Ochroniarz/zbir — Shadow
31 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś wierzył w sprawiedliwość i osądzanie. Teraz sam je wymierza robiąc z siebie sędziego.
Ale ogółem to fajny chłopak!
Neil kiedyś kochał święta całym sercem. Wyczekiwał na przybycie gości, na prezenty, na radosne chwilę przed telewizorem oglądając bajki o reniferze z czerwonym nosem. Wszystko to zmieniło swoje znaczenie kilkanaście lat temu kiedy jego młodsza siostra została zamordowana. Od tamtej pory żadne święta, a tym bardziej uroczystość, która kiedyś sprawiała całej rodzinie radość, nie była przyjemna. Te pierwsze Boże Narodzenie spędzili w milczeniu. Nie wspominali nikogo, patrzyli na siebie i mało co jedli. Byli psychicznie rozbici. Chyba właśnie wtedy Paxton dorósł i zaczął planować dziecięcą zemstę. Owszem, posiadał wtedy wyobraźnię dosyć bogatą jak na jedenastolatka. Próbował sobie jakoś wytłumaczyć zniknięcie Isabelle, ale na próżno.
Ona odeszła. Umarła. Morderca nadal był na wolności. Co roku, w okresie świątecznym, gdy Jarmarki rozbijały się dookoła i nawoływały dzieciaki do kupienia piekielnie drogich pierników z Psim Patrolem lub Pokémonami, Neil wracał pamięcią do ostatnich chwil z siostrą. Była taka szczęśliwa. Taka beztroska, a ktoś jej to bezczelnie odebrał dla swoich własnych niepohamowanych żądzy. Westchnął cicho wstając z kanapy. Spojrzał w lustro uznając swój ubiór za znośny. Był gotowy, pierwszy raz od lat, żeby udać się na Jarmark w Lorne Bay i zacząć wreszcie żyć. Początek będzie ciężko, zdawał sobie z tego sprawę, ale wierzył w to, że jest silny. Czasami blokowała Paxtona głowa, jednak kiedy wyczyścił umysł był spokojny i nieszkodliwy.
Wypad na Jarmark miał też swoje zadanie. Jeśli morderca nadal jest wśród społeczności miasteczka, to zapewne dzisiaj będzie mieć idealną okazję, by zaatakować. Neil chciał obserwować i być blisko tych zdarzeń. Tak bardzo pragnął poznać twarz tego człowieka.
Wyszedł z domu niespiesznie. Miał dużo czasu, aż rodzice wyjdą z pociechami, by oglądać Mikołaje na deskach surfingowych. Szedł powoli, patrzył przed siebie, nie rozglądał się dookoła. Wiedział jak niektórzy potrafią na niego patrzeć. Lorne Bay to mała miejscowość, a tragedia, taka jak państwa Paxtonów, nie spotyka co trzeciej rodziny. Zdarza się tak rzadko, że przeraża innych.
Wszedł na teren stając z boku żeby odpalić papierosa. Nie robił tego często, ale czasami potrzebował chwili odprężenia. Tak jak dzisiaj. Za nim stała jakaś postać, ale nie zwrócił na nią zbytnio uwagi, do momentu, aż jakiś pijaczek się nie do niej nie doczepił. Neil był na to wyczulony. W każdym widział potencjalnego mordercę. Odwrócił się do tej dwójki, a potem wyrzucając papierosa na ziemię podszedł bliżej łapiąc faceta za ramię.
- Grzecznie poproszę Cię o odejście. - Powiedział grzecznie jak na swój temperament. Chciał zrobić jednocześnie coś pożytecznego, dobrego i radosnego. - To świąteczny czas, a pan uniemożliwia jego świętowanie. - Uśmiechnął się do kobiety, która na około mogła mieć niewiele ponad dwadzieścia lat. Przyszedł tu zupełnie w innym celu, ale wierzył w to, że znajdzie chwilę czasu dla nowej nieznajomej.

Chandra Ginsberg
ambitny krab
Neil Paxton
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 19 :crab:

Pierwsze Święta z daleka od domu, były dla Chandry czasem niezwykle trudnym. Dotychczas wraz z matką, właściwie już od początku grudnia, żyły przygotowaniami do przyjęcia, które było dla Ginsberg najważniejszym punktem Bożego Narodzenia. Blichtr, przepych, fura bezużytecznych prezentów, ogromna choinka i mnóstwo błyskotek, było czymś, co sprawiało, że dziewczyna czuła się świetnie, a gdy do tego dołożyć towarzystwo, w którym odgrywała pierwsze skrzypce… och, wtedy było wręcz fantastycznie.
Będąc w Lorne Bay, brakowało jej wszystkiego: począwszy od ozdób, kończąc na towarzystwie, które wydawało jej się takie nudne i nijakie, że wciąż zachodziła w głowę, co ona tu właściwie jeszcze robi? Szanse, że odnajdzie Lorgana malały z każdym dniem, szczególnie gdy wydawało się, że była już wszędzie i pytała każdego, a sprawa ani o krok nie posuwała się naprzód.
Żeby umilić sobie czas, Chandra wybrała się na jarmark, uznając, że przyda jej się wszystko, dosłownie wszystko, jeśli ma przetrwać jeszcze te kilkanaście dni dzielące ją od Nowego Roku, który miała nadzieję, że okaże się przełomowy, nie tylko w jej aktorskiej karierze, ale także w sprawie poszukiwanego brata. Zatrzymywała się przy każdym stoisku, z grymasem oglądając kiepskiej jakości bombki i inne ozdoby, które zupełnie nie trafiały w jej gust. Były do tego wyjątkowo tanie, co - jak sądziła Amerykanka - świadczy o ich jakości, dlatego też zadzierała nosa, by patrzeć tylko na towary z górnej półki.
Choć znany był dziewczynie klimat (w końcu pochodziła z Kalifornii), miała wrażenie, że dzień jest wyjątkowo upalny. A może to przez te parujące tłumy, które napierały na nią ze wszech stron, dodatkowo ogrzewając ją swoimi spoconymi ciałami? Na nic zdało się wachlowanie dłonią, dlatego Chandra zdecydowała, że musi zrzucić z siebie koszulkę, uznając, że może dzięki temu zdoła choć trochę się ochłodzić. Szkoda, że nie przewidziała tego rozbierania, bo ubrałaby pod spód górę od nowego bikini, a tak to miała jedynie wyjątkowo skromny - jak na jej możliwości - satynowy perłowy biustonosz, który od teraz miał stanowić górę jej garderoby. I choć lubiła przykuwać spojrzenia, tak nie każdy nadawał się na grono jej fanów, dlatego gdy w jej stronę zatoczył się jakiś nieco wstawiony gościu, Ginsberg, choć nie należała do wstydliwych, odruchowo zakryła dłonią odsłonięte piersi.
- Twojej uwagi nie potrzebuję, idź sobie stąd - powiedziała niezbyt uprzejmie, obracając się bokiem do niechcianego towarzysza, który najwyraźniej nie chciał odpuścić. Ciężko westchnęła, gotowa dać za chwilę popis swoich aktorskich umiejętności i trochę poudawać, że tu ją napadli, spojrzała z politowaniem na palanta, który przysuwał się coraz bliżej. Na szczęście odbyło się bez teatrzyku, bo rycerski nieznajomy zainterweniował, zyskując tym na wstępie pięć punktów do sympatii Chandry.
- Z ust mi to wyjąłeś! - zawtórowała Amerykanka. - Idź sobie świętuj gdzie indziej. Najlepiej w samotności - dodała w kierunku pijaczka, machając przy tym ręką, jakby odganiała natrętną muchę. - Powinien być jakiś pomiar trzeźwości przy wejściu na teren jarmarku. W tym cieple, to niektórym… jak widać… szybko uderza do głowy - skomentowała, dodając do tego kpiące prychnięcie.
Wygładziła sobie ramiączko biustonosza, by kontrolnie zerknąć, czy nabzdryngolony typek się oddala, po czym ponownie spojrzała na swojego wybawcę.
- To był iść heroiczny czyn! Przyznaj się, jesteś jakimś superbohaterem, tylko nie chodzisz w pelerynce, bo jest za gorąco? - zapytała Chandra, szeroko się przy tym uśmiechając.

Neil Paxton
chandra ginsberg
◠‿◠
Ochroniarz/zbir — Shadow
31 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś wierzył w sprawiedliwość i osądzanie. Teraz sam je wymierza robiąc z siebie sędziego.
Ale ogółem to fajny chłopak!
Kiedyś, zanim nie zepsuło go życie i nie powaliło na łopatki, pewnie zareagowałby inaczej. Nigdy, przynajmniej za dzieciaka, nie przejawiał niechęci wobec ludzi, którym życie ułożyło się nieco gorzej niż Paxtonowi. Potem nadszedł kulminacyjny moment wstąpienia do policji i pomagania takim jak on, ale kiedy został z niej wydalony i wręcz zesłany na drogę mniej praworządną niż zazwyczaj, zmienił o nich zdanie. W Sydney za wszelką cenę musiał walczyć o siebie, o swoje życie i o towarzyszy. Nie mógł okazywać słabości i dobroci serca na widok każdego zagubionego bezdomnego czy biednego, który to żebrał pod drogimi knajpami wierząc, że uda mu się zarobić parę groszy na chleb. Jeszcze z początku Neil wrzucał pieniążka lub dwa, ale potem musiał takich przeganiać. Przeszkadzali w interesach, a Paxton miał zadanie do wykonania.
Po powrocie do Lorne Bay mógł nabrać trochę ogłady i zrozumienia, ale nadal przez jego dobre cechy przebijały się te nieszczególnie kojące serce. Wiedział, że przez pewien okres czasu był okropny, zły i okrutny. Wymuszał wszystko co było do wymuszenia, a teraz przeganiał człowieka, który nie chciał zapewne zrobić nic złego. Kobieta, która przed nim stała również nie powinna się dziwić, że ów ktoś do niej podszedł. Wyglądała na pół nagą, co na Neil'a wcale nie działało tak jak na innych facetów. Widział takie wielokrotnie, przystawiały swoje nagie ciała i bez pardonu siadały na kolana. Potrzebowały dojrzałego mężczyzny na jedną noc, ale Paxton nie potrzebował niedojrzałych kobiet choćby na kilka minut.
- Jeśli nie potrzebujesz czyjejś uwagi to radzę ubrać koszulkę. - Stwierdził uśmiechając się delikatnie i spoglądając kobiecie prosto w oczy. Nie był facetem, który rozpraszał myśli na widok pierwszego, gołego cycka czy wyciągniętych sutków. Praca w podziemiach nauczyła go profesjonalizmu.
Kiedy pijaczek odszedł Neil pozwolił sobie na odprowadzenie go wzrokiem. Przez chwilę nawet zawiesił głowę w dół. Spędzenie świąt w samotności musiało boleć niektóre osoby, niegdyś on sam wyszedł z inicjatywą żeby zapraszać niektóre na wigilię do domu. Oczywiście żadne z jego pomysłów nie został zaakceptowany przez rodziców co kończyło się zazwyczaj wylewnym płaczem pod poduszką.
- Najwidoczniej uderza nie tylko ze względu na alkohol we krwi. Masz problem z odzieżą w szafie? - Spytał, dopiero wtedy wskazując palcem na jej ubiór. To był jednak Jarmark. Świąteczny Jarmark. Rodzice przyszli tu z dziećmi żeby się dobrze bawić, a nie zakrywać im oczy. Jeśli chciała kogoś wyrwać to trafiła na najmniej zainteresowaną osobę w tym mieście.
- Bohater.. - Pozwolił sobie prychnąć pod nosem jednocześnie się uśmiechając. Gdyby poznała go bliżej musiałaby być jego Harley Quinn. - Jeśli wolisz męską wersję Killer Frost to dobrze trafiłaś. A peleryny nie noszę nie ze względu na ciepło, a z powodów praktycznych. Wkręca się w wiatrak. - Oznajmił jakby naprawdę biegał po mieście z działkiem, które zamraża każdego kto stanie Paxtonowi na drodze.

Chandra Ginsberg
ambitny krab
Neil Paxton
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra lubiła być w centrum uwagi; uwielbiała błyszczeć, skupiać na sobie spojrzenia, szczególnie te pełne ochów i achów, wyrażających podziw: czy to dotyczący jej urody, czy umiejętności aktorskich, czy czegokolwiek związanego z nią. Właściwie nie znała innego świata niż ten, który kręcił się wokół niej, a ona jako pępek zajmowała centralne miejsce wszelkich decyzji i zachcianek, niezależnie od ich ceny. Dopiero podróż do Australii pokazała jej, że nie każdy liczy się z jej zdaniem, a to, że uważała się za najmądrzejszą ludzie traktowali jakby pozjadała wszystkie rozumy i na dłuższą metę ją ignorowali. Zupełnie nie podobał jej się ten zimny prysznic realizmu, który spadł na nią tak niespodziewanie, nie dając wcześniej żadnych znaków ostrzegawczych, by mogła się jakoś przygotować na zderzenie z rzeczywistością, która nijak przypominała tą wykreowaną przez matkę i cały aktorski światek Los Angeles.
Dlatego też, słysząc słowa wybawcy, który miał znacznie milszą oku aparycję, niż jakiś podrzędny pijaczyna, uniosła brwi, nie do końca rozumiejąc o co mu chodzi. Może celowo nie zdjęła koszulki, by być na świeczniku, ale nie widziała nic złego w tym skutku ubocznym, który się pojawił, kiedy miała ochotę się schłodzić. Co prawda wolała przyciągać spojrzenia takich jak Neil, a nie byle kogo, ale cóż… z doświadczenia innych artystów wiedziała, że często publiki się nie wybiera.
- To coś złego? - zapytała, krzyżując spojrzenie z mężczyzną. - Ta uwaga - doprecyzowała, tym razem unosząc w górę tylko jedną brew. - Jestem młoda, ładna, zgrabna. Czy powinnam się tego wstydzić? - kontynuowała, odrywając spojrzenie od męskich oczu, by przyjrzeć się w całości jego sylwetce. - Ty wolisz pozostawać w cieniu? Dlaczego? - dopytała, czując, że to może być całkiem interesujące. Choć zazwyczaj Ginsberg niewiele interesowało co inni mają do powiedzenia, w tym przypadku coś podpowiadało jej, że może warto zrobić wyjątek.
Na usta Chandry wdarł się nieco kpiący uśmieszek, po tym jak padło pytanie o jej ubiór. O ile przez chwilę zastanawiała się, czy nie ubrać tej koszulki, bo właściwie czuła niewielką różnicę po pozbyciu się wierzchniej warstwy garderoby, o tyle po słowach nieznajomego, jakby na złość (nie wiadomo komu), wypięła biust, jeszcze bardziej odsłaniając stanik.
- A czym się właściwie różni bielizna od stroju kąpielowego? Przecież tuż za rogiem jest plaża - zauważyła, machając ręką w bliżej nieokreślonym kierunku, bo fakt faktem w tej chwili nie umiała wskazać gdzie dokładnie znajduje się piaszczyste wybrzeże. - Rozumiem, że ty kąpiesz się w spodniach i koszulce? Oookej. O gustach się nie dyskutuje - zakpiła, przewracając przy tym oczami. - Jest wyjątkowo ciepły, wiosenny dzień. Jak inaczej, według ciebie, mogłabym się ochłodzić? Lody wychodzą mi bokiem - dodała, wpatrując się w mężczyznę wyczekująco. Na samo słowo lody coś się w niej skręcało. Do tej pory nie mogła uwierzyć, że wciąż szef nie zwolnił jej z lodziarni, chociaż robiła wszystko by stracić tę pracę.
Zaśmiała się - szczerze i niewymuszenie. Od czasu do czasu sięgała po komiksy, których w jej domu nie brakowało, bo zdawały się być inspiracją dla jej matki i jej produkcji. Dlatego też przywołanie innego superbohatera było takim miłym akcentem, który jakoś na myśl przywoływał wspomnienia słonecznej Kalifornii, do której tęskno było Chandrze.
- No trochę masz skostniałe poczucie humoru i rzeczywiście potrafisz zmrozić - odparła, kiwając głową, jakby faktycznie była przekonana co do swoich obserwacji. - Masz jeszcze jakieś supermoce? Może na przykład dźwigasz ciężary? Bo wiesz… kupiłam kilka rzeczy i mógłbyś mi pomóc, skoro już bawisz się w bohatera. - Zaśmiała się, ruchem głowy wskazując na stosik pudeł z bombkami, który czekał na nią na jednym ze stoisk.

Neil Paxton
chandra ginsberg
◠‿◠
Ochroniarz/zbir — Shadow
31 yo — 186 cm
Awatar użytkownika
about
Kiedyś wierzył w sprawiedliwość i osądzanie. Teraz sam je wymierza robiąc z siebie sędziego.
Ale ogółem to fajny chłopak!
Neil'a trudno było wyprowadzić z równowagi. Pracował w Shadow to też nie jedno jego oko widziało i nie jedną kobietę trzeba było ratować z opresji, ale one zawsze się jego słuchały. Były posłuszne, gdy Paxton coś mówił one przytakiwały głową i czy tego chciały czy też nie, szły za nim jak pies za swoim panem. Zapomniał, że jest poza pracą, na Jarmarku spotyka całkowicie wolnych ludzi, którzy nie pracują bezpośrednio pod nim i może właśnie dlatego zdziwił go opór kobiety. Musiał się nieco opamiętać żeby przypadkiem zaraz nie otrzymać strzała z policzek. Tyle, że Chandra na taką nie wyglądała. Neil próbował odczytać z rysów jej twarzy czy jest to codzienne zachowanie dziewczyny czy może zaczynała go kokietować, a dzisiejszy humor mężczyzny był na granicy wytrzymałości i mogło się to skończyć dwojako. Jeśli dobrze to rozegra, oczywiście.
- Nie każdy w tym mieście ma dobre intencje. - Powiedział nie chcąc się tłumaczyć z tego, że kiedyś jeden gnój pozbawił życia najmłodszej siostry Neil'a. Od tamtego czasu przesadnie przejmował się losem młodych kobiet. Spojrzał na nią z miną, która nie wyrażała żadnych emocji i również skrzyżował ręce na klatce piersiowej. Teraz wyglądali jak dwaj najbardziej naburmuszeni ludzie w mieście chociaż nic złego sobie nawzajem nie zrobili.
Miała rację. Wolał pozostać w cieniu. Niewiele osób znało powód, niezbyt wiele stwierdzało też tak śmiały fakt. Chciał odpyskować, że to nie jej interes, ale w porę zamknął usta z których nie wydobył się żaden dźwięk. Nie mógł pozwolić sobie choćby na chwilę rozkojarzenia chociaż z minuty na minutę coraz bardziej przekonywał się do tego, że jego pobyt tutaj był pozbawiony sensu. Znowu popadał w paranoje jeśli chodziło o mordercę jego siostry. Wszędzie go widział i nie potrafił tego powstrzymać.
Przewrócił tylko oczami kiedy Chandra wypięła biust do przodu. Cokolwiek chciała zdziałać znowu musiała ponieść klęskę. Mimo to podszedł bliżej i pozwolił sobie na dosyć śmiały gest. Złapał ją za biodro, a potem przysunął usta do ucha kobiety.
- Plaża jest w odwrotnym kierunku. I jeśli tak bardzo ciekawska jesteś to kąpię się jedynie nocą. Nago. - Szepnął jednocześnie delikatnie owijając swym oddechem szyję kobiety, a potem z nieukrywaną satysfakcją odsunął się na bezpieczną odległość z szerokim uśmiechem na ustach. - Chcesz się ochłodzić? Właśnie zaproponowałem Ci kolejne spotkanie. - Dodał wkładając dłonie do kieszeni. Skoro chciała być śmiała i pokazywać swoje wdzięki to niech to robi na bezpiecznym gruncie, z dala od wzroku biednych dzieci.
Skostniałe poczucie humoru. Paxton opisany w trzech słowach. Nie mógł zaprzeczyć, a wręcz przeciwnie. Musiał przyznać kobiecie rację i jedyne co zrobił to kiwnął głową. Ciężko mu było słuchać takich rzeczy o sobie, ale rzeczywiście, ostatnio stracił pasję do kolorowego i radosnego życia.
- Bombki są lekkie. - Wzruszył ramionami spoglądając kątem oka na stosik pudełek. W głębi serca chciał pomóc, nie był przecież złym facetem, który do wszystkich ludzi na świecie odzywa się w wyrachowany i chłodny sposób. Tyle, że coś go powstrzymywało. Jakby dziwne uczucie, że nieznajoma dziewczyna wciągnie go w ciąg niespodziewanych wydarzeń, które przypadkiem mogłyby mu się spodobać. Dobra. Pomogę Ci. - Powiedział po dłuższej chwili lekko wzdychając. Dostała to czego chciała.

Chandra Ginsberg
ambitny krab
Neil Paxton
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra prezentowała na co dzień beztroskie podejście do życia. Wychowywana z dala od wszelkiego zła, niepowodzeń i niedostatków, chyba nie do końca rozumiała czym jest to całe zagrożenie albo złe intencje, bo przecież ją nic takiego nie spotkało; zazwyczaj przynajmniej jedna osoba czuwała nad jej bezpieczeństwem, chroniąc nawet przed kroplą deszczu, która mogłaby popsuć jej fryzurę. Historię tych, którzy przeżyli jakieś tragedie związane bezpośrednio z nimi (ona wszakże straciła w dzieciństwie ojca, ale zupełnie na opak odebrała to jego odejście), uznawała za chęć zwrócenia na siebie uwagi - taką bardziej dramatyczną część, bo nawet i ją coś czasem wzruszało w tych opowieściach!
- Czy ty mi właśnie… grozisz? - zapytała z zaskoczeniem, które ocierało się o kpinę. - Nie wyglądasz na potwora. Chociaż w sumie… taka Fiona ze Shreka też za dnia była fajną laską, a po zachodzie słońca zmieniała się w ogra - stwierdziła w zamyśleniu Ginsberg, łypiąc na mężczyznę w poszukiwaniu jakichś znaków, zdradzających jego prawdziwą naturę. Najwidoczniej jednak dobrze się maskował, bo nic groźnego na pierwszy rzut oka nie zauważała.
Musiała z całych sił się powstrzymać, by nie parsknąć śmiechem, gdy nieznajomy przyjął podobną pozę. Chandra była przekonana, że ona w swoim oburzeniu nie wygląda tak komicznie, jak jej wybawca, ale na wszelki wypadek opuściła ramiona, uznając, że sam jej grymas na twarzy wyraża więcej niż tysiąc słów i wystarczy, by zademonstrować niezadowolenie, które się pogłębiało wraz z brakiem odpowiedzi i przedłużającą się między nimi ciszą.
Już miała na to zareagować, ponaglić towarzysza do jakiegoś działania, kiedy ten niespodziewanie się przybliżył, zaczynając coś szeptać na uszko nieco zdezorientowanej Amerykance. Dziewczyna drgnęła, nie spodziewając się takiego ruchu, który dodatkowo wywołał całkiem przyjemny dreszcz, który nie miał za wiele wspólnego z ochłodzeniem, o czym mogły świadczyć lekkie rumieńce, jakie zagościły na policzkach Chandry. Bynajmniej nie były one związane ze speszeniem… a przynajmniej tak tłumaczyłaby to jasnowłosa.
- No i to są konkrety, które lubię - odparła, odwdzięczając się mężczyźnie podobnie szerokim uśmiechem. - Pozostaje ustalić termin. To kiedy? Kąpiesz się codziennie? Całkiem dobrze odstraszasz natrętów, więc chętnie to wykorzystam także w wodzie - uznała, tym razem przypominając sobie całą zgraję meduz, które przypałętały się do niej podczas zawodów wędkarskich… Poza tym była zaintrygowana, ile prawdy kryje się w słowach nieznajomego i czy faktycznie jest w stanie kąpać się na golasa, czy tylko tak się zgrywa. Nie pozostało nic innego, jak się przekonać.
- Och, nie marudź! Na pewno będą bezpieczniejsze jak ty je poniesiesz, bo będą wyżej. Poza tym to dopiero pierwsza partia… - wspomniała dopiero w momencie, gdy mężczyzna zdecydował się wziąć jej pakunki. Ginsberg chwyciła go pod rękę i pociągnęła w stronę kolejnego straganu, gdzie do góry paczuszek dołożyła kolejne dwie, zawierające kolorowe światełka. I jeszcze trzy, z błyszczącymi łańcuchami. Powoli przestawało być widać nieznajomego, którego cierpliwość niewątpliwie testowała Chandra.
W pewnym momencie Neil został sam, a przynajmniej tak się wydawało, bo nie było słychać trajkotania Ginsberg, a piętrzące się pudełka na tyle skutecznie zasłaniały widoczność, że ciężko było rozglądnąć się na boki, by zorientować się, gdzie zniknęła dziewczyna. Co prawda wcześniej pokierowała go, by ruszył w stronę parkingu, bo tam będzie na nią czekać ciężarówka taksówka, ale minuty mijały, a ślad po Amerykance zaginął…
- Tutaj, tutaj! - krzyknęła w końcu, wychodząc z jarmarku. Szła powoli, wyjątkowo uważnie patrząc pod nogi. Miała bowiem coś dla nieznajomego tragarza-wybawcy. - Odłóż to tu - poleciła, wskazując ruchem głowy na ławkę, która miała szansę pomieścić wszystkie zakupy Amerykanki. - Proszę, twoja zapłata. Najbardziej czekoladowa gorąca czekolada na tym jarmarku! - powiedziała triumfalnie, wyciągając w kierunku mężczyzny kubek, którego zawartość nie miała szans wystygnąć. - Może ona da radę stopić resztę twojego lodu - dodała z rozbawieniem.

Neil Paxton
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ