Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Przez ostatnie dni wkurzała się bardziej. Była nerwowa, drażliwa i niechętna do rozmów. Pracowała, siedziała w domu i spędzała czas sama ze sobą myśląc o wszystkim, co się ostatnio wydarzyło a to złościło ją jeszcze bardziej. Prościej byłoby po prostu zapomnieć niż rozważać kolejne kroki, nad którymi cały czas rozmyślała. Niepotrzebnie się w tym zatracała, ale nie mogła nic na to poradzić, że wszelkie próby wyrzucenia z głowy pewnych wydarzeń oraz osoby, kończyły się fiaskiem. Myślała o tym przez cały czas zapominając o przekroczonym terminie płatności i braku pieniędzy. Pogłębiająca się dziura budżetowa w jej kieszeni również była frustrująca, ale nie miała tendencji do narzekania na ten temat. Jedynie Sue Ann wiedziała, co się działo i to wystarczyło. Nie chciała nikogo innego tym martwić, dlatego z ciężkim sercem napisała do przyjaciela. Wiedziała, że jej pomoże, a jednak nie chciała tego między nimi robić. Pożyczanie pieniędzy zawsze wydawało jej się takie.. krępujące, bo świadczyło o tym, że sobie nie radziła.
- Zapasowy klucz wreszcie na coś się przydał – oznajmiła tuż po wejściu do chatki, którą otworzyła sobie sama. Od dawna była w posiadaniu klucza do Jonesa. Konkretniej od jego pierwszej wyprawy tuż po tym, kiedy zaczęli się przyjaźnić. Paxton miała doglądać tego miejsca, chociaż uważała, że nie było po co. Osiedle było tak marne, że raczej nikt stąd nie skłoniłby się do włamania do sąsiada. Prędzej poszliby szukać łupów do bogatszej dzielnicy. – Nie, wcale nie używam go pierwszy raz! – zawołała, bo przyjaciel właśnie przyłapał ją na tym, że wcześniej tutaj nie przychodziła. – Przecież bywałam tu, jak ciebie nie było. – Nie kłamała. Naprawdę zaglądała do chatki pod nieobecność Kellana, ale nie robiła tego tak często jak sądził. Nie było potrzeby.
- Kupiłam to, o co prosiłeś – oznajmiła przechodząc najpierw do kuchni, gdzie na blacie zostawiła torbę z zakupami. – chociaż powinnam kazać ci samemu ruszyć dupę. – Skoro od tygodnia siedział w chacie a ona o niczym nie wiedziała. Musiała przyznać, że zawaliła i choć miała usprawiedliwienie, to nie chciała z niego korzystać. Nic nie tłumaczyło tego, że przegapiła coś ważnego w życiu Kellana. Coś, co sprawiło, że na nic nie miał ochoty w tym ruszyć się do sklepu po parę niezbędnych rzeczy.
Przeszła z kuchni w stronę niewielkiego salonu, złapała się na boki i wbiła surowe spojrzenie w przyjaciela.
- Powiesz mi wreszcie, co się dzieje? – Mogła zapytać o to w sms’ie, ale wolała spojrzeć przyjacielowi w oczy i dowiedzieć się tego osobiście. W wiadomości tekstowej mógłby kręcić albo coś wymyślać. Poza tym Eve czuła, że to coś na tyle poważnego, żeby nie załatwiać tego przez telefon.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
#11


Ostatnimi czasy Kellan nie miał głowy do takich rzeczy jak wychodzenie z domu, czy nawet robienie zakupów. Był w takim stanie, że nie chciało mu się robić kompletnie nic. Może też było tak po części dlatego, że uważał się za durnia, którym po raz kolejny się okazał. Nie sądził, że jeszcze kiedykolwiek da się nabrać na zapewnienia o wielkim uczuciu. Że pozwoli sobie na to, by się zakochać i da jakiejś kobiecie zawładnąć swoim życiem. A tymczasem, dokładnie właśnie to zrobił i teraz, nie miał nawet siły wyjść do ludzi i spojrzeć im w oczy. Po raz kolejny zachował się jak nastolatek, a nie dorosły, prawie czterdziestoletni facet, który wie co robi. A tego właśnie się po sobie spodziewał.
Usłyszał wchodzącą do jego chatki Eve, ale nawet nie za bardzo chciało mu się jej odpowiadać. Zupełnie nie miał na to ochoty, bo wiedział, że przy ich ostatnim spotkaniu kobieta miała rację. A on sam nie chciał tego przyznać przed nią, a tym bardziej przed sobą samym.
– No przecież niczego ci nie wypominam. - Powiedział w końcu, podnosząc się ze swojego miejsca na kanapie. - Musiałaś tu być przynajmniej raz w miesiącu, bo mój pyton i pająki nadal żyją. - No przecież się jej nie czepiał. Kwiatków nie musiała mu podlewać, zresztą nie miał ich zbyt wiele w swojej chatce, a wiedział też, że Paxton ma swoje obowiązki. Nie mógł przecież od niej wymagać codziennych wizyt. Wystarczyło to, co robiła.
- Nie mam ostatnio głowy do zakupów. - Odpowiedział na jej kolejny zarzut. - Zresztą, przecież do mnie jechałaś, więc w czym problem? -Zapytał, spoglądając na kobietę.
Już na pierwszy rzut oka było widać, że Kellan jest w rozsypce. Zmierzwione włosy i broda, koszulka niezmieniana przynajmniej od trzech dni i wszędobylskie opakowania po jedzeniu na wynos. Nie było z nim dobrze, a teraz pod czujnym okiem przyjaciółki, Jones nawet skurczył się w sobie.
- Co się stało. - Szepnął, odważając się na to, by spojrzeć Eve w oczy. - Miałaś całkowitą rację co do Patti. - Wyznał w końcu, siląc się nawet na coś, na kształt uśmiechu, po czym znów opadł na kanapę.


Eve Paxton
sumienny żółwik
żuczek#2609
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
Jones był jej przyjacielem. Był człowiekiem, z którym mogła porozmawiać, droczyć się, sprzeczać, kłócić, śmiać, siedzieć w milczeniu i wzajemnie wypominać głupoty. Nie bali się powiedzieć tego, co myślą i wytknąć głupoty, na które się porywali. Byli szczerzy i czasami może nazbyt bezczelni, ale wiedzieli też, kiedy odpuścić bycie złym bliźniakiem; kiedy droczenie się nie wchodziło w grę.
Eve mogłaby teraz powiedzieć – a nie mówiłam – albo rozpowiadać o tym, że Kellan znów wpadł w sidła jakiejś baby, ale nie zrobiła tego. Miała serce, była wyrozumiała i przede wszystkim ostatnio również przeżyła coś podobnego. Oszukano ją. Nie na taką samą skalę co Kellana, ale bolało.
Opuściła ramiona i nic nie mówiąc usiadła na kanapie tuż obok przyjaciela. Objęła go ignorując zapach trzydniowej koszulki i na chwilę oparła czoło o jego skroń.
- Przykro mi – stwierdziła cicho, odsunęła głowę, popatrzyła na profil przyjaciela i zaczesała jego długie włosy za ucho. – Wolałabym się mylić. – Uprzedzała go - owszem. Jednak gdyby miała wybrać między szczęściem Kellan a jego aktualnym stanem, to wolała to pierwsze, nawet jeśli miałaby potem psioczyć na Patti (albo sprawdzać jej tożsamość u kolegów policjantów) przez resztę życia. – Naprawdę – zapewniła wciąż mówiąc cicho w czym brakowało tej samej determinacji oraz bojowości, którą wykazywała, gdy pierwszy raz usłyszała o nowej dziewczynie/koleżance Jones’a. – Jeżeli to cię pocieszy, to też zostałam okłamana przez babę. – Bo tym właśnie teraz dla nich były; babami. – Chyba mamy słabość nie do tych co trzeba – Uśmiechnęła się blado i raz jeszcze przesunęła palcami po długich włosach, które dokładniej ułożyła za uchem mężczyzny. Wolała mieć wgląd na jego twarz oraz oczy. Pokazać, że pomimo tego co go spotkało, to Eve go dostrzegała i przede wszystkim wcale nie miała za głupka. Jeżeli już, to oboje nimi byli.
Opuściła spojrzenie na jego dłonie i swobodnie złapała jedną z nich. Chciałaby móc teraz dopaść Patti i skopać jej tyłek albo wydać policji pod byle pretekstem. Zrobiłaby wszystko byleby nieco zemścić się za to, co właśnie uczyniła Kellanowi.
- Powiesz mi, co się wydarzyło? Jak do tego doszło? – W jaki sposób przekonał się, że Patti to jednak kiepski wybór? Uciekła bez słowa? Pokłócili się, bo on coś odkrył? Okradła go? Paxton chciała wiedzieć nie tylko po to, żeby móc szykować artylerie na Patti, ale aby w razie czego pomóc Jones’owi (nie licząc zbierania resztek jego złamanego serca).

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
Może i w oczach Eve, Kellan nie był głupcem, ale właśnie tak się w tym momencie czuł. Był pewien, że po akcji ze swoją byłą żoną jest choć odrobinkę mądrzejszy, a przede wszystkim, że po raz kolejny wpakuje się w taką krzywą akcję. Naprawdę nie sądził, że Patti, którą uważał za przyjaciółkę, a przede wszystkim, za kobietę, która na nowo rozbudziła jego serce, będzie zdolna zrobić mu coś takiego.
- Ja to chyba w ogóle nie powinienem mieć do czynienia z babami. - Powiedział w końcu, smętnie zwieszając głowę. - Najwidoczniej nie dorosłem jeszcze do tego, żeby z jakąś wiązać się na dłużej, skoro nadal ufam pierwszej lepszej i pozwalam jej wleźć z butami do mojego życia i patrzeć, jak powoli je niszczy. - Stwierdził. Nie widział innego wyjaśnienia. Miał prawie czterdzieści lat na karku, a w relacjach z kobietami nadal zachowywał się jak dzieciak.
- No cóż... - Zaczął po chwili, ściskając dłoń Eve. - Najwyraźniej miałaś rację, mówiąc mi ostatnio żebym na nią uważał. Chyba byłem zbyt zaślepiony, żeby cokolwiek co mi wtedy powiedziałaś do mnie dotarło. - Dodał jeszcze, wzruszając lekko ramionami.
Miał świadomość, że w tym momencie nie wygląda zbyt najkorzystniej. Tym bardziej, dość żałośnie musiał wyglądać niemal dwumetrowy mężczyzna, który załamał się po rozstaniu z kobietą. Nie tego raczej oczekiwano po mężczyznach, ale Kellan akurat tym najmniej się przejmował.
– A tobie, która tak zalazła za skórę? - Zapytał, by choć na chwilę zmienić temat i zebrać myśli, bo jednak to co zrobiła Patti ciężko mu było zrozumieć, a już na pewno wyjaśnić przyjaciółce. Wiedział, że będzie musiał to zrobić. Paxton na to zasługiwała, tym bardziej że przyjechała do niego i naprawdę było jej przykro z powodu tego, co go spotkało.
- Zaraz pogadamy, ale chyba najpierw przydałby mi się prysznic. - Stwierdził po chwili, wąchając się ostentacyjnie pod pachą. Naprawdę od niego waliło i aż dziwił się, że Eve jeszcze od niego nie uciekła. - W lodówce powinno być jakieś piwo, a ja zaraz wracam. - Dodał jeszcze, podnosząc się ciężko z kanapy, po czym ruszył w stronę łazienki. Prysznic był czymś, co zdecydowanie było mu potrzebne. Nieco się orzeźwił, odświeżył, a przede wszystkim zebrał myśli. Tego właśnie było mu trzeba. Do salonu wrócił po jakichś piętnastu minutach, wyglądając już nieco lepiej, a po drodze wyciągając dla siebie piwko.
- To chyba czas na historię właściwą. - Stwierdził, siadając ponownie na kanapie i przyglądając się Eve. - Patti tak po prostu któregoś dnia odeszła. Nie zostawiła kartki, kompletnie nic. - Zaczął, upijając łyk swojego piwa. - Byłem wtedy w mieście, a kiedy wróciłem nie było już ani jej ani jej ubrań, ani reszty rzeczy. Zabrała też trochę moich oszczędności ze słoika z kuchni. A na dodatek gwizdnęła mojego Harley'a. - Dodał jeszcze. Pieniądze jakoś by przeżył, jednak straty swojego ukochanego motocykla nie był w stanie przeboleć. - Co prawda, policja odprowadziła go do mnie kilka dni temu. Znaleźli go jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Lorne, porzuconego gdzieś w krzakach. Podejrzewam, że nie chciała być posądzona o kradzież. - Nadal nie mieściło mu się to w głowie. Nie rozumiał, dlaczego Nelson go zostawiła. Przecież był dla niej dobry. Pomagał jej jak tylko mógł i wydawało mu się, że ona to docenia, a przede wszystkim, że odwzajemnia jego uczucia. Chociaż teraz, z perspektywy czasu, Kellanowi wydawało się, że sobie to wszystko po prostu uroił.

Eve Paxton
sumienny żółwik
żuczek#2609
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Taka jedna – odpowiedziała smętnie, a jednak machnęła ręką, bo na tę chwilę nie uważała, żeby to było ważniejsze od cholernej Patti, która wystawiła jej przyjaciela. – Poznałam ją w barze i naprawdę świetnie nam się rozmawiało. Nie tylko wtedy, bo spotkałam ją potem parę razy i gdzieś tam w głowie zaświtało mi, że może mogłabym spróbować pójść o krok dalej, ale.. okazało się, że nie mówiła prawdy o sobie i o to jestem. – Prychnęła z pogardą do samej siebie po czym poklepała przyjaciela na znak, że – owszem, capił jak bydło – więc niech się ogarnie. Właściwie to dobrze, że w ogóle zechciał się ruszyć. Uznała to za dobry objaw, bo nawet odrobina ogarnięcia się to jakiś krok na przód ku lepszemu. Zanim jednak Kellan zniknął z jej oczu zawołała: - Hej! – Zatrzymała go na chwilę. – To z tymi babami jest coś źle a nie z tobą. Zobacz tylko. Mi zaufałem i jeszcze się nie zawiodłeś. – Posłała mu wesoły uśmiech chcąc jakoś podnieść na duchu. Przyjaźnili się, ale zdaniem Eve to było mocniejsze od miłości. Przyjaźń pokonywała wszystko, ale miłość już niekoniecznie chyba, że jeszcze nie poznała takiej, która mogłaby przebić tak zażyłą relację. Po prostu chciała pokazać Jones’owi, że wcale nie miał złego nosa do bab. To naprawdę z nimi coś było nie tak. Zdecydowanie.
Rozejrzała się po salonie i z ciężkim westchnieniem wstała z kanapy. Rzadko to robiła, ale tym razem zdecydowała się pozbierać rzeczy ze stolika. Brudne naczynia wrzuciła do zlewu a całą resztę położyła na blacie. Zajrzała do lodówki, pokręciła nosem i dopiero po chwili zdecydowała się schować zakupy. Nie była gosposią, ale raz mogła odwalić tę robotę na Kellana. Niech się tylko nie przyzwyczaja.
Wzięła piwo, paczkę Doritosów, które kupiła i wróciła do salonu zastanawiając się nad tym co miało miejsce ostatnio i że jej kumplowi Prestonowi postrzelono kobietę, chociaż najpewniej to on miał być celem. Co za posrane miasteczko.. Groźby, strzelanie, więźniarki stalkerki i niebawem też zakopywanie ludzi żywcem. Zalatuje serialem „Czarny Punkt”. Eve miała wrażenie, że Lorne Bay i okolice były właśnie takim punktem zbierającym cały syf tego świata.
- Trochę lepiej? – zapytała na widok odświeżonego Jones’a, który zdecydował się o wszystkim powiedzieć. Domyślała się, że nie było łatwo. Przyznanie się do własnej głupoty nigdy takim nie było.
- Zabrała Harleya? – Pełna oburzenia spojrzała na przyjaciela, bo doskonale rozumiała, ile ten motor dla niego znaczył. Nie był to zwykły jednośladowiec a coś, z czym wiązało się wiele sentymentów. Nawet ona uwielbiała ten motor, ale nigdy nie powiedziałaby tego na głos przy swoim własnym kurzącym się w garażu. – Ale go ukradła. Nie zgłosiłeś tego? – Jak sądziła, policja na pewno zapytała o wniesienie oskarżeń przez Kellana, który mógł odmówić i po prostu dać Patti spokój. Znając go zapewne tak zrobił i to było w nim dobre, ale Eve jako przyjaciółka z zasady go chroniła i miała ochotę wygarnąć, że jednak powinien zgłosić kradzież. Niech ścigają Patti, złapią ją i znów skażą, bo najwyraźniej niczego się nie nauczyła. – Cholera, co za pizda – skomentowała wszystko po dłuższym milczeniu nie szczędząc słów ani określeń kobiecie, która skrzywdziła Jones’a. – Nie lubię wyrażać się tak o kobietach, ale ta sobie zasłużyła. – Oboje o tym wiedzieli. – Dałeś jej kawałek normalności a ona tym pogardziła. To z nią było coś nie tak – powróciła do przekonywania mężczyzny, że z nim było wszystko w porządku. Po prostu miał za dobre serce, które piękne laski wykorzystywały. To jednak źle świadczyło o nich a nie o nim. – Z tobą jest wszystko w porządku, uwierz mi. Przecież bym cię nie okłamała, chociaż przemilczałam fakt, że jak tu weszłam to capiłeś jak wieśniak. – Przemilczenie czegoś nie było kłamstwem. Zwłaszcza, że Kellan o to nie pytał a ona nie chciała kopać leżącego.

Kellan Jones
marynarz — Port
36 yo — 198 cm
Awatar użytkownika
about
Dryfuję bez celu po oceanie życia i staram się poukładać swoje życie na nowo...
– Jesteś moją przyjaciółką. Na tobie nigdy bym się nie zawiódł. - Stwierdził po chwili, bo uważał, że ma rację. Z Eve łączyła go wyjątkowa relacja i choćby się waliło i paliło, ona zawsze y przy nim była, tak jak robiła to teraz. Czasami Kellan zastanawiał się, na co mu miłość, skoro ma przyjaciółkę. Z miłością były same problemy, wiecznie coś się działo, dochodziło do awantur, albo niewyjaśnionych ucieczek – jak w przypadku Patti. A z Paxton, Jones żył niemal w idealnej symbiozie i harmonii, wiedząc, że kobieta przełknie każde jego głupie zachowanie i każdy stan w jakim się znajdował, nawet jeśli miałaby się do niego przytulać, kiedy capił jak obora.
I faktycznie, prysznic sprawił, że Kellan poczuł się o wiele lepiej. Chociaż nie dotyczyło to tego, co akurat czuł, ani tego w jakim kierunku błądziły jego myśli.
- Po co miałem to zgłaszać? - Zapytał, przyglądając się twarzy przyjaciółki. - Zresztą, motor się znalazł, a ona lepiej niech się tu więcej nie pokazuje. - Dodał jeszcze, chociaż swoje myślał. Napił się piwa i przegryzł orzeszka, bo jednak od kilku dni nie miał nic w ustach, kompletnie zapominając o tak przyziemnych czynnościach jak jedzenie, picie, czy wzięcie prysznica. Dopiero pojawienie się u niego Eve coś powoli w nim odblokowało.
- A nie pomyślałaś o tym, że to może ja jestem za dobry? - Odezwał się po chwili, bo od tygodnia szukał odpowiedzi na tak ważną kwestię. Nigdy głębiej się nie zastanawiał nad tym, dlaczego kobiety traktowały go w taki a nie inny sposób, choć on najchętniej dałby im wszystko co posiadał. - Może powinienem zamienić się w takiego faceta z problemami, którego nic nie interesuje, i który z niczym się nie liczy? - Zapytał, nie oczekując jednak od brunetki odpowiedzi. - Może wtedy miałby do mnie odrobinę większy szacunek i nie porzucałyby mnie jak psa, który nie jest już im potrzebny. - Dodał, chociaż wiedział, że miał zbyt słaby charakter, by udawać zimnego, oschłego i niedostępnego mężczyznę. Nie był taki. I chyba każda kobieta w promieniu stu kilometrów doskonale sobie zdawała z tego sprawę.
Zaczął się śmiać, słysząc ostatnie słowa Eve.
- Przypominam ci, że sama chętnie się przed chwilą do tego capiącego wieśniaka tuliłaś. - Powiedział, klepiąc kobietę po ramieniu. - Ale dość tych przykrych informacji i dość gadania o Patti. - Zaczął po chwili. - Powiedz mi lepiej, co to za kobieta, która tak brzydko cię potraktowała? Znam ją? Mam z nią porozmawiać? - Udał nawet, że robi groźną minę, choć wiedział, że Paxton w życiu nie poprosiłaby go o pomoc tego typu. - No i ta historia z pieniędzmi. Jeszcze to musimy ustalić. - Oczywiście, że nie zapomniał o tym, o czym ostatnio pisali. I choćby Kellan miał poruszyć niebo i ziemię, zawsze i wszędzie pomógłby Eve. Od tego miało się przyjaciół.

Eve Paxton
sumienny żółwik
żuczek#2609
Treserka i przewodniczka psów K9 — Prywatny ośrodek szkoleniowy
36 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Dyplomowana treserka psów K9 prowadząca własny ośrodek. Była wojskowa, amatorka krzyżówek, puzzli, dobrego piwa i filozoficznych rozmów. Żyje z przekonaniem, że kobiety są cudowne, choć wiele razy złamały jej serce.
- Bo ja wiem? Dlatego, że ukradła ci motor i złamała serce? Zgłoszenie tego na policji to mała kara. – W porównaniu ze wspomnianym złamanym sercem, które Eve dostrzegła u wyniszczonego emocjonalnie przyjaciela. Samo to, że musiała za niego zrobić zakupy mówiło wiele. W końcu Kellan był niezależnym gościem, który lubił brać sprawy w swoje ręce. Był typem protektora z ogromnym sercem. Zrobi wszystko i załatwi jeszcze więcej. A jednak pojawiła się taka jedna baba, która to wszystko zrujnowała robiąc z niego wyniszczoną brudną kulkę (już teraz umytą, ale tylko dlatego, bo Paxton tutaj była).
- Za dobry – powtórzyła tuż po jego wyjaśnieniach o tym, że chyba powinien się zmienić. Prychnęła, zaśmiała się i pokręciła głową. – Jak można być za dobrym? To się kupy nie trzyma. Jak argument, że „nie chodzi o ciebie a o mnie”. – Znów się zaśmiała, bo nie rozumiała takiego podejścia, że ktoś może być za dobry i przez to nie idzie mu w związkach. Po prostu trafiał na baby, które albo były kłamliwe albo nie umiały trzymać swej pusi w spodniach. To ich zachowanie i podejście było zjebane a nie Kellana, którego Eve szanowała i nigdy nie sprzedałaby mu bajeczki o tym, że był „za dobry”. Owszem, był dobrym facetem, ale nie uważała żeby to był dobry powód do zerwania. – Nawet nie próbuj się zmieniać. To ona zastosowała kutaśną zagrywkę i w sumie dobrze, że wyszło to teraz a nie później. – W każdej sytuacji były jakieś plusy, chociaż złamane serce Jones’a na pewno tak tego nie dostrzegało. A jednak z czasem ból byłby większy a złość Paxton surowsza. Już teraz była gotowa rąbnąć Patti w łeb, więc można sobie wyobrazić co by zrobiła, gdyby tamta zostawiła go chociażby przed ołtarzem. Eve wytropiłaby ją wszędzie.
- Bo jesteś moim capiącym wieśniakiem. – A do swojego zawsze się będzie tulić, bo poznała Kellana już w wielu sytuacjach. On ją również. Widzieli siebie wtulonych w kibel podczas kacowego lub chorobowego żygania, w depresyjnych wersjach bez codziennego prysznica, chorych, nieogarniętych.. a jednak nadal się lubili i to było coś, co Eve bardzo mocno doceniała w ich relacji.
- Miało być dość przykrych informacji. – Spojrzała na przyjaciela spod byka, kiedy zapytał o wspomnianą przez Paxton kobietę. – Nie znasz jej. – Pokiwała głową na boki. – Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć i najgorsze jest to, że nawet nie mogę zdradzić ci szczegółów. Chciałabym, ale jestem zbyt lojalna, rozumiesz? Nawet wobec ludzi, którzy mnie okłamali. – Westchnęła ciężko, bo choć odkryła prawdę o Sameen, to nie była zdolna rozmawiać o tym z każdym dookoła. Jasne, Kellan nie był „każdym”, ale nawet jemu nie mogłaby zdradzić tej tajemnicy. – Na początku byłam na nią strasznie zła, ale z czasem nieco mięknę i zaczynam rozumieć, czemu to zrobiła. To nie oznacza, że tak łatwo odpuszczę, ale dobrze się przy niej czułam i strasznie mi źle na myśl, że to straciłam. – Spojrzała na mężczyznę szukając w niego zrozumienia. Na pewno wiedział o co chodziło. On sam dobrze się czuł pisząc listy z Patti i zaczynał się do niej przywiązywać. Eve jeszcze nie była na tym etapie, a jednak tęskniła za energią, którą czuła przebywając przy Sameen; za jej energią. – Nie wiem. Może powinnam rozejrzeć się z jakimś chłopem. Z nimi jest mniej skomplikowanie. – Wcale tak nie uważała, ale umyślnie poleciała ze stereotypem i z szerokim uśmiechem spojrzała na Jones’a. – Może jak po czterdziestce oboje będziemy samotni, to się spikniemy? – zaproponowała pół żartem pół serio. W pewnym wieku już nie chciało się szukać miłości a 40-stka wydawała się takim okresem, że warto już usiąść na swoim, z kimś kto cię rozumiał i wspierał niezależnie od wszystkiego.
- Co do pieniędzy. – Oderwała plecy od kanapy i pochyliła się do przodu łokcie opierając na nogach. Nie czuła się z tym komfortowo i wstyd jej było, że musiała sięgnąć po finansową pomoc u przyjaciela. Nigdy nie chciała do tego doprowadzić ani sprawić, żeby kasa stanęła na drodze ich relacji. – Ojciec, zanim strzelił sobie w łeb, był tak łaskaw zadłużyć się na kwotę.. cóż, dość sporą, jak na moje możliwości. Miałam w tym miesiącu sporo wydatków i po prostu muszę od ciebie trochę pożyczyć, ale obiecuje, że oddam. Jak nie na raz to będę cię spłacać w ratach. – Dopiero pod koniec wypowiedzi spojrzała na przyjaciela obiecując z całego serca, że odda mu każdy grosz. Jej niepewna mina okazywała całą niezręczność, którą teraz czuła, bo naprawdę uważała temat pieniędzy za bardzo delikatny. Mało to historii słyszała o tym, jak rozpadały się małżeństwa, przyjaźnie lub rozdzielały rodziny przez pieniężne afery, długi lub pożyczki?

Kellan Jones
ODPOWIEDZ