instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
24.


Szczerze powiedziawszy nie przypuszczała, że Inej będzie pamiętać o swojej chęci nauki surfowania, a jej entuzjazm minie równie szybko, jak się pojawił. Presley znała już takich ze słomianym zapałem. Miała okazję poznać też takich, co rezygnowali po jednym czy dwóch podejściach, poddając się zbyt szybko. I takich, którzy w ogóle nie nadawali się do pływania na desce, ale zacięcie uważali inaczej, brnąc w nieudolne próby utrzymania się na wodzie. Ale wszystko wskazywało na to, że Marlowe była zdeterminowana, bo wcześniejszej wymianie wiadomości, pojawiła się w umówionym miejscu, zwarta i gotowa do działania.
- Najpierw załóż to - cisnęła w kierunku dziewczyny krótką pianką surferską, jedną z wielu, które znajdowały się w garderobie Prescott. Pianka nie tylko chroniła przed wychłodzeniem w wodzie, służyła także jako zabezpieczenie przed słonecznymi promieniami. - No co? Nie mam zamiaru przechodzić powtórki z rozrywki, bo ostatnio trenowałam laskę, która uparła się, że nie założy nawet koszulki z lycry, przez co spiekła się jak skwarek, a lekarz stwierdził u niej poparzenie drugiego stopnia. Poważnie! Nogi miała tak spieczone, jakby oblała się wrzątkiem - pływanie bez żadnej ochronie, w dodatku na otwartej wodzie, gdzie nie było żadnego zacienienia, nigdy dla laików nie kończyło się dobrze. Ale Pres nie miała już ani siły, ani ochoty strzępić sobie gęby, skoro jej słowa nie docierały do rozmówcy. Po prostu jak grochem o ścianę, więc miała cichą nadzieję, że Inej nie będzie zbyt opornym uczniem i nawet, jeśli nie lubiła słuchać i dostosowywać się do poleceń, te będzie wykonywać bez większych oporów.
W wodzie rządziła Prescott, nieważne czy to się komuś podobało, czy nie. Miała doświadczenie i była dobra w tym, co robiła, a mądrzejszych trzeba słuchać. Jak Marlowe będzie chciała kiedyś jej porozkazywać, to będzie musiała zabrać ją w potencjalne miejsce zbrodni do baru i tam pokazywać, jak korzystać z nalewaka, żeby powstała idealna piana na dwa palce.
- Tylko spójrz, twój tyłek wygląda w tym rewelacyjnie - podsumowała, gdy dziewczyna wciągnęła piankę na bikini. - Nie zrozum mnie źle, zawsze wygląda ekstra, ale dopiero teraz mogę przyjrzeć mu się w całej objętości - dodała ot tak, po czym wróciła do smarowania deski woskiem. Nie, nie robiła tego, żeby szybciej pływać. Wosk stosowało się na górnej powierzchni, żeby mieć lepszą przyczepność. Można powiedzieć, że działał antypoślizgowo, żeby się na tej desce nie wypierdolić.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
#27

Skoro sama zaproponowała, że chciałaby się nauczyć surfować to nie miała zamiaru teraz się z tego wycofać. To nie było w stylu Inej Marlowe. Była gotowa do tego, by spróbować swoich sił w zupełnie nowej rzeczy. Ciekawiło ją to, jak wygląda nauka czegoś takiego i czy Presley będzie ją w międzyczasie macać po tyłku, bo jeżeli tak, to na bank jej się ten sport spodoba i będzie chciała cześciej się na te zajęcia sam na sam umawiać! Takie prywatne lekcje zawsze były na propsie nie ma co!
- Aha, okej – zmarszczyła czoło biorąc od niej tą piankę. – Chyba wolałabym się zjarać niż to na siebie zakładać – przyznała, ale była o dziwo grzeczną uczennicą i spróbowała jakoś piankę na siebie wcisnąć. Trochę czuła się w tym dziwnie, ale czego się nie robi ze względów bezpieczeństwa? Inej serio, by zapytała, bo w jej normalnej pracy to bezpieczeństwo schodziło na bardzo odległy plan. Mogła zginąć w każdym momencie i była na to gotowa, chociaż starała się nie oberwać kulką w głowę. Szkoda, byłoby przecież takiej ładnej głowy co nie!? Dlatego robiła wszystko żeby z każdej misji wrócić we względnie jednym kawałku.
- Nie do końca w całej, ale zawsze możesz ładnie poprosic to Ci go lepiej pokaże – uśmiechnęła się do dziewczyny i chcąc nie chcąc teraz to sama spojrzała na tyłek Presley, który prezentował się też dość zacnie w tej piance. – I co teraz? Czy pierwsze zajęcia kończą się na załozeniu tego stroju i wzajemnym obczajaniu tyłków? – Może to jak z psami co? Musiały zobaczyć sowje cztery litery! – Pamiętaj to co Ci mówiłam ostatnio o reanimacji, czekam na swoje usta-usta – puściła do kobiety oczko obserwując jak woskuje deskę. Zrobiła w końcu też kilka kroków w stronę wody i stanęła na samym brzegu pozwalając na to, by woda lekko pokryła jej stopy. – Pływałaś kiedyś z rekinami? – Zapytała, bo ją zawsze to interesowało i kiedyś chciałaby spróbować coś takiego zrobić. Stanąć oko w oko z tak niebezpiecznym stworzeniem.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
To wszystko było pomysłem Inej, której ciekawość najwyraźniej była zbyt silna, żeby odpuścić darmową lekcję surfingu. Albo po prostu duma nie pozwalała jej się wycofać z tej idei. W każdym razie Presley, mimo że początku trochę się zdziwiła, nie miała zamiaru z tego powodu narzekać. Każdy dzień, nawet ten wolny od pracy, był dobrym dniem, żeby wskoczyć na deskę.
Pogoda sprzyjała, zwłaszcza wiatr, bo ten nie był ani zbyt silny, ani zbyt lekki. Najgorzej podczas gwałtownych zrywów powietrza pływało się z hydroskrzydłem, co cechowało kitesurfing. Pres uniosła się kiedyś tak wysoko, że lądując w wodzie nie mogła później przez prawie tydzień położyć się na plecach. Zderzenie z wodą czasem przypominało zderzenie z betonową płytą. I bolało równie mocno.
- Nie marudź - skarciła ją niczym kilkuletnią dziewczynkę. Na szczęście Marlowe rozumiała, że ta ochrona była wyłącznie dla jej bezpieczeństwa i nikt umyślnie nie chciał zrobić jej na złość. A na pewno nie Prescott, która w głowie miała tylko surfing. I imprezy.
Nie, nie zamierzały poprzestawać na zakładaniu pianki i gapieniu się na tyłki, choć tyłki obie miały fajne i nie można było im niczego zarzucić. Presley miała wobec Inej ambitniejsze plany i szkoda byłoby nie wykorzystać doskonałej pogody na zapoznanie się z podstawami surfingu.
- Chodź - podebrała deskę pod pachę i ruszyła w stronę wody. - Koniec wpatrywania się w dupy, czas się czegoś nauczyć - sprzęt miały pojedynczy, ale taki już los nauczyciela, że najpierw pokazywał co i jak, potem tłumaczył, a następnie obserwował progres. Albo pilnował, żeby uczeń nie rozbił sobie łba o jakiś podwodny kamień podczas zlatywania z dechy. - Nie próbuj się wygłupiać, bo jak będę musiała wykonywać na tobie resuscytację, to będę musiała cię zabić. Nic do ciebie nie mam, ale nie lubię, jak ktoś próbuje mnie w taki sposób straszyć - wiadomo, nikt nie chciał mieć na sumieniu podopiecznego, a jakby nie patrzeć, to na ten moment Marlowe była pod jej skrzydłami. - Siadaj - wskazała podbródkiem na profilowaną deskę. - Najpierw trzeba wiedzieć, jak utrzymać równowagę, a dopiero wtedy można próbować na niej stawiać - wszystkie jej słowa Prescott wydawały się zrozumiałe. Przynajmniej brzmiały tak w jej głowie i miała nadzieję, że zwykle wszelkie instrukcje był dla ludzi jasne i przejrzyste.
Pokręciła głową, dając Inej do zrozumienia, że nie miała okazji pływać z rekinami.
- Pływałam z delfinami. Ale jeśli chodzi ci o nurkowanie z rekinami, takie w klatkach, to chyba nie marzę o takich wrażeniach. Jestem surferką, a nie nurkiem - zaznaczyła, bo jednak pływanie na wodzie trochę różniło się od pływania pod wodą. Trochę bardzo. - A co? Planujesz mnie zabrać na randkę pośród rekinów? - zażartowała, obserwując jak Inej wgrzebuje się na deskę i siada na niej okrakiem.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Westchnęła sobie, bo Marlowe bardzo chętnie, by się jeszcze na jej tyłek pogapiła, no ale skoro trzeba było iść to niech już tak będzie! Poszła za Presley do wody, bo była grzeczną dziewczynką, która rzeczywiście przyszła sie tutaj czegoś nauczyć. Nigdy nie wiadomo kiedy taka umiejętność jej się przyda, będzie mogła sobie to wpisać w swoje mordercze CV. Powie wujkowi Vesemirowi (który jest absolutnie istotną postacią podjebaną z serialu bo czemu nie), żeby chwalił się tym przed każdym potencjalnym klientem, który chciałby ją wynająć do morderstwa. O dziwo takich ludzi wcale nie było mało. Pracowała dla wielu organizacji, chociaż oczywiście najbliżej związana była z rosyjską mafią. Zdawała sobie też sprawę z tego, że w niektórych jednostkach wywiadowczych są specjalne zespoły, które zajmują się odnalezieniem jej. Bardzo jej to schlebiało i chciała dać im jak najwięcej materiałów do pracy, żeby się nie nudzili i nie dostawali pieniędzy za nic. Marlowe była taka dobroduszna!
- Dobra, dobra - machnęła ręką, bo już jej chciała powiedzieć, że wielu przed nią próbowało ją zabić, a ona dalej sobie chodzi po tym świecie. Nie chciała jednak wzbudzać tym niepotrzebnych podejrzeń. - A w jaki sposób można Cię straszyć? Wyjazdem do Paryża? - Zapytała unosząc lekko brew wyraźnie będąc rozbawiona tą całą sytuacją. Marlowe tak czuła, że może początkowo zrobić z siebie idiotkę, jeżeli nie uda jej się utrzymać na desce. Istniała też możliwość, że jak za bardzo nie będzie jej wychodzić to wkurwi się niemiłosiernie tak, że będzie chciała kogoś utopić i wtedy niech Presley lepiej ucieka... w napadzie szału Inej zupełnie się nie kontrolowała. - Okej, dobra, może dam radę - no i w końcu spróbowała się jakoś wdrapać na deskę, będąc z siebie zajebiście dumną, gdy już udało jej sie swój seksi tyłek na niej usadowić. - Delfiny to skurwysyny - jebane, małe gwałciciele. Inej, by je zabiła, gdyby mogła, ale niestety nie mogła. - Jak już wiem, że takie atrakcje nie są dla Ciebie to nie, nie zamierzam... może prędzej do aquaparku, wtedy przynajmniej obie nie będziemy musiały siedzieć w tych mało seksownych piankach - stwierdziła dotykając palcem swojego ubranka. - Wiem, że w chuj romantyczny byłby przelot balonem, ale nie przesadzajmy, to już by była zbyt ostra randka - i ktoś mógłby wypaść. Po co to komu?! - Dobra, to co teraz? Mam spróbować na tym stanąć czy co? - Zapytała, bo nie za bardzo nawet wiedziała jak powinna to zrobić. Od razu widać, że nigdy w życiu nie miała do czynienia z tego rodzaju sportem.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
- Dlaczego tak usilnie próbujesz mnie czymś przestraszyć, co? - popatrzyła na Inej z lekkim rozbawieniem. - Nie można mnie w ogóle straszyć. Chcesz, żebym padła na zawał? Będziesz miała mnie wtedy na sumieniu - ostrzegła lojalnie, gdyby dziewczyna faktycznie zapragnęłaby stosować na niej takie nieczyste zagrywki. Presley nie była strachliwa. Czasem uznawano ją za nieustraszoną, chociaż miała swoje obawy i lęki, zresztą jak każdy człowiek. Na pewno nie chciałaby przeżyć śmierci bliskiej osoby, bo podświadomie wiedziała, że to mogłoby ją mocno zdewastować. I choć zwykle o rodzinie wyrażała się nijak, to bracia odgrywali w jej życiu szczególnie znaczącą rolę. Byli jak trzej muszkieterowie - może nie tyle co nierozłączni, ale zgrani i zawsze mogli na siebie liczyć.
Na razie Marlowe siedzenie szło wyśmienicie, Pres nie mogła jej niczego zarzucić. No siedziała jak ta lala, a w tym wdzianku prezentowała się zajebiście. Aż ciężko było oderwać od niej wzrok. Ale co się dziwić, Prescott była zajarana surfingiem, więc nic dziwnego, że jarała ją dziunia w piance.
- A słyszałaś o tej babeczce, która wzięła ślub ze swoim delfinem? Strasznie pojebane - skrzywiła się ostentacyjnie, przypominając sobie kiedyś dokument o najdziwniejszych małżeństwach. Jedna laska ślubowała miłość wieży Eiffla, inny gość wziął za żonę lalkę, a z kolei pewien typ z Australii oświadczył się podczas jednego ze spacerów swojej suce. Nie odpowiedziała, więc uznał to za zgodę. Takich przypadków było znacznie więcej, co było totalnie popierdolone!
- Lot balonem? Nie robi to na mnie ważenia. Jak chcesz mnie zaskoczyć, to musisz się bardziej postarać - jak widać, nawet propozycja podróży do Paryża nie była wystarczająca dla księżnej Presley. To pewnie przez tę laskę, która migdaliła się z wieżą Eiffla. - A tak całkiem serio - urwała na moment, odgarniając z twarzy wilgotny kosmyk włosów. - Nie ma nic bardziej imponującego od wypadu na kebaba na cienkim cieście. Do tego podwójna baranina, sos mieszany i jestem cała twoja - jak widać, Presley nie miała większych wymagań. Nie potrzebowała kosztownych podróży, romantycznych gestów i drogich prezentów. Wystarczyło kupić jej kebaba, a jej nogi rozchylały się automatycznie.
Skinęła głową na znak, że Inej może spróbować wstać. Nie wróżyła jej większych sukcesów, ale jeśli okaże się, że dziewczyna miała talent i była nieoszlifowaną perełką, z pewnością od strzału zdobędzie serce Prescott.
- Załóż to - poinstruowała i podała jej drugi koniec zwijanej linki. - To specjalny pasek na nogę. Dzięki niemu można szybko wyciągnąć deskę po wpadnięciu do wody. A potem możesz wstawać - kolejna krótka wskazówka, która miała pomóc Marlowe w zdobywaniu wiedzy, choć pewnie i tak nigdy jej nie wykorzysta i nie przełoży w praktykę. To chyba trzeba urodzić się Preską, żeby mieć taką zajawkę na ten cały surfing.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- Testuje Cię - puściła do niej oczko - nie wiem czy powinnam zadawać się z tchórzami, chociaż z drugiej strony pływasz na desce więc odwaga w tobie drzemie - w Inej to głównie drzemała chęć czucia czegokolwiek. Dlatego tak ochoczo robiła rzeczy, które mogły pozbawić ją życia, bo wtedy przynajmniej czuła adrenalinę, która radośnie pulsowała w jej żyłach nakręcając ją tylko do działania. - Nie pozwoliłabym żeby coś Ci się stało - mówiła to całkowicie poważnie! Gdyby chciała jej zrobić krzywdę to zabiłaby ją na jej własnej domówce, a później dokończyłaby swoje zlecenie. Nie zrobiła tego jednak, bo coś jej podpowiadało, że mogłaby tego na dłuższą metę żałować. Z Presley czuła się jakoś tak dość swobodnie, mogła się z nią pośmiać, porozmawiać trochę na poważnie i jeszcze poflirtować, a za tym wszystkim nie szła chęć dokonania jakiegoś mordu. To była wielka nowość jak dla Inej. Poza tym wydawało jej się, że kobieta jest z nią szczera i nie próbuje jej wykorzystywać, co też Marlowe przypadło do gustu, bo niestety ostatnio się przekonała, że ludzie potrafili bawić się jej kosztem.
- Co kurwa? - Teraz to sie ostro zdziwiła. A ludzie mówili, że to ona jest pojebana? Przynajmniej nie wzięła ślubu z wibratorem... - Ludzie są popierdoleni, jak boga kocham - to drugie było takim powiedzonkiem, bo akurat Inej Marlowe to nie za bardzo wierzyła w boga, o czym ostatnio już Presley poinformowała.
- Bardziej? Skok ze spadochronu? - Czy może jeszcze wyżej? Na los w kosmos to jeszcze Inej nie było stać, musiałaby wziąć kilka naprawdę grubych kontraktów i bliżej zaprzyjaźnić się z Elonem Muskiem. - Kebab? Serio? - Zaśmiała sie i aż pokręciła głową. - A może sama bym coś dla Ciebie ugotowała? Jadłaś kiedyś coś z kuchni izraelskiej? - Nie żeby Inej była jakąś świetną kucharką, ale z głodu jeszcze nie zginęła więc podstawowe rzeczy umiała sobie przyrządzić, szczególnie te, które wywodziły się z jej czasów nastoletnich, gdy nie było jej stać na żywienie się w restauracjach i musiała sama o siebie dbać.
Kiwnęła głową, założyła sobie pętelkę na nogę i wzięła głęboki oddech, po czym złapała się mocno za brzeg deski i podciągnęła nogi, żeby spróbować na niej stanąć. Nie było to jednak tak proste jak sądziła i bardzo szybko wylądowała w wodzie. Wkurwiła się trochę, bo sądziła, że poradzi sobie o wiele lepiej. - Okej, jeszcze raz, tym razem będzie lepiej - powiedziała chyba bardziej do siebie niż do Presley i spróbowała ponownie swoich sił, ale i tym razem skończyło się to wielką porażką. Kolejne podejście było już nieco lepsze, chociaż koniec końców Marlowe wylądowała ponownie w wodzie. - Najwyraźniej nie potrafię tego zrobić i chyba się utopię ze wstydu - rzuciła podchodząc do Presley i deski po raz kolejny. - Pewnie jestem Twoją najgorszą uczennicą - ale pewnie najseksowniejszą, a to już było coś!

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Gdyby tylko wiedziała, że Inej nie ma ochoty jej zamordować, poczułaby się nad wyraz wyjątkowo. Może stwierdziłaby nawet, że to bardzo dobroduszne z jej strony, a pewnym sensie również romantyczne, bo ta ta traktowała ją ze specjalnymi przywilejami. Była wobec Presley bardzo łaskawa, choć tej nie przyszłoby nawet do głowy, że surfuje sobie w najlepsze z seryjną morderczynią. Niezły ubaw, z pewnością wiele osób chciałoby być teraz na miejscu Prescott. Szczególnie ci, których zbiła, bo nie było im zyskać sympatii Marlowe.
- Jak na razie to testujesz moją cierpliwość - odparła, ale nie mówiła poważnie. Wykonywany zawód nauczył ją pewnego rodzaju cierpliwości, zwłaszcza wśród nowicjuszy. Szkoda, że Pres nie przychodziło tak łatwo z odpowiedzialnością, bo niejednokrotnie stawiała się na zmianie pod wpływem różnych środków odurzających. Ogólnie trochę pojebane, że jeszcze jej z tej roboty nie wypierdolili. - Och, obroniłabyś mnie własnym ciałem? - posłała Inej nieco rozbawione spojrzenie, kiedy ta zmieniała na desce pozycję z siedzącej do stojącej, co zajęło jej trochę czasu, jak na pierwszy raz przystało.
Jak to mawiają - przez żołądek do serca, a Presley bardzo łatwo było rozanielić dobrym jedzeniem. Czasami uważała, że aromatyczne, syte potrawy były znacznie lepsze od orgazmu, dlatego nikogo nie powinien dziwić jej uśmiech, kiedy Marlowe wspomniała o kuchni izraelskiej.
- Chyba nie miałam okazji - przyznała zgodnie z prawdą. - Ale wiesz co jest lepsze od gotowania dla kogoś? Wspólne gotowanie z kimś. Możemy razem coś upichcić - czy to nie brzmiało jak propozycja wspaniałej randki? Jednak Inej nie zdążyła odpowiedzieć, przeszkodził jej w tym mokry upadek. Na szczęście woda ledwo sięgała jej pasa, więc podtopienie nie wchodziło w grę. A Presley to w ogóle miała wodę przed biodra, wszak była o Inej o głowę wyższa.
- Nie jesteś aż tak beznadziejna - skwitowała, kiedy dziewczyna znów spadła z deski. - Uwierz, miewałam gorsze przypadki. Ty przynajmniej potrafisz przez chwilę utrzymać równowagę i chcesz próbować, więc jeszcze będą z ciebie ludzie - Prescott pokiwała głową, chcąc umocnić wypowiedziane słowa. - Wskakujesz jeszcze raz czy chcesz popatrzeć jak to robią profesjonaliści? - oczywiście w tym miejscu miała na myśli siebie. Lepiej niech każda z nich na stałe pozostanie przy tym, w czym były najlepsze - Presley w surfowaniu, a Inej w zabijaniu. Nieźle porąbany układ, w który Prescott poznawszy profesję Marlowe za nic w świecie świadomie nie wpieprzyłaby się. Mimo że dziewczyna była cholernie seksowna, dzięki czemu na pewno wiele uchodziło jej na sucho.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Powinna czuć się wyróżniona. Nie dość, że Inej nie chciała jej zabić to jeszcze na dodatek nie chciała zniszczyć jej życia mówiąc o tym kim tak naprawdę jest. Normalnie złoto nie kobieta! Każdy, by taką chciał mieć na własność, niestety nikt nie mógł. Była do wynajęcia, jakkolwiek źle by to nie brzmiało. Można było zapłacić za jej usługi, stanąć twarzą w twarz z kobietą, która potrafiła jednym prostym cięciem pozbawić życia mężczyznę wiele od niej silniejszego. I to by było na tyle... mało który człowiek przeżył spotkanie z Marlowe, w tej wersji, za którą jej klienci rzeczywiście płacili. Czasem zdarzało jej sie tylko kogoś torturować albo śledzić, ale były to wyjątkowe sytuacje, głównie była maszyną do zabijania. Na tym znała się najlepiej.
- Gdyby zaszła taka potrzeba to pewnie tak - zaśmiała się pod nosem, chociaż akurat nie żartowała. Gdyby ktoś napadł na Presley to raczej nie dlatego, że byłoby na nią jakieś zlecenie, a bardziej dlatego, że jest po prostu kobietą i to taką dość wyszczekaną. Inej lubiła nieuzasadnioną przemoc w wielu przypadkach, ale jeżeli chodzi o bicie kobiet... no tego już nie tolerowała, wychowała się w przemocowym środowisku i gdyby trzeba było to z okropnym okrucieństwem zabiłaby każdego człowieka, który dopuszcza się przemocy wobec kobiet. No chyba, że na to zasłużyły, bo na świecie było pewnie sporo osób, które chętnie przywaliłyby jej samej i większość z nich miałaby zapewne ku temu dobry powód.
Chciałaby odpowiedzieć na słowa Presley, ale niestety wjebała sie do wody jak ostatni przychlast. - Kurwa - warknęła ocierając sobie mokrą twarz wierzchem dłoni żeby móc przejrzeć na oczy. - Aż mnie powaliła ta propozycja - rzuciła teraz trochę się już śmiejąc. - W sumie, nigdy z nikim nie gotowałam - to zaskakujące jak wiele rzeczy Inej w życiu ominęło. Mogła mieć wszystko, a nie przeżyła takich drobnych, miłych aktów jak wspólne gotowanie. - Możemy spróbować, może nie spalimy mi domu - całe szczęście jej willa była wielka więc jak cos zacznie śmierdzieć w kuchni to będą mogły się szybko ewakuować do bezpieczniejszej części chaty.
- Aż tak? No dzięki... powinnaś powiedzieć "Inej, dobrze Ci idzie, jesteś lepsza niz inni moi uczniowie" - teraz to ją dopiero zdemotywowała! - Dobra, proszę bardzo, pochwal się teraz Ty, mistrzynio - chciała zobaczyć Presley w akcji. - Przynajmniej będę mogła popatrzeć na Twój tyłek z innej perspektywy jak już staniesz na tej desce - nie mogła się powstrzymać od powrotu do tej części jej rozmowy. Istniało prawdopodobieństwo, że wolałaby zobaczyć Prescott bez tej pianki.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Właśnie tak by się czuła - jak jakiś pierdolony wyjątek. Ale przyszło jej żyć w nieświadomości i oby zostało tak jak najdłużej, inaczej Presley mocno ograniczyłaby kontakt z Inej, chociaż ten i tak nie był jakiś szczególnie silny, a relacja nie należała do zbyt zażyłych. Jednak po takich niuansach Prescott raczej nie chciałaby mieć z Marlowe nic wspólnego. Sama dużo odpierdalała, potrafiła ćpać do rana, a potem iść prosto na plażę, biorąc pod swoje skrzydła niedoświadczonych uczniów, których musiała pilnować, żeby nie potopili się w Zatoce, ale przynajmniej nikogo nie zabijała z premedytacją. Owszem, niekiedy nachodziła ją taka ochota i zradzała się w niej chęć mordu, ale wyłącznie w przenośni. Metafora taka, żeby nie było. To tak, jak mówiło się komuś, że się go zabije, ale finalnie nie robiło się tego.
Pres też nigdy z nikim nie gotowała. Czasem z braćmi, w przeszłości z mamą, kiedy mieszkała jeszcze pod jednym dachem z rodzicami. W sumie częściej z ojcem, bo to on sprawował pieczę nad kuchnią. Pani Prescott gotowała, bo musiała wykarmić trójkę dzieci, z kolei pan Prescott pichcił, bo lubił. Była to jego hobby, poza zaglądaniem ludziom do oczu. Nie, nie próbował ich uwodzić, po prostu pracował jako okulista i prowadził własny salon optyczny w centrum Lorne.
- Tej twojej willi, o której kiedyś tam wspomniałaś? Będę bała się czegokolwiek tam ruszać, nie wspominając już o gotowaniu - a co, jeśli faktycznie coś podpali? Albo zniszczy? Połamie? Potłucze? Przecież wtedy nie wypłaci się do końca życia! Będzie musiała brać nadgodziny, dorabiać u ojca w salonie i pomagać matce w księgowości. - Powiedz przynajmniej, że jesteś porządnie ubezpieczona - mówią porządnie, Presley miała na myśli konkretne ubezpieczenie domu. Takie od nieszczęśliwych wypadków i innych, dziwnych zdarzeń. - Jeśli nie, to chyba lepiej będzie, jak ugotujemy coś u mnie. Kto wie, może jesteśmy zajebiście utalentowane, tylko jeszcze o tym nie wiemy? - hej, istniało takie prawdopodobieństwo! Pres nigdy nie zagłębiała się w gotowaniu, ale nigdy też nie spotkała się z krytyką kulinarną. Może dlatego, ze głównie gotowała jakieś proste rzeczy z makaronem albo ryżem. No tego nie dało się zjebać.
Wskoczyła na deskę, zapięła na kostkę pasek i spojrzała z góry na Inej.
- Już nie przesadzaj z tą mistrzynią - parsknęła pod nosem, odpływając nieco dalej. - I co? Z tej perspektywy masz lepszy widok na mój tyłek?! - zawołała, wzbijając się na jednej z niewysokich fal. Ogólnie nie wiało dzisiaj wybitnie, więc wykonała jeszcze kilka sztuczek i manewrów, po czym ponownie znalazła się przy Marlowe. - Najważniejszy jest balans. Trzeba oswoić się z deską. Zawsze powtarzam swoim uczniom, żeby wyobrazili sobie, że deska jest ich przyjacielem. A przyjaciołom się ufa. Nie możemy bać się, że coś nam się stanie. Tak, wiem, to strasznie głupie - wzruszyła lekko ramionami, czekając aż dziewczyna wybuchnie niepohamowanym śmiechem, negując wszystko to, co przed chwilą powiedziała.

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
Lepiej gdyby była akurat takim wyjątkiem, a nie jedną z jej wielu ofiar. Prawda? No właśnie. Każdy musiał mieć jakieś zajęcie, Presley miała swoją deskę, a Inej swoje... zlecenia. Wydawało jej się, że tylko to potrafiła robić, niszczyć ludziom życie i to dosłownie. Od zawsze związana była z agresją, której nie brakowało w jej rodzinnym domu. Ojciec wpierdalał jej matce, a także rodzeństwu. Prędzej czy później musiało tam dojść do nieszczęśliwszego wypadku, którym było to, że ojciec wpadł na nóż trzymany akurat przez Inej. Kilka razy tak wpadał. Zupełnie przypadkowo. To było jej pierwsze morderstwo człowieka. Czuła się wtedy... wolna. Nie miała już nad sobą nikogo, kto by się nad nią znęcał. Musiała jednak uciekać ze swojej rodzinnej wioski i tak trafiła na ulice Jerozolimy. Teraz zamiast mieszkać na ulicy, ma wielką, piękną willę. Nie mogła więc powiedzieć, że jej praca sprawiła, że źle jej się w życiu wiodło.
- Nie przesadzaj - zaśmiała się - to miejsce jak każde inne, jak coś się zniszczy to nic się nie stanie - kupi sobie nowe najwyżej. Stać ją było, chociaż Marlowe nie miała w naturze wydawać hajsu na pierdoły... wydawała je na ciuchy. Miała naprawdę sporą szafę, w której pełno było markowych ciuchów od najróżniejszych projektantów. W osobnej szafie, którą trzymała w specjalnym pomieszczeniu miała wszystkie rzeczy, które potrzebne jej były do pracy. Przebrania, peruki, najróżniejsze ciuchy, które miały pasować do różnych okoliczności. W oddali była też cala reszta jej zabawek. Głównie pistolety, strzelby, karabiny, noże, sztylety, mordercze broszki, gwiazdki jak ninja. Chociaż prawda była taka, że Marlowe należała do osób kreatywnych i mało kiedy używała do mordowania swojego własnego sprzętu. Improwizowała z tym co miała na miejscu, ale w razie potrzeby mogła się pochwalić naprawdę sporą kolekcją broni. - Oczywiście, że jestem. - Chociaż nie była, ale Prescott nie musiała przecież o tym wiedzieć. - U Ciebie? Masz tam mało miejsca i chyba nie mieszkasz sama co? - Zapytała przyglądając jej się. - U mnie przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzać - dla Inej takie spotkanie byłoby chyba najbliższe czegoś co można było nazwać "randką", bo na takiej prawdziwej chyba nigdy nie była. Jej związki zawsze były trochę... szalone. Chociaż ciężko tu mówić o związkach, bo tak naprawdę w bliższej relacji była tylko raz, gdy jeszcze żyła w NYC jako szpieg CIA.
- Oj tak, zdecydowanie teraz jest lepszy... - rzuciła bardzo ostentacyjnie obserwując jej ładne cztery litery. Podobała jej się, była seksowną kobietą, chociaż miała ochotę zobaczyć jak Presley wyglądałaby w jakiejś skąpej sukience, a nie w takiej piance. Obserwowała z uśmiechem jak dziewczyna śmiga na desce, od razu było widać, że był to jej żywioł.
- Nie jestem taka pewna co do tego zaufania - ona nie ufała praktycznie nikomu, może oprócz wujka Vesemira. - Pewność siebie nie jest głupia - powiedziała, ale zamiast ponownie spróbować wejść na deskę to zabrał ją od Presley i wyszła na chwilę na piasek, gdzie odłożyła deskę i ściągnęła z siebie piankę. - To może teraz pobawimy się w wodzie jak grzeczne dziewczynki? - Zapytała wracając do wody i po chwili wskoczyła na głębszą wodę nurkując, a po jakimś czasie wynurzyła się kawałek dalej. - No dawaj, chyba, że jesteś taką mistrzynią tylko na desce - trochę ją podpuszczała, ale czasem tak trzeba było zrobić!

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
instruktorka surfingu — surf shop
26 yo — 174 cm
Awatar użytkownika
about
zamiast wciągać kreski, wolę głaskać pieski;
instruktorka surfingu, która w głowie ma wieczny melanż.
Presley nie miała ze śmiercią zbyt wiele wspólnego, nie wspominając o pogrzebie dziadków, ale taka była kolej rzeczy, że starość robiła swoje i zawijała ludzi do grobów. Najbardziej w pamięci pozostało jej jednak przedawkowanie narkotyków przez jednego znajomego. Nie byli ze sobą blisko, raczej widywali się jedynie na wspólnych imprezach. Właśnie na jednej z takich imprez karetka zjawiła się zbyt późno i chłopak zmarł. Miał dwadzieścia dwa lata. To bardzo niewiele. To dobitnie uświadomiło Prescott, że ludzie umierają. Na choroby przewlekłe, w tragicznych wypadkach, przez własną głupotę. To po prostu się dzieje i nie można tego przeskoczyć. Ale żeby tak zabijać drugiego człowieka dla pieniędzy albo własnej satysfakcji? To wtedy chyba trzeba mieć niewiele wspólnego z sumieniem. Nawet Pres, która słynęła z bezpośredniości i w tańcu się nie pierdoliła, chyba nigdy nie pojmie, jak bardzo popsuta musiała być głowa człowieka, kiedy mordowanie sprawiało mu przyjemność. I każdy zdrowy na umyśle z pewnością przyznałby jej rację, że to nieźle popierdolone.
Uwierzyła w bajeczkę, że Inej miała dzianych rodziców. Uwierzyła, że tapla się w złocie, bo rozpieszczają ją obrzydliwie bogaci rodzice. Nie widziała w tym niczego podejrzanego. A powinna.
- Mało miejsca? Na ostatniej domówce moje mieszkanie pomieścił pół miasteczka - odparła z powagą, ale tak naprawdę tylko się zgrywała. Ale fakt, trzeba przyznać, że dwupokojowe mieszkanie w takich momentach robiło się nadzwyczaj pojemne. Zupełnie jak ten namiot z czwartej części Harry'ego Pottera, który wyglądał w środku wypasiona chata. - Mieszkam z młodszym bratem, ale jest niegroźny. Zawsze mogę się go pozbyć - powiedziała, ale kiedy Marlowe wspomniała o nieprzeszkadzaniu, uniosła figlarnie brew. - Masz wobec mnie jakieś niecne zamiary? - zaśmiała się, siadając okrakiem na desce, którą finalnie dziewczyna wyciągnęła jej spod tyłka, więc Pres podążyła jej śladami i również zdjęła piankę, pozostawiając ją na plaży.
Nurkowanie nie było jej konikiem, chociaż pływała doskonale. Gdyby Prescott była postacią z Simsów, to na pewno miałaby cechę dziecka oceanu.
- Ty mnie tutaj mnie prowokuj, Marlowe - skarciła ją za podpuszczanie, ale zaraz zniknęła w wodzie i wynurzyła się tuż przy Inej. - Nie bądź taka hop do przodu, bo ci w końcu tyłu zabraknie - pewność siebie nie była głupia, ale nadmierna zuchwałość już tak. Presley też bywała zuchwała, musiała przyznać to przed samą sobą i nie zawsze wychodziło jej to na dobre. - Ścigamy się? Która pierwszy okrąży boję i dopłynie do brzegu wyznacza zadanie przegranej - tym razem to ona rzuciła dziewczynie wyzywając spojrzenie. Chyba się nie cykała?

Inej Marlowe
towarzyska meduza
.
zabójczyni na zlecenie — gdzie tylko chcesz
27 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
I think my monster encourages your monster, right?
- W porównaniu do mojej willi jest tam mało miejsca, zaufaj mi – nie chciała się chwalić, po prostu stwierdzała suche fakty. – Zresztą sama zobaczysz – bo Inej już postanowiła, że gotować będą u niej. Marlowe nawet pozwoli jej pozwiedzać chatę, oczywiście wyłączając te miejsca, których lepiej żeby Presley nie widziała. Dla swojego własnego dobra. Inej ją lubiła, ale w momencie, w którym przyszłoby jej wybierać między swoim życiem, a jej, to wiadomo czyje, by wybrała. Przynajmniej na ten moment. – Mieszkasz z bratem? Nie wystarczyło Ci życie z nim pod jednym dachem przez te wszystkie lata dzieciństwa? – Inej nie wiedziała jak to jest. Swoje rodzeństwa nie wiedziała od lat i wcale nie była jakoś mocno z nimi związana, gdy jeszcze była dzieckiem. To smutne, ale niestety prawdziwe. Miała problem z przywiązywaniem się do ludzi, takim prawdziwym, a nie wymuszonym pracą czy miejscem zamieszkania. Nie można było tez tego mylić z fascynacją, bo czasem zdarzały się takie jednostki, które ją w jakiś sposób zaciekawiły, tak jak teraz Presley. Dlatego chciała ją bliżej poznać. – Może – uśmiechnęła się łobuzersko – to zależy jak się potoczy to gotowanie... chyba, że można to nazwać randką? – Ona nie wiedziała, bo niby skąd? Nigdy nie była na randce więc ciężko jej było powiedzieć. To w sumie byłaby całkiem ciekawa sytuacja, przynajmniej Marlowe tak na ten moment sądziła.
- O mój tył się nie martw, już dobrze wiem, że Ci się podoba więc nie mogę go stracić – zaśmiała się, gdy obie były w wodzie. Fascynujące jak swobodnie się czuła w jej towarzystwie i pozwalała sobie na żarty, - Hmmm trochę mnie kusi takie wyzwanie - przyznała spoglądając na kobietę z lekko zmrużonymi oczami niczym kocia, która szykuje się do skoku na swoją ofiarę. - Dobra, niech będzie, mam nadzieję, ze spodoba Ci się moje wyzwanie - bo oczywiście Marlowe zakładała, że to ona wygra tą batalię. Jej kondycja była w końcu na naprawdę wysokim poziomie, pływać potrafiła całkiem nieźle więc sądziła, że ma szansę na wygraną. Podpłynęła więc do dziewczyny na tyle żeby miały równe szanse. - 3... 2... 1... Start! - Krzyknęła i rozpoczęła wyścig, starając się jak najszybciej płynąć w wyznaczonym wcześniej przez Presley kierunku.

Presley Prescott
towarzyska meduza
catlady#7921
ODPOWIEDZ