CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"


Bastian niby nie lubił świąt i całej tej atmosfery a jednak jakoś tak wyszło, że pchał się na ten jarmark i ogólnie spacerował po okolicy od straganu do straganu. Miał nawet w planach kupić choinkę, co by nawet najmniej ale jednak ozdobić swój dom, a raczej jego wnętrze. Co z tego, że pewnie by znikła w jego rezydencji ale co tam, to tylko mały szczegół. Oprócz samej choinki zachęciły go fajne zapachy jakie oddawały te potrawy które były w niektórych miejscach czy nawet te pierniki. Sam chyba kręcił się bliżej okolicy swojego miejsca zamieszkania ale ciekawy był też jak to wygląda w innych miejscach. Aktualnie takie spacerowanie było lepsze niż siedzenie w domu czy w klubie. Szczerze to ten zgiełk o hałas, dudnienie głośników powoli go denerwowało i chyba aktualnie robił sobie małą przerwę od tego. Nie zaglądał tam gdy akurat były imprezy, oszczędzał swój słuch. Co prawda tutaj też najciszej nie było ale jakoś na powietrzu ten dźwięk rozchodził się inaczej. Ubrał się nawet ładnie w jakąś koszule i lekki i cienki płaszcz. Niby było znośnie ale wiosna to wiosna, pod wieczór temperatura spadała jednak i w samym krótkim rękawku chyba nie dało się chodzić. Chociaż i tak Australia miała swoje plusy jak to, że w święta było ciepło i to na grubo, bez śniegu i innych takich do czego inni ludzie w innych zakątkach świata byli przyzwyczajenie. Ostatecznie wracając do niego, pewnie błądził sam od stoiska do stoiska, bo tak już było że samotnie spędzał te wieczory. Siostra gdzieś zaginęła w akcji a z rodzicami miał ciężkie stosunki, kogo więc miał oczekiwać u swojego boku? Niby zawsze sobie umiał poradzić ale teraz jak każdemu w takim czasie, bylo smutno że tak to wygląda. Zamyślony i taki pewnie nie w sosie nie zauważył, że ktoś mu się przygląda od kilku minut, gdy przystanął na moment w kolejce po coś ciepłego do picia. Dopiero gdy poczuł na sobie znajome ładne oczęta, uśmiech pojawił się na jego ustach automatycznie. Jakoś tak wyszło że często na siebie wpadali, jak nie w klubie to na jarmarku, a panna Lola tak szczerze to zawsze dodawała mu radości, nie ważne w jakiej to chwili by na siebie nie wpadli. Ewidentnie rozsiewała taką pozytywną aurę wokół siebie, że nawet jego humor potrafił się zmienić w sekundę. Rozejrzał się czy jest sama czy może też nie, a kiedy już się upewnił co i jak to się do niej przykleił do towarzystwa. No nie oszukujmy się, liczył ze to nie przegoni gdzie pieprz rośnie, w końcu to tylko albo aż przypadkowe spotkanie. - Pani też po tą gorącą czekoladę? Tylko jaka frajda z niej picia skoro jest ciepło i można się spocić.. - zagadnął ze śmiechem przybliżając się do niej bo miało to swoje profity, była po pierwsze szybciej w kolejce od niego, a dwa przynajmniej miał pewność że jej nie zgubi. Bo trochę Hendrix był jak plasterek w tym momencie, albo jak biedny zagubiony piesek - taki sam i smutny. Ale może nie dostrzegła tego gdy się koło niej pojawił, w końcu był z niego świetny aktor, czaruś i inne takie. I w sumie każdy mógłby odnieść wrażenie, że przecież wszystko gra tylko co z tego? Maska i pieniądze, nie zakryją tego jaki to z niego smutny i samotny człowiek.

Lola Kenzington
przyjazna koala
nick
brak multikont
Striptizerka — Shadow
21 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
I wanna be your slave
I wanna be your master
I wanna make your heart beat
Run like rollercoasters
Żałowała, że nie ma śniegu. Nigdy takowego nie widziała na żywo i wciąż nie mogła się z tym pogodzić. Ileż to razy w filmach widziała ten piękny biały puch. Najbliższe doświadczenie z tego typu pogodą miała, kiedy z Lulą rozmrażały lodówkę i mogła wyjąć z zamrażalnika nieco zamrożonej cieczy. Ale to nie było przecież to samo. Obserwowała, jak na ekranie czerwienią się wszystkim nosy, jak płoną policzki, a z ust leci para. A w Australii? Niby również były święta, ale magia była jakaś taka inna. Światełka nie odbijały się w śniegu i zapalały dość późno, bo przecież dzień trwał znacznie dłużej. W dodatku czy można tak naprawdę czekać na Mikołaja, w ciepłym czerwonym stroju, gdy samemu poci się nawet w szortach i samym topie?
Swoją drogą Lola wiedziała, że w takim stroju przyciąga wzrok. Nie było to tak bardzo irytujące, jak mogłoby się wydawać — ostatecznie przecież na tym w jakimś stopniu polegała jej praca, że ludzie płacili za to, żeby ją oglądać. Najzabawniej jednak zawsze było oglądać, kiedy przyglądali jej się mężczyźni, którzy na bożonarodzeniowy kiermasz przychodzili z rodzinami. Początkowo przyglądali jej się, jak każdej kobiecie nieco skąpiej ubranej, ale w momencie, gdy zaczynali łączyć fakty, ich wyraz twarzy momentalnie się zmieniał i wydawało się, że spojrzeniem błagają Lolę, żeby przypadkiem nie zdradziła się, że ten przykładny mąż i ojciec tak naprawdę lubi najbardziej perwersyjne z jej pokazów i wcale nie myśli wtedy o swojej żonie i dzieciach, a tylko o tym, by złapać Lolę za różne części jej ciała. Akurat właśnie stała w kolejce po napój, kiedy spojrzeniem dostrzegła takiego tatuśka. Żona coś do niego mówiła, a on wpatrywał się w Lolę, jakby za moment miał dostać zawału. I spocił się, chociaż blondynka wątpiła, żeby był to wynik temperatury, bo zaraz zawrócił żonę i poszedł w zupełnie przeciwną stronę. Lola żałowała, że przedstawienie trwało tak krótko, ale zaraz też w tłumie wypatrzyła inną znajomą twarz. Za pierwszym razem może i go nie poznała, kiedy widzieli się w klubie, ale tym razem nie miała wątpliwości, kto się do niej uśmiecha.
- Mają też mleczne bubble tea i chyba na nie się skuszę, bo jakoś nie przekonuje mnie gorąca czekolada w taki upał. - Wyznała, przyglądając mu się, jak staje blisko. Zupełnie nie spodziewała się go tu zobaczyć, bo w ten okres najpewniej klub w Cairns musiał pękać w szwach. Trwały wakacje i uczniowie i studenci pewnie szukali miejsca do zabawy, zanim zostaną zagonieni do świątecznych obowiązków.
- Wybrałeś się na poszukiwanie prezentów? Czy może mnie śledziłeś? - Zaśmiała się, a zaraz też podeszła do lady. - Dwie mleczne bubble tea. - Powiedziała, wskazując na siebie i Bastiana. Jeśli mężczyzna był zaskoczony, to powinien sobie przypomnieć to, że ostatnio on postawił jej colę. I to z cukrem!
Taki mały żarcik sytuacyjny wynikający z tego, że jakimś cudem zdołali się odrobinę poznać. - Spieszysz się gdzieś, czy może masz chęć wypić swoją herbatę w towarzystwie? - Spytała, gdy już uiściła opłatę. Może chciał sobie coś jeszcze domówić? A może nie był sam? Tego już nie wiedziała, ale zawsze było przyjemniej na jarmarku z kimś, a nie samemu i właśnie dlatego zaproponowała mu spędzenie trochę czasu razem.

Bastian Hendrix
przyjazna koala
Bunny
CLUB OWNER/ RICH MAN — THE WOOLSHED
28 yo — 188 cm
Awatar użytkownika
about
28 letni właściciel klubu, bogaty hrabia co zadziera nosa ale ma i swoje problemy. aktualny to znalezienie pseudo "żonki"
Lola Kenzington

Logiczne, że mieli trochę przewalone bo bez śniegu i tego klimatu takiego to takie jakieś dziwne były te święta. Ale skoro stąd pochodzili to mieli to juz w genach a ewentualnie jeśli chcieli poczuc się jak w amerykańskim filmie czy serialu to mogli wyjechać stąd. Ale kto by chciał też zamieniać ciepłe wiosenne dni na zimę? Chyba tylko ktoś kto kochał śnieg, ten okres i w ogóle takie miał zajawki. Bastian jednak lubił to co miał tutaj, więc nie było wybrzydzania. Wręcz przeciwnie fajnie było popatrzeć na ludzi w luźnych strojach na lato czy ogólnie fakt, że nie robiło się tak szybko ciemno. Same plusy szło znaleźć a on jeszcze pośród tego znalazł jeszcze jeden. Nie chciał się dziewczynie narzucać bo może by to źle odebrała ale jakoś tak musiał się odezwać, a nóż umilić mogą sobie nawzajem to spacererowanie od jednego do drugiego straganu. Po za tym, skoro inni się jej przyglądali to musiała przyciągać swoją osobą, może ubiorem. Chociaż Hendrix podchodził do niej pewnie z szacunkiem, bo co z tego co robiła na codzień skoro też była człowiekiem jak każdy inny, a ludzie wykonują też pracę jaką chcą albo muszą w danej sytuacji. Uśmiech często gościł na jego ustach gdy spotykał piękne panie tu nie ma co oszukiwać, tutaj też tak było.
- Dobry i smaczny wybór, pewnie też to wezmę. - odpowiedział za nim jednak zdążył pomyśleć to ona i tak działa, przez co nie zdążył ani się odezwać ani wyciągnąć swój portfel, a to dobra Lola.
- Ja śledzę, a skąd.. Chociaż dobra może jednak, spaliłem się, to zacznijmy od nowa.
Cześć, czy to twoja bombka?
- rzucił ze śmiechem wskazując na zrywkę czy coś co tam leżało przy tym blacie przy tym stoisku z napojami. Może ktoś kupił i zostawił a może serio to był jej zakup, tak czy inaczej on sobie żartował, co można było zrozumieć od razu. Już też pewnie miał się odezwać, żeby spokoj z tą bubble tea ale wyprzedziła go a skoro też chciała się odwdzięczyć za ostatnie akcje z klubu to cóż niech będzie. Zgaduje ale ustalmy, że zostawiła go ostatecznie z niczym i było mu trochę smutno jak sobie z nim zagrała ale też pewnie miała swoje powody. Mniejsza jednak o to bo oto znów los chciał że się spotkali i też nie było to dziwne tylko takie normalne, bo przecież ludzie chodzą po jarmarku, kupują różne rzeczy i tak dalej. - Skoro mi ją postawiłaś, nie mogę odmówić, po za tym jest tyle do obejrzenia i przejścia. Jest nawet jakaś spora atrakcja, jakiś domek albo chatka. Jeśli to jest domek z piernika, to już wolę mieszkać na drzewie w Tingaree.Ale jeśli to takie jakieś do robienia zdjęć i frajdy dzieciakom to spoko. - odpowiedział zgodnie z tym co usłyszał piąte przez dziesiąte pośród ludzi, gdy tak już trochę sobie tutaj spacerował. Podziękował jej za ten skromny zakup którym go uraczyła i pewnie przeszli wspólnie gdzieś indziej, do innego stanowiska czy miejsca, skoro oboje sami i tak się tutaj kręcili bez celu.
- Ludzie powiem Ci wpadli w szał, jedna laska, która mnie mijała, krzyczała do telefonu. "Czego chcę na święta? Zwłok tej głupiej małpy pod choinką." Aż się wystraszyłem. Tragedia, a jak u Ciebie z tym świątecznym szaleństwem? - zapytał na koniec ale wcześniej dosyć śmiesznie naśladował kobietę, o której wspomniał. To było dla niego takie zabawne ale też często denerwowało go jak ludzie gadają przez ten telefon tak aby każdy słyszał - tragedia. Upił sobie kilka łyków tego bubble tea i być może stanęli przy fajnych skrzatach, które ostatnio były w modzie czy inne jakieś ozdoby. Jeśli by chciała to mógłby jej w sunie taki skromny prezent podarować albo może i tak jemu coś takiego chodziło po głowie. Kto wie?
przyjazna koala
nick
brak multikont
ODPOWIEDZ