badaczka zjawisk paranormalnych — freelancer
29 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
oj, chłopaku, nie wiesz co tracisz - magnes z Łeby jako pamiątkę z wakacji, hipoteczny kredyt, hot doga ze stacji na kolację, zawsze na szafie trójwarstwowy rumiankowy papier
04.


Jeśli chodzi o rodzinę, Tate nigdy nie była z nią nadzwyczaj silnie związana. Oczywiście rodzice i rodzeństwo nie pozostawali jej obojętni, bo bo kochała ich, przez co była skłonna do wielu poświęceń, ale te wszystkie spędy, wspólne wypady, nachodzenie rodzeństwa w najmniej spodziewany momencie, to nie było dla niej. To nie była ona.
Starszego brata odwiedzała z poczucia obowiązków. Szczerze mówią, tak bez bicia i z ręką na sercu, obawiała się, że Forrest mógł sobie coś zrobić. Nie, żeby go o to podejrzewała, ale wiedziała, że na mężczyźnie mocno odbiła się śmierć jego dziewczyny. W takich sytuacjach człowiek czuł się smutny i niezrozumiały, przeżywał różne etapy żałoby od niedowierzania po gniew, a Tate, jako jedna z niewielu osób, pojmowała znaczenie umierania. Potrafiła również kontaktować się ze zbłądzonymi duszami, choć nie wszyscy wierzyli w jej umiejętności. Nie do końca wiedziała, czy brat interesował się zjawiskami paranormalnymi i jej pracą, ale z pewnością nie miała zamiaru maczać palców w przywołaniu ducha jego nieżyjącej niewiasty. Nawet, gdyby się udało, to mogłoby być dla niego zbyt wiele.
- Wywietrzyłbyś tutaj czasami - powiedziała, odsłaniając firany i otwierając okno, chcąc wpuścić do środka trochę światła i odrobinę świeżego powietrza. - Powinieneś częściej wychodzić z tej jaskini, przecież tutaj można się udusić - mruknęła, ale szybko skrzywiła się ostentacyjnie, bo zdała sobie sprawę, że zaczynała brzmieć jak ich własna matka. - Wzięłam nam piwo i zaraz powinni dostarczyć pizzę - Tate oklapła ciężko na kanapie, sprawdzając status zamówienia w telefonicznej aplikacji. - Pepperoni z podwójnym serem. Jak coś nie pasuje, to możesz nie jeść, będzie więcej dla mnie - po tych słowach otworzyła butelki z niskoprocentowym alkoholem, ale szybko przypomniała sobie o jeszcze jednej, bardzo ważnej kwestii. - To od taty. Powiedział, że koniecznie musisz spróbować. Podobno wpadł na pomysł jakieś nowej, genialnej receptury. Według mnie smakuje podobnie do poprzedniej wersji, ale prosił, żeby ci to przekazać, więc właśnie to robię - w zasadzie rozpijanie Forresta chyba nie było najlepszym pomysłem, wszak facet dopiero co stracił miłość swojego życia, czy jak to tam się mawiało, więc raczej nie powinien zapijać smutków procentami. No chyba, że Callaway'owie chcieli zaszczepić w swoim synu i bracie zadatki na alkoholika. Chociaż, jakby nie patrzeć, wszyscy skłaniali się ku temu nie od dziś, a to za sprawką ojca, który prowadził przekazywaną z pokolenia na pokolenie winnicę.

forrest callaway
sumienny żółwik
-