komodor, Dyrektor Generalny Operacji Morskich — w Royal Australian Navy
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I cannot look weak. Not in front of my men, not in front of your men, not at all. For some time now I have been holding my entire world together with both hands, keeping my men in line, seeing to their needs, and the only way that endures is if I look the part.
four
latifah & ephraim
Jego powrót wcale nie stanowił ułatwienia sytuacji oraz wprowadzenia zmian, jakie na morzu były dla niego oczywistością. Z jednej strony chciał być na siebie zły za nietrzymanie się własnych postanowień chociażby w kontekście bycia całkowicie bezdusznym i pewnym rozwodu; z drugiej był wyjątkowo poruszony własną naiwnością oraz zderzeniem się z rzeczywistością, która uświadomiła go, że nie przestał kochać swojej żony. Nie oznaczało to jednak, że wszystko stawało się jasne i klarowne, co do jego dalszych zachowań. Uczucia wobec żony jedynie wszystko komplikowały, bo jeśli miałby pełen negatywnych emocji stosunek wobec niej, nie biłby się z własną słusznością. Teraz, jednak gdy już ją zobaczył, świadomość decyzyjności, nadchodzącej krzywdy z jego strony wyrządzonej nie tylko Leonie, ale także Teresie, była bardziej niż namacalna. Nie chciał przecież w żaden sposób ich ranić. Rozwód, ograniczenie praw nie brzmiały dobrze nawet na papierze, gdy rozmyślał o nich podczas półrocznego rejsu, jednak reasumując za i przeciw miał te miesiące na upewnienie się w swoich racjach. Łatwo było jednak decydować, gdy nie miało się bezpośredniego kontaktu z tymi, przeciwko i dla których chciało się walczyć. Jak można było zauważyć, Leonie mogła całkowicie go przeorać, a on dalej nie mógł się odciąć od własnych uczuć wobec niej, ale przecież byli małżeństwem sześć lat. Znali się osiem. Nawet największy sztorm nie mógł zniszczyć wszystkich fundamentów, na których budowali swoją rodzinę. Bo ta niewątpliwie przed wypłynięciem brudów była idealnym obrazem — w końcu nie musieli martwić się o pieniądze ani o wartości, jakie im przyświecały.
Za dużo myślał. Musiał się czymś zająć, a z racji tego, że zbierało się na burzę, wypłynięcie z portu było zbędnym ryzykiem. Wybrał więc motor i krótką wyprawę po Lorne Bay, żeby przewietrzyć głowę. Do tego ostatnia fala podtopień dla wielu mieszkańców poskutkowała utratą dobytku, a nadchodzące deszcze mogły zwiększyć jedynie te straty, dlatego też nie chciał siedzieć bezczynnie. Wiedział, że niektórzy organizowali się w grupy pomocnicze. Nawet nie pytał Evangeline, czy chciała iść z nim — siostra nie znała innego typu socjalizacji od rozgniatania innych i rozstawiania ich po kątach — ale on całe życie służył i nie miało się to zmienić. Co prawda na morzy, ale może mógł coś zrobić i tutaj. Wyprowadził więc motor z garażu i na moment zastanowił się na tym, kiedy ostatnio jechali nim z Leonie. Szybko jednak pozbył się tej myśli i odpalił silnik. Nie po to zdecydował się na zmianę miejsca i czynności — żeby właśnie nie rozkładać na czynniki pierwsze własnego związku. Przyspieszył. Czuł przy tym wszystkim na karku gorące słońce, ale powietrze ochładzające jego ciało podczas jazdy nie pozwalało mu się ugotować. Zjeżdżając ze wzgórza, musiał trochę polawirować między pozamykanymi uliczkami, ale finalnie przedostał się tam, gdzie chciał. Zatrzymał się niedaleko zejścia na plażę, skąd mógł zobaczyć, jak bardzo woda uderzyła w linię brzegową i ile przedmiotów znajdowało się jeszcze na piasku. Nie namyślając się długo, ruszył ku niej, jednak kilka metrów dalej zatrzymał go policjant.
- Proszę zawrócić. Teren nie jest bezpieczny - poinformował nieznajomy oficer, dający znaki, iż dalsza droga była nieprzejezdna.
- Wiem. Jestem wojskowym. Mogę pomóc - odpowiedział Ephraim dość spokojnie. Nie kłamał. Wojsko, marynarka wojenne, ogólnie siły zbrojne były szkolone do działania także przy klęskach żywiołowych i chociaż zalanie Lorne Bay nie było aż na taką skalę, nie oznaczało to, że ludzie nie potrzebowali wsparcia doświadczonych osób.
- Przykro mi. Musi pan zawrócić.
Burnett skrzywił się i przez chwilę po prostu stał, wpatrując się przed siebie jakby niepocieszony, ale gdy policjant oddalił się w innym kierunku, zwolnił hamulce i zjechał z asfaltu, żeby cicho zsunąć się na plażę. I chociaż Ephraim doskonale wiedział, jakie były jego rozkazy, nie zamierzał się do nich ustosunkować. Być może miało to związek z faktem, że sam od wielu lat wydawał rozkazy. W tej sytuacji mimo wszystko musiał pozwolić sobie na obywatelskie nieposłuszeństwo, doskonale zdając sobie sprawę, że był obeznany z warunkami wodnymi znacznie lepiej od większości mieszkańców Lorne Bay, jeśli nie samych mieszkańców Australii. Wiedział też, że część zawartości zabranych elementów portu miała wypłynąć na brzeg. Oraz zwykłych przedmiotów dnia codziennego. Jadąc powoli przez zalaną plażę, Burnett obserwował egzotyczne życie, które zdecydowało się zająć okolicę. Osiadłe gady leżały na linii brzegowej, nie zamierzając jednak interesować się człowiekiem. Ich napchane brzuchy wciąż trawiły zabrane wraz z powodzią zawartości ludzkich domów — kawałek dalej widać było resztki unoszącego się kurczaka z marketu. Ephraim wolał jednak nie przyglądać się nazbyt końcówce smyczy wystającej z paszczy jednemu z masywnych zwierząt. Skrzywił się, zdając sobie sprawę, że ktoś nie miał się już spotkać ze swoim pupilem. W pewnym momencie zatrzymał się, gdy plaża stała się nieprzejezdna i zsiadł z motoru, by zdjąć kask i rozejrzeć się wokół. Odetchnął ciężko — zniszczenia były znaczące.
Latifah Massoudi
easter bunny
chubby dumpling
lorne bay — lorne bay
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niczego nie ukrywa, wszystkiego doświadcza do samego dna.
Blant trzymany między palcami tlił się powoli, a dym wydychany przez różowe usta mieszał się z porywistym wiatrem smagającym twarz i rozwiewającym loki, które niesfornie leciały na policzki. Wiatr wkradał się pod pazuchę skórzanej kurtki, między warstwy luźno założonych ubrań, między korony drzew rozdmuchując wszędzie samotne liście. Prawdopodobnie była zbyt niestabilna sytuacja pogodowa by wychodzić na spacer z blantem w ręku, ale Latifah usilnie ignorowała wszelkie alerty i głos zdrowego rozsądku. Zaciągnęła się ponownie czując jak marihuana powolnie zaczyna oddziaływać na jej zmysły. Błędnik powoli wariował mieszając górę z dołem i przód z tyłem. Znajdowała się gdzieś pomiędzy bytem a niebytem, pomiędzy prawdą a fałszem, pomiędzy strachem a odwagą. Powoli, małymi kroczkami, wkradał się w nią typowy narkotyczny spokój i błogość, która przeszywała wszystkie części jej ciała. Potrzebowała tego.
Ostatnie dni w Moonlight były wyjątkowo męczące, czuła się fizycznie zmęczona, jakby ktoś wypompował z niej całą energię. Zupełnie niczym stara lampka jarzeniowa odłączona od prądu i migająca smętnie resztką sił oświetlając blat pełen papierów, których znaczenie już dawno rozmył czas. Nie była do końca pewna czy to faktycznie zmęczenie wywołane przepracowaniem czy może wszechobecne wycieńczenie podróżą. Z jednej strony kochała swoje aktualne życie pełne dorywczych prac, zwrotów akcji i nieprzewidzianych serii wypadków. Z drugiej jednak wkradało się znużenie i brak pomysłów na to co z tym nieszczęsnym życiem czynić dalej. W końcu Australia była jedynie przystankiem. A przynajmniej tak miało być... Możliwe, że zostanie tu na dłużej, choć nie trzymały ją przy tym żadne relacje. W Brazylii miała ochotę zostać na stałe, gdy w jej życiu zamajaczyła miłość, która jednak bardzo szybko się rozmyła i zniknęła zabrana przypływem oceanu. W Australii towarzyszyły jej głównie przelotne relacje, krótkie romanse, pojedyncze spotkania i niewiążące przyjaźnie z pracy. Nic co by kazało pozostać tu na stałe. Ale czy było cokolwiek co jej kazało zostać gdziekolwiek na dłużej?
Krocząc powolnie laskiem, który nagle zaczął się przerzedzać, dojrzała skarpę, która była wręcz stworzona do tego by na niej usiąść i dopalić w spokoju trzymanego między palcami blanta. Zbliżyła się doń i usiadła zwieszając nogi za granicę ziemi pozwalając im spokojnie dryfować w powietrzu. Zaciągnęła się kolejny raz i powolnie wydmuchała dym roznosząc wszędzie w koło zapach marihuany. Wiatr stawał się co rusz być silniejszym i silniejszym, ale Latifah skrzętnie go ignorowała. I może właśnie to ją zgubiło bo zanim się zorientowała skarpa, na której siedziała zaczęła się załamywać. Próbowała wstać, gdy tylko poczuła ruch ziemi, ale opóźnienie ruchów związane z wątpliwej jakości trzeźwością dziewczyny sprawiła, że w kilka sekund znalazła się w lodowatej, oceanicznej wodzie. Najgorsze w tym było to, że Latifah nigdy nie nauczyła się pływać.

Ephraim Burnett
ambitny krab
pianka
komodor, Dyrektor Generalny Operacji Morskich — w Royal Australian Navy
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I cannot look weak. Not in front of my men, not in front of your men, not at all. For some time now I have been holding my entire world together with both hands, keeping my men in line, seeing to their needs, and the only way that endures is if I look the part.
Nie podobało mu się to, co się aktualnie działo. Wylew rzeki nie był przypadkową katastrofą, a katastrofą, której można było zapobiec. Niezabezpieczone brzegi, brak kontroli spoczywały na barkach burmistrza i gdy Winfield się ulotnił, wszystkie jego pomyłki i niedociągnięcia ujrzały światło dzienne. Dosłownie wylewały się każdego kąta. Ephraim na porządku dziennym — gdy tylko był w stanie oraz gdy znajdował się na lądzie — angażował się w sprawy społeczności, a półroczna nieobecność odcięła go od możliwości w nich uczestnictwa. Dlatego gdy wrócił, wszystko było inaczej. Nie tylko u niego w domu, ale także w samym Lorne Bay. Czy to dobrze, czy nie — jeszcze nie wiedział. Fakt faktem miał już w planach pojawienie się w gabinecie nowej pani burmistrz z serią pytań tyczących się co dalej? Co zamierzała w związku z klęską, jaka spotkała wielu mieszkańców? Ich domy, ich własności prywatne, ich posesje były nie tylko przesiąknięte wodą, błotem, porwane przez silne prądy, ale także zniszczone. Zagubione. Czy to przez sam nurt, czy przez płynące wraz z rzeką elementy? O dzikich zwierzętach nie wspominając. Port także doznał uszczerbku i chociaż jacht Burnetta również nie ominęły uszkodzenia, wcale nie chodziło kapitanowi o własny interes. Nie taki był jego charakter i nie takie też zasady wyznawał. Do tego Previa Goldstein nie była mu nieznaną osobistością i mimo jej ambicji, mogła wspomóc i wziąć odpowiedzialność za niedopatrzenia poprzednika albo całkowicie się ich wyrzec. I pójść na wojnę z domagającym się jej sprawczości Ephraimem. Znał jednak administrację i nie bał się stawać w szranki z kimś, kto na lądzie mógł mieć większą władzę od niego.
Aktualnie jednak obserwował pokłosie braku rozwagi wśród odpowiedzialnych za bezpieczeństwo miasteczka, gdy w pewnym momencie coś poruszyło się w niedalekiej części plaży. Wpierw osunął się piasek, później ziemia, a na koniec również osoba, która znajdowała się na luźnej platformie. Wszystko runęło prosto w wodę, cucąc pogrążonego we własnych myślach mężczyznę. Zapewne gdyby nie pracował w marynarce, reakcja zajęłaby mu dłużej, ale nawykły do szybkiego działania — może niekoniecznie na lądzie i ze sprzętem, w którego aktualnie posiadaniu się znajdował — zostawił kask na piasku i wrócił do motoru. Warkot silnika zniechęcił czające się w okolicy drapieżniki, które — gdyby Ephraim miał czas zwrócić na nie uwagę — syknęły przeciągle i leniwie odwróciły się, aby nie musieć znajdować się blisko zdecydowanie zbyt mocno hałasującego pojazdu. Ich wyczulone zmysły pozwalały im w naturze być niezwyciężonymi, lecz równocześnie było to ich największą słabością. Wiedząc więc, że nie musiał się nimi przejmować, Burnett podjechał najbliżej uskoku wodnego, w który wpadła osoba i wyciągnął rękę, by złapać silnie za wystające jeszcze ramię. Nie było to zbyt proste, biorąc pod uwagę nie tylko ciśnienie wody, jego próbę operowania maszyną, ale na szczęście — jak się okazało — dziewczyna, która zniknęła pod taflą, nie ciskała się ani nie ważyła zbyt wiele. Gdy więc znalazła się na powierzchni, wciągnął ją szybko przed siebie na motor i odjechał kawałek dalej na suchą część lądu. - Wszystko dobrze? Hej? Wszystko dobrze? - powtarzał, gdy zatrzymali się, a on posadził już nieznajomą na piasku i próbował skontrolować jej stan. Szukał widocznych urazów, ale nie znalazł nigdzie krwi. Nie wyglądała na przesadnie poturbowaną czy podtopioną. Bardziej na zszokowaną i zziębniętą, bo nie spędziła pod wodą zbyt dużo czasu, ale na pewno się tego nie spodziewała... Kto by zresztą spodziewał się osunięcia gzymsu?
Latifah Massoudi fah
easter bunny
chubby dumpling
lorne bay — lorne bay
25 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Niczego nie ukrywa, wszystkiego doświadcza do samego dna.
Wszystko działo się zastraszająco szybko. Zanim zdążyła się zorientować z jej ręki wyleciał blant odlatując razem z nadchodzącym porywem powietrza. Zaraz za nim powietrze zgarnęło jej drobne ciało razem ze sobą. Z jej gardła urwał się krótki krzyk, który został stłumiony przez szum fal i szelest porywistego wiatru. Spadała nieznośnie długo w swojej głowie, choć rzeczywisty upadek zajął ledwie kilka sekund. Nim wyrwany krzyk się skończył ciało dziewczyny zatopiło się w lodowatej wodzie. Zaczęła się uporczywie szamotać w wodzie próbując się wydostać na powierzchnię, jednak brak umiejętności pływania, stres i lęk nie pomagały jej w walce z żywiołem wodnym. Szybko skończył jej się tlen przez ciągłą próbę złapania oddechu pod wodą. Szybkie ruchy rąk rozbryzgiwały wszędzie wodę nie dając jej jednak żadnego zaparcia i utrzymania na powierzchni. Jej szamotanie się trwało ledwie chwilę bo nagle obraz przed oczami zaczął się zamazywać, dając znak, że lada moment utraci przytomność. W sekundę przed rzeczywistym brakiem świadomości poczuła mocne pociągnięcie za rękę, która akurat znajdowała się nad powierzchnią tafli oceanu. Nagle znalazła się na jakiejś maszynie, chyba motorze, ale obraz przed oczami lawirował i mienił się na wszystkie kolory, przez co ciężko było jej zrozumieć otaczającą ją rzeczywistość. Zaczęła się krztusić odkrztuszając wodę, która spływała stróżkami po jej brodzie mieszając się z resztkami śliny. Znikąd zaczął do niej mówić obcy głos, ale nie była w stanie zrozumieć do końca słów. Otwierała oczy jednak wszystko było zamazane, wielobarwne i całkowicie niewyraźne. Nie wiedziała co się z nią działo ani gdzie się znajdowała. Słowa przybierały dziwny kształt i obijały się o zdezorientowane bębenki.
-kuss haltek-przeklnęła po arabsku, gdy tylko znalazła w sobie siły by mówić, a sponiewierane wodą gardło jej na to w ogóle pozwoliło. W końcu wzrok się przystosował do otaczającego ją świata i zobaczyła nad sobą postać obcego mężczyzny. Jednak nie potrafiła w żaden sposób przypomnieć sobie o co dokładnie pytał, o ile to w ogóle było pytanie. Kaszlnęła jeszcze kilka razy próbując usunąć z organizmu wodę, która się tam wdarła. -C-co mówiłeś?- spytała resztkami sił już po angielsku.

Ephraim Burnett
ambitny krab
pianka
komodor, Dyrektor Generalny Operacji Morskich — w Royal Australian Navy
37 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
I cannot look weak. Not in front of my men, not in front of your men, not at all. For some time now I have been holding my entire world together with both hands, keeping my men in line, seeing to their needs, and the only way that endures is if I look the part.
Brzegi bywały zwodnicze. Szczególnie gdy morskie piaski przesuwały się, tworząc spadek nawet dwumetrowy kilka kroków od plaży. Zazwyczaj było to niebezpieczne, w tym przypadku jednak zbawienne, bo nawet nie chciał myśleć, co mogło się wydarzyć, gdyby dziewczyna uderzyła w twardy grunt. Dwudziestocentymetrowa tafla wodna nie pomogłaby jej w żaden sposób zamortyzować taki upadek. Plus Ephraim nie byłby w stanie wyciągnąć jej na czas... Wiele elementów tej sytuacji jednak było zarówno dobrych, jak i złych — ilość morskich stworzeń czających się w wodzie po sztormie przekraczała normę, a prądy morsie przeniosły również te zwierzęta, które nie powinny znajdować się na tej linii brzegowej. Najwyraźniej Lorne Bay nie zawodziło pod względem chaosu, jaki się tworzył po powrocie Burnetta... Mimo przytłoczenia wrażeń nie myślał o tym zbyt długo. Moment, w którym zobaczył osuwający się grunt, całkowicie odciął go od wcześniejszych analiz. Zostały już jedynie czyste odruchy, czyste działanie, które znał i w których czuł się właściwie. Przecież nawet współcześnie zdarzały się wypadki, w których marynarze lądowali za burtą, w pełnym morzu i trzeba było organizować prędką akcję ratunkową. Tutaj nie było statku, nie było marynarzy - był ląd i sprawa, która na co dzień nie zdarzała się cywilom.
Na szczęście prędkość reakcji nie zawiodła go i tutaj. I chociaż gdy już dziewczyna znalazła się na piasku, zaczęła kaszleć, była to dobra oznaka. Odgarnął jej ociężałe, przesycone wodą włosy, dając przestrzeń do złapania oddechu oraz zminimalizowania ilości wilgoci trafiającej na jej twarz. W końcu też odsunął się, wstał i rozejrzał się wzdłuż brzegu, na którym się znajdowali. W oddali widział wciąż leżący kask, po który musiał za chwilę pójść. - Pytałem, czy wszystko dobrze. Jesteś cała? - powtórzył, pozwalając sobie na rozluźnienie ramion, bo skoro kontaktowała i mogła mówić, oznaczało, że nie pierwsza fala szoku przeszła. - Skarpa, na której stałaś, się osunęła - kontynuował i nawet jeżeli była tego świadoma, taka była procedura — trzymania osoby biorącej udział w wypadku w sytuacji. - Nie możemy być tu zbyt długo. Możesz wstać? - Pełno rzeczy pływało w wodzie — po wczorajszym sztormie, jak i nie tylko. Wiele stworzeń morskich przeniosło się poprzez prądy tam, gdzie nie powinno ich być, dlatego meduzy czy korony cierniowe leżały na piaskach, ale Ephraim nie chciał zastanawiać się, co znajdowało się w oceanie. Nie wspominając o bliskiej obecności krokodyli, które wystarczająco już interesowały się ich obecnością. Nie chciał przeciągać tego momentu ani testować cierpliwości drapieżników. Zresztą musiał zabrać dziewczynę do przychodni. Nawet jeżeli mieli stwierdzić, że wszystko było w porządku, wolał być pewien. Spojrzał jeszcze raz na nieznajomą i przykucnął naprzeciwko, aby położyć rękę na jej wciąż drżącym ramieniu. - Powoli. Oddychaj. Jestem obok.
Latifah Massoudi
easter bunny
chubby dumpling
ODPOWIEDZ