who are you to judge me?
: 16 sie 2021, 14:24
Dziś czekało go kolejne wyjście z Carlie, co jak w przypadku każdego poprzedniego budziło w nim równie wielką ekscytację. Po niej łatwo dało się zorientować, że w jego życiu działo się coś pozytywnego, bo Alberta nawet na chwilę nie opuszczał dobry humor, a energia niemal go rozpierała. Zauważył to jego współlokator, tak samo jak jego współpracownicy, a nawet pani z osiedlowego sklepiku, którą odwiedzał niemal codziennie. Faulkner miała na niego wyjątkowo dobry wpływ, z czego sama pewnie zupełnie nie zdawała sobie sprawy, co, jak już zostało ustalone, miało swoje plusy i minusy. A wracając do planów na dziś, nie były w żaden sposób konkretne. Raynott miał po prostu pokazać jej kilka ciekawszych miejsc w miasteczku, które znane są mieszkańcom, a w przewodnikach nie są wspomniane nawet słowem. Wychowując się tutaj miał okazję poznać sporo takich miejscówek, które dla niego miały znacznie więcej uroku od atrakcji turystycznych, może właśnie dlatego, że nie były oblegane przez przyjezdnych. I chociaż chciał, żeby takie pozostały, jednej osobie z zewnątrz mógł je pokazać, a była nią właśnie Carlie. Umówili się, że po pracy po nią przyjdzie i z motelu razem ruszą na obchód okolicy, dlatego tuż po skończeniu swojej zmiany Albert doprowadził się do porządku na tyle, na ile mógł w salonie, a później udał się pod budynek, w którym mieszkała Faulkner. Ostatnio bywał tu coraz częściej, dzięki czemu już na pamięć znał drogę do jej pokoju, którego drzwi, ku jego zaskoczeniu, były otwarte. Zbliżając się do nich słyszał jak z kimś rozmawiała. Udało mu się także wyłapać co mówiła i był tym zaskoczony. Żadna z wspomnianych przez nią rzeczy nie miała dla niego sensu i chociaż wiedział, że nie powinien podsłuchiwać, słysząc to wszystko nie potrafił powstrzymać się przed wysłuchaniem tej rozmowy do końca. Tłumaczył to sobie tym, że po prostu nie chciał jej przeszkadzać, ale chyba sam w to nie wierzył, bo nie czuł się dobrze z tym, co robił. Mimo to wystał do końca, a gdy usłyszał, że zakończyła rozmowę, wychylił się zza rogu i zastukał w otwarte drzwi, żeby ostrzec ją o swoim nadejściu. - Jak powinienem interpretować te otwarte na oścież drzwi? Wietrzysz pokój? Rzucasz komuś wyzwanie? A może liczysz, że zachęcisz w ten sposób jakiegoś przystojniaka, żeby do ciebie zajrzał? Bo jeśli tak, to zadziałało - poruszył zaczepnie brwiami i uśmiechnął się, żeby podkreślić, że oczywiście chodziło mu o niego samego kiedy wspominał o jakimś przystojniaku. A chociaż żartował i zachowywał się dokładnie tak, jak zawsze, nie potrafił zapomnieć o tym, co przed chwilą usłyszał i o czym nie wiedział co powinien myśleć.
Carlie Faulkner
Carlie Faulkner