lorne bay — lorne bay
32 yo — 333 cm
Awatar użytkownika
about
It sort of feels like I'm runnin' out of time. I haven't found all I was hopin' to find; And you're startin' to bore me, baby. Why'd you only call me when you're high?
Od zawsze potrafiła pięknie kłamać.
Jeśli tylko chciała, miała w sobie akurat dość niewinności, by dorośli chcieli jej wierzyć. A ona od zawsze lubiła ten niepewny balans. Ostrożnie stawiała stopy na granicy prawdy. Unikając gorzkich konsekwencji prawd, które okazywały się zbyt trudne do przełknięcia. Pilnując się byleby tylko nie spaść z tej krawędzi w nicość.

Dorastała w zwyczajnej rodzinie. Akurat takiej, która mogłaby ukształtować kolejnego przykładnego członka społeczeństwa. Może nawet lekarza ratującego ludzkie życia w tym szpitalu w Cairns, w którym prześwietlano jej złamaną w wieku trzynastu lat rękę. Albo nauczycielkę, kształtującą kolejne pokolenia w lokalnej szkole, tej samej, którą skończyło każde z jej rodzeństwa. Od losu trafiło jej się akurat dość, by pewnego dnia mogła pozwolić sobie na dobre życie.
Na takie, w którym pojawiłoby się przynajmniej kilkadziesiąt paczek Pampersów, dwupiętrowy dom w pobliżu plaży i pies o biszkoptowej sierści pozostawiający ślady swojej obecności na wszystkich białych meblach.
Akurat na takie, na które mogli pozwolić sobie jej rodzice.
I może potrafiłaby się tym zadowolić. Gdyby tylko parę rzeczy potoczyło się nieco inaczej.
A może zawsze miała to w sobie. Ten głód, głęboko piętrzący się pod skórą. Pochłaniający ją od środka. Popychający do desperackich czynów. I nic by tego nie zmieniło. Jedynie ostatecznie wykazałaby się jeszcze większą desperacją.

Los środowego dziecka od zawsze wydawał się jej brzemieniem. Nigdy nie okazywała się dość dobra, by przewyższyć te starsze. I nigdy nie dość słodka, nieporadna i niesamodzielna, by zasłużyć na taryfę ulgową tego młodszego. Czuła, że nie wpasowuje się w ich życia. Większość dzieciństwa izolując się w ciszy za książkami, próbując nadać sens swojemu życiu poprzez opowieści należące do innych. Być może ludziom przytrafiały się gorsze rzeczy, ale w jej wypadku ten ciężar roli tego niezauważanego dziecka z nawiązką przytłaczał jej kruche jedenastoletnie ramiona. Do tego stopnie, by bez większego zastanowienia chwycić się pierwszej okazji wybicia się ponad resztę rodzeństwa.
Stypendium w prestiżowej prywatnej szkole, miało otwierać drzwi do jeszcze bardziej renomowanych szkół wyższych. Nauczyciele przekonywali, że to wielka szansa. A ona miała akurat dość punktów, by się zakwalifikować.

Otoczyła się dzieciakami, które nie potrafiły docenić żadnej z tych okazji, o których opowiadali nauczyciele z jej publicznej szkoły. I najprawdopodobniej żadne z nich nie zasługiwało na tą wielką szansę, którą dostawały.
Nie znosiła tych pretensjonalnych rozpieszczonych dzieci. Choć od razu zapragnęła stać się jedną z nich. Bo wciąż pozostawała tym samym zagubionym dzieckiem, próbującym odnaleźć sens w historii nie należącej do niej samej.
Jak oni dostać od życia więcej niż potrafiłaby kiedykolwiek wykorzystać. Uniknąć przeciętności i nudnej monotonni codzienności na przedmieściach. Zrezygnować z roli grzecznej dziewczynki, którą jak dotąd jej wpajano. I w końcu porzucić strach przed przekroczeniem wyuczonych granic. Jak oni stać się kimś kogo one nie obowiązywały. Należeć do tego jednego procenta akumulującego nierozsądne ilości kapitału. Choć nigdy nie chodziło jej o głupie błyskotki czy sygnowane odpowiednimi logami starannie wykrojone fragmenty szlachetnych materiałów. Nawet jeśli szybko polubiła te śliskie jedwabie, miękkie kaszmiry i otulającą mgiełką kosztownych perfum. To stanowiło jedynie powierzchowność jej pragnień. W świecie, w który wkroczyła pieniądze zapewniały o wiele więcej. Poczucie bezpieczeństwa, nietykalności.
I robiła wszystko by udowodnić to, że potrafiła być jedną z nich. Nadal robi to wszystko.

Bo wciąż czuje się tak samo jak wtedy, za pierwszym razem, w nieco za dużym mundurku: ten wykwit rumieńca na policzkach, ostrzał rówieśniczych spojrzeń, echo pogardliwych uśmiechów i szeptów. Strach i wstyd nie mijają. Ale nauczyła się zawstydzać innych. I nawet jeśli czasem boli, potrafi sprawić, żeby ich bolało bardziej.
Choć zrobiła wszystko by zasłużyć na miejsce, w którym się znalazła. Odhaczyła wszystkie punkty. Skończyła jedną z tych renomowanych uczelni, którą jej obiecywano. Zaręczyła się z jednym z tych mężczyzn, którzy jeszcze nim przyszli na świat, dysponowali już funduszem powierniczym. I z zimną krwią, bez potknięcia rozpoczęła karierę, jeszcze w trakcie studiów udzielając się przy organizowaniu sztabów i kampanii wyborczych.
Tak wciąż przeraża ją to jak wiele może zdradzić to, że tak na prawdę wciąż jedynie nieporadnie jak dziecko bawi się wcielając się w kogoś kim nie potrafi się stać.
Jak łatwo mogłaby stracić kontrolę. Jak prosto byłoby przypomnieć jej, że nie pasuje tam, gdzie dotarła. Że nie jest wystarczająca. Że naiwnie wciąż łudzi się, szukając komfortu w cudzej opowieści.


Let me pull myself out of these waters. But they heap themselves on me; I am turned; I am tumbled; I am stretched, among these long lights, these long waves, these endless paths, with people pursuing, pursuing

Vivien Graysmark
12.07.1990
lorne bay
PR Specialist
obecnie freelance
opal moonlane
zaręczona, panseksualna
Środek transportu
Przede wszystkim samochód. Od pewnego wypadku w liceum unika łódek, choć na większych jachtach czuje się (względnie) bezpiecznie

Związek ze społecznością Aborygenów
-

Najczęściej spotkasz mnie w:
Dopiero niedawno wróciła do rodzinnego Lorne Bay, przez co wciąż jeszcze nie znudziły jej się codzienne spacery po jego bardziej malowniczych częściach. Rano jeśli nie biega po plaży, to stara się odwiedzać siłownię, choć zdarza się jej zbłądzić na śniadanie do pobliskiej restauracji. Poza tym czasem pracuje z laptopem w kawiarniach. I trochę zbyt często dni kończy w okolicznych barach.

Kogo powiadomić w razie wypadku postaci?
Krewnych lub narzeczonego.

Czy wyrażasz zgodę na ingerencję MG?
Tak.
Vivien Graysmark
Marine Vacth
powitalny kokos
nick
lorne bay — lorne bay
100 yo — 100 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky
And as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
witamy w lorne bay
Cieszymy się, że jesteś z nami! Możesz już teraz rozpocząć swoją przygodę na forum. Przypominamy, że wszelka niezbędna wiedza o życiu w niezwykłej Australii znajduje się w przewodnikach, przy czym wiadomości podstawowe odnajdziesz we wprowadzeniu. Zajrzyj także do działu miasteczko, by poznać Lorne Bay jeszcze lepiej. Uważaj na węże, meduzy i krokodyle i baw się dobrze!
twórcza foka
lorne bay
brak multikont
ODPOWIEDZ