Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
30.

Odkąd zostawiła go na Halloweenowej imprezie, jej życie było istną tragedią. Jeśli sądziła, że uda jej się zapomnieć o Jasperze - myliła się. Nawiedzał ją nawet wtedy, gdy zasypiała na schodach, bo przez ilości alkoholu nie potrafiła dojść do własnego łóżka. Cały czas był w jej myślach, a ona nie potrafiła skupić się na niczym innym i chociaż to głupie, znacznie rzadziej wrzucała coś na te głupie konto na Instagramie, bo kiedy to robiła, z uporem maniaka przeglądała długą listę osób, które wyświetlały jej relacje, w nadziei, że znajdzie jakieś konto pasujące do barmana i... no właśnie, co?
Nie miała nikogo, z kim mogłaby o tym wszystkim porozmawiać. Zawsze była sama, tak sobie wmawiała, a mimo to, kiedy ostatnio była u Nathaniela, by pomóc Divinie się po raz kolejny wykąpać, w którymś momencie zaczęła z nim rozmawiać. Poza tym musiała też wspomnieć o tym, że myśli o prochach, że może z nimi byłoby jej łatwiej nie myśleć o Ainsworthie, skupić się na tym co ważne, a zatem na jej zemście i śledztwie. Wydawało jej się to takie rozsądne i wtedy... zrozumiała jakie to głupie. Odsuwać od siebie mężczyznę w obawie przed złamanym sercem, w zamian za prochy. Nie spała w ogóle wcale, w jej żyłach płynęła kawa i wino, a z płuc wydychała nikotynę. W Shadow była raz, gdy Jasper zajmował się Diviną u Nathaniela i wtedy słyszała, jak jakieś nowe dziewczyny mówią o barmanie. O tym, że była jakaś Camille, ale chyba jednak mu się nie spodobała i może one spróbują. Nie chciała tego słuchać i słuchała jednocześnie, a potem wróciła do domu i zaś się poryczała, jak idiotka, zasypiając w wannie z winem, jak jeszcze większa idiotka. To było durne... to co z nią robił, poza tym sama podjęła tę decyzję. To ona sterowała swoim życiem, nie była już naiwną panną, którą mogli bałamucić starsi faceci. Nie była naiwniaczką... i kiedy przypadkiem w garderobie natrafiła na jego golf, coś chyba w niej pękło. W jej głowie pobrzmiewały słowa Nathaniela, że chyba mu na niej zależy... Chyba... ile było w tym procent szans? Faktycznie się bała. Cholernie się bała, ale nawet w jej domu wydawało jej się, że było go zbyt wiele i chociaż liczyła, że to przepracuje, po prostu nie wytrzymała. Umyła się, uczesała, pomalowała i ubrała jak człowiek pierwszy raz od tego Halloween, bo po tym siedziała już tylko na home office. Wsiadła w samochód, wcześniej upewniając się, gdzie go znajdzie. Zmiana w Shadow... kurwa, wolałaby bez świadków, ale w sumie... nawet bez nich ryzykowała tyle, że serce chciało wyskoczyć jej z piersi, gdy przestąpiła próg baru. Wszystko w niej krzyczało, by się nie wygłupiała, że będzie cierpieć. Stał tam, nie widział jej, zajęty zamówieniami i miała w dupie to cierpienie. Mogła kurwa cierpieć, ale przed tym chciała chociaż przez moment być szczęśliwa. Ruszyła więc przed siebie, między tłumem, dopadając do baru, a potem bez słowa unosząc przejście, by wślizgnąć się na drugą stronę. Nie przygotowała żadnej przemowy i nagle w nią to uderzyło, jak i to, że ostatnio gdy go widziała, porzuciła go na parkiecie. Nie minęło od tego zdarzenia dużo czasu, a jednocześnie zdawało się to być wiecznością. Posłała mu to jedno znaczące spojrzenie, w głowie modląc się by nie było za późno.
- Kazałam ci dać sobie ze mną spokój - przypomniała mu, bo doskonale pamiętała, co mu powiedziała. Skróciła między nimi dystans, w dupie mając czekających na zamówienia klientów. - Jeśli to ma się udać... nie pozwól mi pierdolić więcej takich głupot - poprosiła i nie czekając dłużej, zarzuciła mu ręce na szyję, zmuszając do tego by pochylił głowę na tyle, by mogła dosięgnąć jego ust. Tych samych, o których nie mogła zapomnieć i w zasadzie wcale nie chciała tego robić. Bała się nadal i to cholernie, ale nie była jednak tak silna, by się wycofać.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Stając pośrodku rozbawionego tłumu i widząc uciekającą przed nim Pearl, Jasper przypomniał sobie na czym polega to cholerne miłosne rozczarowanie. Lata wzbraniania się od uczuć, sprowadzania relacji z kobietami do kilku chwil przyjemności, zapomnienia i seksu, wydały mu się niesamowicie rozsądnym postępowaniem, bo przecież wystarczyła chwila nieuwagi, aby jego potężny cios rzucił go na kolana. Był zły na siebie, że tak bardzo zbliżył się do blondynki, był zły na nią, że dawała mu takie dwuznaczne sygnały i był też zły na świat, bo przyszło mu żyć w takiej rzeczywistości, w której jakiekolwiek związki nie powinny mieć dla niego żadnego priorytetu, a tym czasem Pearl Campbell stała się jego obsesją... Obsesją i nemesis zarazem, bo to jak spieprzyli sprawę mogło odbić się na jego pracy, a przecież Nate był na wyciągnięcie ręki. Tylko, że gangster pałał jakimś rodzajem słabości do tej popieprzonej dziennikarki, przez co Jay wcale nie mógł być pewnym tego, czy zaraz nie przyjdzie mu wrócić do roli zwykłego barmana w Shadow. Właściwie to tylko dzięki myśleniu o pracy, Ainsworth jakoś funkcjonował, wychodził z domu, spotyka się z ludźmi, ale jego myśli bezustannie podążały ku Pearl. Z jednej strony szukał jej wzrokiem wśród klientów klubu, a z drugiej obawiał się tego, że po raz kolejny zobaczy jak ona odchodzi. Pisał do niej, ale jednocześnie bał się przyjechać pod jej dom, chociaż wiedział, że była tam na wyciągnięcie ręki. Pojęcia nie miał co powinien zrobić, aby nie spieprzyć do końca wszystkiego i właśnie wtedy rozwiązanie samo go niego przyszło.
Był kompletnie zaskoczony obecnością Pearl za barem w Shadow i w pierwszej chwili sądził, że to nie do niego tutaj przyszła, a Nathaniel kazał jej coś załatwić.
- Pearl? - Rzucił odruchowo, ale nic więcej nie powiedział dostrzegając spojrzenie jakim go obdarzyła. Potem te słowa, tak niejasne i trudne, a zarazem na tyle obiecujące, że Jasper nawet nie próbował szukać na nie żadnej odpowiedzi. Tym bardziej, że dłonie blondynki znalazły się na jego szyi, a on nawet jakby chciał, nie miał w sobie siły, aby jakkolwiek walczyć z pragnieniem posmakowania jej ust po raz kolejny. Zbyt wiele czasu, myśli i emocji poświęcił tej popieprzonej dziewczynie, aby nie zaryzykować ponownie.
Mruknął cicho, gdy Pearl zbliżyła się do niego mocniej, pod wpływem jego gestów. Objął ją podtrzymując jedną ręką w tali, a drugą układając na jej policzku. Nie dbał absolutnie o otaczających ich ludzi, o klientów oczekujących na zamówienia i współpracowników, którym zapewne przeszkadzali. Skupiony był na Campbell i gorącu, które rozchodziło się po jego całym ciele wraz z kolejnymi uderzeniami serca.
-Znajdźcie sobie pokój - w końcu jeden z barmanów rzucił w ich stronę z lekkim rozbawieniem. Stojący nieopodal ludzie, czekający na swoje drinki, także dorzucili kilka słów, wyjąc przy tym jednoznacznie.
Więc niechętnie, ale jednak Jay odsunął się od Pearl, a jego dłoń odnalazła tę należącą do niej. Rzucił w stronę współpracowników kilka słów o tym, że idzie na przerwę i w odpowiedzi usłyszał tylko, że ma z niej wrócić, po czym ciągnąc Campbell za rękę zniknęli na zapleczu.
Szli wąskimi korytarzami, zastawionymi skrzynkami z alkoholem, aż do magazynku na tyłach Shadow. Dopiero tam, Jasper puścił rękę dziewczyny i pierwsze co zrobił to sięgnął po papierosa. Nerwy, emocje, wciąż szybciej bijące serce i smak ust Pearl były zbyt żywe i namacalne, potrzebował chwili przerwy, aby to przetrawić.
- Co to było do cholery? - Zaczął, gdy już kilkukrotnie zaciągnął się porządnie. Nawet jeśli to co przed chwilą się zadziało, było obiecujące, on potrzebował zapewnienia, że blondynka zaraz znów nie stchórzy. - Czemu mnie wtedy zostawiłaś? - Dodał, znacznie spokojniejszym tonem, może nawet zabarwionym nutą smutku i niezrozumienia. Chciał też, aby wiedziała, że na myśli miał nie to co zdarzyło się między nimi przed chwilą, a tę pieprzną, hallowenową noc. - Chodź tu... - To już wypowiedział w sposób jednoznacznie mówiący o tym, że nie był ani zły, ani niezadowolony. Poza tym wyciągnął ramię w stronę Pearl, aby tym samym zachęcić ją bardziej do tego, by podeszła, bo skoro już przyszła mieszać mu w głowie, to mogłaby to kontynuować, nawet jeśli przy okazji przeprowadzą mało przyjemną rozmowę.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Chociaż bezsprzecznie myślała o Jasperze od kilku dni non stop, to jednak skłamałaby mówiąc, że wypracowała jakiś doskonały plan na to, jak się z nim rozmówi. Wiedziała jedynie, że - chyba - jest gotowa zaryzykować i w przypływie odwagi postanowiła szybko pójść za ciosem, a co miało pójść potem, jak miało się to potoczyć, o tym nie myślała wcale. Skupiła się więc na jego ustach i na sukcesie spowodowanym tym, że jej nie odtrącił, a przecież naprawdę się tego bała. Wydawało jej się jednak, że było dobrze, że najgorsze już za nią i trwała w tej pieszczocie, jakby ta nigdy nie miała dobiec końca. Ich wargi, języki i oddechy igrały ze sobą w zachłannym zbliżeniu, podczas gdy dłońmi próbowała nasycić uczucie tęsknoty, które narastało w niej podczas rozłąki, jaką sama im zgotowała. Z perspektywy tej jednej chwili nie rozumiała nawet dlaczego to zrobiła, ale to przez to, że miała go teraz tak blisko, że trzymał ją przy sobie i odsuwał na bok niepokój, który jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Chociaż nie lubiła przyznawać się do strachu, to odtrącenia bała się, jak małe dziecko ciemności. Odtrącenia i zaufania komuś po raz kolejny, dopuszczeniu kogoś do siebie i swoich sekretów, odsłonięcia się. Miał rację nazywając ją tchórzem, wiedziała o tym doskonale, ale nie brało się to znikąd i teraz całując go, marzyła jedynie o tym, by naprawdę był inny. By się myliła w swych surowych osądach, by nie był jej kolejną i tym razem już naprawdę ostatnią pomyłką.
Ktoś w końcu im przerwał, co na samej Campbell nie zrobiło dużego wrażenia, wciąż przezywała zbliżenie, które zainicjowała sama i które, chociaż bynajmniej nie było dla niej czymś nowym, to jednak różniło się całkowicie od tego, co znała. Trochę machinalnie więc ruszyła za Jasperem, dopiero po dwóch, może trzech krokach zdając sobie sprawę z tego, że złapał ją za rękę. No i tak szybko, jak znaleźli się na zapleczu, panika zaśmiała się z niej okrutnie, przypominając o braku planu, o tym, że nie wie co teraz i że wciąż może jeszcze wszystko spierdolić, bo to przecież jedyne, co potrafi. Chyba nawet liczyła, że o prostu dość wygodnie zapomną o tym, co odjebała i skupią się na chwili obecnej, ale tak szybko, jak dotarli do magazynu na tyle klubu, tak szybko Jasper rozwiał jej nadzieję, przyłapując ją na nieprzygotowaniu. Nie była dobra w takich rozmowach, bo i dlaczego miałaby być? Większość uczuć chowała za sarkazmem i napompowaną pewnością siebie, a czuła, że teraz nie powinna sięgać po te karty, nawet jeśli kusiły niskim poziomem trudności.
- Ja... - sama nie odpaliła papierosa, bo zbyt pochłonięta była szukaniem odpowiedzi. Stchórzyłam. Bałam się, ze będę znowu cierpiała, w zasadzie ciągle się boję. Nie potrafię nikomu zaufać, przeraża mnie myśl, że gdy poznasz mnie bardziej, to zaczniesz się mną brzydzić lub mnie znienawidzisz... chyba za dużo do ciebie czuję i mnie to przerosło... chociaż każda z tych opcji przepełniona była prawdą, to jednak zjechała wzrokiem gdzieś na bok, po prostu nie mając w sobie na tyle odwagi, aby którąkolwiek z nich wypowiedzieć. - Nie wiem - rzuciła więc coś prostszego, chociaż wyraźnie nie pokrywającego się z prawdą, bo kiedy nie kryła się za sarkazmem, wyraźniej było widać jej zagubienie. Wcale nie chciała też dostrzegać smutku w jego tonie, wyrzuty sumienia niekoniecznie jej to wszystko ułatwiały, chociaż wiedziała, ze zasłużyła. Kazał jej jednak podejść i przez chwilę się wahała, bo to miało być pierwszym znaczącym krokiem, czymś czego nie robią jedynie znajomi, ani też nie będącym tak spontanicznym posunięciem jak pocałunek, po którym da się jeszcze uciec. To miało być przemyślanym działaniem i dlatego chwilę patrzyła, nim podeszła, przyjmując jego ramię, które podziałało... chujowo. To znaczy, aż za dobrze, ale nie spodziewała się, że ta bliskość tak ją rozbroi na łopatki.
- Spanikowałam, okay? Ja dobrze radzę sobie w pojedynkę, a potem pojawiłeś się ty i wszystko zacząłeś mi przestawiać i myślałam, że panuję nad sytuacją, ale kurwa, nad niczym już nie panuję... sądziłam, że zostawiając ciebie wtedy, z dobrymi wspomnieniami, wyświadczam naszej dwójce przysługę - wywaliła z siebie nawet nie wiedząc kiedy i uderzyła czołem o jego tors, przymykając oczy na moment. - Wiem, że zjebałam... ale postaram się już nie znikać... za często - dodała ten żarcik, dla rozładowania atmosfery, bo czuła, że w takiej poważnej się gubi, ale też zaraz faktycznie znów jakaś niepewność w nią uderzyła. - No chybna, że wolisz, żebym znikała, bo nie wiem, przeszło ci i masz już kogoś nowego na oku - powinna była się zamknąć, ale skłamałaby mówiąc, że przez te dni nie wyobrażała sobie jakiejś panny, w której ramionach Jasper mógłby znaleźć pocieszenie, zapominając o Pearl, bo przecież... co tu było do pamiętania?

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Dawno nie czuł tak popieprzonej mieszanki uczuć jak w chwili, w której Pearl jednak do niego wróciła. Cieszył się z tego, był pełen nadziei i ekscytacji, bo cholera jasna zależało mu na tej pannie o wiele bardziej niżby sobie tego życzył. I właśnie tutaj pojawiał się problem, bo do tych przyjemnych emocji dołączyła cała gromada innych, mniej optymistycznie nastawionych z obawą, niepewnością i strachem o to, co stanie się z nimi w przyszłości na czele. Owszem istniało wiele rozwiązań, wcale nie było powiedziane, że koniec końców Campbell zostanie przez niego oszukana i pozostawiona tylko, że póki co okłamywał ją, ale nie potrafił inaczej. Może i budował dom na piasku, ale przysiągł, że dołoży wszelkich starań, aby jakimś cudem umocnić ten grunt.
- Toś mi wytłumaczyła - mruknął, wywracając przy tym oczami. Oczekiwał jednak od Pearl troszkę bardziej rozbudowanej odpowiedzi i liczył na to, że gdy podejdzie do niego i zrozumie, że wcale nie miał zamiaru jej teraz przesłuchiwać w złości, przyjdzie jej szybciej się otworzyć. Nie umknęło jednak jego uwadze to zawahanie wymalowane na twarzy blondynki, gdy przez kilka sekund wpatrywała się w jego rękę. On sam zaczął czuć lekkie podenerwowanie, ale gdy wreszcie podeszła i wtuliła się w jego tors, odetchnął, samemu opierając się brodą o czubek jej głowy i otulając ramieniem jej kark.
- Zajebistą przysługę nam wyświadczyłaś... Dobrze bawiłaś się przez tych kilka dni? Bo ja znakomicie - burknął, akcentując ostatnie słowa takim tonem, aby Pearl jednoznacznie odczytała je jako cyniczne i absolutnie nie zgodne z prawdą. Jasper przy okazji miał nadzieję, że blondynka zrozumie jak cholernie głupio postąpiła i wyrządziła krzywdę nie tylko sobie, ale też jemu, bo nawet jeśli mówienie o uczuciach nie przychodziło Ainsworthowi łatwo to przecież cierpiał po tym jak został bezdusznie pozostawiony na parkiecie chwilę po tym jak wyłożył Campbell swoje serce na tacy. - Popraw to zdanie - rzucił, po tym jak przycisnął Pearl nieco mocniej ramieniem do swojego ciała. Niby też rozbawił go ten mało-śmieszny żarcik, ale jednocześnie Jay miał nadzieję, że nie przyjdzie mu się przekonać, czy nie zawierała się w nim choćby odrobina prawdy. - W sumie jakbyś lubiła trójkąty to nie byłoby problemu, wiesz? - Palnął podle, a gdyby Pearl chciała w tym momencie zamanifestować swoje niezadowolenie i odsunąć się od niego, Jasper na wszelki wypadkiem przycisnął ją mocniej do siebie. Wyrzucił też papierosa i drugim ramieniem objął ją w tali, pochylając się delikatnie w przód. - Żartuję... Nie jestem idiotą. Za bardzo mi zależy, abym od razu szukał pocieszenia u innej, to tak nie działa, gdy non stop nawiedzasz moje myśli - wymruczał wprost do ucha Pearl, gdy przez tych kilka sekund przytulał ją do siebie. Chyba właśnie tego potrzebował, aby się uspokoić, aby naprawdę uwierzyć, że wróciła do niego i nie ma zamiaru ponownie zostawić go bez słowa. Miał ją przy sobie i w takich momentach żadne zdroworozsądkowe myślenie nie wchodziło w grę, bo pieprzone uczucia miały o wiele więcej do powiedzenia. Dlatego te ostatnie minuty przerwy Jay musiał wykorzystać na to, aby ponownie zasmakować ust Pearl. Tych pyskatych, trochę kłamliwych, bezwstydnych i niebiańsko zmysłowych ust, za którymi tęsknił przed tyle dni. Które posmakował raz, ale ten jednej raz wystarczył, aby słodka trucizna o smaku warg Pearl kompletnie zawładnęła jego myślami.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Skrzywiła się delikatnie, kiedy wypomniał jej, że ta przysługa nie była taka dobra, jak to sobie założyła. Sama doskonale wiedziała o tym, jak ciężkie dla niej były te dni, ale teraz też była zagubiona. Z jednej strony czuła ulgę, bo w końcu mogła przyznać przed samą sobą, że jej na nim naprawdę zależy. Nie tylko od tej nocy, kiedy z nią został, to już zaczęło się wcześniej. Była nim zafascynowana i dlatego pozwalała mu się coraz bardziej zbliżać, wierząc, że w odpowiednim momencie zdąży się jeszcze wycofać. Nie miała jednak racji i mogłaby mówić niestety, ale przecież był obok i obejmował ją tak, że naprawdę pierwszy raz od bardzo dawna, chciała wierzyć, że ma szansę. Że tym razem to naprawdę mogłoby wypalić, tylko, że wiedziała, że ona tak na niego patrzy i mimo, że chciała mu ufać, że jego słowa brzmiały tak obiecująco, to zraniono ją tyle razy, że nadal się bała, że koniec końców zostanie wykorzystana. Bała się, ale była tu. Dla niego i dla samej siebie.
- Będziesz mi teraz wypominać? Mogę sobie zaraz pójść, jak było tak znakomicie - też burknęła z sarkazmem, udając, że wyrzuty sumienia wcale się w niej nie pojawiły przez jego słowa. Nie chciała, żeby przez nią cierpiał. Zabawne, bo naprawdę tego nie chciała. Myśl, że go zraniła... tak po prostu napawała ją dziwnym zniesmaczeniem do samej siebie. Sądziła też, że nie jest typem kobiety, któremu potrzebne są takie ckliwe akcje, jak przytulanie się do kogoś, a mimo to trwała w ramionach Jaspera i czerpała całą sobą z tej bliskości, nie chcąc, by kiedykolwiek to przerwał, zabrał swoje ramiona i wypuścił ją z uścisku. Jakby jej ciało lepiej rozumiało, że go naprawdę potrzebuje, a przyzwyczajenia próbowały wmawiać jej jakiś kit. - Zmuś mnie - prychnęła, by jeszcze tak w pełni nie wyciągać białej flagi. Poza tym najwyraźniej on też w to poszedł, bo zaraz zagrał jej na nosie i kiedy chciała się odsunąć i poczęstować go jadowitym spojrzeniem, uniemożliwił jej to. Pomyśleć, że jeszcze chwilę temu w myślach rozczulała się nad jego silnymi ramionami. - Chyba kurwa bermudzki! Tam mnie będziesz zaraz szukał... - zripostowała, ale nie powiedziała nic więcej, bo serce zabiło jej szybciej, kiedy lekko pochylił się w przód, a ona musiała otoczyć jego kark ramionami, aby poczuć się pewniej i stabilniej. Prawdę mówiąc, takie wyznanie, gdy patrzył jej w oczy... serce jej przez to waliło. To, z jaką swobodą mruczał jej te słowa, gdy jego oddech drażnił jej ciało. Ona sama miała problem ze szczerością i ubieraniem uczuć w słowa, chowała wszystko za sarkazmem i niszowym poczuciem humoru, więc teraz to wszystko robiło na niej nawet większe wrażenie. - Więc myślałeś o mnie cały ten czas? Proszę, proszę, wiedziałam, że na mnie lecisz - znów postawiła na dogryzanie, ale przy tym poczuła, że... ucieczkami i sarkazmem nie powinna w to inwestować. - Pamiętaj co mi obiecałeś, Jasper... że nie spierdolisz tego i, że wszystko co zakładam, to stek bzdur - poczuła się niepewnie, wypowiadając te słowa, przyznając się poniekąd do swoich obaw, opuszczając na kilka chwil gardę, by potem stanąć na palcach i dosięgnąć znów jego ust, ukryć się w nich, pozwolić, by pocałunek usunął zagubienie. Mruknęła więc króciutko, pozwalając na to, by pieszczota przybrała na tempie. Smakowała jego oddechu, drażniła język, palcami lawirując między kosmykami jego włosów. Nagle panowanie nad nią przejęła myśl, że może to robić. Może mieć go obok i chcieć jego bliskości, nie tylko wracać wspomnieniami do tej jednej nocy, gdy jej pomógł. Być może... może nawet nieco się zagalopowała. - Potrzebuję cię - mruknęła między jednym pocałunkiem a drugim, niby nic wielkiego, żadne wielkie wyznanie, ale dla niej... to było jak gigantyczny kamień milowy. Jak zburzenie jakiegoś tabu, uderzyło w nią to tak mocno, że sama na moment zagubiła się w pocałunku, gdy dotarło do niej, co właśnie mu powiedziała, a bardziej to, że mówiła szczerze.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Wcale nie oczekiwał, że temperament Pearl złagodnieje, aczkolwiek w obecnej sytuacji blondynka mogłaby mu nieco mniej pyskować. Koniec końców to przez nią kilka ostatnich dni było istnym utrapieniem i męczarnią, w trakcie której Jay bił się z myślami nie mając pojęcia co powinien zrobić i w jaką stronę ruszyć.
- Muszę się chwilę poznęcać, bo zasłużyłaś na to - odpowiedział więc, bo kłamstwem byłoby powiedzieć, że nie chciał, aby przez tych kilka sekund podręczyło Pealr poczucie winy. - Jestem silniejszy, mogę tak długo trzymać - rzucił, więc aczkolwiek wcale nie miał zamiaru zbyt długo jej dręczyć. Może chwileczkę, byleby tylko zaznaczyć, że sama jej obecność i powrót wcale nie rzuciły go od razu na kolana. Owszem, zdążył poznać Campbell na tyle, aby wiedzieć, że to co zrobiła było naprawdę trudnym i istotnym dla niej krokiem. Nie mogła jednak od razu dostać nagrody za to tylko, że go podjęła, Jasper nie był z tych mężczyzn, które padają przed kobietą na kolana tylko dlatego, że ta łaskawie zdecydowała się jednak zwrócić na niego uwagę. Jego także cholernie wiele kosztowało pozwolenie sobie na takie zbliżenie do Pearl. Ryzykował niesamowicie wiele, a przede wszystkim to, że istotnie może ją zranić, a gdy tak wtulał się w jej szyję, czuł jej ciepło i zapach; naprawdę bolała go myśl, że kiedykolwiek mógłby ją zawieść, skrzywdzić jak każdy innych gnojek, który stanął na jej drodze. - Nigdy tego nie ukrywałem - wymruczał, nadal trzymając usta blisko jej skóry i uśmiechając się delikatnie na wspomnienie tych wszystkich głupich żartów z przeszłości, gdy ich ewentualny związek faktycznie w oczach Jaspera mógłby ograniczyć się do kilku nieprzespanych nocy i szybkich numerków na zapleczu. - Nie spierdolę - zadeklarował w ciemno, aczkolwiek poczuł jak serce zacisnęło mu się mocniej przy tych słowach. Zupełnie tak jakby ostrzegał sam siebie, że wcale tak łatwo nie będzie mu dotrzymać tych słów. - Większość rzeczy, które zakładasz to bzdury, więc easy, ogarnę - te słowa wypowiedział praktycznie w usta Pearl, by zaraz po nich zainicjować pocałunek i nie pozwolić na to, aby dziewczyna mu odpyskowała.
Wszystko przybierało na sile i intensywności w zaskakującym tempie. Każdy gest, pieszczota warg, ruch języka tylko potęgowały pragnienie zatrzymania tego momentu na dłużej, aby móc w pełni się nim nacieszyć i z niego czerpać. Gdyby tylko znajdowali się w innym miejscu i mieli odrobinę więcej czasu, na pewno Ainsworth nie wypuściłby Pearl ze swoich objęć tak szybko. Tym bardziej po tym krótkich wyznaniu... Niby nic nie znaczącym, niby takim oczywistym, a z perspektywy tych wszystkich wydarzeń jakie miały miejsce, niezwykle silnym w swoim wydźwięku. Nie miał pojęcia co mógłby jej odpowiedzieć, więc tylko pogłębił ich pocałunek, przyciągając tę pyskatą pannę jeszcze bliżej siebie. Wiedział jaka była, wiedział, że przyznanie iż kogoś, poza sobą samą, potrzebuje było dla niej naprawdę trudnym krokiem. Więc wraz z jej słowami, po raz pierwszy uświadomił sobie, że to co się dzieję jest czymś naprawdę poważnym.
Cichy hałas odkładanych na siebie skrzynek zmusił Jaspera do tego, aby oderwał się na kilka sekund od ust Pearl i spojrzał ponad jej ramieniem w głąb pomieszczenia.
-Jak będę mógł popatrzeć to możesz przedłużyć sobie przerwę - barman, z którym Jay miał zmianę posłał w ich stronę znaczący uśmiech. Ainsworth nic nie odpowiedział, ale niechętnie oderwał dłoń, którą obejmował smukłe udo Pearl, tylko po to, aby pokazać współpracownikowi środkowy palec. Po cichym prychnięciu, mężczyzna opuścił magazyn, nie zdając sobie sprawy jaki zawód sprawił kumplowi niszcząc tę namiętną atmosferę.
- Muszę wracać do pracy - wyszeptał, ale jeszcze czerpiąc ostatki tej namiętności, Jasper wcale nie miał zamiaru się odsuwać, skubiąc raz po raz usta Pearl. - Zostaniesz aż skończę? - Zapytał z nadzieją, aczkolwiek liczył na to, że może uda mu się wyrwać szybciej, nawet jeśli naraziłby się tym samym na niezadowoleni kolegów zza baru.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Wiedziała, że faktycznie sobie zasłużyła, chociaż chyba faktycznie liczyła na taryfę ulgową, głównie przez to, że no... zwykle jednak mężczyźni jedli jej z ręki, może dlatego też większość wcale jej nie interesowała, podczas gdy Jasper, wkurwiając ją i działając jej na nerwy, wywoływał przyjemne dreszcze ciągnące się wzdłuż kręgosłupa.
- Jestem już za duża na to, żeby mnie wychować, więc wiedziałeś na co się piszesz - odpowiedziała mu, mrużąc przy tym oczy z pewnego rodzaju rozdrażnieniem, ale te było jedynie pozorne, bo wcale nie chciała teraz nigdzie iść. Dawno już nikogo do siebie nie dopuszczała, więc teraz, gdy Jasper pojawił się tak blisko, chciała zachłysnąć się jego obecnością. Jak wtedy, gdy z nią spał, a ona odnajdywała tak wielką przyjemność w samym leżeniu pomiędzy jego ramionami. Mogłaby do tego przywyknąć - już wtedy o tym myślała, a teraz, gdy było to realną możliwością, niemalże kręciło jej się od tego w głowie. - Te marne podrywy z początku się nie liczą - wypomniała mu bezlitośnie, ale czekała tak naprawdę na jedno. Na tą cholerną deklaracje, która uderzyła w nią falą gorąca. Mógł ją okłamywać, oczywiście, że mógł, ale cholera... tak bardzo chciała mu wierzyć. Oddałaby wszystko za to, by mówił prawdę, by rzeczywiście nie był taki, jak wszystko to, czego w swoim życiu doświadczyła. - Gówno wiersz, o tym co... - nie zdążyła dokończyć, bo jego usta zatkały jej własne i w zasadzie było jej to na rękę. Była spragniona podobnych pieszczot, więc czerpała z nich jak najwięcej, jednocześnie chyba dopiero oswajając się z tym, że naprawdę całuje tego irytującego barmana, z którym nic nigdy nie miało jej łączyć. Nawet nie wiedziała kiedy zbliżał się do niego na tyle, by teraz nie całować go jedynie z pożądania, ale i z nadzieją, że za tym będzie coś więcej, że może i on chciałby spróbować dostrzec w niej kogoś specjalnego... nawet jeśli na to nie zasługiwała. Ta myśl była najgorsza, ale euforia całkiem nieźle ją póki co zagłuszała. Prawdę mówiąc, ona sama nawet nie zauważyła, że ktoś poza nimi się tu znajduje, nie była aż tak czujna, więc nieszczególnie spodobało jej się, gdy Jasper przerwał zbliżenie i dość wymownie odpowiedział koledze, co sądzi o jego propozycji. Sama Pearl natomiast zachichotała przeciągle.
- Publika ciebie peszy, barmanie? - zapytała łobuzersko, uśmiechając się do niego, jak jeden z tych złośliwych chochlików. - No i ty chciałeś trójkąt? Z czym do ludzi - mruknęła, przewracając oczami, ale zaraz zbliżyła się do niego jeszcze bardziej. Czuła, że ta chwila sam na sam ma dobiec końca, wiec chciała z niej wydrzeć jeszcze więcej, przejeżdżając teraz nosem po zagłębieniu w jego szyi. - Naprawdę musisz..? Jeszcze pięć minut ciebie nie zbawi - wyszeptała kusząco w jego ucho, bo nie lubiła się dzielić, a już na pewno nie chwilę po tym, jak dopiero coś dostała. Wcale nie widziało jej się tak szybkie oddawanie Jaspera jakiejś tam pracy w Shadow. Tylko, że jego pytanie też o czymś jej przypomniało, więc zmarszczyła delikatnie czoło. - A za ile kończysz? - wolała się dopytać, bo w normalnych okolicznościach nawet by się tym nie przejmowała i została, ale jednak dzisiaj akurat jej kuzyn potrzebował jej pomocy i cóż... nie mogła zostawić go na lodzie.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Naprawdę chciał wierzyć w to, że jutrzejszy dzień nie będzie kolejnym rozczarowaniem, że Pearl faktycznie zaryzykuje i nie odbierze mu tej nadziei, którą pozwolił sobie rozbudzić. Tak jak pożądanie, które rosło w Jasperze z każdą kolejną sekundą spędzoną na pieszczocie i przyjemności jaką dawały mu usta blondynki. Szkoda tylko, że w chwilach przerwy od pocałunków, nadal wydobywały się z nich cyniczne słowa. Całe szczęście Jay całkiem lubił ten cięty język Campbell i odkrył, że ten potrafi znacznie więcej, niż tylko posyłanie mu raz po raz kpiących żarcików.
- Chcesz to mogę go zawołać - rzucił, przybierając twarz w pewny siebie uśmiech i odpowiadając Pearl wyzywającym spojrzeniem. - O proszę, jaka wyszczekana... Zobaczymy czy będziesz taka cwana jak faktycznie kogoś przyprowadzę - dodał, czując jak ta ich przepychanka słowna jeszcze bardziej niszczy klimat, ale też upewnia w przekonaniu, że nadal potrafią być wobec siebie tak samo podli jak przedtem, bo koniec końców ta odwieczna walka była niezbędną częścią ich relacji, jak nigdy nie kończąca się gra wstępna. - Pięć może nie, ale potem muszę iść - wymruczał, odchylając lekko głowę do boku, bo przyjemne dreszcze rozeszły się po jego szyi, gdy Pearl musnęła ją nosem. Poddał się temu co robiła i pewnie jakby bardzo chciała to te pięć minut mogłaby zamienić w znacznie dłuższy czas, bo dłonie Jaspera z powrotem znalazły się na jej tali, podążając powoli w dół. - Dwie i pół godziny - odpowiedział, po tym jak pochylił się do przodu, by samemu dostać się ustami do szyi Pearl i zacząć składać na niej pocałunki, kreśląc linię aż do ust, gdzie zatrzymał się do chwili, aż ponownie trzask skrzynek nie popsuł atmosfery. - Eh... Chodź, muszę iść - mruknął, niezadowolony, wyciągając telefon, aby sprawdzić godzinę. - Szybko zleci, zrobię ci coś dobrego, upijesz się i będziesz szczęśliwa - dodał pozwalając sobie na ten ironiczny żarcik, gdy z jeszcze większą niechęcią puścił Pearl, pozwalając na to, aby stanęła pewniej o krok od niego.
Gdy znaleźli się z powrotem za barem, nie obyło się bez kilku znaczących spojrzeń i komentarzy ze strony współpracowników, które Jay zbył z przekąsem. Jednak to uświadomiło mu dość szybko, że prędzej czy później to co zaszło między nim, a Pearl rozejdzie się po klubie. I oczywiście w dupie miał ludzi wokół, ale Nathaniel stanowił wyjątek. Pojęcia nie miał, czy gangsterowi będzie obojętne to co robił jego pracownik i Pearl, czy jednak obejdzie go ta historia i postanowi się wtrącić. Co gorsza, Ainsworth nadal nie miał zielonego pojęcia co łączyło blondynkę z Hawthornem, a to wcale nie pomagało pozbyć się niepokoju.
- Wiesz już czego chcesz? - Zapytał tajemniczo gdy blondynka zajęła miejsce po drugiej stronie baru, a on między czasie zdążył wrócić do obowiązków, obsłużyć kilku klientów i znaleźć moment, aby ponownie podejść do Pearl. Oparł się przy tym przedramionami o blat, aby móc spojrzeć jej w oczy, wcale nie nadając swojemu pytaniu dodatkowego znaczenia. - Shoty, czy drink? - Wyjaśnił, po sekundzie oczekiwania, a na jego twarzy pojawił się ten typowy dla niego, cyniczny uśmiech.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Uniosła brew zaskoczona jego słowami i zaraz posłała mu podejrzliwe spojrzenie.
- Sądziłam, że wolałabyś mój widok zatrzymać dla siebie, ale rozumiem, że lubisz się dzielić? - zapytał przekornie, przechylając głowę do boki, ale i on nie pozostawał dłużny w tej wymianie zdań, przez co zaraz cicho prychnęła. - Psujesz początek naszego zwi... - zacięła się odrobinę, gdy dotarło do niej, co chciała powiedzieć. - Nas, barmanie - wybrnęła więc z tego w ten sposób, zaraz tez skupiając się nieco bardziej na jego szyi. Już dawno zauważyła, że podobają jej się jego perfumy, ale od dziś, wszystko wskazywało na to, że ten zapach znacznie częściej będzie się pojawiał w jej życiu, że będzie mogła go kosztować za każdym razem, gdy będzie miała na to ochotę. - Nic nie musisz - mruknęła kusząco do jego ucha, wiedząc, że przeciąga strunę, ale w chwili, w której wspomniał o końcu swojej zmiany nieco zeszła z tonu, bo przypomniało jej się, że umówiła się z kuzynem, o którego naprawdę się martwiła, pominąwszy ten fakt, że przy Jasperze z łatwością zapominała o bożym świecie. Niestety przeciągać w nieskończoność nie mogli tych swoich chwil na zapleczu, a ona zaraz przewróciła oczami. - Już nie musisz mnie upijać, barmanie, łatwiejsza już nie będę - wytknęła mu, oczywiście sobie żartując, bo chodziło jej o to, że skoro tu dla niego przyjechała i go pocałowała, to jednak... nawet na trzeźwo chciała spędzać z nim czas... jak najwięcej czasu. Chociaż tego dzisiaj nie mieli mieć aż tak dużo. Wyszła więc z nim z powrotem do części klubowej i grzecznie zajęła miejsce przy barze. Sama nie zwróciła uwagi na otoczenie, przypominając sobie o telefonie, na którym znalazła wiadomość o tym, że jej kuzyn jest nieco poobijany i widzą się za dwie godziny. Zaklęła, odpisując szybko, a potem odłożyła urządzenie, już wyobrażając sobie, kto też go pobił i kogo ona sama teraz powinna przeklepać. Z tych planów obijania różnych osób wyrwał ją głos Jaspera, który do niej wrócił, opierając się na barze.
- W sumie drinki, ale nie mogę dziś przesadzić - mruknęła, uśmiechając się do niego pięknie, a potem niekoniecznie przejmując się tym gdzie byli - pracował w Shadow do cholery, pochyliła się sama, aby skubnąć jego warg. Czuła ich niedosyt, nie zamierzała kłamać. Wcześniej się opierała, skoro sama dawała na siebie ograniczenia, ale dzisiejszej nocy je z siebie zniosła, więc chciała nadrobić ostatnie dnie, które naprawdę były dla niej trudne, bo też kurwa... serce biło jej szybciej przy tym cynicznym i zbyt pewnym siebie typie. - Mój młodszy kuzyn ma problemy - wyjaśniła i tak jak on w Halloween, tak ona teraz, delikatnie szturchnęła czubek jego nosa, swoim własnym, dopiero po tym - czerpiąc z tego nieziemską przyjemność, odchyliła się odrobinę do tyłu. - Obiecałam mu, że może się u mnie zatrzymać i ma tam być za dwie godziny - wyjaśniła, opierając brodę na dłoni, wzrokiem wodząc to tu, to tam, co jakiś czas wracając do jego oczu.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Westchnął spoglądając w oczy Pearl, które niby niewinne i piękne, potrafiły tak naprawdę jednym spojrzeniem powalić na kolana. Podobnie było z ich właścicielką, ale tutaj sprawa miała się z goła odwrotnie, bo seksowna, atrakcyjna i uwodzicielska blondynka wydawała się być niebezpieczna dla każdego mężczyzny, którego zdecyduje się upolować, gdy tak naprawdę za tą ścianą cynizmu, sukowatości i podłości skrywała się nieco zagubiona i potrzebująca wsparcia kobieta, która trochę pogubiła się w życiu.
- Tobą nie będę się z nikim dzielił - wyznał, może trochę nazbyt poważnie, ale w sumie właśnie taki przekaz chciał zawrzeć. Poza tym nie umknęło mu jak Pearl o mały włos nie wypowiedziała pewnego słowa, które co tu dużo mówić, miało olbrzymie znaczenie. Chociaż to jak ich określiła, także spodobało się Jasperowi, więc nic już nie powiedział pozwalając na to, aby ostatnie minuty zapomnienia i przyjemności przejęły inicjatywę.
Niestety musiał wrócić do pracy, a co za tym idzie podzielić swoją uwagę między klientów, a Pearl. Kłamstwem byłoby jednak powiedzieć, że był w pełni zaangażowany w wypełnianie obowiązków. Jego myśli cały czas uciekały do siedzącej w kącie baru blondynki, a wzrok nieustannie szukał jej spojrzenia, gdy tylko miał ku temu okazję. Trochę też nie dowierzał temu, że pyskata dziennikarka jednak uległa jego osobie i chociaż tak zapalczywie zapierała się, że nigdy między nimi nic nie będzie, teraz była jego i właściwie miał ją na wyciągnięcie ręki. Inna sprawa, że przez pieprzone okoliczności, wcale nie mógł w pełni nacieszyć się i napawać tym stanem, w którym wygrał jakąś tam bitwę, udowadniając Pearl, że wcale nie jest taka uparta i zawzięta jak jej się wydaje. Trafiła na godnego przeciwnika.
- Oczywiście, że nie możesz... Noc jeszcze długa - wymruczał, mając nadzieję, że to właśnie blondynka miała na myśli odpowiadając mu na zadane pytanie. Poza tym ten niespodziewany pocałunek, który w innym miejscu niż Shadow pewnie uznać można byłoby za niestosowny i zbyt intensywny, tylko rozbudził w Jasperze większe nadzieje. Nie oszukujmy się był facetem, a przed nim siedziała, jedna z najatrakcyjniejszych kobiet jakie spotkał w życiu. Nic więc dziwnego, że myśl o tym jak cholernie jej chce i pragnie była w nim żywa, tym bardziej, że nieustannie kusiła go i wabiła swoimi gestami. - I co z tego? - Wymruczał, nadal uwiedzony tym pocałunkiem, a potem czułością z jaką Pearl podrażniła nosem, ten należący do niego. Niby nic wielkiego, ale własnie tego typu drobne gesty sprawiały, że Ainswort nie odbierał tej relacji jako krótkotrwałego romansu, o którym przyjdzie mu zapomnieć za parę miesięcy. Oni faktyczni byli w tym zwią... Byli razem. - No to niech się zatrzymuje... Chyba nie musisz lecieć czytać mu na dobranoc - rzucił, ale jakoś tak stracił na pewności siebie, gdy sama Pearl odsunęła się i zaczęła wodzić wzrokiem to tu, to tam. - Nie... No nie mów - spojrzał na nią smutnym i niedowierzającym wzrokiem. Po tym jak Pearl pokierowała tym wieczorem, Jasper spodziewał się raczej innego zakończenie, a przyszło mu się tak nieprzyjemnie rozczarować, że w pierwszej chwili myślał, że blondynka z niego po prostu żartuje. - Testujesz mnie? - Zapytał więc, a jego pewność siebie na kilka chwil ponownie wróciła na miejsce.

pearl campbell
Dziennikarka śledcza — The Cairns Post
26 yo — 166 cm
Awatar użytkownika
about
W przeszłości mocno narozrabiała, więc teraz po skończonych studiach, próbuje rozrabiać w dobrej wierze, szukając zabójcy starszej siostry...
Chociaż nie rozwodziła się nad tym za bardzo, spodobało jej się to, co powiedział. Była zdecydowanie wyzwoloną kobietą, cieszącą się tym, ile sama osiągnęła i, że nie musi na nikim polegać, ale gdy myślała o związkach, podobała jej się myśl, że mężczyzna mógłby jej chcieć tylko dla siebie. Dzięki temu czuła się ważna, znacząca i co ważniejsze, stało to opozycji do tego mężczyzny sprzed wielu, wielu lat który był z nią, gdy jeszcze tańczyła. Kpił z tej pracy, a kiedy ona zapytała, czy ma dla niego z niej zrezygnować, wyśmiał ją jeszcze bardziej, tłumacząc, że do niczego innego się nie nadaje. Nienawidziła tamtego wspomnienia, ale jeśli wiązało się ono z czymkolwiek miłym, to było to poznanie Geordana, który - chciała w to wierzyć - może cieszyłby się, gdyby usłyszał, że chyba planowała się związać z całkiem porządnym gościem. No... poniekąd porządnym.
Naprawdę chciała się skupić tylko na Jasperze, ale nie potrafiłaby zignorować Periclesa, chociaż trochę obawiała się reakcji barmana. Mimo to próbowała wyglądać tak, jakby informacje, jakie mu przedstawia, nie były niczym znaczącym, co miałoby jakkolwiek wpłynąć na to, co mieli. Niestety jednak Ainsworth nie przyjął tego aż tak lekko. Może nawet wkurzyło ją lekko, gdy sobie kpił z jej potrzeby spędzenia czasu z kuzynem. Przygryzła więc dolną wargę, bijąc się parę chwil z myślami, aż w końcu odetchnęła głębiej.
- Nie testuję ciebie, skąd taki durny pomysł - burknęła, na moment marszcząc czoło. - To wyszło dość nagle, a ja już planowałam do ciebie przyjechać i... nie wytrzymałabym z tym przyjazdem do jutra, czy tam pojutrza... widzisz, jak mi się do ciebie śpieszyło? - uśmiechnęła się tym razem kusząco, chcąc go nieco urobić. Poza tym martwiła się naprawdę, ale to też nie tak, że w pierwszy dzień ich... ich tego, od razu za mocą magii odkryje w sobie niesamowitą zdolność zwierzania się ze wszystkich problemów. To nadal było trudne, a ona nadal wierzyła, że w pojedynkę zbawi świat. Mimo to przeszła palcami po blacie, poruszając nimi tak, jakby były to nogi, aż dotarła do jednej z jego dłoni i zaczęła ją skubać i zaczepiać. - Martwię się o niego... napisał, że jest obity - zwierzyła mu się ostrożnie, bo też wcale nie przychodziło jej to tak naturalnie. Musiała nawet wziąć kolejny głębszy wdech. - Poza tym cierpi na narkolepsję, wolę mieć pewność, że wszystko u niego dobrze, chyba to zrozumiesz, co? - uniosła spojrzenie na te jego czekoladowe oczy i wepchnęła palec wskazujący w jego pięść, tak, że musiał ją złapać za rękę. Kąciki jej ust się przy tym uniosły, a ona pociągnęła za jego rękę nieco bardziej, więc nie mógł jej teraz uciec. - Nie patrz na mnie takimi smutnymi oczami, bo nie zasnę z poczucia winy... jeszcze się mną zdążysz znudzić, Jasper - obiecała, bawiąc się jego dłonią w dalszym ciągu, a potem uniosła ją odrobinę i patrząc mu w oczy, ugryzła go w palec. - No już, bo uszkodzę ci te dłonie i nie będziesz mógł pracować - ostrzegła go, z drapieżnym wyrazem twarzy. Nie było jej łatwo, ale też było to wyjątkową sytuacją, a ona - chociaż nie mówiła o tym wprost, naprawdę troszczyła się o ludzi ze swojego otoczenia. Nie bez powodu bawiła się w to całe śledztwo dotyczące Lucille.

Jasper Ainsworth
Barman || Agent Federalny — Shadow || AUSTRALIAN FEDERAL POLICE
35 yo — 187 cm
Awatar użytkownika
about
Pod przykrywką pracuje jako barman w Shadow, by mieć oko na lokalną mafię. Na niego oko ma zaś Pearl, której temperamentny charakter rozbudza w nim prawdziwego Włocha i doprowadza do białej gorączki.
Możliwe, że zawodził sam siebie, licząc na to, że tę noc spędza inaczej, bo przecież nie chodziło mu tylko o zaciągnięcie Pearl do łóżka, wręcz przeciwnie. Raz nie skorzystał z okazji, gdy mógł ją mieć, bo faktycznie wcale nie chciał, aby ich bycie razem zaczęło się i zakończyło, bo prawdopodobnie właśnie tak by się stało, w taki sposób. Jednak, gdy sprawy przybrały inny obieg, a seksowna blondynka była teoretycznie jego, ciężko było mu pogodzić się z tym, że tak obiecujący początek, będzie wiązał się z takim niemiłym rozczarowaniem. I owszem, niewiele kobiet decyduje się iść z facetem do łóżka od razu, ale też niewiele kobiet ma taki temperament i charakter jak Pearl, która chyba świadoma była tego jak działała na mężczyzn. Jasper nie miał zamiaru więc nawet oszukiwać, że nie liczył na coś więcej, poza kilkoma buziakami na zapleczu, ale jak widać przyjdzie mu się obejść smakiem.
- Wiesz z tobą nigdy nic nie wiadomo - odpowiedział zgodnie ze swoimi przekonaniami, bo zrozumienie co kryło się w blond głowie Pearl było nie małym wyzwaniem. -Docenieni, aczkolwiek mogłaś zostać tych kilka dni temu, to nie byłoby problemu - rzucił z przekąsem, ale nie wyrzutem. Nadal gdzieś tam w nim siedziała niepewność co do tego, czy Campbell znów nie wystawi go do wiatru, a więc nie umiał zapomnieć od tak o tym co odpieprzyła w Halloween. - Pobili go? - Jasper rozproszył się koncentrując uwagę na tym co mówiła dziewczyna, ale też nie umiejąc nie zerkać na jej dłoń, tak czule muskającą jego palce. Był przez to nieco nieobecny, a więc i to niezadowolenie i rozczarowanie jakie odczuwał zelżały. - Jasne... Ostatnio strasznie nasiliła ci się ta chęć pomocy innym - Burknął, mając na uwadze nie tylko kuzyna Pearl, ale też Divine, dla której blondynka od czasu do czasu odwiedzala posiadłość Nathaniela. Nie miała w tym żadnego interesu, a przynajmniej Jay tak uważał, a jednak opiekowała się Norwood, pomagając jej w zadbaniu o siebie.
Chyba za bardzo stracił czujność, pozwalając na to, aby Pearl sięgnęła jego dłoni. Obserwował dziewczynę z uwagą i już chciał coś powiedzieć, gdy tak głupio palnwla o tym, że jeszcze się nią znudzi, ale jej fest odebrał mu na moment mowę.
- Nie pomagasz wiesz? - Mruknął, nadal czując ugryzienie na swoim palcu, tak rozkoszne i niepoprawne, że nie potrafił cofnąć od razu dłoni, tylko jeszcze raz samemu musnął opuszkiem usta Pearl. - I znów pieprzysz głupoty, taką panną jak ty nie można się znudzić - dodał pochylając się nad barem, aby jednak skosztować jeszcze raz jej zmysłowych warg i przygryzł jedną z nich pod koniec pocałunku. - Dlatego te twoje niańczenie kuzyna boli jeszcze bardziej - jękńął, bo wcale nie pomogło mu to zbliżenie, wręcz przeciwnie. Opuścił głowę i przymknął na moment oczy aby wziąć się w garść i ochłonąć. Mimo wszystko był w pracy. I nawet jeśli myśli o Pearl wciąż go rozpraszały, musiał wypełniać obowiązki. - Sam przez ciebie nie zasnę, też poiwnnas cierpieć w takiej razie - Burknął ponownie, gdy po kilku minutach obsługiwania klientów, wrócił do Pearl z jej drinkiem. - Mniej na sumieniu to, że będziesz daleko, gdy ja nadal będę tkwił w pracy... Rozczarowany i spragniony - dodał, specjalnie wspominając o Shadow, bo jeśli jakoś mógł dopieprzyć Pearl z tej swojej przegranej pozycji to tylko wzbudzając w niej odrobinę zazdrości. Nie sądził bowiem, że wyrzuty sumienia naprawdę mogłyby ja dosięgnąć.

pearl campbell
ODPOWIEDZ