dziedziczka sieci hoteli — jeszcze nigdzie
20 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
Jankeska lecząca złamane serce, od trzech miesięcy w Lorne Bay, dziedziczka hotelarskiej fortuny. Przyjechała na wakacje i ma zamiar zostać na dłużej.
ZADANIE DIALOGOWE 1.5

hector silva

Od pewnego czasu nienawidziła Walentynek. Podejrzewała, że żadna dziewczyna czy chłopak ze złamanym sercem, nie cieszy się na widok wszędobylskich serduszek, milionów róż, tulipanów i innych kwiatów, które i tak skończą na śmietniku, prędzej czy później, drażniły ją zakochane pary, wyłażące na ulicę, jakby cały rok się ukrywali i nie mogli swojej nieprzemijającej miłości okazywać w ciągu całych dwunastu miesięcy. Irytowało ją to bardzo mocno, a nie powinno, bo przecież to, co było między nią a Seanem, kwalifikowało się jako wakacyjny romans. Nikt nikomu nic nie obiecywał, to ona sobie za dużo wyobrażała, a potem płakała nocami, ale teraz bolało już mniej. Nigdy nie lubiła też randek w ciemno, a na tę tutaj skusiła się, bo wspomniał o niej Perry. Nie nastawiała się na nic, po prostu nie chciała sama siedzieć w domu, a skoro jedna z kawiarni wpadła na pomysł realizacji Dnia Zakochanych, bez wahania się tam zapisała. Przynajmniej spędzi czas w jakiś sensowny sposób, ale jak trafi na wyjątkowo nudnego gościa albo typa z rażącą brodawką na nosie, zmyje się tylnym wyjściem. Postawiła żółtą sukienkę, tym razem bez różu, żeby się nie gryzło i zjawiła się w kawiarni. Nie spodziewała się, że będzie taki odzew, bo wszystkie stoliki były zajęte przez pary, prawdziwe czy w ciemno, ale zawsze. Podążyła za kelnerką do miejsca jej wyznaczonemu i okazało się, że ktoś już tam siedział, mianowicie jej dopasowany partner. Nie miał brodawek na nosie, wyglądał przyzwoicie, wręcz interesująco i właściwie nie mogła się do niczego przyczepić, poza wiekiem. Lubiła o wiele starszych mężczyzn, a ten wyglądał na starszego zaledwie o kilka lat, no ale skoro już tu przyszła, nie zostawi go samego wśród tylu par, robiąc mu wstyd. Nic jej nie zrobił, nie ma powodu, do robienia mu krzywdy. Zajęła miejsce naprzeciw niego, powiesiła torebkę na oparciu krzesła i skierowała wzrok na chłopaka, uśmiechając się delikatnie.
- Dobrze, że to randka w ciemno, nie chcę wyjść na chama, ale w normalnych okolicznościach nic by z tego nie było - palnęła na wstępie i dopiero po chwili zorientowała się, co powiedziała i właśnie wyszła na chamską. - To znaczy nie chodzi o ciebie, po prostu nie umawiam się na randki w ciemno, wolę najpierw kogoś lepiej poznać - zrehabilitowała się, a przynajmniej próbowała to zrobić. - Jestem Dominique - dodała, przedstawiając się. Czuła, że spaliła na wstępie, ale czasem miała niewyparzony język i gadała, zanim cokolwiek pomyślała. Miała nadzieję, że jeszcze uda się ocalić to spotkanie, bo w sumie była go ciekawa.
powitalny kokos
dominique