instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
[7]

Poppy niespecjalnie przepadała za łowieniem ryb – właściwie nie przepadała za tą aktywnością wcale, ale powodem, dla którego się tutaj znalazła nie była chęć spędzenia czasu na łowieniu. Właściwie niespecjalnie miała jakiekolwiek plany, ale potrzebowała chwili dla siebie. Chwili odpoczynku i refleksji. Potrzebowała pobyć przez jakiś czas bez chłopaków, bez gromadki przyjaciół i bez ciotki, która nieustannie napomykała chcąc nie chcąc coś o studiach. A to było chyba jedyne miejsce, w którym mogła się przed tymi wszystkimi osobami ukryć, bo nieszczególnie spodziewała się kogokolwiek ze swojego grona bliskich jej osób tutaj spotkać. Trzeba jednak wiedzieć, że Poppy Weasley niestety nie była zbyt dobra w ukrywaniu się, dlatego już po chwili dorwała ją jakaś koleżanka z liceum, która miała jej do powiedzenia tyle o swoim życiu, że wszystkie niewielkie sukcesy w życiu Poppy mogły się schować. Chcąc czy nie, dziewczyna musiała poudawać przez chwilę miłą i zainteresowaną wszystkim tym, o czym mówiła jej znajoma osóbka.
I tak słuchała o wszystkich tych super rzeczach, które przytrafiły się jej koleżance po zakończeniu liceum, oglądała od niechcenia pierścionek zaręczynowy na jej palcu, zastanawiając się kto u diabła zaręcza się w tym wieku, gdy nagle zobaczyła za plecami znajomej, miotającą się na wszystkie strony dziewczynę. Wyglądało to podejrzanie i trochę tak jakby dziewczyna wykonywała jakiś skomplikowany taniec połamaniec w rzece. Poppy miała do wyboru olać tamtą dziewczynę i pozostać ze swoją promieniejącą i nadmiernie przechwalającą się koleżanką albo podejść i zapytać co się stało. Oczywiście wybrała tą drugą opcję. Zeskoczyła do wody z pomostu, na którym dotychczas siedziała i zaczęła brodzić w wodzie, podchodząc do tej dziewczyny. Miała już podwinięte wysoko nogawki, więc bardzo uważała, by przypadkiem nie zamoczyć spodni. – Hej, wszystko w porządku? – Nawet nie wiedziała jak wielki błąd popełniła, i że właśnie sama się wkopała w największą ławicę (ławicę?) meduz. Nagle poczuła jak coś „smyrnęło” ją w łydkę. Nie było to ani przyjemne, ani nieprzyjemne, a raczej dziwne. I w momencie Poppy poczuła się bardzo zagrożona.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
anu
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
:crab: 17 :crab:
Kiedy szef Ginsberg oznajmił jej, że podczas wielkiej rybnej imprezy dziewczyna będzie miała sprzedawać lody, Chandra bynajmniej nie była zadowolona. Pomijając słońce, które mogłoby ją zbytnio opalić, to jeszcze ta cała masa rozwrzeszczanych dzieciaków, z oblepionymi piaskiem rękami, która jakby się zmówiła i zapragnęła jeść tylko wyroby The Little Ice Cream Shop, przyprawiała Amerykankę o ból głowy. Dlatego, kiedy tylko mogła, Chandra robiła wszystko, byle tylko obijać się w pracy. Częściej niż zwykle chodziła za potrzebą, w brzuchu też burczało jej niemal co pół godziny… Szef przymykał na to oko, najwyraźniej pochłonięty wędkarską rywalizacją, która rozgrywała się na brzegu.
Wiedziona ciekawością, o co tyle szumu, Ginsberg podczas jednej ze swoich przerw podeszła bliżej i nim się oglądnęła, ktoś wcisnął jej w dłonie wędkę i wręcz wepchnął do wody, zagrzewając do walki. Jako że dziewczyna pierwszy raz w życiu miała do czynienia z tego typu fikuśnym kijem, nie do końca wiedziała co powinna teraz zrobić. Oddać? Ale to wiązałoby się z jej powrotem na stanowisko pracy, więc odpadało. Uznała więc, że pójdzie w ślady pozostałych zawodników i naśladując ich ruchy spróbuje odnaleźć choć trochę uciechy w tym szaleństwie.
Weszła do wody trochę głębiej, ciesząc się, że wcisnęła się w ledwo zakrywające tyłek spodenki, dzięki czemu nie musiała obawiać się, że woda szybko zamoczy jej ubranie. Dokonała wymachu i zarzuciła wędkę, jak to robiły inne, podpatrzone przez nią osoby. I jak na pierwszą próbę wyszło całkiem nieźle, więc Ginsberg z dumą zadarła nosa, już widząc jak wygrywa te zawody. Co prawda nie miała instrukcji, co powinna teraz robić i już po kilkunastu sekundach bezsensownego gapienia się w wodę, powoli zaczynało się jej nudzić, a wędka zrobiła się jakaś ciężka i nieporęczna, ale przekonała się już, że taka może być cena zwycięstwa. Westchnęła ciężko, rozglądając się za jakimś kamykiem albo chociaż drewienkiem, o który mogłaby się podeprzeć… gdy nagle coś ukłuło ją w nogę. Chandra spojrzała w dół, ale w pierwszym momencie nie zauważyła nic niepokojącego, więc pomyślała, że to może jakiś skurcz? Jednak gdy sytuacja się powtórzyła, do tego nie dotyczyła tylko jednej kończyny, Ginsberg postanowiła przyjrzeć się temu bliżej. Używając wędki jako podpórki, wyciągnęła z wody nogę… dostrzegając oblepiające łydkę przezroczyste coś! Nie umiała ocenić, czy jest to jedno stworzenie, czy może cała kolonia obrzydlistwa, postanowiła jakoś się tego pozbyć.
- Au! Złaź! Au, au! Bleeeeeh, jakie to ohydne! Odczep się! Auuuuu! To boli! - piszczała, wykonując niezgrabne podskoki, by jakoś ominąć te stwory, których jak na złość przybywało.
- Ratunku! - krzyknęła w końcu, nie mogąc sobie poradzić. Do tego odeszła już kawałek od brzegu, więc na samą myśl o powrocie na plażę dodatkowo robiło się jej słabo - z jej perspektywy wyglądało to na kilometry!
Słysząc głos jakiejś dziewczyny, od razu zareagowała.
- Nic nie jest w porządku! Zabierz to ode mnie! Co to w ogóle jest? Skąd się wzięło i czego akurat przyczepiło się do mnieee? - zapytała płaczliwie, pociągając przy tym nosem. Nie wiedziała jeszcze, że nie tylko ona będzie mieć problem...

poppy weasley
chandra ginsberg
◠‿◠
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
Zapewne Poppy podzielałaby zdanie Chandry co do samego łowienia. To hobby – bo sportem tego nazwać nie można no nie – było niewyobrażalnie nudne i Poppy za nic w świecie nie chciałaby uczestniczyć w tych wszystkich rozgrywkach. Kogo obchodziło kto złapie większą rybę? Wydało jej się to bardzo niezdrowym przejawem pokazu męskości… Zresztą, bardzo nieetyczne w tym momencie wydawało jej się łowienie rybek dla samego łowienia i później wrzucanie ich z powrotem do wody. Jakby… skoro już zraniło się rybkę i nadziało się ją na haczyk to dlaczego taką zranioną wrzucało się z powrotem do wody? Pewnie River by jej to wytłumaczył gdyby tutaj z nią był. W każdym razie Poppy nie odnajdowała radości nawet w patrzeniu na tych wszystkich wędkarzy. Żeby chociaż byli oni przystojni. Ale nie. Zero młodych. Nie odnajdowała też radości w rozmowie z przypadkowo spotkaną znajomą i dlatego ten pretekst z podejściem do „zaatakowanej” dziewczyny wydawał jej się w tym momencie całkiem sensowny.
Im bliżej dziewczyny była tym wyraźniej słyszała jej słowa i krzyki. Nie zdążyła jednak zbytnio przyjrzeć się temu, co przyczepiło się do nóg dziewczyny, bo ta zaraz zaczęła podskakiwać. Poppy z bijącym sercem przyśpieszyła. Nie uważała zresztą, by podskakiwanie w wodzie było dobrym pomysłem – w końcu dziewczyna mogła niechybnie stanąć na jakimś śliskim kamieniu i skręcić kostkę. Albo co gorsza, potknąć się i rozciąć stopę, rękę, nogę, cokolwiek tak naprawdę. A im bliżej niej była tym bardziej tamta chlapała wodą w jej stronę.
Zmarszczyła brwi przyglądając się przez taflę wody uważnie temu czemuś, co poruszało się koło nóg dziewczyny. – To chyba…To chyba jest meduza, właśnie to miała zamiar powiedzieć, kiedy nagle ponownie poczuła jak coś przykleja się do jej łydki. Nie jedno, a znacznie więcej dziwnych przylep. Poppy przełknęła głośno ślinę, ale po chwili wraz z bólem, który poczuła, wrzasnęła. – Cholera… dziabnęło mnie! – Dziabnęło, to trochę lekko powiedziane. Natychmiast poczuła ostre pieczenie. Zresztą, oczy też ją zapiekły i nagle w kącikach oczu poczuła jak wzbierają jej się łzy bólu. Próbowała stać na jednej nodze i strząsnąć z drugiej nogi przyczepioną meduzę. Dotarło do niej, że obydwie powinny się stamtąd jak najszybciej ewakuować, co było cholernie trudne zważywszy na ilość wodnych stworzeń napływających do nich i jak na złość poruszających się wokół odsłoniętych nóg obydwóch dziewczyn.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
anu
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Do jednym z ulubionych zajęć Chandry należało… skupianie się na sobie. Jeszcze lepiej, gdy tę koncentrację na jej osobie podzielało więcej ludzi, pragnąc jak najlepiej jej dogodzić, spełnić zachcianki Ginsberg, a najlepiej całkowicie i długoterminowo się jej podporządkować. Wychowana w domu, w którym niczego jej nie brakowało, a zapracowani rodzice często zostawiali swoją latorośl pod skrzydłami osób, którym płacili za opiekę nad nią, wyrobili w Chandrze zupełnie skrzywiony obraz świata, z którym biedaczce przyszło się zmierzyć dopiero na innym kontynencie. I zupełnie sobie z tym nie radziła, błądząc w codzienności niczym dziecko we mgle…
- Co? - zapytała Chandra, nie będąc pewna, czy dobrze usłyszała. - Chyba? Już głupszej nazwy, wy Australijczycy, nie mogliście wymyśleć! - burknęła, uznając, że nieznajoma nazwała te parzące gluty chybą. - Ssss! Jak to piecze! Cholera, jak się pozbyć tej... chyby? Tak jak pijawek? Nie mam przy sobie perfum! - stwierdziła Ginsberg, przypominając sobie jak sprytnie usuwała pijawki z nóg swoich i Rivera, podczas pirackiego festynu. Co prawda później kręciło się jej w głowie i czuła się fatalnie, ale przynajmniej nie stracili więcej krwi.
- Dlaczego te wszystkie wodne cosie tak lubią przyczepiać się do nóg?! Jak tak dalej pójdzie, to z moich pięknie wyrzeźbionych łydek nic nie zostanie! Będą jedną wielką blizną! Jak ja pokażę się w mini! A co dopiero w bikini! Auć!! - podsumowała płaczliwie, zerkając na dziewczynę, czy zbliżyła się już na tyle, by ją uratować. Właściwie nie miałaby nic przeciwko temu, żeby te pływające gluty zainteresowały się teraz nią.
- Tak, tak. Płyńcie do niej! Na pewno ma skórę, jaką lubicie. Ją podgryzajcie! - Chandra zaczęła nawigować meduzy, głupio łudząc się, że ją posłuchają i zmienią cel, który z upodobaniem oblepią swoimi galaretowatymi ciałkami. - Weź je zawołaj! - poleciła nieznajomej, bo może rozumiały tylko kogoś z austalijskim akcentem, którego Ginsberg jeszcze się nie nauczyła...

poppy weasley
chandra ginsberg
◠‿◠
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
przepraszam :kangaroo: <3

My Australijczycy? – powtórzyła z obruszeniem Poppy, marszcząc brwi. Uznała to oczywiście za obelgę i dlatego tak ze skrzywieniem spojrzała na Chandrę. – Co to niby ma znaczyć? Uważasz się za jakąś lepszą? – spytała, próbując strząsnąć z nogi meduzę, co było zabiegiem nie tylko nieskutecznym, ale również absurdalnie… głupim, bo ta przylgnęła mocniej i ból się wzmocnił, o ile to w ogóle było możliwe. A może tylko Poppy tak się wydawało?
Dopiero po chwili dotarło do niej, że nieznajoma nie tylko uważa się za nie wiadomo kogo – w przekonaniu Poppy tak właśnie było – a jeszcze najwyraźniej nie uważała na lekcjach z przyrody. – To jest meduza – wyjaśniła z politowaniem tonem, którego normalnie użyłaby, gdyby tłumaczyła coś małemu dziecku. – I to zdecydowanie nie jest… jak pijawka. – Poppy westchnęła i powoli zaczynała podejrzewać, że nieznajoma dziewczyna to jakaś kompletna kosmitka z wielkiego miasta i najwyraźniej trzeba jej pomóc. Faktycznie, jej akcent dawał do myślenia, co Poppy uświadomiła sobie dopiero po chwili. Chyba nic dziwnego, że w tym momencie bardziej interesowało ją jak pozbyć się meduz, aniżeli akcent jakiejś obcej dziewczyny. A że Poppy była bardzo pomocna, to nawet jak za kimś nie przepadała, albo ktoś wywarł na niej kiepskie pierwsze wrażenie to nawet pomimo to, starała się pomóc jak najlepiej umiała. Przełknęła głośno ślinę, próbując przywołać w pamięci jakim sposobem można było się pozbyć meduzy. Jednocześnie przerażało ją to pływające wokół stadko.
I nawet nie chciało jej się komentować tego wywodu nieznajomego. – Naprawdę uważasz, że najważniejsze w tym momencie jest to czy będziesz mogła się pokazać w bikini?! – wypaliła z irytacją Poppy, bo jednak zachowanie nieznajomej działało jej na nerwy. Nie mówiąc już o tym, że nie uważała, by posiadanie blizn było jakkolwiek hańbiące – blizny to historia a nie powód do wstydu. Ba! Taka Poppy przynajmniej będzie miała o czym opowiadać, gdy ktoś zapyta ją, w jaki sposób zyskała tą bliznę na łydce. Przewróciła oczyma. Zaczęła się odsuwać coraz bardziej, gdy zauważyła, że coraz więcej stworzeń zbliża się do niej. – Słuchaj… musisz unikać stada. Poparzenia przez meduzy, zwłaszcza te liczne, mogą być bardzo niebezpieczne – A nawet śmiertelne, ale nie chciała tego dodawać. Niemniej, zirytowała ją jeszcze bardziej, próbując namówić meduzy, by te płynęły w stronę Poppy. Zresztą, to było głupie, że stały w wodzie, gdy te meduzy wciąż do nich podpływały i kiedy Poppy to sobie uświadomiła zaczęła robić wielkie kroki, chcąc jak najszybciej wyjść na brzeg. Liczyła, że meduza po drodze się od niej odklei, i że żadna inna już do niej nie przylgnie. Postanowiła wyjść z wody i zadzwonić po pomoc lub ewentualnie wygooglować, co robić. Zaczęła brodzić przed sobą, robiąc wielkie kroki i co rusz oglądała się przez ramię – trochę ciekawe – czy nieznajoma za nią pójdzie.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
anu
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra nieszczególnie przejęła się tym, że jej stwierdzenie może kogoś zbulwersować. Łypnęła na dziewczynę, by za moment unieść dumnie głowę, zadzierając przy tym nosa.
- Oczywiście, że uważam się za lepszą - oświadczyła, nie zamierzając się z tym kryć. Jakoś nie pomyślała, że takie przemądrzalstwo może działać na jej niekorzyść i odbierać chęci, by jakkolwiek pomóc pannie lepszej... - Jestem Amerykanką. W Los Angeles nic się nie czepiało moich nóg - dodała z prychnięciem. - Bez mojego pozwolenia - sprecyzowała, bo od razu przypomniał się jej chłopak, z którym chwilę kręciła i on od czasu do czasu chwycił jej kolanko, co w gruncie rzeczy jej się nawet podobało.
- Fuuuj! Myślałam, że one są mniejsze. I w ogóle żyją tylko w jakichś akwariach! - Ginsberg miała wrażenie, że poziom obrzydzenia i czucia się niekomfortowo znacznie przekroczył jej dopuszczalne normy. Powoli nawet zaczynało jej się kręcić w głowie, bo dawno nie katowała ciała taką wymagającą gimnastyką, na dodatek podkręconą bolesnymi oparzeniami!
Chandra ruszała się coraz mniej, za to rozglądała, czy nikt inny nie biegnie jej na pomoc. Nieznajoma, która wydawała się być jej deską ratunku - nic nie robiła (oczywiście według Ginsberg), tylko urządzała sobie pogawędki, jakby nie mogły na plaży wymienić się tą masą uprzejmości. Już otwierała usta, żeby krzyknąć, bo może wcześniej za mało się wydzierała… ale wtedy jej towarzyszka zadała pytanie, które Amerykanka uznała za wyjątkowo głupiutkie.
- No oczywiście, że to dla mnie ważne. Skąd wiem, jak dużo ciała będę musiała pokazać? I komu? - zapytała, z oburzeniem kręcąc głową. - Nie wyglądasz na obdartusa, więc dla ciebie też to powinno być ważne. Jak nas widzą, tak nas piszą - podsunęła jeszcze złotą myśl, która w tym momencie pasowała jak kwiatek do kożucha, ale kto by się tym przejmował, na pewno nie oblepiona meduzami Amerykanka.
- Cooo?! Teraz mi to mówisz? Jak jestem już jednym wielkim bąblem?! - jęknęła płaczliwie Chandra, zdając sobie sprawę, że nie ćwiczyła jeszcze nigdy sceny umierania i nie była pewna, czy umie upaść tak, by po śmierci wyglądać nadal pięknie. Ta myśl na tyle ją przeraziła, że postanowiła jeszcze na chwilę zacisnąć zęby i jakoś wydostać się z tego wodnego ambarasu.
Jednak gdy ponownie spojrzała w stronę dziewczyny, ta widocznie się od niej oddalała.
- Hej! Hej ty! Nie zostawiaj mnie! Halo! Poczekaj! - krzyknęła, uznając, że już woli obecność tej nieznajomej, niż nikogo. Próbowała naśladować jej ruchym, ale była przy tym zupełnie nieuważna i ledwie uszła kilka kroków, nadepnęła na coś, co dodatkowo ją wystraszyło i wpłynęło na utrzymanie równowagi. Słuchać było tylko plusk, gdy Chandra wpadła do wody. Na szczęście brodziły już po płyciźnie, więc woda całkiem nie zakryła Amerykanki.
- Topię się! Ratunku!!! - krzyknęła, nie mając już siły iść dalej. Najchętniej to by się teraz położyła...

poppy weasley
chandra ginsberg
◠‿◠
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
Poppy przewróciła oczyma, bo nagle wszystko nabrało więcej sensu. – Och, jesteś Amerykanką – powtórzyła za nią ironicznie i przyłożyła sobie dłoń do ust w geście niby-zszokowania tą jakże rewelacyjną informacją. – To wiele wyjaśnia – dodała już znacznie poważniej i obdarzyła dziewczynę bardzo wymownym spojrzeniem. Od razu wyrobiła sobie o niej opinię, nawet nie znając przecież jej imienia, ale wystarczyło, że popatrzyła na jej twarz, w której teraz nie potrafiła dopatrzeć się niczego poza wyniosłością. Od razu nasunęło jej się, że panna wyniosła i nadęta jest kompletnie nieuświadomiona tego w jakim położeniu się znalazły. Typowa miastowa – rzecz w tym, że Poppy prawdopodobnie też mogłaby na kogoś takiego wyrosnąć, gdyby nie fakt, że od lat wychowywała się u ciotki właśnie w Lorne Bay. I jej dwójka najlepszych kumpli zadbała o to, by daleko jej było do kogoś pokroju Chandry.
Spojrzała na nieznajomą pretensjonalnie i potrząsnęła głową. Nie miała zamiaru teraz Chandrze tłumaczyć, jakimi zwierzętami są meduzy i gdzie żyją. Gorączkowo próbowała sobie przecież przypomnieć co należy robić w takich sytuacjach – poza oczywistą ewakuacją z wody, którą w jakiś czas później zresztą podjęła. Nie mogła jednak przejść obojętnie wobec opinii dziewczyny, dla której ewidentnie liczył się tylko wygląd. A przynajmniej w taki sposób odebrała to Poppy. Skrzywiła się lekko z cringu, słysząc jej odpowiedź. – Takie rozumowanie musi być naprawdę bardzo smutne – skomentowała oschle, chyba bardziej jednak do siebie niż do nieznajomej. Bo przede wszystkim nie chciała się tutaj kłócić ani dzielić opiniami – zwłaszcza, że sytuacja i miejsce ewidentnie temu nie sprzyjały. Dlatego właśnie następnym jej krokiem była ewakuacja z wody. Nie zatrzymała się nawet gdy nieznajoma ją zawołała, ale wciąż spoglądała czy ta za nią idzie i wreszcie gdy nieznajoma podążyła jej śladami, Poppy stwierdziła, że w sumie to już uratowała jej poniekąd życie. Tak, zrobiła swój dobry uczynek i już nie musi się przejmować. Ale los chyba ponownie postanowił zaśmiać się jej w twarz. Bowiem po chwili usłyszała charakterystyczny plusk, a gdy się odwróciła zobaczyła tylko nogi w górze, a nieznajoma Amerykanka zniknęła pod taflą wody. Na krótki moment, bo po chwili znów zaczęła się wydzierać.
Z westchnieniem podeszła do dziewczyny – właściwie znalazła się przy niej w kilku skokach – i sięgnęła po jej ramię. – Wcale się nie topisz, dziewczyno. Uspokój się i wstawaj natychmiast – powiedziała stanowczo. Zdecydowanie zbyt dużo przebywała z Riverem i Dexterem, do których odezwałaby się równie oschle i brutalnie jak do tej nieznajomej. – No wstawaj! – zawołała i lekko ją pociągnęła. Co za absurd, pomyślała, gdy już obydwie prawie były na brzegu.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
anu
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra prawdopodobnie całkiem nieświadomie powtórzyła po nieznajomej kwestię, która ta chwilę wcześniej padła z jej ust.
- Co to niby ma znaczyć? Brzmisz, jakbyś była jakąś… Amerykanosistką! - obruszyła się, niekoniecznie pewna, że istnieje coś takiego jak amerykanosizm, ale znając różne ludzkie uprzedzenia, kto wie, czy jeśli obecnie nie ma, to wkrótce nie pojawi się coś podobnego. W dalszym bulwersowaniu zdecydowanie nie pomagały meduzy, które niezmordowanie pchały się w stronę nóg Chandry, jakby stanowiła jakiś wabik na całe ich stadko.
- Mogłam nie golić nóg. Może gdyby się nadziały na włosa, to by pękły? - zapytała samą siebie, próbując wymyślić co mogłoby je odstraszyć, jeśli nie teraz, to w przyszłości, bo jednak chciałaby jeszcze kiedyś wejść do wody. Może jednak powinna przebywać tylko w znanych sobie zbiornikach wodnych? Takich, które mają choćby jednego dyspozycyjnego ratownika, choćby dla takich histeryczek pokroju Ginsberg?
Nie usłyszała, co tam dziewczyna mamrotała pod nosem, bo całe siły skoncentrowała na przetrwaniu. Wciąż nie rozumiała, czemu nikt inny się nimi nie zainteresował. Byłaby wdzięczna nawet za wkurzonego wędkarza, który mógłby je posądzić o straszenie ryb!
- Australijska znieczulica, a tfu! - mruknęła pod nosem, nim wpadła do wody, jakby ta chciała ją pokarać za tego typu opinie. Nabierając gwałtownie powietrza, Chandra napiła się wody, więc jak tylko się z niej wynurzyła rozkaszlała się na dobre. Łzy napłynęły jej do oczy, sprawiając, że obraz stał się zamazany, więc nie do końca wiedziała, czyją dłoń chwyta.
- Chyba jedną… połknęłam! - powiedziała płaczliwie Ginsberg, uwieszając się na nieznajomej tak, że niewiele brakowało, a obydwie ponownie wylądowałyby w wodzie. - Czy ja umrę?! - dodała, teraz już marząc się na dobre. Przeklinała w duchu pomysł angażowania się w tutejsze atrakcje. - Zimno mi… i widzę światło… Czy mam iść w jego stronę…? - zapytała na dokładkę, wpatrując się w swoją wybawicielkę, próbując wzbudzić w niej litość i łagodniejsze traktowanie. W końcu kto jak to, ale Ginsberg była taka delikatna...

poppy weasley
chandra ginsberg
◠‿◠
instruktorka plastyki — dom kultury
21 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Jest instruktorką plastyki w domu kultury. Jako dziecko straciła rodziców i od tamtego momentu opiekuje się nią ciotka. Nie poszła na uniwerek, próbuje ogarnąć życie miłosne i dorosłość.
Brewka pykła Poppy w bardzo nerwowym geście. – Masz na myśli, że mam jakąś niewyjaśnioną fobię wobec Amerykanów i Amerykanek? – spytała Poppy wciąż marszcząc te idealne brwi. Nagle wyniośle prychnęła i potrząsnęła głową. Nic z tych rzeczy. Daleko jej było do tego, by mieć jakiekolwiek podstawy do uprzedzeń wobec ludzi z kontynentu. Jedyne uprzedzenia, jakie w sobie nosiła to te związane z postawami wyniosłych pańci, jaką okazała się dziewczyną przed nią. I ponownie Poppy po prostu nie dowierzała w to, jak niewielką wiedzę ma ta dziewczyna. Przewróciła tylko oczyma i nawet nie skomentowała tej teorii o nieogolonych nogach, licząc, że dziewczyna da sobie spokój.
Jeszcze zanim się odwróciła, wiedziała, że prawdopodobnie przyjdzie jej tego ruchu pożałować. I oto proszę, nieznajoma odstawiała jakieś cyrki w tej płytkiej wodzie i Poppy wręcz była przekonana, że w poprzednim wcieleniu potężnie komuś zawiniła, bo inaczej karma nie odnalazłaby jej w tym życiu. A tymczasem trafiła jej się taka panikara z wielkiego świata. – To nie znieczulica – warknęła. – Po prostu na nikim nie robi wrażenie lekkie poparzenie, okej. – Choć może powinno, przyznała sama przed sobą w myślach. Ktoś rzeczywiście powinien im pomóc – chociaż z drugiej strony, gdyby Poppy była świadkiem wymiany zdań≥ między kimś, a tą ową nieznajomą i zobaczyła jej nieporadność, to zapewne, gdyby nie chodziło o nią samą, to odwróciłaby się na pięcie i zwyczajnie zwiała. Ale niestety, sumienie nakazywało jej w tym momencie zostać. Zresztą, nie tylko sumienie, bo i również oplatające ją ramiona tej nieznajomej dziewczyny, która teraz trzymała ją kurczowo. Poppy zachwiała się, ale ostatecznie zdołała na ugiętych nogach utrzymać postawę i się nie wywrócić do wody wraz z nieznajomą. – Nie umrzesz! Przestań panikować – zawołała z poirytowaniem Poppy. Szarpnęła nią lekko i objęła ją ramieniem, jakoś tak niezgrabnie i nieudolnie, prowadząc ją na brzeg. – I proszę! – zawołała zwycięsko, niezbyt delikatnie i bez uprzedzenia ją puszczając na trawę, gdy już całkiem ze śladami oparzeń i blizn znalazły się poza woda. Spojrzała na swą towarzyszkę badawczo i nagle odezwał się w jej głowie złośliwy głosik. – A wiesz, że… – zaczęła melodyjnie, nie mogąc się zupełnie powstrzymać. – Żeby złagodzić oparzenia to trzeba nasikać? – Gdyby to nie wystarczyło, to Poppy była gotowa wmawiać nieznajomej, że to właściwie jedyne i prawidłowe wyjście z tej sytuacji.

Chandra Ginsberg
sumienny żółwik
anu
aktorka/sprzedawca lodów — the little ice cream shop
21 yo — 165 cm
Awatar użytkownika
about
Ale żaden artysta – teraz już wiem – nie zadowoli się samą sztuką. Potrzebny mu jest jeszcze aplauz.
Chandra pokiwała głową, bo te uprzedzenia wydawały jej się oczywiste. To, że sama jak działo się coś nie po jej myśli albo nie rozumiała jakichś zjawisk, a przebywała właśnie w Australii, przywoływała Australijczyków jako sprawców całego nieszczęścia, w tym momencie się nie liczyło. Poczuła się urażona, prawie tak mocno jak poparzenia, których przybywało po spotkaniu z meduzami.
- Oczywiście, przecież słyszę. Dziwne, bo wyglądasz młodo. Nie spodziewałam się, że ktoś z twojego pokolenia może mówić takie rzeczy. Fu, nieładnie! - wygłosiła z pełną dezaprobatą, kolejny raz stawiając się ponad, nawet jeśli chodzi o wiek, który w przypadku dziewczyn wydawał się zbliżony.
Ginsberg przewróciła oczami i gdyby nie to, że zdarzyło jej się podczas tego chlapania zmoczyć też dłonie, to teraz przytknęłaby jedną z nich do czoła. Istniało jednak ryzyko, że te pływające galaretki mają jakiś trujący śluz, który wpływałby na pigment skóry Chandry, więc Amerykanka wolała nie ryzykować. Już kiedyś raz dotknęła pyłków całkiem ładnego kwiatka i musiała potem wyrzucić bluzeczkę, bo nie mogła sprać plamy, jaką pozostawiła po sobie roślina. Zwierzęta wydawały się gorsze, dlatego lepiej było dmuchać na zimne!
- A jakie poparzenia robią wrażenie?! Tylko te od ognia, czy jak? Trudno, żebym się zapaliła w wodzie! - warknęła, na samą myśl o bliższym kontakcie z ogniem czując dodatkowy wewnętrzny paraliż. Już chyba wolała te przezroczyste potworki od buchających płomieni…
- Auuu! Auuu! Auuu, uważaj! - wystękała Chandra, gdy jednak udało jej się skłonić nieznajomą, by pomogła jej wyczołgać się na brzeg. - Mogłabyś być bardziej… eeeeej! To bolało! - wytknęła, gdy niespodziewanie zabrakło jej podpory i klapnęła z impetem na brzeg, trochę obijając pośladki.
O ile myślała, że nic głupszego już jej dziś nie spotka, tak gdy usłyszała o rzekomo skutecznej metodzie łagodzącej oparzenia, wzdrygnęła się i może trochę zzieleniała?
- Ale jak…? Nasikać? Tak… po prostu? - Najwyraźniej nie wyłapała złośliwego żartu, dając się nabrać. - Każdy mocz działa? - zapytała, bo wolała się upewnić. Była już tak zmęczona i obolała, że przeprawa do toi-toia wydawała jej się katorgą, więc może nawet spróbowałaby nasikać na nogi…
… Ale na szczęście nie było to konieczne. Minęło ledwie kilka minut, gdy koło dziewczyn pojawiła się para ratowników, którzy najwyraźniej od pewnego czasu obserwowali ich poczynania. Ocenili ich obrażenia, nakładając opatrunki w miejscach najbardziej poparzonych, przede wszystkim po to, by do ran nie dostał się piasek. Pochwalono bohaterską postawę Poppy, a Chandrze zalecono odpoczynek, który dziewczyna rozciągnęła na kilka dni, musząc dojść do siebie po tym kolejnym traumatycznym australijskim przeżyciu.

poppy weasley

// koniec :jellythree: :jellytwo: :jellyone:
chandra ginsberg
◠‿◠
ODPOWIEDZ