mogła na to poradzić. Zresztą, czy przypadkiem takie właśnie nie są stereotypowe młodsze siostry? Nieznośne i irytujące? Nie była pewna, bo nigdy nie miała młodszej siostry, ale tak jej się właśnie wydawało i była absolutnie przekonana, że wychowywanie się z młodszym rodzeństwem byłoby wisienką na torcie jej chujowego dzieciństwa. - Wiesz co, jeśli polejesz mi coś dobrego to chyba dam sobie spokój... - Oczywiście tylko na dzisiaj, dodała od razu w myślach. Zdawała sobie sprawę, że być może trochę przegina z tak otwartym noszeniem się z chęcią picia w pracy, ale mogłaby się założyć, że nie tylko ona nie jest w stanie pracować tu całkowicie na trzeźwo (tak, jakby w ogóle cokolwiek potrafiła robić na trzeźwo, zabawne). Jej własny, mały zapas przyniesiony z domu niestety się skończył, więc miała nadzieję, że nie będzie musiała długo namawiać Luke'a a respektowanie rzekomej rezerwacji na Diane okaże się wystarczająco dobrym dealem.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Faktem było, że bycie zgubionym przez starych paradoksalnie uratowało Luke'owi życie. Nie został wprawdzie ani szanowanym lekarzem, wziętym prawnikiem czy kimś tego typu, ale i tak miał dużo lepszy start niż jego młodsza siostra. Rodzice adopcyjni wyedukowali go, próbowali zarazić go jakąś pasją, fundowali obozy narciarskie i fajne wakacje. Koniec końców słabość do używek wyssana z mlekiem matki i tak wzięła górę, ale uczciwie należało przyznać, że Blair miała naprawdę przejebane. Totalny brak wyobraźni państwa Emerson i ich nieprzystosowanie do życia sprawił, że spierdolili życie nie tylko sobie, ale i niewinnemu dziecku, które pewnego pięknego dnia postanowili sobie trzasnąć. Albo i nie postanowili, tylko po prostu dziecko się pojawiło, co było całkiem prawdopodobne. Pewnie naćpani hipisi nie byli za pan brat z antykoncepcją.
- Zagadaj do jakiejś znajomej czarownicy - uśmiechnął się niewinnie. On też równie niedyskretnie zerknął na Diane, ale ta tradycyjnie miała go w dupie, więc nie odwzajemniła tego nagłego zainteresowania. Prychnął kiedy Blair złapała się za serce - Spoko, ta panna i tak jest wyjątkowo oporna, więc skoro mi nie idzie, to Tobie tym bardziej - odparł nonszalancko.
Powiedzmy sobie szczerze - Diane raczej średnio za nim przepadała, choć ostatnio może trochę zapunktował bo był miły i pomógł jej nawet ostatnio ewakuować do domu jej pijaniutką koleżankę. Ale dzieci to chyba z tego nie będzie, hehe. I co racja to racja, Blair idealnie wpisywała się w kanon młodszej siostry. Pewnie gdyby było im dane wychowywać się razem, to Luke gnoiłby ją ile wlezie, ale na koniec dnia i tak oddałby jej wątrobę. A ta, zdaje się, była dziewczynie szczególnie potrzebna.
- Okej, czyli właśnie przehandlowaliśmy laskę za szota. Interesujące. Niejeden profesor socjologii chętnie by się nad tym pochylił - zrobił poważną minę myśliciela - Wiedziałem, że ten rudy kolor to żadna przykrywka, tylko oddaje prawdziwy charakterek. Twoi starzy pewnie mieli z Tobą przejebane - o tak dorzucił luźną refleksję, w międzyczasie polewając jej szklaneczkę whisky. Zrobił to dość konspiracyjnie, bo przecież ani on nie zamierzał za to płacić, ani też nie oczekiwał zapłaty od Blair. Nie był też żadnym przewodnikiem duchowym ani moralnym drogowskazem, żeby mówić rudej, że nu nu, ale w pracy to nie wolno, bo sam lubił sobie czasem dziabnąć szocika w ramach na przykład toastu wznoszonego z pijanym klientem, który nie odpuszczał dopóki barman się z nim nie napije.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
No, odpowiedzialność zdecydowanie nie była mocną stroną Emersonów, to trzeba było przyznać - i niestety, co za tym idzie, nie była też mocną stroną Blair, co przy tak chujowych wzorcach nie powinno być żadnym szczególnym zaskoczeniem. Zdawała sobie z tego sprawę i na każdym kroku obwiniała starych za to, że wyrosła na kogo wyrosła, ale jednocześnie nie miała w sobie wystarczająco samozaparcia i motywacji by cokolwiek w swoim życiu zmieniać. Znaczy, kilka razy nawet próbowała, ale abstynencja i spotkania AA zwykle przestawały mieć w jej oczach jakikolwiek sens maksymalnie po miesiącu - tyle najdłużej udało jej się wytrwać bez sięgania po flaszkę i mocno wątpliwe, że szybko przebije ten wynik. Życie było po prostu zbyt przytłaczające żeby nie pić.
- Kolejny zlot czarownic mamy dopiero za tydzień, to za długo. Eh, biednemu zawsze wiatr w oczy i chuj w dupę - podzieliła się swoją jakże głęboką refleksją, udając, że oczywiście ma jakieś czarownice-przyjaciółki. Wróżyła z kart (ponoć profesjonalnie!), więc pewnie powinna mieć. - Czy to wyzwanie? Jeśli tak, to przyjmuję! - Przez chwilę naprawdę miała ochotę rzucić wszystko i lecieć wyrywać Diane, teraz i tutaj, na oczach Luke'a, żeby utwierdzić go w przekonaniu, że jest dla niego konkurencją i pokazać, że tak łatwo nie odpuszcza... no, tyle że odpuściła kiedy tylko udało jej się dobić targu i wyżydzić darmowy alkohol. Interes życia!
- Różni ludzie, różne priorytety - stwierdziła z uśmiechem, udając, że to był taki hehe zabawny żarcik, choć każdy, kto znał ją trochę lepiej, od razu dopatrzyłby się w tym przykrej prawdy o jej życiu - bowiem tak, priorytetem Blair Emerson był właśnie alkohol, bo bez niego nie potrafiła funkcjonować normalnie. Przehandlowałaby każde pieniądze świata, każdą najpiękniejszą dziewczynę i pewnie nawet swoich własnych rodziców, byle tylko nie stracić dostępu do tego, co dawało jej siłę do życia a jednocześnie powoli i podstępnie wykańczało. Smutne, ale niestety prawdziwe.
- Ta, oni ze mną a ja z nimi. Pod względem życiowego spierdolenia dopełnialiśmy się idealnie - odpowiedziała, zaskakująco lekkim tonem, wzruszając przy tym ramionami, by podkreślić, że w sumie to o to nie dbała. - Ale przynajmniej nie zgubili mnie pod sklepem. - No, teraz to dojebała. Wcale nie chciała tego mówić, tak jej się jakoś wymsknęło przypadkiem, być może dlatego, że podświadomie chciała już zakończyć te podchody i powiedzieć mu wreszcie, kim dla niego jest i że to z jego powodu w ogóle znalazła się w Lorne. Właściwie wiele zależało teraz od tego, jak zareaguje Luke - w razie gdyby zrobiło się dziwnie, będzie po prostu udawała, że to miał być kolejny przezabawny żarcik.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
- Ej, ale o swoich preferencjach seksualnych nie musisz mi opowiadać - uśmiechnął się do niej szatańsko, taki dumny z siebie że mógł ją złapać za słówko! Chyba na jakimś poziomie podświadomości wyczuwał, że on i Blair są spokrewnieni, bo vibe tej rozmowy przypominał mu trochę to w jaki sposób gadał ze swoim bratem i szwagierką. Emerson zresztą nie pozostawała mu dłużna, bo na jej kolejne słowa zmrużył złowrogo oczy. Pyskata sztuka! Na szczęście Blair była chętna na deal życia, więc podał jej trunek i oparł się przedramionami o bar.
- Twoje priorytety są całkiem spoko, podobają mi się - odparł, bo nie znał na ten moment skali problemu Blair z alkoholem. Z jego perspektywy, póki co przynajmniej, po prostu lubiła się zrelaksować po pracy, a skoro pracowała w klubie nocnym, to daleko nie musiała szukać. Zresztą, mimo że o uzależnieniu Luke wiedział co nieco, to sam nigdy w życiu głośno nie określiłby się mianem narkomana. Wtedy to stałoby się takie... prawdziwe. Tyle chociaż, że on przeszedł przymusowy odwyk, parę lat temu, kiedy przez kilka miesięcy nie wychodził z domu. Nawet wtedy, kiedy z dnia na dzień odciął się od patologicznego towarzystwa i dragów, kiedy przechodził przez zespół odstawienia i realnie myślał, że umiera - nie dopuszczał do siebie myśli, że ma problem. Tak chyba działał mechanizm wyparcia - To pewnie nie wysyłacie sobie kartek na święta, co? - skomentował jej słowa na temat rodziców, unosząc lekko brew.
To, co następnie powiedziała, dotarło do niego dopiero po chwili. Uśmieszek, który miał do tej pory na twarzy, powoli zaczął znikać. Na szybko przetworzył sobie ich dotychczasowe rozmowy i był pewien, że nigdy nie wspominał o tym fakcie ze swojej przeszłości. Owszem, w rozmowach z klientami zdarzało mu się rzucić tym w ramach anegdotki, ale szanse że Blair obgadała to z kimkolwiek z zewnątrz, były przecież minimalne. Zresztą, po co miałaby to robić?
- Co? Co powiedziałaś? - dopytał, bo może jednak mu się przesłyszało? Do głowy przyszła mu jeszcze jedna myśl, chyba najbardziej prawdopodobna w tym momencie, więc postanowił strzelić - Okej, kumam. Był tu mój brat i kazał Ci to powiedzieć, tak? Taki wysoki i zjebany - opisał krótko Toma. W końcu kiedy ostatnio gadali, to Luke mówił mu o nowej striptizerce, a starszy Winfield obiecał że kiedyś wpadnie na obczajkę. To było jedyne logiczne wytłumaczenie, Tom chciał go po prostu strollować - To jak tu znowu przyjdzie, to możesz mu przekazać, żeby wypierdalał z tymi swoimi śmieszkami, bo przestały być zabawne jakieś 20 lat temu - nieco zirytowany wyprostował się. Nie był zły na Blair, czy coś. Nawet na Toma, potencjalnego śmieszka. Był prawdę mówiąc wkurzony na siebie i na to, jak zareagował na wspomnienie o tym wydarzeniu ze swojego życia. Był przekonany, że już dawno się do tego zdystansował, żartował sobie przecież ze spierdolenia swoich biologicznych starych. Tymczasem jego reakcja zaskoczyła jego samego, bo po plecach przeszedł mu zimny dreszcz. To musiał być Thomas, nie było innej opcji. Tylko patrząc w brązowe ślepia Blair nie mógł pozbyć się tego jebanego wrażenia, że bardzo podobne widzi codziennie w lustrze.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Z boku być może faktycznie wyglądało to tak, jakby Blair była po prostu cool wyluzowaną imprezowiczką, która lubi zrelaksować się w trakcie pracy. To nawet lepiej, wolała być postrzegana właśnie w ten sposób i miała nadzieję, że minie jeszcze sporo czasu, nim ktoś w końcu zauważy jaka jest prawda i przypnie jej zasłużoną łatkę zdegenerowanej alkoholiczki - chyba, że w międzyczasie podejmie kolejną desperacką próbę wyjścia z nałogu. Póki co jednak raczej nie było na to szans, bo Blair uważała, że prędzej piekło zamarznie, niż uda jej się rzucić picie. Zbyt wiele razy próbowała i zbyt wiele razy poniosła porażkę. Póki co zwyczajnie nie miała siły walczyć dalej.
- Nie, masz rację. Zresztą oni, zamiast świątecznych kartek woleliby pewnie świąteczne flaszki a ja nie mam zamiaru wspierać ich nałogów. - Och, czyżby wspięła się właśnie na wyżyny hipokryzji? W końcu zabrzmiała teraz jak porządna, zatroskana córka martwiąca się tym, że jej starzy piją. Tak naprawdę jednak miała to głęboko w dupie, przestała przejmować się nimi już dawno temu, a jedyne z czym nie potrafiła się pogodzić to świadomość, że wcale nie jest od nich lepsza. Różniła się tylko tym, że nie musiała zdobywać na lewo kasy na chlanie, bo nie miała moralnych oporów przed rozbieraniem się za kasę i potrafiła układać bezsensowne wróżby w które niektórzy ludzie szczerze i głęboko wierzyli.
Nie, nie była od nich ani trochę lepsza.
Czyli jednak zaliczyła wtopę - ale właściwie czego innego się spodziewała? Całe szczęście, że Luke nieświadomie podsunął jej na tacy gotowe wytłumaczenie.
- Okej, masz mnie! - Po szybkim przeanalizowaniu w głowie wszystkich za i przeciw postanowiła brnąć w pomysł z bratem. Wydawał się mieć sens i z pewnością było to lepsze rozwiązanie, niż gwałtowne atakowanie go informacją o pokrewieństwie. Trzeba było rozegrać to trochę delikatniej. - Wysoki, tak. A czy zjebany to nie wiem, gadałam z nim za krótko żeby to ocenić. W każdym razie bardzo nalegał, żebym rzuciła przy tobie jakimś takim tekstem. Uważał że to będzie przezabawne. - Wywróciła teatralnie oczami, jakby jej samej ten pomysł wydawał się dokładnie tak głupi na jaki brzmiał. Gorzej, jeśli Luke postanowi opierdolić za to bogu ducha winnego Toma i wyda się, że trochę nakłamała... miała nadzieję, że do tej pory wszystko już będą mieli wyjaśnione, bo jeśli nie, pewnie przyjdzie jej tłumaczyć się podwójnie. Cóż, na przypale albo wcale. - W sumie to na początku mu nie wierzyłam, jak powiedział że jest twoim bratem. W ogóle nie jesteście do siebie podobni. - Postanowiła podejść go teraz od tej strony, bo choć w rzeczywistości nigdy w życiu nie widziała Toma na oczy, mogłaby się założyć o każdy alkohol świata, że próżno byłoby szukać jakiegokolwiek wizualnego podobieństwa między nim a Lukiem - no chyba, że był jej kolejnym bratem o którym starzy nie raczyli jej poinformować, ale to raczej mało prawdopodobne.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Ze współczuciem zmarszczył brwi, kiedy Blair wspomniała o flaszkach zamiast kartek świątecznych. Była to tak naprawdę pierwsza okazja, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o dziewczynie, która przestawała być już tutaj taka nowa. Nie z każdym z pracy miał kumpelski kontakt - głównie dlatego, że nie każdy miał ochotę się spoufalać. Blair natomiast sama go zagadywała i gadka im szła sprawnie, a że Luke ze swojej natury lgnął do ludzi i do rozmów, to czemu nie mieliby pójść za ciosem i poznać się trochę lepiej?
- Wiesz co? Jebać ich. Ich strata, że nigdy nie dowiedzą się że ich córka umie tak zakręcić tyłkiem, że banknoty same wypadają z portfela - dolał dziewczynie whisky zupełnie nieświadomy, że sam właśnie wspiera nałóg swojej rodzonej siostry.
Odetchnął z ulgą, kiedy Blair przyznała się do blefu, bo przez moment do głowy zaczęły napływać mu dziwne myśli. Wręcz nieprawdopodobne. Takie, których obawiał się jako dzieciak, szumnie nazywane demonami przeszłości.
- Ja pierdolę, co za debil - wywrócił oczami, kiedy pierwsza fala irytacji mu przeszła - Sorry za niego. Mówiłem mu ostatnio o Tobie, bo wiesz - typ już od paru lat nie potrafi rozwieść się ze swoją żoną, więc kazałem mu wpaść, to chociaż popatrzy sobie na nową dziewczynę - wyjaśnił po krótce, wskazując głową na Blair, bo oczywiście miał na myśli nowy ognistowłosy nabytek - Ja nie wiem, pewnie chciał Cię poderwać, więc wymyślił ten żałosny żart. Sama widzisz, czasami ciężko być jedynym w rodzinie z IQ wyższym niż IQ taboretu - wzruszył ramionami, bo 10 minut bez jechania po rodzinie to już dla niego za długo.
Do Toma Luke oczywiście już planował zadzwonić tuż po rozmowie z Blair. Dzwonił do niego z każdą pierdołą, włączając w to pytanie z ilu jajek robi się omlet, to z czymś takim miałby milczeć? Nie planował jednak zadzwonić ze zjebą, ale zamierzał ostro wyśmiać jego i jego żałosny podryw - Nie jesteśmy rodzonymi braćmi. Oboje zostaliśmy adoptowani przez właścicieli stoczni Winfield's Craft w Sapphire River, może wiesz gdzie to. Zresztą nie tylko my, rodzice mogli sobie pozwolić na pozbieranie paru okolicznych przybłęd - zaśmiał się, bo w zasadzie tak to poniekąd wyglądało - państwo W. nie mogli mieć dzieci, więc przelali miłość na opuszczone dzieciaki, w tym na Luke'a. A że byli kasiaści, to na jednym czy nawet na dwóch się nie skończyło - Mnie, jak już Ci zaspoilerował Tom, moi biologiczni jakby zgubili kiedy miałem jakieś 3 lata. Dobrze, że chociaż sprzedawca monopolowego mnie wtedy zauważył, bo pewnie bym tam zamarzł siedząc na krawężniku i czekając aż się po mnie wrócą. Albo może jakieś dzikie zwierzęta by mnie zjadły. No, pojebani ludzie - dodał, żeby nie było wątpliwości, co sądzi na ich temat - Pochodzisz stąd? Twoi staruszkowie mieszkają gdzieś w pobliżu? - spytał nagle, nieco odbiegając od dotychczasowego tematu.

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
Dawno nie rozmawiała z nikim na temat swojej rodziny, bo przecież nie było czym się chwalić - zrobiło jej się jednak trochę cieplej na sercu, kiedy usłyszała słowa wsparcia od człowieka, dla którego w tej chwili była jedynie nową koleżanką z pracy.
- Masz rację. Jebać! - ochoczo przytaknęła, upijając ze swojej szklanki spory łyk. Zabawne, pluła na nałogi rodziców, dokładnie w tym samym momencie karmiąc swój własny, wcale nie lepszy. Sięgała dna, była tego bardziej niż pewna, ale zamiast cokolwiek z tym robić, z dnia na dzień tylko coraz bardziej się staczała, usprawiedliwiając wszytko kiepskimi wzorcami i brakiem silnej woli. Godnie reprezentowała starych Emersonów, nie ma co!
- Powiedz mu, że jest przystojny i w ogóle, ale z tym podrywem to raczej nie ma co się starać. Ewentualnie mogę zaproponować jakiś prywatny pokaz jeśli będzie chciał - rzuciła, oczywiście pogrążając się dalej, bo czemu nie. W tej chwili mocno średnio ją obchodziło, że zaliczy przypał u człowieka, którego nigdy nawet nie widziała na oczy... inna sprawa, że po tym już na pewno nie ominie jej poważna rozmowa z Lukiem, bo będzie się musiała grubo tłumaczyć, dlaczego tak nazmyślała i skąd naprawdę zna historyjkę z monopolowym. To będzie z pewnością długa i trudna rozmowa, ale hej, przecież dokładnie o to od samego początku jej chodziło, prawda?
- Ach, to wiele wyjaśnia! - Chyba osiągnęła właśnie szczyt swoich aktorskich możliwości, udając, że ta informacja jest dla niej wielkim zaskoczeniem. Nie była ani trochę, ale Luke nie mógł tego zauważyć, bo zrobiłoby się jeszcze bardziej dziwnie, a tego nie chciała. - Z pewnością. Bez urazy, ale nie mogli być normalni, skoro odwalili taki szajs. - Już ona doskonale o tym wiedziała, w końcu mieszkała z tymi odklejeńcami pod jednym dachem przez ponad dwadzieścia lat i już chyba żadna chora akcja w ich wykonaniu nie byłaby jej w stanie zaskoczyć. Serio, miała tyle powalonych historii ze starymi w rolach głównych że mogłaby napisać o tym kilkutomową książkę. - To pewnie nigdy nie próbowałeś się z nimi kontaktować? - spytała mimochodem, choć i ta informacja była jej bardzo dobrze znana. A może wcale nie? Może jednak próbował, a starzy po prostu przemilczeli ten fakt? Już by się nawet nie zdziwiła. - Na szczęście nie. Uciekłam od nich aż z Perth, więc nie muszę się obawiać, że pewnego dnia złożą mi niezapowiedzianą wizytę. - A przynajmniej taką miała nadzieję, bo o ile nie posądzała ich o posiadanie wystarczających środków na taką wyprawę, o tyle byłaby już w stanie uwierzyć, że przejechaliby przez całą Australię autostopem, by oznajmić jej twarzą w twarz, że przepili czy przećpali wszystkie pieniądze i brakuje im na życie, więc potrzebują pożyczyć od niej. No nieważne. Całkiem dobrze się złożyło, że Luke zadał takie a nie inne pytanie, bo Blair liczyła, że jej wspomnienie o Perth również da mu trochę do myślenia. Zaczynała ją już męczyć ta gierka i chętnie powiedziałaby mu wszystko wprost, ale akurat w tej jednej sytuacji postanowiła zachować swoją bezpośredniość dla siebie, bojąc się, że zwyczajnie mogłaby wszystko zjebać.

Luke Winfield
Barman — Shadow
31 yo — 185 cm
Awatar użytkownika
about
Rasowa czarna owca rodziny, impulsywny nerwus, który po niespodziewanej wizycie biologicznej matki ponownie wpadł w szpony nałogu. W tej nierównej walce wspiera go Cami, którą Luke bardzo stara się nienawidzić po tym, jak od niego odeszła. Co wychodzi mu kiepsko, bo zbyt mocno ja kocha.
Luke bywał emocjonalnym betonem, ale mimo wszystko miał w sobie duże pokłady empatii. Zwłaszcza jeśli chodziło o tego typu rodzinne dramaty, dlatego całkiem naturalnym było dla niego wsparcie Blair dobrym słowem. On sam również cichaczem chlusnął sobie za jebanie starych, jakkolwiek to brzmiało.
- Z przyjemnością mu przekażę, że nie ma u Ciebie szans. A co, wolisz laski? - spytał wprost, bo bezpośredni człowiek z niego był, więc pytanie o orientację nie było dla niego czymś nie na miejscu.
Ich "właściwa" rozmowa z pewnością będzie trudna, bo Luke niestety był totalnie impulsywnym człowiekiem, który w momentach utraty gruntu pod nogami reagował aż za bardzo emocjonalnie. Ale w tej sytuacji on i Blair grali jednak do jednej bramki, więc cała ta złość zostanie przelana pewnie na Emersonów. Którzy - gdyby jakimś cudem dążyliby jednak do kontaktu z dzieciakami - mieliby totalnie w dupie, że synuś się zeźlił, co pewnie jeszcze bardziej podkręciłoby Winfielda. Błędne koło.
Nieco teatralna reakcja Blair faktycznie nie wzbudziła w nim większych podejrzeń. Chyba głównie dlatego, że skoro poszli już w temat Toma, to kurczowo trzymał się tej myśli nieudanego trollingu ze strony starszego brata.
- No co Ty, jakiej urazy. Sama prawda. Ale przecież sama coś o tym wiesz - dodał, niebezpiecznie zbliżając się do kwestii podobieństw między swoimi sytuacjami rodzinnymi - Nie, co Ty. Nawet gdybym chciał, to nawet nie wiem jak się nazywają ani gdzie teraz powędrowali tą swoją przyczepą. Bo w niej spędziłem te kurwa niezapomniane 3 lata życia. W sumie ciekawe, czy ogarnęli dupy i może chociaż wynajęli jakiś dom czy cokolwiek - dodał po chwili zastanowienia. Oczywiście nie pamiętał już swoich dziecięcych lat w przyczepie, ale miał ten temat obgadany z Winfieldami. Kiedy już zaczął ogarniać, że w jego życiu zaszły nagłe zmiany i był już na tyle duży, żeby je zrozumieć, zaczął zadawać pytania, a rodzice adopcyjni nigdy nie unikali na nie odpowiedzi - nawet na te najtrudniejsze. W takich chwilach szanował ich jeszcze bardziej, bo nigdy niczego przed nim nie ukrywali. A gdyby pewnego pięknego dnia wpadłby mu do głowy pomysł odnalezienia rodziny, to pewnie nawet by go w tym wsparli - Perth, huh? Wygląda na to, że to jakaś kolebka spierdolenia - prychnął... i nagle znowu poczuł ucisk w brzuchu i pewnego rodzaju dyskomfort. Spojrzał badawczo na dziewczynę i w jej brązowe oczy - Jeszcze chwila i pomyślę, że... nieważne - machnął ręką, bo do głowy znowu zaczęły przychodzić mu głupie, nieprawdopodobne myśli. Ale na szczęście wszystkiemu winien był Tom, który złożył Shadow niezapowiedzianą wizytę. Ale z drugiej strony... czemu miałby wpadać tu nie dając wcześniej znać młodszemu bratu? Cóż, zaraz do niego zadzwoni, brat wszystko potwierdzi i życie Luke'a dalej będzie się kręciło regularnym tempem.
- A gdyby jednak chcieli Cię odwiedzić, to idziesz w powitanie chlebem i solą czy każesz im wypierdalać? - o taką zagadkę jej zadał, opierając się ponownie o bar. Raczej znał odpowiedź na to pytanie, on oczywiście wybrałby drugą opcję, ale może jednak Blair go zaskoczy i okaże się, że mimo wszystko więzy krwi mają jakąś cudowną moc, dzięki której nawet do spierdolonych starych wyciągniesz dłoń, kiedy pojawią się na Twoim progu?

Blair Emerson
striptizerka, tarocistka — Shadow
24 yo — 164 cm
Awatar użytkownika
about
Przeprowadziła się do Lorne, by odszukać i poznać swojego starszego brata, o którego istnieniu do niedawna nie miała pojęcia. Rozbiera się w Shadow, wróży z kart i ma za sobą kilka nieudanych odwyków, ale próbuje udawać, że wcale nie ma problemu z alkoholem.
- Brawo, rozgryzłeś mnie - potwierdziła, bo to, do kogo wolała zarywać nigdy nie było żadną tajemnicą. - Odgadłeś po tym, że nie lecę na twojego brata, czy po tym, że próbuję odbić ci Diane? - Druga część zdania była oczywistą prowokacją, po której Blair obiecała sobie w myślach, że nie wspomni już dzisiaj przy bracie o Mason, bo jeszcze Luke na serio sobie pomyśli, że będzie chciała z nim o nią walczyć. Głupio byłoby pokłócić się o laskę z bratem, który nawet nie wiedział, że ma siostrę. Na rodzinne sprzeczki niewątpliwie jeszcze przyjdzie czas.
Znała tą historię, oraz wspomnianą przyczepę, bo sama mieszkała w niej przez większość życia, ale i tak robiło jej się go cholernie szkoda, kiedy zaczynał o tym mówić - nawet, jeśli dzięki temu wszystkiemu miał za dzieciaka lepsze warunki do życia niż ona.
- Nie... nie sądzę. Popraw mnie jeśli się mylę, ale moim zdaniem tacy ludzie raczej się nie zmieniają. - Niektórzy może tak, ale na pewno nie biologiczni rodzice Luke'a, o czym zresztą wkrótce będzie miał okazję się przekonać, bo dostanie szczegółowe informacje z pierwszej ręki, jak już tylko będą mieli za sobą tą najtrudniejszą część rozmowy. O ile w ogóle będzie chciał o nich słuchać, bo może są mu już obojętni na tyle, że tak naprawdę wolał niczego nie wiedzieć. Well, Blair na pewno nie będzie naciskała. I na pewno kilka faktów zachowa tylko dla siebie, bo nie lubiła do nich wracać a nie było sensu wywlekać ich teraz na światło dzienne. - Nie mów, że twoi starzy też pochodzą z Perth! - Znów perfekcyjnie odegrała zdziwienie i po raz kolejny podziękowała w myślach za swój wspaniały dar wciskania ludziom ściemy, bo bez niego już dawno by w życiu zginęła.
Przez moment się zawahała. Miała jakiś tam cień sentymentu, bo jakby nie patrzeć, mieszkała z tymi pojebami od samego początku, nawet, jeśli w praktyce wychowywała się sama a oni przewijali się tylko gdzieś obok. Mimo wszystko odpowiedź mogła tu paść tylko jedna.
- Wypierdalać, zdecydowanie. Po tych wszystkich latach kiedy mieli mnie w dupie, już nie mają czego u mnie szukać - stwierdziła, bardzo się starając, żeby jej głos brzmiał jak najbardziej neutralnie. Nie chciała pokazywać, że jednak się tym wszystkim przejmuje, ale jednocześnie zachowanie całkowicie pokerowej twarzy było w tej jednej sytuacji niemal niemożliwe. Westchnęła, nieśmiało przesuwając pustą już szklankę w stronę Luke'a. Musiała się napić, potrzebowała więcej, ale nie będzie nalegała jeśli Winfield nie załapie aluzji i nie poleje jej sam z siebie. Nie chciała, żeby to wyglądało, jakby wymyśliła sobie łzawą rodzinną historyjkę żeby wyżebrać darmowy alkohol. - Zresztą, gdyby nawet jakimś cudem się tu zjawili, to pewnie tylko i wyłącznie po pieniądze, a nie dlatego, że się stęsknili. Niech się jebią, nie mam zamiaru ich utrzymywać, ani tym bardziej sponsorować im używek. - Bo wiedziała doskonale, że w przypadku jej rodziców w grę wchodził nie tylko alkohol, ale również inne substancje psychoaktywne. Pod tym jednym względem akurat była od nich trochę lepsza, bo u niej na alkoholu się kończyło - no i, co również istotne, sama sobie na niego zarabiała. Na szczęście nie zniżyła się jeszcze do poziomu, na którym musi naciągać rodzinę na kasę żeby mieć za co chlać.

Luke Winfield
ODPOWIEDZ