kucharz — lorne bay beach restaurant
26 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
kilka dni temu uciekła sprzed ołtarza i nie ma pojęcia, co powinna ze sobą zrobić
  • 002.
Zupełnie sobie nie radziła i chyba nie zdawała sobie sprawy jak bardzo nie doceniała swojego narzeczonego. To on był odpowiedzialny, ambitny i skrupulatny. On pilnował, by ubrania trafiły do pralni, by rachunki były zapłacone, a w lodówce było jedzenie. To, które jadł każdy, nie to, które akurat było potrzebne Creason do eksperymentów. Była bardzo zajęta sobą i swoimi sprawami. No, może nie licząc psa, który był jej oczkiem w głowie. O niego dbała zawsze. Nie radziła sobie również w sytuacjach stresowych. Kiedy poznała Brandona, właśnie w takiej była. Szła sobie jedną z uliczek w Tinagree, kiedy zza rogu wyjrzał mężczyzna. Nie traktowała ludzi z góry, nie widziała w nich również zła. Może to było naiwne, może lekceważyła swoje bezpieczeństwo, ufając tak wszystkim bez granic, a może była po prostu… dobra? Może po prostu chciała mieć nadzieję? Tak było również w tamtej chwili, kiedy myślała, że po prostu minie mężczyznę i niedługo znajdzie się w swoich czterech ścianach. Ale mężczyzna zażądał gotówki i nie był przy tym wcale miły. Crea nie pomyślała sobie o nim źle, nie przyszło jej do głowy, że czuła od niego alkohol, po prostu zdecydowała się dać mu te pieniądze. Dlatego, że wydawał się być w potrzebie i dlatego, że zaczęła się bać. Właśnie wtedy pojawił się Brandon i pomógł jej wyjść z tej opresji. Później spotkali się drugi raz, Brandon pokazał jej kilka ciosów. Kilka, bo zachodziła obawa, że mogliby się nawzajem skrzywdzić. Niestety, Creason nie była zbyt rozgarnięta również w tej kwestii. Więc spotkali się po raz trzeci, ale tym razem skupili się wyłącznie na rozmowie. Chyba ta rozmowa dała Creason dużo, skoro zdecydowała się nieodwołalnie zakończyć swój związek. W dość zagmatwany sposób, ale jednak. To było, więc ich czwarte spotkanie. Było późno, restauracja była zamknięta, a Lindgren siedziała na blacie kuchennym, machając nogami. - Czy ty potrafisz zrozumieć, dlaczego tak głupio postąpiłam? - zapytała, kończąc tym samym swój wywód na temat swojego ślubu, ucieczki z niego i cóż… tchórzostwa, bo do tej pory nie porozmawiała ze swoim byłym narzeczonym-prawie mężem. Crea nie potrafiła. Nie wiedziała, dlaczego zdecydowała się na taki krok, a nie na rozmowę. Jak dobrze, że Brandon był psychologiem, liczyła, że w takim przypadku znajdzie jakieś wytłumaczenie albo minimalny, maleńki, maciupki plus w całej tej sytuacji.

Brandon Lloyd
powitalny kokos
martyna
psycholog od uzależnień — dom kultury
34 yo — 175 cm
Awatar użytkownika
about
Oh won't you come with me where the ocean meets the sky,
and as the clouds roll by we'll sing the song of the sea
   Związki nie były jego mocną stroną. On sam nigdy wiązać się nie chciał, ale jak na ironię, uczucie samo go znalazło, zanim zdążył się zorientować. I do tego zaszło to całkiem niespodziewanie. Brandon poznał Elijah na studiach, kiedy to pojawił się na wykładzie prowadzonym przez mężczyznę, tylko po to by jego przyjaciel miał zaliczoną obecność. Wtedy jednak nie przypuszczał, że za kilka lat przyjdzie mu się przeprowadzić z tym mężczyzną na drugą stronę świata. Nie przewidział tego i w sumie trochę żałował. Przeprowadzka do Australii nie była zła. On zawsze marzył o jakichś podróżach i odwiedzeniu ciekawych miejsc, a Australia z całą pewnością znajdowała się gdzieś na jego liście. Nie wiedział jednak, że przeprowadzi się tutaj z mężczyzną, którego darzył szczególnie ciepłymi uczuciami. Pech jednak chciał, że nic nie szło po jego myśli. Oczywiście wszystko wydawało się być przyjemne i piękne i nawet nic go jeszcze tutaj nie zabiło, niemniej jednak trochę przeszkadzała mu sytuacja z Elijah. Miało być przyjemnie i kolorowo, a wyszło tak, że praktycznie się nie widywali, bo kiedy Brandon kładł się do łóżka spać, mężczyzna rozpoczynał zajęcia online dla studentów z Nowego Jorku. Zajęcia te zabierały mu prawie całą noc, przez co musiał on odsypiać wszystko do późna, czyli do wtedy, kiedy to Brandon szykował się już do snu. Mieszkali razem, a praktycznie się nie widywali, no ale nie mieszkali tutaj zbyt długo, więc może to była kwestia oswojenia się. Miał taką nadzieję.
   Musiał sobie jakoś ułożyć swój czas w nowym miejscu. Szybko znalazł pracę, hobby i znajomych. Poznanie niektórych z nich nie należało do typowych, jak na przykład miało to miejsce z Creason, którą to wybronił przed próbą kradzieży. Sztuki walki, które uprawiał, były prawdopodobnie najlepszą inwestycją w jego życiu. Kilka razy musiał się przecież obronić, a teraz miał okazję obronić kogoś innego. Ot, taki bohaterski czyn ze strony człowieka, który niespecjalnie chciał się mieszać tam, gdzie nie musiał. Wolał też unikać konfliktów, ale w sumie nigdy dotychczas nie znalazł się w sytuacji, że musiałby komuś pomóc przed napastnikiem. No i od tego zaczęła się ich znajomość.
   – Głupio by było, jakbyś na taki krok zdecydowała się już po ślubie – odpowiedział na jej pytanie. Śluby nigdy nie były łatwe. Pary miały wiele pytań i wątpliwości. Zapewne każdy chociaż raz zastanawiał się nad tym, czy faktycznie dobrze robi wychodząc za mąż za swojego partnera. Brandon o ślubie nawet nie myślał. Nie dlatego że nie chciał, ale dlatego że nie uważał tego za coś koniecznego. – Może było to trochę drastyczne posunięcie, bo mogłaś z nim po prostu porozmawiać i przełożyć ślub, by zdecydować co dalej – zastanowił się. Nie był coachem ani też dobrym mówcą, bo jego zawód nie polegał na tym. Tutaj wolał być bardziej przyjacielem niż specjalistą z psychologii. – A jak się z tym teraz czujesz? – zapytał.
creason lindgren
powitalny kokos
Brandon
ODPOWIEDZ