34 yo — 168 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
Ile razy zastanawiałeś się jak potoczyłoby się twoje życie, gdybyś ten jeden, jedyny raz podjął inną decyzję w kluczowym momencie?

Winter Robertson rozmyśla o tym każdego dnia od dobrych 16/17 lat mniej więcej. Bywały chwile, że wypłakując sobie oczy marzyła by być kimś zupełnie innym, ale przecież jako rozsądna, dorosła kobieta zdawała sobie sprawę, że jest to absolutnie niemożliwe. Podobnie tak jak prawo nie działa wstecz tak czasu nie cofniesz i każdy z nas ma go dokładnie tyle samo. Doba ma tylko 24 godziny i nikomu nie jest dane jej wydłużyć, to tylko od nas zależy jak te minuty wykorzystamy.
Pani Robertson niestety na ten moment ma poczucie totalnie źle spożytkowanego czasu, dokładnie jakichś ośmiu lat życia w piekle na ziemi. Ale może od początku, bo historii nie wypada zaczynać od końca, prawda?

Winter urodziła się w Lorne Bay trochę ponad 34 lata temu, była drugim dzieckiem swoich rodziców, którzy więcej potomstwa się nie doczekali. Była Winter i starsza od niej o pięć lat Aurora. Można powiedzieć, że byli typową australijską, szczęśliwą rodziną rodem z reklam płatków śniadaniowych. Nie byli ani zamożni ani biedni, wystarczało na przyzwoite życie. Ojciec Winnie sprzedawał używane samochody, matka zaś była nauczycielką w szkole podstawowej. Żadne z rodziców nigdy nie narzucało swoim dzieciom ścieżki jaką miały podążać. Wychodzili z założenia, że ich córki mają robić to co będą kochać bo to ich życie i nikt za nie go nie przeżyje.
Winnie od małego lubiła rysować - jeśli dostała kartkę i kredki potrafiła znikać na kilkanaście do kilkudziesięciu minut, już jako trzylatka. To był doskonały sposób by ją czymś zająć, w przeciwnym razie była wszędzie - brakowało jej tylko na suficie. Dobrze było mieszkać w dzielnicy pełnej domków jednorodzinnych gdzie ludzie za czasów jej dzieciństwa znali się jak łyse konie, wspólnie organizowali grille, wszystkie dzieciaki brykały ze sobą w najlepsze i nikt się o nie nie martwił - żyć nie umierać, nie to co dziś, gdzie ludzie sobie nawet dzień dobry mało kiedy mówią. W każdym razie Winter miała naprawdę szczęśliwe dzieciństwo, zwłaszcza przez takiego jednego gagatka, z którym była w stanie spędzać całe dnie na zabawie w berka, robieniu innych głupot, zdzieraniu sobie kolan, przechodzeniu przez płoty, wspinaniu się na drzewa - zdecydowanie towarzystwo chłopców zawsze bardziej jej odpowiadało. Od dziewcząt też nie stroniła chociaż zabawy lalkami Barbie i sukienki księżniczek przyprawiały ją o mdłości, może dlatego, że w żadne się nie mieściła?
Od wczesnych lat dzieciństwa borykała się z byciem inną od reszty - nie była otyła, ale zdecydowanie większa niż reszta dziewczynek. Do tego dochodziły okulary, bo miała dość dużą wadę wzroku, ale zdecydowanie nadrabiała fantastycznym charakterem - wesoła, z niesamowitym poczuciem humoru i brakiem wyczucia chwili, w której powinno się śmiać, spontaniczna, zawsze skora do robienia głupot a dopiero później myślenia o konsekwencjach. To typ dziewczyny, z którą było można kraść konie i nie puściłaby pary z ust jeśli przyszłoby zeznawać na policji na temat swojego wspólnika. Nie mogła mieć lepszego życia, naprawdę! Mimo tego iż odstawała wyglądem od swoich rówieśniczek nigdy nie miała problemów z byciem akceptowaną i nie czuła się w żaden sposób gorsza aż do momentu...
Feralnego dnia na kilka tygodni przed balem z okazji zakończenia roku ostatniej klasy (w której oczywiście wtedy nie była) - liścik, który dostała tamtego dnia zmienił wszystko. A może pokazał jak faktycznie była postrzegana? Nigdy nie zapomni śmiechu koleżanek, w których towarzystwie otworzyła kartkę papieru, którą przez kolegów podesłał jej Theo, jej najlepszy przyjaciel, w którym od dawna się podkochiwała i nie miała odwagi mu tego powiedzieć w obawie, że gdyby nie czuł tego samego to straciłaby kawałek swojej duszy. Wiecie, że przyjaciel to jedna dusza zamieszkująca dwa ciała? No właśnie... I tak też czuła Winnie. Po tamtym dniu nic już nie było takie samo. Zaczęła mieć kompleksy, przestała chodzić w bikini na plażę, unikała jedzenia na stołówce a już zwłaszcza... Unikała kontaktu z Theo bo zwyczajnie ją skrzywdził. Nie miała świadomości, że to podły żart jego kupli. W każdym razie jej stosunek do chłopaka zmienił się o 180 stopni. Jak jedno zdarzenie potrafi zmienić człowieka.. Niesamowite.
Winnie wyjechała na studia do swojej cioci do Sydney pozostawiając bolesną przeszłość za sobą. Kierunek jaki sobie obrała był zgodny z jej zainteresowaniami, tudzież sztuka - ukochała sobie malarstwo oraz rzeźbiarstwo ale uznała, że z tego za bardzo nie da się żyć i dobrała sobie wzornictwo przemysłowe i architekturę wnętrz. Przez cały okres studiów nie wracała do domu nawet na święta, strasznie tego pożałowała kiedy umarła jej mama. Nagle, bez ostrzeżenia. Zator tętnicy płucnej. Ojciec sprzedał ich rodzinny dom, kupił mieszkanie bo nie mógł znieść pustki, na ten moment rezyduje w jednym z domów spokojnej starości, ma się dobrze i to jego wola a nie Winnie. W każdym razie, krótko po pogrzebie matki wyjechała, tym razem do Brisbane gdzie zaczęła prowadzić własną działalność i projektowała ludziom wnętrza. Od czasów liceum zmieniła się niesamowicie - dobra dieta, siłownia i nikt by nie powiedział, że kiedyś była "przy kości". Po kilku miesiącach w Brisbane niespodziewanie zakochała się w swoim kliencie, a on w niej i koniec końców wylądowali na ślubnym kobiercu. Zdawać by się mogło, że w będzie szczęśliwa... Nic bardziej mylnego, sielanka nie trwała długo. Mężczyzna okazał się być bardzo toksycznym człowiekiem i nie wahał się nawet przed tym by ją uderzyć. Nie raz i nie dwa chodziła z siniakami na twarzy, ukrywając je pod makijażem. Nie czuła się bezpieczna we własnym domu a miłość, którą go darzyła wyparowała po trzech latach od wzięcia ślubu i usilnych prób zmienienia tego człowieka na lepsze. Próbowali założyć rodzinę ale Winnie nie mogła zajść w ciążę i z tej perspektywy bardzo się cieszy, że im nie wyszło. Nie chciałaby żeby ten tyran wychowywał ich dziecko na swoje podobieństwo. Dla własnego bezpieczeństwa zaczęła chodzić na lekcje kickboxingu, kompletnie nie łącząc faktów, że Theo również takowe pobierał za czasów nastoletnich, wyparła to z pamięci. W każdym razie kobieta próbowała się rozwieść przez klika lat, ale mąż skutecznie jej to utrudniał, był majętnym człowiekiem i sztab prawników mu w tym pomagał. Około rok temu udało jej się trafić na świetną prawniczkę, tak zwaną "żyletę" i dzięki jej pomocy udało jej się wreszcie uzyskać to co chciała, Mogła znów wrócić do starego nazwiska i czuć się wolna, choć mieszkanie w tym samym mieście co mąż nie było proste, bo ciągle na siebie wpadali. Okazja do ucieczki trafiła się niedawno, w zasadzie bardzo niedawno... Zmarł wujek Felix, brat jej matki i trzeba było ojcu pomóc w organizacji pogrzebu, bo staruszek sam sobie nie dawał rady. Niewiele myśląc Winnie spakowała kilka walizek, zaciągnęła na przyczepkę swój motor i wróciła "do domu" - to znaczy do domu jako do miasta, bo w sumie nadal nie przebolała faktu, że ojciec sprzedał ich dom i kupił mieszkanie, w którym teraz się zatrzyma. Czy zostanie w Lorne Bay na dłużej? To się okaże, zobaczymy co przyniesie dzień.

Klika ciekawostek
- Bardzo dba o to co je, w Brisbane miała catering dietetyczny, ale do Lorne Bay nie docierają.
- Uwielbia swoje dwa kółka, skórzaną kurtkę i kask, choć czasami jest skrajnie nieodpowiedzialna i pozwala sobie na jazdę bez kasku by poczuć wiatr we włosach. W żadnym innym momencie nie czuje się tak bardzo wolna jak na motorze.
- Nie znosi zapachu dymu papierosowego.
- Kawa to jej paliwo, bez niej ciężko zacząć dzień.
- Ma dość mroczne poczucie humoru, śmieje się też zazwyczaj w najmniej odpowiednich momentach, w takich, które nie śmieszą innych.
- Śmiesznie się śmieje... Czasem chrumka jak świnka i robi takie "kwik" - brakuje tylko oink oink i byłby komplet
- Przestała być tak bardzo spontaniczna jak za czasów kiedy była w liceum, teraz jest raczej ułożoną i dobrze zorganizowaną właścicielką jednoosobowej firmy.
- Czasami ma tak, że wzdryga się kiedy ktoś wykona bardziej gwałtowny ruch lub podniesie na nią głos - pozostałość po życiu w małym piekle, z którego ciężko było je się wyrwać. Czasami się zastanawia czy nie potrzebuje psychoterapii.
- Kocha koty, marzy by mieć persa albo łysego Sfinksa.
- Ma słabość do męskiego zarostu, uważa to za cholernie seksowne i daje +10 do męskości.
- Słoń jej na ucho nadepnął, to znaczy... Koszmarnie śpiewa, a kocha to robić! Wyje pod prysznicem, trzymając w ręku butelkę szamponu a ze sceny na karaoke ciężko ją ściągnąć.
- Ser.... kocha ser, najlepiej taki ciągnący na pizzy, ale każdy inny też się nada, jakby mogła to chętnie by pływała w wannie takiego pysznego, ciągnącego się, cieplutkiego sera. Seeer.... I czekolada, ale nie połączone, tylko osobno.
Winter "Winnie" Robertson
18.03.1987
Lorne bay
Architektka wnętrz
Wedle zlecenia
Opal Moonlane
Rozwiedziona, heteroseksualna
Środek transportu
Posiada motor - Yamaha r1 i to głównie nim się porusza. Jest też właścicielką srebrnego Forda Falcon z 2016 roku.

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
Jej praca jest ruchoma - to znaczy gdzie zabierze komputer tam może pracować, a że bardzo lubi kiedy w koło coś się dzieje to najczęściej można ją spotkać w okolicznych kawiarniach i cukierniach. Jest też stałą bywalczynią siłowni/sali gdzie może wyżyć się na ringu. Jako typowa kobieta jest również częstym gościem w sklepach z ubraniami, jednak to typ domatorki i jeśli nie musi woli siedzieć w przyjemnym, klimatyzowanym pomieszczeniu.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Paul Robertson - ojciec, jedyny członek jej rodziny.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Nie
Winter Robertson
Sara Sampaio
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
Zablokowany