weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Jarmark Bożonarodzeniowy to atrakcja, na którą co roku uczęszczała szatynka. Najczęściej uczęszczała na ten znajdujący się w dzielnicy w której mieszkała, bądź w dzielnicy nieopodal domu rodziców, tym razem postanowiła zapuścić się aż do Tingaree, a to dlaczego? Bo to tam w tym roku organizowano wszelkie wolontariaty. Wybór był dość spory, bo pomoc dla bezdomnych, dla starszych, dla samotnych matek, dla dzieci z domu dziecka, ale Rose od zawsze kochała zwierzęta i to im postanowiła podarować ten świąteczny prezent, stąd ustawiła się przy stanowisku wolontariatu dla zwierząt właśnie. Maddie dołączyła do niej chwilę później.
- Dobrze gdyby w tym roku oprócz pomocy dla schroniska była też pomoc dla zwierząt, które po pożarach w kraju trafiły do sanktuarium. - stwierdziła, bo często leczyła te biedne, poparzone koale i wściekała się na te potwory, które im to zrobiły. Bo przecież to nie mogą być ludzie, to muszą być istoty kompletnie bez jakichkolwiek uczuć, bezmyślne w dodatku, by zaprószyć ogień w lesie i uciec. Najgorsze było to że nie wszystkich piromanów tak złapali, a Rose nie wiedziała co trzeba mieć w głowie by tak krzywdzić niewinne stworzenia. Dlatego tak, ona miała serce dla zwierząt zawsze, dla ludzi zaś wybiórczo, w odpowiednich przypadkach.
- W ogóle co u ciebie słychać? Robicie rodzinne święta w tym roku? - zapytała przyjaciółki gdy tak stały jeszcze w kolejce, bo trochę to pewnie potrwa zanim dotrą do listy, by złożyć swój podpis i dać odpowiedni datek. Hepburn miała już upatrzony sklep z artykułami dla zwierząt, zatem jeśli będzie to pomoc dla schroniska to wiedziała skąd wziąć najzdrowszą karmę. Oczywiście że z jej przychodni weterynaryjnej.
happy halloween
nick
sekretarka — WINSTON & STRAWN
25 yo — 169 cm
Awatar użytkownika
about
Sekretarka w kancelarii, narzeczona, bliźniaczka. Często mylona z Mavis. Chętnie pomaga w papierkach, często zabiera własną pracę do domu.
Jarmark to najlepsza rzecz, która mogła nas spotkać. Uwielbiałam po nim chodzić, praktycznie cały dzień. Często tutaj się zasiadywałam, jak byłam młodsza. Chodziłam na róże atrakcje, brałam w nich w sumie aktywnie udział. Można powiedzieć, że stało się to moją monotonnością. Avery nie miał ochoty tutaj przyjść, nawet jeśli powiedziałam mu, że nie będzie ciszy i naprawdę ciekawie spędzimy tutaj czas. Ten jednak woli pracować nad końcem otwarcia sklepu. Nie byłam z tego zadowolona, zwłaszcza że od tak rzucił pracę. Niby tak bardzo lubi pracować przy wodzie i opowiadać ludziom o tych wszystkich rybkach. Cóż będę go wspierała, nie ważne co takiego on zrobi. Spotkanie z Rose mnie naprawdę uratowało, zwłaszcza jak powiedziała mi o wolontariacie. Ostatnim razem mi naprawdę się to spodobało. Teraz mam szansę ponownie spędzić, przyjemnie czas przy zwierzętach.
- Może zrobimy przez stronę jakąś zbiórkę? Na pewno coś by się uzbierało lub poszukamy jakąś organizację? - Zaproponowałam. To nie jest, aż taki głupi pomysł. Zawsze jest jakieś rozwiązanie, zwłaszcza jeśli tutaj tego nie robią, można wsiąść to na własną rękę. Biedne zwierzęta, pewnie mają też traumę, jeśli przeżyły te męczarnie. Widok spalonych drzew, spalonych ciał.. jest nie do zniesienia. Trzeba tym też się zająć, jak najszybciej.
- W tym roku.. spędzam je z rodzicami Averego. Zazwyczaj byłam w swoim domu, potem kolejne dni skakaliśmy. Jednak wiesz w tym roku jestem jego narzeczoną, dodatkowo jego rodzice byliby sami. A u mnie jest tyle sióstr, że nie zauważa mojej nieobecności - Zaśmiałam się. Będą to pierwsze święta bez całej rodzinki. Jest to dla mnie dość dziwne, zwłaszcza przez to wszystko. Może za rok zrobimy takie większe i będą obie rodziny? Jak na razie to temat do obgadania i przemyślenia. - Jestem tym trochę zestresowana, a jak u Ciebie? Zostajesz w domu czy wyjeżdżasz? - Podpisałam jakiś druczek, ale nasza kolejka nadal była jeszcze strasznie długa. Między czasie dostałam chyba jakąś plakietkę? Nie byłam do końca pewna, bo nawet jej nie sprawdziłam. Mam to zamiar zrobić, jak tylko ogarniemy miejsce docelowe.

Rose Hepburn
wystrzałowy jednorożec
Martyna
weterynarz — Animal Welness Center
25 yo — 173 cm
Awatar użytkownika
about
Pani weterynarz, która poświęca swoje życie zwierzętom i oddaje im całe swoje serce po tym jak straciła serce do tańca wraz z utraconym dzieckiem pewnego przystojnego marynarza, który to niedawno znów zawitał do portu Lorne Bay
Maddie Miller

Wiadomo że jako młodsze dzieci woleliśmy się bawić i brać udział w tych aktywnościach na jarmarku, które wiązały się z zabawą czy kupowaniem prezentów, z czasem też próbowaniem nowych smaków. Rose jednak nie była z tych leniwych klusek, co tylko korzystają z takich atrakcji, najedzą się, zrobią parę fotek i sobie pójdą. Kobieta wykorzystywała każdą dostępną okazję by pomóc innym, zwłaszcza tym, którzy nie mogli mówić za siebie, ani się bronić. Zwierzęta nie mogły nigdy się poskarżyć na swojego właściciela, gdy ten źle ich traktował tylko cierpliwie znosiły głód, ból, choroby i inne przykrości. To im zatem należało pomóc, uratować je od zła, jakie na nie wręcz czyhało. No chyba że trafili na dobrych ludzi, którzy dali im miłość. Jednak czy możemy tak całkowicie w pełni ufać uczuciom ludzkim?
- Myślę że to całkiem dobry pomysł, możemy zrobić zbiórkę przez portale społecznościowe. Tam mamy znajomych, na pewno ktoś rzuci parę dolarów na zwierzęta. Można też zrobić stronę internetową, ale ja nie jestem aż tak w tym dobra, a ty byś sobie poradziła by zrobić taką przykuwającą uwagę innych? - pomysł Maddie się jej spodobał, zatem postanowiła dodać coś od siebie, tyle że była nogą w tworzeniu stron internetowych, zwłaszcza od strony graficznej, więc potrzebowałyby do tego kogoś bardziej kreatywnego. A może to Miller byłaby idealną osobą do zajęcia się stroną internetową zbiórki?
- Stresujesz się tym czy przyszła teściowa i teść cię zaakceptują? Na pewno ojca Avery'ego oczarujesz jak jego samego, ale z matkami to bywa pewnie gorzej przez to, że synowie są oczkami w ich głowach. - Rose nigdy nie doszła do momentu poznania przyszłej, niedoszłej teściowej, ale były już w takim wieku, że ludzie się wiązali na dłużej, poznawali swoich rodziców i przygody bywały różne. A nawet kawały mówią o wrednych teściowych, a nie o uciążliwych teściach, więc coś w tym musi być, czyż nie?
- Pokaż jeszcze raz swój pierścionek, niech się na niego napatrzę. - stwierdziła, bo uwielbiała patrzeć na pierścionek błyszczący na palcu Miller. Cieszyła się szczęściem brunetki, jednocześnie żałując że sama nigdy do takiego etapu w życiu nie doszła. A może jej wybranek po prostu jeszcze do niej nie przypłynął? W końcu miała słabość do marynarzy.
- Jak tam twój kontakt z siostrami obecnie? - zapytała jeszcze z troską, bo pamiętała że Maddie miała problem z siostrą, której facet miał słabość właśnie do przyjaciółki Rose. Chciała zatem szatynka wiedzieć, jak rozwiązały siostry Miller swój konflikt spowodowany przez faceta. A przecież żaden facet nie powinien stać na drodze do dobrych relacji sióstr, ani ogółem przyjaciółek czy kobiet.
- Z Lucą wybieramy się do rodziców na święta. Czas najwyższy, tak dawno nie widziałam się z moim braciszkiem, nie wiem czy on mnie unika po tym jak zrobiłam mu reprymendę na temat złego traktowania dziewczyn i strachu przed miłością? - wzruszyła ramionami i przypięła sobie plakietkę do ubrania, biorąc też do ręki puszkę skarbonkę. Mogły zacząć organizować swój wolontariat i przy okazji porozmawiać o ich życiach i o tym co się w nich zmieniło. Szkoda że u Rose czas trochę jakby stanął w miejscu.
happy halloween
nick
ODPOWIEDZ