stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
#17

Harper nie wiedziała absolutnie nic o wychowywaniu dzieci ani o opiece nad nimi. Nie przeszkadzało jej to jednak w robieniu za najlepszą ciocię.... chciałaby móc powiedzieć, że dla wszystkich koleżanek z okolicy, ale tak naprawdę miała tylko jedną bliższą kumpelkę z bombelkiem w pakiecie. Mia była tak słodka, że od razu skradła serce Callaway. Dlatego każda jej wizyta owocowała w różowe ubranka i inne drobiazgi dla małej, o których przeczytała w necie albo na parentingowych profilach na instagramie. Nie inaczej było i tym razem - po drodze do Mattie zahaczyła o pobliski sklepik z artykułami dziecięcymi, w którym zakupiła słodkie różowe śpioszki. Zapakowała również muffiny, które zostały jej z masowej produkcji, którą Callaway trudziła się ostatnimi czasy (Harper zrobiła również partię z zieloną wkładką, ale te były zabezpieczone w specjalnym miejscu i absolutnie nie były przeznaczone dla małych słodkich purchlaczków oraz młodych mam).
I tak oto wyposażona dojechała na rowerze pod dom Mattie. Zapukała cicho na wypadek gdyby mała jednak postanowiła udać się na spontaniczną drzemkę. Kiedy dziewczyna otworzyła drzwi, na twarzy Harper pojawił się szeroki uśmiech.
- Hej! Jechałam chyba z prędkością światła, to jakiś cud, że nie wyrżnęłam orła na środku ulicy - przywitała się szeptem, po czym jeszcze szerzej wyszczerzyła się do małej Mii, którą młoda mama trzymała pewnie na rękach. - Cześć, misiu! Jeju, ona jest taka malutka. Kupiłam Ci nowe śpioszki, wiesz? Ale chyba jednak będziesz musiała do nich trochę podrosnąć - skierowała się do bombelka i pomachała dziecku torebką prezentową przed nosem. Tak jakby liczyła, że dziewczynka zrozumie wszystko co do niej mówi ta szalona ciotka Harper.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Kiedy na świecie pojawiła się Mia, czas całkowicie się zatrzymał. Małe rączki wydawały się być mniejsze niż wcześniej się spodziewała, dlatego tak bardzo bała się brać ją na ręce, a lęk starała się przemóc kolejnymi próbami pod okiem znajomych. Robiła to mozolnie, czasem zbyt, byle tylko nie skrzywdzić maleńkiej istotki.
Z biegiem kolejnych miesięcy, przychodziło jej wszystko łatwiej.
Kontakt z dziewczynką nabierał na sile, a do tego Mathilde zaczynała się swobodniej czuć w roli młodej mamy, która kompletnie nic nie ogarnia. Uczyła się tego każdego dnia, ale było to zdecydowanie trudniejsze niż historia sztuki czy wzornictwo awangardowe. Czuła się wielokrotnie jak idiotka, dlatego tak bardzo pragnęła komukolwiek wydukać kilka słów, by zapewnił ją, że nie jest z jej głową wcale źle.
Czasem bzikowała, ale to stawało się słabym punktem przez wzgląd na Lotte, która po prostu była wariatką.
Serce zatrzepotało szybciej, gdy Harper zgodziła się na spotkanie. Perspektywa zajadania się muffinkami również wydawała się kusząca, dlatego Bennett z taką skrupulatnością przygotowywała się na spotkanie z przyjaciółką. Usypiała Mię przez kilkanaście minut, jednak ta zajmowała się maskotką, rzucając ją raz po raz na podłogę. Szczerze powiedziawszy, przysiady nie były mocną stroną artystki, dlatego odetchnęła z ulgą, gdy usłyszała pukanie.
Było to wybawienie dla starawych kolan dwudziestojednolatki.
- Hej! – zażartowała wesoło, kiedy Mia wtulała się w jej ramię, nieustannie bujana przez Mattie. Co rusz, starała się jednak spojrzeć na niespodziewanego gościa. - Ta prędkość światła była nader wolna… Zdążyłam zrobić osiem przysiadów i zaraz mi nogi odpadną… – zażartowała, bo bez względu na wszystko, lubiła czas spędzany z dzieckiem.
Wspomnienie o śpioszkach sprawiło, że niedoszła projektantka pokręciła z dezaprobatą głową, a mała kruszyna roześmiała się wesoło.
- Wiesz, że nie powinnaś, co nie? Rozpieszczasz ją, a potem ja się dziwię, że moje dziecko jest tak roszczeniowe i atencyjne – wybuchła śmiechem, by jednym ruchem dłoni wpuścić Harper. - Przytrzymasz ją? Zrobię nam herbatę – Mathilde bez zastanowienia wręczyła Callaway córkę, a sama udała się do kuchni, która połączona była z salonem. Dziewczyna mogła więc podreptać za gospodynią, rozsiadając się wygodnie w kwiecistej kanapie, tak by opowiedzieć wszystko. Ze szczegółami.
- O co chodzi z tym zawieszeniem? Przeskrobałaś coś?

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
Harper szczerze podziwiała Mattie, że tak świetnie dawała sobie radę w nowej roli. Bennett oczywiście zawsze zaprzeczała, kiedy Callaway prawiła jej komplementy, że idzie jej świetnie. Autokrytyka była chyba po prostu wpisana w bycie mamą. Harper mogła jedynie się domyślać, że to życie pod presją, ciągłe porównywanie się do innych mam, których dzieci akurat nie płaczą w tym samym czasie, co Twoje. No bo właśnie - każde dziecko było inne, niektóre były bardziej żwawe i ekspresyjne i nie było w tym nic złego! Cóż, przynajmniej dopóki jakąś nieznajoma "dobra ciocia" nie zwróci Ci uwagi na środku ulicy, tak całkiem z dupy, że źle trzymasz dziecko albo że je za ciepło ubrałaś. Nic więc dziwnego, że łatwo było się pogubić w tych wszystkich dobrych radach ludzi, którzy NA PEWNO wiedzieli wszystko lepiej.
- Przysiady? - Harps skrzywiła się, bo sama cóż, nie była fanką aktywności fizycznej. - No przestań, ta presja z powrotem do figury sprzed ciąży jest jakaś chora! Zresztą Ty nie wyglądasz, jakbyś kiedykolwiek w niej była - dodała lekko mrużąc oczy, po czym roześmiała się bo oczywiście nie był to złośliwy przytyk! Tylko sama prawda, Mattie po ciąży prezentowała się rewelacyjnie i Harper miała zamiar przypominać jej o tym przy każdej możliwej okazji. Mimo, że ten ruch był raczej nie zamierzony i był po prostu składową opieki nad maluszkiem.
- No weeeź, ja też muszę mieć coś od życia! Wiesz ile to mi sprawia radości? To wybieranie wzorków... To się nigdy nie nudzi. Projektowanie ciuszków dla dzieci to chyba całkiem dochodowa działka, co? - spytała, bo Mattie na pewno się znała na tych wszystkich meandrach projektowania, mimo że sama zajmowała się ciut innym targetem.
Kiedy Mattie wręczyła jej Mię, Harper zrobiła najpierw wielkie oczy, które wyrażały ogromne przerażenie. Kochała Mię i mogła na nią patrzeć godzinami, ale trzymanie jej wciąż wprawiało ją w niemały stres! Bała się że ją zgniecie albo że mała jej się jakoś wymsknie, brrr. Ale w końcu dziewczyna dała radę ułożyć bombla w bezpiecznej pozycji i ruszyła za Bennett.
- I tak, o nie... - westchnęła ciężko, ciągle bujają Mię na rękach. Choć temat był dla niej dość ciężki, z ust nie schodził jej szeroki uśmiech, który wymieniała z tą maleńką istotką bujającą się w jej ramionach. - Napisałam taki artykuł o celbrytce z instagrama. Tara Lafferty, może znasz? Występowała kiedyś w X-Factorze, ale nie wygrała. I dostaliśmy anonimowy donos, że laska w jednej ze swojej firm, w której robi ciuchy, robi też przekręty podatkowe. Zrobiłam research w skarbówce, zaczęłam badać sprawozdania finansowe tego całego Lafferty's Fashion i okazało się, że coś jest faktycznie na rzeczy. No i artykuł poszedł, znaczy wcześniej mój szef go klepnął. I zrobiła się afera, bo ta laska pozwala redakcję, a ja zostałam kozłem ofiarnym - dodała, bo o ile jeszcze parę dni temu nie miała odwagi o tym mówić głośno, tak dzięki pomocy Janelle - prawniczce i zarazem eks narzeczonej starszej siostry Harps - znalazła w sobie wolę walki.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Najgorszym doświadczeniem w macierzyństwie była świadomość, że może się być kobietą niewystarczającą. Mathilde bowiem była świadoma, jak wiele błędów popełniła, gdy wychowywała córkę. Ta była maleńka i wielu rzeczy nie rozumiała, ale ciemnowłosa nie miała pewności, że będąc starszą – niczego nie zrozumie. Były same i choć Ledger zobowiązał się do pomocy, tak Mia nigdy nie miała mieć ojca w pełni, co Bennett przerażało najbardziej.
Słowa Harper wydawały się być przepełnione szczerością, chociaż uwierzenie w nie wydawało się być niebywale absurdalne.
- No tak, ale… – zawiesiła głos, spoglądając na kruszynkę z rozbawieniem. - Mia postanowiła rzucać misiem, kiedy jej go podawałam. Nie umiała utrzymać go w rękach, a jak nie chciałam go podnieść, to zaczynała troszkę płakać, więc z obciążeniem w jej postaci robiłam przysiady – przyznała bez ogródek, uśmiechając się nieznacznie do dziewczynki. Serce biło jej gwałtownie, bowiem to było jedno z niewielu wspomnieć jej relacji z Jordanem, które było piękne. Nie oskarżała go o tchórzostwo, choć w sercu nosiła absurdalny żal.
Energia Callaway była nieopisana, co wprawiało Mattie w dobry nastrój. Patrzenie na nią było przyjemne, tak jak i słuchanie delikatnego głosu dziewczyny. Wydawała się być zaabsorbowana dość mocno Mią, a także sprawianiem jej przyjemności.
To drugie było nieco irracjonalnie, wszak młoda matka nie miała możliwości zwrócenia choć części pieniędzy.
- Myślisz, że powinnam się przerzucić z sukien ślubnych na dziecięce fatałaszki, skoro mam modelkę w postaci córki? – odparła żartem, a przy tym dotykając dłonią pyzatego policzka drobnej istotki.
Skupiła się jednak na historii, którą zaczęła wygłaszać Harper. Logicznym było, że Mathilde martwiła się o nią zbyt mocno, ale im dłużej słuchała absurdów wynikających z niesprawiedliwości, miała ochotę rozszarpać niemalże każdego na drodze przyjaciółki za to jaką ją potraktowali. Serce podeszło jej niemalże do gardła, co było przyczyną kolejnych złości, jakie powodowały zaciskające się pięści artystki.
- Czy oni są normalni?! – spytała nieco podniesionym głosem, kręcąc przy tym z dezaprobatą głową. - Skoro serwis plotkarski coś puścił, to odpowiedzialność powinna spoczywać na osobie akceptującej a nie autorze, prawda? No wiesz, nie znam się, ale przecież o wszystkich gwiazdkach powstają niepochlebne teksty i podejrzewam, że mało kto chce rozdmuchiwać sprawę do takiego stopnia, by angażować w to sąd! – nie ukrywała irytacji, zresztą i tak była kiepska w chowaniu emocji. Te zawsze ukazywały się w smukłej sylwetce, a dopiero potem w słowach, które układały się w uczucia, jakich Mathilde nie zawsze pojmowała. - To da się odkręcić… Zgadza się, Harper?

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
- Może chce Ci w ten sposób przekazać, że powinnaś zapisać ją za parę lat na zajęcia z koszykówki - roześmiała się słysząc historię z fruwającym misiem. No tak, opieka nad dzieckiem to nie tylko bezsenne noce i masa trosk, ale też ogromny wysiłek fizyczny. Trzeba mieć sporo werwy i siły, żeby sprostać wyzwaniom takim jak choćby rzut za trzy punkty pluszakiem.
Gdyby Harper wiedziała, że w głowie Mattie pojawiła się myśl o zwrocie pieniędzy, to Callaway chyba rzuciłaby się się jej do gardła! No dobra, może nie do końca tak by zareagowała, ale na pewno nie przyjęłaby od przyjaciółki ani centa. Wywoływanie uśmiechu na twarzy dziewczynki było dla Harps źródłem nieopisanej przyjemności. Sama nie czuła jeszcze instynktu macierzyńskiego, ale widok tej kruszynki rozczulał ją na maksa.
- Myślę, że powinnaś to poważnie przemyśleć. Chociaż wiesz, śluby też nigdy nie wyjdą z mody, a każda panna młoda chce się czuć wyróżniona w tym dniu i mieć wyjątkową kieckę. Może Mia też pójdzie do ślubu w sukni Twojego projektu. O ile będzie chciała ślubu kiedykolwiek - zafalowała zabawnie brwiami, a dodając ostatnie zdanie chciała podkreślić swoje feministyczne poglądy. W końcu miały już ten XXI wiek i ślub powinien być wyborem płynącym z prawdziwych chęci, a nie próbą zaspokojenia oczekiwań rodziny. Harper co prawda nie mówiła o tym głośno, ale sama widziała siebie w roli panny młodej... kiedyś.
Callaway spokojnie przysiadła razem z małą na kanapie. Cały czas lekko podrzucała Mię na kolanach, tak jak widziała to na filmach!
- Ja wiem, to jest chore. Spójrzmy prawdzie w oczy, przecież ja tam nie jestem nikim ważnym tylko jakimś pionkiem - wypuściła głośno powietrze z ust. Mimo wburzenia tym tematem starała się mówić cicho, nie chcąc przestraszyć malutkiej. - Pracujemy nad tym. Z byłą narzeczoną mojej siostry, jest prawniczką... Jezu, w życiu bym nie pomyślała, że będę musiała korzystać z pomocy prawnika - zaśmiała się, kiwając z niedowierzaniem głową. - Janelle mówi, że wszystko powinno być dobrze, że może nawet uda nam się wyszarpać zadośćuczynienie za bezpodstawne zawieszenie i ten czas, kiedy pozostawałam bez pracy. Tylko błagam Cię, nie mów nikomu. Nie mówiłam jeszcze rodzicom ani nikomu z rodzeństwa, zaraz wszyscy zaczną się niepotrzebnie martwić - dodała błagalnym tonem, choć nie podejrzewała Mattie o to, że komukolwiek chciałaby przekazywać takie newsy. Harps co prawda opowiedziała o tej historii paru koleżankom, jednak bardzo skrzętnie dbała o to, by wieści nie dotarły do jej rodziny. Zwłaszcza do rodziców, którzy mieli już swoje lata i Harper nie chciała dokładać im zmartwień.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
- No pewnie, jeszcze czego… Idę o zakład, że będzie takim małym kurduplem jak ja – rzuciła z niezadowoleniem, a potem parsknęła śmiechem. Była w dobrym nastroju, szczególnie teraz, kiedy Mia wydawała się być najgrzeczniejszym dzieckiem świata. Stawała się w tym urocza, tak jak i przepełniona niebotyczną niezwykłością.
Mathilde egoistycznie najbardziej lubiła właśnie te momenty, bowiem to wtedy zaczynała być perfekcyjna w roli matki, a nie zrozpaczony, kiedy mała dawała w kość. Serce biło wtedy radośnie, a wszelkie złe myśli odchodziły w dal.
- Wolałabym, żeby nie chciała… No wiesz, ja z matką przeżyłyśmy zajebiste lata, tylko jej się uwidziało gdzieś uciec, co też nie jest wcale fajne… Nie na tyle, by się z tego powodu cieszyć. Zniknęła, gdy ja byłam przed porodem i przez ostatnie miesiące popełniłam masę błędów, bo przecież nie mam w ogóle doświadczenia, co nie? Liczyłam na nią, ale mnie zawiodła… – powiedziała z nutą niezadowolenia w głosie, po czym machnęła na tę sytuację ręką. Wiedziała, że Lotte jest typem kobiety, która nie przejmie się czymkolwiek, ale im dłużej trwała we własnym przeświadczeniu o wyjątkowości matki, tym bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że latami budowała błędny obraz kobiety. Ta była bowiem hipiską z krwi i kości, a dorosłość nie pasowała do niej ani teraz ani kiedykolwiek wcześniej.
Harper była więc doskonałą odskocznią od problemów i zmartwień. Bennett uwielbiała jej towarzystwo, bo wydawało się być nieskalane kuriozum absurdu dorosłej egzystencji, co było nad wyraz pozytywną opinią. Problemy Callaway były przytłaczające, a Mattie pragnęła z całego serca, by w życiu przyjaciółki wszystko układało się dobrze. Nie zasługiwała na złe traktowanie, a tym bardziej na starcia z kimkolwiek, skoro nie ona ponosiła odpowiedzialności za akceptację materiałów. Nawet taki laik jak młodziutka projektantka wiedziała o takich niuansach.
- Jak dla mnie to powinnaś przyjąć New York Timesa i wymiatać tam jako jakaś redaktor naczelna czy coś. Jesteś młoda, zdolna i śliczna! Sukces wisi nad Twoją głową, mała – przyznała zgodnie z tym co uważała, mimo iż była zbulwersowana tym jak potraktowali ją w pracy. Było to przerażające, dlatego Mathilde coraz bardziej wątpiła czy chciała gdziekolwiek pracować na umowę.
- O, matko… Doskonale mnie znasz i wiesz, że potrafię milczeć jak grób, ale teraz to ja będę się zamartwiać… Tym bardziej nie powinnaś kupować Mii drogich prezentów! Potrzebujesz tych pieniędzy bardziej niż ona kolejnych ciuszków… – burknęła z niezadowoleniem ciemnowłosa, chcąc zwrócić jej chociaż część kwoty za podarek. Wolała, by te pieniądze zostały lepiej spożytkowanie, aniżeli w taki sposób.

Harper Callaway wybacz za opóźnienia, ale życie mnie zgniotło
happy halloween
Booyah
brak multikont
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
- Hej, małe jest piękne! - rzuciła z przekąsem, po czym również się roześmiała. Harper z radością obserwowała jak Mattie odzyskiwała humor, bo po smsach jakie jej przysłała, Callaway obawiała się że ma przyjaciółka ma jakiś globalny kryzys. To, że uśmiech malutkiej sprawiał że Mattie przepełniała duma, było czymś całkiem naturalnym. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
- Daj spokój, strasznie słabe z jej strony. Nie wyobrażam sobie zostawić córki w takim momencie... - pokiwała głową, z troską przyglądając się Mattie. Harper miała to ogromne szczęście, że urodziła się w rodzinie w której mama Callaway robiła wszystko co w jej mocy, by zapewnić dzieciom jak najlepsze życie. Harps nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, przez co musiała przejść Mattie, kiedy tak bliska jej osoba odchodząc, zostawiła po sobie głównie przykry zawód zamiast jak najlepszych wspomnień. - Ale spójrz na to z innej strony - zostałaś może i sama, ale radzisz sobie świetnie. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo Cię podziwiam. I na pewno nie tylko ja - położyła dłoń na dłoni przyjaciółki i posłała jej słaby uśmiech. - I wiesz, myślę że zawsze będziesz miała niedosyt jeśli chodzi o swoje postrzeganie siebie jako mamy. No spójrz, wszędzie - w reklamach, na Instagramie - no wszędzie wszyscy pozują na idealnych rodziców, a mało kto pokazuje te gorsze momenty. I potem zastanawiasz się, czego Tobie brakuje, mimo że robisz zajebistą robotę - stwierdziła z przekonaniem, bo sama - jako social media ninja uzależniona od Instagrama - powoli zaczynała dostrzegać, że to bajkowe życie tam przedstawione było dalekie od prawdy.
Uśmiechnęła się niepewne do przyjaciółki, kiedy ta wspomniała o NYT. Jeszcze parę tygodni temu, przepełniona nadzieją i ambicją, pewnie by jej przyklasnęła. Taka właśnie była - szła po swoje z wysoko podniesioną głową. Ale ostatnie wydarzenia mocno zatrzęsły jej pewnością siebie i rozdeptały w pewien sposób jej marzenia. Być może nie doszczętnie, ale sytuacja z Kangurkiem na pewno będzie dla niej sporą nauczką. A może właśnie jej potrzebowała, żeby wyjść ze swojej bańki, w której wszyscy są mili i dobrze jej życzą?
- No daj spokój! Mam jakieś tam zaskórniaki. Bo wiesz, nie chodzi o kasę tak naprawdę, tylko ja po prostu wariuję siedząc w domu. Wcześniej biegałam od zajęć do zajęć, potem pisałam i pisałam teksty, a teraz nawet na uczelni nie mam czego szukać, bo mamy tę jesienno-zimową przerwę - przyłożyła policzek do małej główki Mii, jakby liczyła na to że kontakt z tą małą istotką przywróci jej całą równowagę życiową.

mathilde bennett luuzik <3
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Kryzysy w związku z macierzyństwem pojawiały się regularnie. Kiedy Mia płakała, śmiała się czy marudziła i nie chciała jeść. Kolki przerażały ją tak samo jak nagłe napady radości i doszukiwania się atencji, która dla sześciomiesięcznego szkraba wydawała się być ponadprzeciętna.
Mathilde sądziła, że bycie mamą okaże się dużo łatwiejsze niż to co zaserwował jej los.
- Nie jestem na nią zła, bo to wolny ptak, tylko mogła mnie uprzedzić, że nie płaciła przez ostatnie trzy miesiące rachunków i powinnam ogarnąć najpierw zaległości – parsknęła śmiechem, bo już nic innego jej nie pozostało. Cieszyła się z obecności córki, która wciąż machała wesoło małymi rączkami, chichocząc – jakby rozumiała dosłownie wszystko, o czym mówiła Heather z Mattie.
Obie były świadome, że nie jest to prawda, ale marzenia zawsze wydawały się być dużo lepsze niż to, co obecnie tliło się wokół nich, a także w ich życiu.
- Bardziej chodzi o to, że brakuje mi Jordana, wiesz? Umiał mnie ogarnąć w chwilach kryzysu, a teraz go nie ma… Mia przypomina mi o tym, że kiedyś był i nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym, żeby to była prawda… – szepnęła z rozpaczą, a następnie spuściła wzrok. - Bardzo mi go brakuje – głos Bennett drżał, kiedy wracała w emocjach do tamtych wydarzeń. Raz po raz rozmyślała o tym, jakby to było, gdyby wychowywali dziecko razem. Zastanawiała się, czy miałoby to inny wydźwięk, a ona zaś miałaby więcej siły niż kiedykolwiek wcześniej.
Wolała jednak nie użalać się dłużej nad własnym jestestwem, dlatego skupiła się na problemach przyjaciółki, które wydawały się być kuriozalne. Martwiła się o Harper, bo przecież to wszystko nie było jej winą, a im dłużej to trwało, tym bardziej chciała pomóc dziewczynie, która nie zasłużyła na takie traktowanie. Za to wszystko odpowiadał człowiek, który akceptował teksty i z pewnością Callaway nie musiała być skazywana na tak okrutną karę.
- A nie chciałabyś mi pomóc przy Mii? Dorzucę Ci coś zawsze, ale mam teraz taki projekt, gdzie obecność małej bywa problematyczna, bo chciałabym się na tym całkowicie skupić, a ona wtedy potrafi odstawić operę mydlaną… Brzmię fatalnie, co nie? – spytała, nieco skołowana swoją śmiałością i tym, co mówiła o malutkiej istotce, choć wcale nie miała nic złego na myśli. Godziła wszystkie obowiązki ponad miarę, lecz w niektórych dniach nie była w stanie wyrobić się na czas z własnymi planami. - Ewentualnie, możesz nawet do nas częściej wpadać, jeśli nie chciałabyś zajmować się Mią – uśmiechnęła się pokrzepiająco, bo i Benett czyjaś obecność była potrzebna.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
- No tak. Z tym to Cię wkopała - przyznała, bo uznała że nie szczerze zapewnianie że "No co Ty, przecież to nic!" mogłyby jeszcze bardziej zaboleć Mattie. Harper chciała dodać jej otuchy, ale nie poprzez takie zaklinanie rzeczywistości i sprowadzanie problemów przyjaciółki do machnięcia ręką.
Słysząc słowa o Jordanie, Callaway chwyciła Mattie za dłoń i posłała jej pełne współczucia spojrzenie.
- Posłuchaj, ale on mieszka w Lorne, prawda? Nie wiem, może powinnaś powiedzieć mu wprost, że chciałabyś żeby był bardziej obecny... Wiesz, faceci nie kumają sami z siebie takich rzeczy - wywróciła oczami, mimo że jej doświadczenie z facetami i relacjami damsko-męskimi było znikome. - Nooo chyba, że chodzi bardziej o to, że chciałabyś do niego wrócić... Chciałabyś? - uniosła pytająco brew. Wiadomo - ludzie nigdy nie rozstają się bez przyczyny. Czasami nie potrafią się dogadać, czasami po prostu zaczynają się mijać i wszystko rozchodzi się po kościach... Ale czasami rozstanie sprawia, że ludzie zaczynają za sobą tęsknić i po tym, jak dadzą sobie drugą szansę, mają możliwość stworzenia czegoś jeszcze trwalszego.
- Mattie, oczywiście, że chętnie Ci pomogę! Ale absolutnie nie wezmę od Ciebie żadnych pieniędzy, nie ma mowy - zaznaczyła od razu, bo czułaby się fatalnie gdyby jeszcze Mattie czułaby się zobowiązana płacić jej jakąkolwiek, nawet symboliczną kwotę. Zwłaszcza, że prawdę mówiąc Callaway sama potrzebowała teraz towarzystwa, nawet takiego które odpowie jej "ugugu" albo "mamama". - Jej, w ogóle teraz mi głupio, że sama tego nie zaproponowałam... A kocham opery mydlane, więc na pewno sobie poradzimy i może odstrzelimy jakąś wspólnie - puściła przyjaciółce oczko, po tym zakołysała lekko kolanami, na których siedział bo bombelek. - Co Ty na to, słodziutka? Chcesz posiedzieć trochę z ciocią Harper, żeby mama mogła trochę opracować i stać się kobietą sukcesu? - zwróciła się do maleństwa, które zachichotało i pociągnęło Harps za kosmyk włosów. - Zmieniam zdanie. Nie będzie koszykarką, tylko fryzjerką - zaśmiała się spoglądając ponownie na Bennett. - Mattie, bardzo chętnie zajmę się Mią. Możesz dzwonić do mnie o każdej porze dnia i nocy. A może Wy wpadniecie do mnie? Pokażę Mii pola kukurydzy, naszą stodołę... Zabrałabym ją do winnicy rodziców, ale to może za parę lat - dodała z uśmiechem, już planując sobie w głowie co mogłaby pokazać takiemu maleństwu w okolicach Carnelian Land.

mathilde bennett
Mama na pełen etat — Sprzątająca ładne domy
21 yo — 158 cm
Awatar użytkownika
about
Marzycielka, która projektuje ołówkiem szczęście innych, choć sama dla siebie nie potrafi naszkicować własnego.
Mathilde była przyzwyczajona do tego, że matka nie przejmowała się nią na tyle, by liczyć się z jej nieporadnością. Była wolnym ptakiem, który bardziej potrzebował swobody, aniżeli opieki nad swoją młodziutką latoroślą, której przyszło wychowanie kolejnej małej istoty.
- Wiesz, mała… – zawiesiła głos, po czym zacisnęła smukłe palce w pięści. Drżała na myśl o tym, że Jordan mógł wrócić do jej życia. Chciała tego, ale wszystko wydawało się być bardziej skomplikowane niż dotychczasowe relacje. - On wrócił ostatnio… Widzieliśmy się… Nasze rozstanie to wina jego rodziców, bo zrobili ze mnie laskę, która chce złapać go na dzieciaka i wymusić alimenty… Stworzyli jakieś maile i sama nie wiem co jeszcze, ale on uwierzył i dlatego zniknął – spojrzała w bok, jakby wstydząc się tego, co miała w głowie. Bała się reakcji zarówno Harps, jak i Ledgera. On nie miał prawa się tego dowiedzieć, natomiast przyjaciółka wydawała się być dziewczyną nader bliską rozszyfrowania wszelkich sekretów. - Próbowałam po urodzeniu Mii ogarnąć się z jednym czy z dwoma facetami, ale z żadnym nie było mi tak dobrze jak z nim, no i jest ojcem mojej córki – wzruszyła ramionami, spuszczając nagle wzrok.
Obserwowała dziewczynkę przez ułamek sekundy, nie dowierzając, że pewne uczucia w niej nie umarły, choć powinny. Chciała tego, a jednocześnie pragnęła, by przeszłość wróciła do niej z całym dobrodziejstwem inwentarza. Mia zasługiwała na to, by mieć oboje rodziców, a przecież sama Mathilde wychowywała się bez ojca, co wiązało się z niebywałymi traumami. Lęk przed odtrąceniem był podwójny, tak samo jak przed odejściem.
- No chyba zwariowałaś, Harper, nie możesz pomagać mi bez jakichkolwiek pieniędzy albo wynagrodzenia w postaci ciasteczek i dozgonnej wdzięczności czy prezentu… Byłoby mi głupio – powiedziała stanowczo, biorąc dziecko na ręce. Wtuliła nos we włoski dziewczynki, po czym uśmiechnęła się do ciemnowłosej rozbrajająco. - Jak już zostaną drugą Donatellą Versace, to dostaniesz bilety na wszystkie pokazy – zażartowała, bo przecież nie wierzyła w to, że jest to realne. To nie mogło się wydarzyć, a przynajmniej nie w najbliższej przyszłości, kiedy wszystko było niepoukładane.
Mia zachichotała pod nosem, gdy ciocia zaczęła mówić do niej w ten rozbrajający sposób, a następnie wyciągnęła do niej rączki. Bywała atencyjna, co tylko potęgowało potrzebę bycia blisko osób, które w jeszcze niezrozumiały sposób były dla niej ważne.
- To co… Możemy wpaść w weekend? Chciałabym się wyrwać na chwilę z tego domu i zobaczyć coś więcej niż wyłącznie las – mruknęła pod nosem, bo przecież nawet jeżeli było to coś zwykłego, dla niej oznaczało znacznie więcej niż można było zakładać.

Harper Callaway
happy halloween
Booyah
brak multikont
stażuje sobie — w The Cairns Post
24 yo — 163 cm
Awatar użytkownika
about
Trochę neurotyczna i roztrzepana dziennikarka śledcza wannabe, która niedawno rozpczęła staż w The Cairns Post. Po godzinach zajmuje się wolontariatem w Wildlife Sanctuary. Mieszka ze współlokatorami na farmie i udaje, że chata wcale im się nie rozwala!
- Co? Przecież to chore... - odparła z oburzeniem na wiadomość o sabotowaniu związku przyjaciółki i Jordana przez rodziców chłopaka. Nie chciała już dobijać Mattie, ale fakt że Ledger uwierzył w to wszystko bez rozmowy z dziewczyną i skonfrontowania u niej tych wieści, nie świadczył o nim najlepiej. Według Harps to on zachował się niewłaściwie w tej sytuacji, a Mattie nie miała sobie nic do zarzucenia.
- Hej, zobaczysz, w końcu spotkasz swojego rycerza na białym koniu. Być może to Jordan jest Ci pisany, a być może czeka tam na Ciebie kto zupełnie inny - posłała jej delikatny uśmiech. Mimo, że obecnie Harps podchodziła do Jordana nieco nieufnie, to jednak najważniejsze było szczęście Mattie - więc jeśli to z nim miała je odnaleźć, to niech tak będzie!
- Okej, to biorę bilety. I ciasteczka, kocham ciasteczka Twojej roboty - żartobliwie dźgnęła Mattie łokciem w bok. Następnie ponownie przerzuciła wzrok na małą Mię i na jej twarz ponownie wkroczył szeroki uśmiech. To, że mogła robić za opiekunkę dla dziewczynki było dla niej jedynie źródłem radości! Dlatego z lekkim oburzeniem spojrzała na przyjaciółkę, kiedy ta spytała czy mogą do niej wpadać. Co za pytanie!
- Mattie, oczywiście że możecie wpadać do mnie o każdej porze dnia i nocy. No, nocy to może nie, bo czasami winkujemy z resztą współlokatorów, więc lepiej żeby Mia nas wtedy nie widziała - zerknęła na nią porozumiewawczo, po czym wyjęła telefon i w kalendarzu od razu zapisała sobie, że dziewczyny mają do niej wpaść w umówionej dacie. Typowa Harper, dla niej życie bez kalendarza nie istniało!
Harper posiedziała jeszcze kilkadziesiąt minut i Mattie, a kiedy Mia wyraźnie zaczęła dawać znać, że jest już zmęczona i należy ją utulić do snu, Callaway stwierdziła że nie będzie w takim razie przeszkadzała w tym rytuale. Pożegnała się i ruszyła do siebie, mając nadzieję że małej Mii spodoba się na farmie!

/zt <3
mathilde bennett
ODPOWIEDZ