listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
20.



Hasło: zróbmy coś nieodpowiedzialnego.
Status: w trakcie.

Otisowi naprawdę nie trzeba było powtarzać dwa razy, żeby zacząć działać. Właściwie do tego typu akcji zawsze był zwarty i gotowy. Wystarczyło jedna wiadomość od starszej siostry, a on pół godziny później stał pod jej drzwiami. I chyba żadne z nich nie dbało o fakt, że było już grubo po północy. To znaczy, ona na pewno się tym nie przejmował. W końcu to Otis, co nie? Nie był zbyt mądry, a i rozsądku miał w sobie nie za wiele. Okej, może Autumn nie spodziewała się, że tak szybko zareaguje na jej esemesa, ale nie można był odwlekać tego aż nastanie świt. O nie, wtedy jego plan na pewno by nie wypalił.
- Mam w plecaku gin, ale nigdzie nie mogłem dostać toniku - oznajmił, kiedy szli pomostem wzdłuż portu. - Mam nadzieję, że jesteś gotowa na przygodę życia? - zapytał i można rzec, że zaczynało się całkiem niewinnie. No bo co szalonego było w picuu alkoholu w porcie? Zupełnie nic. Ale niech nikogo to nie zmyli, to nie była jedyna atrakcja tego wieczoru.
Zbiegli kamiennymi schodkami w miejsce, gdzie cumowane były mniejsze łódki. Większość z nich nie była w żaden sposób zabezpieczona i i trzymała się jedynie na linach, które z kolei uwiązane zostały do polerek. Zawinięcie jednej z nich wyglądało na bułkę z masłem. Serio. Wystarczyło je odhaczyć i tyle. Nawet dziecko by sobie z tym poradziło.
- Wskakuj - wskazał ręką na drewnianą łódkę, taką z wiosłami i bez żadnego napędu. - Potrzebujesz jakiegoś specjalnego zaproszenia? No wskakuj. Chciałaś być nieodpowiedzialną dziewczynką, to brat zafunduje ci ekstra przejażdżkę. W najgorszym wypadku złapie nas straż wodna. Albo powpadamy po pijaku do wody i się potopimy. Będzie fajnie - zagwarantował Otis, mimo że żadna z tych ewentualności nie brzmiała nazbyt optymistycznie. Ale hej, czy nie tego potrzebowała Autumn? Czy nie chciała oderwać się od rzeczywistości i popłynąć? No to popłynął i to w dosłownym znaczeniu tego słowa. Hen daleko, w kierunku wschodzącego słońca, a raczej księżycowej łuny. Takie rarytasy tylko z młodszym bratem. A skoro już go wyciągnęła z domu, nawet nie chciał słyszeć o jakichś głupich wymówkach. Nie po to wygrzebywał się wyrka, żeby teraz rezygnować ze swojego jakże genialnego planu.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
[13]

Możliwe, że w pierwszej chwili faktycznie była zaskoczona jego szybką reakcją – bardziej na zasadzie, że nie spodziewała się, iż Otis będzie wolny i gotowy do działania. Ale nie zawahała się, gdy powiedział, iż będzie u niej za pół godziny – chyba w swoim dwudziesto-prawie-dziewięcioletnim życiu zdążyła już przywyknąć do tego, że Otis nie był gołosłowny. Zwłaszcza na hasło „zróbmy coś nieodpowiedzialnego”. Nie zamierzała następnego dnia iść do pracy, więc postanowiła pozwolić Otisowi na wszelkiego rodzaju wybryki, jakie tylko mogłyby przyjść mu do głowy – choć pewnie tego jeszcze pożałuje. Jedyne, co zdążyła na szybko zgarnąć do plecaka to wielka paczka bekonowych chrupek oraz butelkę wina. Trochę pożałowała, że zupełnie niczego innego nie miała w swoim domowym barku, ale stwierdziła, że lepszy rydz niż nic i najwyżej będą mieszali alkohole.
Mam w plecaku wino i chrupki – odpowiedziała w taki sam sposób jak Otis i wyszczerzyła się do niego promiennie. – Obejdzie się bez toniku – stwierdziła, wzruszając ramionami. – Przygodę życia? Czy ty wiesz z kim rozmawiasz? Ciężko będzie przebić niektóre moje wspomnienia – dodała z rozbawieniem i nie żeby go tutaj wyzywała, ale… no trochę chyba rzucała mu wyzwanie, okej.
Kiedy zbiegała kamiennymi schodkami przypomniało jej się, jak wielokrotnie w swoim życiu nastoletnim zbiegała tą samą drogę, by razem z Dale’m wykraść czyjąś łódź albo schować się w bakach przed policją. Miała nadzieję, że tym razem nie będzie powtórki z rozrywki. Zatrzymała się jednak, gdy Otis tak beztrosko wskoczył do jednej z przycumowanych łodzi. Zawahała się, bo mimo wszystko czy nie odznaczała się teraz hipokryzją? Jeszcze niedawno skrzyczała Cal za to, że ta znalazła się w nieodpowiednim miejscu i czasie i wylądowała w areszcie. A przecież wiedziała, że Calie niczego wówczas nie zmalowała. Tymczasem ona i Otis tutaj ewidentnie prosili się o kłopoty.
Niemniej, z ciężkim westchnieniem wskoczyła do łodzi, obdarzając brata wymownym spojrzeniem. Bo otóż właśnie Autumn nie pragnęła niczego innego, jak tylko oderwać się od szarej rzeczywistości. Jak właśnie nie myśleć rozsądnie i dać się ponieść. Co z tego, że za niedługo miała przekroczyć magiczną trzydziestkę i powinna być mądrzejsza? – To nie skończy się dobrze – pogderała jeszcze – ot dla zasady – ale wcisnęła ręce w kieszeni bomberki i spojrzała przeciągle na brata. – W sumie nie spodziewałam się tego po tobie – przyznała. Ale chyba to trochę głupie, że tak sobie zaskarbiała pozycję wyrodnego i najgorszego dziecka z całego rodzeństwa Goldsworthych.

Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
To nie mogło skończyć się dobrze, czym Otis w ogóle się nie przejmował, bo nie zdawał sobie sprawy, jakie mogą być konsekwencje z jego pomysłu. Obrał sobie za punkt honoru poprawienie siostrze nastroju, kiedy ta uraczyła go wieczorną wiadomością. A każdy, kto go zna wiedział, że nie chłopak nie należał do najbystrzejszych i nie miał zbyt wiele oleju w głowie. Tym bardziej powinny wiedzieć o tym jego siostry, które znały go całe życie. Najpierw coś robił, a dopiero potem myślał, a i to nie zawsze. Właśnie taki z niego chodzący półgłówek, najgłupszy w całej rodzinie Goldsworthych. Był dobry, ale inteligencją nie grzeszył. I chociaż to niby Autumn przodowała w byciu wyrodnym dzieckiem, ona przynajmniej coś w życiu osiągnęła. A on? Jeździł na rozklekotanym rowerze od drzwi i rozwoził ludziom listy na zmianę z paczkami. Ambitnie.
- Nie gadaj tyle, bo odpłynę bez ciebie - ostrzegł ją lojalnie i chwycił za linę, żeby odcumować łódkę. Cuchnęło w niej rybami, więc musiała należeć do jakiegoś rybaka, który co rano wypływał na połów na głębokie wody. Możliwe, że właśnie pozbawiali kogoś jedynej możliwości zarobku, ale w najlepszym wypadku uda im się wrócić, dobić do brzegu i oddać coś, co nie było ich własnością.
Otis odepchnął łódkę od pomostu i chwycił za wiosła, żeby odpłynąć nieco dalej, a później, choć noc była spokojna, delikatnie fale niosły ich same.
- No wiem, po mnie nikt nigdy niczego się nie spodziewa - wzruszył ramionami, bo chyba wszyscy dawno przestali oczekiwać do niego czegokolwiek. Nawet rodzice widząc, że jako dzieciak mocno średnio radził sobie w szkole, zwątpili w jego możliwości na starcie. To nie tak, że go nie kochali, kochali całą czwórkę pociech, ale mieli to do siebie, że nigdy na żadne nie naciskali. A może powinni, może wtedy każde bardziej wyszłoby na ludzi, a gdyby trochę dopilnowali jedynego syna, ten miałby szanse na jakieś stypendium i studia, na których opłacenie Goldsworthych nie było stać. - Ale fajnie jest, nie? - wyciągnął z plecaka gin, ówcześnie puszczając wiosła. - Teraz możesz mi wszystko opowiedzieć i nikt cię nie usłyszy. Nikt, poza kilkoma rybkami i tymi mewami - wskazał wolną ręką na niebo nad nimi. - Czy ptaki nie śpią nocą? - jak zwykle miał wiele głupich pytań, na które zwykle nie znał odpowiedzi, ale za to mógł pochwalić się wieloma randomowymi ciekawostkami wyczytanymi w sieci.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Najgorsze co chyba mogło się w tej chwili stać – poza zgonem obojga albo jednego z nich – to trafienie przez to wszystko na posterunek policji i natknięcie się na byłego Autumn. To byłoby chyba najgorsze ziszczenie dnia dzisiejszego, ale Autumn miała szczerą nadzieję, że do tego nie dojdzie. Wahała się tylko chwilę, bo jednak sama powiedziała, iż chce zrobić coś nieodpowiedzialnego, prawda? I nie zamierzała się teraz bynajmniej z niczego wycofywać. No i potrzebowała tego, bo… chyba po to, by głównie odreagować. Miała nadzieję, że tej nocy oboje będą mieli więcej szczęścia niż rozumu i nic złego się nie stanie. Bo bynajmniej nie zamierzała spoglądać śmierci w oczy w tak młodym wieku.
Check pierwszy z listy rzeczy wysoce nieodpowiedzialnych – kradzież łodzi rybackiej. Już oczyma wyobraźni widziała, jak oboje tłumaczą się przed policjantem, że tylko tą łódkę pożyczyli. jednakże zastosowała się do jego sugestii i przestała gadać, i wskoczyła do łódki. Mimo wszystko zakładała, że wrócą na sto procent i oddadzą pożyczoną rzecz. Ewentualnie ktoś ich złapie, ale wtedy też przynajmniej zguba powróci do pierwotnego właściciela. Usiadła na ławeczce, wyprostowując nogi i zaczęła rozglądać się za drugą parą wioseł, ale takowych nie znalazła. – Możesz mi jedno dać, pomogę ci. – W końcu akurat sił jej nie brakowało, ale wątpiła, by Otis faktycznie się na to zgodził. Niemniej, miała przebłysk bycia dobrą siostrą, niech to doceni. W sumie chyba niepotrzebnie, bo Otis doskonale dał sobie radę, a już po chwili ich łódka dryfowała po tafli wody bez niczyjej pomocy. Autumn wcisnęła tylko ręce do kieszeni bomberki, wsłuchując się w ciszę nocy.
Może faktycznie, gdyby ich rodzice byli nieco bardziej surowi… wiele rzeczy w życiach ich pociech po prostu by się nie wydarzyło. Ale z drugiej strony, przecież każde z nich ostatecznie musiało popełnić swoje własne błędy, by wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski. Tylko Calie w dzieciństwie zawsze wydawała się Autumn najbardziej wzorcowym dzieckiem, jakiego pragnęli państwo Goldsworthy. – Fajnie – przyznała z ciężkim westchnieniem, wypełniającym całą klatkę piersiową. – Prawda – przyznała powoli i niechętnie. Niemniej, trochę o to jej też chodziło. A czy mogli wybrać sobie lepsze miejsce do spowiedzi i zwierzeń niż miejsce, w którym każde słowa tonęło po wypowiedzeniu go na głos w eterze? No właśnie. – Sowy raczej nie śpią – zauważyła po chwili milczenia i parsknęła śmiechem. – Ale czy mewy? Tego nie wiem. Na pewno nie wszystkie ptaki śpią nocą – stwierdziła ze wzruszeniem ramion, chwilę poświęcając na tą rozkminę. Sięgnęła do plecaka po chrupki i rozerwała paczkę, by oboje mieli do niej dostęp.
¬– Najpierw się napijmy – zaproponowała z uśmiechem. – A tak przy okazji… Calie u mnie kilka razy ostatnio nocowała… – zaczęła łagodnie, bo jednak temat siostry wciąż niejednokrotnie zaciskał jej słupeł na żołądku. Nie wiedziała czy Otis słyszał o wylądowaniu przez Cal na dołku i o tym, że Autumn ją wyciągnęła, ale… miała nadzieję, że był tego świadomy. Koniec końców Autumn obiecała, że nie powie o niczym rodzicom, ale Otis to trochę inna sprawa. Tak czy inaczej, wspomniała o Cal mimochodem, bo pomyślała, że O. się ucieszy, iż siostry w końcu dogadują się bez żadnego warczenia.
Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Gdyby jakimś cudem natknęli się teraz na byłego faceta Autumn, którego Otis zapewne miał niemiłą okazję poznać, istniało duże prawdopodobieństwo, że obiłby gościowi mordę. Tak dla zasady. Pewnie od zawsze nie lubił chłopaka swojej starszej siostry, tak jak nie lubił żadnego z lubych pozostałych sióstr. Właśnie tak dla zasady i na wszelki wypadek, jakby ci mieli w przyszłości złamać im serca. Był przygotowany na takie ewentualności, jak na brata przystało. I nawet jeśli typ był ze złota, nosiłby którąś z nich na rękach i obsypywał kwiatkami, on i tak patrzyłby na niego spode łba. Zapobiegawczo.
Uśmiechnął się szeroko, trochę jak skończony kretyn, kiedy Autumn przyznała mu rację. Było fajnie. Z dala od miejskiego zgiełku, ludzi i problemów. Bo Otis też miał swoje, jak każdy zresztą. Mniejsze, większe i te ciągnące się od lat. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo potrzebował głupiego pływania skradzioną łódką w towarzystwie siostry, choć najchętniej to zafundowałby taką atrakcję wszystkim trzem i po prostu spędził z nimi czas.
- Marni z nas ornitolodzy - stwierdził, bo teraz już sam nie był pewien czy to, co nad nimi latało było mewami. Nie znał się na ptakach, z ledwością rozpoznawał kanarka, a co dopiero jakieś inne gatunki ptactwa. Ogólnie Otis znał się na bardzo niewielu rzeczach. Miał świetną orientację w terenie, tego akurat nie można mu ująć. A to przez codzienne pedałowanie rowerem między wąskimi uliczkami Lorne Bay. W innym mieście raczej nie dawałby sobie tak dobrze rady, bo rzadko gdziekolwiek bywał, a jego wycieczki krajoznawcze ograniczały się co najwyżej do Cairns.
Skinął głową na propozycję i po tym, jak otworzył obie butelki - jedną z winem, a drugą z ginem - dał siostrze wybór, grzecznie czekając na swoją kolej.
- Calie u ciebie nocowała? - powtórzył po niej, jakby nocowanie u własnej siostry było czymś nieprawdopodobnym i srogo karalnym. - Dlaczego? - zapytał, bo nie, najmłodsza z nich nie wspomniała mu o swoich problemach z prawem. I nie można się jej dziwić, to nie było coś, czym człowiek chwalił się ochoczo i rozpowiadał wszystkim dookoła. Ale Otis nie był wszystkim. Był jej bratem i dotychczas myślał, że Calie mogła powiedzieć mu dosłownie o wszystkim. Zwłaszcza, że mieszkali razem od dłuższego czasu i mogło się zdawać, że to z nim była najbliżej. Nic bardziej mylnego. - Znowu wpakowała się w jakieś szambo? - uniósł wysoko brwi, jakby kłopoty młodszej siostry stały się dziwną tradycją Goldsworthych.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Oh, zdecydowanie Otis miał okazję go poznać. W końcu nastoletni Dale był ucieleśnieniem szatana według całej rodziców Autumn. Do tej pory dziewczyna pamiętała jak im ulżyło, gdy ten związek z hukiem się rozpadł. Dobrze, że nie wiedzieli wszystkiego, bo prawdopodobnie dostaliby zawału i Autumn już do końca życia obwiniałaby się o wywołanie niepożądanej akcji serca. W każdym razie… teraz to właśnie widok Dale’a na posterunku policji przyprawiał Autumn o mały zawał serca. Aczkolwiek to całkiem urocze, że Otis bez względu na wszystko byłby chętny na obicie mordy byłego chłopaka starszej Goldsworthy.
Parsknęła śmiechem i skinęła głową, znów przyznając mu rację. Beznadziejny ornitolodzy można by rzecz. Na szczęście żadne z nich nie musiało się na tym znać, bo wykształceni byli w całkiem innych fachach. Autumn nie czuła się pewnie w tematach, które jej nie interesowały, ale dobrze było czasem po prostu pogadać o głupotach z kimś bezkrytycznym. I Otis był do tego typu rozmów towarzystwem idealnym. Zawsze tak myślała – gdy potrzebowała luźnej rozkminy o życiu to szła do niego, gdy potrzebowała pogadać o paradoksie podróży w czasie albo paradoksie złego bliźniaka też szła do niego. Bo zazwyczaj nic z tych dyskusji nie wynikało, ale przynajmniej taka rozmowa dawała upust myślom, które zajmowały jej głowę. A Autumn szczerze nie lubiła mieć zajętej głowy. Tak jak teraz – i dlatego potrzebowała właśnie takiego wypadu i chwilowego zapomnienia, iż jest dorosłą i odpowiedzialną jednostką.
Sięgnęła po wino i upiła solidnego łyka a następnie podała butelkę bratu. Podobno nie powinno się schodzić z procentami, dlatego postanowiła rozpocząć od wina. Chyba? W każdym razie Autumn już sięgnęła po wino i potem, gdy podała butelkę bratu, spojrzała na niego przeciągle.
Tak – przyznała z wahaniem i zadarła głowę, by spojrzeć w niebo. Zastanawiała się czy krył się jakiś powód tego, że Calie nie wspomniała o tym Otisowi. Niemniej, skoro Autumn zaczęła ten temat, nie zamierzała go porzucać, wykręcając się jakąś wymówką. Nagle roześmiał się gorzko i spojrzała wprost na brata. – Chyba mamy na nią zły wpływ i zepsuliśmy jej nieskazitelną krew – oznajmiła ironicznie i potrząsnęła głową, poważniejąc. – Znalazła się w złym miejscu i złym czasie pośrodku jakiejś bójki w barze i ją zgarnęli. Wiesz ona… ona nawet nie brała w niej udziału. Po prostu była trochę pijana i zgarnęli wszystkich – powiedziała w dużym skrócie Autumn i westchnęła. ¬– Zadzwoniła po mnie. Uwierzysz? Byłam pewna, że jeśli kiedykolwiek znalazłaby się w więziennej celi to zadzwoniłaby po ciebie… Ja zadzwoniłabym po ciebie – przyznała szczerze i prychnęła pod nosem. Pewnie, że zadzwoniłaby po brata, bo on jako jedyny nie potraktowałby jej jak kompletnego winowajcę – taką miała nadzieję przynajmniej. – Udało mi się ugadać kolegę z policji i ją zabrać jeszcze tej samej nocy. Wygarnęłyśmy sobie kilka rzeczy na parkingu policyjnym – w tym mój brak zainteresowania jej osobą – i zaproponowałam, żeby przenocowała u mnie – dodała ze wzruszeniem ramion i wyciągnęła łapkę po alkohol. Znów nieco uprosiła i skróciła całą tą rozmowę z Calie, ale nie chciała go zanudzać emocjonalnym wylewem żali sióstr, które miało miejsce tamtej nocy i następnego poranka.
Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Nie potrafił poważnie rozmawiać o życiu. Zawsze uchodził za klauna, więc cenił sobie rolę poprawiacza humoru, kiedy któraś z sióstr miała gorszy dzień, miesiąc albo rok. On sam nigdy się nie skarżył. Trochę dlatego, że w dzieciństwie, kiedy ojciec wychodził do pracy, powtarzano mu, że teraz jest jedynym mężczyzną w rodzinie, a chłopaki przecież nie płaczą. Głupi stereotyp, nawet nie wiedział skąd mu się wziął, bo nawet ich tata czasem płakał, choć udawał, że wcale nie. Oni za to udawali, że tego nie widzieli. Tak mu się już ubzdurało, że chociaż najstarszy nie był, to jednak czuł się wewnętrznie odpowiedzialny za wszystkie siostry. Nie uważał je za słabe, bo były kobietami, w ogóle tak nie myślał. Wręcz przeciwnie, jego siostry miały mnóstwo siły i dobrze radziły sobie w życiu. Po prostu próbował je chronić, nawet jeśli tak naprawdę nie było przed czym.
Zdecydowanie nie powinno się schodzić z procentów, dlatego dobrze, że wystartowali od wina. Otis przechwycił od Autumn butelkę i upił z niej kilka porządnych łyków.
- Ohyda - skwitował, bo nie był fanem tego typu trunków. Ani to dobre, ani nie klepie. - Nie wiem, jak ty możesz to pić częściej niż raz na pół roku - dodał, oddając jej butelkę i poprawił się na łódce, słuchając opowieści siostry.
Z każdym jej słowem jego oczy robiły się coraz większe, aż w końcu przypominały dwudolarową, australijską monetę. Nie było mu przykro, że Calie nie zadzwoniła po niego, ale niepokoił się, że trafiła na komisariat. I to jeszcze nie ze swojej winy, a za coś, czego nie zrobiła. I jeszcze dochodził fakt, że była pijana, a ostatnio imprezowała częściej niż kiedykolwiek wcześniej.
- A ja wcale się jej nie dziwię - odezwał się, kiedy Autumn przestała mówić. - Też bym zadzwonił po ciebie - wzruszył ramionami i nie chodziło o to, że była starsza, a o to, że była... Bardziej wyrozumiałam i nie oceniała pochopnie? Bo w dużej mierze charaktery Otisa i Calie były podobne, a dokładniej łączyła ich jedna cecha - oboje reagowali zbyt impulsywnie. I o ile Calie była bardzo emocjonalna, a on obracał większość rzeczy w żart, bo tak łatwiej było chować emocje, to pierwsze reakcje zawsze wyglądały podobnie - naskakiwali na kogoś, żałując później wypowiedzianych słów. - Cal wiedziała, że wściekłbym się na nią - dodał, nieco zły na siebie, że czasem zachowuje się jak skończony dureń, nim w ogóle usłyszy całą opowieść, a nie tylko kilka wyrwanych z kontekstu zdań.
Ponownie wziął od siostry butelkę, jakby chciał zapić to, co właśnie usłyszał.
- Dlatego po ciebie zadzwoniła? Bo chciała zwrócić na siebie twoją uwagę? - nie uważał, żeby Autumn nie interesowała się życiem Calie. W pewnym sensie to najmłodsza z Goldsworthych była temu winna, bo skoro tak rzadko informowała ich o swoich niepowodzeniach, to oni nie mogli wiedzieć, że dzieje się u niej coś złego. Może powinni, ale to tak nie działa, jeśli ktoś ma przed rodzeństwem większe tajemnice. - Myślisz, że dalej nie pogodziła się z utratą dziecka? Stąd ta nagła potrzeba imprezowania? - Otis podejrzewał, że w ten sposób Calie próbuje zapomnieć o tej przykrości, a alkohol zawsze znieczulał. Chwilowo, ale jednak.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Chyba właśnie dlatego był w ich rodzeństwie uważany za zdrowy balans – za równowagę dla burzliwych i kłótliwych sióstr. Bo on przynajmniej próbował rozładować napięcie nawet głupim żartem i poprawić którejś z nich humor – a takowej umiejętności Autumn raczej nie posiadała i prędzej poczęłaby rzucać talerzami, aniżeli próbowałaby powiedzieć żart w ramach załagodzenia sytuacji. Na pewno nie jeśli chodziło o jej relację z Calie. Przynajminej tak było dotychczas, bo w ostatnim czasie trzeba jej przyznać, że naprawdę, naprawdę się starała.
Parsknęła śmiechem, ale teatralnie pokręciła głową rozczarowana jego niedocenieniem tego wytwornego trunku, jakim było wino. – Jakoś mogę. Zabawnie otępia – stwierdziła Autumn i przejęła butelkę. Fakt, zdecydowanie bardziej w barach preferowała tequillę, ale tutaj tego nie mieli, więc nie zamierzała gardzić procentami, jakie mieli pod ręką. Ważne, że mieli alkohol i byli na łódce, i mogli spędzić razem trochę czasu, a przynajmniej dla niej właśnie to w tym momencie było najistotniejsze. Podczas opowiadania tego wszystkiego, co się wydarzyło otworzyła chrupki, podając mu paczkę, żeby mógł przegryźć smak wina. Tak w ramach rekompensaty.
Trochę była jednak zaskoczona tym, że do Otisa nie dotarł choćby strzępek informacji dotyczących tej wpadki ze strony Calie. Niemniej, postanowiła zrelacjonować w miarę możliwości tylko to, co było najistotniejsze, podczas tamtego zdarzenia z Calie. – Nie mówiłbyś tak gdybym zaczęła ci matkować na tym posterunku – odezwała się z przekorą Autumn i potrząsnęła głową. – Myślisz, że ja się nie wściekłam? Gdy zobaczyłam ją w dołku razem z innymi więźniami, zastanawiałam się, który klasztor zgodzi się przyjąć dwudziestosześciolatkę i zdecydowanie nie-dziewicę pod swoje skrzydła – wymamrotała ironicznie, ponownie pociągając sporego łyka wina i częstując się chrupkami. Na samo wspomnienie się wzdrygnęła. Calie za kratkami wyglądała całkiem nie na miejscu i Autumn była wściekła, gdy ją tam zobaczyła i usłyszała jej wszelkie tłumaczenia. Przełknęła gulę goryczy tego wspomnienia i spojrzała uważnie na brata.
Sama nie wiem… – stwierdziła Autumn i wzruszyła ramionami. Przez głowę przemknęły jej te wszelkie żale i pretensje, które wtedy na parkingu wylała na nią Calie i skrzywiła się wymownie. – Chyba… chyba nie do końca. Możliwe, że liczyła na znajomości na posterunku, ale tak szczerze to wcale nie jest istotne – powiedziała z głębokim westchnieniem. – Chyba miała trochę racji – przyznała po chwili ciszy i zerknęła na brata z krzywym, gorzkim uśmiechem. – Chyba byłam trochę chujową siostrą. Może Cal właśnie tego potrzebowała, by się jej wepchnąć w życie z buciorami i zapytać jak się czuje i czy czegoś nie potrzebuje, i generalnie jej pilnować? A ja stwierdziłam, że danie jej przestrzeni i czasu na żałobę w samotności będzie lepszym rozwiązaniem. A może właśnie w jej przypadku wcale nie było – powiedziała szczerze i na moment zapatrzyła się w niebo.
Skinęła głową, przyznając mu rację. – Zdecydowanie się jeszcze nie pogodziła. Zasugerowałam terapię i o dziwo, wcale nie spotkało się to z kategoryczną odmową. Ale tak… powiedziała, że woli wlewać w siebie alkohol niż czuć zbyt dużo ¬– wyjaśniła Autumn, bo faktycznie o takiej formie znieczulenia mówiła jej siostra. – Ale… wydaje mi się, że będzie tylko lepiej. Spotkałyśmy się jeszcze kilka razy po tamtej akcji. Na jakieś totalne głupoty typu planszówki i oglądanie seriali – Autumn znów głośno parsknęła śmiechem. Trochę gorzkim i zrezygnowanym. – Czekam tylko aż znowu to wszystko runie. Ta nasza relacja. – Trochę złorzeczyła, ale zazwyczaj tak przecież była. Wyciągnęła w jego stronę rękę, upominając się o butelkę wina.
Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
- No właśnie - Otis wymierzył w siostrę butelkę wina. - O to chodzi, że matkowałaś. A ja wkurzyłbym się na dwie minuty, a potem zaczął żartować, bo dobrze wiesz, że nie umiem się sprzeczać - było w tym wiele prawdy, Autumn nie mogła zaprzeczyć. Nie lubił się kłócić i zawsze, nawet jeśli nie zawinił, pierwszy wyciągał rękę na zgodę. To była jego pięta achillesowa, byle tylko żadna z sióstr nie miała więcej pretensji. Szlachetne poświęcenie, szkoda tylko, że w żaden sposób nie sprzyjające na jego korzyść.
Oczami wyobraźni Otis widział, jak wyglądałoby odebranie przez niego najmłodszej z rodzeństwa. Najpierw powiedziałby jej, że jest niepoważna, nieodpowiedzialna i bardzo się na niej zawiódł, a potem przytulił, zabrał na pizzę i zapomniał o całej sytuacji. Typowy Otis.
- Średnio dwa razy dziennie pytam jak się czuje i co? Zawsze mówi, że dobrze. A ja nie jestem pieprzony Davidem Copperfieldem, żeby czytać jej w myślach. Nie mam takich magicznych mocy, chociaż bardzo chciałbym je mieć. Ale nie mogę zmusić jej do mówienia - już dawno przestał naciskać, z czasem zauważając, że to przynosiło zupełnie odwrotny efekt i w pewnym momencie Calie nie tylko bardziej zamknęła się w sobie, ale również zaczęła go unikać. Dlatego może faktycznie danie jej przestrzeni było najlepszą opcją, bo jak widać na przykładzie Autumn, Calie sama zaczęła zabiegać o uwagę i robić wyrzuty, że nikt się nią nie interesuje.
Pewne było, że cała czwórka rodzeństwa od dawna była dorosła i każde z osobna podejmowało bardziej lub mniej słuszne decyzje. Nie można było powstrzymywać kogoś od popełniania błędów, zatrzasnąć go w domu albo wysłać na przymusową terapię, bo trochę przesadzał ostatnio za alkoholem. Calie, zupełnie jak reszta, ogólnie nigdy nie była fanką procentów, więc nic dziwnego, że teraz patrzyli na nią niczym na alkoholiczkę.
- Dlaczego niby ma runąć? Ta wasza relacja? - dopytał, bo jakoś sobie tego nie wyobrażał. W porządku, on też nie miał tak częstego kontaktu z siostrami jak dziesięć lat temu, kiedy wszyscy pomieszkiwali jeszcze u rodziców, ale to nie zmieniało faktu, że zawsze będą rodziną i Otis nie chciałby, żeby kiedykolwiek któraś z sióstr wypięła się na pozostałe rodzeństwo tak na amen. - Czy ty trochę nie przesadzasz? Calie w końcu zrozumie swoje błędy. Przynajmniej mam taką nadzieję. Nie możemy wiecznie jej niańczyć, ona ma dwadzieścia pięć lat, Auts - przekręcił oczami i pomimo najszczerszej miłości do siostry, miał własne życie i nie mógł pozwolić sobie na pilnowanie każdego jej ruchu. Troszczył się o nią, owszem, uchyliłby jej nieba, ale musiał chodzić do pracy, utrzymywać kontakty międzyludzkie i nie mógł mieć jej na oku dwadzieścia cztery na siedem.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Uśmiechnęła się lekko, bo faktycznie Otis chyba nie potrafił się kłócić. A przynajmniej nie tak jak dziewczyny niekiedy. Ale nigdy jej to nie przeszkadzało; raczej głupio by było, gdyby miała o to do niego pretensję, że jako pierwszy wyciąga rękę na zgodę. Ona nie zawsze tak potrafiła, choć musiała przyznać sama przed sobą, że tym razem postąpiła trochę inaczej niż pewnie by się po niej można było spodziewać. Bo owszem nawrzeszczała na siostrę, ale później też ją przytuliła i zabrała do siebie. A następnego dnia po prostu zrobiła jej śniadanie, wysłuchała i… sama po raz pierwszy od bardzo dawna się przed siostrą otworzyła, opowiadając o sprawach, które niby nie były aż tak istotne, ale jednak trochę jej w ostatnim czasie ciążyły.
Zawahała się krótko na te słowa, rozumiejąc przecież co mówił do niej brat. – No, bo Calie jest inna. Prościej jej powiedzieć, że nic jej nie jest niż rzucić, że jest chujowo. Wiem! – dodała natychmiast, spoglądając na brata z miną sugerującą, że podejrzewa, co zaraz powie. Albo, że jej się tak przynajmniej wydaje, bo jej samej właśnie wokół tego argumentu zaczęły krążyć myśli. – To żadna wymówka i nie próbuję jej usprawiedliwić. Komunikacja polega na tym, żeby rozmawiać ze sobą szczerze, ale… Calie zawsze miała opory przed powiedzeniem jak naprawdę się czuje – dodała ze wzruszeniem ramion. Autumn, gdy miała jakiś problem to albo skutecznie się go pozbywała, po to, by mówić o nim później z rozgoryczeniem, głośno i wyraźnie, albo chodziła wszędzie znerwicowana lub podminowana, ostatecznie i tak omawiając ten problem z najbliższymi jej osobami. Ale czy na miejscu Calie postąpiłaby podobnie? Ciężko było jej to tak jednoznacznie stwierdzić. Na pewno starałaby się spędzać jak najwięcej czasu choć z jedną osobą, bo prawdopodobnie samotność doprowadzałaby ją do szału i natłoku niepotrzebnych myśli.
Nie wiem… – Autumn znów się zawahała i westchnęła ciężko. Czasem miała po prostu wrażenie, że Calie ma do niej o wiele rzeczy z przeszłości pretensje. Ale nie chciała tego mówić na głos, sądząc, że być może Otis ma rację i w przypływie emocji Autumn naprawdę przesadza. Poza tym naprawdę nie mylił się, co do jednego: Calie była dorosła, oni wszyscy byli i odpowiadali sami za siebie.
Westchnęła przeciągle, zakładając na moment ręce za głowę. – No dobra. Pewnie masz rację – powiedziała wreszcie i spojrzała na niego, czując, że chyba przydałaby się zmiana tematu. – To skoro już obgadaliśmy naszą siostrę, to chyba czas na nasze własne żale? – spytała, wystawiając mu język i znów po upiciu sporego łyka wina, oddała mu trunek. – Jak to się w sumie dzieje, że ciebie ani razu nie musiałam wyciągać z aresztu? – zażartowała ze zmarszczeniem brwi. W sumie… jeśli Otis wyznawał tą samą decyzję, co Autumn, że wystarczy po prostu szybko uciekać, to chociaż z niego będzie mogła być dumna.
Otis Goldsworthy
listonosz — poczta
28 yo — 193 cm
Awatar użytkownika
about
ludzie, zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie!;
rozwozi listy i paczki, sprzedaje łaszki w sieci, dużo żartuje i pyka w kosza.
Chodziło o to, że on zawsze chciał dla wszystkich dobrze, dlatego próbował załagodzić wszelkie awantury. Tylko czasem obrywał rykoszetem i zostawał wciągnięty w coś, w co wcale wciągnięty być nie chciał. I niekiedy nie wychodziło tak, jak sobie z góry założył. Dobra, nigdy nie wychodziło, bo Otis to taki życiowy nieudacznik, któremu niewiele w życiu wyszło.
- Tak ma i tego nie zmienisz - mruknął, nawiązując do ich najmłodszej siostry. - Przynajmniej nie od razu i nie siłą, Ciężko jest coś od niej wyciągnąć, ale im bardziej wierci się jej dziurę w brzuchu, tym mocniej się zapiera i wtedy w ogóle przestaje mówić. Ale, zresztą jak sama zauważyłaś, kiedy się jakoś nie naciska, to zaczyna się otwierać. Może w tym tkwi klucz do sukcesu - posłała Autumn swój firmowy, braterski uśmiech i sięgnęła do plecaka po gin. Pies srał to wino, Otis nie miał zamiaru smrodzić sobie nim mordy. Tylko, że gin wcale nie smakował lepiej. Prawda była po prostu taka, że nie był zwolennikiem żadnego alkoholu. Piwo? Spoko. Wódka? Sporadycznie, na większych, towarzyskich imprezach. I to by było na tyle. Po whisky zaczynało mu odpierdalać, po tequili miał zgagę, a po whisky mu odpierdalało. A nie, zaraz. To po ginie. Cholera. Na szczęście nie było to nic groźnego, jakieś tańce na stole czy ściąganie z siebie zbędnych części garderoby. A skoro stołu nie było, to pozostawała tylko łódź.
- Nie lubię pakować się w kłopoty - powiedział totalnie szczerze. - Jak już, to zwykle one mnie znajdują, ale ja tam nie prowadzę się z szemranym towarzystwem. Sama zobacz, znasz wszystkich moich kumpli, żaden nie szwenda się nocami po knajpach i nie wszczyna awantury, więc nie policja nie ma za co mnie zawijać. No i wychodzę na miasto dwa, no może trzy razy w miesiącu. I właściwie zawsze wiesz, gdzie jestem. Normalnie jakbyś to ty była moją mamą, a nie nasza mama nią była - zaśmiał się, ale wszystko co mówił było prawdą. Otis od dziecka zawsze się meldował, wracał do domu na czas i nie był jednym z tych aroganckich dzieciaków, które dawały sobie po pyskach, a ich ulubioną rozrywką było znęcanie się nad słabszymi. Jasne, kilkakrotnie wdał się w szarpaninę, nie raz w małą bójkę, ale zawsze w słusznej sprawie i nigdy pierwszy nie zaczynał. - Ale umówmy się, że jeśli kiedykolwiek jakimś cudem wyląduję na dołku, dam ci znać, dobra? - równie dobrze mógłby zadzwonić po rodziców, ale hej, od czegoś miało się starsze siostry, prawda?
Przerwa na kilka łyków alkoholu sprawiła, że nawet nie zorientowali się, jak daleko odpłynęli od portu i na razie nic nie wskazywało na to, żeby którekolwiek miałoby się tym przejąć. Nic się nie działo, byli w łódce, mieli wiosła, potrafili pływać. No co mogłoby się stać?
- Ale kojarzę, że ciebie ojciec odbierał z komisariatu. To byłaś ty? - nie do końca przekonany, zerknął na nią podejrzliwie;' możliwe, że jednak to była ich najstarsza siostra, której imienia nie użyję, bo kolejna zniknęła po tym, jak zdążyła napisać kartę. Pokój jej duszy.

autumn goldsworthy
towarzyska meduza
-
strażaczka wkrótce na wolnym — LORNE BAY FIRE STATION
30 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Thought I'd end up with Dale
But he wasn't a match
Wrote some songs about Luke
Now I listen and laugh
Even almost got married
And for Colton, I'm so thankful
Autumn reagowała różnie – zazwyczaj się przejmowała, więc i się wtrącała, co w niektórych przypadkach zapewne było zupełnie niepotrzebne. Ale nie potrafiła inaczej, bowiem jeśli coś złego działo się u jej rodzeństwa – a ona była tego świadoma – to spędzało jej to sen z powiek i potrafiła odłożyć swoje własne sprawy na bok, bo tak bardzo zaprzątały jej umysły sprawy rodzeństwa. Może dlatego poniekąd wyszło jak wyszło z Camdenem, którego nie potrafiła wyznaczyć jako priorytet w ostatnim czasie.
Wzruszyła ramionami. Gdyby nie jej przyjaciółka Blake, to Autumn pewnie nie postawiłaby na szczerą rozmowę z Calie i nie zaoferowała jej, że może do niej wpadać, kiedy chce, o każdej porze dnia i nocy. Zwłaszcza, że przecież jeszcze niedawno sama wysnuła dość podobny wniosek, że lepiej dać Calie spokój, a sama do nich przyjdzie. Co ich siostra chyba odebrała jako obojętność i brak zainteresowania jej osobą, a przynajmniej tak powiedziała Autumn. – Może – odpowiedziała zgodnie i wystawiła głowę do nieba, spoglądając na nie w chwilowym zawieszeniu.
Po chwili nieomal parsknęła śmiechem, gdy jej brat wyjął gin z plecaka. – Aż tak ci nie smakuje? – zaśmiała się lekko, ale w sumie w ogóle jej nie przeszkadzało, że musiała teraz to wino pić całkiem samodzielnie. Dość ochoczo je zresztą przejęła. – Nic dobrego nie wyjdzie z tego mieszania – powróżyła złowrogo i posłała mu sceptyczny uśmiech. Ale tylko się droczyła, bo przecież to, że sobie powie coś podobnego niczego nie zmieni. Obawiała się trochę reakcji Otisa po ginie – bo przecież go znała nie od wczoraj, no nie – ale z drugiej strony sama chciała jednego wyluzowanego wieczoru, więc chyba nie powinna narzekać.
Naprawdę, panie-zajebiemy-łódkę-będzie-fajnie? ¬– zakpiła z niego i przewróciła oczyma. Aczkolwiek musiała przyznać rację, że jednak nie był typem, który wpakowywał się dobrowolnie w kłopoty – w przeciwieństwie do niej kiedyś. Poza tym faktycznie było trochę prawdy w tym, co mówił. Autumn pomimo tego, że sama miała wówczas konflikt z prawem, to jednak o swoje rodzeństwo dbała i gdy byli młodsi to zawsze chciała wiedzieć, gdzie są. Meldowanie było na porządku dziennym. Teraz to inna sprawa, ale to dobrze, bo trochę by to źle o nich świadczyło, gdyby pewne nawyki im zostały z młodości. I znów szczerze się roześmiała i napiła łyka wina i przejadła chrupkami, zanim mu odpowiedziała: – Oczywiście. I obiecuję, że nie będę marudzić nawet jeśli będzie to o nieludzko wczesnej porze – oznajmiła z uśmiechem, bo faktycznie miała już nieco lepszy humor. A to jedno mogła mu obiecać, bo wychodziła z założenia, że gdyby kiedykolwiek Otis wylądował na dołku, to miałby ku temu powód.
Oddalili się znacznie od portu i z jakiegoś powodu Autumn poczuła spokój. W sumie nie miała się czego obawiać – na razie grzecznie oboje siedzieli na dupskach i nie musiała się martwić, że cokolwiek się wydarzy. Alkohol jej nawet jeszcze nie uderzał, jedynie dopiero co wywołał uśmiech na jej twarzy.
Tak – odparła ze skrzywieniem się i znów upiła trochę ze swojej butelki. – Prawdę mówiąc… byłoby więcej tych razy, ale ktoś skutecznie wtedy dbał o moją dupę – powiedziała z lekkim rozgoryczeniem i przewróciła oczyma, jak zwykle gdy mówiła o swoim byłym. – Zabawne, ale niechcący wpadłam na byłego ostatnio. Pracowaliśmy nad jedną sprawą. Służbowo – zaznaczyła od razu, co by nie było wątpliwości. Niestety, znów mi ktoś uciekł z wątku, więc muszę tak trochę ogólnikami rzucać.
Otis Goldsworthy
ODPOWIEDZ